Magazyn

Ekumeniczność różańca


Róża­niec nie jest modli­twą anty­eku­me­nicz­ną, zastrze­żo­ną tyl­ko dla kato­li­ków. Wręcz prze­ciw­nie od kil­ku­dzie­się­ciu lat jest on przyj­mo­wa­ny i odma­wia­ny przez coraz licz­niej­szych chrze­ści­jan innych tra­dy­cji, przede wszyst­kim pro­te­stan­tów. Swo­je “różań­ce” mają już m.in. lute­ra­nie i angli­ka­nie.


Ojco­wie Refor­ma­cji, w tym rów­nież nie­zwy­kle w wie­lu kwe­stiach bli­ski Kościo­ło­wi rzym­sko­ka­to­lic­kie­mu — Mar­cin Luter, zde­cy­do­wa­nie odrzu­ca­li nie­zwy­kle już wów­czas popu­lar­ną modli­twę różań­co­wą. Dostrze­ga­li w niej bowiem tyl­ko bez­myśl­ne powta­rza­nie okle­pa­nych for­mu­łek. Ich zda­niem nie­do­pusz­czal­ne było rów­nież skon­cen­tro­wa­nie uwa­gi modlą­ce­go na Maryi, a nie na Jezu­sie.


Na nie­bez­pie­czeń­stwo takie­go wła­śnie inter­pre­to­wa­nia modli­twy różań­co­wej zwra­ca­li uwa­gę rów­nież auto­rzy kato­lic­cy. Według nich róża­niec, będą­cy w isto­cie głę­bo­ką modli­twą medy­ta­cyj­ną (jak napi­sał Jan Paweł II “odma­wiać róża­niec to nic inne­go jak kon­tem­plo­wać z Mary­ją obli­cze Chry­stu­sa”), zbyt łatwo może w pew­nych sytu­acjach wyra­dzać się w pusto­sło­wie, czy bez­myśl­ne kle­pa­nie for­mu­łek. O. Albert Enard, domi­ni­ka­nin zauwa­ża tak­że, że kato­li­cy zbyt czę­sto zapo­mi­na­li w prze­szło­ści, że modli­twa różań­co­wa skon­cen­tro­wa­na jest na imie­niu Jezus. To zaś ozna­cza, że zarzu­ty Ojców Refor­ma­cji doty­czą nie tyle isto­ty modli­twy maryj­nej, ale wypa­czeń, któ­re były z nią zwią­za­ne (na znie­kształ­ce­nia kul­tu maryj­ne­go w Koście­le kato­lic­kim zwró­cał uwa­gę m.in. Paweł VI w ency­kli­ce “Maria­lis cul­tus”).


W XX wie­ku jed­nak, gdy chrze­ści­ja­nie zaczę­li, dzię­ki zapo­cząt­ko­wa­ne­mu przez pro­te­stan­tów rucho­wi eku­me­nicz­ne­mu, wza­jem­nie głę­biej pozna­wać swo­je ducho­wo­ści i dok­try­ny powol­nej zmia­nie zaczął ule­gać rów­nież sto­su­nek nie­któ­rych Kościo­łów ewan­ge­lic­kich czy pro­te­stanc­kich do modli­twy różań­co­wej. Zwią­za­ne to było tak­że z odkry­ciem przez całe zachod­nie chrze­ści­jań­stwo wschod­niej modli­twy jezu­so­wej. Do chwi­li obec­nej zaowo­co­wa­ło to kil­ko­ma muta­cja­mi wyzna­nio­wy­mi różań­ca.


Jako pierw­si tą for­mę ducho­wo­ści chrze­ści­jań­skiej odkry­li w poło­wie XX wie­ku angli­ka­nie. To w ich, wzo­ro­wa­nych na rzym­sko­ka­to­lic­kich, klasz­to­rach (to rów­nież wcze­śniej­szy wpływ tra­dy­cji kato­lic­kiej na ten pro­te­stanc­ki Kościół) zaczę­to odma­wiać róża­niec. Z cza­sem sta­wał się on coraz bar­dziej popu­lar­ny, zaczę­to odma­wiać go więc z nie­wiel­ki­mi zmia­na­mi, któ­re mia­ły zapo­biec, błęd­ne­mu z angli­kań­skie­go punk­tu widze­nia, poj­mo­wa­niu roli Maryi. To dla­te­go, angli­ka­nie odma­wia­ją­cy taką for­mu­łę różań­ca — zamiast dru­giej czę­ści pozdro­wie­nia aniel­skie­go (“Świę­ta Mary­jo, Mat­ko Boża módl się za nami grzesz­ny­mi, teraz i w godzi­nę śmier­ci naszej. AMEN”) mówią: “Synu Maryi, Synu Żyją­ce­go Boga, chroń nas teraz i w godzi­nę śmier­ci naszej. AMEN”).


