Magazyn

“Apokrisis” Chrystofora Filaleta — apologia protestancka Kościoła prawosławnego na Ziemi Ruskiej


Okres odro­dze­nia i począ­tek baro­ku był dla zie­mi ukra­iń­skiej cza­sem wyjąt­ko­wym. Na kre­sy połu­dnio­wo-wschod­nie zie­mi Księ­stwa Litew­skie­go (od 1569 r. nale­żą­ce do Pol­ski) wpły­wy kul­tu­ry euro­pej­skiej docie­ra­ły inten­syw­niej, niż w śre­dnio­wie­czu. Momen­tem uspraw­nie­nia tego pro­ce­su było zało­że­nie przez księ­cia Kon­stan­ty­na Ostrog­skie­go Aka­de­mii w Ostro­gu, któ­ra to uczel­nia mia­ła na celu sprzy­jać edu­ka­cji Ukra­iny. Pomysł zało­że­nia szko­ły wią­zał się z zale­gło­ścia­mi, jakie mia­ła zie­mia ruska w sto­sun­ku do resz­ty Koro­ny i Euro­py na płasz­czyź­nie roz­wo­ju życia kul­tu­ro­we­go i świa­do­mo­ści spo­łecz­nej oby­wa­te­li. Na całym kon­ty­nen­cie inten­syw­nie roz­wi­ja­li swą dzia­łal­ność odro­dze­nio­wą repre­zen­tan­ci Kościo­ła kato­lic­kie­go i wspól­not pro­te­stanc­kich.


Tym­cza­sem Cer­kiew pra­wo­sław­na prze­ży­wa­ła okres moral­ne­go i kul­tu­ro­we­go kry­zy­su, a reali­za­cja odro­dze­nio­wych idei (powszech­nej edu­ka­cji czy sprzy­ja­nie kul­tu­rze naro­do­wej) nie obję­ła Ukra­iny [1]. Wie­lu przed­sta­wi­cie­li Cer­kwi za słusz­ne uzna­wa­ło zwią­za­nie się z Rzy­mem, z któ­rym unia jawi­ła się jako szan­sa na popra­wę sytu­acji w Koście­le pra­wo­sław­nym. Zarów­no kato­li­cyzm, jak i pra­wo­sła­wie są wyzna­nia­mi nawią­zu­ją­cy­mi do tra­dy­cji apo­stol­skiej, a od wie­ków kwe­stią spor­ną mię­dzy nimi była spra­wa hie­rar­chii. Być może świa­do­mość, że jesz­cze dwa wie­ki po schi­zmie wschod­niej Cer­kiew ruska nie zry­wa­ła swych wię­zi z Rzy­mem stał się na począt­ku lat 90-tych XVI wie­ku inspi­ra­cją do nawią­za­nia z Kościo­łem Rzym­skim dia­lo­gu. We wspo­mnia­nym okre­sie (do 1595 roku) licz­bę zwo­len­ni­ków unii w hie­rar­chii oce­nić moż­na jako „pra­wie wszyst­kich”. Jej prze­ciw­ni­ka­mi stać się miał m.in. biskup Bała­ban oraz ksią­żę Ostrog­ski, któ­rych marze­nia o unii nie pokry­wa­ły się z wizją same­go Rzy­mu. Anta­go­ni­zmy powró­ci­ły.

Ucznio­wie Aka­de­mii byli ludź­mi róż­nych wyznań, ale obok domi­nu­ją­cej licz­by pra­wo­sław­nych z uczel­nią zwią­za­ło się wie­lu pro­te­stan­tów.

Na pyta­nie, dla­cze­go pra­wo­sław­ni zwią­za­li się z repre­zen­tan­ta­mi pro­te­stan­ty­zmu trud­no odpo­wie­dzieć jed­no­znacz­nie. Na pew­no jed­ni i dru­dzy mie­li wspól­ne­go wro­ga w papie­żu rzym­skim oraz byli zwo­len­ni­ka­mi wol­no­ści reli­gij­nej, któ­rą zwal­cza­li szer­mie­rze kontr­re­for­ma­cji.

Calem niniej­szej pra­cy jest poka­za­nie, że okres koń­ca XVI i począt­ku XVII wie­ku to czas, kie­dy na piśmien­nic­two ukra­iń­skie ma wpływ lite­ra­tu­ra pro­te­stanc­ka. Pisma obroń­ców pra­wo­sła­wia wska­zu­ją na wpływ ducha pro­te­stanc­kie­go. W nie­któ­rych przy­pad­kach ten wpływ jest tak wiel­ki, że moż­na śmia­ło powie­dzieć o apo­lo­gii pro­te­stanc­kiej, któ­ra sta­nę­ła w obro­nie Cer­kwi na zie­mi ukra­iń­skiej.

Przy­kła­dem lite­ra­tu­ry oddzia­ły­wu­ją­cej na piśmien­nic­two apo­lo­ge­tów pra­wo­sła­wia jest przede wszyst­kim Apo­kri­sis Chry­sto­fo­ra Fila­le­ta. Autor zade­dy­ko­wał swe 444-stro­ni­co­we dzie­ło kanc­le­rzo­wi Zamoy­skie­mu. Było to pierw­sze pismo, któ­re­go autor wystę­pu­jąc w obro­nie pra­wo­sła­wia czer­pie inspi­ra­cję z piśmien­nic­twa refor­ma­to­rów. Wyda­ne zosta­ło w 1597 r – w rok po pod­pi­sa­niu Unii Brze­skiej. W histo­rii póź­niej­szych publi­ka­cji pra­wo­sław­nych Apo­kri­sis poja­wia się jako obiekt wie­lu odnie­sień. Ponie­waż napi­sa­ne zosta­ło praw­do­po­dob­nie przez pro­te­stan­ta, spo­śród wszyst­kich przed­sta­wia­nych tu dzieł będzie naj­lep­szym przy­kła­dem apo­lo­gii pro­te­stanc­kiej w obro­nie pra­wo­sła­wia.

Ponie­waż zachod­nich refor­ma­to­rów i apo­lo­ge­tów Cer­kwi róż­nią miej­sca ich dzia­łal­no­ści i realia spo­łecz­no-kul­tu­ro­we, wyni­ka­ją­ce z fak­tu, że pier­wot­nym obsza­rem dzia­łań tych pierw­szych były Niem­cy, dru­gich zaś Ruś-Ukra­ina trud­no doszu­kać się w pismach Fila­le­ta, Smo­tryc­kie­go czy Wyszeń­skie­go frag­men­tów żyw­cem wzię­tych z dzieł pro­te­stan­tów. By zro­zu­mieć, jak apo­lo­gia lute­rań­ska mogła wpły­nąć na pra­wo­sław­ną i w jaki spo­sób ten wpływ mógł się prze­ja­wić, nale­ży wziąć pod uwa­gę kon­tekst kul­tu­ro­wy i sytu­acyj­ny.

Choć mowa tu o pismach apo­lo­ge­tycz­nych, to podo­bień­stwo pism pra­wo­sław­nych do pro­te­stanc­kich naj­le­piej widać w ata­kach pod adre­sem kato­li­ków i do tych frag­men­tów odwo­ły­wał się będę przede wszyst­kim. Wpływ apo­lo­gii pro­te­stanc­kiej na cer­kiew­ną prze­bie­ga dwo­ma, para­lel­nie ze sobą powią­za­ny­mi tora­mi. Pierw­szy z nich to sty­li­za­cja. Przed­sta­wie­ni poni­żej obroń­cy Kościo­ła pra­wo­sław­ne­go na zie­mi ukra­iń­skiej nawią­zy­wać będą do pism pro­te­stan­tów sty­li­zu­jąc swój język na mowę teo­lo­gów lute­rań­skich. Dru­gi tor to dobór tych samych argu­men­tów prze­ciw­ko Kościo­ło­wi kato­lic­kie­mu. Linia argu­men­ta­cji w pismach nie­miec­kich i ukra­iń­skich teo­lo­gów jest podob­na. Obiek­tem mojej ana­li­zy po stro­nie pro­te­stanc­kiej będą dzie­ła lute­ra­nów. Choć na Ukra­inie spo­śród przed­sta­wi­cie­li pro­te­stan­ty­zmu naj­wię­cej było kal­wi­nów, język ich dzieł nie róż­ni się zasad­ni­czo od języ­ka ini­cja­to­rów ruchu refor­ma­cyj­ne­go, któ­rych wpływ tak­że daje się zare­je­stro­wać i potwier­dza on tezę, że w rze­czy­wi­sto­ści pro­te­stan­ci w ogó­le mie­li wpływ na piśmien­nic­two Rusi-Ukra­iny.

