Magazyn

Istota liturgii w Kościele Jezusa Chrystusa


Magazyn EkumenizmTak powin­no dziać się na nabo­żeń­stwie, że nasz uko­cha­ny Pan sam roz­ma­wia z nami poprzez swo­je Świę­te Sło­wo, a my odpo­wia­da­my mu poprzez modli­twę i pie­śni pochwal­ne – taki­mi sło­wa­mi okre­ślił isto­tę i cel praw­dzi­we­go nabo­żeń­stwa ks. Mar­cin Luter. Powyż­sze sło­wa, choć­nie­co ogól­ne, zakła­da­ją oczy­wi­ste dla­Lu­tra życie litur­gicz­ne spo­łecz­no­ści świę­tych, któ­ra zbie­ra się wokół Sło­wa, zarów­no tego nie­wi­dzial­ne­go (zwia­sto­wa­nie) oraz widzial­ne­go (sakra­men­ty). To, co było oczy­wi­ste dla Lutra i jesz­cze dla wie­lu gene­ra­cji po nim, nie jest tak oczy­wi­ste dla współ­cze­sne­go czło­wie­ka.


O kry­zy­sie poboż­no­ści moż­na mówić w odnie­sie­niu do tra­dy­cyj­nych form jej wyra­ża­nia w tzw. histo­rycz­nych Kościo­łach chrze­ści­jań­skich. Wpraw­dzie każ­dy Kościół nie­ja­ko z natu­ry jest histo­rycz­ny cho­ciaż­by poprzez bez­po­śred­nie (zma­wia­nie Cre­do) lub pośred­nie (uzna­wa­nie dogma­tów try­ni­tar­no-chry­sto­lo­gicz­nych) odwo­ła­nie do apo­stol­skiej tra­dy­cji, jed­nak­że nie wszyst­kie Kościo­ły w jed­na­ko­wy spo­sób pie­lę­gnu­ją tra­dy­cję ducho­wo­ści w jej histo­rycz­nym aspek­cie, odno­szą­cym się do tych form kul­tu, któ­re przed wie­ka­mi zosta­ły okre­ślo­ne lub naro­dzi­ły się w łonie chrze­ści­jań­stwa. Nale­ży jed­nak uznać, iż na przy­kład spe­cy­fi­ka tzw. Kościo­łów wol­nych, wywo­dzą­cych się z prze­bu­dzo­we­nio­we­go ruchu neo­pro­te­stanc­kie­go nie wyka­zu­je więk­sze­go zain­te­re­so­wa­nia utar­ty­mi for­ma­mi litur­gicz­ny­mi, kon­cen­tru­jąc się na swo­bod­nym (co nie ozna­cza, że cha­otycz­nym) ukła­dzie nabo­żeń­stwa.


Kry­zys, o jakim mowa, to przede wszyst­kim zasad­ni­cze nie­zro­zu­mie­nie litur­gicz­nych gestów, słów, czy nawet mil­cze­nia obec­ne­go w litur­gii wie­lu Kościo­łów chrze­ści­jań­skich przede wszyst­kim zaś we wschod­niej tra­dy­cji pra­wo­sław­nej w wie­lu odmia­nach, rzym­sko­ka­to­lic­kiej oraz ewan­ge­lic­kiej (szcze­gól­nie w lute­rań­skiej). Moż­na zary­zy­ko­wać stwier­dze­nie, że mamy do czy­nie­nia z pew­nym para­dok­sem: z jed­nej stro­ny odzwy­cza­jo­ny od sfe­ry sacrum czło­wiek XXI wie­ku nie jest w sta­nie wgłę­bić się w tajem­ni­cę wia­ry wyra­ża­nej w boga­tym dzie­dzic­twie litur­gicz­nej modli­twy, a z dru­giej stro­ny ten sam brak otwar­to­ści czy „po pro­stu” reli­gij­nej empa­tii ujaw­nia swo­je defi­cy­ty poprzez tęsk­no­tę za auten­tycz­ną ducho­wo­ścią, wymia­rem sacrum. „Ofer­ta medial­na” pra­wo­sła­wia i rzym­skie­go kato­li­cy­zmu jest w tym aspek­cie nie­po­mier­nie więk­sza niż pro­sto­ta w więk­szo­ści nabo­żeństw ewan­ge­lic­kich.


