Kościoły katolickie

Mariawici płoccy mają nowego Biskupa Naczelnego


Decy­zją Kapi­tu­ły Gene­ral­nej Kościo­ła Sta­ro­ka­to­lic­kie­go Maria­wi­tów bp Marek M. Karol Babi został nowym Bisku­pem Naczel­nym tego Kościo­ła.


Kapi­tu­ła Gene­ral­na, w skład któ­rej wcho­dzą wszy­scy kapła­ni, wybra­ła pod­czas swo­jej dru­giej sesji 31 sierp­nia br. war­szaw­skie­go pro­bosz­cza, bp. M. Karo­la Babie­go na nowe­go zwierzch­ni­ka Kościo­ła, któ­ry świę­ce­nia bisku­pie przy­jął zale­d­wie dwa dni wcze­śniej uchwa­łą poprzed­niej kapi­tu­ły z czerw­ca 2015 roku. Wybór nowe­go Bisku­pa Naczel­ne­go był koniecz­ny ze wzglę­du na koniec i tak prze­dłu­żo­nej o rok kaden­cji bp. M. Ludwi­ka Jabłoń­skie­go.

Zastęp­cą Bisku­pa Naczel­ne­go został bp Piotr M. Ber­nard Kubic­ki, pro­boszcz Para­fii w Lip­ce k/Łodzi. Waż­ną decy­zją był też wybór nowej Rady Kościo­ła, gre­mium, któ­re zarzą­dza spra­wa­mi Kościo­ła mię­dzy posie­dze­nia­mi Kapi­tu­ły Gene­ral­nej. Z urzę­du do Rady Kościo­ła wcho­dzą bisku­pi nato­miast kapi­tu­ła wybie­ra repre­zen­ta­cję kapła­nów – do nowej rady Kościo­ła weszli: kapł. M. Łady­sław Rataj­czyk (Żar­nów­ka), kapł. M. Daniel Mames (Gniaz­dów) i kapł. Zbi­gniew Nawa­ra (przy­szły pro­boszcz para­fii war­szaw­skiej). Nie wpro­wa­dzo­no zmian w skła­dzie Komi­sji Rewi­zyj­nej.

Wybór bp. M. Karo­la Babie­go na Bisku­pa Naczel­ne­go pocią­gnął za sobą rów­nież zmia­ny kadro­we. Zmie­nią się pro­bosz­czo­wie w War­sza­wie i Wiśnie­wie. Dotych­cza­so­wy Biskup Naczel­ny, bp M. Ludwik Jabłoń­ski, został ordy­na­riu­szem die­ce­zji lubel­sko-pod­la­skiej, dla któ­rej został kon­se­kro­wa­ny na bisku­pa w 1995 roku i któ­rą do 1997 roku kie­ro­wał.

Kościół Sta­ro­ka­to­lic­ki Maria­wi­tów posia­da ok. 20 tys. wier­nych zgro­ma­dzo­nych w trzech die­ce­zjach oraz zagra­nicz­nej pro­win­cji fran­cu­skiej. Maria­wi­tyzm naro­dził się na tere­nie Kró­le­stwa Pol­skie­go w XIX wie­ku. Jego celem była odno­wa życia zakon­ne­go i ducho­we­go kle­ru zapo­cząt­ko­wa­na przez św. M. Fran­cisz­kę Kozłow­ską, któ­ra w 1893 roku otrzy­ma­ła obja­wie­nia nazy­wa­ne Dzie­łem Wiel­kie­go Miło­sier­dzia. Obja­wie­nia M. Fran­cisz­ki były pierw­szy­mi obja­wie­nia­mi, doty­czą­cy­mi Miło­sier­dzia Boże­go. Maria­wi­ci dzia­ła­ją­cy począt­ko­wo w ramach Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go zosta­li z nie­go eks­ko­mu­ni­ko­wa­ni w 1906 r. W 1935 w maria­wi­ty­zmie doszło do roz­ła­mu, w wyni­ku któ­re­go wyod­ręb­ni­ły się dwa, głów­ne ruchy maria­wic­kie: Kościół Sta­ro­ka­to­lic­ki Maria­wi­tów z sie­dzi­bą w Płoc­ku oraz ok. dwu­ty­sięcz­ny Kościół Kato­lic­ki Maria­wi­tów z sie­dzi­bą w Feli­cja­no­wie k. Płoc­ka. Kościół Sta­ro­ka­to­lic­ki Maria­wi­tów jest człon­kiem Pol­skiej Rady Eku­me­nicz­nej oraz Świa­to­wej Rady Kościo­łów.


Komen­tarz

Przed roz­po­czę­ciem Kapi­tu­ły Gene­ral­nej do kapła­nów skie­ro­wa­ny został list świec­kich zgro­ma­dzo­nych w tzw. Ini­cja­ty­wie „Razem dla Maria­wi­ty­zmu“. Już na samym począt­ku świec­cy zapew­nia­ją swo­ich kapła­nów, że razem z nimi chcą dążyć do Kościo­ła żywe­go i otwar­te­go. To wyzna­nie, jak­kol­wiek szla­chet­ne, poka­zu­je jed­no­cze­śnie głe­bo­ki kry­zys płoc­kie­go maria­wi­ty­zmu: treść zapew­nie­nia powin­na być oczy­wi­sta, a wypo­wie­dzia­ny cel – Kościół otwar­ty i żywy – sta­nem fak­tycz­nym, któ­ry nale­ża­ło­by jedy­nie pogłę­bić i ulep­szyć.

