Dyspozycja i treść ogólna “O Niewolnej Woli” ks. dr. Marcina Lutra
- 4 stycznia, 2004
- przeczytasz w 2 minuty
Wstępne wywody „O Niewolnej Woli”, obejmujące jedną czwartą całości są szczególnie obszerne. Na czele stoi — po krótkim wyjaśnieniu opóźnienia się odpowiedzi oraz najogólniejszej negatywnej ocenie dziełka Erazma — wywód, opatrzony w naszym wydaniu tytułem Pewność wiary, będący hymnem na cześć tej postawy religijnej. Pewność wiary podtrzymuje wyznanie i jest nośnikiem wyznania. Kto pewność wiary narusza, kto np. w miejsce stwierdzalnych przez życie i przez śmierć prawd chrześcijańskich wstawia sceptycyzm, ten już obala i niweczy samo chrześcijaństwo. Cechą chrześcijanina jest radość z prawd wiary. Duch Święty, który go ożywia, nie pozwala mu być sceptykiem.
Dla Lutra dogmat, Pismo Święte i Chrystus należą ściśle do siebie i trzeba te trzy wielkości rozpatrywać razem. Dogmat to nic innego jak „samouobecnienie się i samoobjawienie się Boga”, jakie mamy w Chrystusie, zwiastowanego przez Pismo. Wspomniana już tutaj nauka o predestynacji i o prescjencji Boga nie należy, jak mniemał Erazm, do „teologumenów chrześcijańskiej wiedzy”, lecz do obrębu „samouobecnienia i samoobjawienia się Boga”, dlatego nie może być chrześcijańskiego nabożnego życia, które można by pielęgnować i rozwijać w oderwaniu od tej nauki. Przeto nauka o niewolnej woli jest nie tylko partią nauki o teologicznej egzystencji, lecz partią o ogólnochrześcijańskiej egzystencji.
W następujących częściach wstępu: Wyznanie i jego powszechne obowiązywanie i Doktryna i życie znajduje się rozrachunek Lutra z Erazmem na temat potrzeby, a nawet konieczności i nieuchronności reformatorskiej walki kościelnej. Jest to temat, gdzie można wyczuć tchnienie człowieka ogarniętego przez świadomość, że jego działalność ma epokowe światowo-historyczne znaczenie.
W częściach tych mamy też możność wglądu w najistotniejsze i najwewnętrzniejsze sedno reprezentowanej przez Reformację sprawy, mianowicie, jak człowiek drogą poznania braku wolności swej woli dochodzi do pokory i do wiary. Widziana od zewnątrz przedstawia się ta droga jako droga burzy i huraganu, ale gdy się nią dojdzie do końca, to tam — jak w opisanej w 1 Krl 19,8–15, scenie burz na Horebie — następuje spotkanie z Bogiem w cichym, lekkim, łagodnym powiewie wiatru.
Po naszkicowaniu tych najogólniejszych wstępnych tematów pomocniczych, dochodzi Luter do pojęcia samej woli, gdzie po raz pierwszy można dojrzeć to, co przez swoją tezę o niewolnej woli Luter ma rzeczywiście na myśli, a mianowicie, że tu nie chodzi o wolę przymuszoną, o jakieś „niechcenie” (noluntas), lecz o jakąś nieodmienną skłonność, o ukazanie, że w tym, co my ludzie chcemy i czego pożądamy, włada i okazuje swoją moc i potęgę Bóg lub szatan.
Wola człowieka jest organem ponadludzkich, ponadczłowieczych sił i mocy, i kto człowieka posiada, czy to jest Bóg czy szatan, tego cele są treścią ludzkiego dążenia. Dlatego wyzwolenie człowieka leży poza człowiekiem, mianowicie w ukrzyżowanym Chrystusie. Dlatego, co dalej Luter w swoim dziele naucza o braku wolności woli, to wszystko jest tylko wykładem krzyża Chrystusowego: „Christus crucifixus haec omnia secum affert” („Chrystus ukrzyżowany wszystko to z sobą przynosi”). Stąd też łatwo wywnioskować, że wszystkie dalsze wywody Lutra nie są niczym innym jak częścią Lutrowej theologia crucis.
