Duch Święty i Kościół
- 2 czerwca, 2006
- przeczytasz w 12 minut
Współczesna kontestacja wiary chrześcijańskiej przejawia się często w odrzuceniu wiary Kościoła. Fenomen ten dotyczy wszystkich Kościołów chrześcijańskich, bez względu na to, czy jest to Kościół rzymskokatolicki czy Kościoły tradycji protestanckiej lub prawosławnej. Podczas gdy jedni głoszą stopniowy upadek chrześcijaństwa, to wielu teologów i socjologów religii dostrzega wzrost zainteresowania chrześcijaństwem. Bardzo często zaciekawienie to powoduje wykoślawienie fundamentalnych treści wiary chrześcijańskiej. Generowany jest nowy typ religijności, niespójny, często oderwany od wielowiekowej tradycji chrześcijańskiej, sankcjonujący dowolność dogmatyczną oraz szkodliwy redukcjonizm, którego kulminację odnajdujemy w stwierdzeniu: Bóg – tak; Kościół – nie.
Propagowana jest postawa, sugerująca, że wiara chrześcijańska może istnieć poza Kościołem. W praktyce oznacza to zanegowanie wydarzeń związanych z historią zbawienia. W zsekularyzowanej Europie pytanie o Boga staję się coraz bardziej dramatyczne. Zamykane kościoły, zastraszająca niewiedza nt. korzeni duchowych Kontynentu demaskują misyjną słabość Kościoła, który niegdyś determinował codzienne życie społeczeństw i narodów.
Rok liturgiczny staje się obok roku podatkowego jednym z wielu sposobów na odmierzanie czasu, co przekłada się na zanik “sakralnego zmysłu”. Nie dziwi zatem fakt, że duchowa przestrzeń Kościoła staje się w odbiorze coraz bardziej egzotyczna i tajemnicza. Dzieje się to kosztem właściwego zrozumienia istoty Kościoła jako przestrzeni nieustannego działania Ducha Świętego. Nawet jeśli Kościół nie traci mistycznego uroku, potrafi zachwycić, wzruszyć, a nawet zapomnieć na chwilę o prywatnych problemach, to jednak przestaje być on dla wielu ludzi manifestacją i narzędziem obecności Boga w świecie. W tym kontekście wydarzenie Zesłania Ducha Świętego, które w tradycji teologicznej nazywane jest dniem narodzin Kościoła, nabiera elementarnego znaczenia dla wiary w ogóle. Przypomina ono bowiem o działaniu Tego, który wznieca wiarę, a przez to buduje Kościół. Refleksja o Duchu Świętym w życiu Kościołem jest powrotem do źródeł historii zbawienia. Zaświadcza o tym nie tylko Pismo Święte, lecz także bogata historia myśli chrześcijańskiej, oraz liturgia.
Medytowanie Pięćdziesiątnicy umożliwia zrozumienie misterium Kościoła, który nie jest celem samym w sobie, a instrumentem posłannictwa i działania Ducha Świętego. Nie można zatem mówić o Duchu Świętym i jednocześnie przemilczać refleksji eklezjologicznej, ponieważ Kościół jako dar, jako objęta działaniem Ducha społeczność jest nieodzownym etapem w historii zbawienia każdego człowieka. Kościół jest dziełem Ducha, a to wyklucza jakikolwiek dystans do Kościoła jako wspólnoty. W swojej pracy poświęconej Duchowi Świętemu jako Communio kardynał Joseph Ratzinger przypomniał naukę św. Augustyna o Kościele jako wspólnocie miłości. Ponieważ Kościół jako wspólnota wiary w Zmartwychwstałego zrodzony jest z miłości Boga, zatem sam jest przestrzenią Bożej caritas. Dlatego też św. Augustyn może powiedzieć, że na ile ktoś kocha Kościół, na tyle ma Ducha Świętego. [1]
W tym kontekście bardziej zrozumiałe stają się również słowa późniejszego papieża Benedykta XVI, który w encyklice Deus caritas est powtarza, że miłość jest istotą Kościoła: “Caritas nie jest dla Kościoła rodzajem opieki społecznej, którą można by powierzyć komu innemu, ale należy do jego natury, jest niezbywalnym wyrazem jego istoty. (…) Kościół jest jedną z tych żywotnych sił: pulsuje w nim dynamizm miłości wzbudzanej przez Ducha Chrystusa. Ta miłość daje ludziom nie tylko pomoc materialną, ale również odpoczynek i troskę o duszę, pomoc często bardziej konieczną od wsparcia materialnego (…) Kto kocha Chrystusa, kocha Kościół i pragnie, aby Kościół coraz bardziej był wyrazem i narzędziem miłości, która od Niego emanuje.” [2]
Miłość, którą żyje Kościół i z której wciąż na nowo czerpie rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego (por. Rz 5,5). Mowa o Kościele nie może być zatem niczym innym, aniżeli przepowiadaniem miłości, tej Miłości, która stała się Ciałem i zamieszkała wśród nas (J 1,14), a przez Ducha Świętego jest wciąż na nowo uobecniania.
