Joseph Ratzinger/Benedykt XVI — rzymskokatolicki ekumenista z przekonania
- 19 kwietnia, 2012
- przeczytasz w 12 minut
O ekumenicznych zapatrywaniach Josepha Ratzingera/Benedykta XVI napisano wiele tekstów. Ukazywały się publikacje naukowe (najczęściej rozdziały prac magisterskich, rozpraw doktorskich, artykuły w periodykach teologicznych) i popularnonaukowe, wywiady oraz niepoliczalne teksty prasowe i wypowiedzi, których celem było określenie poglądów Benedykta XVI na dialog ekumeniczny. Większość głosów spoza Kościoła rzymskokatolickiego krytycznie oceniała znaczenie ekumenizmu w teologii Ratzingera. Niektórzy silili się nawet na stwierdzenie, że ekumenizm i Ratzinger to sprzeczność, a w najlepszym wypadku nieporozumienie.
Nie brakowało również krytycznych komentarzy ze strony niektórych teologów rzymskokatolickich. Brakowało natomiast solidnego opracowania podejmującego rozumienie ekumenizmu przez Ratzingera. Brakowało naukowego wysiłku, który nie siląc się na fasadowy obiektywizm, potrafiłby dostrzec złożoność ekumenicznej problematyki u Ratzingera. Na szczęście sytuacja się zmieniła!
W 2011 roku opublikowana została praca doktorska ks. dr. Thorstena Maaßena obroniona na Fakultecie Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu w Marburgu. Promotorem dysertacji był znany teolog, ks. prof. Hans-Martin Barth. Dzięki wsparciu Związku Ewangelickiego oraz Instytutu Konfesjoznawczego w Bensheim, praca Maaßena została opublikowana i zapełniła ogromną lukę w piśmiennictwie teologicznym. Szczególnie istotne są tutaj dwie okoliczności: zagadnienie ekumenizmu nie jest tematem wtórnym, nie jest fragmentem eklezjologicznych dociekań, jak w przypadku wielu prac naukowych, ale głównym przedmiotem badań. Ponadto wymowny jest fakt, że książka jest efektem wytężonej pracy ewangelickiego teologa i duchownego, który uzyskał również wsparcie ze strony papieża Benedykta podczas dwóch spotkań, jakie odbył z nim podczas przygotowania dysertacji.
Rozumienie ekumenizmu Josepha Ratzingera (Das Ökumeneverständnis Joseph Ratzingers) jest obszernym tekstem zaopatrzonym w solidny aparat krytyczny. Książka składa się z sześciu głównych rozdziałów, które stanowią odpowiednio:
1. Wprowadzenie, uwzględniające wątki biograficzne Josepha Ratzingera w kontekście ekumenicznym, ale również stan badań, metodologię, polemikę z niemieckim teologiem prowadzoną przez jego najzacieklejszych krytyków oraz ewangelickie głosy w dyskusji;
2. Ekumenicznie ważne aspekty w piśmiennictwie Josepha Ratzingera – rozdział zawiera m.in. dysertacja o św. Augustynie (1954) i habilitację o św. Bonawenturze (1958), a także publikacje, które ukazywały się w ramach przygotowań i podczas obrad Soboru Watykańskiego II, oraz teksty z czasów intensywnej działalności naukowo-dydaktycznej, kościelnej (objęcie urzędu arcybiskupa-metropolity archidiecezji monachijskiej, a następnie prefektury Kongregacji Nauki Wiary). Praca ks. T. Maaßena uwzględnia tylko niektóre aspekty pontyfikatu Benedykta XVI i przytacza te teksty, które są kluczowe dla poruszanej tematyki;