W pierw­szych dwóch czę­ściach niniej­szej pra­cy omó­wio­ne zosta­nie zja­wi­sko refor­ma­cji w Rze­czy­po­spo­li­tej oraz powód, dla któ­re­go język pism apo­lo­ge­tów pro­te­stan­ty­zmu przy­ję­ty został przez obroń­ców Cer­kwi. W następ­nej zana­li­zu­ję w świe­tle apo­lo­gii pro­te­stanc­kiej dzie­ło Chry­sto­fo­ra Fila­le­ta. W przed­ostat­niej i ostat­niej czę­ści przed­sta­wio­ne zosta­ną przy­kła­do­we pisma innych obroń­ców pra­wo­sła­wia oraz omó­wio­ne zosta­nie sze­rzej podo­bień­stwo ich dzieł do pism poprzed­ni­ków. Spró­bu­ję tak­że pokrót­ce oce­nić wpływ piśmien­nic­twa teo­lo­gów nie­miec­kich na twór­czość ukra­iń­skich pole­mi­stów w kon­tek­ście roz­wo­ju lite­ra­tu­ry Rusi-Ukra­iny.

Nurt pro­te­stanc­ki na zie­mi ukra­iń­skiej

Po zało­że­niu przez księ­cia Kon­stan­ty­na Ostrog­skie­go Aka­de­mii na zie­mie ukra­iń­ską przy­by­wać zaczę­li słu­cha­cze z całej Rze­czy­po­spo­li­tej. Podob­nie, jak Ukra­iń­cy opusz­cza­li ojczy­stą zie­mię, by stu­dio­wać na zacho­dzie, tak po roz­po­czę­ciu zajęć w nowej uczel­ni, stu­den­ci z zachod­nich ziem przy­by­wa­li na Ukra­inę, by tam zdo­by­wać wie­dzę.

W Aka­de­mii Ostrog­skiej udzie­la­li się pro­te­stan­ci. Ich wpływ na świa­to­po­gląd wie­lu Rusi­nów był bar­dzo duży, a odzwier­cie­dlo­ny ten fakt zosta­je na kar­tach dzieł pra­wo­sław­nych pole­mi­stów – w sty­li­sty­ce ich języ­ka lite­rac­kie­go. Powra­ca pyta­nie: dla­cze­go pro­te­stan­ci – repre­zen­tan­ci Kościo­ła kul­tu­ro­wo bar­dziej odle­głe­go (moż­na powie­dzieć „bar­dziej zachod­nie­go”) niż Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki – zro­bi­li feno­me­nal­ną karie­rę w śro­do­wi­sku Cer­kwi Wschod­niej (od wie­ków anta­go­ni­stycz­nie nasta­wio­nej do wszyst­kie­go co „zachod­nie”)? Może – para­dok­sal­nie – odpo­wiedź tkwi wła­śnie w tej dale­ko posu­nię­tej zachod­nio­ści. Cer­kiew Wschod­nia nie ufa­ła nauce i filo­zo­fii, któ­ra obec­na była w języ­ku teo­lo­gów zachod­nich w cią­gu całe­go śre­dnio­wie­cza.

Taki sto­su­nek odzwier­cie­dla i umac­nia rów­no­cze­śnie w swym dzie­le Iwan Wyszeń­ski w swej Zaczep­ce mądre­go łacin­ni­ka z głu­pim Rusi­nem. Słyn­ny unic­ki metro­po­li­ta okre­su mię­dzy­wo­jen­ne­go, Andrzej Szep­tyc­ki, pod­czas teo­lo­gicz­nej kon­fe­ren­cji w Bel­gii w sierp­niu 1925 r. oma­wia­jąc pro­blem prze­ko­na­nia pra­wo­sław­nych do wia­ry rzym­sko­ka­to­lic­kiej, wspo­mniał, że do ludzi wscho­du zawsze bar­dziej prze­ma­wia­ło pięk­no i sztu­ka. „O ile język nauki jest języ­kiem wiel­ce prze­ko­ny­wu­ją­cym – mówił metro­po­li­ta – o tyle, o wie­le bar­dziej wymow­ny jest język sztu­ki. My na Wscho­dzie zacho­wa­li­śmy sztu­kę pra­wie uni­kal­ną.” [2]

W rze­czy samej, styl pisa­rzy-teo­lo­gów Rusi był w cza­sie po Unii Brze­skiej i przez całe wie­ki wcze­śniej, pod­nio­sły, uroz­ma­ico­ny nie tak bar­dzo środ­ka­mi reto­rycz­ny­mi, co poetyc­ki­mi, widocz­ny­mi tak­że w sty­li­zo­wa­niu języ­ka ruskich pisa­rzy na język biblij­ny. To zja­wi­sko lite­rac­kie wią­że się ści­śle z wpły­wem na twór­czość reli­gij­ną tzw. hezy­cha­zmu.

Pro­te­stan­ci robi­li jed­nak w Euro­pie bły­ska­wicz­ną karie­rę, a reli­gię kato­lic­ką wraz z jej filo­zo­fią uda­wa­ło się im wypie­rać z nie­któ­rych obsza­rów. Gło­si­cie­lom nowej wia­ry uda­ło się to dla­te­go, że mówi­li oni tak samo języ­kiem nauko­wym – odwo­ły­wa­li się do zachod­niej filo­zo­fii. W odróż­nie­niu od języ­ka teo­lo­gów kato­li­cy­zmu, język pro­te­stan­tów brzmiał na tyle dobrze w uchu pra­wo­sław­ne­go apo­lo­ge­ty, że ten gotów się był z nim z cza­sem zgrać. Ten fakt odzwier­cie­dla na pew­no entu­zjazm, z jakim odniósł się do Apo­kri­sis, Chry­sto­fo­ra Fila­le­ta, Iwan Wyszeń­ski. Język pro­te­stanc­ki – styl apo­lo­ge­tycz­ny teo­lo­gów – niósł w sobie nowe­go ducha, ducha odro­dze­nio­we­go, któ­re­go dzia­ła­nia obser­wo­wać się dało w oży­wie­niu świa­to­po­glą­do­wym i kul­tu­ral­nym Rzecz­po­spo­li­tej i całej Euro­py, a któ­re­go to oży­wie­nia potrze­bo­wa­ła ruska Cer­kiew – pozo­sta­wia­ją­ca sobie wie­le do życze­nia, jeśli cho­dzi o poziom edu­ka­cji jej wier­nych, zna­jo­mość popu­lar­nej w całej Euro­pie filo­zo­fii i świa­do­mość naro­do­wą i spo­łecz­ną ludu.

Obec­ność pro­te­stan­tów w Aka­de­mii Ostrog­skiej przy­czy­ni­ła się do zamia­ny w tak­ty­ce w wal­ce z rosną­cym w siłę kato­li­cy­zmem. Sam wpływ był róż­no­ra­ki w skut­kach, to zna­czy współ­cze­śni oce­nia­li efek­ty tego zja­wi­ska zarów­no pozy­tyw­nie, jak i nega­tyw­nie. Cyryl Luka­rios [3] wydał „Kate­chizm”, któ­ry zdo­był ewi­dent­nie złą sła­wę. Trud­no oce­nić, to dzie­ło, bowiem nawet, jeśli tajem­ni­czy Luka­rios miał dobre inten­cje wzglę­dem Cer­kwi, osta­tecz­nie przed­sta­wił zupeł­nie inną teo­lo­gię Kościo­ła pra­wo­sław­ne­go niż spo­dzie­wać się mogli sami pra­wo­sław­ni. W rze­czy­wi­sto­ści przed­sta­wia­ła świa­to­po­gląd cha­rak­te­ry­stycz­ny dla kal­wi­ni­zmu. Z tego powo­du pra­wo­sław­ni ucze­ni zaczę­li dokła­dać tym wię­cej sta­rań, by zre­da­go­wać taki kate­chizm Cer­kwi, któ­ry jasno i ofi­cjal­nie przed­sta­wił­by jej poglą­dy reli­gij­ne. Efek­tem przy­spie­sze­nia prac było dzie­ło Zyza­ni­ja, a w 1643 r. Pio­tra Mohy­ły.

