Magazyn

Hans Küng: Drugi Sobór Watykański — dziedzictwo i misja


Magazyn EkumenizmDzię­ki nie­zwy­kłej uprzej­mo­ści ks. prof. Han­sa Kün­ga, któ­ry oso­bi­ście udo­stęp­nił Maga­zy­no­wi Eku­me­nicz­ne­mu Sem­per Refor­man­da tekst prze­mó­wie­nia wygło­szo­ne­go pod­czas ofi­cjal­nych obcho­dów swo­ich 75. uro­dzin, mamy zaszczyt jako pierw­si przed­sta­wić pol­skim Czy­tel­ni­kom tekst inte­re­su­ją­cej mowy Han­sa Kün­ga, doty­czą­cej dzie­dzic­twa i zadań Sobo­ru Waty­kań­skie­go Dru­gie­go. Sym­po­zjum zosta­ło zor­ga­ni­zo­wa­ne przez Insty­tut Badań Eku­me­nicz­nych w Tybin­dze i tam­tej­szy Fakul­tet Teo­lo­gii Kato­lic­kiej, do któ­re­go Küng nale­żał przez 20 lat. Redak­cja Maga­zy­nu SR pra­gnie ser­decz­nie podzię­ko­wać ks. prof. Han­so­wi Kün­go­wi za oka­za­ną pomoc i ser­decz­ne przy­wi­ta­nie naszej eku­me­nicz­nej ini­cja­ty­wy. Poni­żej pre­zen­tu­je­my skró­co­ną wer­sję prze­mó­wie­nia Han­sa Kün­ga.


Hans Küng: Dru­gi Sobór Waty­kań­ski – dzie­dzic­two i misja


Przy naszym sto­le rodzin­nym w Sur­see cią­gle zaj­mo­wa­li­śmy się poli­ty­ką. Nasi rodzi­ce nie­ustan­nie kie­ro­wa­li nasze roz­mo­wy na pierw­szą woj­nę świa­to­wą, któ­ra dla nas jako dzie­ci była odda­lo­na o trzy, czte­ry dzie­się­cio­le­cia. Cza­sa­mi wer­to­wa­li­śmy duże i gru­be albu­my z tuzi­na­mi kolo­ro­wych, mniej lub bar­dziej wojen­nych kar­tek pocz­to­wych prze­sy­ła­nych przez naszych zna­jo­mych i krew­nych, któ­rzy odby­wa­li służ­bę woj­sko­wą na zagro­żo­nej gra­ni­cy. Wszyst­kie roz­mo­wy i obra­zy pozo­sta­wia­ły u nas jed­nak bar­dzo nie­wy­raź­ne i roz­my­te wyobra­że­nie o dzie­jo­wych wyda­rze­niach. Bez­po­śred­nie doświad­cze­nie nie było naszym udzia­łem.


Myślę o tym czę­sto, kie­dy mówię o wie­ko­pom­nym wyda­rze­niu Dru­gie­go Sobo­ru Waty­kań­skie­go (1962–1965), któ­ry dla nas, dziś żyją­cych, rów­nież jest odle­gły o czte­ry dzie­się­cio­le­cia, w sku­tek cze­go poło­wa ludzi zna Sobór z opo­wie­ści i obra­zów. Wła­śnie z tego powo­du w swo­ich Wspo­mnie­niach zawar­łem dra­ma­tycz­ną i kom­plek­so­wą histo­rię tego Sobo­ru, tak jak dane mi ją było same­mu prze­żyć i choć w małym stop­niu współ­two­rzyć. To zwal­nia mnie teraz z obo­wiąz­ku zre­la­cjo­no­wa­nia prze­bie­gu Sobo­ru, przed­sta­wie­nia wra­żeń i roz­po­wszech­nia­nia aneg­dot, cha­rak­te­ry­zo­wa­nia papie­ży, bisku­pów oraz teo­lo­gów. Nie chciał­bym jed­nak prze­mil­czeć tego, że mój obraz Vati­ca­num II róż­ni się od tego, któ­ry został przed­sta­wio­ny w czte­ro­to­mo­wej Histo­rii Sobo­ru wyda­nej przez Giu­sep­pe Albe­ri­go. Auto­rzy (pośród nich nie ma pra­wie żad­ne­go teo­lo­ga obec­ne­go na Sobo­rze) fak­tycz­nie ukry­wa­ją głów­ny dyle­mat Sobo­ru w odnie­sie­niu do sta­re­go i nowe­go para­dyg­ma­tu Kościo­ła i chrze­ści­jań­stwa. Czy­nią to przy pomo­cy nad­mia­ru powierz­chow­nych infor­ma­cji, uspra­wie­dli­wia­jąc poraż­kę papie­ży oraz igno­ru­jąc bądź też har­mo­ni­zu­jąc pew­ne pro­ble­my. Tak­że pro­pa­go­wa­na przez nie­któ­rych teo­lo­gów kato­lic­kich skom­pli­ko­wa­na »Her­me­neu­ty­ka

I. Dzie­dzic­two


Dzie­dzic­two: Sobór Waty­kań­ski Dru­gi pozo­sta­wił nam w swo­ich kon­sty­tu­cjach i dekre­tach, decy­zjach i impul­sach bez­cen­ne, acz­kol­wiek pro­ble­ma­tycz­ne dzie­dzic­two, któ­re moż­na zarów­no pod­jąć i wyko­rzy­stać lub stłu­mić i pozo­sta­wić nie­wy­ko­rzy­sta­ne. Ale jak­że bied­ny był­by Kościół kato­lic­ki i chrze­ści­jań­stwo bez tego Sobo­ru! Żaden inny Kościół nie prze­pro­wa­dził od cza­sów Refor­ma­cji takich zmian i to w spo­sób upo­rząd­ko­wa­ny i bez więk­szych podzia­łów. Pro­szę wziąć pod uwa­gę nastę­pu­ją­ce punk­ty:


Punkt 1: Gdy­by tego Sobo­ru nie było, to wol­ność reli­gij­na i tole­ran­cja były­by nadal widzia­ne w Koście­le kato­lic­kim jako ubocz­ne pro­duk­ty moder­ni­stycz­nych cza­sów, a w kra­jach kato­lic­kich innym (»here­tyc­kim

Vati­ca­num II dopro­wa­dził po dłu­go­trwa­łych i cięż­kich spo­rach do prze­ło­mu, nie­po­ję­te­go dla ide­olo­gów nie­omyl­no­ści: każ­dy czło­wiek ma pra­wo do wol­no­ści reli­gij­nej, może nie­skrę­po­wa­nie, bez jakie­go­kol­wiek przy­mu­su postę­po­wać w spra­wach reli­gij­nych zgod­nie ze swo­im sumie­niem. Każ­da wspól­no­ta reli­gij­na ma pra­wo do nie­ogra­ni­czo­ne­go, publicz­ne­go spra­wo­wa­nia kul­tu zgod­nie ze swo­imi zwy­cza­ja­mi.