Jak jednak mówić o Kościele w dzisiejszych czasach? Jak uzasadnić sens Kościoła i jak dokładnie powiązać go z istotą wiary chrześcijańskiej w świetle postmodernistycznej kontestacji Kościoła jako narzędzia łaski oraz wybiórczej religijności, akcentującej autonomię ludzkiego poznania? Gdzie są korzenie Kościoła i czy Jezus z Nazaretu rzeczywiście chciał zakładać Kościół?
Kościół nieustanną Pięćdziesiątnicą
Od dawien dawna bibliści spierali się czy Jezus rzeczywiście założył Kościół, czy rzeczywiście chciał powstania nowej społeczności religijnej i czy w ogóle był tym, co przypisuje mu późniejsza tradycja powielkanocna. Już na początku XX wieku A. Loisy ogłosił w swojej książce “Ewangelia i Kościół”, że Jezus zwiastował Królestwo Boże, a przyszedł Kościół. Stwierdzenie to nadal wywołuje uśmiech aprobaty i zadowolenia w środowiskach, utożsamiających Kościół z przestarzałą, zepsutą i skorumpowaną instytucją, która nie dosyć, że ma krew na rękach, to jeszcze wbrew postępowi technicznemu odciąga ludzi od autentycznych problemów egzystencjalnych, mamiąc ich sferą egzystencjonalną połączoną z kazaniem o życiu wiecznym.
Cały Nowy Testament jest świadectwem wiary. Ewangelie nie są historycznymi sprawozdaniami, a świadectwem wiary umiejscowionej w ludzkiej historii. Dlatego też nie sposób zaprzeczyć, że świadectwo ewangelii o Kościele to konsekwencja wielkanocnego doświadczenia. Innymi słowy: jeśli ewangelie mówią o Kościele, to nie jako o wielkości, którą Jezus zapowiada, ale jako już istniejącej wspólnocie. [3] Powyższe stwierdzenie potwierdza również historia liturgii, która podkreśla, że dla Kościoła konstytutywne jest nie tyle wydarzenie Pięćdziesiątnicy opisane tylko przez św. Łukasza (Dz Ap 2), co zmartwychwstanie Chrystusa. W końcu pascha “mieści w sobie wszystko, co ją poprzedziło, i to, co po niej nastąpi” [4] To właśnie tutaj bije serce chrześcijaństwa, natomiast wydarzenie Zesłania Ducha Świętego “pozwala uchwycić Boski porządek objawienia i etapy ekonomii zbawczej”. [5]
W tym kontekście bibliści podkreślają doniosłość Janowego świadectwa. W ostatniej ewangelii Jezus udziela uczniom daru Ducha Świętego i nie potrzebuje do tego wydarzenia Pięćdziesiątnicy: “Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. A to rzekłszy, tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego” (J 20, 21b-22). Wśród biblistów panuje przekonanie, że to właśnie Wielkanoc jest wydarzeniem, od którego można mówić o Kościele [6] a nie wylanie Ducha Świętego. Pięćdziesiątnica jest urzeczywistnieniem esencji Kościoła w życiu wiernych. Dzięki wylaniu Ducha wydarzenie zmartwychwstania trafia do ludzkich serc i umysłów, przeobraża człowieka na wzór uwielbionego Chrystusa, czyniąc z grzesznika nowe stworzenie (2 Kor. 5,17).