3. Kwestia jedności to rozdział analizujący historyczno-teologiczne oraz systematyczno-teologiczne aspekty utraty i zachowania jedności, a także pojęcie ekumenizmu z uwzględnieniem tak kluczowych obszarów jak communio czy catholica. Jest to jeden z dwóch kluczowych rozdziałów publikacji, ponieważ szczegółowo podejmuje tak istotne kwestie jak stosunek Ratzingera do dialogu z anglikanami, luteranami czy prawosławnymi, a także stanowisko obecnego Biskupa Rzymu wobec debat i kontrowersji, jakie toczyły się po Vaticanum II w łonie wspólnoty rzymskokatolickiej;
4. Problem eklezjalności składa się z istotnych analiz, dotyczących rozumienia Kościoła przez Ratzingera na różnych etapach jego naukowo-kościelnej kariery, a także interpretację kościelności w jej odniesieniu do prymatu papieskiego oraz znaczenia soborowej formuły subsistit in. Decydująca w tym rozdziale jest próba przedstawienia i zreflektowania postrzegania przez Ratzingera Kościołów nierzymskokatolickich, w tym Kościołów prawosławnych, anglikańskich oraz reformacyjnych, przy czym punkt ciężkości umieszczony jest praktycznie całkowicie na Kościołach tradycji luterańskiej;
5. W końcowej części książki pojawia się temat Nierozwiązanych kontrowersji, poruszająca w skondensowanej sposób najistotniejsze problemy teologiczne w kontekście ekumenizmu;
6. Ostatni i najkrótszy rozdział jest próbą Krytycznej oceny czy wręcz docenienia Ratzingera na kanwie kluczowych tematów ekumenicznych.
Już na wstępie ks. Maaßen zaznacza (23), że postrzeganie przedmiotu badań nie dzieje się z neutralnego punktu widzenia, ale z perspektywy teologii ewangelickiej. Wypowiedź nie sugeruje, jakoby istniało jedno, ewangelickie spojrzenie na ekumeniczny wymiar Ratzingera, ale wskazuje punkt wyjścia dla wysnuwanych refleksji, a te krążą wokół dość prostego – na pierwszy rzut oka – pytania, czy „wraz z upływem czasu ekumeniczny impet Ratzingera osłabł?” (24) Maaßen opisując stan badań przywołuje istotne dla refleksji nad myślą Ratzingera – nie tylko w obszarze ekumenicznym – stanowiska wielu wybitnych teologów, w tym także byłych uczniów obecnego papieża. Wszystkie przemyślenia cechuje pogląd, który wyraża m.in. Paolo G. Sottopietra, niemiecki teolog i autor dzieła poświęconego relacji między chrztem a rozumem i wiarą: “Teologiczny styl oraz podstawowe przekonania jego myślenia odznaczają się jednorodnością, a nawet zaskakującą kontynuacją.”
Mimo iż omawiana książka jest tekstem naukowym, Maaßenowi udało się zbudować pewien rodzaj ‘publicystycznego napięcia’ poprzez skonfrontowanie wypowiedzi przychylnych Ratzingerowi z najbardziej plastycznymi i ostrymi wypowiedziami jego krytyków. I tak celebrowany w Europie Zachodniej teolog i polityk Leonardo Boff określał Ratzingera jako „anioła śmierci (dosł. anioła dusiciela) przyszłości ekumenizmu”, opętanego gorliwością walki „kardynała zacementowanego w romanizmie” (33). Podobne – zero-jedynkową ocenę — prezentuje Herman Häring, również teolog dysydent, uczeń osławionego Hansa Künga.
Przytoczona przez Maaßena literatura – zarówno ze strony rzymskokatolickiej, jak i ewangelickiej – uprawnia do zaskakującej i ekumenicznie znaczącej konstatacji: to właśnie teolodzy katoliccy znacznie częściej i o wiele bardziej brutalnie wypowiadają się o teologu Ratzingerze. Ewangeliccy teolodzy, krytycznie oceniając niektóre wypowiedzi Ratzingera nie przekraczają czerwonej linii, a wręcz z uznaniem wypowiadają się o Ratzingerze, starając się o rzetelne zróżnicowane i skontekstualizowane spojrzenie bez popadania w ideologizm typowy dla wielu lewicowych i lewackich środowisk.