I rze­czy­wi­ście od Vati­ca­num II usta­ła, ogól­nie rzecz bio­rąc, dys­kry­mi­na­cja pro­te­stan­tów w kato­lic­kich kra­jach: nie utrud­nia­no kształ­ce­nia pasto­rów i wzno­sze­nia obiek­tów sakral­nych, umoż­li­wio­no roz­po­wszech­nia­nie Biblii i współ­kształ­to­wa­nie życia spo­łecz­ne­go. Taka wol­ność reli­gij­na przy­nio­sła też wie­le dobre­go kato­li­kom, któ­rzy zamiesz­ki­wa­li tere­ny zdo­mi­no­wa­ne przez pro­te­stan­tów.


Punkt 2: Gdy­by nie było tego Sobo­ru, to Kościół kato­lic­ki nadal igno­ro­wał­by ruch eku­me­nicz­ny, przy pomo­cy cię­tych piór i języ­ków, nadal pro­wa­dził­by zim­ne woj­ny z inny­mi wyzna­nia­mi. Nadal ist­nia­ło­by pole­micz­ne odgra­dza­nie się, czy nawet wojow­ni­cze odci­na­nie się od innych w teo­lo­gii i spo­łe­czeń­stwie, i to wszyst­ko ze wza­jem­no­ścią!


Mimo wiel­kich trud­no­ści Vati­ca­num II uznał kato­lic­ką współ­wi­nę za roz­łam Kościo­ła oraz koniecz­ność prze­pro­wa­dza­nia cią­głych reform: nie jest to zatem »powrót

Bez wąt­pie­nia od Vati­ca­num II eku­me­nicz­ne nasta­wie­nie moc­no zako­rze­ni­ło się w Koście­le kato­lic­kim. Na wszyst­kich płasz­czy­znach zaini­cjo­wa­no wza­jem­ne pozna­wa­nie się, dia­log, współ­pra­cę, a tak­że wspól­ne modli­twy oraz rosną­cą wspól­no­tę nabo­żeń­stwa. Nastą­pi­ło eku­me­nicz­ne zbli­że­nie w teo­lo­gii: naj­wy­raź­niej w egze­ge­zie biblij­nej, w bada­niach nad histo­rią Kościo­ła, peda­go­gi­ce reli­gij­nej oraz teo­lo­gii prak­tycz­nej. God­ny uwa­gi jest też obszar dogma­ty­ki. Powyż­sze uza­sad­nia pyta­nie, dla­cze­go w Niem­czech nie prze­pro­wa­dzo­no (tak jak to uczy­nio­no w USA) w duchu eku­me­ni­zmu i przy skrom­nej kon­dy­cji publicz­nych budże­tów inte­gra­cji fakul­te­tów teo­lo­gicz­nych? U nas, w Tybin­dze byli­śmy bez­po­śred­nio po zakoń­cze­niu Sobo­ru dalej w tym aspek­cie, ani­że­li jeste­śmy dzi­siaj. Tak­że rela­cje mię­dzy para­fia­mi, a w szcze­gól­no­ści zaś mię­dzy ich dusz­pa­ste­rza­mi, zmie­ni­ły się na lep­sze pod wpły­wem Vati­ca­num II. Rów­no­cze­śnie zde­cy­do­wa­nej popra­wie ule­gły sto­sun­ki ze Świa­to­wą Radą Kościo­łów, któ­re w wie­lu przy­pad­kach sta­ły się nie tyl­ko kole­gial­ne, ale wręcz przy­ja­zne.


Punkt 3: Gdy­by nie było tego Sobo­ru, to inne reli­gie świa­ta były­by dla Kościo­ła obiek­tem ata­ków pole­micz­nych oraz stra­te­gii pro­ze­lic­kich. Dalej ist­nia­ła­by wro­gość do muzuł­ma­nów i Żydów. Rasi­stow­sko uwa­run­ko­wa­ny anty­se­mi­tyzm naro­do­we­go socja­li­zmu nie był­by prze­cież moż­li­wy bez wie­ko­we­go, reli­gij­ne­go anty­ju­da­izmu Kościo­łów chrze­ści­jań­skich.


Dla Vati­ca­num II wszyst­kie naro­dy wraz ze swy­mi róż­ny­mi reli­gia­mi two­rzą jed­ną wspól­no­tę: na róż­ny spo­sób pró­bu­ją odpo­wie­dzieć na te same, fun­da­men­tal­ne pyta­nia, doty­czą­ce sen­su życia i jego dro­gi. Dla­te­go nie może zostać odrzu­co­ne nic, co w innych reli­giach jest praw­dzi­we i świę­te, a mia­no­wi­cie blask jed­nej praw­dy, któ­ra oświe­ca wszyst­kich ludzi. Nale­żą się więc sło­wa naj­wyż­sze­go uzna­nia dla hin­du­izmu, bud­dy­zmu, a w szcze­gól­no­ści dla isla­mu, któ­ry za przy­kła­dem Abra­ha­ma i wspól­nie z chrze­ści­ja­na­mi wyzna­je Jed­ne­go Boga, a Jezu­sa czci jako Boże­go Pro­ro­ka. Wro­gość mię­dzy chrze­ści­ja­na­mi a muzuł­ma­na­mi musi ustą­pić miej­sca zro­zu­mie­niu i wspól­nej pra­cy na rzecz spra­wie­dli­wo­ści spo­łecz­nej, poko­ju i wol­no­ści. W wyjąt­ko­wy spo­sób Kościół chrze­ści­jań­ski zwią­za­ny jest z juda­izmem, z któ­re­go wyszedł, a jego świę­te pisma uzna­je tak­że za swo­je. Po raz pierw­szy Sobór odrzu­ca prze­ko­na­nie o »kolek­tyw­nej winie>wszystkie wybu­chy nie­na­wi­ści, prze­śla­do­wa­nia i mani­fe­sta­cje anty­se­mi­ty­zmu, któ­re kie­dy­kol­wiek i przez kogo­kol­wiek zosta­ły skie­ro­wa­ne prze­ciw Żydom>wzajemnego pozna­wa­nia się i sza­cun­ku­No­stra aeta­te, Arty­kuł 4).


