Magazyn

Cuda i Ewangelia — refleksja teologiczna


Magazyn EkumenizmMałe cuda, cuda i wiel­kie cuda. Każ­dy z nas chciał­by doświad­czyć cudu, zadzi­wia­ją­ce­go wyda­rze­nia, któ­re prze­ła­mu­je mrok codzien­no­ści. Mimo iż żyje­my w coraz to bar­dziej skom­pu­te­ry­zo­wa­nym świe­cie, a poję­cie glo­ba­li­za­cji coraz czę­ściej poja­wia się w środ­kach maso­we­go prze­ka­zu, to wciąż pra­gnie­my magii, cza­rów i cudów. Ten jak­że natu­ral­ny głód moż­na zaspo­ko­ić na wie­le spo­sób. Współ­cze­sność ofe­ru­je nam naj­róż­niej­sze spo­so­by. Począw­szy od skrom­nej ezo­te­ry­ki, coraz to nowych grup reli­gij­nych, zwa­nych popu­lar­nie sek­ta­mi, a skoń­czyw­szy na cudow­nych uzdro­wie­niach, wizjach reli­gij­ne­go pochwy­ce­nia (eks­ta­zy), obja­wie­niach.


Tęsk­no­ta za zja­wi­ska­mi ponadna­tu­ral­ny­mi cha­rak­te­ry­zu­je spo­łe­czeń­stwa ogar­nię­te maso­wą seku­la­ry­za­cją, lecz tak­że te, w któ­rych reli­gia nadal odgry­wa istot­ną rolę spo­łecz­ną. Pol­ska wyda­je się być tutaj kla­sycz­nym przy­kła­dem. W naszym kra­ju wia­ra w cuda wciąż jest bar­dzo roz­po­wszech­nio­na, szcze­gól­nie w odnie­sie­niu do Kościo­ła Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go (Jasna Góra, obja­wie­nia maryj­ne czy tzw. obra­zy łaska­mi sły­ną­ce), ale tak­że Cer­kwi Pra­wo­sław­nej (św. Góra Gra­bar­ka) i licz­nych spo­łecz­no­ści cha­ry­zma­tycz­nych.



O ile w Zachod­niej Euro­pie tzw. tra­dy­cyj­ne Kościo­ły odno­to­wu­ją sys­te­ma­tycz­ny spa­dek wier­nych, to w innych czę­ściach świa­ta chrze­ści­jań­stwo roz­wi­ja się z nie­spo­ty­ka­ną dotąd w histo­rii Kościo­ła Powszech­ne­go szyb­ko­ścią. Przy­kła­dem jest nie tyl­ko Afry­ka, ale tak­że Ame­ry­ka Połu­dnio­wa. Przy­kła­do­wo w Bra­zy­lii, naj­więk­szym, rzym­sko­ka­to­lic­kim kra­ju na świe­cie, zie­lo­no­świąt­ko­we wspól­no­ty reli­gij­ne mają coraz to więk­szy przy­rost. Twier­dzi się nawet, iż Bra­zy­lia jest dru­gim po USA naj­więk­szym kra­jem pro­te­stanc­kim na świe­cie.



Tłem tego wie­lo­wy­mia­ro­we­go zja­wi­ska jest nie tyl­ko sytu­acja poli­tycz­na w Ame­ry­ce Płd., nie­usta­ją­ce przy­wią­za­nie do teo­lo­gii wyzwo­le­nia, któ­ra zosta­ła cał­ko­wi­cie wypar­ta z Kościo­ła Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. Euro­pa z postę­pu­ją­cą modą na bez­kon­fe­syj­ność, czy jak kto woli neu­tral­ność (obo­jęt­ność) świa­to­po­glą­do­wą, sta­je się ducho­wą pusty­nią i poli­go­nem misyj­nym isla­mu. W samej Fran­cji dru­gą spo­łecz­no­ścią reli­gij­ną po rzym­skich kato­li­kach są wyznaw­cy isla­mu.



