Magazyn

Katolicki Dekret o ekumeniźmie


Magazyn EkumenizmDE 1. Jed­nym z zasad­ni­czych zamie­rzeń Dru­gie­go Waty­kań­skie­go Świę­te­go Sobo­ru Powszech­ne­go jest wzmo­że­nie wysił­ków do przy­wró­ce­nia jed­no­ści wśród wszyst­kich chrze­ści­jan. Bo prze­cież Chry­stus Pan zało­żył jeden jedy­ny Kościół, a mimo to wie­le jest chrze­ści­jań­skich Wspól­not, któ­re wobec ludzi poda­ją się za praw­dzi­we spad­ko­bier­czy­nie Jezu­sa Chry­stu­sa. Wszy­scy wyzna­ją, że są ucznia­mi Pana, a prze­cież mają roz­bież­ne prze­ko­na­nia i róż­ny­mi podą­ża­ją dro­ga­mi, jak gdy­by sam Chry­stus był roz­dzie­lo­ny. Ten brak jed­no­ści jaw­nie sprze­ci­wia się woli Chry­stu­sa, jest zgor­sze­niem dla świa­ta, a przy tym szko­dzi naj­święt­szej spra­wie prze­po­wia­da­nia Ewan­ge­lii wszel­kie­mu stwo­rze­niu.


Wszak­że Pan świa­ta, któ­ry mądrze i cier­pli­wie dotrzy­mu­je tego, co nam grzesz­ni­kom łaska­wie obie­cał, ostat­ni­mi cza­sy wle­wa skru­chę w roz­dzie­lo­nych chrze­ści­jan, obfi­ciej napeł­nia ich tęsk­no­tę za zjed­no­cze­niem. Łaska ta poru­sza bar­dzo wie­lu ludzi na całym świe­cie a tak­że pod tchnie­niem łaski Ducha Św. wśród naszych bra­ci odłą­czo­nych powstał i z dnia na dzień zata­cza coraz szer­sze krę­gi ruch zmie­rza­ją­cy do przy­wró­ce­nia jed­no­ści wszyst­kich chrze­ści­jan. W tym ruchu ku jed­no­ści, któ­ry zwie się ruchem eku­me­nicz­nym, uczest­ni­czą ci, któ­rzy wzy­wa­ją Boga w Trój­cy Jedy­ne­go, a Jezu­sa wyzna­ją Panem i Zbaw­cą, i to nie tyl­ko każ­dy z osob­na, lecz tak­że wspól­nie w spo­łecz­no­ściach, w któ­rych Ewan­ge­lię usły­sze­li i o któ­rych każ­dy mówi, że to jego wła­sny i Boży Kościół. Pra­wie wszy­scy jed­nak, cho­ciaż w róż­ny spo­sób, tęsk­nią za jed­nym i widzial­nym Kościo­łem Bożym, któ­ry by był napraw­dę powszech­ny i miał posłan­nic­two do całe­go świa­ta, aby ten świat zwró­cił się do Ewan­ge­lii i w ten spo­sób zyskał zba­wie­nie na chwa­łę Bożą. Obec­ny prze­to świę­ty Sobór, roz­wa­ża­jąc to wszyst­ko z rado­ścią, po ogło­sze­niu nauki o Koście­le, wie­dzio­ny tęsk­no­tą za przy­wró­ce­niem jed­no­ści mię­dzy wszyst­ki­mi ucznia­mi Chry­stu­sa, pra­gnie przed­ło­żyć wszyst­kim kato­li­kom środ­ki, dro­gi i spo­so­by, przy pomo­cy któ­rych mogli­by sami odpo­wie­dzieć temu wezwa­niu Boże­mu i łasce.