Nie moż­na prze­oczyć fak­tu, że od Dru­gie­go Sobo­ru Waty­kań­skie­go wie­dza i sza­cu­nek dla innych reli­gii, w szcze­gól­no­ści dla juda­izmu, nabra­ły waż­ne­go zna­cze­niu, zarów­no w kaza­niu, kate­che­zie, stu­diach oraz w roz­mo­wach. Każ­da dys­kry­mi­na­cja z powo­dów raso­wych, kolo­ru skó­ry, sta­nu czy reli­gii zosta­ła zaka­za­na. Sobór pod­kre­śla przy­wią­za­nie do bra­ter­stwa wszyst­kich ludzi pod jed­nym Bogiem. Wyraź­nie zosta­je uzna­na moż­li­wość zba­wie­nia nie­chrze­ści­jan, a tak­że ludzi dobrej woli, tzn. kie­ru­ją­cych się swo­im sumie­niem ate­istów.


Punkt 4: Gdy­by nie było tego Sobo­ru, to litur­gia kato­lic­ka nadal była­by spra­wo­wa­ną w obcym języ­ku cele­bra­cją kle­ru szep­ta­ną do ścia­ny w łaciń­skich sumach i mszach pry­wat­nych, któ­rym lud pasyw­nie się przy­słu­chu­je.


Vati­ca­num II znów uczy­nił Eucha­ry­stię nabo­żeń­stwem całe­go kapłań­skie­go Ludu: doko­na­na zosta­ła zro­zu­mia­ła prze­bu­do­wa litur­gii eucha­ry­stycz­nej, aktyw­ny udział wier­nych poprzez wspól­ne modli­twy, śpiew i przyj­mo­wa­nie darów eucha­ry­stycz­nych. Wszyst­ko to było speł­nie­niem refor­ma­cyj­nych postu­la­tów. Znie­sio­no pry­wat­ne msze śre­dnio­wiecz­ne na rzecz wspól­ne­go świę­to­wa­nia Eucha­ry­stii, dopusz­czo­no Komu­nię pod dwie­ma posta­cia­mi, przy­naj­mniej w okre­ślo­nych sytu­acjach, wpro­wa­dzo­no języ­ki naro­do­we, dopa­so­wu­jąc tym samym litur­gię do róż­nych naro­dów, czy wresz­cie uprosz­czo­no rytu­ały, kon­cen­tru­jąc je na isto­cie sakra­men­tów.


Punkt 5: Gdy­by nie było tego Sobo­ru, to teo­lo­gia i ducho­wość Biblii w Koście­le kato­lic­kim były­by nadal zanie­dby­wa­ne w zwia­sto­wa­niu, szkol­nej teo­lo­gii i pry­wat­nej poboż­no­ści. W teo­rii i prak­ty­ce nastą­pi­ło fak­tycz­ne pod­po­rząd­ko­wa­nie Tra­dy­cji Pismu Świę­te­mu oraz Urzę­du Nauczy­ciel­skie­go obu instan­cjom. Odno­wa biblij­na, podob­nie jak i litur­gicz­na, napo­tka­ła na wie­le trud­no­ści. Wobec nowo­cze­snych metod wykład­ni Pisma Świę­te­go dalej zacho­wa­no posta­wę nega­tyw­ną.


Vati­ca­num II uznał wyjąt­ko­we zna­cze­nie Biblii, nie­ste­ty bez jasne­go okre­śle­nia rela­cji mię­dzy Pismem a Tra­dy­cją: Sobór pod­kre­ślił, iż każ­de kaza­nie, kate­che­za i w ogó­le całe życie chrze­ści­jań­skie powin­ny kar­mić się Pismem Świę­tym i przez nie być kie­ro­wa­ne. Urząd Nauczy­ciel­ski nie stoi ponad Sło­wem Bożym, lecz musi mu słu­żyć. Sobór zaini­cjo­wał histo­rycz­no-kry­tycz­ne stu­dia biblij­ne oraz stwier­dził, że stu­dium Pisma Świę­te­go musi być duszą teo­lo­gii.


Zasad­ność praw­dzi­wej egze­ge­zy histo­rycz­no-kry­tycz­nej nie jest już nego­wa­na od cza­sów Vati­ca­num II, i abs­tra­hu­jąc od kil­ku wyjąt­ków, nie jest też utrud­nia­nia. Tak zwa­na nie­omyl­ność Pisma odno­szo­na jest w zasa­dzie do praw­dy zba­wie­nia, a nie do dosłow­nych wypo­wie­dzi o cha­rak­te­rze przy­rod­ni­czym i histo­rycz­nym. Dostęp do Pisma dla wszyst­kich wie­rzą­cych zosta­je uła­twio­ny przez dobre, a zara­zem eku­me­nicz­ne tłu­ma­cze­nia. Pod­czas nabo­żeństw wpro­wa­dzo­ne zosta­je zro­zu­mia­łe czy­ta­nie Pisma według nowe­go, zmie­nia­ją­ce­go się porząd­ku pery­kop. Nie odpra­wia się nie­dziel­nych mszy bez kaza­nia oraz powró­co­no nabo­żeń­stwa Sło­wa, któ­re, nie­za­leż­ne od świę­to­wa­nia Eucha­ry­stii, mogą być pro­wa­dzo­ne według okre­ślo­nych warun­ków przez laikat.


Punkt 6: Gdy­by nie było tego Sobo­ru, to Kościół nadal był­by rozu­mia­ny jako ponadna­tu­ral­ne »Impe­rium Romanum>arystokracja> pod­da­ny lud

Vati­ca­num II kry­ty­ku­je taki obraz Kościo­ła i okre­śla go, nawet jeśli czy­ni to kosz­tem kom­pro­mi­su mię­dzy śre­dnio­wiecz­ną a biblij­ną posta­cią Kościo­ła, nie jako hie­rar­chicz­ną pira­mi­dę, lecz wspól­no­tę wia­ry, jako Com­mu­nio, Lud Boży, któ­ry nie­ustan­nie jest w dro­dze. Jest to Lud Piel­grzy­mu­ją­cy w grzesz­no­ści i prze­mi­ja­niu, któ­ry musi być goto­wy do cią­głych reform. Hie­rar­cho­wie nie sto­ją ponad Ludem, lecz pośród nie­go, nie są jego wład­ca­mi, lecz jego słu­ga­mi. Powszech­ne kapłań­stwo wier­nych musi być zatem na powrót doce­nio­ne.