Drobnych,ale i znaczących elementów ekumenicznych jest więcej jak choćby podczas omawiania duchowego i teologicznego rozwoju Josepha Ratzingera, które sięga jeszcze czasów sprzed Vaticanum II. Maaßen przytacza w jednym z przypisów (190) mało znaną informację o kazaniu wygłoszonym przez ks. Ratzingera podczas mszy żałobnej po śmierci ks. prof. Gottlieba Söhngena, dogmatyka i promotora pracy habilitacyjnej przyszłego papieża. Ratzinger powiedział wówczas, że dzięki spotkaniu z Karlem Barthem Söhngen stał się ekumenistą, jednym z największych pionierów nowego ruchu. W kontekście spotkań samego Ratzingera z Barthem, a także polemiki z reformowanym teologiem, nazywanym często ojcem protestanckiej teologii XX wieku, słowa te brzmią nie tylko jak uznanie dla zmarłego przyjaciela/duchowego ojca, ale również jako osobiste wyznanie i świadectwo.
Maaßen przypomina, że Ratzinger nigdy nie ukrywał, że do kanonu jego ulubionych pisarzy teologicznych należy Marcin Luter. Ponadto autor zwraca uwagę na interesujący fakt, często pomijany w literaturze teologicznej: z jednej strony po Vaticanum II Ratzinger studzi zapały entuzjastów, szykujących się na rewolucję w Kościele jak choćby podczas Dni Katolików Niemieckich w 1966 roku w Bambergu, gdy proroczo ostrzega, że wiara Kościoła może poprzez “uściski ze światem zostać zaduszona lub przynajmniej rozpaść się na obóz progresistów i integrystów” (60), a z drugiej strony okres następujący po soborze to czas kluczowy dla przeżywania i rozumienia ekumenizmu. Maaßen stwierdza wręcz, że „podczas gdy progresywnie ukierunkowani katolicy skłaniają się do oceniania rozwoju Ratzingera w latach 70. jako ostrego zwrotu ku konserwatyzmowi i kościelno-tradycyjnemu odseparowaniu się od świata, to wydają się one z perspektywy ekumenicznej bardzo płodnymi latami”. (61)
Nie oznacza to jednak, że poprzedni okres charakteryzuje się brakiem ekumenicznego zainteresowania. Zarówno w doktoracie, jak i habilitacji Ratzinger podejmuje problematykę ewangelicką, jednak czyni to z bardzo widocznym zamierzeniem apologetycznym. Już wtedy, jak zauważa Maaßen, wyraźnie widać kontury eklezjologicznych poglądów Ratzingera, które będą miały bezpośrednie przełożenie na debaty ekumeniczne. Kluczowa jest tutaj teza Maaßena: zdecydowanie sakramentalne postrzeganie Kościoła, które znajduje swój punkt kulminacyjny w Eucharystii, nie jest późniejszym stopniem rozwoju w myśleniu Ratzingera, ale obecne jest już na samym początku teologicznej twórczości (81).
Przełomowe, a z pewnością wymowne są publikacje Ratzingera poświęcone ‘chrześcijańskiemu braterstwu’ (christliche Bruderschaft). Maaßen przedstawia Ratzingera, wykazującego bezzasadność ‘heretyckiej terminologii’ w odniesieniu do głęboko wierzących protestantów i rozwijającego pojęcie chrześcijańskiego braterstwa przy wszystkich ‘brakach’, jakie ze względu na rzymskokatolickie rozumienie sukcesji apostolskiej i sakramentalnego kapłaństwa dostrzega w ‘ewangelickich wspólnotach kościelnych’. Co więcej Maaßen ilustruje ekumeniczne dążenie Ratzingera na przykładzie jego sprzeciwu wobec tzw. Votum-Lehre (‘nauki o pragnieniu’), według której pośród chrześcijan odłączonych od Rzymu istnieje inny sposób przynależności do Kościoła poprzez ‘pragnienie’ (votum), które na dodatek nie musi wyrażać się świadomie, a poprzez szczere pragnienie spełniania woli Bożej i zachowywanie obyczajności (Sittlichkeit).
