Kontekst Wcielenia — Kontekst Wiary
- 14 stycznia, 2005
- przeczytasz w 4 minuty
Jak wyglądałaby nasza kultura, historia i szanse na osiągniecie nieprzemijającego szczęścia bez Bożego Wcielenia? Czy obecne, tak często traktowane jako coś „normalnego” podejście do Tajemnicy Wcielenia nie przysłania nam głębokiego znaczenia inkarnacji? Co zmieniło Wcielenie Chrystusa w kondycji rzeczywistości, w której żyjemy, tak w naszym prywatnym życiu, jak i globalnie – w świecie pełnym niesprawiedliwości, ran, ale i nadziei? Spójrzmy dokładniej na czas i kulturę, w której narodził się Chrystus, zanim choćby po części spróbujemy odpowiedzieć na te pytania.
I
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta… Łk 2,1
Świat cywilizacji w jakiej narodził się Jezus był zarysowany granicami Imperium Romanum, poza którym, za wyjątkiem Partów, istniały już tylko krainy barbarzyńców. Ów świat skupiony był wokół basenu Morza Śródziemnego, choć w swojej rozpiętości sięgał północnej Brytanii, opierał się na Dunaju, biegł wzdłuż zachodnich brzegów Morza Czarnego do kolejnych krain Azji Mniejszej, aby wraz z Palestyną ogarnąć północne rejony Egiptu, Cyrenajki, Numidii i Mauretanii zamykając swój krąg na przesmyku między Afryką a południową Betyką, tj. dzisiejszą Andaluzją.
Prowincje Rzymskie znajdowały się pod panowaniem cesarza Oktawiana Augusta i osiągnęły one stan niezwykłej stabilności i prosperity na przełomie ery. Geografia pokazuje, że była to cywilizacja rozległych przestrzeni. Późno-antyczna społeczność w większości żyje przede wszystkim na wsi, poza miastami (90%), stąd bite trakty i transport są priorytetami w komunikacji i handlu. Wobec tak rozległych obszarów ostrym kontrastem jest Rzym, do którego „wiodły wszelkie drogi”. Roma, stolica i chluba Imperium była gęsto zaludnionym, a przy tym ściśle zabudowanym, skupiskiem o liczbie mieszkańców wahających się około 500.000.
To tu jest centrum ówczesnego świata, to stąd Cesarz patrzy na poddane mu prowincje i wysyła swoich namiestników do różnych zakątków jak Palestyna. Poddani Augusta stanowią społeczność podzieloną na trzy zasadnicze klasy. Tworzy je elita składająca się z: senatorów, arystokratów, dowódców poszczególnych armii (2%), dalej, klasy średnie (8%) i wreszcie cała rzesza niewolników i biedoty (90%). Ludzi tego czasu cechowała ogromnie konserwatywna mentalność z wrogim nastawieniem do wszelkich „nowinek” tak w sferze życia publicznego, jak i religii czy filozofii.
Podstawą rodziny była osoba ojca (paterfamilias), zaś rola żony i matki była związana przede wszystkim z rodzicielstwem. Podstawowym aksjomatem jest „wierność przeszłości”, „tradycji ojców” i stąd wysiłek do zachowania więzi z tą przeszłością. Stąd też wszelkie innowacje w dziedzinie religii i kultu były zbrodnią. Taka mentalność określi wkrótce chrześcijaństwo znamiennym epitetem „nowego i zbrodniczego zabobonu” (superstitio nova et malefica). Ten świat pomimo lokalnych napięć, mających miejsce na pograniczach cesarstwa, głosi poddanym „wieczny pokój”: Pax Romana. Ale ów polityczny slogan nie dawał ukojenia dla ludzkiej duszy. Na przełomie I i II wieku naszej ery pojawia się nowa religijność nacechowana metafizycznym niepokojem o silnym, emocjonalnym zabarwieniu.