Roz­dział I


KATOLICKIE ZASADY EKUMENIZMU


DE 2. W tym oka­za­ła się miłość Boża ku nam, że Bóg Ojciec zesłał na świat Syna swe­go jed­no­ro­dzo­ne­go, by staw­szy się czło­wie­kiem odro­dził przez odku­pie­nie cały rodzaj ludz­ki i zgro­ma­dził go w jed­no. Syn Boży, zanim ofia­ro­wał sam sie­bie na ołta­rzu krzy­ża jako nie­po­ka­la­ną hostię modlił się do Ojca za wie­rzą­cych mówiąc: “Aby wszy­scy byli jed­no, jako Ty, Ojcze we mnie, a ja w Tobie, aby i oni w nas jed­no byli, aby świat uwie­rzył, żeś Ty mnie posłał” (J 17,21), a w Koście­le swo­im usta­no­wił prze­dziw­ny sakra­ment Eucha­ry­stii, któ­ry ozna­cza i spra­wia jed­ność Kościo­ła. Uczniom swo­im dał nowe przy­ka­za­nie wza­jem­nej miło­ści i przy­rzekł Ducha Pocie­szy­cie­la, żeby został z nimi na zawsze jako Pan i Oży­wi­ciel. A Pan Jezus ukrzy­żo­wa­ny i uwiel­bio­ny wylał przy­obie­ca­ne­go Ducha przez któ­re­go lud Nowe­go Przy­mie­rza, będą­cy Kościo­łem, wezwał oraz zgro­ma­dził w jed­ność wia­ry, nadziei i miło­ści, jak naucza Apo­stoł: “Jed­no cia­ło i jeden duch, jako wezwa­ni jeste­ście do jed­nej nadziei wezwa­nia wasze­go. Jeden Pan, jed­na wia­ra, jeden chrzest” (Ef 4,4–5). Albo­wiem “wszy­scy, któ­rzy­ście zosta­li ochrzcze­ni w Chry­stu­sie, przy­oble­kli­ście się w Chry­stu­sa… Wszy­scy bowiem jed­no jeste­ście w Chry­stu­sie Jezu­sie” (Gal 3,27–28). Duch Świę­ty, któ­ry miesz­ka w wie­rzą­cych i napeł­nia cały Kościół oraz nim kie­ru­je, jest spraw­cą tej dziw­nej wspól­no­ty wier­nych i tak dogłęb­nie wszyst­kich zespa­la w Chry­stu­sie iż jest zasa­dą jed­no­ści Kościo­ła. On doko­nu­je roz­daw­nic­twa łask i posług ubo­ga­ca­jąc Kościół Jezu­sa Chry­stu­sa w prze­róż­ne dary “ku dosko­na­le­niu świę­tych w dzie­le posłu­gi­wa­nia, ku budo­wa­niu Cia­ła Chry­stu­so­we­go” (Ef 4,12). Celem tedy utwier­dze­nia tego świę­te­go Kościo­ła swe­go po całym świe­cie aż do skoń­cze­nia wie­ków powie­rzył Kole­gium Dwu­na­stu wła­dzę naucza­nia, rzą­dze­nia i uświę­ca­nia. Spo­śród nich wybrał Pio­tra, na któ­rym po wyzna­niu wia­ry posta­no­wił zbu­do­wać Kościół swój, jemu przy­obie­cał klu­cze Kró­le­stwa nie­bie­skie­go, a po oświad­cze­niu miło­ści ku sobie zle­cił mu umac­nia­nie wszyst­kich owiec w wie­rze i pasie­nie ich w dosko­na­łej jed­no­ści, z tym że sam Jezus Chry­stus pozo­sta­je na zawsze kamie­niem węgiel­nym i paste­rzem dusz naszych. Jezus Chry­stus chce, by za spra­wą Ducha Św. lud jego pomna­żał się przez to, że apo­sto­ło­wie oraz ich następ­cy, czy­li bisku­pi z następ­cą Pio­tra na cze­le, wier­nie gło­sząc Ewan­ge­lię, i przez udzie­la­nie sakra­men­tów oraz peł­ne miło­ści rzą­dy. Sam też spra­wia, że spo­łecz­ność jego jed­no­czy się coraz dosko­na­lej w wyzna­wa­niu jed­nej wia­ry, we wspól­nym speł­nia­niu kul­tu Boże­go oraz w bra­ter­skiej zgo­dzie rodzi­ny Bożej. Tak to Kościół, jedy­na trzo­da Boża, jako znak pod­nie­sio­ny mię­dzy naro­da­mi, poda­jąc Ewan­ge­lię poko­ju całe­mu rodza­jo­wi ludz­kie­mu, piel­grzy­mu­je w nadziei aż do wyzna­czo­ne­go w gór­nej ojczyź­nie kre­su. Na tym pole­ga świę­ta tajem­ni­ca jed­no­ści Kościo­ła w Chry­stu­sie i przez Chry­stu­sa, gdzie Duch Świę­ty jest spraw­cą róż­no­rod­nych darów. Naj­więk­szym wzo­rem i zasa­dą tej tajem­ni­cy jest jed­ność jed­ne­go Boga Ojca i Syna w Duchu Św. w Tro­isto­ści Osób. DE 3. W tym jed­nym i jedy­nym Koście­le Bożym już od same­go począt­ku powsta­ły pew­ne roz­ła­my, któ­re Apo­stoł suro­wo kar­ci jako god­ne potę­pie­nia. W następ­nych zaś wie­kach zro­dzi­ły się jesz­cze więk­sze spo­ry, a nie­ma­łe Spo­łecz­no­ści odłą­czy­ły się od peł­nej wspól­no­ty (com­mu­nio) z Kościo­łem kato­lic­kim, czę­sto nie bez winy ludzi z jed­nej i dru­giej stro­ny. Tych zaś, któ­rzy obec­nie rodzą się w takich Spo­łecz­no­ściach i prze­pa­ja­ją się wia­rą w Chry­stu­sa, nie moż­na obwi­niać o grzech odłą­cze­nia. A Kościół kato­lic­ki ota­cza ich bra­ter­skim sza­cun­kiem i miło­ścią. Ci prze­cież, co wie­rzą w Chry­stu­sa i otrzy­ma­li waż­nie chrzest, pozo­sta­ją w jakiejś, choć nie­do­sko­na­łej wspól­no­cie (com­mu­nio) ze spo­łecz­no­ścią Kościo­ła kato­lic­kie­go. Fak­tem jest, że z powo­du roz­bież­no­ści utrzy­mu­ją­cych się w róż­nej for­mie mię­dzy nimi a Kościo­łem kato­lic­kim, czy to w spra­wach dok­try­ny, a nie­kie­dy też zasad kar­no­ści, czy odno­śnie do struk­tu­ry Kościo­ła, peł­na łącz­ność (com­mu­nio) kościel­na napo­ty­ka nie­ma­ło prze­szkód, czę­sto­kroć bar­dzo poważ­nych, któ­re prze­ła­mać usi­łu­je ruch eku­me­nicz­ny. Pomi­mo to uspra­wie­dli­wie­ni z wia­ry przez chrzest nale­żą do Cia­ła Chry­stu­sa, dla­te­go też zdo­bi ich należ­ne im imię chrze­ści­jań­skie, a syno­wie Kościo­ła kato­lic­kie­go słusz­nie ich uwa­ża­ją za bra­ci w Panu. Ponad­to wśród ele­men­tów czy dóbr, dzię­ki któ­rym razem wzię­tym sam Kościół się budu­je i oży­wia, nie­któ­re i to licz­ne i zna­mie­ni­te mogą ist­nieć poza widocz­nym obrę­bem Kościo­ła kato­lic­kie­go, spi­sa­ne sło­wo Boże, życie w łasce, wia­ra, nadzie­ja, miłość oraz inne wewnętrz­ne dary Ducha Św. oraz widzial­ne ele­men­ty: wszyst­ko to, co pocho­dzi od Chry­stu­sa i do Nie­go pro­wa­dzi, nale­ży słusz­nie do jedy­ne­go Kościo­ła Chry­stu­so­we­go. Nasi bra­cia odłą­cze­ni spra­wu­ją wie­le chrze­ści­jań­skich obrzę­dów, któ­re — zależ­nie od róż­nych warun­ków każ­de­go Kościo­ła lub Wspól­no­ty — nie­wąt­pli­wie mogą w roz­ma­ity spo­sób wzbu­dzić rze­czy­wi­ste życie łaski i któ­rym trze­ba przy­znać zdol­ność otwie­ra­nia wstę­pu do spo­łecz­no­ści zba­wie­nia. Same te Kościo­ły i odłą­czo­ne Wspól­no­ty, choć w naszym prze­ko­na­niu pod­le­ga­ją bra­kom, wca­le nie są pozba­wio­ne zna­cze­nia i wagi w tajem­ni­cy zba­wie­nia. Duch Chry­stu­sa nie wzbra­nia się prze­cież posłu­gi­wać nimi jako środ­ka­mi zba­wie­nia, któ­rych moc pocho­dzi z samej peł­ni łaski i praw­dy, powie­rzo­nej Kościo­ło­wi kato­lic­kie­mu. Mimo to odłą­cze­ni od nas bra­cia, poje­dyn­czo lub w swo­ich Kościo­łach czy Wspól­no­tach, nie cie­szą się tą jed­no­ścią, jakiej Jezus Chry­stus chciał uży­czyć hoj­nie tym wszyst­kim, któ­rych odro­dził i jako jed­no cia­ło obda­rzył nowym życiem, a któ­rą oznaj­mia Pismo św. i czci­god­na Tra­dy­cja Kościo­ła. Peł­nię bowiem zbaw­czych środ­ków osią­gnąć moż­na jedy­nie w kato­lic­kim Koście­le Chry­stu­so­wym, któ­ry sta­no­wi powszech­ną pomoc do zba­wie­nia. Wie­rzy­my mia­no­wi­cie, że jed­ne­mu Kole­gium apo­stol­skie­mu, któ­re­mu prze­wo­dzi Piotr, powie­rzył Pan wszyst­kie