Józef Tre­tiak w swej publi­ka­cji z 1912 r. wyra­ził pogląd, że „here­zje” pro­te­stan­tów łatwo prze­ni­ka­ły do lite­ra­tu­ry pra­wo­sław­nej, bo pisa­rze kal­wiń­scy czy lute­rań­scy ubie­ra­li je w pra­wo­sław­ny styl. Nie poja­wi­ła się dotych­czas publi­ka­cja oma­wia­ją­ca wpływ lite­ra­tu­ry apo­lo­ge­tów pro­te­stanc­kich na piśmien­nic­two pra­wo­sław­nych pole­mi­stów, ale w nie­któ­rych opra­co­wa­niach ich dzieł bada­cze wyra­ża­ją pogląd, iż miej­sca­mi sty­li­sty­ka i argu­men­ta­cja obroń­ców Cer­kwi jest po pro­stu pro­te­stanc­ka [4]. Jak już zapo­wie­dzia­ne zosta­ło we wstę­pie, celem tej pra­cy będzie poka­za­nie, że pisma apo­lo­ge­tów pra­wo­sła­wia sta­no­wią połą­cze­nie obu sty­lów.

Wspo­mnia­ne już zosta­ło, że kon­tek­sty kul­tu­ro­wo-spo­łecz­ne dla spo­rów pro­te­stan­tów z kato­li­ka­mi i pra­wo­sław­nych z kato­li­ka­mi są inne. Z tego powo­du trud­no doszu­kać się w wypo­wie­dziach obroń­ców Cer­kwi na Ukra­inie frag­men­tów iden­tycz­nych z tymi z apo­lo­gii lute­ra­ni­zmu w Niem­czech. Nie mniej jed­nak, moż­na śmia­ło mówić o obec­no­ści apo­lo­gii pro­te­stanc­kiej na zie­mi ruskiej, a zja­wi­sko to prze­ja­wia się przede wszyst­kim w duchu, w jakim powsta­wa­ły dzie­ła apo­lo­ge­tów pra­wo­sła­wia. „Duch” jest poję­ciem bar­dzo sze­ro­kim i nie jasnym. Nale­ża­ło­by dopre­cy­zo­wać ten ter­min przez stwier­dze­nie, iż duch pro­te­stanc­ki obja­wia się w ele­men­tach sty­li­sty­ki języ­ka ukra­iń­skich obroń­ców wia­ry oraz w tak­ty­ce ich argu­men­ta­cji.

Apo­kri­sis Chry­sto­fo­ra Fila­le­ta – apo­lo­gią pro­te­stanc­ką w obro­nie pra­wo­sła­wia

Choć sam Chry­sto­for Fila­let [5] był kal­wi­ni­stą, styl jego słyn­ne­go dzie­ła Apo­kri­sis ze sty­lów wszyst­kich pism pro­te­stanc­kich naj­bar­dziej przy­po­mi­na ten, któ­ry cha­rak­te­ry­stycz­ny był dla apo­lo­ge­tów lute­ra­ni­zmu: Fili­pa Melanch­to­na, a szcze­gól­nie Mar­ci­na Lutra. Podo­bień­stwo to wyni­ka zapew­ne z tego, w jakim celu powsta­ły dzie­ła refor­ma­to­rów nie­miec­kich i ukra­iń­skie­go pisa­rza, Fila­le­ta. Lute­ra­nizm był pierw­szym nur­tem w ramach jak­że zróż­ni­co­wa­ne­go prą­du refor­ma­cji. Chry­sto­for Fila­let nie był pierw­szym refor­ma­to­rem piszą­cym na Ukra­inie, nie mniej jed­nak był jed­nym z ini­cja­to­rów repre­zen­to­wa­ne­go przez sie­bie kie­run­ku na kre­sach Rze­czy­po­spo­li­tej.

Swe dzie­ło – będą­ce wiel­ką ape­la­cją do władz z proś­bą o pomoc dla Cer­kwi – roz­po­czy­na cha­rak­te­ry­stycz­nym dla Lutra zaak­cen­to­wa­niem, że w ojczyź­nie mia­ło miej­sce wyda­rze­nie, któ­re autor odbie­ra jako jed­no­znacz­nie nega­tyw­ne.

„В тот час юж теперъ на набоженство наше явне натерто.” [6]

W przed­mo­wie do For­mu­ły Zgo­dy z 1580r elek­to­ro­wie Cesar­stwa Rzym­skie­go Naro­du Nie­miec­kie­go piszą:

„Zaiste bowiem nie może być niko­mu nie­zna­ne to, że zaraz po śmier­ci wiel­ce poboż­ne­go i zna­mien­ne­go męża dok­to­ra Mar­ci­na Lutra nade­szły dla umi­ło­wa­nej nie­miec­kiej ojczy­zny naszej cza­sy bar­dzo nie­bez­piecz­ne i mia­ły miej­sce strasz­li­we nie­po­ko­je. Wśród tych trud­no­ści i w roz­kła­dzie dobrze urzą­dzo­nej wła­dzy wróg śmier­tel­ni­ków pod­stęp­nie czy­ni sta­ra­nia, by siać nasie­nie nauki fał­szy­wej tudzież nie­zgo­dy w zbo­rach i szko­łach, doko­ny­wać skan­da­licz­nych podzia­łów, swy­mi sztucz­ka­mi fał­szo­wać czy­stość nauki nie­biań­skiej, roz­wią­zy­wać wię­zi miło­ści chrze­ści­jań­skiej i zgod­nej jed­no­myśl­no­ści, przez co znacz­nie prze­szka­dza, wstrzy­mu­jąc bieg świę­tej Ewan­ge­lii” [7]

Pomi­ja­jąc na chwi­lę aspekt ducho­wy tego para­gra­fu, chciał­bym zwró­cić uwa­gę na sam patrio­tycz­ny wydźwięk przed­mo­wy do For­mu­ły Zgo­dy. Zna­mien­ne dla nie­miec­kich obroń­ców nauki pro­te­stanc­kiej – na cze­le z ks. dr. Mar­ci­nem Lutrem – jest sta­ra­nie o dobro owczar­ni w kra­ju. Wią­że się to z naro­do­wym cha­rak­te­rem pierw­szych wspól­not lute­rań­skich, któ­re dopie­ro w póź­niej­szych wie­kach sta­wa­ły się bar­dziej inter­na­cjo­nal­ne.

Ten naro­do­wy cha­rak­ter w spo­sób szcze­gól­ny mógł przy­paść do gustu apo­lo­ge­tom pra­wo­sła­wia. Dla Sło­wian wschod­nich Cer­kiew pra­wo­sław­na była wspól­no­tą wybit­nie lokal­ną. Tro­ska o dobro Kościo­ła w danym kra­ju, połą­czo­na ze sta­ra­nia­mi o zerwa­nie z Rzy­mem, epa­tu­je z pism nie­miec­kich teo­lo­gów. Ich podej­ście nie jest Rusi­nom obce. Luter w Arty­ku­łach Szmal­kaldz­kich z 1537 r. z wiel­ką tro­ską wypo­wia­da się na temat sytu­acji we wspól­no­cie chrze­ści­jań­skiej swo­je­go pań­stwa:

„A jed­nak ani bisku­pi, ani kano­ni­cy nie dba­ją ani o to, jak żyją, ani o to, jak umie­ra­ją bied­ni ludzie, za któ­rych prze­cież Chry­stus umarł. Jego zaś nie mogą ci bied­ni ludzie dosły­szeć jako dobre­go paste­rza roz­ma­wia­ją­ce­go ze swy­mi owca­mi.” [8]