I rze­czy­wi­ście od Dru­gie­go Sobo­ru Waty­kań­skie­go Kościo­ły lokal­ne znów są poważ­nie trak­to­wa­ne w ramach Kościo­ła uni­wer­sal­ne­go: jako wspól­no­ta zgro­ma­dzo­na wokół Służ­by Bogu są one pier­wot­nie Kościo­ła­mi. Bisku­pi powin­ni, i to bez szko­dy dla pry­ma­tu papie­skie­go, uświa­do­mić sobie wspól­ną, kole­gial­ną odpo­wie­dzial­ność za kie­ro­wa­nie Kościo­łem Uni­wer­sal­nym i stąd usta­no­wie­nie syno­dów bisku­pich. Wszę­dzie ist­nie­ją teraz rady die­ce­zjal­ne i rady para­fial­ne, skła­da­ją­ce się z duchow­nych i laika­tu. Ale tak­że poza Kościo­łem kato­lic­kim zosta­ją uzna­ne Kościo­ły i wspól­no­ty kościel­ne: Sobór odrzu­ca zrów­na­nie Kościo­ła Chry­stu­so­we­go z widzial­nym Kościo­łem Kato­lic­kim.


Punkt 7: Gdy­by nie było tego Sobo­ru, to wte­dy świec­ki wymiar świa­ta był­by nadal nega­tyw­nie oce­nia­ny. Jesz­cze w XX wie­ku Kościół Kato­lic­ki, któ­ry utra­cił od cza­sów Refor­ma­cji i oświe­ce­nia pano­wa­nie nad świa­tem, rozu­miał sie­bie jako oblę­żo­ną twier­dzę. Poprzez obro­nę i atak usil­nie sta­rał się zacho­wać swo­je tra­dy­cyj­ne pra­wa. Nie­przy­jaź­nie, czę­sto nawet w agre­syw­nych sło­wach odno­sił się wobec nauko­we­go, kul­tu­ro­we­go, gospo­dar­cze­go postę­pu współ­cze­sno­ści.


Tak­że w odnie­sie­niu do zse­ku­la­ry­zo­wa­ne­go świa­ta Vati­ca­num II doko­nał pozy­tyw­nej zmia­ny. Kościół chce być teraz soli­dar­ny z całą ludz­ko­ścią, współ­pra­co­wać z nią, nie odrzu­cać pytań, lecz na nie odpo­wia­dać. Zamiast pole­mi­ki dia­log, zamiast pro­ze­li­ty­zmu prze­ko­ny­wu­ją­ce świa­dec­two.


Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że dzię­ki Vati­ca­num II Kościół kato­lic­ki prze­jął wie­le postu­la­tów Refor­ma­cji i oświe­ce­nia. Kościół sta­je dziś zde­cy­do­wa­nie w obro­nie god­no­ści, wol­no­ści i praw czło­wie­ka, optu­je za roz­wo­jem i popra­wą funk­cjo­no­wa­nia ludz­kiej wspól­no­ty i jej insty­tu­cji, opo­wia­da się za zdro­wą dyna­mi­ką całej ludz­kiej twór­czo­ści. Dowo­dem na to jest: bez­wa­run­ko­we odrzu­ce­nie woj­ny, akcep­ta­cja demo­kra­cji i poko­jo­we­go roz­dzia­łu Kościo­ła i Pań­stwa, współ­pra­ca ze spo­łecz­no­ścią mię­dzy­na­ro­do­wą, obro­na naj­słab­szych (naro­dów jak i poje­dyn­czych ludzi) w gospo­dar­czym, socjal­nym i poli­tycz­nym życiu, pod­kre­śla­nie miło­ści opar­tej na part­ner­stwie, oso­bi­stej odpo­wie­dzial­no­ści w poży­ciu mał­żeń­skim, bar­dziej współ­cze­sna ety­ka sek­su­al­na…


Bar­dziej współ­cze­sna ety­ka sek­su­al­na w Rzy­mie? Naj­da­lej przy tym punk­cie pod­nie­sie­cie Pań­stwo głos sprze­ci­wu. Bar­dziej współ­cze­sna ety­ka sek­su­al­na? A jak ma się do tego ency­kli­ka »Huma­nae Vitae

II. Misja


Jako zde­cy­do­wa­na więk­szość przy­chyl­nych refor­mom bisku­pów i teo­lo­gów żywi­li­śmy w 1965 roku nadzie­ję, że te pyta­nia, któ­re pod­czas Sobo­ru zosta­ły odrzu­co­ne lub zawie­szo­ne, prze­mil­cza­ne bądź zabro­nio­ne, będą mogły być roz­wią­za­ne po Sobo­rze przez papie­ża, syno­dy bisku­pów czy też kon­fe­ren­cje epi­sko­pa­tów. Jed­nak­że wia­do­mo, że przy­chyl­na refor­mom więk­szość zosta­ła po Sobo­rze, wraz ze zde­gra­do­wa­ny­mi do roli orga­nów dorad­czych syno­da­mi bisku­pów, zablo­ko­wa­na przez nie­chęt­ny refor­mom apa­rat kurial­ny, któ­ry od same­go począt­ku nie chciał tego Sobo­ru, utrud­niał jego prze­bieg oraz sprze­nie­wie­rzył się jego misji. Kuria z rosną­cym nie­skrę­po­wa­niem blo­ko­wa­ła refor­my przy pomo­cy reak­cjo­ni­stycz­nych ency­klik i dekla­ra­cji, przede wszyst­kim zaś przy pomo­cy celo­wej poli­ty­ki per­so­nal­nej: bisku­pem lub kar­dy­na­łem mógł zostać tyl­ko ten, kto prze­szedł przez rzym­ski sys­tem bez­pie­czeń­stwa. W mia­rę upły­wu cza­su sta­je się coraz bar­dziej jasne, że upra­wo­moc­nio­ny w XI wie­ku rzym­ski sys­tem abso­lu­ty­zmu, kle­ry­ka­li­zmu i celi­ba­tu został przez Sobór poważ­nie osła­bio­ny, ale wła­śnie nie zli­kwi­do­wa­ny. Kurial­na biu­ro­kra­cja zada­wa­ła sobie za to wszel­ki moż­li­wy trud, aby ten sys­tem »urbi et orbi

Wpraw­dzie kuria nie odrzu­ci­ła dzie­dzic­twa Sobo­ru we wszyst­kich posta­ciach tak jak kato­lic­cy tra­dy­cjo­na­li­ści z arcy­bi­sku­pem Lefe­bvre na cze­le, ale pozwo­li­ła na to, aże­by doro­bek Sobo­ru leżał odło­giem lub czę­ścio­wo został zmar­no­wa­ny. Wymu­szo­ne przez kurię na Sobo­rze kon­ser­wa­tyw­ne sfor­mu­ło­wa­nia sta­ły się wytycz­ny­mi. Wszyst­ko było inter­pre­to­wa­ne na opak, a przy­szło­ścio­we, epo­ko­we roz­wią­za­nia w decy­du­ją­cych punk­tach zosta­ły pomi­nię­te. Mimo żądań Sobo­ru nie zna­la­zły uzna­nia poglą­dy opar­te na wie­dzy histo­rycz­no-dogma­tycz­nej i biblij­nej, a raczej repro­du­ko­wa­no nud­ną, neo­scho­la­stycz­ną teo­lo­gię szkol­ną i przy­pu­dro­wa­ny auto­ry­tar­ny Kodeks Pra­wa Kano­nicz­ne­go.