Szwaj­car­ski teo­log refor­mo­wa­ny ks. prof. Wal­ter Hol­len­we­ger, wie­lo­let­ni wykła­dow­ca na Uni­wer­sy­te­cie w Bri­stol i Bazy­lei, zaj­mu­ją­cy się dia­lo­giem mię­dzy­re­li­gij­nym, pro­gno­zu­je, iż w roku 2025 ruchy zie­lo­no­świąt­ko­we sta­no­wić będą ponad 25% wszyst­kich chrze­ści­jan. Przy nie­usta­ją­cym spad­ku licz­by chrze­ści­jan w Euro­pie osto­ją chrze­ści­jań­stwa sta­nie się według nie­go Afry­ka i Ame­ry­ka Połu­dnio­wa. Powyż­szą tezę nale­ży roz­pa­try­wać w kate­go­riach wyso­kie­go praw­do­po­do­bień­stwa. Powsta­je pyta­nie dla­cze­go Kościo­ły tra­dy­cyj­ne w zastra­sza­ją­cy spo­sób tra­cą swo­ich wyznaw­ców? Praw­dą jest, że pro­blem ten doty­czy przede wszyst­kim Kościo­łów ewan­ge­lic­kich, a w mniej­szym stop­niu pra­wo­sław­nych czy rzym­sko­ka­to­lic­kich, choć sta­ty­sty­ki i socjo­lo­gicz­ne bada­nia coraz bar­dziej wybiór­czej reli­gij­no­ści nie powin­ny napa­wać opty­mi­zmem przed­sta­wi­cie­li żad­ne­go Kościo­ła.



Co jest zatem takie­go w cha­ry­zma­tycz­nych ruchach pro­te­stanc­kich, cze­go bra­ku­je Kościo­łom ewan­ge­lic­kim? Czy moż­na mówić o ducho­wym zasto­ju, para­li­żu­ją­cym skost­nie­niu lute­ra­ni­zmu i kal­wi­ni­zmu? Czy powo­dem zaist­nia­łej sytu­acji jest brak odwa­gi w bez­kom­pro­mi­so­wym gło­sze­niu Ewan­ge­lii, a więc zbyt­nie upodob­nia­nie się do ota­cza­ją­ce­go nas świa­ta? Czy prze­ciw­wa­gą do barw­nej tra­dy­cji, kościel­nych cere­mo­nii i plu­ra­li­zmu kie­run­ków teo­lo­gicz­nych są obec­ne i pod­kre­śla­ne w tzw. Kościo­łach wol­nych dary Ducha Św. (np. uzdro­wie­nia, mówie­nie języ­ka­mi)? Czy uzdro­wie­nia, któ­re w spo­sób szcze­gól­ny prze­ma­wia­ją do ludz­kiej wyobraź­ni są mrzon­ką, cza­ro­dziej­ską sztucz­ką szar­la­ta­nów czy może zapo­mnia­ną misją całe­go chrze­ści­jań­stwa?



Magazyn Ekumenizm We wszyst­kich czte­rech ewan­ge­liach napo­ty­ka­my licz­ne wzmian­ki o cudach, któ­re doko­ny­wał Jezus (np. Mt 4,23–25; Mk 6,30–44, Łk 4,40.41; J 21–12). Przy opi­sach powo­ła­nia Dwu­na­stu Apo­sto­łów, obok pole­ce­nia zwia­sto­wa­nia Sło­wa Boże­go poja­wia się nakaz uzdra­wia­nia (Mt 10,7–8; Mk 6,7.12–13, Łk 9,1–2). Jezus wyraź­nie mówi do swo­ich uczniów, by gło­si­li Ewan­ge­lię o Kró­le­stwie Bożym i uzdra­wia­li.



Czy zatem Kościół zapo­mniał istot­ną część swo­jej misji, uzdra­wia­nia? Jeśli tak, to czy ozna­cza to, że Duch Świę­ty opu­ścił mury naszych świą­tyń? Czy obec­na w dzia­łal­no­ści apo­sto­łów i zakła­da­nych przez nich zbo­rach prak­ty­ka uzdra­wia­nia (Dz 8,5–7; 13,10–12) nie zosta­ła zanie­dba­na na rzecz tak zwa­ne­go zdro­wo­roz­sąd­ko­we­go myśle­nia? Czyż uzdra­wia­nie jako znak Bożej obec­no­ści w świe­cie nie jest demon­stra­cją nadziei dla ludzi nie­ule­czal­nie cho­rych, sym­bo­lem dzia­ła­nia Ducha Świę­te­go? Czy skraj­ny scep­ty­cyzm, z jakim pod­cho­dzi­my do zja­wisk nad­przy­ro­dzo­nych, nie­zwy­kłych, a takim są w pew­nym stop­niu uzdro­wie­nia, jest w świe­tle ewan­ge­licz­ne­go świa­dec­twa uza­sad­nio­ny? Czy racjo­nal­na nie­uf­ność jest bra­kiem wia­ry, któ­rą tak czę­sto kry­ty­ko­wał sam Jezus (Mt 8,26a)?