Powód, dla któ­re­go zabie­ga­no o przy­chyl­ność wład­ców chy­ba naj­le­piej wyra­zi­li teo­lo­dzy lute­rań­scy w Trak­ta­cie o wła­dzy i pry­ma­cie papie­ża, któ­ry co praw­da tytu­łem nie nawią­zu­je do zawar­tej w nim reflek­sji nad udzia­łem elek­to­rów i ksią­żąt w dzie­le refor­ma­cji. Oni to – według auto­rów – „powin­ni przede wszyst­kim (…) słu­żyć radą Kościo­ło­wi i zadbać o to, żeby błę­dy zosta­ły usu­nię­te i sumie­nia uspo­ko­jo­ne, jak to Bóg szcze­gól­nie napo­mi­na kró­lów: ‹‹teraz kró­lo­wie słu­chaj­cie i daj­cie się pouczyć, wy, któ­rzy sądzi­cie ziemię››(Ps 2, 10). Pierw­szą bowiem tro­ską kró­lów powin­no być, by upo­rząd­ko­wa­li spra­wę czci Bożej. Dla­te­go spra­wą naj­mniej ich god­ną było­by użyć wła­sne­go auto­ry­te­tu i wła­dzy do utrwa­le­nia bał­wo­chwal­stwa i innych nie­zli­czo­nych występ­ków i doko­ny­wa­nia zabójstw na świę­tych.” [9]

Może­my przy­pusz­czać, że Chry­sto­for Fila­let – jako pro­te­stant w rze­czy­wi­sto­ści – zwró­cił się do zwierzch­ni­ków idąc za Lutro­wą intu­icją:

„Не есть вашим милостям тайно и за пришлими скаргами, и за теперишним припомненьем – великіе а право незносние, не толко маетности, здоровья и учтивости, але и сумнънью заходячее зневоленье и стисненье наше. А иж братею нас своею зовете и члонками едного тъла Речи посполитое менуете – просимо: ужальтеся над утисеною братею своею.” (Nie jest waszym Miło­ściom nie­wi­do­me i ze wzglę­du na daw­ne skar­gi, i dzi­siej­sze przy­po­mnie­nia – pra­wo okrut­ne, co pozwa­la nie tyl­ko majęt­ność, zdro­wie i uczci­wość, ale i sumie­nie trzy­mać w nie­wo­li, a tak­że (pozwa­la) na znie­wo­le­nie nasze. A jako że brać­mi swy­mi nas zwie­cie i człon­ka­mi jed­ne­go cia­ła Rze­czy­po­spo­li­tej nazy­wa­cie, pro­si­my: spójrz­cież łaska­wym okiem na uci­śnio­ną brać swo­ją.) [10]

Zarów­no Luter, jak i Fila­let akcen­tu­je fakt, że wład­ca zaj­mu­je waż­ne sta­no­wi­sko w odnie­sie­niu do reli­gii. Nie podzie­la­jąc wia­ry kró­la, Fila­let odwo­łu­je się do moty­wów zna­nych całe­mu chrze­ści­jań­stwu i zazna­cza wspól­no­to­wy cha­rak­ter kra­ju, na któ­ry prze­no­si atry­bu­ty tra­dy­cyj­nie zwią­za­ne z insty­tu­cją Kościo­ła (jed­no cia­ło, bra­cia).

Fila­let sam posta­no­wił odwo­łać się do władz, by pro­sić o pomoc dla Cer­kwi Pra­wo­sław­nej – swe postę­po­wa­nie moty­wu­je ska­lą nega­tyw­nych zja­wisk. Spo­sób, w jaki wyja­śnia swe sta­no­wi­sko, przy­po­mi­na spo­sób Lutro­wy z jego Arty­ku­łów Szmal­kaldz­kich. Refor­ma­tor pisze:

„Na tery­to­riach bisku­pich widzi­my tu i ówdzie para­fie cał­ko­wi­cie opusz­czo­ne i nie­ob­sa­dzo­ne, tak, iż ser­ce czło­wie­ka naboż­ne­go z łatwo­ścią mogło­by ustać.” [11]

Podob­ne zda­nie znaj­du­je się w począt­ku dzie­ła Bro­niew­skie­go. Fila­let nie tyl­ko pisze o nie­dbal­stwie bisku­pów, wspo­mi­na okrop­ne czy­ny wro­gów reli­gij­nych odwo­łu­jąc się tym samym do sumień odbior­ców: „Не припоминаю тут жалосних кривд, которие од нъкоторих (…) римского визнанья людей (…) относимо! (…) тъла мертвых грецкой въры людей (…) выметают!” (Nie chcę tu wspo­mi­nać krzywd woła­ją­cych o pomstę do nie­ba, jakie od nie­któ­rych ludzi (…) wyzna­nia rzym­skie­go (…) odno­si­my! (…) Cia­ła wyznaw­ców grec­kiej wia­ry (…) z gro­bów wywle­ka­ją.) [12]

Z tro­ski o Kościół lokal­ny wyni­ka bez­po­śred­nio fakt szu­ka­nia wspar­cia u kró­la, księ­cia czy elek­to­ra. Pierw­szy, któ­ry doko­nał takie­go manew­ru chcąc wpły­nąć na sytu­ację spo­łecz­ną, był oczy­wi­ście dok­tor Luter. Za jego przy­kła­dem Fila­let pisze: „ В тот час юж теперъ на набоженство наше явне натерто. A в ступок того за универсалный кор. Его мил. И в добрах и в мъсцах кор. eго мил. Наперед учинено: церквы в некоторих мъсцах не чатаючи, а аппараты церковне з них беручи – от хвалы бобожей и набоженства в дни святые отправованые. (…)” (W owym cza­sie, już teraz, na nabo­żeń­stwo nasze jaw­nie napad­nię­to. A wsku­tek tego w dobrach i mia­stach Kró­la Jego Mości otóż, co nasam­przód uczy­nio­no: cer­kwie w nie­któ­rych mia­stach sta­ły się nie­ob­sa­dzo­ne, odzież cer­kiew­ną z nich zabra­no, od chwa­ły Bożej odpę­dzo­no ludzi zebra­nych na nabo­żeń­stwach, co je odpra­wia­no w dni świę­te — według sta­re­go kalen­da­rza.(…) [13]

Piszą­cy dużo wcze­śniej Filip Melanch­ton sło­wa takie umie­ścił w przed­mo­wie do Obro­ny Wyzna­nia Augs­bur­skie­go: „Tę Obro­nę nasi przed­ło­ży­li na osta­tek Naj­ja­śniej­sze­mu Panu, by poznał, że bar­dzo waż­ne i cięż­kie są te przy­czy­ny, któ­re nie pozwa­la­ją nam na wyra­że­nie zgo­dy na Kon­fu­ta­cję. Lecz naj­ja­śniej­szy Pan zło­żo­ne­go mu pisma nie przy­jął. (…) Prze­ciw­ni­cy nasi pro­wa­dza tę spra­wę tak, iż wyraź­nie uka­zu­ją, że ani praw­dy, nie szu­ka­ją, lecz naszej krwi im się zachcie­wa.” [14]

W tym frag­men­cie prócz wska­za­nia na zbie­gi o popar­cie wła­dzy dostrzec moż­na podo­bień­stwo do frag­men­tu z Apo­kri­sis przy­to­czo­ne­go wcze­śniej. Znów czy­tel­nik ma tu do czy­nie­nia z pró­bą poka­za­nia prze­ciw­ni­ków w nega­tyw­nym świe­tle przez wspo­mnie­nie na ich okrut­ne postę­po­wa­nie wzglę­dem spo­łecz­no­ści repre­zen­to­wa­nej przez auto­ra pisma. Fila­let kil­ka­krot­nie w swym dzie­le przy­wo­łu­je złe czy­ny kato­li­ków wzglę­dem wspól­no­ty pra­wo­sław­nej. W spo­so­bie pisa­nia o nich przy­po­mi­na bar­dzo Lutra.