W końcowej partii wstępu, zatytułowanej: Tajemnica Kościoła następuje rozprawienie się Lutra z tradycją. Było to na owe czasy czymś niesłychanym. Erazm (fot. obok)jako rzecznik wolnej woli miał za sobą wszystkie autorytety Kościoła, Luter zaś stał sam, o własnych tylko siłach. Szczytowym punktem tej części jest zdanie Lutra: „Abscondita est ecclesia, latent sancti (Kościół jest wielkością ukrytą, święci są nieznani”). Kościół jest tam, gdzie jest prawda, nie jest zaś tak, że prawda jest tam, gdzie jest Kościół. Swoich świadków znajduje Kościół w Piśmie Świętym, a nie, jak mówili tradycjonaliści „ponad Pismem”. I można tu wyczuć, że zdaniem Lutra Kościół jaśnieje swoim prawdziwym blaskiem tam, gdzie dominuje ta prawda Pisma Świętego, ale też, że Kościół jest czasami w zaniku, a jego widzialna postać nie jest niczym więcej jak sceną, z której po odegraniu swoich ról zeszli już wszyscy aktorzy.
Po tych zasadniczych rozważaniach wstępnych przechodzi Luter w oparciu o Diatrybę Erazma, punkt za punktem, jeden jego argument za drugim. Podstawową bazą dyskusji są cytaty Pisma Świętego, gdyż Pismo jest jeszcze dla obu przeciwników, dla Erazma i dla Lutra, miernikiem i mistrzem. Najpierw w części pierwszej obala Luter dowody, które jako „rzekome dowody” przytacza Erazm za wolną wolą. Obalenie dowodów znajduje się w fragmencie zatytułowanym: Wola ludzka, Kolejne fragmenty części pierwszej zostały zatytułowane: Objawienie, Deus absconditus (Bóg ukryty) Idea odpłaty.
Po pierwszej część następuje część II. W niej Luter zawarł obronę własnej pozycji. Poświęcona jest tematowi: „Bóg a zło”. Kolejne części zostały zatytułowane: część III — „Biblijna antropologia” oraz część IV — „Współpracownicy Boży”. Zakończenie jest hymnem na cześć wolnej łaski Bożej.
Kilka zasadniczych szczegółów kontrowersji dogmatycznej
Punkt wyjścia wywodów i u Erazma i u Lutra jest taki sam, jednak podejście do zagadnienia jest różne. Luter czerpie swój materiał wyłącznie z Pisma Świętego, co do którego przyznaje Erazmowi, że są w nim „loca obscura” (miejsca ciemne). Biblia jednak jest odblaskiem jasności Bożej na obliczu Jezusa Chrystusa. Pismo jest warunkiem nieodzownym, podstawowym założeniem dogmatu chrystologicznego i trynitarnego, czyli nauki kościelnej, a więc że Chrystus jest Synem Bożym, że Bóg jest w Trójcy Świętej jedynym i że Chrystus cierpiał i umarł za grzechy ludzkości. Co do stanowiska Erazma w sprawie tzw. „ciemnych miejsc” w Biblii, Luter stoi na stanowisku, iż Bóg w swoim bycie absolutnym, Bóg sam w sobie, Bóg w swej istocie (Deus ipse), pozostaje ciemnym, Bogiem ukrytym (Deus absconditus), ale w swoim objawieniu jest Bogiem jawnym i wyraźnym, Bogiem objawionym w Chrystusie (Deus revelatus). Nie ma i nie może być chrześcijaństwa bezdogmatycznego: „Duch Święty nie jest sceptykiem”. On wlał nam w serca pewność wiary.
Głównym punktem kontrowersji między Erazmem i Lutrem jest samo pojęcie i definicja wolnej woli. W definicji Erazma w centrum stoi człowiek, u Lutra zaś Bóg. Luter snuje rozważania swoje na kanwie symbolu apostolskiego. Definicja Erazma brzmi: Wolna wola jest to zdolność woli ludzkiej, dzięki której człowiek może zwrócić się ku temu, co doprowadza do zbawienia wiecznego, lub od tego się odwrócić. Na to powiada Luter, że jedynie Bóg ma wolną wolę, tylko On może czynić i czyni wszystko, co chce, w niebie i na ziemi: „On powiada i staje się to”.