Nie­ste­ty, Kościół Sta­ro­ka­to­lic­ki Maria­wi­tów od daw­na ani nie jest szcze­gól­nie żywy, ani otwar­ty i każ­dy, kto czy­tał ekumenizm.pl, mógł prze­ko­nać się, jak głe­bo­ki jest ten kry­zys, doty­ka­ją­cy prak­tycz­nie wszyst­kich warstw życia kościel­ne­go: ducho­wo­ści (pod­ko­py­wa­nie fun­da­men­tów toż­sa­mo­ści maria­wic­kiej poprzez nie­udol­ny dia­log z Kościo­łem rzym­sko­ka­to­lic­kim, zamie­sza­nie i klu­cze­nie w kon­tak­tach z Unią Utrechc­ką), brak dia­lo­gu ze świec­ki­mi, któ­rzy w kil­ku­na­sto­ty­sięcz­nym Koście­le „muszą“ pisać listy do kapła­nów, kle­ry­ka­li­za­cja, brak reflek­sji teo­lo­gicz­nej, eku­me­nicz­na ospa­łość, a ponad­to pro­ble­my natu­ry „tech­nicz­nej“ – zruj­no­wa­na Świą­ty­nia Miło­ści i Miło­sier­dzia, sypią­ce się budyn­ki para­fial­ne i brak ele­men­tar­nej przej­rzy­sto­ści finan­so­wej. Do tego docho­dzi abso­lut­na anty­mi­syj­ność dotych­cza­so­we­go kie­row­nic­twa Kościo­ła.

Czy lekar­stwem na wszyst­kie te pro­ble­my jest Synod, któ­ry został zapo­wie­dzia­ny wie­le lat temu? Z pew­no­ścią wie­le ener­gii i słów zaan­ga­żo­wa­no, aby synod się nie odbył, podob­nie jak uczy­nio­no zasmu­ca­ją­co wie­le, by znie­chę­cić tych, któ­rych osła­bia­nie Kościo­ła mar­twi­ło. Uczy­nio­no też wie­le, aby podzie­lić male­ją­cą wspól­no­tę wier­nych na praw­dzi­wych maria­wi­tów i wichrzy­cie­li, a wszyst­ko w opra­wie miło­sier­dzia i tzw. obro­ny ata­ko­wa­ne­go maria­wi­ty­zmu. Meto­dy, któ­re spraw­dza­ły się w sys­te­mie anty­de­mo­kra­tycz­nym i spo­łe­czeń­stwie pod­da­nym kon­tro­li apa­ra­tu bez­pie­czeń­stwa i wszech­obec­nej par­tii, może i były powierz­chow­nie sku­tecz­ne, ale dopro­wa­dzi­ły do gigan­tycz­ne­go wręcz roz­war­stwie­nia, rytu­ali­za­cji toż­sa­mo­ści wyzna­nio­wej i rezy­gna­cji z zada­wa­nia pytań, któ­rych pod­su­mo­wa­niem sta­ła się słyn­na już mak­sy­ma: nie ma takiej potrze­by.

Oczy­wi­ście moż­na popaść w pate­tycz­ny ton, tak chęt­nie sto­so­wa­ny tu i ówdzie, i stwier­dzić, że tyl­ko paru­zja albo jakiś cud może ura­to­wać maria­wi­tyzm. Na szczę­ście maria­wi­tyzm jako Dzie­ło, któ­re nie pocho­dzi od czło­wie­ka, nie jest toż­sa­my z żad­nym z Kościo­łów, jest czymś wię­cej i mimo struk­tu­ral­no-insty­tu­cjo­nal­nych trud­no­ści pozo­sta­je żywy i nie­zmien­nie inspi­ru­ją­cy.

Zmie­rze­nie się z pro­ble­ma­mi, któ­re zosta­ły jedy­nie hasło­wo wspo­mnia­ne, wyma­ga mądro­ści ducho­wej, wiel­kie­go doświad­cze­nia dusz­pa­ster­skie­go, teo­lo­gicz­ne­go roze­zna­nia, roz­trop­no­ści, otwar­to­ści i chę­ci auten­tycz­ne­go dia­lo­gu, ale tak­że koniecz­ne­go inte­lek­tu­al­ne­go ugrun­to­wa­nia i odwa­gi. Bez tego wszyst­kie­go, a przede wszyst­kim modli­twy, Kościół, każ­dy Kościół, pozo­sta­nie cha­łu­pą, pustym domem z tra­dy­cja­mi. Kościół i jego słu­dzy, w tym przede wszyst­kim kapła­ni, nie ist­nie­ją dla samych sie­bie. Szcze­gól­ną odpo­wie­dzial­ność mają prze­ło­że­ni, o któ­rych św. Maria Fran­cisz­ka tak pisa­ła w 1917 roku:

Dla Prze­ło­żo­nych powin­no się mieć tyl­ko taką miłość, jaką ma się zwy­kle dla narzę­dzia, któ­ra nam jest uży­tecz­ne, więc i Prze­ło­że­ni o tyle nam są poży­tecz­ni, o ile nas pro­wa­dzą do Boga, dopo­ma­ga­jąc do postę­pu w cno­cie poko­ry, cier­pli­wo­ści, zami­ło­wa­nia cier­pie­nia, wyrze­cze­nia się swo­jej woli i miło­ści wła­snej.


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.