Cha­rak­te­ry­stycz­ne jest dla auto­ra Apo­kri­sis roz­po­czy­na­nie okrut­nych wspo­mnień zda­nia­mi suge­ru­ją­cy­mi odczu­wa­nie wewnętrz­ne­go przy­mu­su do opi­sa­nia jakie­goś wyda­rze­nia. W aka­pi­cie zaczy­na­ją­cym się od cyto­wa­ne­go już zda­nia: „В тот час юж теперъ на набоженство наше явне натерто” Fila­let wyli­cza krzyw­dy, któ­rych dozna­ła Cer­kiew: „От свъдецтв старожитной въры людей, якоби въры не годних, отдаляют, и оним книг правых, кторые ведле права никому не мают быти боронени, боронят!” (Od świa­dectw sta­ro­żyt­nej wia­ry grec­kiej ludzi, jako­by nie­god­nych, odda­la­ją i czy­ta­nia ksiąg pra­wych, któ­rych czy­ta­nia według usta­wa niko­mu nie wol­no zabro­nić, zaka­zu­ją.(…) [15]

Pisząc o Syno­dzie Brze­skim wspo­mi­na nie­szczę­śli­wy wypa­dek doty­czą­cy pew­ne­go dele­ga­ta ze stro­ny Pra­wo­sła­wia: „Не вспоминаю, як грека Никифора, а который там был прибыл, коли власти уряду своего (…) заживал, арестовано.” (Że nie wspo­mnę, jak Gre­ka, Niki­fo­ra, któ­ry tam był przy­był, kie­dy z wła­dzy swe­go urzę­du (…) sko­rzy­stać zechciał, aresz­to­wa­no.) [16]

Poja­wia­ją się w jed­nym z powy­żej przy­to­czo­nych frag­men­tów sło­wa łudzą­co przy­po­mi­na­ją­ce tek­sty obroń­ców pro­te­stan­ty­zmu, a doty­czą­ce zarzu­tu pod adre­sem kato­li­ków, że zabra­nia­ją tym, któ­rzy tego chcą, czy­tać Pismo Świę­te. Moż­na te sło­wa potrak­to­wać jako ewi­dent­ne zapo­ży­cze­nie, w związ­ku z fak­tem, że lute­ra­nie w isto­cie mie­li za złe kazno­dzie­jom kato­lic­kim odsu­wa­nie wier­nych od świę­tych ksiąg. Tym­cza­sem zain­te­re­so­wa­nie nimi było na Ukra­inie nikłe. Wią­że się to z sytu­acją spo­łecz­no-reli­gij­ną Cer­kwi. Mar­cin Bro­niew­ski – czy kto­kol­wiek, kto był auto­rem Apo­kri­sis – oka­zał się być pod sil­nym wpły­wem apo­lo­ge­tów pro­te­stanc­kich i bar­dziej zain­te­re­so­wa­nym tym, co oni mie­li do powie­dze­nia w kwe­stii lek­tu­ry Pisma w Koście­le, niż mogli­by mieć pra­wo­sław­ni. Fila­let wie­rzy, że dzia­ła­nia prze­ciw­ni­ków zmie­rza­ją­ce do uni­ce­stwie­nia czy ogra­ni­cza­nia Cer­kwi na zie­mi ukra­iń­skiej będą bez­owoc­ne. By podać przy­kład apo­lo­ge­ta wska­zu­je na to, co inte­re­su­je go naj­bar­dziej w spo­rze mię­dzy Cer­kwią a Kościo­łem kato­lic­kim – Synod Brze­ski.

Fila­let pisze: „Наспъл потом собор Берестійскій. Али на нем ипо нем вмъсто сподіваной поправи – погершенье, вмъсто ослабы болшей тяжар, в місто потъхи – болшый смуток наступил.” (Nastał zaraz potem Sobór Brze­ski [17]. Ale i na nim, i po nim zamiast spo­dzie­wa­nej popra­wy – pogor­sze­nie, zamiast ulże­nia – więk­szy cię­żar, zamiast pocie­chy – więk­szy smu­tek nastał.) [18]

Dalej Chry­sto­for Fila­let pisze, iż wie­rzy we wspar­cie wład­cy.

Prze­ciw­ni­ków nie oba­wiał się tak­że Filip Melanch­ton. Jego myśl we wstę­pie do Obro­ny… jest podob­na, choć styl nie­co inny. Obroń­ca pro­te­stan­ty­zmu pisze: „Mamy za sobą publicz­ne świa­dec­two wie­lu zacnych mężów, któ­rzy dzię­ku­ją Bogu za to naj­więk­sze dobro­dziej­stwo, iż lepiej ich pouczył o wie­lu potrzeb­nych zasa­dach dok­try­nal­nych, niż się o tym tu i ówdzie czy­ta u naszych prze­ciw­ni­ków.” [19]

Zarów­no jeden, jak i dru­gi apo­lo­ge­ta zwra­ca uwa­gę na to, że suk­ce­sy kato­li­ków odnie­sio­ne zosta­ły nie tyle na dro­dze dys­ku­sji, co przez zasto­so­wa­nie argu­men­ta­cji nazy­wa­nej w sztu­ce pro­wa­dze­nia spo­ru „argu­men­ta­cją na kija”: kato­lic­ki cesarz Wyzna­nie Augs­bur­skie po pro­stu zlek­ce­wa­żył (pisze o tym Melanch­ton w przed­mo­wie do jej Obro­ny), zaś wła­dy­ka pra­wo­sław­ny miał – według rela­cji auto­ra Apo­kri­sis — pod­pi­sać unię z Rzy­mem za zamknię­ty­mi drzwia­mi i przy obsta­wie „haj­du­ków”.

Pro­wa­dząc ana­li­zę wpły­wu apo­lo­gii pro­te­stanc­kiej na piśmien­nic­two apo­lo­ge­tów pra­wo­sła­wia nale­ża­ło­by teraz przejść do podo­bieństw bar­dziej ude­rza­ją­cych niż poda­wa­ne dotych­czas, a któ­re poja­wiać się będą nie tyle w Apo­kri­sis, co w omó­wio­nych w następ­nym roz­dzia­le pismach obroń­ców Cer­kwi. Jed­nym z tak podob­nych ele­men­tów jest wska­zy­wa­nie na to, jak bole­sne są nie tyle cio­sy ze stro­ny prze­ciw­ni­ków, co fał­szy­wych sojusz­ni­ków. W przy­pad­ku Cer­kwi cho­dzi tu o tych, któ­rzy zde­cy­do­wa­li się na unię z Rzy­mem. Ich to w wery­stycz­nych obra­zach przed­sta­wi Mele­cjusz Smo­tryc­ki w swym Tre­no­sie. Motyw Cer­kwi-Mat­ki wypę­dzo­nej z domu (Rzecz­po­spo­li­tej) przez nie­wdzięcz­ne dzie­ci (bisku­pów unic­kich i ich zwo­len­ni­ków) jest pew­nym roz­wi­nię­ciem reflek­sji z Apo­kri­sis nad odstęp­ca­mi.

„Всъ уразы, от гонитепей римского вызнанья отношеные не так нас от них, як от отступников старожитной въры греческой болят(…) За их же ся справою, и им далъй, тым болше посполитуются везенья, морды, наъзды, гоненья и иншие тым подобные бъды тых, которыи ити а старожитной въры отступити не хочут.”

(Wszyst­kie znie­wa­gi od prze­śla­dow­ców z rzym­skie­go wyzna­nia dozna­ne nie bolą tak, jak od tych, co ode­szli od sta­ro­żyt­nej wia­ry! Któż bowiem nie widzi, że za ich przy­czy­ną te znie­wa­gi się roz­po­czę­ły?! (…) Za ich spra­wą (…) roz­po­wszech­ni­ło się wię­zie­nie, mor­dy, najaz­dy, nagon­ki i inne tym podob­ne nie­szczę­ścia dla tych, któ­rzy z nimi iść a sta­ro­żyt­nej wia­ry opu­ścić nie chcie­li.) [20]

Jest to znów świa­dec­twem odnie­sień do twór­czo­ści apo­lo­ge­tów pro­te­stanc­kich. W innych sło­wach, ale rów­nie dra­ma­tycz­nie napi­sał o fał­szy­wych przy­ja­cio­łach Mar­cin Luter w przed­mo­wie do Arty­ku­łów Szmal­kaldz­kich: „Cóż bowiem mam powie­dzieć? Jak mam się poskar­żyć? Wszak dotąd żyję, piszę, mie­wam kaza­nia i wykła­dam publicz­nie i codzien­nie, a jed­nak jado­wi­ci ludzie, nie tyl­ko z gro­na prze­ciw­ni­ków, lecz tak­że fał­szy­wi bra­cia (…) ośmie­la­ją się moją naukę, po pro­stu prze­ciw­ko mnie kie­ro­wać.”