Z odrębności pojmowania wolnej woli wynika zasadnicza różnica w poglądach obu mężów i obozów stojących za nimi. Ostateczna konkluzja Erazma brzmi: Człowiek zbawia się sam przez to, że przezwycięża swoje niskie popędy oraz przez swoje szlachetne dążenia. Na to powiada Luter: Tylko Bóg może człowieka zbawić. Zbawienie przychodzi z zewnątrz, od Boga, przez Jezusa Chrystusa. Bóg zbawia całego człowieka, a nie tylko jego część, jego duszę.
Erazm powiada: Człowiek wybiera sobie dzięki swojemu własnemu rozumowi z treści swojego życia drogę wiary i żywota wiecznego lub odwrotnie — drogę niewiary i potępienia. Na to Luter: Tylko Bóg obdarza nas wiarą i zbawieniem z łaski przez Ducha Świętego. Decydujący dla naszego zbawienia jest wybór łaski Bożej. My nie mamy tu możliwości wyboru.
Dla Erazma wolna wola jest tym samym, co wola naturalna, wola, która podejmuje własne decyzje, która może do pewnych spraw i wydarzeń zgłosić swoje zastrzeżenia, która według różnych zmiennych warunków może się rozwinąć w tym lub innym kierunku. Jeden i ten sam człowiek może powiedzieć „tak” lub „nie” odnośnie do rzeczy czy sprawy, która dotyczy jego zbawienia. Wolna wola może Boga przyjąć lub Boga odrzucić i to przyjęcie lub odrzucenie Boga przez człowieka jest rezultatem jego osobistej decyzji i własnego wyboru. Człowiek więc trzyma w swej własnej dłoni nie tylko swój ziemski los, ale i swój los wiekuisty, czyli może sobie samemu przypisać zbawienie lub potępienie.
Na to Luter odpowiada: Jeżeli przypisujemy woli ludzkiej taką rolę i takie znaczenie, że nawet swój własny los wiekuisty możemy sobie wybrać, to radykalnie i totalnie wykluczamy Ducha Świętego (4 lata później Luter objaśnia w Małym katechizmie III artykuł wiary w słowach: „Wierzę, że ani przez własny rozum, ani przez siły swoje w Jezusa Chrystusa Pana mego uwierzyć, ani z nim połączyć się nie mogę, ale że mnie Duch Św. przez Ewangelię powołał)”. Chodzi tu więc o wybór Boży, a nie o wybór ludzki w sprawach, które dotyczą zbawienia. Sprawa zbawienia nie zależy od decyzji ludzkiej. Gdyby tak było, byłoby to przekreśleniem III artykułu wiary. Chrześcijaństwo byłoby wtedy wiarą bez Ducha Świętego. Miejsce Ducha Świętego zająłby wtedy „duch ludzki”.
Jeżeli chodzi o II artykuł wiary, to Erazm powiada o człowieku, że może on i tutaj swobodnie decydować. Na dowód przytacza antyczny obraz Herkulesa na rozstajnych drogach, oznaczający, że człowiek może wybrać albo drogę zbawienia albo drogę śmierci.
Na to Luter powiada: Podany przez pogański mit obraz Herkulesa na rozstajnych drogach przedstawia sytuację człowieka fałszywie, sugeruje bowiem człowiekowi możliwości, które dla niego nie istnieją, bo człowiek przez upadek w grzech już obrał drogę zguby i utracił wolność. Skończona ludzka wola w odróżnieniu od woli Boskiej nie jest absolutna, czysta, ale określona. Każda wola skończona jest zawsze wolą a priori określoną. Ma już z góry swoją barwę i swoją jakość. Jest albo dobra albo zła. Człowiek może siebie miłować, a Boga nienawidzić, lub odwrotnie — siebie nienawidzić a Boga miłować. Określona wola skończona to nie to samo, co wola przymuszona, bo gdyby to była wola przymuszona, to nie byłaby voluntas (chcenie), ale noluntas (nie-chcenie), gdyż przymus przychodzi z zewnątrz, a tymczasem niewolna wola ludzka jest wewnętrzną koniecznością: albo miłością, albo nienawiścią; jest albo wolą określoną dobrze, albo wolą określoną źle.
Skończona wola ludzka polega na afektach i wola według Lutra jest afektem, a dopiero w konsekwencji aktem. Dlatego człowiek podobny jest nie do Herkulesa z owego pogańskiego mitu, ale raczej do konia, którego ujeżdża albo diabeł, albo Bóg.