W latach 80-tych powsta­ła rów­nież ści­śle wyzna­nio­wa, angli­kań­ska (kon­kret­niej epi­sko­pal­na) for­mu­ła modli­twy różań­co­wej. Nazy­wa­na jest ona obec­nie “angli­kań­skim różań­cem” choć, wyda­je się, że popraw­niej z teo­lo­gicz­ne­go punk­tu widze­nia było­by okre­śle­nie jej “angli­kań­ską koron­ką”. Odma­wia­na jest ona na spe­cjal­nym sznu­rze modli­tew­nym skła­da­ją­cym się z 33 pacior­ków (nawią­zu­je w ten spo­sób do tajem­ni­cy lat życia Jezu­sa Chry­stu­sa) i zakoń­czo­nym krzy­żem (to wska­za­nie na cen­tral­ne zna­cze­nie w życiu każ­de­go chrze­ści­ja­ni­na tajem­ni­cy Krzy­ża). Pacior­ki podzie­lo­ne są na czte­ry czę­ści (po 7 każ­da) oddzie­lo­ne od sie­bie więk­szy­mi kamie­nia­mi. Mię­dzy krzy­żem, a pierw­szym pacior­kiem krzy­ża — znaj­du­je się jeden dodat­ko­wy kamień.


Na sznu­rze takim odma­wiać moż­na róż­ne cykle modlitw. Jed­nym z naj­bar­dziej popu­lar­nych jest odma­wia­nie na prze­mian modli­twy jezu­so­wej na małych pacior­kach (“Panie Jezu Chry­ste, Synu Boży, zmi­łuj się nade mną grzesz­nym”) z wezwa­niem “Świę­ty Boże, Świę­ty moc­ny, Świę­ty nie­śmier­tel­ny” na dużych. Na krzy­żu odma­wia­ne jest nicej­skie wyzna­nie wia­ry, a na pierw­szym kamie­niu, np. “Ojcze nasz”. Pod­czas odma­wia­nia tych modlitw roz­wa­ża­ne są roz­ma­ite serie tajem­nic doty­czą­cych życia Jezu­sa.


Znacz­nie bar­dziej zbli­żo­ny do różań­ca kato­lic­kie­go jest nato­miast róża­niec lute­rań­ski — pro­pa­go­wa­ny przez tra­dy­cjo­na­li­stycz­nie nasta­wio­nych sta­ro­lu­te­ran ame­ry­kań­skich. Odma­wia­ny on jest na nor­mal­nych, kato­lic­kich różań­cach. Na krzy­żu odma­wia się pod­czas nie­go “Wyzna­nie Wia­ry”, póź­niej “Ojcze nasz”, trzy razy “modli­twę jezu­so­wą”, zno­wu “Ojcze nasz”, i na meda­li­ku — “Zdro­waś Mario” (dokład­niej jej pierw­szą, biblij­ną część) lub Kan­tyk Maryi. Póź­niej odma­wia się go dokład­nie tak, jak róża­niec kato­lic­ki, tyle, że zamiast “Zdro­waś Mario” odma­wia się modli­twę jezu­so­wą.


Oczy­wi­ście rów­nież w tym przy­pad­ku celem modli­twy nie jest powta­rza­nie for­muł, ale medy­ta­cja nad tajem­ni­ca­mi wia­ry. W różań­cu lute­rań­skim roz­wa­ża­ne są trzy serie tajem­nic — rado­sne, bole­sne i chwa­leb­ne. Dwie pierw­sze nie róż­nią się niczym od kato­lic­kich, jed­nak tajem­ni­ce chwa­leb­ne są już inne. Po trzech wspól­nych tajem­ni­cach — Zmar­twych­wsta­niu, Wnie­bo­wstą­pie­niu i Zesła­niu Ducha Świę­te­go — nastę­pu­ją tajem­ni­ce bar­dziej odpo­wia­da­ją­ce dogma­ty­ce lute­rań­skiej — tajem­ni­ca świę­tych obco­wa­nia i tajem­ni­ca Nie­biań­skie­go Jeru­za­lem.


Wszyst­ko to poka­zu­je, że róża­niec nie tyl­ko nie jest anty­eku­me­nicz­ny, ale wręcz może się stać (przy pew­nym jego rozu­mie­niu) ducho­wym bogac­twem, któ­re chrze­ści­ja­nie-kato­li­cy prze­ka­zu­ją innym chrze­ści­ja­nom (tak jak np. pra­wo­sław­ni prze­ka­zu­ją chrze­ści­ja­nom Zacho­du modli­twę jezu­so­wą czy iko­ny). Bogac­twem, dzię­ki któ­re­mu odkry­wa­ją oni w głę­bo­kiej medy­ta­cji zna­cze­nie Mat­ki Boga w życiu każ­de­go chrze­ści­ja­ni­na. Wspól­na modli­twa zaś na różań­cach, przy zacho­wa­niu nawet odmien­no­ści tra­dy­cji ich odma­wia­nia (o takiej upraw­nio­nej roz­ma­ito­ści wewnątrz kato­li­cy­zmu pisał w liście apo­stol­skim “Rosa­rium Vir­gi­nis Mariae” Jan Paweł II) budu­je na zie­mi pokój, nie tyl­ko mię­dzy naro­da­mi, ale tak­że mię­dzy zwa­śnio­ny­mi chrze­ści­ja­na­mi.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.