Hans Küng: Drugi Sobór Watykański — dziedzictwo i misja
- 17 czerwca, 2003
- przeczytasz w 19 minut
Dzięki niezwykłej uprzejmości ks. prof. Hansa Künga, który osobiście udostępnił Magazynowi Ekumenicznemu Semper Reformanda tekst przemówienia wygłoszonego podczas oficjalnych obchodów swoich 75. urodzin, mamy zaszczyt jako pierwsi przedstawić polskim Czytelnikom tekst interesującej mowy Hansa Künga, dotyczącej dziedzictwa i zadań Soboru Watykańskiego Drugiego. Sympozjum zostało zorganizowane przez Instytut Badań Ekumenicznych w Tybindze i tamtejszy Fakultet Teologii Katolickiej, do którego Küng należał przez 20 lat. Redakcja Magazynu SR pragnie serdecznie podziękować ks. prof. Hansowi Küngowi za okazaną pomoc i serdeczne przywitanie naszej ekumenicznej inicjatywy. Poniżej prezentujemy skróconą wersję przemówienia Hansa Künga.
Hans Küng: Drugi Sobór Watykański – dziedzictwo i misja
Przy naszym stole rodzinnym w Sursee ciągle zajmowaliśmy się polityką. Nasi rodzice nieustannie kierowali nasze rozmowy na pierwszą wojnę światową, która dla nas jako dzieci była oddalona o trzy, cztery dziesięciolecia. Czasami wertowaliśmy duże i grube albumy z tuzinami kolorowych, mniej lub bardziej wojennych kartek pocztowych przesyłanych przez naszych znajomych i krewnych, którzy odbywali służbę wojskową na zagrożonej granicy. Wszystkie rozmowy i obrazy pozostawiały u nas jednak bardzo niewyraźne i rozmyte wyobrażenie o dziejowych wydarzeniach. Bezpośrednie doświadczenie nie było naszym udziałem.
Myślę o tym często, kiedy mówię o wiekopomnym wydarzeniu Drugiego Soboru Watykańskiego (1962–1965), który dla nas, dziś żyjących, również jest odległy o cztery dziesięciolecia, w skutek czego połowa ludzi zna Sobór z opowieści i obrazów. Właśnie z tego powodu w swoich „Wspomnieniach” zawarłem dramatyczną i kompleksową historię tego Soboru, tak jak dane mi ją było samemu przeżyć i choć w małym stopniu współtworzyć. To zwalnia mnie teraz z obowiązku zrelacjonowania przebiegu Soboru, przedstawienia wrażeń i rozpowszechniania anegdot, charakteryzowania papieży, biskupów oraz teologów. Nie chciałbym jednak przemilczeć tego, że mój obraz Vaticanum II różni się od tego, który został przedstawiony w czterotomowej Historii Soboru wydanej przez Giuseppe Alberigo. Autorzy (pośród nich nie ma prawie żadnego teologa obecnego na Soborze) faktycznie ukrywają główny dylemat Soboru w odniesieniu do starego i nowego paradygmatu Kościoła i chrześcijaństwa. Czynią to przy pomocy nadmiaru powierzchownych informacji, usprawiedliwiając porażkę papieży oraz ignorując bądź też harmonizując pewne problemy. Także propagowana przez niektórych teologów katolickich skomplikowana »Hermeneutyka
I. Dziedzictwo
Dziedzictwo: Sobór Watykański Drugi pozostawił nam w swoich konstytucjach i dekretach, decyzjach i impulsach bezcenne, aczkolwiek problematyczne dziedzictwo, które można zarówno podjąć i wykorzystać lub stłumić i pozostawić niewykorzystane. Ale jakże biedny byłby Kościół katolicki i chrześcijaństwo bez tego Soboru! Żaden inny Kościół nie przeprowadził od czasów Reformacji takich zmian i to w sposób uporządkowany i bez większych podziałów. Proszę wziąć pod uwagę następujące punkty:
Punkt 1: Gdyby tego Soboru nie było, to wolność religijna i tolerancja byłyby nadal widziane w Kościele katolickim jako uboczne produkty modernistycznych czasów, a w krajach katolickich innym (»heretyckim
Vaticanum II doprowadził po długotrwałych i ciężkich sporach do przełomu, niepojętego dla ideologów nieomylności: każdy człowiek ma prawo do wolności religijnej, może nieskrępowanie, bez jakiegokolwiek przymusu postępować w sprawach religijnych zgodnie ze swoim sumieniem. Każda wspólnota religijna ma prawo do nieograniczonego, publicznego sprawowania kultu zgodnie ze swoimi zwyczajami.