Ratzinger sprzeciwia się takiej formie zawłaszczania ewangelików, argumentując, że „braciom odłączonym imputowane jest pragnienie, które w pełni świadomości, jasno i wyraźnie odrzucają”. Ratzinger przekonuje, że przyjęcie tej optyki „nie pozwala odróżnić chrześcijan od niechrześcijan i nie mówi nic nt. chrześcijańskiej godności chrześcijaństwa poza Kościołem”. Myśl tę Ratzinger rozwija w artykule encyklopedycznym poświęconym protestantyzmowi, w którym poprzez realne istnienie ‘chrześcijańskich rzeczywistości’ w postaci chrztu, Pisma oraz Symboli, stwierdza obecność eklezjalnych elementów w protestantyzmie. Mimo swoich zastrzeżeń wobec protestanckiego (w domyśle: luterańskiego) rozumienia urzędu i Eucharystii podkreśla, że z katolickiego punktu widzenia „nie są one niczym”, co triumfalistycznie głoszą przedstawiciele środowisk integrystycznych. Maaßen podkreśla pionierski charakter powyższych słów, zwracając uwagę, że nawet w XXI wieku nie brakuje katolickich teologów, w tym biskupów niemieckich, którzy luterańską Eucharystię porównują z „wesołym spożywaniem bułeczek”. (92) Warto dodać, że sam Ratzinger w przejmujących słowach z rewerencją wypowiadał się o Wieczerzy Pańskiej w Kościele luterańskim (korespondencja z bawarskim biskupem krajowym J. Hanselmannem).
Maaßen przytacza garść momentów, które nie tyle sygnalizują, co wręcz dokumentują rosnące przychylność Ratzingera na zbliżenie z luteranami – cytowane teksty pozwalają przypuszczać, że nie może być mowy o nagłej rewolucji, teologicznym zwrocie na kanwie soborowego entuzjazmu. Chodzi o wiele bardziej o teologicznie zreflektowaną artykulację przekonań, które dojrzewały przez wiele lat — poprzez spotkania i modlitwy z ewangelikami oraz intensywne studium teologii ewangelickiej, w tym dzieł Reformatora, ks. dr. Marcina Lutra. Ekumeniczne zainteresowanie Ratzingera unaocznia coraz lepsza znajomość współczesnej teologii ewangelickiej, która przestaje być przypisem do katolickiej apologetyki. Ponadto Ratzinger podejmuje próbę interpretacji najważniejszych dogmatów eklezjologicznych katolicyzmu z uwzględnieniem ewangelickiej optyki. W świetle powyższych stwierdzeń zrozumiałe są słowa Maaßena (147), który przekonuje, iż aby zrozumieć Ratzingera nie wystarczy poszukiwać w jego pismach bezpośrednich odniesień do ‘ekumenizmu’, ale o wiele bardziej należy koncentrować się na kluczowych dla dialogu ekumenicznych pojęciach (unitas, catholica, czy communio), gdyż samo pojęcie ekumenizmu u Ratzingera nie jest spójne same w sobie, a o kontekstualne (152). Uświadamia to m.in. wypowiedź kard. Ratzingera z 1995 roku w tekście Raport o stanie ekumenizmu: „Ekumenia jest właściwie niczym innym, jak życiem w eschatologicznej światłości tu i teraz, w światłości powracającego Chrystusa”.
