Magazyn

Istotność cudów



Magazyn Ekumenizm Cie­ka­we i god­ne zasta­no­wie­nia jest to, że już jakiś czas temu, w dobie “racjo­na­li­zmu” śmia­ło ogło­szo­no śmierć Boga, następ­nie “pro­ro­ko­wa­no” wej­ście w nowy ład — Nową Erę i kres chrze­ści­jań­stwa, na doda­tek laicy­za­cja i ate­iza­cja Euro­py mia­ła być gwoź­dziem do trum­ny Kościo­ła. Pomi­mo tych wszyst­kich wyda­rzeń, aktu­al­nie dzie­je się coś nie­sa­mo­wi­te­go. Reli­gij­ny ruch, któ­ry powstał, led­wo sto lat temu, zapa­la dla Chry­stu­sa coraz wię­cej serc na całym świe­cie, prze­kra­cza barie­ry kon­fe­syj­ne i prze­ni­ka cały Kościół Powszech­ny. Nie ma dnia by w Afry­ce, Azji, Ame­ry­ce Połu­dnio­wej nie powsta­wa­ła nowa wspól­no­ta zie­lo­no­świąt­ko­wa.


W nie­któ­rych kra­jach Ame­ry­ki Połu­dnio­wej odse­tek zie­lo­no­świąt­kow­ców się­ga 20–30% popu­la­cji, a socjo­lo­dzy sza­cu­ją licz­bę cha­ry­zma­ty­ków na 500 mln ludzi. Wszyst­kich ich łączy wia­ra w cuda i doświad­cza­nie ponadna­tu­ral­ne­go dzia­ła­nia Ducha Świę­te­go w codzien­nym życiu. Dla wszyst­kich tych ludzi, cuda są trwa­łym ele­men­tem ich prze­ży­wa­nia chrze­ści­jań­stwa.


Spro­wo­ko­wa­ny arty­ku­łem moje­go redak­cyj­ne­go kole­gi Toma­sza Ter­li­kow­skie­go, posta­no­wi­łem tak­że zabrać głos w dys­ku­sji na temat cudu w chrze­ści­jań­stwie, toczo­nej ostat­nio na stro­nach Maga­zyn. Przy tej oka­zji pozwo­li­łem sobie dodać kil­ka uwag na temat cudów we współ­cze­snym ruchu zie­lo­no­świąt­ko­wym.


Czy cud w chrze­ści­jań­stwie nie jest do nicze­go potrzeb­ny, jak pro­wo­ka­cyj­nie stwier­dził dr T.Terlikowski? Gdy­by, rze­czy­wi­ście tak było, z pew­no­ścią Pan Bóg nie czy­nił­by cudów, sko­ro jed­nak cuda się dzie­ją, a życie pierw­sze­go Kościo­ła opi­sa­ne w Dzie­jach apo­stol­skich nace­cho­wa­ne było nad­na­tu­ral­na obec­no­ścią i dzia­ła­niem Ducha Świę­te­go, Wszech­mo­gą­cy widocz­nie uznał, ze jego cudow­ne inge­ren­cje w naszą rze­czy­wi­stość, na coś są nam jed­nak przy­dat­ne. Wie­rzę tak­że, ze bez cudu Zmar­twych­wsta­nia chrze­ści­jań­stwo w ogó­le zatra­ci­ło­by swój sens. Cud w chrze­ści­jań­stwie jest, więc potrzeb­ny, bo wła­ści­wie na cudzie Zmar­twych­wsta­nia Chry­stu­sa cała nasza wia­ra się opie­ra.


Oczy­wi­ście cuda uzdro­wie­nia czy ponadna­tu­ral­nej inge­ren­cji Bożej nie sta­no­wią sed­na chrze­ści­jań­stwa, ale maja budo­wać naszą wia­rę, wia­rę Kościo­ła i towa­rzy­szyć nam, aż do dnia Wiel­kie­go Cudu, czy­li powtór­ne­go przyj­ścia Jezu­sa Chry­stu­sa. Czy­ta­my o tym u św. Paw­ła (1 Kor 12 i 14), któ­ry to wyja­śnia zasad­ność cudow­nych darów Ducha Świę­te­go. Dary te są dane nam przez Boga (1Kor 12: 11) i już samo to, powo­du­je, ze win­ni­śmy je z wdzięcz­no­ścią przy­jąć, a nie odrzu­cać, czy uznać, ze dary te są nie­po­trzeb­ne. Dane są nam do budo­wa­nia Kościo­ła (1Kor 12: 7; 14: 12), po to by Kościół mógł nadal być pro­wa­dzo­ny Duchem Świę­tym, nie tyl­ko poprzez jego wewnętrz­ne dzia­ła­nie w czło­wie­ku (rów­nie prze­cież cudow­ne), ale tak­że poprzez pro­roc­twa, sny i wizje.