dobra Nowe­go Przy­mie­rza celem utwo­rze­nia jed­ne­go Cia­ła Chry­stu­so­we­go na zie­mi, z któ­rym powin­ni zjed­no­czyć się cał­ko­wi­cie wszy­scy, już w jakiś spo­sób przy­na­le­żą­cy do Ludu Boże­go. Lud ten wpraw­dzie pod­czas swo­jej ziem­skiej wędrów­ki nie prze­sta­je pod­le­gać grze­cho­wi w człon­kach swo­ich, ale mimo to wzra­sta w Chry­stu­sie, a Bóg wie­dzie go łaska­wie wedle swo­ich tajem­nych pla­nów aż do rado­sne­go zdo­by­cia całej peł­ni wiecz­nej chwa­ły w nie­bie­skim Jeru­za­lem. DE 4. Ponie­waż dziś w bar­dzo wie­lu stro­nach świa­ta pod tchnie­niem łaski Ducha Św. czy­ni się tyle wysił­ków przez modli­twę, sło­wo i dzia­łal­ność, by przy­bli­żyć się do tej peł­ni jed­no­ści, jakiej chce Jezus Chry­stus, obec­ny Sobór świę­ty zachę­ca wszyst­kich wier­nych Kościo­ła kato­lic­kie­go, by roze­zna­jąc zna­ki cza­su pil­nie uczest­ni­czy­li w dzie­le eku­me­nicz­nym. Przez “Ruch eku­me­nicz­ny” rozu­mie się dzia­łal­ność oraz przed­się­wzię­cia zmie­rza­ją­ce do jed­no­ści chrze­ści­jan, zależ­nie od róż­nych potrzeb Kościo­ła i warun­ków chwi­li, jak np.: naj­pierw wszel­kie wysił­ki celem usu­nię­cia słów, opi­nii i czy­nów, któ­re by w świe­tle spra­wie­dli­wo­ści i praw­dy nie odpo­wia­da­ły rze­czy­wi­ste­mu sta­no­wi bra­ci odłą­czo­nych, a stąd utrud­nia­ły wza­jem­ne sto­sun­ki z nimi, następ­nie “dia­log” pod­ję­ty mię­dzy odpo­wied­nio wykształ­co­ny­mi rze­czo­znaw­ca­mi na zebra­niach chrze­ści­jan z róż­nych Kościo­łów czy Wspól­not, zor­ga­ni­zo­wa­nych w duchu reli­gij­nym, w cza­sie któ­re­go to dia­lo­gu każ­dy wyja­śnia głę­biej naukę swej Wspól­no­ty i poda­je przej­rzy­ście jej zna­mien­ne rysy. Przez taki bowiem dia­log uzy­sku­ją wszy­scy bliż­sze praw­dy pozna­nie dok­try­ny oraz życia jed­nej i dru­giej Wspól­no­ty i bar­dziej bez­stron­ną oce­nę, wte­dy też te Wspól­no­ty osią­ga­ją peł­niej­szą współ­pra­cę we wszyst­kich zada­niach, któ­re dla wspól­ne­go dobra sta­wia przed nimi sumie­nie chrze­ści­jań­skie, i gro­ma­dzą się, gdzie tyl­ko się godzi, na jed­no­myśl­ną modli­twę. Wszy­scy wresz­cie obli­cza­ją się ze swej wier­no­ści wobec woli Chry­stu­sa co do Kościo­ła i jak nale­ży bio­rą się rze­tel­nie do dzie­ła odno­wy i refor­my. Gdy wier­ni Kościo­ła kato­lic­kie­go czy­nią to wszyst­ko roz­sąd­nie i wytrwa­le pod okiem swych paste­rzy, wno­szą swój wkład dla dobra spra­wie­dli­wo­ści i praw­dy, zgod­nej współ­pra­cy, ducha bra­ter­stwa i zjed­no­cze­nia, żeby tą dro­gą powo­li, po prze­ła­ma­niu prze­szkód utrud­nia­ją­cych dosko­na­łą więź (com­mu­nio) kościel­ną, wszy­scy chrze­ści­ja­nie sku­pi­li się w jed­nym spra­wo­wa­niu Eucha­ry­stii w jed­ność jed­ne­go i jedy­ne­go Kościo­ła, któ­rej Chry­stus od począt­ku uży­czył swe­mu Kościo­ło­wi, wie­rzy­my że ta jed­ność trwa nie­utra­cal­nie w Koście­le kato­lic­kim i ufa­my, że z dniem każ­dym wzra­sta aż do skoń­cze­nia wie­ków. Jest rze­czą oczy­wi­stą, że spra­wa przy­go­to­wa­nia i pojed­na­nia tych jed­no­stek, któ­re pra­gną peł­nej wię­zi (com­mu­nio) kato­lic­kiej, róż­ni się istot­nie od eku­me­nicz­nych przed­się­wzięć, nie ma tu jed­nak żad­nej sprzecz­no­ści, ponie­waż jed­no i dru­gie zale­ży od prze­dziw­nych zrzą­dzeń Bożych. Wier­ni Kościo­ła kato­lic­kie­go powin­ni bez wąt­pie­nia w pra­cy eku­me­nicz­nej trosz­czyć się o odłą­czo­nych bra­ci, modląc się za nich, uży­cza­jąc im wia­do­mo­ści o spra­wach Kościo­ła i pierw­si powin­ni wycho­dzić im naprze­ciw. Przede wszyst­kim zaś win­ni sami bacz­nie i szcze­rze wziąć pod uwa­gę to, co trze­ba w samej Rodzi­nie kato­lic­kiej odno­wić i prze­pro­wa­dzić, by jej życie wier­niej i wyraź­niej dawa­ło świa­dec­two o tym, cze­go Chry­stus nauczał i co usta­no­wił, a Apo­sto­ło­wie nam prze­ka­za­li. Mimo że Kościół kato­lic­ki ubo­ga­co­ny został wszel­ką praw­dą obja­wio­ną przez Boga i wszel­ki­mi środ­ka­mi łaski, to jed­nak jego człon­ko­wie nie żyją peł­nią gor­li­wo­ści w opar­ciu o nie, jak­by to nale­ża­ło, tak że obli­cze Kościo­ła za mało świe­ci bra­ciom od nas odłą­czo­nym i całe­mu świa­tu, a wzrost kró­le­stwa Boże­go ule­ga opóź­nie­niu. Wobec tego wszy­scy kato­li­cy powin­ni dążyć do chrze­ści­jań­skiej dosko­na­ło­ści, a każ­dy — zależ­nie od swe­go sta­nu — ma dokła­dać sta­rań, by Kościół nosząc w swym cie­le Jezu­so­we uni­że­nie i umar­twie­nie oczysz­czał się z dnia na dzień i odna­wiał, aż sta­nie się dla Chry­stu­sa pełen chwa­ły, bez ska­zy i bez zmarszcz­ki. Strze­gąc jed­no­ści w rze­czach koniecz­nych niech wszy­scy zacho­wa­ją w Koście­le należ­ną wol­ność, sto­sow­nie do zle­co­nych sobie zadań, zarów­no w róż­nych for­mach życia ducho­we­go i kar­no­ści, jak też w roz­ma­ito­ści obrzę­dów litur­gicz­nych, owszem nawet w teo­lo­gicz­nym opra­co­wa­niu obja­wio­nej praw­dy: we wszyst­kim zaś niech pie­lę­gnu­ją miłość. W ten spo­sób dzia­ła­jąc sami będą z każ­dym dniem coraz peł­niej obja­wiać w całym tego sło­wa zna­cze­niu kato­lic­kość, a zara­zem i apo­stol­skość Kościo­ła. Z dru­giej stro­ny muszą kato­li­cy z rado­ścią uznać i oce­nić dobra napraw­dę chrze­ści­jań­skie pły­ną­ce ze wspól­nej ojco­wi­zny, któ­re się znaj­du­ją u bra­ci od nas odłą­czo­nych. Słusz­ną i zba­wien­ną jest rze­czą uznać Chry­stu­so­we bogac­twa i cno­tli­we postę­po­wa­nie w życiu dru­gich, któ­rzy dają świa­dec­two Chry­stu­so­wi, cza­sem aż do prze­la­nia krwi. Bóg bowiem w swych dzie­łach jest zawsze podzi­wu god­ny i nale­ży Go w nich podzi­wiać. Nie moż­na też prze­oczyć fak­tu, że cokol­wiek spra­wia łaska Ducha Św. w odłą­czo­nych bra­ciach, może rów­nież nam posłu­żyć ku zbu­do­wa­niu. Wszyst­ko, co szcze­rze chrze­ści­jań­skie, nigdy nie stoi w sprzecz­no­ści z praw­dzi­wy­mi dobra­mi wia­ry, owszem, zawsze może posłu­żyć ku dosko­nal­sze­mu wnik­nię­ciu w samą tajem­ni­cę Chry­stu­sa i Kościo­ła. Roz­bi­cie mię­dzy chrze­ści­ja­na­mi jest jed­nak dla Kościo­ła zapo­rą na dro­dze do urze­czy­wist­nie­nia wła­ści­wej mu peł­ni kato­lic­ko­ści w tych dzie­ciach, któ­re przez chrzest wpraw­dzie do nie­go przy­na­le­żą, ale odłą­czy­ły się od peł­nej wspól­no­ty (com­mu­nio) z nim. Owszem, nawet same­mu Kościo­ło­wi utrud­nia to w kon­kret­nym życiu uwy­pu­kle­nie peł­ni kato­lic­ko­ści pod każ­dym wzglę­dem. Obec­ny świę­ty Sobór z rado­ścią dostrze­ga, że nie­ustan­nie wzra­sta udział wier­nych Kościo­ła kato­lic­kie­go w ruchu eku­me­nicz­nym, i zale­ca bisku­pom na całym świe­cie, by go odpo­wied­nio popie­ra­li i roz­trop­nie nim kie­ro­wa­li.


