Kościoły katolickie

Zmarła s. M. Weronika Makowska — wspomnienie


W wie­ku 87 lat zmar­ła s. Sabi­na M. Wero­ni­ka Makow­ska, kapłan­ka Kościo­ła Kato­lic­kie­go Maria­wi­tów w Pol­sce, wie­lo­let­nia pro­boszcz­ka Para­fii w Poćwiar­dów­ce (woj. łódz­kie), duchow­na na wskroś eku­me­nicz­na.



Uro­dzi­ła się 9 lute­go 1936 roku w Mie­ni nie­da­le­ko Cegło­wa (woj. mazo­wiec­kie). Wycho­wy­wa­ła się w rodzi­nie maria­wic­kiej zwią­za­nej z Kościo­łem Sta­ro­ka­to­lic­kim Maria­wi­tów. Marzy­ła, żeby zostać nauczy­ciel­ką, jed­nak nie będąc człon­ki­nią PZPR nie mogła dostać się do stu­dium nauczy­ciel­skie­go. Była moc­no zwią­za­na ze swo­ją bab­cią, któ­ra nale­ża­ła do Kościo­ła Kato­lic­kie­go Maria­wi­tów.

W 1953 roku za radą bab­ci wyje­cha­ła do Feli­cja­no­wa, głów­ne­go ośrod­ka Kościo­ła Kato­lic­kie­go Maria­wi­tów, aby tam nauczyć się zawo­du kraw­co­wej. Na tym się jed­nak nie skoń­czy­ło i posta­no­wi­ła wstą­pić do Zgro­ma­dze­nia Sióstr Maria­wi­tek. Roz­po­czę­ła stu­dia w Chrze­ści­jań­skiej Aka­de­mii Teo­lo­gicz­nej w War­sza­wie, wów­czas z sie­dzi­bą w Chy­li­cach. W 1960 r. obro­ni­ła pra­cę dyplo­mo­wą pt.: „Syl­wet­ka ducho­wa Zało­ży­ciel­ki Kościo­ła Maria­wic­kie­go.”

27 maja 1962 roku przy­ję­ła świę­ce­nia kapłań­skie wraz z s. M. Bożen­ną Cha­bow­ską, obec­ną pro­boszcz­ką para­fii w Łowi­czu i Dłu­giej Kościel­nej. Jesz­cze przed świę­ce­nia­mi zosta­ła skie­ro­wa­na do pra­cy w War­sza­wie, gdzie słu­ży­ła wraz z s. M. Leonią Wiśniew­ską. W 1978 roku wyje­cha­ła z War­sza­wy do Feli­cja­no­wa, gdzie spę­dzi­ła tyl­ko rok, a następ­nie prze­ło­że­ni skie­ro­wa­li ja do służ­by w Para­fii w Góź­dzie (1979–1980). W 1980 roku s. M. Wero­ni­ka zosta­ła pro­boszcz­ką Para­fii w Poćwiar­dów­ce, któ­rej sie­dzi­bą jest nie­wiel­ka kapli­ca św. Micha­ła Archa­nio­ła.

Sio­stra Maria Wero­ni­ka Makow­ska zmar­ła 1 kwiet­nia br. w Szpi­ta­lu Powia­to­wym w Brze­zi­nach, mie­siąc po swo­ich 87. uro­dzi­nach. Msza pogrze­bo­wa odpra­wio­na zosta­nie 5 kwiet­nia o godz. 11:00 w koście­le Prze­naj­święt­sze­go Sakra­men­tu w Dłu­giej Kościel­nej. Zmar­ła spo­cznie na cmen­ta­rzu maria­wic­kim w Cegło­wie.


Wspo­mnie­nie

Nie­waż­ne skąd brat jest. Brat jest bra­tem – powie­dzia­ła sze­ro­kim uśmie­chem sio­stra Wero­ni­ka. Zapy­ta­ła mnie pod­czas ubie­gło­rocz­nych świąt Zesła­nia Ducha Świę­te­go w Feli­cja­no­wie z któ­rej para­fii jestem. Odpo­wie­dzia­łem, że z ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skiej. Wła­ści­wie, nie musia­ły pękać żad­ne barie­ry, bo s. Wero­ni­ka żad­nych nie wzno­si­ła. Wie­lo­krot­nie widzia­łem ją pod­czas swo­ich wizyt w Feli­cja­no­wie, ale dopie­ro nie­speł­na rok temu mie­li­śmy oka­zję napraw­dę dłu­go, bo przez ponad godzi­nę posie­dzieć i poroz­ma­wiać. A roz­mów­czy­nią była przed­nią i to, co od razu rzu­ca­ło się w oczy to nie tyl­ko bez­po­śred­niość, ale ogrom­na auto­iro­nia i poczu­cie humo­ru kapłan­ki. Czę­sto się śmia­ła, naj­czę­ściej z samej sie­bie.