I rzeczywiście od Vaticanum II ustała, ogólnie rzecz biorąc, dyskryminacja protestantów w katolickich krajach: nie utrudniano kształcenia pastorów i wznoszenia obiektów sakralnych, umożliwiono rozpowszechnianie Biblii i współkształtowanie życia społecznego. Taka wolność religijna przyniosła też wiele dobrego katolikom, którzy zamieszkiwali tereny zdominowane przez protestantów.
Punkt 2: Gdyby nie było tego Soboru, to Kościół katolicki nadal ignorowałby ruch ekumeniczny, przy pomocy ciętych piór i języków, nadal prowadziłby zimne wojny z innymi wyznaniami. Nadal istniałoby polemiczne odgradzanie się, czy nawet wojownicze odcinanie się od innych w teologii i społeczeństwie, i to wszystko ze wzajemnością!
Mimo wielkich trudności Vaticanum II uznał katolicką współwinę za rozłam Kościoła oraz konieczność przeprowadzania ciągłych reform: nie jest to zatem »powrót
Bez wątpienia od Vaticanum II ekumeniczne nastawienie mocno zakorzeniło się w Kościele katolickim. Na wszystkich płaszczyznach zainicjowano wzajemne poznawanie się, dialog, współpracę, a także wspólne modlitwy oraz rosnącą wspólnotę nabożeństwa. Nastąpiło ekumeniczne zbliżenie w teologii: najwyraźniej w egzegezie biblijnej, w badaniach nad historią Kościoła, pedagogice religijnej oraz teologii praktycznej. Godny uwagi jest też obszar dogmatyki. Powyższe uzasadnia pytanie, dlaczego w Niemczech nie przeprowadzono (tak jak to uczyniono w USA) w duchu ekumenizmu i przy skromnej kondycji publicznych budżetów integracji fakultetów teologicznych? U nas, w Tybindze byliśmy bezpośrednio po zakończeniu Soboru dalej w tym aspekcie, aniżeli jesteśmy dzisiaj. Także relacje między parafiami, a w szczególności zaś między ich duszpasterzami, zmieniły się na lepsze pod wpływem Vaticanum II. Równocześnie zdecydowanej poprawie uległy stosunki ze Światową Radą Kościołów, które w wielu przypadkach stały się nie tylko kolegialne, ale wręcz przyjazne.
Punkt 3: Gdyby nie było tego Soboru, to inne religie świata byłyby dla Kościoła obiektem ataków polemicznych oraz strategii prozelickich. Dalej istniałaby wrogość do muzułmanów i Żydów. Rasistowsko uwarunkowany antysemityzm narodowego socjalizmu nie byłby przecież możliwy bez wiekowego, religijnego antyjudaizmu Kościołów chrześcijańskich.
Dla Vaticanum II wszystkie narody wraz ze swymi różnymi religiami tworzą jedną wspólnotę: na różny sposób próbują odpowiedzieć na te same, fundamentalne pytania, dotyczące sensu życia i jego drogi. Dlatego nie może zostać odrzucone nic, co w innych religiach jest prawdziwe i święte, a mianowicie blask jednej prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. Należą się więc słowa najwyższego uznania dla hinduizmu, buddyzmu, a w szczególności dla islamu, który za przykładem Abrahama i wspólnie z chrześcijanami wyznaje Jednego Boga, a Jezusa czci jako Bożego Proroka. Wrogość między chrześcijanami a muzułmanami musi ustąpić miejsca zrozumieniu i wspólnej pracy na rzecz sprawiedliwości społecznej, pokoju i wolności. W wyjątkowy sposób Kościół chrześcijański związany jest z judaizmem, z którego wyszedł, a jego święte pisma uznaje także za swoje. Po raz pierwszy Sobór odrzuca przekonanie o »kolektywnej winie>wszystkie wybuchy nienawiści, prześladowania i manifestacje antysemityzmu, które kiedykolwiek i przez kogokolwiek zostały skierowane przeciw Żydom>wzajemnego poznawania się i szacunkuNostra aetate, Artykuł 4).