Roz­dział II 


WPROWADZENIE EKUMENIZMU W ŻYCIE


DE 5. O odno­wie­nie jed­no­ści trosz­czyć się ma cały Kościół, zarów­no wier­ni jak i ich paste­rze, każ­dy wedle wła­snych sił, czy to w codzien­nym życiu chrze­ści­jań­skim, czy też w bada­niach teo­lo­gicz­nych i histo­rycz­nych. To sta­ra­nie ujaw­nia już ponie­kąd ist­nie­ją­cą mię­dzy chrze­ści­ja­na­mi bra­ter­ską łącz­ność i pro­wa­dzi wedle Bożej łaska­wo­ści do peł­nej i dosko­na­łej jed­no­ści. DE 6. Powód ruchów w stro­nę jed­no­ści tkwi nie­wąt­pli­wie w tym, że każ­da odno­wa Kościo­ła z isto­ty swej pole­ga na wzro­ście wier­no­ści jego powo­ła­niu. Do piel­grzy­mu­ją­ce­go Kościo­ła kie­ru­je Chry­stus woła­nie o nie­ustan­ną refor­mę, któ­rej Kościół, roz­pa­try­wa­ny jako ziem­ska i ludz­ka insty­tu­cja, wciąż potrze­bu­je. Czy­li że trze­ba w porę odno­wić w rze­tel­ny i wła­ści­wy spo­sób to, co nie dość pil­nie w danych oko­licz­no­ściach i cza­sie było prze­strze­ga­ne w dzie­dzi­nie zasad oby­cza­jo­wych, kościel­ne­go usta­wo­daw­stwa, czy spo­so­bu wyra­ża­nia dok­try­ny, któ­ry nale­ży sta­now­czo odróż­nić od same­go depo­zy­tu wia­ry. Ta wła­śnie odno­wa ma wybit­nie eku­me­nicz­ne zna­cze­nie. Róż­no­rod­ne zaś prze­ja­wy życia kościel­ne­go, poprzez któ­re urze­czy­wist­nia się już ta odno­wa — jak np. ruch biblij­ny i litur­gicz­ny, gło­sze­nie sło­wa Boże­go, naucza­nie kate­chi­zmu, apo­stol­stwo świec­kich, nowe for­my życia zakon­ne­go, ducho­wość mał­żeń­stwa, naukę i dzia­łal­ność spo­łecz­ną Kościo­ła — nale­ży uznać za rękoj­mię i swe­go rodza­ju zapo­wiedź, wró­żą­cą eku­me­ni­zmo­wi dal­szy szczę­śli­wy roz­wój. DE 7. Nie ma praw­dzi­we­go eku­me­ni­zmu bez wewnętrz­nej prze­mia­ny. Bo z nowo­ści ducha prze­cież, z zapar­cia się same­go sie­bie i z nie­skrę­po­wa­ne­go wyla­nia miło­ści rodzą się i doj­rze­wa­ją pra­gnie­nia jed­no­ści. Musi­my więc wypra­szać u Ducha Świę­te­go łaskę praw­dzi­we­go umar­twie­nia, poko­ry i łagod­no­ści w posłu­dze, ducha bra­ter­skiej wspa­nia­ło­myśl­no­ści w sto­sun­ku do dru­gich. “Pro­szę was tedy — powia­da Apo­stoł naro­dów — ja, wię­zień w Panu, aby­ście postę­po­wa­li w spo­sób god­ny powo­ła­nia, do któ­re­go wezwa­ni jeste­ście, z wszel­ką poko­rą i łagod­no­ścią, z cier­pli­wo­ścią zno­sząc jed­ni dru­gich w miło­ści, sta­ra­jąc się zacho­wać jed­ność ducha, złą­cze­ni węzłem poko­ju” (Ef 4,1–3). Ta zachę­ta doty­czy głów­nie tych, któ­rzy otrzy­ma­li świę­ce­nia kapłań­skie w tym celu, by dalej pod­trzy­my­wać posłan­nic­two Chry­stu­sa, któ­ry do nas “nie przy­szedł, by mu słu­żo­no, lecz żeby słu­żyć” (Mt 20,28). Rów­nież i do wykro­czeń prze­ciw jed­no­ści odno­si się świa­dec­two św. Jana: “Jeśli­by­śmy powie­dzie­li, żeśmy nie zgrze­szy­li, kłam­cą Go czy­ni­my i nie masz w nas sło­wa Jego” (1 J 1,10). Z pokor­ną więc proś­bą zwra­ca­my się do Boga i do odłą­czo­nych bra­ci o wyba­cze­nie, jako i my odpusz­cza­my naszym wino­waj­com. Niech pamię­ta­ją wszy­scy wyznaw­cy Chry­stu­sa, że tym lepiej posu­wa­ją naprzód spra­wę jed­no­ści chrze­ści­jan, a nawet ją reali­zu­ją, im bar­dziej nie­ska­zi­tel­ne usi­łu­ją wieść życie w duchu Ewan­ge­lii. Im moc­niej­szą wię­zią będą zespo­le­ni z Ojcem, Sło­wem i Duchem, tym głę­biej i łatwiej potra­fią pomna­żać wza­jem­ne bra­ter­stwo. DE 8. To nawró­ce­nie ser­ca i świę­tość życia łącz­nie z publicz­ny­mi i pry­wat­ny­mi modli­twa­mi o jed­ność chrze­ści­jan nale­ży uznać za dusze całe­go ruchu eku­me­nicz­ne­go, a słusz­nie moż­na je zwać eku­me­ni­zmem ducho­wym. Kato­li­cy mają bowiem zwy­czaj czę­sto się scho­dzić na tę modli­twę o jed­ność Kościo­ła, któ­rą sam Zba­wi­ciel w przed­dzień swej śmier­ci gorą­co wzno­sił do swe­go Ojca: “Aby wszy­scy byli jed­no” (J 17,21). W pew­nych spe­cjal­nych oko­licz­no­ściach, takich jak zapo­wie­dzia­ne modły “o jed­ność”, oraz na zebra­niach eku­me­nicz­nych, dopusz­czal­ne jest, a nawet pożą­da­ne zespo­le­nie kato­li­ków z brać­mi odłą­czo­ny­mi w modli­twie. Taka wspól­na proś­ba jest zapew­ne nader sku­tecz­nym środ­kiem upro­sze­nia łaski jed­no­ści i wła­ści­wym pod­kre­śle­niem wię­zów, któ­re dotąd łączą kato­li­ków z brać­mi odłą­czo­ny­mi: “Gdzie bowiem dwaj albo trzej są zgro­ma­dze­ni w imię moje, tam ja jestem pośród nich” (Mt 18,20). Nie moż­na wszak­że uznać współ­udzia­łu w świę­tych czyn­no­ściach (com­mu­ni­ca­tio in sacris) za śro­dek, któ­ry bez zastrze­żeń nale­ża­ło­by sto­so­wać dla przy­wró­ce­nia jed­no­ści chrze­ści­jan. Współ­udział ten szcze­gól­nie zawisł od dwóch zasad: od koniecz­no­ści zazna­cza­nia jed­no­ści Kościo­ła i od uczest­nic­twa w środ­kach łaski. Wzgląd na zazna­cze­nie jed­no­ści Kościo­ła naj­czę­ściej wzbra­nia współ­udzia­łu. Łaska o któ­rą nale­ży zabie­gać, nie­kie­dy czy­ni go wska­za­nym. O kon­kret­nym spo­so­bie