Wspól­nym mia­now­ni­kiem, któ­ry umoż­li­wił połą­cze­nie ele­men­tów myśli pro­te­stanc­kiej czy sty­lu z apo­lo­gią pra­wo­sła­wia był podob­ny pogląd na insty­tu­cję papie­stwa. Tak pro­te­stan­ci, jak pra­wo­sław­ni na całym świe­cie, prze­ciw­ni byli uzna­niu bisku­pa Rzy­mu za gło­wę Kościo­ła. Pisa­rze, któ­rzy wyda­li swe dzie­ła po Fila­le­cie czę­sto nazy­wa­ją naukę o pry­ma­cie papie­ża lub naukę wykła­da­ną przez bisku­pa rzym­skie­go „anty­chry­sto­wą” naśla­du­jąc w tym na przy­kład auto­rów Trak­ta­tu o wła­dzy i pry­ma­cie papie­ża z 1537 r. Negu­ją roz­wi­ja­ją­cy się jesz­cze wte­dy (a nie­uzna­ny za dogmat) pogląd o nie­omyl­no­ści kato­lic­kie­go zwierzch­ni­ka. Teo­lo­dzy pro­te­stanc­cy, odrzu­ca­jąc tę naukę, dawa­li przy­kła­dy na to, że Kościół prze­żył w swej histo­rii papie­ży, któ­rzy popar­li róż­ne here­zje lub sami je gło­si­li. Za auto­rem Apo­kri­sis Mele­cjusz Smo­tryc­ki w swym dzie­le Anti­gra­fé (Ανιγραφή) wyli­cza ich po imie­niu: „Libe­riusz, Ata­na­zy, Euze­biusz IV, Hono­riusz, Jan XVIII”. Wśród here­ty­ków nie brak czło­wie­ka okrzyk­nię­te­go here­ty­kiem dopie­ro przez lute­ra­nów – Grze­go­rza VII, wska­zy­wa­ne­go jako tego, któ­ry przy­czy­nił się do kształ­to­wa­nia się kato­lic­kie­go eks­klu­zy­wi­zmu.

Nale­ża­ło­by wspo­mnieć o poja­wia­ją­cym się i u Lutra i u Fila­le­ta zabie­gu sty­li­stycz­nym. Zarów­no jeden, jak i dru­gi, posłu­gu­je się aneg­do­ta­mi. „Opo­wiem pew­ną histo­rię – pisze, czy­niąc dygre­sję, Luter w Arty­ku­łach Szmal­kaldz­kich. – Był tu w Wit­ten­ber­dze pewien uczo­ny przy­sła­ny z Fran­cji, któ­ry jaw­nie o nas roz­po­wia­dał, że jego król ponad wszel­ka wąt­pli­wość był prze­ko­na­ny, iż u nas nie ma ani Kościo­ła, ani zwierzch­no­ści ani związ­ków mał­żeń­skich, lecz wszy­scy z wszyst­ki­mi po bydlę­ce­mu w nie­ła­dzie żyją, każ­dy według wła­sne­go upodo­ba­nia.” Przy­kła­do­wa „kaz­ka” poda­na przez Mychaj­ło Woz’niaka doty­czy zupeł­nie inne­go tema­tu, ale waż­ny tutaj jest sam fakt jej zasto­so­wa­nia. Ta mia­ła obra­zo­wo poka­zać, że na unii wyj­dą tak Ukra­iń­cy, jak wyszła lisi­ca, któ­ra wybra­ła się z wil­ka­mi na polo­wa­nie. Wilk tak miał rzec lisi­cy: „Co będzie moje, niech będzie moje, a co będzie moje i two­je, to ja zjem obo­je.” [21]

I w Apo­kri­sis i u póź­niej­szych pisa­rzy, któ­rzy zeń czer­pa­li cha­rak­te­ry­stycz­na jest posta­wa sprze­ci­wu repre­zen­to­wa­na przez auto­rów. Wszy­scy dokład­nie tak samo nie zga­dza­ją się na mil­cze­nie uza­sad­nia­jąc swą posta­wę ogro­mem zła, jakie było skut­kiem zja­wisk, prze­ciw któ­rym wystę­pu­ją.

Fila­let, opo­wie­dziaw­szy o krzyw­dach z rąk kato­li­ków, oznaj­mia adre­sa­tom w imie­niu prze­ciw­ni­ków unii z Rzy­mem: „Мы ся объясняемо, же на таковую терпливость, жебы то колы болит, не стогнати и не охтати – здобытися не можем.” (Wyja­śnia­my, iż na taką cier­pli­wość, żeby to, kie­dy boli, nie wes­tchnąć i nie jęk­nąć, zdo­być się nie może­my.)

Podob­nie i ksią­żę Alek­san­der Ostrog­ski we wstę­pie do dzie­ła Hera­zma Smo­tryc­kie­go Klucz Kró­le­stwa Nie­bie­skie­go pisze, iż w pew­nych oko­licz­no­ściach mil­cze­nie nie musi być ozna­ką cno­ty cier­pli­wo­ści, ale leni­stwa. Dla­te­go nale­ży je prze­rwać.

Wpływ pro­te­stanc­kiej apo­lo­gii na innych pisa­rzy

Dzie­ło Chry­sto­fo­ra Fila­le­ta było pod bez­po­śred­nim wpły­wem pro­te­stan­ty­zmu. Zgrab­ne połą­cze­nie przez jego auto­ra ele­men­tów pra­wo­sław­nych i nowo­cze­snych ele­men­tów zachod­nie­go, euro­pej­skie­go nur­tu, zaowo­co­wa­ło popu­lar­no­ścią dzie­ła wśród apo­lo­ge­tów pra­wo­sław­nych i pośred­nim wpły­wem na styl i ogól­ny cha­rak­ter ich dzieł, a tak­że sto­su­nek pisa­rzy ukra­iń­skich do kato­li­cy­zmu. Ta rela­cja do Kościo­ła uwa­ża­ne­go przez pra­wo­sła­wie za wro­gi zna­la­zła odzwier­cie­dle­nie w nowym usto­sun­ko­wa­niu do hie­rar­chii Kościo­ła kato­lic­kie­go i jego teo­lo­gii, któ­rej prze­ciw­sta­wia­no spo­ra­dycz­nie zapo­ży­czo­ne z lute­ra­ni­zmu (bar­dzo rzad­ko z aria­ni­zmu) wąt­ki teo­lo­gicz­ne.

Pra­wo­sła­wie być może było wciąż pod wpły­wem hezy­cha­zmu, któ­re­go oddzia­ły­wa­nie na lite­ra­tu­rę wyra­ża­ło się w mniej­szej dba­ło­ści o struk­tu­rę dzie­ła, niż treść. Dba­łość o kla­row­ność w pro­te­stan­ty­zmie jest bar­dziej istot­na i jej wagę zazna­cza Melanch­ton w Obro­nie…, gdzie z obu­rze­niem pisze: „Napi­sa­łem moje wywo­dy w spo­sób naj­bar­dziej umiar­ko­wa­ny, jak tyl­ko mogłem.”

Pro­te­stanc­ki styl wpły­wa na styl pra­wo­sław­nych pole­mi­stów i apo­lo­ge­tów – moż­na rzec – ujarz­mia­ją­co. Emo­cje, któ­re mogły­by mieć wpływ na pewien nie­ład, w jakim autor napi­sał­by swe dzie­ło, zepchnię­te zosta­ją na dru­gi plan. Na pierw­szy wysu­wa się kla­row­ność i pla­no­wość.

Według nie­któ­rych bada­czy lite­ra­tu­ry, na przy­kład J. Tre­tia­ka, pod wiel­kim wra­że­niem dzie­ła pro­te­stan­ta był słyn­ny mnich z góry Athos — Iwan Wyszeń­ski. Jest kwe­stią spor­ną to, czy Wyszeń­ski był jedy­nie pełen uzna­nia dla Apo­kri­sis, czy też sam, zgod­nie z duchem cza­su, odwo­ły­wał się do dzieł pro­te­stan­tów.

Zasto­so­wa­nie przez Wyszeń­skie­go ale­go­rycz­nych przed­sta­wień Kościo­ła i zie­mi ojczy­stej, poja­wia­ją­ce się w jego, napi­sa­nych po Unii z Rzy­mem, „Zaczep­ce…” oraz „Pisa­niu”, może nie mieć związ­ku z oma­wia­nym prze­ze mnie zja­wi­skiem, bo choć ale­go­ria sto­so­wa­na była przez refor­ma­to­rów, to poja­wia­ła się w ich dzie­łach spo­ra­dycz­nie (por. M. Luter Przed­mo­wa do Arty­ku­łów Szmal­kaldz­kich) i zasad­ni­czo była w tym nur­cie uni­ka­na – jako z nim sprzecz­na – i nie­ja­sna. Ten sto­su­nek pisa­rzy do ale­go­rii obszer­niej omó­wił P. P. Mrocz­kow­ski w „Histo­rii lite­ra­tu­ry angiel­skiej”. [22]

W kwe­stii papie­stwa nale­ża­ło­by dla porów­na­nia przed­sta­wić ze dwa frag­men­ty świad­czą­ce o podo­bień­stwie cha­rak­te­ru wypo­wie­dzi Wyszeń­skie­go i pro­te­stanc­kich prze­ciw­ni­ków Kościo­ła kato­lic­kie­go.