Przy odro­bi­nie dobrej woli i zna­jo­mo­ści związ­ków teo­lo­gicz­nych, było­by łatwiej roz­wią­zać ist­nie­ją­ce pro­ble­my. W swo­im krót­kim bilan­sie, któ­ry opu­bli­ko­wa­łem w 1965 roku pod koniec Sobo­ru i wysła­łem papie­żo­wi, uwy­dat­ni­łem pozy­tyw­ne doko­na­nia Sobo­ru, wska­zu­jąc jed­no­cze­śnie na nie­bez­pie­czeń­stwa cza­su poso­bo­ro­we­go: kry­zys zewnętrz­ne­go auto­ry­te­tu, napię­cia mię­dzy Kościo­łem i kurią, zagro­żo­na wol­ność teo­lo­gii, trud­na inter­pre­ta­cja dwu­znacz­nych sfor­mu­ło­wań sobo­ro­wych, skost­nie­nie waty­kań­skie­go kato­li­cy­zmu, przede wszyst­kim w wymia­rze pra­wa kościel­ne­go. Jed­no­cze­śnie wymie­ni­łem osiem pro­ble­mów, któ­rych Sobór nie zdo­łał roz­wią­zać. Jed­nak w przy­ja­znym i pouf­nym piśmie papie­ża prze­ka­za­no mi nastę­pu­ją­cą odpo­wiedź: »Czyż nie jest upraw­nio­ne pyta­nie, czy rze­czy­wi­ście w odpo­wied­ni spo­sób słu­ży się Kościo­ło­wi poprzez sta­wia­nie kate­go­rycz­nych pytań, któ­re doty­ka­ją zewnętrz­ną i wewnętrz­ną postać Kościo­ła oraz jego przy­szłość, i to w taki spo­sób, któ­ry pomi­ja koniecz­ne i odpo­wie­dzial­ne prze­my­śle­nia?

Ale czyż nie było misją Sobo­ru dla Kościo­ła – i tym samym zna­la­złem się przy moim dru­gim haśle – by z odwa­gą wpro­wa­dzać posta­no­wie­nia reform? Czyż nie cho­dzi­ło o to, by nie powstrzy­my­wać odno­wy, lecz ją prze­pro­wa­dzić w duchu Ecc­le­sia sem­per refor­man­da? Za cza­sów pon­ty­fi­ka­tu Paw­ła VI odno­wa była jesz­cze w ogra­ni­czo­nym wymia­rze prze­pro­wa­dza­na, przede wszyst­kim w litur­gii i eku­me­nicz­nym poro­zu­mie­niu. W trzech z ośmiu przed­sta­wio­nych papie­żo­wi kwe­stii wyma­ga­ją­cych refor­my zosta­ły osią­gnię­te wyraź­ne postę­py: w spra­wie mał­żeństw mie­sza­nych w odnie­sie­niu do waż­no­ści mał­żeń­stwa i wycho­wy­wa­nia potom­stwa, w prak­ty­ce poku­ty, spo­wie­dzi i postów, oraz w nie­śmia­łej refor­mie ubio­ru pra­ła­tów i ich tytu­la­tu­ry.


A co z pozo­sta­ły­mi pię­cio­ma postu­la­ta­mi reform? Czę­sto myślę o tym, jak inny był­by dziś Kościół kato­lic­ki, 40 lat po Sobo­rze, gdy­by rów­nież i te pięć kwe­stii, któ­re na Sobo­rze i w Koście­le przez wie­lu były i będą akcep­to­wa­ne, zosta­ły zre­ali­zo­wa­ne, a nie zigno­ro­wa­ne.


Jak pro­ste było­by dla zna­ją­ce­go realia kurii papie­ża Paw­ła VI prze­pro­wa­dzić jej grun­tow­ną refor­mę przy wspar­ciu Sobo­ru Eku­me­nicz­ne­go na przy­kład poprzez wpro­wa­dze­nie decen­tra­li­za­cji i inter­na­cjo­na­li­za­cji kurii, przy czym nie cho­dzi tyl­ko o wpro­wa­dze­nie przed­sta­wi­cie­li róż­nych naro­do­wo­ści, lecz tak­że innych men­tal­no­ści, stwo­rze­nie »gabi­ne­tu

Po dru­gie, o ile łatwiej­sze było­by wyda­nie po Sobo­rze prze­ko­ny­wu­ją­cej ency­kli­ki, doty­czą­cej ety­ki sek­su­al­nej oraz pój­ście dro­gą roz­sąd­ne­go środ­ka mię­dzy pozwa­la­ją­cym na wszyst­ko liber­ty­ni­zmem a wyob­co­wa­nym ze świa­ta rygo­ry­zmem, przy czym uciąż­li­we i tra­dy­cyj­ne potę­pie­nie wszel­kich środ­ków anty­kon­cep­cyj­nych zosta­ło­by sko­ry­go­wa­ne rów­no­cze­snym wezwa­niem do odpo­wie­dzial­no­ści. Zamiast tego przy­szła ency­kli­ka »Huma­nae vitae>nieomylną>zwykłego nauczania>nieomylnie