Podob­ne pyta­nia moż­na mno­żyć bez prze­rwy, a pro­blem pozo­sta­je nie­roz­wią­za­ny. Nowy Testa­ment w wie­lu miej­scach nie roz­róż­nia mię­dzy zba­wie­niem a uzdro­wie­niem i ma na to sło­wo jed­no poję­cie. Czło­wiek roz­pa­try­wa­ny jest więc jako jed­ność psy­cho­so­ma­tycz­na. Przy­kła­do­wo w języ­ku nie­miec­kim oby­dwa sło­wa posia­da­ją ten sam rdzeń (HeilHeilung). Jaka jest więc rela­cja mię­dzy zba­wie­niem a sta­nem zdro­wia i cho­ro­by? Co kry­je się za pole­ce­niem uzdra­wia­nia i jak moż­na je rozu­mieć?



Pio­nier gene­ty­ki Erwin Schar­gaff wypo­wie­dział nastę­pu­ją­ce zda­nie: „Tak jak czło­wiek nie rodzi się po to, by być boga­tym, tak samo nie rodzi się po to, by być zdro­wym.” Cho­ro­ba, któ­rą każ­dy z nas w róż­nym stop­niu kie­dyś doświad­czył lub nie­ustan­nie doświad­cza, jest nie tyl­ko ilu­stra­cją prze­mi­jal­no­ści ludz­kie­go życia i jego frag­men­ta­rycz­no­ści, ale w wymia­rze spo­łecz­nym powo­do­wać może rażą­ce kon­flik­ty.



Już w epo­ce Sta­re­go Testa­men­tu cho­rych na trąd izo­lo­wa­no od resz­ty zdro­we­go spo­łe­czeń­stwa (3 Mż 13–14). Podob­nie i dziś cho­rych oddzie­la się od innych, by unik­nąć roz­prze­strze­nie­nia się cho­ro­by. Jest to zabieg koniecz­ny, lecz nie moż­na nie zauwa­żyć, iż doko­nu­je się w ten spo­sób segre­ga­cja, podział na tych zdro­wych i nie­zdro­wych. Sytu­acja nie wyglą­da aż tak poważ­nie w przy­pad­ku gry­py czy zapa­le­niu płuc (ina­czej było jesz­cze 100 lat temu!), co świad­czy o nie­wia­ry­god­nym postę­pie medy­cy­ny, lecz kie­dy mamy do czy­nie­nia z groź­ny­mi, nie­ule­czal­ny­mi jesz­cze cho­ro­ba­mi (nowo­two­ry), któ­re w dodat­ku są spo­łecz­nie napięt­no­wa­ne (AIDS), to sytu­acja wyglą­da zupeł­nie ina­czej.



Nie jest tajem­ni­cą, że żyje­my w cza­sach, w któ­rych kult mło­do­ści i kon­sump­cji stał się spo­so­bem na życie. Dosko­na­łe zdro­wie decy­du­je nie­jed­no­krot­nie o war­to­ści czło­wie­ka choć­by na ryn­ku pra­cy. Wie­dzą o tym ci, któ­rzy po prze­by­tej, dłu­go­trwa­łej cho­ro­bie nie potra­fią odna­leźć się w nowej rze­czy­wi­sto­ści. Ewan­ge­licz­ne opo­wie­ści o cudach nabie­ra­ją w tym świe­tle nowe­go zna­cze­nia, sta­ją się dla ludzi prze­wle­kle cho­rych nadzie­ją, ostat­nią deską ratun­ku. Jak zatem rozu­mieć ewan­ge­licz­ne uzdro­wie­nia w tym wła­śnie kon­tek­ście?



Adolf von Har­nack wybit­ny histo­ryk Kościo­ła z prze­ło­mu XIX i XX wie­ku, repre­zen­tant teo­lo­gii libe­ral­nej, skon­klu­do­wał wyra­ża­ne potrze­by w nastę­pu­ją­cy spo­sób: „Chrze­ści­jań­stwo jest medycz­ną reli­gią: to jest jego siła, ale w pew­nych for­mach tak­że i sła­bość.” Dwu­to­ro­wość uzdro­wie­nia jest zatem nie do prze­ocze­nia w aspek­cie kościel­nej prak­ty­ki.