Abs­tra­hu­jąc jed­nak od zewnętrz­nych form, któ­re nazbyt czę­sto spły­ca­ne są do este­tycz­nych unie­sień lub reli­gij­nych fety­szów, pozo­sta­je o wie­le waż­niej­szy pro­blem, mia­no­wi­cie kwe­stia teo­lo­gicz­nej głę­bi, któ­ra kry­je się za tajem­ni­czym rytu­ała­mi, powta­rza­ny­mi zwro­ta­mi czy śpie­wa­ny­mi hym­na­mi. Cho­dzi zatem o isto­tę (esse) kul­tu, a nie jego akcy­den­cja, któ­re w odnie­sie­niu do isto­ty ludz­kiej poboż­no­ści są czymś dru­go­rzęd­nym, mimo iż w per­spek­ty­wie pasto­ral­nej ich zna­cze­nie i oddzia­ły­wa­nie jest nie­od­łącz­nym ele­men­tem wyzna­wa­nej wia­ry.

Praw­dzi­wa litur­gia

W Nowym Testa­men­cie kon­fron­to­wa­ni jeste­śmy z poję­ciem leitur­gia, któ­re zatra­ca kul­tycz­ne zna­cze­nie odda­wa­nia czci Bogu w rozu­mie­niu Pierw­sze­go Testa­men­tu. Przedar­ta w momen­cie śmier­ci Chry­stu­sa na krzy­żu­Gol­go­ty na wpół zasło­na, oddzie­la­ją­ca świę­te świę­tych od pro­fa­nicz­ne­go miej­sca świą­ty­ni sym­bo­li­zu­je znie­sie­nie kul­tu ofiar­ni­cze­go, a przede wszyst­kim prze­ła­ma­nie prze­pa­ści grzesz­ne­go nie­by­tu mię­dzy czło­wie­kiem a Bogiem, któ­ry sam zstę­pu­je w otchłań śmier­ci, by czło­wiek mógł doświad­czyć pojed­na­nia ze swo­im Stwór­cą. Rzym­sko­ka­to­lic­ki teo­log o. Edward Schil­le­be­eckx OP zauwa­ża, że już sama inkar­na­cja Syna Boże­go jest wyra­zem „naj­wyż­sze­go uwiel­bie­nia Boga”, a więc praw­dzi­wej leitur­gia. Bóg real­nie sta­je się czło­wie­kiem, dzie­ląc przy­god­no­ści czło­wie­czej egzy­sten­cji, aby wyba­wić cały ludz­ki ród z nie-praw­dy i nie­wo­li grze­chu: „Ofia­ra krzy­żo­wa jest wiel­kim litur­gicz­nym miste­rium kul­tu, poprzez któ­re Chry­stus wyjed­nu­je dla wszyst­kich ludzi łaskę odku­pie­nia.” [1]