Glos­so­la­lia, dar mądro­ści i wie­dzy, roz­róż­nia­nie duchów, czy­nie­nie cudów i uzdro­wie­nie, pro­roc­twa — to wszyst­ko towa­rzy­szy­ło pierw­sze­mu kościo­ło­wi jako zna­ki bożej obec­no­ści i opie­ki, ale tak­że jako kon­kret­ny oręż do wal­ki o Kró­le­stwo Boże. Nie da się odrzeć Dzie­jów Apo­stol­skich z cudow­nych inge­ren­cji Bożych, jak łatwo nam dzi­siaj jed­nak odrzeć nasze chrze­ści­jań­stwo z żywej obec­no­ści Ducha Świę­te­go. Czę­sto odczy­tu­je­my Biblie poprzez pry­zmat naszych doświad­czeń i sko­ro takie­go dzia­ła­nia Boże­go nie oglą­da­my w naszej codzien­no­ści, docho­dzi­my do wnio­sku, ze trze­ba zna­leźć jakieś wytłu­ma­cze­nie dla tego “mil­cze­nia’ Boga pośród nas. To, co było siłą ruchu zie­lo­no­świąt­ko­we­go, to oży­wie­nie, pra­gnie­nia oglą­da­nia dzia­ła­nia Boga pośród ludu Boże­go, to prze­rwa­nie owe­go “mil­cze­nia” Boga. Zie­lo­no­świąt­kow­cy wie­rzą, ze Bóg w odpo­wie­dzi na ich wia­rę czy­ni dokład­nie to, co czy­nił w odpo­wie­dzi na wia­rę Kościo­ła 2000 lat temu. Kie­dy Chry­stus przy­szedł do Naza­re­tu gdzie się wycho­wał, to nie uczy­nił tam żad­ne­go cudu z powo­du nie­wia­ry swo­ich współ­bra­ci (Mt 13: 58). Widzi­my wiec, ze Bóg odpo­wia­da na ufna wia­rę wła­śnie swo­im cudow­nym dzia­ła­niem. Kościół w więk­szo­ści, zatra­cił jed­nak swo­ją wia­rę, zapo­mniał “ocze­ki­wać obiet­ni­cy Ojca”, czy­li obiet­ni­cy chrztu Duchem Świę­tym (Dz. 1:4–5) o któ­rej zapew­nił nas Pan. Prze­bu­dze­nie zie­lo­no­świąt­ko­we, przy­nio­sło na nowo ocze­ki­wa­nie na takie wła­śnie dzia­ła­nie Chry­stu­sa. Te nad­przy­ro­dzo­ne bierz­mo­wa­nie, o któ­rym cha­ry­zma­ty­cy mówią — napeł­nie­nie, chrzest Duchem Świę­tym, otwie­ra chrze­ści­ja­ni­na na nowa rze­czy­wi­stość — rze­czy­wi­stość ducho­wa, w któ­rej Bóg może peł­niej i real­niej do nas prze­ma­wiać, ale tak­że cudow­nie dzia­łać poprzez nas. Dziw­ne jest to, ze nie mamy obiek­cji i w peł­ni wie­rzy­my (?) w cuda, któ­rych “nie widzi­my”, nato­miast ocze­ki­wa­nie na zewnętrz­ne mani­fe­sta­cje Ducha Świę­te­go przyj­mu­je­my z duża ostroż­no­ścią. Wie­rzy­my prze­cież, że Bóg posy­ła laski do nasze­go życia, wzmac­nia nasza wia­rę, udzie­la ducho­wych bło­go­sła­wieństw, oczysz­cza nas od grze­chów, zba­wia nasze dusze — to wszyst­ko prze­cież cuda!Oczywiście cuda zda­rza­ją się tak­że w innych reli­giach, nie są zastrze­żo­ne tyl­ko dla chrze­ści­jań­stwa, ale czy to jakoś dys­kwa­li­fi­ku­je cuda, a może chrze­ści­jań­stwo? Prze­cież nie cho­dzi o to, by chrze­ści­jań­stwo było jakąś wyjąt­ko­wą reli­gia, co do for­my i poboż­no­ści, cho­dzi raczej o to, ze wie­rzy­my, iż jest ono wyjąt­ko­we, co do Praw­dy, któ­ra w sobie nie­sie. Cuda doko­ny­wa­ne wiec w imię “innych bogów” zda­rza­ją się, tak samo jak real­na jest czar­na magia, czy klą­twy wudu — wie­rzy­my jed­nak, że moc, któ­re za nimi stoi, jest inna. Jezus Chry­stus wyraź­nie prze­cież zapo­wia­da dzia­ła­nie fał­szy­wych pro­ro­ków czy­nią­cych zna­ki i cuda, jed­nak nie po to by nieść zba­wie­nie, ale zwieść wybra­nych. (Mar. 13: 22)Cuda pocho­dzą­ce od Boga, zawsze przy­no­szą dobre owo­ce, one potwier­dza­ją zwia­sto­wa­ną Ewan­ge­lii, kie­ru­ją nas do Boga, przy­no­szą ulgę cier­pią­cym, czy ochro­nę zagro­żo­nym.