Inny teo­log ewan­ge­lic­ki Paul Til­lich w swo­im prze­mó­wie­niu do absol­wen­tów teo­lo­gii z Union The­olo­gi­cal Semi­na­ry w Nowym Yor­ku (1955) powie­dział: „Pierw­szym zada­niem słu­gi reli­gii i praw­do­po­dob­nie naj­trud­niej­szym jest pod­da­nie się Bożej mocy, sta­nie się instru­men­tem, przez któ­ry inni zosta­ną uzdro­wie­ni. Teo­log nie jest wypo­sa­żo­ny w cudow­ną moc czy­nie­nia cudów. Nawet spra­wo­wa­nie sakra­men­tów i wyko­ny­wa­nie czyn­no­ści litur­gicz­nych nie udzie­la­ją mu takiej siły. W swo­im powo­ła­niu teo­log jest repre­zen­tan­tem uni­wer­sal­nej mocy, któ­ra uzdal­nia go do uzdra­wia­nia i wypę­dza­nia demo­nów, danej tak­że Kościo­ło­wi. Nie ocze­ku­je się od was, iż będzie­cie uzdra­wiać jako leka­rze czy psy­cho­te­ra­peu­ci, ani też, że będzie­cie poli­tycz­ny­mi refor­ma­to­ra­mi. Jed­nak­że ocze­ku­je się od was, iż będzie­cie świad­czyć o rze­czy­wi­sto­ści prze­ba­cze­nia i ist­nie­niu uzdra­wia­ją­cych mocy, a przez to zwia­sto­wa­na będzie Ewan­ge­lia o prze­ba­cze­niu grze­chów i nasta­niu nowej rze­czy­wi­sto­ści



Z powyż­sze­go cyta­tu wyni­ka­ją dwa istot­ne fak­ty, a mia­no­wi­cie: uzdro­wie­nie jest nie­zby­wal­ną czę­ścią misji Kościo­ła, ale w swej isto­cie nie sta­no­wi cen­trum chrze­ści­jań­skie­go zwia­sto­wa­nia tak jak każ­dy inny cud opi­sa­ny na kar­tach Pisma Świę­te­go. Podob­nie i Jezus, kie­dy czy­nił cuda wska­zy­wał nie na spek­ta­ku­lar­ny czyn, lecz na bez­gra­nicz­ne zaufa­nie czło­wie­ka wobec Boga, któ­re teo­lo­gia ewan­ge­lic­ka nazy­wa wia­rą. Zna­ne są też powta­rza­ją­ce się na kar­tach ewan­ge­lii sytu­acje, kie­dy Jezus sta­now­czo odma­wia nie­zwy­kłych zna­ków (Mt 16,1–4).



Cud w rozu­mie­niu chrze­ści­jań­skim wska­zu­je poza sie­bie, kie­ru­je myśli ku Temu, któ­ry jest dosko­na­łym Leka­rzem duszy i cia­ła. Tak jak zdro­wie nie jest celem życia, tak i cud nie jest celem Chry­stu­so­wej Ewan­ge­lii. Nie negu­jąc docze­snej war­to­ści uzdro­wie­nia, cuda w dyna­micz­nym wymia­rze posia­da­ją o wie­le głęb­szą treść niż to, co widzi nasze oko i reje­stru­je nasz umysł. Zasad­ni­czą i jedy­ną tre­ścią chrze­ści­jań­stwa jest śmierć i zmar­twych­wsta­nie Jezu­sa Chry­stu­sa roz­pa­try­wa­ne w nie­ustan­nej per­spek­ty­wie Boże­go pla­nu zba­wie­nia, o któ­rym mówi nam praw­da o życio­daj­nej Trój­cy Św.



Cen­tral­nym wąt­kiem naucza­nia Jezu­sa z Naza­re­tu było gło­sze­nie Kró­le­stwa Boże­go nie tyl­ko w sen­sie w Nim speł­nio­nej już rze­czy­wi­sto­ści (Jan 1,9; Mt 10,7b), lecz tak­że w wymia­rze escha­to­lo­gicz­nym, a więc odno­szą­cym się do cza­sów osta­tecz­nych, a kon­kret­nie zmar­twych­wsta­nia umar­łych, jak wyzna­je­my w trze­cim arty­ku­le wia­ry. To prze­ko­na­nie bie­rze swój począ­tek w trzech wyda­rze­niach: w naro­dzi­nach Zba­wi­cie­la, odku­pie­niu Wiel­kie­go Piąt­ku i rado­ści poran­ka wiel­ka­noc­ne­go.