„Auto­ry­tet boski – piszą teo­lo­dzy zebra­ni w Szmal­kal­den w Trak­ta­cie o wła­dzy i pry­ma­cie papie­ża – naka­zu­je wszyst­kim, by nie byli sprzy­mie­rzeń­ca­mi i bojow­ni­ka­mi bez­boż­no­ści i nie­spra­wie­dli­wej sro­go­ści. Z tego powo­du zawsze sumie­nia są dosta­tecz­nie unie­win­nio­ne. Jaw­ne są bowiem błę­dy władz­twa papie­skie­go. A Pismo peł­nym gło­sem woła, że błę­dy te to nauka dia­bel­ska i anty­chry­sto­wa.” [23]

Pro­te­stan­tyzm wystę­po­wał prze­ciw­ko zwierzch­nic­twu papie­ża. Teo­lo­go­wie ze Szmal­kal­den powo­łu­jąc się na Ewan­ge­lię Łuka­sza (22,24–27) wysu­wa­ją pogląd, według któ­re­go „Chry­stus wyraź­nie zaka­zu­je zwierzch­nic­twa wśród apo­sto­łów”. [24] Z kolei w Zaczep­ce… Iwan Wyszeń­ski sta­wia pyta­nie reto­rycz­ne o to, czy rze­czy­wi­ście Jezus powie­dział, by każ­dy następ­ca Pio­tra był rów­no­cze­śnie uwa­ża­ny za zastęp­cę jego Pana.

Poja­wia­ją­cym się na przy­kład u Wyszeń­skie­go ele­men­tem zaczerp­nię­tym z pism lute­ra­nów może być motyw „papie­ża anty­chry­sta”, czy też wska­zy­wa­nie za związ­ki mię­dzy wysłań­cem pie­kieł a papie­żem. Kil­ka­krot­nie postać anty­chry­sta wią­że z bisku­pem Rzy­mu autor Zaczep­ki mądre­go łacin­ni­ka z głu­pim Rusi­nem. Pro­te­stanc­kie podej­ście do papie­stwa mogło przy­paść Wyszeń­skie­mu do gustu, dla­te­go, że bli­skie jest ono funk­cjo­nu­ją­ce­mu już w Koście­le pra­wo­sław­nym (zwłasz­cza w śro­do­wi­sku góry Athos) poglą­do­wi, wedle któ­re­go Kościół rzym­ski jest osto­ją zła. Wie­rząc, że pra­wo­sła­wie nie­sie ze sobą dobro, któ­re­mu zło – przy nawet naj­bar­dziej spek­ta­ku­lar­nych zwy­cię­stwach (jako jed­no z takich nale­ży tu potrak­to­wać unię brze­ską) nie może spro­stać. Wyszeń­ski ape­lu­je do bra­ci na Ukra­inie: „Cierp­cie pra­wo­sław­ni jesz­cze tro­chę, niech kłam­stwo rzym­skie wznie­sie się o jesz­cze jeden sto­pień wyżej, a wte­dy speł­ni się tajem­ni­ca wie­ku tego. Jakiż to ostat­ni i naj­wyż­szy sto­pień? Ten jest, że pozo­sta­ło jesz­cze papie­żo­wi rzym­skie­mu wyrzy­gnąć hań­bę na Naj­wyż­sze­go, na poboż­nych wiel­kie prze­śla­do­wa­nie zarzą­dzić, pra­wo­sław­nych cie­mię­żyć i męczyć i anty­chry­sta, wyko­naw­cę sza­tań­skich pomy­słów poro­dzić.” [25]

Józef Tre­tiak, w swym opra­co­wa­niu z 1912 r. doty­czą­cym zasad­ni­czo pole­mi­ki Skar­gi z prze­ciw­ni­ka­mi unii z Rzy­mem, wpro­wa­dza pogląd Iwa­na Fran­ka, według któ­re­go wyobra­że­nia opi­sy­wa­ne przez Wyszeń­skie­go po przy­to­czo­nym tu frag­men­cie autor zapo­ży­czył od pro­te­stan­ta – Kra­wiec­kie­go.

Sam Tre­tiak dostrze­ga jed­nak duże podo­bień­stwo do opi­sów z pism patriar­chy alek­san­dryj­skie­go – Mato­wi­la. W histo­rii lite­ra­tu­ry Cer­kwi pra­wo­sław­nej przed­sta­wia­nie Kościo­ła rzym­skie­go jako ostoi zła funk­cjo­no­wa­ło przed cza­sa­mi Wyszeń­skie­go. W związ­ku z tym nasu­wa się przy­pusz­cze­nie, że podo­bień­stwo w zasto­so­wa­niu moty­wu „papie­ża anty­chry­sta” przez repre­zen­tan­ta pra­wo­sła­wia i refor­ma­to­rów to tyl­ko zbieg oko­licz­no­ści. Samo Apo­kri­sis mogło nie mieć żad­ne­go wpły­wu na piśmien­nic­two mni­cha z góry Athos.

Wyszeń­ski wie­rzył w try­umf pra­wo­sła­wia nad kato­li­cy­zmem. Ta wia­ra daje się odczuć pod­czas lek­tu­ry jego pism pole­micz­nych. Według Tre­tia­ka to uczu­cie try­um­fu wią­że się z wra­że­niem, „jakie odniósł Wyszeń­ski po prze­czy­ta­niu Apo­kri­sis”. Przez Apo­kri­sis autor spo­tkać się miał z ogrom­ną machi­ną eru­dy­cji i dia­lek­ty­ki. Skar­ga napi­sał kil­ka dzieł, w któ­rych odpie­rał zarzu­ty i argu­men­ty Fila­le­ta. Utwo­rów Skar­gi Wyszeń­ski dłu­go jed­nak nie czy­tał. Zro­bił to celo­wo – jak się uspra­wie­dli­wiał, by nie ulec dia­bel­skiej poku­sie. Z tego też powo­du mnich ze Świę­tej Góry wzra­stał przez naj­dłuż­szy okres swej dzia­łal­no­ści pisar­skiej w prze­ko­na­niu o nie­za­prze­czal­no­ści linii argu­men­ta­cji Fila­le­ta. Oddzia­ły­wa­nie Chry­sto­fo­ra Fila­le­ta na póź­niej­szych apo­lo­ge­tów Cer­kwi pra­wo­sław­nej widać w odnie­sie­niach do jego utwo­ru. Nie­któ­rzy pole­mi­ści, jak Smo­tryc­ki, powo­łu­ją się na Apo­kri­sis.

W swym Αντιγραφή (napi­sa­nym po pol­sku) Smo­tryc­ki ape­lu­je do przy­szłe­go pisa­rza, pole­mi­sty, by, pisząc, wyra­żał się jasno — „Phi­la­leth pro­sił cię, moy miły pisa­rzu, abyś (ieśli­by mu, co na to chciał odpi­sy­wać) nie jed­no miiał, a dru­gie zwiiał, co mięk­sze tyl­ko kąski prze­żu­wa­jąc, a kostek, któ­re­mi miał­byś się udła­wić, zanie­cho­wa­jąc” [26]

Wpływ pro­te­stanc­kiej apo­lo­gii widać w języ­ku Smo­tryc­kie­go, któ­ry – jeśli to uwa­ża za koniecz­ne – ucie­ka się nawet do wul­ga­ry­zmów. Podob­nie zresz­tą czy­nił sam autor Apo­kri­sis. „Nie odpo­wia­da­my głu­pie­mu wedle głup­stwa jego” – pisze Smo­tryc­ki za Fila­le­tem we wstę­pie do argu­men­tów odpie­ra­ją­cych zarzu­ty ze stro­ny kato­li­ków pod adre­sem Cer­kwi. Z wpla­ta­nia słów nace­cho­wa­nych do tek­stu pisma teo­lo­gicz­ne­go naj­bar­dziej zna­ny był Luter. Wyra­żeń tego rodza­ju peł­no jest we wstę­pie do jego słyn­ne­go Duże­go Kate­chi­zmu.

