XX. Niedziela po Trójcy Świętej — Uniżyć się. Czy to jeszcze możliwe?
- 23 października, 2004
- przeczytasz w 3 minuty
„Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili,tę przypowieść: „Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: ”Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, […]
„Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili,tę przypowieść: „Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: ”Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”. (Łk 18, 9–14)
Dzisiejsza Ewangelia jest krótka i tak wymowna, że większość z nas nie stara się nawet o przemyślenia, jakie daje powyższy tekst. Chrystus kreśli bardzo prosty i czytelny obraz naszej wiary, naszego zadufania i zakłamania, naszego omijania Jego prawdy.
Możemy zadać sobie pytanie: za kogo ja się uważam? Jestem sprawiedliwy, nikomu nie robię krzywdy, jestem uczciwy i prawie doskonały do tego stopnia Panie Jezu, że już chyba nie potrzebuję Twej pomocy, a Twoja śmierć na krzyżu tak naprawdę nic mi nie daje…
„Boże, miej litość dla mnie grzesznika”, bo jestem niczym, a moja nędzna dusza bez Ciebie zamieni się w proch i jak pył się rozpadnie.
Jeśli dobrze się przyjrzymy perykopie, to zauważymy dwoje ludzi, którzy z modlitwą przychodzą do Boga. Są to dwie postawy i niestety musimy z jedną z nich się utożsamić. I nie myślcie, że ten tekst napisał jakiś święty; niestety ja też wiele razy byłem faryzeuszem do tego stopnia, że nawet pokora była dla mnie powodem do pychy, zarozumiałości i wynoszenia się nad innych.
Ale teraz dostrzegłem coś bardzo banalnego, co nie pozwala mi szukać stale tylko siebie, podkreślać na każdym kroku swojej osoby i moich zasług. Mojej mądrości, sprytu, zaradności, czy nawet dobrych czynów. A jest to po prostu krzyż. Krzyż, z którym jest mi ciężko i niebywale przyjemnie gdy się go przyjmuje z radością i pokorą. A tak naprawdę Chrystus nie wymaga od nas wiele, gdy już przestaniemy zapatrywać się jedynie w siebie.
Pozwól nam, Panie Jezu, bardziej myśleć o dobru innych ludzi i o Tobie, Panie. Nie dopuść, abyśmy nadmiernie analizowali i wnikali w siebie, bo to powstrzymuje duszę od wzlotu ku Bogu. Niechaj egoizm nasz spłonie w ogniu Bożej miłości.
Nasze choroby, trudności, próby, niezdolności do pracy, poczucie bycia niepotrzebnym, a nawet ciężarem dla innych, wszystko to może przyczyniać się do naszego uniżania, gdy nasze samouwielbienie i poleganie na sobie samym zaczną uchodzić w cień.
Stań się Panie centrum moich uczuć, za które gotów jestem trudzić się i cierpieć, radować, żyć i umierać. Amen