Uzdro­wie­nie jest widzial­nym i szcze­gól­nym zna­kiem Bożej obec­no­ści, któ­rą jed­nak nie wszy­scy doświad­cza­ją (Iz 55,8n.). W swo­jej wła­ści­wej wymo­wie jest zapo­wie­dzią cudu zmar­twych­wsta­nia pod­czas ponow­ne­go przyj­ścia Jezu­sa Chry­stu­sa. Jest to więc nie­złom­na i pew­na nadzie­ja, któ­rą każ­dy z łaski Trój­je­dy­ne­go Boga może doświad­czyć. Sen­sem takiej inter­pre­ta­cji nie jest rela­ty­wi­zo­wa­nie cudów jako takich, wyja­śnia­niu ich tyl­ko w aspek­cie sym­bo­licz­nym, bowiem nikt nie ma pra­wa ogra­ni­czać dzia­ła­nia Ducha Św. Jed­nak­że w tym Bożym dzia­ła­niu pozo­sta­je ukry­ta treść, któ­ra swo­ją wiel­ko­ścią prze­wyż­sza to, cze­go w bez­po­śred­ni spo­sób doświad­cza­my.



Teo­log lute­rań­ski z Heidel­ber­gu prof. Wil­fried Här­le w swo­jej „Dogma­ty­ce”, a kon­kret­nie w roz­dzia­le poświe­co­ne­mu wła­śnie pneu­ma­to­lo­gii (dys­cy­pli­na teo­lo­gicz­na, zaj­mu­ją­ca się Duchem Św.), tak oto opi­su­je rolę cudu w prak­ty­ce i poboż­no­ści Kościo­ła:„Wycho­dząc z per­spek­ty­wy wła­sne­go prze­sła­nia, dogma­ty­ka chrze­ści­jań­ska nie posia­da moż­li­wo­ści zane­go­wa­nia uzdro­wień poprzez dzia­ła­nie Ducha Św. Tam gdzie ludziom daro­wa­ny jest ten cha­ry­zmat, nale­ży fakt ten uznać z wdzięcz­no­ścią i w spo­sób odpo­wie­dzial­ny wyko­rzy­stać (…) jed­nak­że nie każ­de uzdro­wie­nie i nie każ­dy dar uzdra­wia­nia innych musi być owo­cem dzia­ła­nia Ducha Św. O tym czy i kie­dy taka sytu­acja ma miej­sce nie jest łatwo zde­cy­do­wać i wszel­kie wyro­ki doma­ga­ją się dokład­nej oce­ny po to, by żad­ne uzdro­wie­nie nie było odizo­lo­wa­ne od swo­je­go wła­ści­we­go kon­tek­stu. Nale­ży prze­ciw wsta­wić się prze­ko­na­niu, iż mię­dzy wia­rą chrze­ści­jań­ską a uzdra­wia­niem cho­rych ist­nie­je koniecz­ny zwią­zek, Gdy­by takie powią­za­nie ist­nia­ło, to cho­ro­ba była­by skut­kiem nie­wia­ry, a nie­ule­czal­nie cho­ry, któ­rym z pew­no­ścią każ­dy z nas będzie na krot­ko przed śmier­cią, musiał­by popaść w zwąt­pie­nie. Apo­stoł, któ­ry mimo swej modli­twy nie został uzdro­wio­ny (2. Kor. 12,7–10) jest nie­ustan­nym przy­po­mnie­niem tego, że uzdro­wie­nie jest moż­li­wym, ale w żad­nym wypad­ku koniecz­nym dzia­ła­niem Ducha Świę­te­go.”



