Ekumenizm w Polsce i na świecie

Zbawco, miłujący człowieka!


„I rzekł im Jezus: Wy wszy­scy się zgor­szy­cie, bo napi­sa­no: Ude­rzę paste­rza, a owce będą roz­pro­szo­ne. Lecz po moim zmar­twych­wsta­niu, wyprze­dzę was do Gali­lei. A Piotr rzekł do nie­go: Choć­by się wszy­scy zgor­szy­li, ja jed­nak nie. I rzekł mu Jezus: Zapraw­dę powia­dam ci, że ty dzi­siaj, tej nocy, pier­wej niż kur dwa­kroć zapie­je, trzy­kroć się mnie zaprzesz. Ale on tym bar­dziej zapew­niał: choć­bym nawet miał umrzeć z tobą, nie zaprę się cie­bie. Tak samo mówi­li […]


„I rzekł im Jezus: Wy wszy­scy się zgor­szy­cie, bo napi­sa­no: Ude­rzę paste­rza, a owce będą roz­pro­szo­ne. Lecz po moim zmar­twych­wsta­niu, wyprze­dzę was do Gali­lei. A Piotr rzekł do nie­go: Choć­by się wszy­scy zgor­szy­li, ja jed­nak nie. I rzekł mu Jezus: Zapraw­dę powia­dam ci, że ty dzi­siaj, tej nocy, pier­wej niż kur dwa­kroć zapie­je, trzy­kroć się mnie zaprzesz. Ale on tym bar­dziej zapew­niał: choć­bym nawet miał umrzeć z tobą, nie zaprę się cie­bie. Tak samo mówi­li wszy­scy.” Mk 14,27–31

Zgor­sze­nie, zwąt­pie­nie i zdra­da są sta­ły­mi ele­men­ta­mi pasyj­nej rela­cji. Co roku na nowo prze­ka­zu­je­my sobie nie tyl­ko Ewan­ge­lię o odku­pie­niu, o Bogu nie­zmie­rzo­nej miło­ści, lecz wspo­mi­na­my tak­że ludz­ką rezy­gna­cję, sła­bość i gor­szą­cą zdra­dę. Wraz z ewan­ge­li­sta­mi uda­je­my się do Jero­zo­li­my, uczest­ni­czy­my w poni­że­niu Spra­wie­dli­we­go, obu­rza­my się zdra­dą Pio­tra i Juda­sza, oraz zwąt­pie­niem Toma­sza po Zmar­twych­wsta­niu.

Jed­nak­że za tymi czy­na­mi ukry­te są nie tyl­ko ziar­na zdu­mie­wa­ją­cej histo­rii zba­wie­nia, tak dale­kiej od medial­ne­go spek­ta­klu, ale tak­że praw­da o nas samych: Piotr, Judasz i Tomasz są tak­że obra­zem nas wszyst­kich, ich życie to nie­ustan­ne potknię­cia, dra­ma­tycz­ne upad­ki, zapar­cie się same­go sie­bie, a nawet okrut­ny koniec. Podob­nie wia­ra w Tego, któ­rym wzgar­dził świat, nie dzie­je się według ambit­ne­go sce­na­riu­sza hol­ly­wo­odz­kiej pro­duk­cji fil­mo­wej, ale jest zej­ściem w głąb mro­ku zwąt­pie­nia i zgor­sze­nia, total­ne­go zapar­cia i pust­ki. Wła­śnie tam, w cie­niu krzy­ża i w ciem­no­ściach śmier­ci decy­du­je się „być albo nie być” nas samych.

Pewien zna­ny pra­wo­sław­ny teo­log Paweł Evdo­ki­mov powie­dział kie­dyś, że w uni­że­niu Boga na krzy­żu Gol­go­ty to, co Boskie milk­nie, a to co ludz­kie woła. W cier­pie­niu i roz­dar­ciu Chry­stu­sa, Jego uczniów odnaj­du­je­my cały dra­mat nas samych, naszych decy­zji, roz­cza­ro­wań, nie­speł­nio­nych nadziei, ale tak­że ukry­ty, sub­tel­ny przed­smak cze­goś, co wpra­wić może w bło­go­sła­wio­ne osłu­pie­nie.

Cer­kiew­ny kanon pasyj­ny gło­si: „Kró­lu­je otchłań, ale nie panu­je nad rodza­jem ludz­kim, Ty bowiem, Wszech­wład­ny, gdy zosta­łeś zło­żo­ny w gro­bie, życio­daj­ną dło­nią roze­rwa­łeś klu­cze śmier­ci i będą­cym tam od wie­ku śpią­cym gło­si­łeś praw­dzi­we wyba­wie­nie, staw­szy się pier­wo­rod­nym spo­śród umar­łych.” Krzyż jest w świe­tle powyż­sze­go nie tyl­ko sym­bo­lem okrut­nej śmier­ci i męki Nie­win­ne­go, lecz tak­że zwy­cię­stwem nad bez­mia­rem śmier­ci. Tak jak Jezus zstę­pu­ję do otchła­ni śmier­ci, tak wcho­dzi w nasze życie, przy­go­to­wu­je nas w mocy Ducha Świę­te­go do przy­ję­cia tego, co dla świa­ta jest zgor­sze­niem, a dla nas wycze­ki­wa­nym odku­pie­niem.

Pod­czas Wiel­kiej Ekte­nii chrze­ści­ja­nie pra­wo­sław­ni modlą się o pokój z wyso­ko­ści i zba­wie­nie dusz (O swysz­niem mirie i spa­sie­nii dusz naszich), tzn. o dary Boga dla Czło­wie­ka. Te nie­biań­skie dary obja­wi­ły się w całej peł­ni, ku zgor­sze­niu świa­ta, w Mężu Bole­ści (Iz 53,3) i poprzez dzia­ła­nie życio­daj­ne­go Ducha Świę­te­go trwa­ją do dziś w Koście­le i poza nim.

Krzyż, jak mawia­li Ojco­wie Wscho­du, jest słu­pem ognia mię­dzy nie­bem a zie­mią, jest wykro­cze­niem poza czas, poza nama­cal­ne cier­pie­nie Ukrzy­żo­wa­ne­go, a przez to zwró­ce­niem się ku całej ludz­ko­ści pogrą­żo­nej w zapo­mnie­niu świę­to­ści. Na krzy­żu Bóg przy­po­mi­na o swo­jej łasce i miło­ści, któ­ra nigdy nie usta­je, któ­ra, wbrew nasze­mu zgor­sze­niu i zapar­cia wciąż na nowo zapra­sza do Zba­wi­cie­la, miłu­ją­ce­go czło­wie­ka.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.