Ekumenizm w Polsce i na świecie

Wielki Czwartek — Dzień Ustanowienia Sakramentu Wieczerzy Pańskiej


„Albo­wiem ja prze­ją­łem od Pana to, co wam prze­ka­za­łem, że Pan Jezus tej nocy, któ­rej był wyda­ny, wziął chleb, a podzię­ko­waw­szy, zła­mał i rzekł: Bierz­cie, jedz­cie, to jest cia­ło moje za was wyda­ne; to czyń­cie na pamiąt­kę moją. Podob­nie i kie­lich po wie­cze­rzy, mówiąc: Ten kie­lich to nowe przy­mie­rze we krwi mojej; to czyń­cie, ile­kroć pić będzie­cie, na pamiąt­kę moją. Albo­wiem, ile­kroć ten chleb jecie, a z kie­li­cha tego pije­cie, śmierć Pań­ską zwia­stu­je­cie, aż przyj­dzie.“ 1 […]


„Albo­wiem ja prze­ją­łem od Pana to, co wam prze­ka­za­łem, że Pan Jezus tej nocy, któ­rej był wyda­ny, wziął chleb, a podzię­ko­waw­szy, zła­mał i rzekł: Bierz­cie, jedz­cie, to jest cia­ło moje za was wyda­ne; to czyń­cie na pamiąt­kę moją. Podob­nie i kie­lich po wie­cze­rzy, mówiąc: Ten kie­lich to nowe przy­mie­rze we krwi mojej; to czyń­cie, ile­kroć pić będzie­cie, na pamiąt­kę moją. Albo­wiem, ile­kroć ten chleb jecie, a z kie­li­cha tego pije­cie, śmierć Pań­ską zwia­stu­je­cie, aż przyj­dzie.“ 1 Kor 11,23–26

Jedze­nie. To jed­na z naj­waż­niej­szych czyn­no­ści życio­wych.

Nie tyl­ko życio­wych, ale i kul­tu­ro­wych. Przy­pa­trz­my się, bowiem dobrze ile naszej obrzę­do­wo­ści i tra­dy­cji wią­że się w ten lub w inny spo­sób z jedze­niem. Wigi­lia, Wiel­ka­noc. Podob­nie jest i win­nych kul­tu­rach. Oprócz samej czyn­no­ści jedze­nia kul­tu­ra euro­pej­ska wykształ­ci­ła nie­zwy­kle skom­pli­ko­wa­ne regu­ły jak jeść nale­ży, a jak się jeść nie powin­no. Jeże­li ktoś z was kie­dyś widział film „ Wiek Nie­win­no­ści” z Michel­le Pfe­if­fer, Wyon’ą Ryder i Danie­lem Day-Lewis’em to pamię­ta nie­zwy­kle baro­ko­we sce­ny poda­wa­nia wie­cze­rzy u jed­nej z ary­sto­kra­tycz­nych rodzin: kil­ka róż­nych sztuć­ców, tale­rzy, pół­mi­sków, wła­ści­we alko­ho­le do wła­ści­wych dań, dro­bia­zgo­we uło­że­nie ser­we­tek, popraw­ne zacho­wa­nie przy sto­le. Wszyst­ko to ukła­da się w nie­praw­do­po­dob­nie skom­pli­ko­wa­ną kul­tu­rę jedze­nia. I cho­ciaż zacho­wa­nie przy sto­le dzi­siaj jest na pew­no inne niż przy sto­le w XIX wie­ku, to cią­gle lubi­my dobrze, smacz­nie i wykwint­nie zjeść. Stąd też eks­plo­zja restau­ra­cji fran­cu­skich, grec­kich, arab­skich, taj­landz­kich i chiń­skich w dzi­siej­szych cza­sach.

Bowiem kie­dy sia­da­my razem do sto­łu, to zosta­wia­my za sobą część nasze­go baga­żu emo­cjo­nal­ne­go, nasze tro­ski i oto twa­rzą w twarz sie­dzi­my i jemy, i co naj­waż­niej­sze roz­ma­wia­my. I tak w jak wie­cze­rzy wigi­lij­nej nie jest naj­waż­niej­sze wca­le to, co jemy, czy nawet jak jemy, choć oczy­wi­ście bez prze­sa­dy to nie jest zupeł­nie bez zna­cze­nia, cały cere­mo­niał towa­rzy­szą­cy degu­sta­cji przy tej czy innej oka­zji słu­ży jed­ne­mu: wytwo­rze­niu atmos­fe­ry, w któ­rej jeste­śmy otwar­ci na spo­tka­nie innej oso­by, na jej histo­rię. I tak oto jedze­nie zamie­nia się powo­lut­ku, po cichut­ku, pomię­dzy przy­staw­ką, zupą a dese­rem w spo­tka­nie z tym innym lub tą inną. Jedze­nie zamie­nia się w SPOTKANIE.