Po trze­cie, o ile łatwiej było­by roz­wią­zać pro­blem celi­ba­tu, o któ­rym na Sobo­rze nie wol­no było dys­ku­to­wać. Tak jak to było w prze­szło­ści zabra­kło akcep­ta­cji dla zgod­ne­go z Pismem wol­ne­go powo­ła­nia do bez­żeń­stwa (na okre­ślo­ny czas lub na zawsze) oraz znie­sie­nia trwa­ją­ce­go przez całe życie, śre­dnio­wiecz­ne­go, przy­mu­so­we­go celi­ba­tu dla kapła­nów, któ­ry nie jest zgod­ny ani z Pismem ani nie odpo­wia­da wymo­gom współ­cze­sno­ści? Zamiast tego poja­wi­ła się ponow­nie osa­mot­nio­na decy­zja papie­ża: ency­kli­ka, któ­ra potwier­dza obo­wią­zu­ją­ce zasa­dy celi­ba­tu wbrew życze­niu wie­lu bisku­pów i to w tak zapal­nej sytu­acji Kościo­ła, kie­dy to w Ame­ry­ce Połu­dnio­wej i Afry­ce bra­ku­je księ­ży. Celi­bat jest powo­dem, dla któ­re­go licz­ba kan­dy­da­tów do kapłań­stwa i nowych księ­ży spa­dła do nie­spo­ty­ka­ne­go dotąd pozio­mu, i to nawet w tra­dy­cyj­nych kra­jach kato­lic­kich jak Irlan­dia i Hisz­pa­nia, gdzie w nie­któ­rych regio­nach nie będzie moż­na wkrót­ce obsa­dzić poło­wę para­fii. W 1969 roku w Niem­czech było 360 świę­ceń kapłań­skich, w 1989 jesz­cze 297, a w 2002 tyl­ko 131 przy wyraź­nym spad­ku stu­den­tów teo­lo­gii; w samej Bawa­rii o 60% od 1986 roku. Dopusz­cza­ni obec­nie do służ­by litur­gicz­nej żona­ci dia­ko­ni oraz świec­cy teo­lo­go­wie z mniej­szy­mi upraw­nie­nia­mi nie mogą zastą­pić kapła­nów.


Po czwar­te, o ile łatwiej­sze było­by współ­de­cy­do­wa­nie okrę­gów kościel­nych przy wybo­rze bisku­pów poprzez włą­cze­nie rad kapłań­skich i pasto­ral­nych, kle­ru i laika­tu. Odby­wa­ło­by się to według sta­rej tra­dy­cji kato­lic­kiej tak, aby bisku­pi łatwiej mogli odna­leźć się w cza­sach demo­kra­cji? Zamiast tego utrzy­ma­no kurial­ny pro­ces wybo­rów opar­ty na tajem­ni­cy, na mocy któ­re­go wyszu­ki­wa­ni są kan­dy­da­ci, odpo­wia­da­ją­cy rzym­skie­mu kry­te­rium nie­wy­chy­la­nia się z sze­re­gów. Naj­więk­szy we współ­cze­snej histo­rii Kościo­ła skan­dal oby­cza­jo­wy sek­su­al­ne­go wyko­rzy­sty­wa­nia dzie­ci i mło­dzie­ży przez księ­ży, przede wszyst­kim (choć nie tyl­ko) w USA, był sys­te­ma­tycz­nie tuszo­wa­ny przez bisku­pów, któ­rzy w 90% zosta­li mia­no­wa­ni przez obec­ne­go papie­ża. Zosta­li oni bar­dziej zobo­wią­za­ni do posłu­szeń­stwa wobec papie­ża niż do poszu­ki­wa­nia praw­dy.


Po pią­te, o ile łatwiej­sze było­by prze­nie­sie­nie wybo­ru papie­ża z rzym­skie­go kole­gium kar­dy­nal­skie­go na uni­wer­sal­ne i repre­zen­ta­tyw­ne syno­dy bisku­pów? Zamiast tego pozo­sta­wio­no wybór papie­ża powsta­łe­mu w śre­dnio­wie­czu gre­mium, skła­da­ją­ce­go się z kar­dy­na­łów, powo­ły­wa­nych przez papie­ża i Kurię według rzym­skich kry­te­riów. W kon­tro­wer­syj­nych pyta­niach – ostat­nio w kon­flik­cie o porad­nic­two abor­cyj­ne (w Niem­czech –red.) oraz wspól­no­tę eucha­ry­stycz­ną – repre­zen­tu­ją oni bar­dziej inte­re­sy rzym­skiej cen­tra­li, ani­że­li postu­la­ty wier­nych, któ­rzy w oby­dwu pyta­niach w 80–90% są inne­go zda­nia niż Rzym.


Zamiast roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów nastą­pi­ło ich nego­wa­nie lub sto­so­wa­nie zaco­fa­nych roz­wią­zań. Kon­se­kwen­cją tego jest fakt, że 40 lat po Dru­gim Sobo­rze Waty­kań­skim Kościół kato­lic­ki znaj­du­je się w impa­sie, nie mogąc sobie pora­dzić z nad­mia­rem pro­ble­mów i kościel­ną fru­stra­cją. Według naj­now­szych, inter­ne­to­wych badań opi­nii publicz­nej (ponad 350 tys. ankie­to­wa­nych; ankie­ta doty­czy­ła Nie­miec – red.) dużym wskaź­ni­kiem zaufa­nia cie­szy się ADAC z 64% (Nie­miec­ki Zwią­zek Moto­ry­za­cyj­ny – red.), a z 53% poli­cja. Naj­mniej­sze zaufa­nie mają, prze­ści­gnię­te tyl­ko przez par­tie poli­tycz­ne, Kościo­ły: ewan­ge­lic­ki z 17% oraz kato­lic­ki z tyl­ko 11% popu­lar­no­ścią, któ­ry w okre­sie sobo­ro­wym odno­to­wy­wał ogrom­ny wzrost zaufa­nia.


Czy zatem, Dro­dzy Pań­stwo, dzie­dzic­two zosta­ło zaprze­pasz­czo­ne? Czyż ogło­szo­na w Wiel­ki Czwar­tek 2003 roku ency­kli­ka o Eucha­ry­stii, zabra­nia­ją­ca wspól­no­ty eucha­ry­stycz­nej, udzia­łu kato­li­ków w ewan­ge­lic­kiej Eucha­ry­stii i vice ver­sa nie jest zgub­na? I to wszyst­ko z prze­ko­na­nia, jako­by ewan­ge­lic­kim pasto­rom bra­ko­wa­ło »suk­ce­sji apostolskiej>łańcucha nakła­da­nia rąk>słowem wyja­śnie­nia

Nazwij­my rze­czy po imie­niu: inspi­ra­tor ency­kli­ki Rat­zin­ger po raz kolej­ny pró­bo­wał wtło­czyć wyci­śnię­tą pastę do rzym­skiej tuby. Na dar­mo. Tak­że ten doku­ment może podzie­lić los ency­kli­ki »Huma­nae vitae>Wspólnota eucha­ry­stycz­na jest możliwa>wyjaśnienia