Wola ludzka jest organem kogoś innego, jest organem innej woli, jest więc wolą niewolną, „servum arbitrium”, a nie „liberum arbitrium”. Człowiek upadły odpadł od Boga. To odpadnięcie od Boga, to odwrócenie się od Boga, owo ujeżdżanie lub objeżdżanie go przez diabła jest na niego włożone jako jego los, od którego nie może się uwolnić ani przez własny wysiłek, ani przez własny rozum. Jeżeli już ktoś chce zastosować jakiś starożytny obraz czy symbol, to raczej należałoby przypomnieć obraz Laokoona, oplecionego przez węże, i nie mogącego się w żaden sposób od nich wyzwolić.
Tę sytuację swoją jako zgubionego i potępionego poznaje człowiek nie sam z siebie. Poznanie tej sytuacji nie jest odkryciem czy wynalazkiem ludzkiego rozumu. Rzeczywistość ta stwierdzona zostaje przez fakt i wydarzenie historyczne: ucieleśnienie się Boga w Chrystusie Jezusie (J 3,16). Po cóż by Bóg zsyłał Chrystusa na ten świat, gdybyśmy ludzie nie byli zgubieni i potępieni?
Zesłanie Chrystusa na ten świat oznacza więc wyrok Boży nad naszą sytuacją jako ludzi. W odniesieniu do tego wyroku nie posuwamy się ani o krok naprzód, jeśli za Erazmem rozróżniamy w człowieku jakieś „ja” lepsze i jakieś „ja” gorsze. Luter bierze po prostu Erazma za rękę i podprowadza go pod krzyż Golgoty i pyta go: Co ten cierpiący i umierający na krzyżu Chrystus zbawił w człowieku? Czy to, co jest w nim złe? A to, co w człowieku jest dobre i szlachetne, nie potrzebuje zbawienia? Ocena człowieka u Erazma jest idealistyczna i tę idealistyczną ocenę Luter stanowczo odrzuca. Przyznanie człowiekowi wolnej woli, liberum arbitrium, jak to czyni Erazm, to apoteoza — ubożyszczenie człowieka, uznanie go za nadczłowieka, za istotę „poza dobrem i złem”.
Według Lutra taka nauka i stanowisko, to powtórny upadek w grzech, danie posłuchu podszeptom szatańskim: „eritis sicut Deus” („będziecie jako Bóg”). Właśnie stąd pochodzi wszelka dawna i nowoczesna bezbożność. Przyznawanie człowiekowi wolnej woli i wolności decyzji również w odniesieniu do zbawienia jest równoznaczne z wiarą bez Chrystusa i prowadzi w prostej linii do podważenia i wykreślenia z konta wartości także II artykułu wiary.
Co do I artykułu wiary snuje Luter myśl swoją następująco: Jeżeli przypisuje się człowiekowi wolną wolę, to doprowadza się go do obrazu majestatu Bożego, gdyż określenie wolna wola przysługuje jedynie Bogu jako Stwórcy, nie zaś tworowi, czyli temu, co zostało stworzone. Stworzenie jest i pozostaje zawsze związane wolą Stwórcy, zwłaszcza zaś człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, jest i pozostaje zawsze poddany Bogu. Przypisywanie sobie przez niego wolnej woli jest rabunkiem, podobnym do tego, jakiego dopuścił się według greckiego mitu Prometeusz.
Bóg Stwórca, Bóg sam w sobie, w swoim suwerennym majestacie, Deus ipse, jest także dla Lutra Bogiem zakrytym (Deus absconditus), spowitym w mrok, którego człowiek przeniknąć nie jest w stanie. Jest tajemnicą, którą w niezgłębioności jej mądrości, rady i mocy należy tylko w miłości i z miłością uwielbiać jako mysterium tremendum, tajemnicę, przed którą się drży. Ale obok tego Boga zakrytego, Boga samego w sobie, Boga w najgłębszej jego Istocie, której nie jest się zdolnym zbadać i przeniknąć, jest Bóg jawny, ucieleśniony, zwiastowany, Deus revelatus, incarnatus, praedicatus, Bóg, który w Jezusie Chrystusie wychodzi ze swego „zakrycia”, bo właśnie Chrystus jest owym jasnym, lśniącym, promiennym punktem w ciemnym, mrocznym kole.