postę­po­wa­nia, z uwzględ­nie­niem wszel­kich oko­licz­no­ści cza­su, miej­sca i osób, niech roz­trop­nie zde­cy­du­je miej­sco­wy biskup, chy­ba że co inne­go zarzą­dzi Kon­fe­ren­cja Epi­sko­pa­tu w opar­ciu o wła­sne wytycz­ne, bądź też Sto­li­ca Świę­ta. DE 9. Nale­ży się zapo­znać z duchem bra­ci odłą­czo­nych. Nie­odzow­ne jest do tego stu­dium, któ­re trze­ba podej­mo­wać zgod­nie z praw­dą i życz­li­wie. Kato­li­cy nale­ży­cie przy­go­to­wa­ni muszą zdo­być lep­szą zna­jo­mość dok­try­ny i histo­rii, życia ducho­we­go i kul­to­we­go, psy­cho­lo­gii reli­gij­nej oraz kul­tu­ry wła­ści­wej bra­ciom. Do osią­gnię­cia tego wiel­ce są pomoc­ne zebra­nia, z udzia­łem obu stron, dla omó­wie­nia głów­nie kwe­stii teo­lo­gicz­nych, gdzie by każ­dy wystę­po­wał jako rów­ny wśród rów­nych, byle tyl­ko ich uczest­ni­cy, pozo­sta­ją­cy pod nad­zo­rem bisku­pów byli napraw­dę rze­czo­znaw­ca­mi. Przez taki dia­log ujaw­ni się wyraź­niej rze­czy­wi­sty stan Kościo­ła kato­lic­kie­go. Na tej dro­dze da się lepiej poznać poglą­dy bra­ci odłą­czo­nych i w odpo­wied­niej­szy spo­sób wyło­żyć im naszą wia­rę. DE 10. Naukę świę­tej teo­lo­gii oraz innych dzie­dzin, zwłasz­cza histo­rycz­nych, nale­ży poda­wać rów­nież i w aspek­cie eku­me­nicz­nym, by coraz dokład­niej odpo­wia­da­ła fak­tycz­ne­mu sta­no­wi rze­czy. Bar­dzo jest bowiem waż­ne, by przy­szli dusz­pa­ste­rze i kapła­ni opa­no­wa­li teo­lo­gię w ten spo­sób ści­śle opra­co­wa­ną, a nie pole­micz­nie, przede wszyst­kim gdy cho­dzi o spra­wy doty­czą­ce sto­sun­ku bra­ci odłą­czo­nych do Kościo­ła kato­lic­kie­go. Bo prze­cież od uro­bie­nia kapła­nów zale­ży jak naj­bar­dziej nie­zbęd­ne wycho­wa­nie i uro­bie­nie ducho­we wier­nych oraz zakon­ni­ków. Rów­nież kato­li­cy, odda­ją­cy się pra­cy misyj­nej na tych samych tery­to­riach co inni chrze­ści­ja­nie, dziś szcze­gól­nie muszą się zapo­znać z zagad­nie­nia­mi i osią­gnię­cia­mi, któ­re w ich pra­cy apo­stol­skiej wypły­wa­ją z eku­me­ni­zmu. DE 11. Spo­sób for­mu­ło­wa­nia wia­ry kato­lic­kiej żad­ną mia­rą nie powi­nien stać się prze­szko­dą w dia­lo­gu z brać­mi. Całą i nie­ska­zi­tel­ną dok­try­nę trze­ba przed­sta­wić jasno. Nic nie jest tak obce eku­me­ni­zmo­wi jak fał­szy­wy ire­nizm, któ­ry przy­no­si szko­dę czy­sto­ści nauki kato­lic­kiej i przy­ciem­nia jej wła­ści­wy i pew­ny sens. Rów­no­cze­śnie trze­ba dogłęb­niej i pro­ściej wyja­śniać wia­rę kato­lic­ką, w taki spo­sób i w takim sty­lu, by i bra­cia odłą­cze­ni mogli ją nale­ży­cie zro­zu­mieć. Nad­to w dia­lo­gu eku­me­nicz­nym teo­lo­go­wie kato­lic­cy, któ­rzy razem z brać­mi odłą­czo­ny­mi poświę­ca­ją się stu­diom nad Boży­mi tajem­ni­ca­mi, a trzy­ma­ją się ści­śle nauki Kościo­ła, powin­ni kie­ro­wać się umi­ło­wa­niem praw­dy oraz odzna­czać się nasta­wie­niem peł­nym miło­ści i poko­ry. Przy zesta­wia­niu dok­tryn niech pamię­ta­ją o ist­nie­niu porząd­ku czy “hie­rar­chii” prawd w nauce kato­lic­kiej, ponie­waż róż­ne jest ich powią­za­nie z zasad­ni­czy­mi pod­sta­wa­mi wia­ry chrze­ści­jań­skiej. W ten spo­sób uto­ru­je się dro­gę, któ­ra dzię­ki temu brat­nie­mu współ­za­wod­nic­twu pobu­dzi wszyst­kich do głęb­sze­go pozna­nia i jaśniej­sze­go uka­za­nia nie­do­ści­głych bogactw Chry­stu­so­wych. DE 12. W obli­czu wszyst­kich naro­dów niech wszy­scy chrze­ści­ja­nie wyzna­ją wia­rę w Jed­ne­go i Tro­iste­go Boga, we Wcie­lo­ne­go Syna Boże­go, nasze­go Pana i Zba­wi­cie­la, a wspól­nym wysił­kiem we wza­jem­nym sza­cun­ku niech dają świa­dec­two naszej nadziei, któ­ry nie zawo­dzi. Ponie­waż w dzi­siej­szych cza­sach na sze­ro­ką ska­lę orga­ni­zu­je się współ­pra­cę w dzie­dzi­nie spo­łecz­nej, wszy­scy ludzie powo­ła­ni są do wspól­ne­go wysił­ku, szcze­gól­nie zaś ci, któ­rzy wie­rzą w Boga, przede wszyst­kim zaś wszy­scy chrze­ści­ja­nie jako nazna­cze­ni imie­niem Chry­stu­sa. Współ­pra­ca wszyst­kich chrze­ści­jan w żywy spo­sób wyra­ża to zespo­le­nie, któ­re ich wza­jem łączy, i w peł­niej­szym świe­tle sta­wia obli­cze Chry­stu­sa Słu­gi. Współ­pra­ca ta zapo­cząt­ko­wa­na już wśród pokaź­nej licz­by naro­dów, musi się coraz bar­dziej udo­sko­na­lać w tych zwłasz­cza kra­jach, któ­re znaj­du­ją się na dro­dze roz­wo­ju spo­łecz­ne­go i tech­nicz­ne­go, a przez doce­nia­nie god­no­ści oso­by ludz­kiej, popie­ra­nie dobra poko­ju, sto­so­wa­nie Ewan­ge­lii do życia spo­łecz­ne­go, roz­wój wie­dzy i sztu­ki w duchu chrze­ści­jań­skim czy też sto­so­wa­nie wszel­kich środ­ków zarad­czych prze­ciw nie­do­stat­kom nasze­go wie­ku, takim jak głód i klę­ski, anal­fa­be­tyzm i nędza, brak miesz­kań i nie­rów­ny podział dóbr. Dzię­ki tej współ­pra­cy wszy­scy wie­rzą­cy w Chry­stu­sa łatwo mogą się nauczyć, jak moż­na się nawza­jem lepiej się poznać i wyżej cenić oraz uto­ro­wać dro­gę do jed­no­ści chrze­ści­jan.