Wiara – Kościół
Czy istnieje wiara bez Kościoła? Pytanie to stawiali sobie chrześcijanie na przestrzeni wieków. Czynili to starożytni Ojcowie Kościoła, średniowieczni mistrzowie teologii, a także reformatorzy z XVI wieku. Jednym z największych owoców ekumenicznego spotkania między chrześcijanami różnych wyznań była wymiana myśli, wzajemne ubogacenia, ale zanim to nastąpiło Kościoły coraz częściej zaczęły sięgać do skarbnicy własnych doświadczeń teologicznych. Podejrzewani po wielokroć o brak eklezjalnej wrażliwości protestanci odkrywali w pismach reformatorów zdumiewające świadectwa, które pozwalały na szersze otwarcie widoków na horyzont wiary.
W teologii luterańskiej refleksja na temat Pięćdziesiątnicy i tajemnicy Kościoła ma niezwykle ważne znaczenie, które nie pomniejsza centralnej roli nauki o usprawiedliwieniu. Kluczowymi i najbardziej znanymi wypowiedziami Lutra nt. Ducha Świętego i Kościoła jest Wyznanie o Wieczerzy Świętej (Bekenntnis) Reformatora z 1528 roku oraz komentarz Lutra do Trzeciego Artykułu Wiary z Małego Katechizmu. Przyjrzyjmy się najpierw Katechizmowi: “Wierzę, że ani przez własny rozum, ani przez siły swoje w Jezusa Chrystusa, Pana mego, uwierzyć ani z Nim połączyć się nie mogę, ale że mnie Duch Święty przez Ewangelię powołał, darami swymi oświecił, w prawdziwej wierze poświęcił i utrzymał; tak jak całe chrześcijaństwo na ziemi powołuje, zgromadza, oświeca, poświęca i w prawdziwej, jedynej wierze w Jezusa Chrystusa utrzymuje; w którym to chrześcijaństwie mnie i wszystkim wierzącym codziennie wszystkie grzechy obficie odpuszcza, a dnia sądnego mnie i wszystkich umarłych z martwych wskrzesi i mnie wraz ze wszystkimi wierzącymi da żywot wieczny w Chrystusie. To jest istotną prawdą!” [7]
Luterański teolog Oswald Bayer zwraca szczególną uwagę już na pierwsze zdanie, w którym “wierzę” (ich glaube) połączone jest z negacją (Ich glaube, dass ich nicht…) – Wierzę, że nie przez własny rozum, o własnych siłach poznaję swojego Zbawiciela, ale tylko poprzez działanie Ducha Świętego. [8] Paradoks ten nie jest nowy. Przypomina o wyznaniu, jakie ojciec, którego syn cierpiał na epilepsję, wypowiedział do Jezusa: “Wierzę, pomóż niedowiarstwu memu” (Mk 9,24). Luter podkreśla, że nie inaczej, jak tylko przez Ducha zbawcza moc wiary trafia do człowieka.
Jednakże w opozycji do tzw. marzycieli spirytualistów, którzy odrzucali działanie Ducha poprzez widzialne znaki (sakramenty) Luter podkreśla w Wyznaniu z 1528 roku, że Duch Święty nie jest abstrakcją, nieuchwytną plazmą, ale realnie wkracza w naszą rzeczywistość pod postacią zwiastowanego Słowa i sakramentów świętych (chrztu i Eucharystii): “Dlatego po upadku Adama Syn oddał nam siebie, wszystkie swoje uczynki, cierpienia, mądrość oraz sprawiedliwość podarował i pojednał nas z Ojcem, ażebyśmy znów żywi i sprawiedliwi, mogli również poznać i mieć Ojca z Jego darami. Ponieważ łaska ta nie mogłaby pomóc nikomu, gdyby pozostała ukryta i nie mogła przyjść do nas, dlatego też przychodzi do nas Duch Święty; także On oddaje się nam całkowicie. Naucza nas poznawać dobrodziejstwa Chrystusowe, które zostały nam ukazane, pomaga je otrzymać oraz zachować, wprowadzać w życie i nim się dzielić, pomnażać i wspierać. Czyni to zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie: wewnętrznie poprzez wiarę i inne duchowe dary, a zewnętrznie przez Ewangelię, przez chrzest i Sakrament Ołtarza, przez które jako trzy środki i sposoby przychodzi do nas, ćwicząc w nas cierpienia Chrystusa i pozwala, aby służyły one naszemu zbawieniu.” [9]