Fila­le­to­wy apel o kla­row­ność wypo­wie­dzi dobrze rozu­miał ten, kto sam o kla­row­ność ape­lo­wał. Smo­tryc­ki w Αντιγραφή odpie­ra zarzu­ty punkt po punk­cie. Jego aran­ża­cja linii argu­men­ta­cji przy­po­mi­na bar­dzo styl Melanch­to­na, o czym była mowa w poprzed­nim roz­dzia­le.

Wszy­scy apo­lo­ge­ci pra­wo­sła­wia, prze­ciw­ni­cy Unii Brze­skiej, mie­li na uwa­dze dobro kul­tu­ry swe­go kra­ju. Tak, jak Fila­let, piszą o nie­dbal­stwie bisku­pów oraz o inte­re­sow­no­ści tych zwierzch­ni­ków Kościel­nych, któ­rzy wda­li się w unię z Rzy­mem. Nad postę­po­wa­niem dusz­pa­ste­rzy ubo­le­wa i Fila­let, i Smo­tryc­ki, a tak­że Zacha­riasz Kopy­steń­ski w swej Prze­stro­dze.

Język pra­wo­sła­wia o pro­te­stanc­kim zabar­wie­niu

Omó­wio­ne prze­ze pisma, abs­tra­hu­jąc od dzie­ła Mar­ci­na Bro­niew­skie­go, repre­zen­tu­ją w rze­czy­wi­sto­ści język pra­wo­sław­nych, w któ­ry wple­cio­ne zosta­ły ele­men­ty pole­mi­ki pro­te­stanc­kiej. Auto­rzy wca­le nie przej­mu­ją sty­lu pro­te­stan­tów, nie rezy­gnu­ją z odnie­sień do myśli wschod­nio­chrze­ści­jań­skiej – cytu­ją Ojców Kościo­ła, za ich przy­kła­dem cytu­ją Biblię oraz za ich przy­kła­dem sty­li­zu­ją nie­kie­dy swój język na ten z Pisma Świę­te­go.

Wyszeń­ski poru­sza wąt­ki cha­rak­te­ry­stycz­ne dla ruskie­go monu­men­ta­li­zmu. Tak u nie­go, jak i u Kopy­steń­skie­go, histo­ria Rusi­nów (wywo­dzo­nych od pra­oj­ca Jafa­ta) przed­sta­wio­na jest z lotu pta­ka, jest dyna­micz­na i usła­na tak spek­ta­ku­lar­ny­mi osią­gnię­cia­mi, jak i wiel­ki­mi poraż­ka­mi. Jed­ną z tych ostat­nich jest – według auto­ra Zaczep­ki… — unia brze­ska. Jej dzień to z kolei dla Mele­cju­sza Smo­tryc­kie­go począ­tek wiel­kiej tra­ge­dii, szcze­gó­ło­wo opi­sa­nej w „Tre­no­sie” – wypę­dze­nia z domu Mat­ki-Cer­kwi przez wyrod­nych synów.

Mimo domi­nu­ją­cej w lite­ra­tu­rze pole­micz­nej na Rusi sty­li­za­cji cha­rak­te­ry­stycz­nej dla teo­lo­gów wschod­nich, z wple­cio­nym jedy­nie moty­wem pro­te­stanc­kim, lite­ra­tu­ra ta na prze­ło­mie XVI i XVII wie­ku repre­zen­tu­je styl ory­gi­nal­ny i bar­dzo cha­rak­te­ry­stycz­ny. Na zie­mi ukra­iń­skiej docho­dzi do spo­tka­nia i prze­nik­nię­cia się ele­men­tów twór­czo­ści dwóch wiar nie w celu powo­ła­nia do życia następ­nej – wśród licz­nie się wte­dy for­mu­ją­cych, – ale w celu uroz­ma­ice­nia jakiejś czę­ści życia reli­gij­ne­go jed­nej z nich. W dobie eku­me­ni­zmu histo­ria tej lite­ra­tu­ry sta­no­wi inte­re­su­ją­cy dowód na to, że jed­na reli­gia chrze­ści­jań­ska nie musi ustę­po­wać w czymś dru­giej, ale razem wyzna­nia mogą się uroz­ma­icać, a w pew­nych aspek­tach (w lite­ra­tu­rze cho­ciaż­by) udo­sko­na­lać. Osta­tecz­nie pisma pole­micz­ne pra­wo­sław­nych oma­wia­ne­go okre­su zdo­by­ły uzna­nie i popu­lar­ność na całej zie­mi ruskiej, w Rze­czy­po­spo­li­tej, a w XXI w. – jak moż­na wnio­sko­wać po licz­nych opra­co­wa­niach har­wardz­kich – cie­szą się zain­te­re­so­wa­niem teo­lo­gów i lite­ra­tu­ro­znaw­ców na całym świe­cie.

Jan P. Sku­piń­ski

Przy­pi­sy:

[1] Kwe­stia ta zosta­ła sze­ro­ko omó­wio­na w: „war­szaw­skie Zeszy­ty Ukra­ino­znaw­cze” nr 4–5; War­sza­wa 1997

[2] A. Szep­tyc­ki, w: „War­szaw­skie Zeszy­ty ukra­ino­znaw­cze”, nr 3/1997, s. 420

[3] Pole­mi­ści pro­te­stanc­cy, któ­rzy sta­nę­li w obro­nie wiry księ­cia uży­wa­li wschod­nio­brz­mią­cych pseu­do­ni­mów.

[4] Por. К. Студинський, „‹‹Антіґрафи›› полемічний твір…”; 1908, s. 26

[5] C. Fila­let – jego praw­dzie nazwi­sko to, zda­niem bada­czy, Mar­cin Bro­niew­ski.

[6] М. Возьняк, „Хрестоматія української літератури”, Лвів 1974, s. 119

[7] Księ­gi Wyzna­nio­we Kościo­ła Lute­rań­skie­go, Augu­sta­na, Biel­sko-Bia­ła, 1999, s. 387

[8] Tam­że, s. 336

[9] Tam­że, s. 359

[10] Возьняк, Хрестоматія української літератури, Лвів 1974, s. 121

[11] Księ­gi Wyzna­nio­we Kościo­ła Lute­rań­skie­go, Augu­sta­na, Biel­sko-Bia­ła, 1999, s. 336

[12] М. Возьняк, Хрестоматія української літератури, Лвів 1974, s. 120

[13] Tam­że, s. 119

[14] Księ­gi Wyzna­nio­we Kościo­ła Lute­rań­skie­go, Augu­sta­na, Biel­sko-Bia­ła, 1999, s. 165

[15] М. Возьняк, Хрестоматія української літератури, Лвів 1974, s. 120

[16] Tam­że, s. 120

[17] Popraw­niej­sze jest z punk­tu widze­nia nomen­kla­tu­ry kato­lic­kiej nazy­wa­nie zjaz­dów bisku­pów, о ile nie mają one cha­rak­te­ru powszech­ne­go, „syno­da­mi”, toteż jako Synod funk­cjo­nu­je w histo­rii Kościo­ła zjazd z 1596r.

[18] Tam­że, s. 120

[19] Księ­gi Wyzna­nio­we Kościo­ła Lute­rań­skie­go, Augu­sta­na, Biel­sko-Bia­ła, 1999.

[20] М. Возьняк, Хрестоматія української літератури, Лвів 1974, s. 120

[21] „Історія української літератури – у двох томах” том І; Лвів, s. 474

[22] P. Mrocz­kow­ski „Histo­ria lite­ra­tu­ry angiel­skiej”; Wro­cław 1981, s.

[23] Księ­gi Wyzna­nio­we Kościo­ła Lute­rań­skie­go, Augu­sta­na, Biel­sko-Bia­ła, 1999, s. 364

[24] Tam­że, s. 359

[25] J. Tre­tiak „Piotr Skar­ga w dzie­jach lite­ra­tu­ry Unii Brze­skiej”; Kra­ków 1912.

[26] „‹‹Антіґрафи›› полемічний твір…” Кирило Студинський; 1908, s. 6; orto­gra­fia ory­gi­nal­na.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.