Magazyn EkumenizmNowo­te­sta­men­to­we rozu­mie­nie leitur­ge­ia róż­ni się od sta­ro­te­sta­men­to­we­go nie tyl­ko ze wzglę­du na zaprze­sta­nie kul­tu ofiar­ni­cze­go. Rady­ka­lizm śmier­ci i zmar­twych­wsta­nia Jezu­sa Chry­stu­sa wpro­wa­dza nowy wymiar escha­to­lo­gicz­ny do życia Kościo­ła. [2] Poprzez wcie­lo­ną Świę­tość, któ­ra przy­szła na świat, aby oświe­cić każ­de­go czło­wie­ka (por. Jan 1,9; 8,12) hory­zont zała­mał się i nie­bo sta­ło się udzia­łem grzesz­ni­ków. To, co nie-świę­te zosta­ło uświę­co­ne obec­no­ścią i mocą Jezu­sa Chry­stu­sa, któ­ry, jak gło­si pra­wo­sław­ny kanon wiel­ka­noc­ny, śmierć śmier­cią poko­nał i będą­cym w gro­bach życie dał. Chry­stus prze­ła­mu­je zatem dotych­cza­so­we wyobra­że­nia świę­to­ści, a co za tym idzie anty­cy­pu­je w swo­jej śmier­ci nie­zgłę­bio­ną świę­tość, któ­ra jest udzia­łem każ­de­go czło­wie­ka. W wymia­rze escha­to­lo­gicz­nym, w jakim trwa cały piel­grzy­mu­ją­cy Lud Boży, podział na to, co sakral­ne i pro­fa­nicz­ne tra­ci swo­je zna­cze­nie, bowiem w Chry­stu­sie ucie­le­śnio­na jest peł­nia (ple­ro­ma) wszel­kiej świę­to­ści, któ­ra tyl­ko dzię­ki łasce Ukrzy­żo­wa­ne­go sta­je się naszym udzia­łem.


Nowa leitur­ge­ia ozna­cza inną jakość służ­by, wyra­ża­nej w odda­wa­niu czci Bogu „w Duchu i praw­dzie” oraz w miło­ści do bliź­nie­go. Wątek dia­ko­nij­ny prze­pla­ta się z wąt­kiem pneu­ma­to­lo­gicz­nym, bowiem tym, któ­ry two­rzy Kościół jest Duch. [3]


W Nowym Testa­men­cie obok leitur­ge­ia natra­fia­my rów­nież na poję­cie latre­ia, któ­re zako­rze­ni­ło się przede wszyst­kim na chrze­ści­jań­skim Wscho­dzie w związ­ku ze spo­rem o obra­zy (iko­ny). [4] Siód­my Sobór Eku­me­nicz­ny w Nicei (787) zezwo­lił na kult ikon, dając jed­no­cze­śnie do zro­zu­mie­nia, że „przed­mio­tem” kul­tu nie jest iko­na, a oso­ba, któ­rą dana iko­na przed­sta­wia, lecz tyko Bóg uwiel­bia­ny w Jezu­sie Chry­stu­sie i świę­tych Kościo­ła. Praw­dzi­wa latre­ia przy­słu­gu­je jedy­nie Bogu.


Kościół jako com­mu­nio sanc­to­rum wpa­trzo­ny jest w try­ni­tar­ne dzie­ło odku­pie­nia. Miłość Boga Ojca, łaska Jezu­sa Chry­stu­sa i dar jed­no­ści Ducha Świę­te­go, któ­ry urze­czy­wist­nia w nas uspra­wie­dli­wia­ją­ce dzie­ło Ukrzy­żo­wa­ne­go i Zmar­twych­wsta­łe­go są mani­fe­sta­cją Boże­go „tak” dla wszyst­kich grzesz­ni­ków. Rady­ka­lizm Boże­go „tak” pole­ga na bez­wa­run­ko­wej akcep­ta­cji czło­wie­ka, któ­ry nie tyl­ko odda­la się od swo­je­go Boga, ale rów­nież chce być na jego miej­scu, nisz­cząc wię­zy wia­ry, nadziei i miło­ści. Kościół jako cały Lud Odku­pio­ny oświe­co­ny mądro­ścią Ducha ma za zada­nie skła­dać świa­dec­two o Bożej miło­ści wobec całe­go świa­ta.