Według tego rozróżnia Luter dwa działania Boże. Pierwsze, to działanie ogólne, powszechne, wszechmocne, które utrzymuje w biegu i równowadze całe stworzenie. Jak ciała niebieskie krążą wokół ziemi (Luter podzielał geocentryczny obraz świata), tak stworzenia krążą wokół Stwórcy. A ponieważ Bóg Stwórca nigdy nie spoczywa, więc i jego stworzenia nie mogą nigdy spoczywać, są zawsze w ruchu, są ustawicznie czynne jako organa rządów Bożych. Na tym punkcie Luter posuwa się nawet tak daleko, że w złych i demonicznych mocach dopatruje się organów Boga Stwórcy i rządcy świata. Wszyscy, nawet źli ludzie, są współpracownikami Boga, cooperatores Dei (jedna z najznamienitszych i najśmielszych myśli religijnych Lutra w jego dziele De servo arbitrio).
Nawet we wszelkim złu, jakie w tym świecie się dzieje, czynna jest wszechmocna dłoń Boga zakrytego. Obok tego ogólnego, powszechnego, wszechmocnego działania Boga, Boga zakrytego, jest inne działanie Boga, Boga wszystko stwarzającego przez Jezusa Chrystusa i przez Ducha Świętego. Tych, którzy przez szczególną moc Chrystusową są odrodzeni, wyzwala Bóg z błędnego koła upadku i czyni swoimi współpracownikami w sensie szczególnym, mianowicie, w przeciwieństwie do tamtych współpracowników Boga poza królestwem, cooperatores Dei extra regnum, ci są cooperatores Dei intra regnum, a więc współpracownikami Boga w obrębie Królestwa. I to jest właściwe dzieło Boże w Chrystusie przez Ewangelię (opus proprium Dei in Christo per Evangelium). Podczas gdy wszyscy ludzie są współpracownikami Boga poza królestwem, wierzący są współpracownikami Boga w obrębie jego Królestwa.
Pytanie: „Jak się to dzieje?” roztrząsa Luter na podstawie Ewangelii Jana (6,44): „Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec mój, który mnie posłał, a Ja go wskrzeszę w dzień ostateczny”. To „pociąganie” odbywa się w ten sposób, że Bóg daje ludziom swoje wewnętrzne słowo. Nie wystarcza tu tylko słowo zewnętrzne, Jak w Dziejach Apostolskich jest napisane o skutkach kazania apostolskiego, że słuchacze „zostali przez słowo Boże ugodzeni w samo serce” (2,37), do słowa zewnętrznego musi dołączyć się słowo wewnętrzne, które Bóg do człowieka wypowiada i które w człowieka trafia i godzi jak pocisk w ciało. Jeżeli jest się ugodzony tym słowem, to dochodzi do olśnienia, oświecenia przez Chrystusa, illuminatio Christi, doznaje się tego samego, co uczniowie Pańscy doznali na Górze Przemienienia Pańskiego.
Postać Chrystusa, z którym już dawniej duchowo się obcowało, zostaje w nas uwielbiona. Oświecony widzi chwałę Boga na Jego obliczu, poznaje, kim jest Chrystus, mianowicie, że jest Synem Bożym, odwiecznym Słowem Bożym.
Z tego olśnienia, oświecenia przez Chrystusa, pociągnięcia do Chrystusa rodzi się przylgnięcie do Chrystusa, niemożliwość odłączenia się od Niego.
Dzieje się to nie z przymusu, lecz z wewnętrznej ochoty. Człowiek, który przylgnął do Chrystusa ochotnie i gorliwie stara się służyć tylko Chrystusowi. Chrystus staje się jedyną namiętnością jego życia. Ten też pogląd Lutra stał się w dwieście lat później podstawą hasła Mikołaja Zinzendorfa: „Mam tylko jedną namiętność (pasję), a jest nią pasja Chrystusowa”. W ten sposób Chrystus staje się „drogą, prawdą, i żywotem”, jednym słowem: Zbawicielem. Znakami więc, które odróżniają cooperatores Dei intra regnum (współpracownika wewnątrz królestwa) od cooperatores extra regnum (współpracownika poza królestwem) są:
- ugodzenie przez słowo wewnętrzne, — wielbienie Chrystusa, — niemożliwość odłączenia się od Niego.