Poprzez zewnętrzne znaki Bóg zbliża się do człowieka. Poprzez swoje Słowo wzbudza w nim wiarę, poprzez sakramenty wzmacnia ją i w niej zachowuje. Wszystko to dzieje się poprzez Ducha Świętego. Pojawia się jednak pytanie, jaki ma to związek z Kościołem? W cytowanym wyżej fragmencie z Małego Katechizmu ks. Marcin Luter wyznaje o Duchu Świętym, że ten “całe chrześcijaństwo na ziemi powołuje”, czyli Kościół. Objaśnienie do Trzeciego Artykułu mówi, że przychodząca z zewnątrz (extra nos), od Ducha łaska wiary i poznania jest niczym innym jak wszczepieniem człowieka w społeczność Kościoła. Ukonstytuowanie Kościoła jest u Marcina Lutra – argumentuje O. Bayer – niczym innym jak ukonstytuowaniem wiary pojedynczego chrześcijanina. [10] Nie chodzi jednak o indywidualistyczne zawężenie, ponieważ Luter mówi o “całym chrześcijaństwie”. Wittenberski reformator podkreślał, że Duch Święty powołuje i utrzymuje wspólnotę wierzących tak, aby ludzie mogli usłyszeć głos Chrystusa. Działanie Ducha ogniskuje się poprzez Słowo zawsze we wspólnocie Kościoła. [11] Stwierdzić jednak należy, że na przestrzeni wieków świadectwo reformatorów interpretowano nazbyt indywidualistycznie, co przyczyniło się do erozji poczucia przynależności do Kościoła powszechnego, przekraczającego granice własnej denominacji.
Słowa Lutra, dotyczące wiary i Kościoła warto zestawić z rozważaniami kardynała Josepha Ratzingera nt. pneumatologii św. Augustyna. Przyszły papież, odnosząc się do eklezjologicznego wymiaru refleksji biskupa Hippony o Duchu Świętym pisał, że “stać się chrześcijaninem znaczy wejść w communio, a tym samym rozpocząć sposób życia właściwy Duchowi Świętemu. To wejście jest możliwe jedynie dzięki Duchowi Świętemu, który jest Mocą wspólnototwórczą, Tym, który jej udziela, umożliwią ją i jako taki właśnie jest Osobą.” [12]
Warto znów podkreślić, że ekumeniczne spotkanie chrześcijan różnych tradycji przyczyniło się do renesansu myśli eklezjologicznej wśród Kościołów reformacyjnych. Zaczęły one z jednej strony powracać do zapomnianego dziedzictwa oraz reflektować niezbadane dotąd obszary teologii. Często dochodziło do przewartościowania dotychczasowych, konfesyjnych pozycji i to zarówno wśród teologów rzymskokatolickich, którzy wyraźniej zaczęli dostrzegać osobisty wymiar wiary, oraz protestanckich, którzy zwracali się ku bardziej wspólnotowemu postrzeganiu wiary.
Mówiąc o teologach protestanckich, nie sposób ograniczyć się tylko do teologów luterańskich. Refleksja nad Duchem Świętym i Kościołem znajdowała się w polu zainteresowań Karola Bartha, a także wielu innych teologów ewangelicko-reformowanych, takich jak Hendrikus Berkhof. O ile Barth podkreślał osobisty związek między człowiekiem a Duchem, o tyle Berkhof obstawał przy tym, że działanie Ducha trafia wpierw do Kościoła, a później do pojedynczego człowieka. W swojej Teologii Ducha Świętego Berkhof pisze: “W pismach biblijnych Duch rozpoczyna swoje działanie zawsze od pojedynczych ludzi, którzy jednak nie jawią się jako indywidua, ale reprezentują całą społeczność i ją obejmują. W szczególności dotyczy to samego Jezusa Chrystusa. Powołując swoich uczniów, zezwala i umożliwia im społeczność między sobą i z Nim samym. Tak dokonuje się ich wstąpienie do Kościoła (…) Gdy postawimy Kościół na początku, to zobaczymy, jak pojedynczy człowiek zostanie w nim zrodzony i nasze poznanie zostanie na drodze logiki skierowane w jego stronę, którym jest mianowicie stwierdzenie, że Chrystus wskazuje na posłannictwo, posłannictwo na Kościół, a Kościół na pojedynczego człowieka.” [13]