Nie można przeoczyć faktu, że od Drugiego Soboru Watykańskiego wiedza i szacunek dla innych religii, w szczególności dla judaizmu, nabrały ważnego znaczeniu, zarówno w kazaniu, katechezie, studiach oraz w rozmowach. Każda dyskryminacja z powodów rasowych, koloru skóry, stanu czy religii została zakazana. Sobór podkreśla przywiązanie do braterstwa wszystkich ludzi pod jednym Bogiem. Wyraźnie zostaje uznana możliwość zbawienia niechrześcijan, a także ludzi dobrej woli, tzn. kierujących się swoim sumieniem ateistów.
Punkt 4: Gdyby nie było tego Soboru, to liturgia katolicka nadal byłaby sprawowaną w obcym języku celebracją kleru szeptaną do ściany w łacińskich sumach i mszach prywatnych, którym lud pasywnie się przysłuchuje.
Vaticanum II znów uczynił Eucharystię nabożeństwem całego kapłańskiego Ludu: dokonana została zrozumiała przebudowa liturgii eucharystycznej, aktywny udział wiernych poprzez wspólne modlitwy, śpiew i przyjmowanie darów eucharystycznych. Wszystko to było spełnieniem reformacyjnych postulatów. Zniesiono prywatne msze średniowieczne na rzecz wspólnego świętowania Eucharystii, dopuszczono Komunię pod dwiema postaciami, przynajmniej w określonych sytuacjach, wprowadzono języki narodowe, dopasowując tym samym liturgię do różnych narodów, czy wreszcie uproszczono rytuały, koncentrując je na istocie sakramentów.
Punkt 5: Gdyby nie było tego Soboru, to teologia i duchowość Biblii w Kościele katolickim byłyby nadal zaniedbywane w zwiastowaniu, szkolnej teologii i prywatnej pobożności. W teorii i praktyce nastąpiło faktyczne podporządkowanie Tradycji Pismu Świętemu oraz Urzędu Nauczycielskiego obu instancjom. Odnowa biblijna, podobnie jak i liturgiczna, napotkała na wiele trudności. Wobec nowoczesnych metod wykładni Pisma Świętego dalej zachowano postawę negatywną.
Vaticanum II uznał wyjątkowe znaczenie Biblii, niestety bez jasnego określenia relacji między Pismem a Tradycją: Sobór podkreślił, iż każde kazanie, katecheza i w ogóle całe życie chrześcijańskie powinny karmić się Pismem Świętym i przez nie być kierowane. Urząd Nauczycielski nie stoi ponad Słowem Bożym, lecz musi mu służyć. Sobór zainicjował historyczno-krytyczne studia biblijne oraz stwierdził, że studium Pisma Świętego musi być duszą teologii.
Zasadność prawdziwej egzegezy historyczno-krytycznej nie jest już negowana od czasów Vaticanum II, i abstrahując od kilku wyjątków, nie jest też utrudniania. Tak zwana nieomylność Pisma odnoszona jest w zasadzie do prawdy zbawienia, a nie do dosłownych wypowiedzi o charakterze przyrodniczym i historycznym. Dostęp do Pisma dla wszystkich wierzących zostaje ułatwiony przez dobre, a zarazem ekumeniczne tłumaczenia. Podczas nabożeństw wprowadzone zostaje zrozumiałe czytanie Pisma według nowego, zmieniającego się porządku perykop. Nie odprawia się niedzielnych mszy bez kazania oraz powrócono nabożeństwa Słowa, które, niezależne od świętowania Eucharystii, mogą być prowadzone według określonych warunków przez laikat.
Punkt 6: Gdyby nie było tego Soboru, to Kościół nadal byłby rozumiany jako ponadnaturalne »Imperium Romanum>arystokracja> poddany lud
Vaticanum II krytykuje taki obraz Kościoła i określa go, nawet jeśli czyni to kosztem kompromisu między średniowieczną a biblijną postacią Kościoła, nie jako hierarchiczną piramidę, lecz wspólnotę wiary, jako Communio, Lud Boży, który nieustannie jest w drodze. Jest to Lud Pielgrzymujący w grzeszności i przemijaniu, który musi być gotowy do ciągłych reform. Hierarchowie nie stoją ponad Ludem, lecz pośród niego, nie są jego władcami, lecz jego sługami. Powszechne kapłaństwo wiernych musi być zatem na powrót docenione.