Wielki przełom w życiu wierzącego polega na poddaniu się władztwu Chrystusa.
Wielka pociecha tkwi w tym dla wierzącego, że we wszystkim, co dobrego dzieje się w świecie przez Boga i z Boga, i my, ludzie, możemy współdziałać. Ta wielka przemiana człowieka, to wyrwanie się z błędnego koła niewiary i zguby może nastąpić tylko tak, że Bóg się za człowiekiem opowiada i decyduje, że Bóg człowieka pozyskuje. I dlatego Luter oświadcza się po stronie decyzji Boga, która zostaje powzięta bez współdziałania człowieka. Jest ona wolnym wyborem łaski Bożej, według Lutra, identycznym z wiarą w Chrystusa w sercach naszych. Kto ma wiarę w Chrystusa, ten może być pewny, że jest przez Boga wybrany. Ale i odwrotnie: wiara ta ma też podłoże swoje w wolnym wyborze łaski Bożej. Przeznaczenie człowieka zaznacza się już w tym, co człowiek chce i co człowiek czyni. W postaci przejawów jego woli i w postaci, jaką przybierają jego uczynki, kształtuje się to Królestwo, do którego się należy. Jest nim albo Królestwo Boże, albo królestwo szatana.
W ten sposób więc wola ludzka jest zawsze wolą niewolną. Człowiek, który upadł i pozostał w tym upadku, jest niewolny, servus, bo musi czynić złe, choćby nie chciał, jest koniem, na którym jeździ szatan. Człowiek odrodzony zaś także jest niewolny, bo jest koniem, na którym jeździ Duch Boży. Wolna wola, liberum arbitrium jest wyłącznie cechą i predykatem Boga, cechą i predykatem zaś człowieka, w ogóle wszystkiego co stworzone, jest tylko wola niewolna, servum arbitrium.
Na tym polega różnica między wolą „skończoną” a wolą „nieskończoną”. Należy bowiem w tym miejscu ostrzec przed tym nieporozumieniem, że Luter wcale nie neguje całkowicie wolności ludzkiej woli. Luter wprowadza i tutaj charakterystyczną dla jego poglądów naukę o dwóch państwach i powiada, że w jednym państwie, mianowicie w dziedzinie tego wszystkiego, co na tej ziemi jest pod człowiekiem, człowiek jest panem. Tu może człowiek korzystać ze swojego rozumu, może rozstrzygać, ma pełnię swobody działania i decyzji. Ale w tym drugim państwie, mianowicie w dziedzinie tego wszystkiego, co jest ponad człowiekiem, wolności nie ma. Tu człowiek decydować nie może, jak tego dowodzi biblijna opowieść o Józefie i jego braciach. „Wyście złe myśleli przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobre” — powiedział Józef do braci swoich, którzy go sprzedali jako niewolnika do Egiptu.
Gdy chodzi o porządkowanie i układanie spraw ziemskich, doczesnych, człowiek ma wolną rękę, ale gdy chodzi o człowieka samego, mianowicie o jego los wiekuisty, o zbawienie, człowiek niczego nie trzyma w swej własnej dłoni, ale we wszystkim zależny jest od dłoni Bożej. Twierdzenie o wolnej decyzji człowieka co do wiecznego jego losu, spraw wieczności, jest dla Lutra identyczne z „wiarą bez wiary w Boga”, czyli jest równoznaczne z przekreśleniem i unicestwieniem I artykułu wiary.
Tak więc z pojęciem wolnej woli, liberum arbitrium, w rozumieniu Erazma, upadają wszystkie trzy artykuły wiary chrześcijańskiej. Dlatego Luter atakuje stanowisko Erazma z jego definicją o wolnej woli z trzech stron, albo — mówiąc dokładniej — ze strony wszystkich trzech artykułów wiary chrześcijańskiej i obala naukę o wolnej woli, wykazując, że w świetle objawienia Bożego nie może ona się ostać i utrzymać.
Powyższe jest fragmentem wstępu do „O Niewolnej Woli” autorstwa ks. prof. Wiktora Niemczyka.
© Towarzystwo Upowszechniania Myśli Reformowanej
Redakcja Ekumenicznego Magazynu Teologicznego Semper Reformanda dziękuje Towarzystwu Upowszechniania Myśli Reformowanej za możliwość wykorzystania tekstu na naszych stronach.