Tra­dy­cja litur­gicz­na wyra­ża­ła tę praw­dę na prze­strze­ni wie­ków poprzez róż­no­rod­ne for­my, któ­re kon­cen­tro­wa­ły się na zasa­dzie: lex oran­di lex cre­den­di! Gło­si­my to, w co wie­rzy­my, a więc litur­gia jest pneu­ma­to­lo­gicz­ną odpo­wie­dzią czło­wie­ka na tajem­ni­cę zba­wie­nia. Litur­gia rodzi się z bło­go­sła­wio­ne­go lęku i drże­nia, fascy­nu­ją­ce­go zdu­mie­nia jak wiel­kich rze­czy doko­nał Pan (por. Ps 8). Zachwyt nad dzie­łem Boga w nas prze­wyż­sza ludz­ką wyobraź­nię, wię­cej cały świat, całe Stwo­rze­nie łączy się w kosmicz­ną litur­gię ku czci Świę­te­go Boga (Ps 19,1–5). Przede wszyst­kim w tra­dy­cji pra­wo­sław­nej i ewan­ge­lic­kiej zasa­da ta jest fun­da­men­tal­ną regu­łą uwiel­bie­nia Bożych tajem­nic:


Magazyn EkumenizmPo udzie­le­niu sakra­men­tu Komu­nii wier­ni pra­wo­sław­ni śpie­wa­ją hymn, pró­bu­ją­cy wyra­zić cud wia­ry Boga zstę­pu­ją­ce­go do grzesz­ne­go Ludu pod posta­cia­mi eucha­ry­stycz­ny­mi: „Widzie­li­śmy świa­tłość praw­dzi­wą, przy­ję­li­śmy Ducha z nie­bios, zna­leź­li­śmy wia­rę praw­dzi­wą, kła­nia­my się nie­po­dziel­nej Trój­cy, albo­wiem Ona nas zba­wi­ła.” [5]


Nato­miast w komu­nij­nej litur­gii Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go ksiądz zma­wia gło­śno przed sło­wa­mi usta­no­wie­nia (ver­ba testa­men­ti), a po hym­nie Sanc­tus anam­ne­zę, przy­wo­łu­ją­cą miste­rium śmier­ci Chry­stu­sa: „Moc­ny Boże, świę­ty, nie­śmier­tel­ny Panie! Z dzięk­czy­nie­niem wspo­mi­na­my wszyst­kie dobro­dziej­stwa i wszel­ką chwa­łę Two­ją, jaw­ną od zało­że­nia świa­ta. W szcze­gól­no­ści wspo­mi­na­my Syna Twe­go, Jezu­sa Chry­stu­sa, któ­ry w wier­nej służ­bie zło­żył życie swo­je na świę­tą, nie­win­ną ofia­rę, a pamiąt­kę Swej śmier­ci w Wie­cze­rzy Świę­tej zosta­wił Tobie na chwa­łę, a nam ku zba­wie­niu.” [6]


Wie­rzą­cy uczest­ni­czą­cy we wspól­nej modli­twie zbli­ża­ją się do wiel­kich tajem­nic wia­ry, sta­ją się wspól­no­tą teo­lo­gicz­ną, a więc wspól­no­tą, któ­ra pod natchnie­niem Ducha Świę­te­go mówi o Bogu. Myśl ta bli­ska jest szcze­gól­nie tra­dy­cji pra­wo­sław­nej, któ­ra mówi, że teo­lo­giem jest ten, kto potra­fi się modlić.[7]


Peda­go­gia litur­gii


Nazbyt czę­sto śpie­wa­ne Kyrie ele­ison lub śle­dzo­ne pod­czas litur­gii tek­sty modlitw przyj­mo­wa­ne są przez wier­nych z lek­ko­myśl­ną obo­jęt­no­ścią. Brak świa­do­mo­ści, że wypo­wia­da­ne sło­wa lub wyko­ny­wa­ne czy­ny wska­zu­ją osta­tecz­nie na Chry­stu­sa i dra­mat nasze­go zba­wie­nia przy­ćmie­wa­ją głę­bo­ki sens litur­gii. Zako­rze­nie­nie chrze­ści­jań­skie­go uwiel­bie­nia w świa­dec­twie Pisma Świę­te­go, a tak­że boga­tej tra­dy­cji patry­stycz­nej oraz nowo­żyt­nej posia­da­ją istot­ny zamysł peda­go­gicz­ny, któ­ry ma nie tyle „uatrak­cyj­nić” prze­ży­wa­ne nabo­żeń­stwo, co pod­kre­ślić jego zasad­ni­czy sens.