I rzeczywiście od Drugiego Soboru Watykańskiego Kościoły lokalne znów są poważnie traktowane w ramach Kościoła uniwersalnego: jako wspólnota zgromadzona wokół Służby Bogu są one pierwotnie Kościołami. Biskupi powinni, i to bez szkody dla prymatu papieskiego, uświadomić sobie wspólną, kolegialną odpowiedzialność za kierowanie Kościołem Uniwersalnym i stąd ustanowienie synodów biskupich. Wszędzie istnieją teraz rady diecezjalne i rady parafialne, składające się z duchownych i laikatu. Ale także poza Kościołem katolickim zostają uznane Kościoły i wspólnoty kościelne: Sobór odrzuca zrównanie Kościoła Chrystusowego z widzialnym Kościołem Katolickim.
Punkt 7: Gdyby nie było tego Soboru, to wtedy świecki wymiar świata byłby nadal negatywnie oceniany. Jeszcze w XX wieku Kościół Katolicki, który utracił od czasów Reformacji i oświecenia panowanie nad światem, rozumiał siebie jako oblężoną twierdzę. Poprzez obronę i atak usilnie starał się zachować swoje tradycyjne prawa. Nieprzyjaźnie, często nawet w agresywnych słowach odnosił się wobec naukowego, kulturowego, gospodarczego postępu współczesności.
Także w odniesieniu do zsekularyzowanego świata Vaticanum II dokonał pozytywnej zmiany. Kościół chce być teraz solidarny z całą ludzkością, współpracować z nią, nie odrzucać pytań, lecz na nie odpowiadać. Zamiast polemiki dialog, zamiast prozelityzmu przekonywujące świadectwo.
Nie ulega wątpliwości, że dzięki Vaticanum II Kościół katolicki przejął wiele postulatów Reformacji i oświecenia. Kościół staje dziś zdecydowanie w obronie godności, wolności i praw człowieka, optuje za rozwojem i poprawą funkcjonowania ludzkiej wspólnoty i jej instytucji, opowiada się za zdrową dynamiką całej ludzkiej twórczości. Dowodem na to jest: bezwarunkowe odrzucenie wojny, akceptacja demokracji i pokojowego rozdziału Kościoła i Państwa, współpraca ze społecznością międzynarodową, obrona najsłabszych (narodów jak i pojedynczych ludzi) w gospodarczym, socjalnym i politycznym życiu, podkreślanie miłości opartej na partnerstwie, osobistej odpowiedzialności w pożyciu małżeńskim, bardziej współczesna etyka seksualna…
Bardziej współczesna etyka seksualna w Rzymie? Najdalej przy tym punkcie podniesiecie Państwo głos sprzeciwu. Bardziej współczesna etyka seksualna? A jak ma się do tego encyklika »Humanae Vitae
II. Misja
Jako zdecydowana większość przychylnych reformom biskupów i teologów żywiliśmy w 1965 roku nadzieję, że te pytania, które podczas Soboru zostały odrzucone lub zawieszone, przemilczane bądź zabronione, będą mogły być rozwiązane po Soborze przez papieża, synody biskupów czy też konferencje episkopatów. Jednakże wiadomo, że przychylna reformom większość została po Soborze, wraz ze zdegradowanymi do roli organów doradczych synodami biskupów, zablokowana przez niechętny reformom aparat kurialny, który od samego początku nie chciał tego Soboru, utrudniał jego przebieg oraz sprzeniewierzył się jego misji. Kuria z rosnącym nieskrępowaniem blokowała reformy przy pomocy reakcjonistycznych encyklik i deklaracji, przede wszystkim zaś przy pomocy celowej polityki personalnej: biskupem lub kardynałem mógł zostać tylko ten, kto przeszedł przez rzymski system bezpieczeństwa. W miarę upływu czasu staje się coraz bardziej jasne, że uprawomocniony w XI wieku rzymski system absolutyzmu, klerykalizmu i celibatu został przez Sobór poważnie osłabiony, ale właśnie nie zlikwidowany. Kurialna biurokracja zadawała sobie za to wszelki możliwy trud, aby ten system »urbi et orbi
Wprawdzie kuria nie odrzuciła dziedzictwa Soboru we wszystkich postaciach tak jak katoliccy tradycjonaliści z arcybiskupem Lefebvre na czele, ale pozwoliła na to, ażeby dorobek Soboru leżał odłogiem lub częściowo został zmarnowany. Wymuszone przez kurię na Soborze konserwatywne sformułowania stały się wytycznymi. Wszystko było interpretowane na opak, a przyszłościowe, epokowe rozwiązania w decydujących punktach zostały pominięte. Mimo żądań Soboru nie znalazły uznania poglądy oparte na wiedzy historyczno-dogmatycznej i biblijnej, a raczej reprodukowano nudną, neoscholastyczną teologię szkolną i przypudrowany autorytarny Kodeks Prawa Kanonicznego.