Zacy­to­wa­na wypo­wiedź nie­miec­kie­go teo­lo­ga jest ostrze­że­niem zarów­no dla pro­gra­mo­wych scep­ty­ków jak i entu­zja­stycz­nych marzy­cie­li, oraz dla tych, któ­rzy pró­bu­ją cho­ro­bę tłu­ma­czyć na zasa­dzie odwe­tu, fał­szy­we­go myśle­nia przy­czy­no­wo-skut­ko­we­go: czło­wiek zgrze­szył, Bóg-Sędzia karze. Już sta­ro­te­sta­men­to­wa histo­ria Hio­ba prze­strze­ga przed fero­wa­niem jedy­no­słusz­nych wyro­ków w obli­czu cier­pie­nia i śmier­ci, wzy­wa do powścią­gli­wo­ści i poko­ry (por. Hi 42,7), do odwa­gi mil­cze­nia przed miste­rium świę­te­go Boga.



W odnie­sie­niu do cudu uzdro­wie­nia, jak i mu podob­nych, wyma­ga­na jest roz­trop­ność. Szcze­gól­nie w dzi­siej­szych cza­sach, wobec ducho­we­go zagu­bie­nia i dez­orien­ta­cji wie­lu ludzi, ist­nie­je nie­bez­pie­czeń­stwo nie­wła­ści­wej inter­pre­ta­cji cudów, któ­rych nie moż­na odłą­czać od zbaw­cze­go dzia­ła­nia Boga. Prof. W. Här­le mówiąc o isto­cie Ducha Św. jako Tego, któ­ry oży­wia Kościół i pro­wa­dzi go przez całą histo­rię, zauwa­ża, iż z chrze­ści­jań­skie­go punk­tu widze­nia zale­ca­na jest naj­więk­sza ostroż­ność wobec każ­de­go uzdro­wie­nia, jeśli i kie­dy połą­czo­ne jest ono z suge­styw­ny­mi prak­ty­ka­mi, przez któ­re ludzie mogą być mani­pu­lo­wa­ni lub od któ­rych mogą się uza­leż­nić, kie­dy doko­ny­wa­ne jest w celu uzy­ska­nia mate­rial­ne­go zysku lub sła­wy (zawłasz­cze­nie daru Ducha Św.), lub kie­dy cho­ro­ba i upo­śle­dze­nie przed­sta­wia­ne jest jako nie­zgod­ne z wia­rą chrze­ści­jań­ską. Na kar­tach Pisma Św. odnaj­du­je­my róż­ne rela­cje o uzdro­wie­niach. Więk­szość jed­nak zosta­je przed nami ukry­ta (por. Jan 20,30; 21,25).



Grzech jest tym, co oddzie­la nas od świę­te­go Boga. Grzech to stan, w któ­rym trwa­my, a poje­dyn­cze czy­ny prze­ciw­ko Boże­mu Pra­wu miło­ści są jego bez­po­śred­nią kon­se­kwen­cją. Owa prze­paść mię­dzy Bogiem a czło­wie­kiem nie jest sta­nem natu­ral­nym, a skut­kiem nie­wła­ści­we­go wyko­rzy­sta­nia daro­wa­nej wol­no­ści. Grzech może­my przy­rów­nać do cho­ro­by i jest to porów­na­nie umo­co­wa­ne w rze­czy­wi­sto­ści biblij­nej, ale tak­że w patry­stycz­nej tra­dy­cji Ojców Kościo­ła, któ­rzy wie­lo­krot­nie Jezu­sa nazy­wa­li leka­rzem duszy. I tak na przy­kład dla św. Igna­ce­go z Antio­chii Sakra­ment Ołta­rza jest „lekiem na nie­śmier­tel­ność”, gdyż umoż­li­wia szcze­gól­ną, oso­bi­stą spo­łecz­ność z Ukrzy­żo­wa­nym i Zmar­twych­wsta­łym Chry­stu­sem, jest przed­sma­kiem Kró­le­stwa Boże­go na zie­mi, zapo­wie­dzią zmar­twych­wsta­nia tu i teraz!



Ten wiel­ki cud wia­ry, o jakim mówi nam Ewan­ge­lia doświad­czać może­my na róż­ne spo­so­by, czę­sto bar­dzo nie­po­zor­ne. Bogac­two dzia­ła­nia Ducha Św. jest nie­usta­ją­cym zdu­mie­niem, że oto cuda się zda­rza­ją, i to codzien­nie wokół nas i w nas! Może­my się cie­szyć z tego ponie­waż: „Jezus Chry­stus śmierć znisz­czył, a żywot i nie­śmier­tel­ność na jaśnię wywiódł przez Ewan­ge­lię.” (2 Tm 1,10).

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.