Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata
- 22 listopada, 2003
- przeczytasz w 2 minuty
Chrystusa Króla Wszechświata czci w ostatnią niedzielę roku liturgicznego Kościół rzymskokatolicki. Ta uroczystość ma podkreślić fakt panowania nad niebem i ziemią Zmartwychwstałego Chrystusa. Święto powstało w XX wieku przed II wojną światową, w dobie rodzących się totalitaryzmów: komunistycznego i nazistowskiego. Miało być ono ukazaniem nadrzędnej roli Boga w historii świata. Zewnętrznym bodźcem do wprowadzenia święta była 1600. rocznica soboru nicejskiego (325r.), który zdefiniował uroczyście bóstwo Chrystusa i Jego […]
Chrystusa Króla Wszechświata czci w ostatnią niedzielę roku liturgicznego Kościół rzymskokatolicki. Ta uroczystość ma podkreślić fakt panowania nad niebem i ziemią Zmartwychwstałego Chrystusa.
Święto powstało w XX wieku przed II wojną światową, w dobie rodzących się totalitaryzmów: komunistycznego i nazistowskiego. Miało być ono ukazaniem nadrzędnej roli Boga w historii świata. Zewnętrznym bodźcem do wprowadzenia święta była 1600. rocznica soboru nicejskiego (325r.), który zdefiniował uroczyście bóstwo Chrystusa i Jego powszechną, a nawet kosmiczną władzę królewską. Od 1970 obchodzone jest na zakończenie roku liturgicznego.
Pełnie władzy Chrystusa nad historią, nad światem ukazuje w pełni ikona Pantokratora — Wsiedierżitiela. Oto Chrystus wyniesiony ponad wszystko włada czasem i wiecznością. Podobną treść zawiera koptyjska ikona Chrystusa Wyniesionego na Tron. Tu również dostrzegamy już pełne panowanie Jezusa Chrystusa.
Święto to nie jest jednak w najmniejszym stopniu triumfalistyczne. W obliczu wyniesionego Chrystusa, cały czas dostrzegamy jednak pełne cierpienie czy też współcierpienie ze światem. Chrystus Pantokrator jest wciąż i na nowo Chrystusem z obrazu brata Alberta “Ecce Homo” — jest wciąż zamęczonym człowiekiem, który w planie ludzkim poniósł klęskę. Został zamordowany, uczniowie nie tylko porzucili Go, wyparli ale także nie zainteresowali się faktem, że jeden z nich Go zdradzi.
Założony przez Niego Kościół także nie wygląda tak różowo. Dzieli się, sprzecza, nieustannie zdradza Swego Pana i Władcę. I to od samego początku. Nie istniał i nie istnieje złoty okres Kościoła, czas idealny. Zawsze zdrada, niechęć, przeciętność, strach ‚tchórzostwo, karierowiczostwo było tym, co normalne, naturalne w Kościele. Zawsze część chrześcijan zdradzała prawdziwą naukę (jak teraz np. Episkopalianie), a inna część tolerowała grzechy i zbrodnie części duchownych (jak do niedawna Kościół rzymskokatolicki w Stanach Zjednoczonych). To nic nowego pod słońcem. Tacy jesteśmy.
Jedynym więć ukoronowaniem, które otrzymał Chrystus od nas ludzi, jestt ukoronowanie Go cierniem. Chrystus Król — to Chrystus ukoronowany przez nas cierniem, cierpiący, odrzucony, i w tym cierpieniu, odrzuceniu zanurzony w naszej ludzkiej historii do końca. Obecny w niej nie przez panowanie, nieważne religijne czy świeckie, nie przez nasze ludzkie działanie — nieważne polityczne, społeczne czy jakiekolwiek inne, ale przez swoją łaskę i w najbardziej odrzuconych. Ceripiący wraz z nimi przez nas, którzy wyznajemy Jego Królewską Władzę.
Rozważając to wielkie, cierpiące, ukoronowane cierpieniem Żydów w czasie Szoah, Turków po zamachach, bezdomych, pijanych i tych którzy cierpią z ich powodu, Królowanie Chrystusa zaczynamy czas przygotowania na przyjście Chrystusa i zwieńczamy okres wędrówki przez cały cykl roku liturgicznego, w Królującym widząc Zamęczonego.