Przy odrobinie dobrej woli i znajomości związków teologicznych, byłoby łatwiej rozwiązać istniejące problemy. W swoim krótkim bilansie, który opublikowałem w 1965 roku pod koniec Soboru i wysłałem papieżowi, uwydatniłem pozytywne dokonania Soboru, wskazując jednocześnie na niebezpieczeństwa czasu posoborowego: kryzys zewnętrznego autorytetu, napięcia między Kościołem i kurią, zagrożona wolność teologii, trudna interpretacja dwuznacznych sformułowań soborowych, skostnienie watykańskiego katolicyzmu, przede wszystkim w wymiarze prawa kościelnego. Jednocześnie wymieniłem osiem problemów, których Sobór nie zdołał rozwiązać. Jednak w przyjaznym i poufnym piśmie papieża przekazano mi następującą odpowiedź: »Czyż nie jest uprawnione pytanie, czy rzeczywiście w odpowiedni sposób służy się Kościołowi poprzez stawianie kategorycznych pytań, które dotykają zewnętrzną i wewnętrzną postać Kościoła oraz jego przyszłość, i to w taki sposób, który pomija konieczne i odpowiedzialne przemyślenia?
Ale czyż nie było misją Soboru dla Kościoła – i tym samym znalazłem się przy moim drugim haśle – by z odwagą wprowadzać postanowienia reform? Czyż nie chodziło o to, by nie powstrzymywać odnowy, lecz ją przeprowadzić w duchu Ecclesia semper reformanda? Za czasów pontyfikatu Pawła VI odnowa była jeszcze w ograniczonym wymiarze przeprowadzana, przede wszystkim w liturgii i ekumenicznym porozumieniu. W trzech z ośmiu przedstawionych papieżowi kwestii wymagających reformy zostały osiągnięte wyraźne postępy: w sprawie małżeństw mieszanych w odniesieniu do ważności małżeństwa i wychowywania potomstwa, w praktyce pokuty, spowiedzi i postów, oraz w nieśmiałej reformie ubioru prałatów i ich tytulatury.
A co z pozostałymi pięcioma postulatami reform? Często myślę o tym, jak inny byłby dziś Kościół katolicki, 40 lat po Soborze, gdyby również i te pięć kwestii, które na Soborze i w Kościele przez wielu były i będą akceptowane, zostały zrealizowane, a nie zignorowane.
Jak proste byłoby dla znającego realia kurii papieża Pawła VI przeprowadzić jej gruntowną reformę przy wsparciu Soboru Ekumenicznego na przykład poprzez wprowadzenie decentralizacji i internacjonalizacji kurii, przy czym nie chodzi tylko o wprowadzenie przedstawicieli różnych narodowości, lecz także innych mentalności, stworzenie »gabinetu
Po drugie, o ile łatwiejsze byłoby wydanie po Soborze przekonywującej encykliki, dotyczącej etyki seksualnej oraz pójście drogą rozsądnego środka między pozwalającym na wszystko libertynizmem a wyobcowanym ze świata rygoryzmem, przy czym uciążliwe i tradycyjne potępienie wszelkich środków antykoncepcyjnych zostałoby skorygowane równoczesnym wezwaniem do odpowiedzialności. Zamiast tego przyszła encyklika »Humanae vitae>nieomylną>zwykłego nauczania>nieomylnie
Po trzecie, o ile łatwiej byłoby rozwiązać problem celibatu, o którym na Soborze nie wolno było dyskutować. Tak jak to było w przeszłości zabrakło akceptacji dla zgodnego z Pismem wolnego powołania do bezżeństwa (na określony czas lub na zawsze) oraz zniesienia trwającego przez całe życie, średniowiecznego, przymusowego celibatu dla kapłanów, który nie jest zgodny ani z Pismem ani nie odpowiada wymogom współczesności? Zamiast tego pojawiła się ponownie osamotniona decyzja papieża: encyklika, która potwierdza obowiązujące zasady celibatu wbrew życzeniu wielu biskupów i to w tak zapalnej sytuacji Kościoła, kiedy to w Ameryce Południowej i Afryce brakuje księży. Celibat jest powodem, dla którego liczba kandydatów do kapłaństwa i nowych księży spadła do niespotykanego dotąd poziomu, i to nawet w tradycyjnych krajach katolickich jak Irlandia i Hiszpania, gdzie w niektórych regionach nie będzie można wkrótce obsadzić połowę parafii. W 1969 roku w Niemczech było 360 święceń kapłańskich, w 1989 jeszcze 297, a w 2002 tylko 131 przy wyraźnym spadku studentów teologii; w samej Bawarii o 60% od 1986 roku. Dopuszczani obecnie do służby liturgicznej żonaci diakoni oraz świeccy teologowie z mniejszymi uprawnieniami nie mogą zastąpić kapłanów.