Nie ina­czej było w cza­sach Jezu­sa w kul­tu­rze ówcze­snej Pale­sty­ny i dodaj­my od razu, że nie­wie­le się od tej pory w tej kul­tu­rze zmie­ni­ło. Do dziś w kra­jach Bli­skie­go Wscho­du zapro­sze­nie kogoś do wspól­ne­go posił­ku jest naj­więk­szym zaszczy­tem, naj­więk­szym przy­wi­le­jem i hono­rem. Obcy jest wita­ny w czymś naj­święt­szym i intym­nym, w czymś naj­bar­dziej scho­wa­nym i oso­bi­stym: by zjeść razem jeste­śmy u kogoś w gości­nie. Hań­ba temu, kto by gościa obra­bo­wał, oszu­kał albo skrzyw­dził. Nie: jeśli jadłeś ze mną posi­łek, to zna­czy, że zosta­łeś dopusz­czo­ny do naj­bar­dziej pry­wat­nej i intym­nej sfe­ry moje­go życia. I stąd tak waż­ne jest, z KIM jada­my. Pamię­ta­my obu­rze­nie fary­ze­uszy, gdy Jezu­sa jadał z pra­cu­ją­cy­mi dziew­czy­na­mi oraz cel­ni­ka­mi: jak możesz z kimś Takim JEŚĆ. Przez fakt jedze­nia z nimi sta­jesz się im podob­ny. NIECZYSTY. Fe.

Przy­pa­trz­my się dobrze dzi­siej­sze­mu opi­so­wi Ostat­niej Wie­cze­rzy. Jezus zapra­sza swo­ich uczniów na wspól­ną, ostat­nią jak się ma oka­zać nie­dłu­go kola­cję. Zaczy­na od dość dziw­nej czyn­no­ści umy­cia nóg apo­sto­łom i to pomi­mo obiek­cji Pio­tra. Wie­cze­rza jest spo­ży­ta, Judasz wycho­dzi, żeby go zdra­dzić, część apo­sto­łów idzie z Jezu­sem do ogro­du oliw­ne­go. Niby mały incy­dent, ale taki waż­ny. O co cho­dzi?

„Jezus zapra­sza do sto­łu”.

Brzmi to jak tanie hasło ewan­ge­li­kal­nej kam­pa­nii, ale nie żar­tu­ję. Oto dziś, w Wiel­ki Czwar­tek Bóg zapra­sza nas do sie­bie w spo­sób nie­zwy­kle intym­ny i oso­bi­sty. Chce byśmy z nim jedli. To coś nie­praw­do­po­dob­ne­go, ale w e‑maliowym skró­cie moż­na to opi­sać tak: „Bóg mówi – chodź do mnie, zjedz ze mną, w moim towa­rzy­stwie i być może, jeśli jest tyl­ko taka two­ja wola, powiedz mi o tym, co cię drę­czy, co cię mar­twi.

Poroz­ma­wiaj­my.”

Obraz tak intym­nej bli­sko­ści z Bogiem jest i był dla wie­lu obra­zo­bur­czy. Trud­no, bowiem pojąć, że oto Pan Wie­ków chcia­ły z nami nie tyl­ko roz­ma­wiać, ale i jeść. I co waż­niej­sze, jest to zapro­sze­nie, któ­re może­my ODRZUCIĆ. Nikt, nas, bowiem nie zmu­sza, nie pro­wa­dzi na siłę do sto­łu z Panem. Ostat­nia Wie­cze­rza była, bowiem posił­kiem osób, któ­re powie­dzia­ły „Tak.” A jak wie­my było też nie mało osób, któ­re grzecz­nie, ale podzię­ko­wa­ły.

Stąd też pierw­sza reak­cja Św. Pio­tra „No nie, nie będziesz Pani mi nóg mył, bo jestem nie­god­ny.” I tutaj Jezus wyko­nu­je zaska­ku­ją­cy gest. Nie mówi Pio­tro­wi: „ Tak, masz racje, nie jesteś god­ny”, ale mówi coś wręcz DOKŁADNIE inne­go: „ Pio­trze, jeśli nie pozwo­lisz mi być tak pokor­nym by ci umyć nogi i ręce i cia­ło, to nic nie zro­zu­mia­łeś.”