Maaßen umożliwia czytelnikowi wgląd w najważniejsze zagadnienia teologiczne, które mogłyby stanowić materiał na oddzielne rozprawy naukowe. Ogromną zasługą Maaßena jest wydobywanie tekstów, które w wyraźny sposób pokazują ‘ekumeniczną dialektykę’ Ratzingera. Zagadnienia kontrowersyjne wraz z apologetycznym komentarzem Ratzingera nie są pozostawione same sobie, ale umieszczane są w szerszym kontekście ekumenicznych rozważań, umożliwiając ewangelickiemu czytelnikowi życzliwe spojrzenie na Ratzingera jako teologa, zabiegającego nie o leniwy kompromis, ale o rzeczywiste uszanowanie ekumenicznego partnera z dala od historycznych spekulacji i teologicznej akrobacji. Przykład? Analizując historio-zbawcze znaczenie podziału chrześcijaństwa (!), Maaßen przytacza (146) tekst kard. Ratzingera z 1986 roku z Tübinger Quartalsschrift pt.: Ciąg dalszy ekumenii. Ratzinger stawia w nim dość odważną tezę, iż należy uznać ‘konieczność’ podziału. Owa konieczność (dosł. Muß) powinna wyrażać się w tym, że protestanci nie byliby nakłaniani do uznania papiestwa, a katolicy do interkomunii. Ratzinger stwierdza wręcz, że takie stanowisko nie opóźnia ekumenii, ale jest wyrazem szacunku i podstawową przesłanką dla jedności. Wielokrotnie Ratzinger ostrzega przed „ześlizgnięciem się” w otchłań skonstruowanych przez człowieka koncepcji jedności, co generuje z kolei konkurencyjne i wrogo wobec siebie nastawione ekumenizmy.
Jaki jest zatem cel ekumenizmu? Maaßen cytuje wypowiedź Ratzingera z Roku Lutra (1983): “Właściwym celem wszystkich ekumenicznych starań musi oczywiście pozostać przemiana liczby mnogiej oddzielonych od siebie Kościołów wyznaniowych w liczbę mnogą Kościołów lokalnych, które w swojej wielopostaciowości są jednym, realnym Kościołem.” (162)
Na czym polega oczyszczenie pamięci, hermeneutyka jedności i czy pojedyncze konwersje chrześcijan z jednego Kościoła do drugiego są konstruktywną odpowiedzią na trwający podział – te wszystkie pytania i zagadnienia, przedstawiane są przez Maaßena zarówno w kontekście niedawnej historii, ale również palącej aktualności.
Publikacja prezentuje również omówienie głównych kontrowersji ekumenicznych w zachodnioeuropejskiej teologii oraz reakcje Ratzingera – m.in. Memorandum dotyczące urzędów kościelnych (1973), Plan Friesa i Rahnera (1983), postulaty związane z 450. rocznicą Augsburskiego Wyznania Wiary (1980) i Wspólną Deklarację o Usprawiedliwieniu (1999).
Praca ks. Maaßena podejmuje także inne, teologicznie kontrowersyjne zagadnienia, które wciąż są przedmiotem dyskusji i sporów. Nie sposób ich wszystkich wymienić, jednak na szczególną uwagę zasługuje udokumentowana przez Maaßena walka, którą Ratzinger stoczył w obronie bardziej inkluzywnej egzegezy słynnego subsistit in. To właśnie owo ‘trwanie’ wywołało największe emocje po ogłoszeniu Deklaracji Dominus Iesus, w której – jak przekonywali niektórzy ‘specjaliści’ — Ratzinger dokonał utożsamienia Kościoła rzymskokatolickiego w jego historyczno-socjologicznej postaci z Ciałem Chrystusowym.
Maaßen wykazał, że Ratzinger niezmiennie sprzeciwiał się ‘matematycznemu zrównaniu’ (218) Kościoła katolickiego (i.e. rzymskokatolickiego) z Kościołem Chrystusowym, opowiadając się za postrzeganiem subsistere jako szczególnego przypadku esse, który z jednej strony zachowuje rzymskokatolickie roszczenie, iż to właśnie ten i tylko ten Kościół jest bez cienia wątpliwości założonym przez Chrystusa podmiotem, ale nie jest on jednak w zupełności tożsamy z Ciałem Chrystusowym. Dlatego też możliwe jest z katolickiego punktu widzenia mówienie o „reformacyjnych wspólnotach kościelnych”, które wprawdzie nie są Kościołem we właściwym tego słowa znaczeniu (im eigentlichen Sinne), ale w nich „dzieje się Kościół” (ereignet sich die Kirche). Z ewangelickiej perspektywy słuszna jest krytyka Maaßena, podkreślającego, że zabrakło w Deklaracji Dominus Iesus oraz w innych wypowiedziach Ratzingera uwzględnienia teologicznych wysiłków minionych dziesięcioleci, które pozwalałyby na bardziej pozytywne ujęcie eklezjalności reformacyjnych Kościołów.