Po czwarte, o ile łatwiejsze byłoby współdecydowanie okręgów kościelnych przy wyborze biskupów poprzez włączenie rad kapłańskich i pastoralnych, kleru i laikatu. Odbywałoby się to według starej tradycji katolickiej tak, aby biskupi łatwiej mogli odnaleźć się w czasach demokracji? Zamiast tego utrzymano kurialny proces wyborów oparty na tajemnicy, na mocy którego wyszukiwani są kandydaci, odpowiadający rzymskiemu kryterium niewychylania się z szeregów. Największy we współczesnej historii Kościoła skandal obyczajowy seksualnego wykorzystywania dzieci i młodzieży przez księży, przede wszystkim (choć nie tylko) w USA, był systematycznie tuszowany przez biskupów, którzy w 90% zostali mianowani przez obecnego papieża. Zostali oni bardziej zobowiązani do posłuszeństwa wobec papieża niż do poszukiwania prawdy.
Po piąte, o ile łatwiejsze byłoby przeniesienie wyboru papieża z rzymskiego kolegium kardynalskiego na uniwersalne i reprezentatywne synody biskupów? Zamiast tego pozostawiono wybór papieża powstałemu w średniowieczu gremium, składającego się z kardynałów, powoływanych przez papieża i Kurię według rzymskich kryteriów. W kontrowersyjnych pytaniach – ostatnio w konflikcie o poradnictwo aborcyjne (w Niemczech –red.) oraz wspólnotę eucharystyczną – reprezentują oni bardziej interesy rzymskiej centrali, aniżeli postulaty wiernych, którzy w obydwu pytaniach w 80–90% są innego zdania niż Rzym.
Zamiast rozwiązywania problemów nastąpiło ich negowanie lub stosowanie zacofanych rozwiązań. Konsekwencją tego jest fakt, że 40 lat po Drugim Soborze Watykańskim Kościół katolicki znajduje się w impasie, nie mogąc sobie poradzić z nadmiarem problemów i kościelną frustracją. Według najnowszych, internetowych badań opinii publicznej (ponad 350 tys. ankietowanych; ankieta dotyczyła Niemiec – red.) dużym wskaźnikiem zaufania cieszy się ADAC z 64% (Niemiecki Związek Motoryzacyjny – red.), a z 53% policja. Najmniejsze zaufanie mają, prześcignięte tylko przez partie polityczne, Kościoły: ewangelicki z 17% oraz katolicki z tylko 11% popularnością, który w okresie soborowym odnotowywał ogromny wzrost zaufania.