Wie­rze, ze auto­rem cudów nie jest nasz pla­ce­bo, ale sam Chry­stus. Pan oznaj­miał: “wia­ra two­ja cię uzdro­wi­ła”, ponie­waż cud nad­szedł, jako odpo­wiedź na wia­rę, tak jak zba­wie­nie, któ­re otrzy­mu­je­my z wia­ry, nie jest prze­cież wia­ry pro­duk­tem, ale darem Bożym, któ­ry otrzy­mu­je­my jedy­nie przez wia­rę. Pismo Świę­te wie­lo­krot­nie zarę­cza, ze to Bóg jest auto­rem cudow­nych wyda­rzeń, któ­re dzia­ły się poprzez apo­sto­łów (Dz.Ap. 14:3; Hbr 2: 4) Istot­ne jest to, aby rozu­mieć, ze Bóg jest w swo­im dzia­ła­niu suwe­ren­ny i nie może­my sami z sie­bie “spro­wa­dzić cudu” na zie­mie, nawet swo­ja wia­ra czy poboż­no­ścią. To On jest Bogiem. Świad­czą o tym apo­sto­ło­wie Jan i Piotr, kie­dy to po uzdro­wie­niu chro­me­go, widząc fascy­na­cje tłu­mu “swo­im” dzie­łem, stwier­dza­ją: “(…) Mężo­wie izra­el­scy, dla­cze­go się temu dzi­wi­cie i dla­cze­go się nam tak uważ­nie przy­pa­tru­je­cie, jak­by­śmy to wła­sną mocą albo poboż­no­ścią spra­wi­li, że on cho­dzi? “Dz.Ap. 3:12. Nasza moc, poboż­ność, a nawet wia­ra nie może na Bogu wymu­sić jego inge­ren­cji, gdy­by było ina­czej, mogli­by­śmy chwa­łę przy­pi­sać sobie. Psal­mi­sta uczy nas jed­nak innej posta­wy: “Nie nam, Panie, nie nam, ale imie­niu swe­mu daj chwa­łę, Dla łaski swo­jej, dla wier­no­ści swo­jej!” Ps. 115:1


Cza­sa­mi jed­nak pogoń za cuda­mi i zna­ka­mi przy­sła­nia nam rze­czy­wi­stość, tak­że rze­czy­wi­stość chrze­ści­jań­stwa, dla któ­re­go cudow­ne dzia­ła­nie Boże ma być jedy­nie instru­men­tem do osią­gnię­cia peł­ne­go celu, a nie war­to­ścią sama w sobie.Nie moż­na odrzu­cić tego dzia­ła­nia, obejść się bez nie­go oczy­wi­ście moż­na — ale wte­dy ogra­bia­my się z tego, co ofe­ru­je nam Bóg. Nie moż­na jed­nak uczy­nić tak­że z chrze­ści­jań­stwa goni­twy na cuda­mi, bo wte­dy sta­nie się ono tyl­ko jego kary­ka­tu­ra. Chry­stus, czy apo­sto­ło­wie nie czy­ni­li cudów dla taniej sen­sa­cji czy popu­lar­no­ści, ale po to by kar­mić głod­nych, uzdra­wiać cho­rych, gło­sić ewan­ge­lie, dzi­siaj cza­sa­mi cha­ry­zma­ty­kom cho­dzi jed­nak po pro­stu o moc­ne wra­że­nia. Dale­ki jestem jed­nak od potę­pie­nia owe­go “szu­ka­nia” zna­ków i cudów.