Jak Pań­stwo widzą, od razu jest się o wie­le bar­dziej pozy­tyw­nie nasta­wio­nym, kie­dy odwró­ci się wzrok od skost­nia­łej rzym­sko-kato­lic­kiej hie­rar­chii i teo­lo­gii, i skie­ru­je się go na teo­lo­gów, a przede wszyst­kim na lokal­ne wspól­no­ty, w któ­rych księ­ża i wier­ni w cał­ko­wi­tej ciszy, nie­wzru­sze­ni powo­dzią urzę­do­wych zarzą­dzeń, napo­mnień i dyrek­tyw, czy­nią w aspek­cie ety­ki sek­su­al­nej, mał­żeństw mie­sza­nych, eku­me­nii, a tak­że wspól­no­ty eucha­ry­stycz­nej to, co według nich odpo­wia­da Ewan­ge­lii i impul­som Dru­gie­go Sobo­ru Waty­kań­skie­go. Mimo trud­no­ści dzie­ło Sobo­ru naj­wy­raź­niej urze­czy­wist­ni­ło się na płasz­czyź­nie para­fial­nej. Nowe rela­cje sta­ły się rze­czy­wi­sto­ścią: co praw­da nie mię­dzy papie­żem a bisku­pa­mi, ale bar­dziej już mię­dzy bisku­pa­mi a kle­rem, przede wszyst­kim jed­nak mię­dzy księż­mi a para­fią (ksiądz i oso­ba świec­ka są zwy­kle pierw­szym i dru­gim prze­wod­ni­czą­cym rady para­fial­nej). Wie­lu dusz­pa­ste­rzy, pro­wa­dzą­cych kre­atyw­ne i inno­wa­cyj­ne nabo­żeń­stwa, wie­lu nauczy­cie­li reli­gii i wie­le kate­che­tek, któ­rzy goto­wi do dia­lo­gu prze­ka­zu­ją opar­tą na Biblii i aktu­al­ną wie­dzę, wie­lu refe­ren­tów pasto­ral­nych oraz para­fial­nych, któ­rzy bar­dzo czę­sto czy­nią wszel­kie sta­ra­nia, by oży­wić funk­cjo­no­wa­nie para­fii; wszy­scy ci, któ­rzy nie­ogra­ni­cze­ni dogma­tycz­ny­mi obwa­ro­wa­nia­mi, pra­cu­ją w przed­szko­lach, szpi­ta­lach, hospi­cjach, dając prze­ko­ny­wu­ją­ce świa­dec­two wie­rze chrze­ści­jań­skiej; wie­lu mło­dych ludzi, z zapa­łem anga­żu­ją­cych się w pra­cę spo­łecz­ną i dzia­łal­ność eku­me­nicz­ną: oni wszy­scy na poważ­nie trak­tu­ją misję Sobo­ru, bowiem uzna­ją w nim prze­sła­nie Jezu­sa, któ­re­go chrze­ści­ja­nie od 2000 lat nazy­wa­ją Chry­stu­sem!


Duch tegoż Jezu­sa Chry­stu­sa nie­rzad­ko dzia­ła nawet pośród dostoj­ni­ków kościel­nych, kie­dy oni, podob­nie jak obec­ny papież, w sprzecz­no­ści z dogma­tycz­ną i nie­przy­ja­zną poli­ty­ką wewnątrz­ko­ściel­ną pre­zen­tu­ją otwar­tą na świat poli­ty­kę zewną­trz­ko­ściel­ną dla dobra poko­ju i spra­wie­dli­wo­ści zgod­nie z zamia­rem Sobo­ru. Wspól­ne modli­twy papie­ża z przed­sta­wi­cie­la­mi innych reli­gii w Asy­żu i jego ostat­nie podró­że do Jero­zo­li­my, Aten i Damasz­ku, mia­ły pojed­naw­cze dzia­ła­nie zwią­za­ne z kon­kret­ny­mi wyzna­nia­mi winy (odno­śnie holo­cau­stu i wojen krzy­żo­wych) lub wspie­ra­ją­cy­mi dia­log gesta­mi (odwie­dzi­ny mecze­tu). W cza­sach, w któ­rych ame­ry­kań­scy poli­ty­cy w wojow­ni­czym nasta­wie­niu wspie­ra­ją »Clash of Civilizations>Nie ma poko­ju na świe­cie bez poko­ju reli­gij­ne­go i nie ma poko­ju reli­gij­ne­go bez dia­lo­gu mię­dzy religiami>Ponieważ ludz­kość zna­la­zła się na dro­dze glo­ba­li­za­cji, nie może obyć się bez wspól­ne­go kodu etycz­ne­go… w czło­wie­ku, w uni­wer­sal­nej per­spek­ty­wie ludz­ko­ści, powsta­łej z ręki Stwór­cy, nale­ży poszu­ki­wać norm życia spo­łecz­ne­go. W całej róż­no­rod­no­ści form kul­tu­ro­wych ist­nie­ją uni­wer­sal­ne war­to­ści ludz­kie. War­to­ści te, jako głów­na siła, muszą zostać jasno przed­sta­wio­ne i podkreślone.>Jeszcze Pol­ska nie zgi­nę­ła

Sza­now­ni Pań­stwo, myśląc o przy­szło­ści nie mogę i nie chcę wyklu­czać, iż Rzym pod nowym pon­ty­fi­ka­tem poważ­nie zain­te­re­su­je się pię­trzą­cy­mi się pro­ble­ma­mi (zaawan­so­wa­ny wiek kle­ru, dys­kry­mi­na­cja kobiet, brak zin­te­gro­wa­nia mło­dzie­ży w Koście­le, kry­zys dusz­pa­ster­stwa, skan­da­le oby­cza­jo­we i kło­po­ty finan­so­we) i wresz­cie z inspi­ra­cji Ewan­ge­lii i dzie­dzic­twa Sobo­ru ponow­nie uświa­do­mi sobie jego wiel­ką, ducho­wą siłę, tak aby zamiast haseł kon­ser­wa­tyw­ne­go i auto­ry­tar­ne­go Urzę­du Nauczy­ciel­skie­go zabrzmia­ły znów sło­wa Jana XXIII oraz Sobo­ru, a mia­no­wi­cie:




  • ponow­ne »Aggiornamento>nauki kato­lic­kiej

  • ponow­nie »Apertura>dopasowywania

  • ponow­nie »dia­log

  • ponow­nie eku­me­nizm zamiast wąskie­go akcen­to­wa­nia wszyst­kie­go, co rzym­sko-kato­lic­kie: tak­że w kwe­stii Eucha­ry­stii koniecz­ne jest zasto­so­wa­nie zna­ne­go roz­róż­nie­nia Jana XXIII mię­dzy sub­stan­cją nauki wia­ry a jej języ­ko­wo-histo­rycz­ną opra­wą, »hie­rar­chią prawd