Czy zatem, Drodzy Państwo, dziedzictwo zostało zaprzepaszczone? Czyż ogłoszona w Wielki Czwartek 2003 roku encyklika o Eucharystii, zabraniająca wspólnoty eucharystycznej, udziału katolików w ewangelickiej Eucharystii i vice versa nie jest zgubna? I to wszystko z przekonania, jakoby ewangelickim pastorom brakowało »sukcesji apostolskiej>łańcucha nakładania rąk>słowem wyjaśnienia
Nazwijmy rzeczy po imieniu: inspirator encykliki Ratzinger po raz kolejny próbował wtłoczyć wyciśniętą pastę do rzymskiej tuby. Na darmo. Także ten dokument może podzielić los encykliki »Humanae vitae>Wspólnota eucharystyczna jest możliwa>wyjaśnienia
Jak Państwo widzą, od razu jest się o wiele bardziej pozytywnie nastawionym, kiedy odwróci się wzrok od skostniałej rzymsko-katolickiej hierarchii i teologii, i skieruje się go na teologów, a przede wszystkim na lokalne wspólnoty, w których księża i wierni w całkowitej ciszy, niewzruszeni powodzią urzędowych zarządzeń, napomnień i dyrektyw, czynią w aspekcie etyki seksualnej, małżeństw mieszanych, ekumenii, a także wspólnoty eucharystycznej to, co według nich odpowiada Ewangelii i impulsom Drugiego Soboru Watykańskiego. Mimo trudności dzieło Soboru najwyraźniej urzeczywistniło się na płaszczyźnie parafialnej. Nowe relacje stały się rzeczywistością: co prawda nie między papieżem a biskupami, ale bardziej już między biskupami a klerem, przede wszystkim jednak między księżmi a parafią (ksiądz i osoba świecka są zwykle pierwszym i drugim przewodniczącym rady parafialnej). Wielu duszpasterzy, prowadzących kreatywne i innowacyjne nabożeństwa, wielu nauczycieli religii i wiele katechetek, którzy gotowi do dialogu przekazują opartą na Biblii i aktualną wiedzę, wielu referentów pastoralnych oraz parafialnych, którzy bardzo często czynią wszelkie starania, by ożywić funkcjonowanie parafii; wszyscy ci, którzy nieograniczeni dogmatycznymi obwarowaniami, pracują w przedszkolach, szpitalach, hospicjach, dając przekonywujące świadectwo wierze chrześcijańskiej; wielu młodych ludzi, z zapałem angażujących się w pracę społeczną i działalność ekumeniczną: oni wszyscy na poważnie traktują misję Soboru, bowiem uznają w nim przesłanie Jezusa, którego chrześcijanie od 2000 lat nazywają Chrystusem!
Duch tegoż Jezusa Chrystusa nierzadko działa nawet pośród dostojników kościelnych, kiedy oni, podobnie jak obecny papież, w sprzeczności z dogmatyczną i nieprzyjazną polityką wewnątrzkościelną prezentują otwartą na świat politykę zewnątrzkościelną dla dobra pokoju i sprawiedliwości zgodnie z zamiarem Soboru. Wspólne modlitwy papieża z przedstawicielami innych religii w Asyżu i jego ostatnie podróże do Jerozolimy, Aten i Damaszku, miały pojednawcze działanie związane z konkretnymi wyznaniami winy (odnośnie holocaustu i wojen krzyżowych) lub wspierającymi dialog gestami (odwiedziny meczetu). W czasach, w których amerykańscy politycy w wojowniczym nastawieniu wspierają »Clash of Civilizations>Nie ma pokoju na świecie bez pokoju religijnego i nie ma pokoju religijnego bez dialogu między religiami>Ponieważ ludzkość znalazła się na drodze globalizacji, nie może obyć się bez wspólnego kodu etycznego… w człowieku, w uniwersalnej perspektywie ludzkości, powstałej z ręki Stwórcy, należy poszukiwać norm życia społecznego. W całej różnorodności form kulturowych istnieją uniwersalne wartości ludzkie. Wartości te, jako główna siła, muszą zostać jasno przedstawione i podkreślone.>Jeszcze Polska nie zginęła
Szanowni Państwo, myśląc o przyszłości nie mogę i nie chcę wykluczać, iż Rzym pod nowym pontyfikatem poważnie zainteresuje się piętrzącymi się problemami (zaawansowany wiek kleru, dyskryminacja kobiet, brak zintegrowania młodzieży w Kościele, kryzys duszpasterstwa, skandale obyczajowe i kłopoty finansowe) i wreszcie z inspiracji Ewangelii i dziedzictwa Soboru ponownie uświadomi sobie jego wielką, duchową siłę, tak aby zamiast haseł konserwatywnego i autorytarnego Urzędu Nauczycielskiego zabrzmiały znów słowa Jana XXIII oraz Soboru, a mianowicie:
ponowne »Aggiornamento>nauki katolickiej
ponownie »Apertura>dopasowywania
ponownie »dialog
ponownie ekumenizm zamiast wąskiego akcentowania wszystkiego, co rzymsko-katolickie: także w kwestii Eucharystii konieczne jest zastosowanie znanego rozróżnienia Jana XXIII między substancją nauki wiary a jej językowo-historyczną oprawą, »hierarchią prawd
Mimo sprzeciwów i regresu w realizacji postanowień Soboru, jedno jest pewne: wraz z Drugim Soborem Watykańskim także dla Kościoła katolickiego minął okres średniowiecza i kontrreformacji! Dokładniej rzecz ujmując można stwierdzić, iż rzymsko-średniowieczny i kontrreformacyjno-antymodernistyczny paradygmat przeżył się. Wiele postulatów Reformacji i oświecenia zostało przez Kościół katolicki spełnionych. Zmiana tego paradygmatu na rzecz nowoczesnej i zarazem po-nowoczesnej konstelacji jest, mimo prób zahamowania zmian przez górę, zaawansowana i to dzięki wysiłkom oddolnych inicjatyw. Wbrew wszystkim rozczarowaniom, należy powiedzieć, iż Sobór ten opłacił się. Jego bilans jest, ogólnie rzecz biorąc, pozytywny! Bez wątpienia czas posoborowy jest inny od przedsoborowego. Wielki spór o przyszły kształt Kościoła katolickiego i chrześcijaństwa toczy się dalej.