Roz­dział III


KOŚCIOŁY I WSPÓLNOTY KOŚCIELNE ODŁĄCZONE OD RZYMSKIEJ STOLICY APOSTOLSKIEJ


DE 13. Oczy swo­je zwra­ca­my na dwie zasad­ni­cze kate­go­rie roz­ła­mów, godzą­cych w całość nie­szy­tej sza­ty Chry­stu­so­wej. Pierw­sze roz­ła­my mia­ły miej­sce na Wscho­dzie: czy to na tle zaprze­cze­nia orze­cze­niom dogma­tycz­nym Sobo­rów Efe­skie­go i Chal­ce­doń­skie­go, czy też w póź­niej­szym okre­sie na sku­tek roze­rwa­nia wspól­no­ty (com­mu­nio) mię­dzy wschod­ni­mi patriar­cha­ta­mi a Sto­li­cą Rzym­ską. Inne roz­ła­my mia­ły miej­sce ponad czte­ry­sta lat póź­niej na Zacho­dzie w następ­stwie zda­rzeń okre­śla­nych powszech­nie nazwą refor­ma­cji. Wsku­tek tego licz­ne wspól­no­ty naro­do­we czy wyzna­nio­we odłą­czy­ły się od Sto­li­cy Rzym­skiej. Wśród tych, w któ­rych nie­prze­rwa­nie trwa­ją w pew­nej mie­rze tra­dy­cje i for­my ustro­jo­we kato­lic­kie, szcze­gól­ne miej­sce zaj­mu­je Wspól­no­ta angli­kań­ska. Te róż­ne roz­ła­my bar­dzo się mię­dzy sobą róż­nią nie tyle ze wzglę­du na powsta­nie, miej­sce i czas, ile przede wszyst­kim w istot­nych i donio­słych zagad­nie­niach, doty­czą­cych wia­ry i struk­tu­ry Kościo­ła. Wobec tego ten świę­ty Sobór nie lek­ce­wa­żąc odmien­ne­go poło­że­nia róż­nych Wspól­not chrze­ści­jań­skich i nie prze­ocza­jąc oca­la­łych wbrew roz­dzia­ło­wi powią­zań mię­dzy nimi, posta­no­wił przed­ło­żyć nastę­pu­ją­ce uwa­gi, mają­ce na celu roz­waż­ne pro­wa­dze­nie dzia­łal­no­ści eku­me­nicz­nej.