Mimo sprze­ci­wów i regre­su w reali­za­cji posta­no­wień Sobo­ru, jed­no jest pew­ne: wraz z Dru­gim Sobo­rem Waty­kań­skim tak­że dla Kościo­ła kato­lic­kie­go minął okres śre­dnio­wie­cza i kontr­re­for­ma­cji! Dokład­niej rzecz ujmu­jąc moż­na stwier­dzić, iż rzym­sko-śre­dnio­wiecz­ny i kontr­re­for­ma­cyj­no-anty­mo­der­ni­stycz­ny para­dyg­mat prze­żył się. Wie­le postu­la­tów Refor­ma­cji i oświe­ce­nia zosta­ło przez Kościół kato­lic­ki speł­nio­nych. Zmia­na tego para­dyg­ma­tu na rzecz nowo­cze­snej i zara­zem po-nowo­cze­snej kon­ste­la­cji jest, mimo prób zaha­mo­wa­nia zmian przez górę, zaawan­so­wa­na i to dzię­ki wysił­kom oddol­nych ini­cja­tyw. Wbrew wszyst­kim roz­cza­ro­wa­niom, nale­ży powie­dzieć, iż Sobór ten opła­cił się. Jego bilans jest, ogól­nie rzecz bio­rąc, pozy­tyw­ny! Bez wąt­pie­nia czas poso­bo­ro­wy jest inny od przed­so­bo­ro­we­go. Wiel­ki spór o przy­szły kształt Kościo­ła kato­lic­kie­go i chrze­ści­jań­stwa toczy się dalej.


Może­cie Pań­stwo spy­tać: jak dłu­go jesz­cze? W jakim kie­run­ku poto­czą się spra­wy? Tego nie wie nikt, nawet Jan Paweł II, któ­ry życzył­by sobie oczy­wi­ście Jana Paw­ła III. Tak­że on nie wie, czy wśród kar­dy­na­łów nie ukry­wa się kato­lic­ki Gor­ba­czow. Nawet w kole­gium kar­dy­nal­skim wie­lu jest prze­ko­na­nych o tym, iż to, co dzia­ło się przez ostat­nie 25 lat, nie może być kon­ty­nu­owa­ne. Jeśli Kościół kato­lic­ki ma być w XXI wie­ku Kościo­łem uni­wer­sal­nym, a nie uni­wer­sal­ną sek­tą, to potrze­bu­je Jana XXIV. Tak jak Jan XXIII, przy­szły papież powi­nien zwo­łać praw­dzi­wie eku­me­nicz­ny Sobór, Vati­ca­num III, któ­ry­by kon­struk­tyw­nie odpo­wie­dział na nie­roz­wią­za­ne przez Vati­ca­num II pro­ble­my i uwol­nił Kościół od wąskie­go, rzym­skie­go kato­li­cy­zmu pro­wa­dząc ku praw­dzi­wej i otwar­tej kato­lic­ko­ści.


Koń­cząc chciał­bym powie­dzieć, iż mimo teraź­niej­szej sta­gna­cji eku­me­nicz­nej, żywię uza­sad­nio­ną nadzie­ję, że w świe­tle obec­ne­go, prze­ło­mo­we­go przej­ścia od moder­ni­zmu do post­mo­der­ni­zmu, chrze­ści­jań­stwo odnaj­dzie się w eku­me­nicz­nym para­dyg­ma­cie. Dziś już nie jest moż­li­we odróż­nie­nie kato­li­ków od pro­te­stan­tów przez pry­zmat pie­lę­gno­wa­nia oby­cza­ju abs­ty­nen­cji w Wiel­ki Pią­tek, spo­wie­dzi w sobo­tę, obli­ga­to­ryj­ne uczest­nic­two w nie­dziel­nej mszy świę­tej, przez więk­szą ilość dzie­ci czy niż­szy poziom edu­ka­cji. Tak­że więk­szość kato­li­ków nie widzi w odpo­wie­dzial­nie pod­ję­tej decy­zji sumie­nia odno­śnie środ­ków anty­kon­cep­cyj­nych, sto­sun­ków przed­mał­żeń­skich, abor­cji, roz­wo­dów i euta­na­zji żad­nej prze­szko­dy w przy­na­leż­no­ści do Kościo­ła i korzy­sta­nia z sakra­men­tów. Dla mło­de­go poko­le­nia czas kon­fe­sjo­na­li­za­cji bez­pow­rot­nie minął. Oczy­wi­ście pew­ne zary­sy »wyzna­nio­wych paradygmatów>konfesjeekumenicznej Com­mu­nio, co w pierw­szym rzę­dzie ozna­cza wspól­no­tę eucha­ry­stycz­ną, ale tak­że chrze­ści­jań­ską wspól­no­tę dro­gi i życia.


Taki para­dyg­mat eku­me­nicz­ny nie będzie już kształ­to­wa­ny przez trzy, anta­go­ni­stycz­ne wyzna­nia – pra­wo­sław­ne, kato­lic­kie, ewan­ge­lic­kie – ale przez trzy uzu­peł­nia­ją­ce się tra­dy­cje w »pojed­na­nej różnorodności>prawosławny>katolicki>ewangelickikomplementarny. I nie jest to tyl­ko postu­lat, lecz fakt: wszę­dzie na świe­cie żyją dziś nie­zli­cze­ni chrze­ści­ja­nie, para­fie i gru­py – i to mimo opo­rów kościel­ne­go apa­ra­tu – w zbu­do­wa­nej na Ewan­ge­lii praw­dzi­wej eku­me­nii. Wszę­dzie tam dzie­dzic­two Dru­gie­go Sobo­ru Waty­kań­skie­go jest zacho­wa­ne, wszę­dzie tam jego misja jest speł­nio­na.


Tłu­ma­cze­nie — D.B.


Die Redak­tion des Öku­me­ni­schen Maga­zins für The­olo­gie Sem­per Refor­man­da möch­te sich bei Herrn Pfar­rer Pro­fes­sor Dr. Dr. Hans Küng für seine freun­dli­che Geneh­mi­gung der Über­set­zung und der Publi­ka­tion seines Festvor­trags „Das Zwe­ite Vati­ka­ni­sche Kon­zil – Erbe und Auftrag“ vom 7. Mai 2003, sowie für unter­stüt­zen­de Wor­te für unse­re öku­me­ni­sche Ini­tia­ti­ve herz­lich bedan­ken. In der vor­lie­gen­den Über­set­zung präsen­tie­ren wir leicht gekürz­te Fas­sung der Festre­de von Herrn Prof. Hans Küng.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.