Głów­nie roz­ma­wia­li­śmy o jej stu­diach, bo jeśli spo­tka­ła ewan­ge­li­ka to wspo­mi­na­ła swo­ich pro­fe­so­rów albo kole­gów, któ­rych nazwi­ska dla lute­ran to wła­ści­wie insty­tu­cje albo oso­by nie­daw­no zmar­łe. Nie­któ­rzy wciąż żyją, więc – nie ukry­wam – miło było posłu­chać opo­wie­ści z chy­lic­kich cza­sów. Poka­zy­wa­ła mnó­stwo zdjęć z daw­nych cza­sów, mniej lub bar­dziej zna­nych i opo­wia­da­ła.

W pew­nym momen­cie zeszło na kwe­stię świę­ceń kapłań­skich. Widzie­li­śmy się 5 czerw­ca, a 27 maja w dzień uro­dzin św. Marii Fran­cisz­ki, sio­stra Wero­ni­ka obcho­dzi­ła 60. rocz­ni­cę przy­ję­cia świę­ceń kapłań­skich. Zapy­ta­ła jak to u was z tymi świę­ce­nia­mi, a ponie­waż było to krót­ko po ujaw­nie­niu spra­wy listu metro­po­li­ty Sawy, zaka­zu­ją­ce­go swo­im kapła­nom wspól­nej modlitw z pastor­ka­mi lute­rań­ski­mi, to opo­wie­dzia­łem sio­strze o tema­cie. Ta zare­ago­wa­ła z obu­rze­niem: „Ale jak to? Prze­cież ja z Micha­łem Hry­cu­nia­kiem (świec­kie imię metro­po­li­ty Sawy) przy jed­nym sto­le sie­dzia­łam i pod rękę się trzy­ma­łam, nigdy nie było pro­ble­mów i zawsze wza­jem­ny sza­cu­nek. Modli­li­śmy się. Co się sta­ło?!”

Sio­stra sypa­ła aneg­do­ta­mi jak z ręka­wa, opo­wia­da­ła o swo­jej służ­bie w Koście­le, o mło­do­ści. Lubi­ła mówić i się śmiać, ale też lubi­ła słu­chać, zada­wa­ła pyta­nia, była cie­ka­wa roz­mów­cy. Gdy pyta­łem się zna­jo­mych maria­wi­tów z oby­dwu kon­fe­sji, jak ją wspo­mi­na­li, to nasze wra­że­nia pokry­wa­ły się.  Sio­stra kapł. M. Bożen­na pod­kre­śli­ła, że Wero­ni­ka była spra­wie­dli­wa, nie­zwy­kle dokład­na, wyma­ga­ją­ca wobec innych, ale przede wszyst­kim sie­bie i bez­wa­run­ko­wo goto­wa do pomo­cy. Utrzy­my­wa­ła nie tyle popraw­ne, co bar­dzo ser­decz­ne rela­cje z chrze­ści­ja­na­mi róż­nych wyznań, tak­że z maria­wi­ta­mi płoc­ki­mi z oko­lic i nie tyl­ko. Zresz­tą, sama o tym chęt­nie mówi­ła. Na koniec spo­tka­nia popro­si­łem s. Wero­ni­kę o bło­go­sła­wień­stwo. „Ale napraw­dę brat chce..?”

Maria­wi­ci feli­cja­now­scy zapa­mię­ta­ją ją nie tyl­ko z uśmie­chu i zaan­ga­żo­wa­nia, ale i ogrom­ne­go wspar­cia dla kapłań­stwa ludo­we­go. Jej ostat­nim życze­niem było, aby jej pogrzeb pro­wa­dzi­ło wła­śnie kapłań­stwo powszech­ne i tak się sta­nie.

Miłość jako śmierć moc­na jest, ognia jej zalać nie zdo­ła wylew wód wiel­kich; Duchu Świę­ty, jeśli Ty mi towa­rzy­szyć będziesz, wnij­dę bez bojaź­ni do gro­bu. (Psał­terz Ducha Prze­naj­święt­sze­go, Ps. 38)

Dariusz Bruncz



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.