Co dzi­siaj ozna­cza bycie zie­lo­no­świąt­kow­cem? Mam wra­że­nie, że nie ozna­cza to wca­le tego co ozna­cza­ło na począt­ku prze­bu­dze­nia zie­lo­no­świąt­ko­we­go. Dzi­siaj wystar­czy prze­żyć nawró­ce­nie, pomo­dlić się o chrzest Duchem Św., zacząć mówić języ­ka­mi, a następ­nie sku­pić się na regu­lar­nym cho­dze­niu do kościo­ła, oso­bi­stej modli­twie i czy­ta­niu Pisma Świę­te­go. Taki model życia chrze­ści­jań­skie­go nie ma jed­nak za wie­le wspól­ne­go z zie­lo­no­świąt­ko­wym chrze­ści­jań­stwem, któ­re na począt­ku swo­ich dzie­jów (tych sta­ro­żyt­nych opi­sa­nych w Dzie­jach Apo­stol­skich i tych nowo­żyt­nych z począt­ku XX w.) akcen­to­wa­ło cią­głe pole­ga­nie na Duchu Św., słu­cha­nie Jego gło­su, szu­ka­nie Jego darów, ocze­ki­wa­nie na Jego cudow­ne działanie.Myślę, że jako cha­ry­zma­ty­cy zatra­ci­li­śmy ten “ogień”, któ­ry towa­rzy­szył naszym bra­ciom i sio­strom na począt­ku stu­le­cia. Ocze­ki­wa­nie na ponadna­tu­ral­ne pro­wa­dze­nie Boże, na zna­ki i cuda zastą­pi­li­śmy kry­ty­kanc­kim podej­ściem do wszel­kiej “cudow­no­ści”. Dzi­siaj podej­rza­nym jest nawet w zbo­rach zie­lo­no­świąt­ko­wych wygło­sze­nie pro­roc­twa czy posel­stwa “w języ­kach”, a posta­wa słu­cha­nia Ducha Św. w codzien­nym życiu kwi­to­wa­na jest uśmiesz­ka­mi poli­to­wa­nia i osą­dem rze­ko­me­go pole­ga­nia na “uczu­ciach”. Ostat­nie lata obfi­tu­ją w róż­ne wyda­rze­nia “prze­bu­dze­nio­we”. Sły­szy­my o wyda­rze­niach w Toron­to, Pen­sa­co­li i innych miej­scach. Pod­no­szą się gło­sy kry­ty­ki, pisa­ne są całe roz­pra­wy na temat “nie­bi­blij­no­ści” tych prze­żyć, histe­rycz­nej psy­cho­zie, a cza­sa­mi nawet jed­no­znacz­ny osad jako­by demo­nicz­ne­go cha­rak­te­ru nie­któ­rych z tych ruchów. Oczy­wi­ście widać w tych poszu­ki­wa­niach cha­ry­zma­tycz­nych brak roz­sąd­ku, naiw­ność, naśla­dow­nic­two, emo­cjo­na­lizm, ale czy to ozna­cza, ze te poszu­ki­wa­nia są z grun­tu złe? Moż­na w nich wszyst­kich dostrze­gać jedy­nie pogoń za sen­sa­cją. Ja jed­nak widzę w tych wyda­rze­niach głód chrze­ści­jan, któ­rych nie zada­wa­la nasze nie­dziel­ne chrze­ści­jań­stwo, głód prze­zy­wa­nia na nowo Dzie­jów Apo­stol­skich. Nie­któ­rzy zapra­gnę­li real­nej i peł­nej spo­łecz­no­ści z Duchem Świę­tym. I choć rze­czy­wi­ście poja­wiać się będą błę­dy, nad­uży­cia czy to ozna­cza, że ta pogoń za Duchem Św., za bli­ską rela­cją z Nim, mamy odrzu­cić? Paweł pisząc list do Koryn­tian ganił nad­uży­cia, ale Ducha nie gasił!! Eli­mi­no­wał błę­dy Koryn­tian, ale jed­no­cze­śnie zachę­cał do szu­ka­nia real­nej obec­no­ści Bożej, takiej posta­wy jed­nak bra­ku­je licz­nym kry­ty­kom wszel­kich poru­szeń cha­ry­zma­tycz­nych.


Zobacz rów­nież:


Nie­istot­ność cudów


Cuda i Ewan­ge­lia — reflek­sja teo­lo­gicz­na

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.