Dramat cierpienia czyli słowo o eutanazji
- 7 listopada, 2003
- przeczytasz w 5 minut
Eutanazja to temat intrygujący, budzący niezwykle silne emocje. Problem w tym, że dyskutując o kwestii eutanazji wpadamy w utarte schematy myślowe. Dla jednych jest to najbardziej makabryczny oksymoron (eutanazja z greckiego dobra śmierć), wyrafinowana forma uśmiercania. A inni jeszcze budują pod tym pojęciem skojarzenia z humanizmem, godną śmiercią. Wpadanie w taki sposób myślenia fałszuje rzeczywisty obraz. Eutanazja to problem, wobec którego najbardziej adekwatne wydaje się podejście kazuistyczne. Uzmysławia ono nam, jaka jest rozciągłość zagadnienia.
Kiedy bliżej przyjrzymy się temu problemowi zauważymy, że zagorzali przeciwnicy eutanazji godzą się (czasami nieświadomie) na pewne jej formy, natomiast zwolennicy w wielu swych sądach w gruncie rzeczy potępiają część tych praktyk. Freud rzekł słusznie, iż ludzie współcześni nie umieją już zachować tradycyjnej postawy wobec śmierci.
Problem światopoglądowy związany z eutanazją jest powiązany z różnymi podejściami filozoficznymi. Wyodrębniłbym trzy zasadnicze podejścia wobec eutanazji w naszym kręgu kulturowym. Pierwsze jest związane z stoickim powiązaniem estetyki śmierci z godnością człowieka. Godna śmierć jest tutaj pozbawiona cierpienia, następuje szybko i bezboleśnie. Taki model i podejście do eutanazji jest zaszczepiony w prądach liberalnych.
Chrześcijanie już inaczej patrzyli na śmierć. Zarówno starotestamentowa księga Hioba jak i ewangeliczny przykład męki Chrystusa uzmysławiają, że cierpienie jest pewną wartością. W obliczu śmierci i cierpienia powinniśmy heroicznie znosić ból.
Przyspieszenie śmierci jest obrazą Boga i stanowi bunt wobec boskich praw. Życie Jezusa, św. Pawła jest przykładem, że również w cierpieniu fizycznym nie należy iść na skróty. Można jeszcze wyodrębnić stanowisko (pseudo)ewolucyjne, które zostało ujęte przez niemieckich medyków Karla Bindinga i Alfreda Hoche’a, którzy uważali eutanazję ludzi niepełnosprawnych i niedołężnych jako narzędzie, które zapewnia nie rozprzestrzenianie się wadliwych genów wśród zdrowej, co powoduje polepszenie się zdrowotności społeczeństwa. Wbrew pozorom nadal istnieją środowiska medyczne, które sympatyzują z tą ideą. Często też w dyskusji nad eutanazją strony zarzucają sobie owe (pseudo)ewolucyjne podejście.
Rodzi się pytanie, dlaczego eutanazja, która jest znana ludzkości od starożytności teraz budzi tak silne emocje? Osobiście znajdowałbym odpowiedź na to pytanie w nieporadności medycyny wobec różnych wyzwań. W krajach wysokorozwiniętych mamy do czynienia ze starzeniem się społeczeństw za sprawą ujemnego przyrostu naturalnego jak i rozwoju medycyny. Nowoczesna medycyna potrafi człowiekowi zapewnić podstawowe wegetatywne czynności, przedłużać procesy fizjologiczne. Wciąż jednak medycy nie umieją przywracać człowiekowi w pełni jakości życia i jest to nie lada problem.
Ludziom starym, ofiarom wypadków, osobom cierpiące na schorzenia genetyczne, dotkniętym chorobami nowotworowymi można wydłużyć procesy metaboliczne przy użyciu technik medycznych praktycznie rzecz biorąc na bardzo długo. Problem polega na tym, że nie można przedłużyć tym osobom świadomości. Jeszcze za życia jako jednostki społeczne ponoszą de facto śmierć.