I. UWAGI DOTYCZĄCE SZCZEGÓLNIE KOŚCIOŁÓW WSCHODNICH DE 14. Kościo­ły Wscho­du i Zacho­du przez sze­reg wie­ków kro­czy­ły swą wła­sną dro­gą, złą­czo­ne jed­nak wspól­no­tą wia­ry i życia sakra­men­tal­ne­go, a jeśli wyła­nia­ły się nie­po­ro­zu­mie­nia mię­dzy nimi co do wia­ry czy kar­no­ści kościel­nej (disci­pli­na), miar­ko­wa­ła je Sto­li­ca Rzym­ska za obo­pól­ną zgo­dą. Świę­ty Sobór z rado­ścią obok innych donio­słych spraw przy­po­mi­na fakt, że na Wscho­dzie ist­nie­je w żywot­nym sta­nie wie­le par­ty­ku­lar­nych, czy­li lokal­nych Kościo­łów, wśród któ­rych czo­ło­we miej­sce zaj­mu­ją Kościo­ły patriar­chal­ne, a pew­na ilość szczy­ci się pocho­dze­niem od samych Apo­sto­łów. Toteż u wschod­nich chrze­ści­jan wybi­ja­ła się na czo­ło i wciąż wybi­ja usil­na tro­ska o zacho­wa­nie tych ści­słych związ­ków brat­nich we wspól­no­cie wia­ry i miło­ści, któ­re powin­ny ujaw­niać swą żywot­ność w sto­sun­kach mię­dzy Kościo­ła­mi lokal­ny­mi jak mię­dzy sio­stra­mi. Podob­nie nie moż­na pomi­nąć fak­tu, że Kościo­ły Wschod­nie od same­go powsta­nia posia­da­ją skarb, z któ­re­go wie­le zapo­ży­czył Kościół Zachod­ni w zakre­sie litur­gii, ducho­wej tra­dy­cji i porząd­ku praw­ne­go. Nie nale­ży też nie doce­niać tej praw­dy, że pod­sta­wo­we dogma­ty chrze­ści­jań­skiej wia­ry o Trój­cy Świę­tej i o Sło­wie Bożym, któ­re przy­ję­ło cia­ło z Maryi Dzie­wi­cy, okre­ślo­no na Sobo­rach powszech­nych, któ­re odby­ły się na Wscho­dzie. Kościo­ły te wie­le prze­cier­pia­ły i wciąż cier­pią dla zacho­wa­nia tej wia­ry. Prze­ka­za­ną tedy prze­ze Apo­sto­łów spu­ści­znę przyj­mo­wa­no w róż­nej posta­ci i w róż­ny spo­sób, a potem od zara­nia Kościo­ła tu czy tam róż­nie ją wyja­śnia­no, zależ­nie od róż­ni­cy men­tal­no­ści i warun­ków życia. To wszyst­ko, nie mówiąc już o przy­czy­nach zewnętrz­nych, dało powód do roz­ła­mów, spo­wo­do­wa­nych też bra­kiem wza­jem­ne­go zro­zu­mie­nia i miło­ści. Wobec tego świę­ty Sobór zachę­ca wszyst­kich, zwłasz­cza tych, któ­rzy pie­czo­ło­wi­cie zabie­ga­ją o przy­wró­ce­nie peł­ne­go zjed­no­cze­nia Kościo­łów Wschod­nich z Kościo­łem kato­lic­kim, by nale­ży­cie wzię­li pod uwa­gę te spe­cjal­ne warun­ki powsta­nia i roz­wo­ju Kościo­łów Wschod­nich oraz cha­rak­ter sto­sun­ków ist­nie­ją­cych mię­dzy nimi a Sto­li­cą Rzym­ską przed podzia­łem, a rów­nież by uro­bi­li sobie słusz­ny osąd tego wszyst­kie­go. Dokład­ne zasto­so­wa­nie się do tego przy­czy­ni się nie­zmier­nie do zamie­rzo­ne­go dia­lo­gu. DE 15. Powszech­nie rów­nież wia­do­mo, z jakim przy­wią­za­niem chrze­ści­ja­nie wschod­ni spra­wu­ją litur­gicz­ne obrzę­dy, przede wszyst­kim obrzęd eucha­ry­stycz­ny, źró­dło życia Kościo­ła i zada­tek przy­szłej chwa­ły: przez nie­go wier­ni złą­cze­ni z bisku­pem, mają­cy dostęp do Boga Ojca przez Syna, Sło­wo Wcie­lo­ne, umę­czo­ne i uwiel­bio­ne, oraz w szczo­dro­bli­wo­ści Ducha Świę­te­go dostę­pu­ją zjed­no­cze­nia z Prze­naj­święt­szą Trój­cą, staw­szy się “uczest­ni­ka­mi Bożej natu­ry” (2 P 1,4). Dla­te­go przez spra­wo­wa­nie Eucha­ry­stii Pań­skiej w tych poszcze­gól­nych Kościo­łach budu­je się i roz­ra­sta Kościół Boży, a przez kon­ce­le­bra­cję prze­ja­wia się ich wspól­no­ta (com­mu­nio). W tym litur­gicz­nym kul­cie chrze­ści­ja­nie wschod­ni wysła­wia­ją prze­pięk­ny­mi hym­na­mi Mary­ję zawsze Dzie­wi­cę, któ­rą Sobór powszech­ny w Efe­zie uro­czy­ście ogło­sił Naj­święt­szą Boga Rodzi­ciel­ką, by rze­czy­wi­ście i wła­ści­wie uzna­no, że według Pisma św. Chry­stus jest Synem bożym i Synem Czło­wie­czym, czczą nad­to wie­lu świę­tych, w tym Ojców Kościo­ła powszech­ne­go. Sko­ro więc Kościo­ły te mimo odłą­cze­nia posia­da­ją praw­dzi­we sakra­men­ty, szcze­gól­nie zaś, na mocy suk­ce­sji apo­stol­skiej, kapłań­stwo i Eucha­ry­stię, dzię­ki któ­rym są dotąd z nami złą­czo­ne naj­ści­ślej­szym węzłem, pewien współ­udział w czyn­no­ściach świę­tych (com­mu­ni­ca­tio in sacris), w odpo­wied­nich oko­licz­no­ściach i za zgo­dą kościel­nej wła­dzy, jest nie tyl­ko moż­li­wy, ale i wska­za­ny. Na Wscho­dzie znaj­du­ją się tak­że boga­te tra­dy­cje życia wewnętrz­ne­go, któ­re w szcze­gól­ny spo­sób wyra­ża zja­wi­sko życia mni­sze­go. Tam prze­cież już od chlub­nych cza­sów Ojców świę­tych kwi­tła ducho­wość mona­stycz­na, któ­ra prze­nik­nę­ła potem na tere­ny zachod­nie, z niej to jako ze swe­go źró­dła wzię­ła począ­tek łaciń­ska kon­cep­cja życia zakon­ne­go, w niej nie­jed­no­krot­nie póź­niej znaj­do­wa­ła nowe siły. Toteż jest bar­dzo wska­za­ne, by kato­li­cy dużo czę­ściej się­ga­li po te ducho­we bogac­twa Ojców wschod­nich, któ­re wzno­szą czło­wie­ka cał­ko­wi­cie ku kon­tem­pla­cji rze­czy Bożych. Niech sobie wszy­scy uświa­do­mią, że dla wier­ne­go strze­że­nia peł­ni tra­dy­cji chrze­ści­jań­skiej i dla pojed­na­nia chrze­ści­jan wschod­nich z zachod­ni­mi nie­sły­cha­nej wagi jest zapo­zna­nie się, usza­no­wa­nie, popar­cie i pod­trzy­ma­nie prze­bo­ga­tej spu­ści­zny litur­gicz­nej i asce­tycz­nej Wscho­du. DE 16. Ponad­to Kościo­ły Wscho­du już od same­go począt­ku kie­ro­wa­ły się wła­sny­mi nor­ma­mi, usta­lo­ny­mi przez Ojców Świę­tych i sobo­ry, tak­że powszech­ne. Jeże­li więc pew­na róż­no­rod­ność w oby­cza­jach i zwy­cza­jach wca­le nie stoi na prze­szko­dzie jed­no­ści Kościo­ła, ale przy­da­je mu bla­sku i wie­le wno­si do speł­nie­nia jego posłan­nic­twa, jak już wyżej wspo­mnia­no, Sobór świę­ty dla unik­nię­cia wszel­kich wąt­pli­wo­ści oznaj­mia, że Kościo­ły wscho­du pomne na nie­odzow­ną jed­ność całe­go Kościo­ła mają moż­ność kie­ro­wa­nia się wła­sny­mi nor­ma­mi (disci­pli­na), jako bar­dziej zgod­ny­mi z cha­rak­te­rem swo­ich wier­nych i bar­dziej przy­dat­ny­mi dla dobra ich dusz. cał­ko­wi­te prze­strze­ga­nie tej tra­dy­cyj­nej zasa­dy, któ­rej nie zawsze się trzy­ma­no, nale­ży do tego, co jest bez­względ­nie wyma­ga­ne jako wstęp­ny waru­nek przy­wró­ce­nia jed­no­ści. DE 17. Co powie­dzia­no wyżej o upraw­nio­nej róż­no­rod­no­ści, wypa­da rów­nież stwier­dzić o odmien­nym teo­lo­gicz­nym for­mu­ło­wa­niu prawd wia­ry, ponie­waż na Wscho­dzie i na Zacho­dzie do badań nad praw­dą obja­wio­ną sto­so­wa­no odmien­ne meto­dy i podej­ścia w celu pozna­nia i wyzna­wa­nia prawd Bożych. Stąd nic dziw­ne­go, że nie­któ­re aspek­ty obja­wio­nych tajem­nic cza­sem znaj­du­ją sto­sow­niej­sze uję­cie i lep­sze naświe­tle­nie u jed­nych niż u dru­gich, tak że trze­ba powie­dzieć, iż te odmien­ne sfor­mu­ło­wa­nia teo­lo­gicz­ne nie­rzad­ko raczej się wza­jem uzu­peł­nia­ją, niż prze­ciw­sta­wia­ją. Gdy cho­dzi o auten­tycz­ne tra­dy­cje teo­lo­gicz­ne chrze­ści­jan wschod­nich, to trze­ba przy­znać, że są one zna­ko­mi­cie zako­rze­nio­ne w Piśmie św., że wspie­ra je i uwy­dat­nia litur­gia, a zasi­la żywa tra­dy­cja apo­stol­ska oraz pisma Ojców wschod­nich i auto­rów asce­tycz­nych, że zamie­rza­ją one do wła­ści­we­go unor­mo­wa­nia życia, a nawet do peł­nej kon­tem­pla­cji praw­dy chrze­ści­jań­skiej. Obec­ny Sobór świę­ty, skła­da­jąc Bogu dzię­ki za to, że wie­lu wschod­nich synów Kościo­ła kato­lic­kie­go, strze­gą­cych tej ojco­wi­zny i pra­gną­cych żyć nią wier­niej i peł­niej, utrzy­mu­je już w peł­ni łącz­ność z brać­mi sprzy­ja­ją­cy­mi tra­dy­cji zachod­niej, oświad­cza, iż ta cała spu­ści­zna ducho­wa i litur­gicz­na, oby­cza­jo­wa i teo­lo­gicz­na przy­na­le­ży w swych róż­no­rod­nych tra­dy­cjach do peł­nej kato­lic­ko­ści i apo­stol­sko­ści Kościo­ła. DE 18. Po sta­ran­nym roz­pa­trze­niu tego wszyst­kie­go obec­ny świę­ty Sobór wzna­wia oświad­cze­nia poprzed­nich świę­tych Sobo­rów oraz papie­ży, mia­no­wi­cie, że do wskrze­sze­nia i zacho­wa­nia spój­ni i jed­no­ści nie trze­ba “nakła­dać żad­ne­go cię­ża­ru nad to, co jest koniecz­ne” (Dz 15,28). Wyra­ża rów­nież usil­ne pra­gnie­nie, by odtąd wszyst­kie wysił­ki zmie­rza­ły krok za kro­kiem do jej osią­gnię­cia przez róż­ne insty­tu­cje i for­my życia kościel­ne­go, głów­nie przez modli­twę i brat­ni dia­log na temat dok­try­ny i palą­cych zadań urzę­du paster­skie­go w naszych cza­sach. Podob­nie zale­ca paste­rzom i wier­nym Kościo­ła kato­lic­kie­go ści­słe kon­tak­ty z tymi, któ­rzy żyją już nie na Wscho­dzie, ale z dala od ojczy­zny, by wzra­sta­ła bra­ter­ska współ­pra­ca z nimi w duchu miło­ści, a z wyklu­cze­niem wszel­kie­go ducha spo­rów i rywa­li­za­cji. Jeśli się poprze to dzie­ło całą duszą, świę­ty Sobór ufa, że po usu­nię­ciu dzie­lą­cej Zachod­ni i Wschod­ni Kościół prze­gro­dy nasta­nie w koń­cu jed­no miesz­ka­nie, osa­dzo­ne moc­no na węgiel­nym kamie­niu, Jezu­sie Chry­stu­sie, któ­ry z dwoj­ga uczy­ni jed­no.