Intrygująca jest odtworzona przez Maaßena historia zmagań prowadzących do podpisania Wspólnej Deklaracji o Usprawiedliwieniu i udział Ratzingera przy jej powstawaniu, a także późniejsze działania Ratzingera (289). Na uwagę zasługuje również omówienie wciąż aktualnego problemu w dialogu rzymskokatolicko-luterańskim — relacji między Tradycją a Pismem, hermeneutyki biblijnej, czy znaczenia Eucharystii. Nie sposób nie przytoczyć tutaj zasygnalizowanej wyżej wypowiedzi Ratzingera wypowiedzi skierowanej do luterańskiego biskupa Hanselmanna, w której prefekt Kongregacji Nauki Wiary stwierdza, że „katolik nie musi negować zbawczej obecności Pana w ewangelickiej Wieczerzy Świętej”. (341)
Maaßen ocenia ekumeniczne poglądy Ratzingera w kategoriach „zmiany perspektywy”, paschy od aktywnego do pasywnego uczestnictwa w ekumenicznych zmaganiach. Niemniej jednak zaskakująco brzmieć może wniosek autora, że to nie pozycja Ratzingera w odniesieniu do Kościołów reformacyjnych się zmieniła, ale kierunek, w jaki Ratzinger podchodzi do eklezjologicznych zagadnień (357). Innymi słowy: nie sposób dokonać czasowego ‘podziału Ratzingera’ na bardziej ekumenicznego i mniej ekumenicznego. Krytyczne wypowiedzi Ratzingera pod adresem anglikanów czy luteranów (np. w sprawie ordynacji kobiet) nie należy — według Maaßena — postrzegać jako pogłębianie rozłamu, ale o wiele bardziej jako lepsze zilustrowanie stanu faktycznego.
Nie dziwi zatem konkluzja ewangelickiego teologa, który Ratzingera określa mianem ‘rzymskokatolickiego ekumenisty z przekonania’: “(…) przekonany jest co do Kościoła, w którym wzrastał, i że to właśnie temu Kościołowi podarowano prawdy wiary”, ale jest również „przekonany o konieczności ekumenii jako szczerego poszukiwania utraconej jedności Kościoła”. (366) Maaßen ostrzega przed pozostawianiem teologii Ratzingera ‘antyekumenicznym siłom’, ale jednocześnie zauważa, że sam Ratzinger nie dokonał (nie chciał?) przełamania zaprogramowanej przez katolicką eklezjologię asymetrii między Kościołem, Kościołami i wspólnotami kościelnymi.
Książka ks. Thorstena Maaßena jest niewątpliwie nową jakością i wydarzeniem w teologii ekumenicznej. Nie jest ona tylko suchym zestawieniem wypowiedzi i faktów, ale próbą zmierzenia się z wciąż aktualnymi tematami, których zgłębienie i wyczerpanie pozostaje ekumenicznym zadaniem dla teologów na długie lata. Dowodzi to kreatywności tego pontyfikatu, który daleki jest od zarzucanego mu przez media i niektórych ideologów „zastoju ekumenicznego”. Oczywiście można wskazać na pewne niedociągnięcia w pracy Maaßena– np. brak uwzględnienia zagadnień moralno-etycznych we współczesnych kontrowersjach ekumenicznych, praktycznie zupełne pominięcie liczebnej tradycji reformowanej czy starokatolickiej – jednak całość stanowi ciekawe studium ekumenicznej refleksji Ratzingera oraz w dużej mierze dynamicznego spojrzenia na rozwój teologii ekumenicznej ostatnich lat.
Dariusz Bruncz
Thorsten Maaßen: Das Ökumeneverständnis Joseph Ratzingers, Kirche – Konfession – Religion, Band 56, Göttingen 2011, S. 406.