Nie­zmier­nie trud­no jest prze­ko­nać współ­cze­sne­go czło­wie­ka do powro­tu do tra­dy­cyj­nych form. Nie­ła­twe jest też prze­ko­na­nie nie­któ­rych chrze­ści­jan, że for­my litur­gicz­ne, podob­nie jak nasz język, nie mają war­to­ści abso­lut­nej i jako takie mogą ule­gać i ule­ga­ją zmia­nom histo­rycz­nym w sze­ro­kim sło­wa tego zna­cze­niu. Bary­ka­do­wa­nie się w twier­dzach wła­snej poboż­no­ści jest nie tyl­ko złym świa­dec­twem dla osób zdy­stan­so­wa­nych od Kościo­ła lub poszu­ku­ją­cych, lecz sta­no­wi zagro­że­nie dla żywej wia­ry, doma­ga­ją­cej się nowe­go, ducho­we­go fer­men­tu.


Pyta­nie jak Kościo­ły mogą efek­tyw­niej pro­pa­go­wać sza­cu­nek do sta­rej litur­gii, a przez to przy­po­mi­nać kon­ty­nu­ację i dzie­dzic­two „wia­ry Ojców” sta­no­wi wiel­kie wyzwa­nie. Poszu­ki­wa­nie nowych form jest z całą pew­no­ścią koniecz­nym zabie­giem, wyma­ga­ją­cym jed­na­ko­woż wiel­kiej ostroż­no­ści i roz­trop­no­ści, aby to, co war­to­ścio­we nie zagi­nę­ło w bez­kształt­nym pędzie za nowo­cze­sno­ścią.


Dariusz P. Bruncz


Przy­pi­sy:


[1] Schil­le­be­eckx, Edward H.: Chri­stus — Sakra­ment der Got­t­be­ge­gnung, Mainz 1960, S. 40 n.


[2] Zgod­nie z tra­dy­cją chrze­ści­jań­ską Kościół jako wspól­no­ta wyzna­ją­cych uwiel­bio­ne­go i zmar­twych­wsta­łe­go Jezu­sa Chry­stu­sa naro­dził się w dniu wyla­nia Ducha Świę­te­go (por. Dz. Ap. 2), jed­nak­że w szer­szej per­spek­ty­wie teo­lo­gicz­no-sys­te­ma­tycz­nej może­my mówić za św. Augu­sty­nem, że Kościół naro­dził się wraz ze śmier­cią Chry­stu­sa (cho­dzi o sło­wa Augu­sty­na w jego Komen­ta­rzu do Ewan­ge­lii Jana: „Mori­tur Chri­stus ut fiat Ecc­le­sia”: PL 35,1463). Ist­nie­ją tak­że opi­nie teo­lo­gicz­ne, mówią­ce, iż Kościół był już obec­ny w rze­czy­wi­sto­ści Sta­re­go Testa­men­tu.


[3] Rat­zin­ger, Joseph: Piel­grzy­mu­ją­ca wspól­no­ta wia­ry – Kościół jako komu­nia, Kra­ków 2003, S. 55 n.


[4] Obe­r­man, Heiko A.: Schrift und Got­tes­dienst. Die Jung­frau Maria in evan­ge­li­scher Sicht. W: Keryg­ma und Dogma 10 (1964), Göt­tin­gen, S. 219.


[5] Bóg żywy – Kate­chizm Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go, Kra­ków 2001, S. 356.


[6] Śpiew­nik Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go, War­sza­wa 1964, S. 15.


[7] Evdo­ki­mov, Paul: Pozna­nie Boga w Koście­le Wschod­nim, Kra­ków 1996, S. 102.



Zobacz tak­że


Maga­zyn SR: Mię­dzy mitem a dogma­tem — prze­strzeń żywej wia­ry

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.