Bowiem przy­ję­cie pro­po­zy­cji Boga, ozna­cza zgo­dę na roz­mo­wę. Jest to powie­dze­nie Mu: „TAK, nie wszyst­ko jest u mnie w porząd­ku, nie zawsze jest mi dobrze, chciał­bym o tym z Tobą poroz­ma­wiać.” Pozy­tyw­na odpo­wiedź jest, więc kro­kiem odwa­gi, praw­dy, ale i poko­ry… ja, wiel­ki Kowal­ski albo ja mocar­na Kowal­ska pozna­ję przed sobą i przed Bogiem, że chcę z Tobą roz­ma­wiać, że potrze­bu­ję Two­jej bli­sko­ści i intym­no­ści, że chciał­bym z Tobą Boże jeść. A nasz dobry i pokor­ny Bóg mówi: „chodź i jedz!”

I oto jeste­śmy przed kolej­nym cudem: z Bogiem nie jedzą sami świę­ci i anio­ło­wie. Przy­pa­trz­my się apo­sto­łom – wbrew naszej póź­niej­szej tra­dy­cji nie był to wzór cnót albo grup­ka dzie­wic orle­ań­skich. Piotr, któ­ry niby kochał go naj­bar­dziej, ale jesz­cze tej samej nocy wyprze się Jezu­sa; Uko­cha­ny uczeń Jezu­sa, któ­ry w ogro­dzie natych­miast się pośpi ze zmę­cze­nia życiem; Jakub i Jan, któ­rzy nie­daw­no urzą­dzi­li pysków­kę z inny­mi apo­sto­ła­mi, na temat tego, któ­ry będzie sie­dział gdzie w kró­le­stwie nie­bios; inni apo­sto­ło­wie, któ­ry tej samej nocy się roz­pierzch­ną; i wresz­cie Judasz. Nie, nie są to oso­by zna­ne nam z ikon, obra­zów albo fil­mów.

NIE, Bra­cia i Sio­stry, ani pod­czas ostat­niej wie­cze­rzy, ani dziś, Jezus nie jadał ze świę­ty­mi. Jadał z grzesz­ni­ka­mi! Jadał z ludź­mi zła­ma­ny­mi, zbo­la­ły­mi, obi­ty­mi, odrzu­co­ny­mi! Z poszu­ku­ją­cy­mi. Jadał z ludź­mi dale­ki­mi od dosko­na­ło­ści. I wła­śnie takich nas zapra­sza do sie­bie.

Dziś, przy tym sto­le mówi, „ Chodź, opo­wiedz mi o sobie.

Powiedz mi, co cię drę­czy, prze­śla­du­je!

Powiedz mi to wszyst­ko, co tłam­sisz w sobie i co dusisz w ser­cu.

Teraz już nie musisz.

Ja jestem z Tobą.

Jedz.”

Oto, Bra­cia i sio­stry, tajem­ni­ca Wiel­kie­go Czwart­ku. Przy tym sto­le, może­my jeść ze Stwór­cą i Odku­pi­cie­lem.

MY.

Musi­my tyl­ko chcieć. I gdy odpo­wie­my ciche TAK, albo jak Piotr zawo­ła­my „ Nie tyl­ko dziś, ale jutro i zawsze” to odnaj­du­je­my w tym wiel­ką tajem­ni­cę Wiel­ka­no­cy. Dziś mówi­my Bogu o sobie. Jutro Bóg da nam wyj­ście z naszych kło­po­tów. A w pora­nek Wiel­ka­noc­ny da nam szan­sę nowej dro­gi i nowe­go życia. Oto jego reak­cja na roz­mo­wę z nami. Na nasz wspól­ny posi­łek.

„Chodź i jedz”

Zapraw­dę: ile­kroć chleb ten jemy i z kie­li­cha tego pije­my, zwia­stu­je­my śmierć Pań­ską, aż przyj­dzie.

AMEN.

Kaza­nie wygło­szo­ne przez Kazi­mie­rza Bema w Wiel­ki Czwar­tek 2004 w Para­fii Ewan­ge­lic­ko-Refor­mo­wa­nej w Łodzi.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.