Z powyższych słów Berkhofa wynika, że “Kościół nie jest celem samym w sobie” [14]. Kościół żyje z Ducha i dzięki Niemu głosi Ewangelię o Chrystusie. Ponieważ Chrystus jest treścią działania Ducha Świętego, to i Kościół, zdany całkowicie na działanie Pocieszyciela, jest wspólnotą, która swój jedyny cel znajduje w Bogu. Gwoli ekumenicznego uwydatnienia tej prawdy oddajmy jeszcze raz głos Benedyktowi XVI, który pisał, że “Kościół nie istnieje dla siebie samego, lecz ma być narzędziem Boga służącym gromadzeniu ludzi i prowadzeniu ich do Niego, w celu przygotowania chwili, kiedy ‘Bóg będzie wszystkim we wszystkich’.” [15]
W wyznaniu Nicejsko-Konstantynopolitańskim wyznajemy wiarę w Ducha Świętego jako “Pana i Ożywiciela”. On jest Tym, który uzdrawia to, co chore lub obumarłe. On jest Tym, który uzdalnia do wyznawania sercem i ustami. Duch Święty jest zatem architektem wiary i całego Kościoła powszechnego. Duch utrzymuje Kościół przy życiu i wciąż go odmładza. Pisał o tym w swojej encyklice Dominum et Vivificantem (1986) Jan Paweł II, przypominając nauczanie Soboru Watykańskiego II: “Mocą Ewangelii [Duch – przyp. D.B.] utrzymuje Kościół w ciągłej młodości, ustawicznie go odnawia i do doskonałego zjednoczenia z Oblubieńcem prowadzi.” [16]
Duch Święty, mimo iż w liturgii wspominany jest najczęściej przy aklamacjach trynitarnych, posiada kluczową funkcję w ekonomii zbawienia. Jest siłą sprawczą wiary i Kościoła. Działa w ukryciu i uniżeniu, jednakże jego moc i siła umożliwiają Kościołowi realny i widoczny udział w darach zbawienia. Jest On również wielkim Nauczycielem pokory, sprawcą jedności Kościoła, która jako rzeczywistość dana i jednocześnie zadana wpisana jest w chrześcijańską egzystencję. Odrzucenie Kościoła jest odwróceniem się od Ducha Świętego, zanegowaniem Jego działania w życiu świadków wiary, którzy prowadzeni Jego mocą wciąż składają świadectwo o Tym, który był, jest i który ma przyjść.
Dariusz Bruncz
Przypisy:
[1] Ratzinger, Joseph: Duch Święty jako Communio. W: Pielgrzymująca wspólnota wiary – Kościół jako komunia, Kraków 2003, S. 46 n.
[2] Benedykt XVI: Deus caritas est 25, 28 oraz 33.
[3] Lips von, Hermann: Neutestamentliche Aspekte zur Ekklesiologie. W: Berliner Theologische Zeitschrift, Heft 1, 13. Jahrgang, 1996, S. 60n.
[4] Nadolski, Bogusław: Liturgika – Liturgia i czas, tom 2, Poznań 1991, S. 78.
[5] Tamże.
[6] Lips von, S. 61.
[7] Mały Katechizm ks. dr. Marcina Lutra
[8] Bayer, Oswald: Martin Luthers Theologie, 2. Auflage, Tübingen 2004, S. 219 n. Zobacz również opracowanie Duch Święty w liturgii Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.
[9] WA 26, 50, 38–506,12.
[10] Bayer, S. 220.
[11] por. Wendebourg, Dorothea: Kirche. W: Beutel, Albrecht (Hgsb.): Luther Handbuch, Tübingen 2005, S. 407 n.
[12] Ratzinger, S. 36 n.
[13] Berkhof, Hendrikus: Theologie des Heiligen Geistes, 2. Auflage, Neukirchen 1988, S. 55.
[14] Tamże, S. 46.
[15] Ratzinger, Joseph: Eklezjologia Konstytucji Lumen Gentium. W: Pielgrzymująca wspólnota wiary – Kościół jako komunia, Kraków 2003, S. 116. Cytowany fragment Pisma Świętego – 1. Kor 15,28.
[16] Jan Paweł II: Encyklika Dominum et Vivificantem 25.