Możecie Państwo spytać: jak długo jeszcze? W jakim kierunku potoczą się sprawy? Tego nie wie nikt, nawet Jan Paweł II, który życzyłby sobie oczywiście Jana Pawła III. Także on nie wie, czy wśród kardynałów nie ukrywa się katolicki Gorbaczow. Nawet w kolegium kardynalskim wielu jest przekonanych o tym, iż to, co działo się przez ostatnie 25 lat, nie może być kontynuowane. Jeśli Kościół katolicki ma być w XXI wieku Kościołem uniwersalnym, a nie uniwersalną sektą, to potrzebuje Jana XXIV. Tak jak Jan XXIII, przyszły papież powinien zwołać prawdziwie ekumeniczny Sobór, Vaticanum III, któryby konstruktywnie odpowiedział na nierozwiązane przez Vaticanum II problemy i uwolnił Kościół od wąskiego, rzymskiego katolicyzmu prowadząc ku prawdziwej i otwartej katolickości.
Kończąc chciałbym powiedzieć, iż mimo teraźniejszej stagnacji ekumenicznej, żywię uzasadnioną nadzieję, że w świetle obecnego, przełomowego przejścia od modernizmu do postmodernizmu, chrześcijaństwo odnajdzie się w ekumenicznym paradygmacie. Dziś już nie jest możliwe odróżnienie katolików od protestantów przez pryzmat pielęgnowania obyczaju abstynencji w Wielki Piątek, spowiedzi w sobotę, obligatoryjne uczestnictwo w niedzielnej mszy świętej, przez większą ilość dzieci czy niższy poziom edukacji. Także większość katolików nie widzi w odpowiedzialnie podjętej decyzji sumienia odnośnie środków antykoncepcyjnych, stosunków przedmałżeńskich, aborcji, rozwodów i eutanazji żadnej przeszkody w przynależności do Kościoła i korzystania z sakramentów. Dla młodego pokolenia czas konfesjonalizacji bezpowrotnie minął. Oczywiście pewne zarysy »wyznaniowych paradygmatów>konfesjeekumenicznej Communio, co w pierwszym rzędzie oznacza wspólnotę eucharystyczną, ale także chrześcijańską wspólnotę drogi i życia.
Taki paradygmat ekumeniczny nie będzie już kształtowany przez trzy, antagonistyczne wyznania – prawosławne, katolickie, ewangelickie – ale przez trzy uzupełniające się tradycje w »pojednanej różnorodności>prawosławny>katolicki>ewangelickikomplementarny. I nie jest to tylko postulat, lecz fakt: wszędzie na świecie żyją dziś niezliczeni chrześcijanie, parafie i grupy – i to mimo oporów kościelnego aparatu – w zbudowanej na Ewangelii prawdziwej ekumenii. Wszędzie tam dziedzictwo Drugiego Soboru Watykańskiego jest zachowane, wszędzie tam jego misja jest spełniona.
Tłumaczenie — D.B.
Die Redaktion des Ökumenischen Magazins für Theologie Semper Reformanda möchte sich bei Herrn Pfarrer Professor Dr. Dr. Hans Küng für seine freundliche Genehmigung der Übersetzung und der Publikation seines Festvortrags „Das Zweite Vatikanische Konzil – Erbe und Auftrag“ vom 7. Mai 2003, sowie für unterstützende Worte für unsere ökumenische Initiative herzlich bedanken. In der vorliegenden Übersetzung präsentieren wir leicht gekürzte Fassung der Festrede von Herrn Prof. Hans Küng.