II. KOŚCIOŁY I WSPÓLNOTY KOŚCIELNE ODŁĄCZONE NA ZACHODZIE DE 19. Kościo­ły i Wspól­no­ty kościel­ne, któ­re odłą­czy­ły się od Rzym­skiej Sto­li­cy Apo­stol­skiej w cza­sie naj­cięż­sze­go bodaj na Zacho­dzie prze­ło­mu, zapo­cząt­ko­wa­ne­go u schył­ku śre­dnio­wie­cza czy też w póź­niej­szych cza­sach, łączy z Kościo­łem kato­lic­kim szcze­gól­ny zwią­zek i powi­no­wac­two, ponie­waż lud chrze­ści­jań­ski przez wie­le minio­nych wie­ków żył we wspól­nym Koście­le. Ponie­waż jed­nak te Kościo­ły i wspól­no­ty kościel­ne róż­nią się znacz­nie nie tyl­ko od nas, ale i mię­dzy sobą odmien­nym pocho­dze­niem, dok­try­ną i życiem ducho­wym, było­by nader trud­no dać ich bez­stron­ny opis, cze­go tutaj nie zamie­rza­my podej­mo­wać. Mimo że jesz­cze nie wszę­dzie umoc­nił się ruch eku­me­nicz­ny i pra­gnie­nie poko­ju z Kościo­łem kato­lic­kim, ufa­my prze­cież, że stop­nio­wo wzra­stać będzie u wszyst­kich zmysł eku­me­nicz­ny i wza­jem­ny sza­cu­nek. Trze­ba jed­nak przy­znać że mię­dzy tymi Kościo­ła­mi i Wspól­no­ta­mi a Kościo­łem kato­lic­kim ist­nie­ją roz­bież­no­ści wiel­kiej wagi, nie tyl­ko na pod­ło­żu histo­rycz­nym, socjo­lo­gicz­nym, psy­cho­lo­gicz­nym i kul­tu­ro­wym, lecz głów­nie w inter­pre­ta­cji praw­dy obja­wio­nej. By jed­nak bez wzglę­du na te róż­ni­ce moż­na było łatwiej pod­jąć dia­log eku­me­nicz­ny, chce­my w dal­szym cią­gu pod­kre­ślić pew­ne punk­ty, któ­re mogą i powin­ny sta­no­wić opar­cie i pod­nie­tę do tego dia­lo­gu. DE 20. Myśl nasza kie­ru­je się przede wszyst­kim ku tym chrze­ści­ja­nom, któ­rzy jaw­nie wyzna­ją Jezu­sa Chry­stu­sa jako Boga i Pana, oraz jedy­ne­go Pośred­ni­ka mię­dzy Bogiem a ludź­mi na chwa­łę jedy­ne­go Boga, Ojca i syna i Ducha Świę­te­go. Zda­je­my sobie jed­nak spra­wę z tego, że ist­nie­ją poważ­ne odchy­le­nia od nauki Kościo­ła kato­lic­kie­go, nawet o Chry­stu­sie — wcie­lo­nym Sło­wie Bożym i o dzie­le odku­pie­nia, a stąd o tajem­ni­cy i funk­cji Kościo­ła oraz o roli Maryi w dzie­le zba­wie­nia. Cie­szy­my się jed­nak, widząc odłą­czo­nych bra­ci, sku­pia­ją­cych się wokół Chry­stu­sa jako źró­dła i ośrod­ka wspól­no­ty kościel­nej. Pożą­da­jąc zjed­no­cze­nia z Chry­stu­sem czu­ją się znie­wo­le­ni do coraz usil­niej­sze­go poszu­ki­wa­nia jed­no­ści, a nad­to do dawa­nia świa­dec­twa swej wie­rze wobec wszyst­kich naro­dów. DE 21. Roz­mi­ło­wa­nie w Piśmie świę­tym oraz cześć czy pra­wie kult dla nie­go skła­nia bra­ci naszych do cią­głe­go i wni­kli­we­go stu­dio­wa­nia tych świę­tych kart: Ewan­ge­lia bowiem “jest mocą Bożą ku zba­wie­niu każ­de­go wie­rzą­ce­go, naj­pierw Żyda, a potem Gre­ka” (Rz 1,16). Przy­zy­wa­jąc Ducha Świę­te­go doszu­ku­ją się w Piśmie Świę­tym Boga jako prze­ma­wia­ją­ce­go do nich w Chry­stu­sie, zapo­wie­dzia­nym przez Pro­ro­ków, wcie­lo­nym dla nas Sło­wie Bożym. Kon­tem­plu­ją w Piśmie świę­tym życie Chry­stu­sa i to, cze­go boski Mistrz nauczał i doko­nał dla zba­wie­nia ludzi, zwłasz­cza tajem­ni­ce Jego śmier­ci i zmar­twych­wsta­nia. Lecz choć odłą­cze­ni od nas chrze­ści­ja­nie przy­zna­ją świę­tym Księ­gom boską powa­gę, to jed­nak mają odmien­ne od nas zapa­try­wa­nia — róż­ni oczy­wi­ście róż­ne — na sto­su­nek Kościo­ła do Pisma św., w któ­rym wedle wia­ry kato­lic­kiej urząd nauczy­ciel­ski Kościo­ła zaj­mu­je spe­cjal­ne miej­sce w wyja­śnia­niu i gło­sze­niu pisa­ne­go sło­wa Boże­go. Nie­mniej Pismo św. jest dla owe­go dia­lo­gu zna­ko­mi­tym narzę­dziem w potęż­nym ręku Bożym dla osią­gnię­cia tej jed­no­ści, któ­rą Zbaw­ca wska­zu­je wszyst­kim ludziom. DE 22. Poprzez sakra­ment chrztu, ile­kroć się go udzie­la nale­ży­cie, sto­sow­nie do Pań­skie­go usta­no­wie­nia, i przyj­mu­je w odpo­wied­nim uspo­so­bie­niu duszy, czło­wiek zosta­je praw­dzi­wie wcie­lo­ny w Chry­stu­sa ukrzy­żo­wa­ne­go i uwiel­bio­ne­go i odra­dza się ku uczest­nic­twu w życiu Bożym wedle owych słów Apo­sto­ła: “We chrzcie zosta­li­ście razem z nami pogrze­ba­ni, w nim też powsta­li­ście przez wia­rę w potę­gę Boga, któ­ry go wskrze­sił” (Kol 2,12). Wobec tego chrzest sta­no­wi sakra­men­tal­ny węzeł jed­no­ści trwa­ją­cy mię­dzy wszyst­ki­mi prze­zeń odro­dzo­ny­mi. Wsze­la­ko chrzest sam przez się jest jedy­nie pierw­szym zacząt­kiem, jako że cał­ko­wi­cie zmie­rza do osią­gnię­cia peł­ni życia w Chry­stu­sie. Zatem chrzest ma pro­wa­dzić do peł­ne­go wyzna­wa­nia wia­ry, do cał­ko­wi­te­go wcie­le­nia w zgod­ną z wolą Chry­stu­sa insty­tu­cję zba­wie­nia, wresz­cie do peł­ne­go wsz­cze­pie­nia w eucha­ry­stycz­ną wspól­no­tę. Pomi­mo że odłą­czo­nym od nas Wspól­no­tom kościel­nym bra­ku­je peł­nej jed­no­ści z nami, wypły­wa­ją­cej z chrztu, i choć w naszym prze­ko­na­niu nie prze­cho­wa­ły one wła­ści­wej i cał­ko­wi­tej rze­czy­wi­sto­ści eucha­ry­stycz­ne­go miste­rium, głów­nie przez brak sakra­men­tu kapłań­stwa, to jed­nak spra­wu­jąc w Świę­tej Uczcie pamiąt­kę śmier­ci i zmar­twych­wsta­nia Pań­skie­go, wyzna­ją, że ozna­cza ona życie w łącz­no­ści z Chry­stu­sem i ocze­ku­ją Jego chwa­leb­ne­go przyj­ścia. Wobec tego nauka o Uczcie Pań­skiej, o innych sakra­men­tach i kul­cie oraz o posłu­gach Kościo­ła powin­na sta­no­wić przed­miot dia­lo­gu. DE 23. Chrze­ści­jań­ski styl życia tych bra­ci zasi­la się wia­rą w Chry­stu­sa, a krze­pi łaską chrztu i słu­cha­niem sło­wa boże­go. Prze­ja­wia się zaś w oso­bi­stej modli­twie, w roz­wa­ża­niu Pisma św., w życiu chrze­ści­jań­skiej rodzi­ny w kul­cie spra­wo­wa­nym przez wspól­no­tę zbie­ra­ją­cą się, aby chwa­lić Boga. Zresz­tą ich kult zawie­ra nie­je­den oczy­wi­sty pier­wia­stek wspól­nej sta­ro­żyt­nej litur­gii. Pokła­da­nie wia­ry w Chry­stu­sie wyda­je owo­ce w posta­ci uwiel­bie­nia i dzięk­czy­nie­nia za dobro­dziej­stwa otrzy­ma­ne od Boga, docho­dzi do tego żywe poczu­cie spra­wie­dli­wo­ści i szcze­ra miłość ku bliź­nim. Ta zaś czyn­na wia­ra stwo­rzy­ła pokaź­ną ilość insty­tu­cji dla ulże­nia nędzy ducho­wej i mate­rial­nej, lep­sze­go wycho­wa­nia mło­dzie­ży, dla stwo­rze­nia bar­dziej ludz­kich warun­ków życia spo­łecz­ne­go i utrwa­le­nia powszech­ne­go poko­ju. Jak­kol­wiek więc wie­lu spo­śród chrze­ści­jan nie zawsze w ten sam spo­sób poj­mu­je Ewan­ge­lię w dzie­dzi­nie moral­nej co kato­li­cy i nie przyj­mu­je tych samych roz­wią­zań w trud­niej­szych zagad­nie­niach dzi­siej­sze­go spo­łe­czeń­stwa, to mimo wszyst­ko pra­gną oni tak jak i my moc­no trwać przy Chry­stu­so­wym sło­wie jako źró­dle cno­ty chrze­ści­jań­skiej i dać posłuch apo­stol­skie­mu naka­zo­wi: “Wszyst­ko, cokol­wiek uczy­ni­cie w sło­wie albo uczyn­ku, wszyst­ko w imię Pana Jezu­sa Chry­stu­sa czyń­cie, dzię­ku­jąc przez Nie­go Bogu Ojcu” (Kol 3,17). Stąd eku­me­nicz­ny dia­log moż­na zacząć od moral­ne­go zasto­so­wa­nia Ewan­ge­lii. DE 24. Tak więc po krót­kim wyja­śnie­niu warun­ków, doty­czą­cych dzia­łal­no­ści eku­me­nicz­nej oraz zasad, jaki­mi ma się ona kie­ro­wać, z ufno­ścią zwra­ca­my oczy w przy­szłość. Świę­ty Sobór obec­ny wzy­wa wier­nych do powstrzy­ma­nia się od wszel­kiej lek­ko­myśl­no­ści i nie­roz­waż­nej gor­li­wo­ści, któ­re by mogły zaszko­dzić praw­dzi­we­mu postę­po­wi ku jed­no­ści. Ich bowiem dzia­łal­ność eku­me­nicz­na nie może być inna jak tyl­ko w peł­ni i szcze­rze kato­lic­ka, czy­li wier­na praw­dzie, któ­rą otrzy­ma­li­śmy po Apo­sto­łach i Ojcach, i zgod­na z wia­rą zawsze przez Kościół kato­lic­ki wyzna­wa­ną a zara­zem zmie­rza­ją­cą do tej peł­ni, któ­ra z woli Pana ma z upły­wem cza­su przy­da­wać wzro­stu Jego Cia­łu. Ten świę­ty Sobór wyra­ża naglą­ce życze­nie, by poczy­na­nia synów Kościo­ła kato­lic­kie­go zespo­lo­ne z poczy­na­nia­mi bra­ci odłą­czo­nych posu­wa­ły się naprzód bez stwa­rza­nia jakich­kol­wiek prze­szkód na dro­gach Opatrz­no­ści i bez uprze­dzeń co do przy­szłych pod­niet Ducha Świę­te­go. Ponad­to stwier­dza swą świa­do­mość, że ten świę­ty plan pojed­na­nia wszyst­kich chrze­ści­jan w jed­no­ści jed­ne­go i jedy­ne­go Kościo­ła Chry­stu­so­we­go prze­kra­cza ludz­kie siły i zdol­no­ści. Toteż nadzie­ję swą pokła­da cał­ko­wi­cie w modli­twie Chry­stu­sa za Kościół, w miło­ści Ojca ku nam, w mocy Ducha Świę­te­go. “A nadzie­ja nie zawo­dzi, gdyż miłość Boga roz­la­na jest w ser­cach naszych przez Ducha Świę­te­go, któ­ry nam jest dany” (Rz 5,5).

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.