Kiedyś, gdy nauki biomedyczne stały na niskim poziomie śmierć praktycznie była równoległa do stanu utraty przytomności. Moment zgonu następował wraz z utratą przytomności.
Bierna eutanazja, czyli odstąpienie od czynności ratujących życie zdaje się więc być praktyką w pewnych przypadkach powszechną, na którą istnieje częściowe przyzwolenie społeczne. Lekarze nie reanimują np. osób, u których rak płuca wypełnił cały narząd. Zabieg taki byłby tylko zadawaniem cierpienia dodatkowego, a u pacjenta rokowania byłyby praktycznie zerowe. Inny przykład to tzw. dzieci bezczaszkowe, które rodzą się zupełnie bez wykształconego ośrodkowego układu nerwowego i które mają zerową szansę przeżycia.
Dramat polega na tym, że są one jednak przez część lekarzy podłączane do respiratorów, by uchronić się przed zarzutami o eutanazję. W efekcie takie dzieci zajmują miejsca reanimacyjne dla tych noworodków, które mimo trwałego uszkodzenia mają jakieś szanse na przeżycie.
Bardziej dalece kontrowersyjna jest tzw. eutanazja czynna, kiedy lekarz świadomie uśmierca swojego pacjenta bądź to na jego własne życzenie, bądź też z własnego przekonania. Do takich działań można zaliczyć ‘’maszynę do samobójstw’’ skonstruowaną przez doktora Kevorkiana (na zdj.). W 1990 roku jego pacjentka jeszcze w pełni sił i przy pełnej świadomości poprosiła o wykonanie eutanazji z powodu fatalnej diagnozy. W tamtym przypadku można było mówić o błędzie w sztuce lekarskiej. Lekarz wedle wszystkich prawie kodeksów etycznych winien dążyć zarówno do złagodzeniu bólu i cierpienia jak zapewnienia ‘’godnego życia’’.
Nawet w przysiędze Hipokratesa znajdują się słowa, że pacjentowi nawet na jego własne żądanie nie należy podawać śmiertelnych trucizn. Trzeba wspomnieć, że ‘’maszyna’’ Kevorkiana była tak skonstruowana, że uruchamiał ją pacjent, a nie lekarz. Po tym incydencie sąd w Michigan jedynie zabronił jej używać. Nie będę tutaj omawiał działań hitlerowskich lekarzy w zakresie ‘’eutanazji czynionej dla społeczeństwa’’, gdyż chyba nie wymaga ona żadnych komentarzy. Formą czynnej eutanazji było również podawanie chorym pavulonu na łódzkim pogotowiu.
Z drugiej strony bardzo często spotykamy się z eutanazją czynną w opiece paliatywnej, której czołowym założenie nie jest ratowanie życia ludzkiego, ale niwelowanie cierpienia wywołanego przez i tak śmiertelną chorobę. Częste świadome przedawkowanie środków uśmierzających ból jest formą eutanazji, która jest zaaprobowana powszechnie, nawet przez instytucje Kościoła Rzymskokatolickiego. Lekarze bądź pacjenci w pewnym momencie muszą podać sobie śmiertelną dawkę leku przeciwbólowego. Socjologowie medycyny podają, że nawet 25 % lekarzy zajmujących się opieką terminalną przyznaje się do praktyk eutanazyjnych.
Prawo i kodeksy etyki lekarskiej w przeważającej mierze negują i zakazują eutanazji. Istnieją jednak możliwości pominięcia tych przepisów. Pacjent może na przykład nie wyrazić zgody na leczenie. W takim wypadku lekarz jest wręcz zobowiązany odstąpić od zabiegu. Może to stanowić formę eutanazji. Ciekawy zapis posiada również kodeks karny Urugwaju, który zezwala na coś, co można nazwać kolokwialnie ‘’humanitarnym dobiciem człowieka’’
Tak więc jak widzimy eutanazja skryta lub jawna jest i będzie, a rozwój medycyny powoduje coraz silniejszą konfrontacje z tym problemem.
Rafał Halik
Strona prof. Jana Hartmana poruszająca zagadnienia bioetyki