Takie nowe, nieznane poprzednim pokoleniom potrzeby nie mogły być zaspokojone tradycyjną religijnością publicznych rytuałów. Pragnienie zbliżenia się do bóstwa, wewnętrzne, duchowe dążenie do zjednoczenia z nim i mistycznego uniesienia, wybiega daleko poza ramy działań sakralnych będących częścią publicznego, skodyfikowanego systemu. Oto obok oficjalnej, politeistycznej religii imperium, pojawia się coraz więcej kultów „wschodnich”, tj. inspirowanych mitologiami religii perskich, frygijskich czy zhellenizowaną wersją wierzeń egipskich. Te nowe kulty miały charakter zarówno uniwersalistyczny, głoszący swoje przesłanie dla wszystkich ludów, jak i indywidualistyczny, gdzie jednostka dostępowała wtajemniczenia w kolejne stopnie zbawienia duszy. W mitologii wielu tych religii pojawia się postać cierpiącego boga (Attis, Adonis, Ozyrys), który umiera gwałtowną śmiercią, ale dostępuje zmartwychwstania. Stąd też osoba wtajemniczona w losy takiegoż bóstwa, uzyskiwała nadzieję pełnego zbawienia przez rytualne zjednoczenie się z danym bogiem.
Zachowane teksty religijne tegoż okresu czy też groty i komnaty w których dokonywało się oczyszczenie i wtajemniczenie ukazują ludzką duszę nękaną lękiem o swoje wieczne szczęście i poszukującej zbawiciela. Tak oto ów politycznie „spokojny” świat przeżywa niebywały kryzys duchowy, objawiający się wzrostem zainteresowania życiem wiecznym, indywidualnym zbawieniem duszy, bezpośrednim kontaktem z bóstwem, które byłoby w stanie zapewnić wieczna szczęśliwość na Polach Elizejskich. Taka religijność znamionuje ludzi wrażliwych, raczej jednostki niż masy, ale ich liczba będzie rosła w miarę nieszczęść (inflacja, epidemie, wojny, kataklizmy). Misteria nie były czymś nowym w antycznym świecie, skoro ich tradycja i sława sięga obrzędów Eleusis pod Atenami (tj. w czasach klasycznych). W tym jednak okresie raptownie zwiększa się liczba misteriów, które łączą w sobie elementy różnych religijnych tradycji.
Synkretyzm, czyli łączenie elementów z wielu tradycji religijnych w jedną formę, staje się znamieniem owej religijności, a tradycyjni bogowie przebierają nowe imiona i funkcje. Jedne po drugich kwitną misteria i religie oferujące wtajemniczenie w kult Mitry, Kybele, Serapisa, Isis-Matki czy innych boskich mocy. Ludzie, tak intelektualiści i arystokraci, jak żołnierze, szewcy, czy niewolnicy odczuwają potrzebę jakieś duchowej alternatywy dla religii skupionej na oficjalnym kulcie. Pojawia się swoisty głód i pragnienie Zbawcy, który na swoich ramionach przeniósłby ludzka duszę w krainę szczęśliwości.
II
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Mt 1,1
Późno-hellenistyczna religia Żydów, bezpośrednie tło dla narodzin Chrystusa, nie była lekarstwem na ów ból duszy i istniały poważne powody, dla których nie zaspokajała ona potrzeb tamtego społeczeństwa. Wyznawcy religii objawionej Mojżeszowi przeżywali niezwykle istotny dla ich tożsamości moment dziejowy, który domagał się od nich wyraźnej odpowiedzi na wyzwanie czasu: czy religia i teologia Tory winna podążyć drogą uniwersalizmu czy partykularyzmu?
Odpowiedź na tę alternatywę określa cały przyszły kierunek egzystencji tej tradycji, jej stosunek do otaczającego, pogańskiego świata, granice kontaktów z nim, samo-rozumienie siebie w świetle Objawienia Mojżeszowego, ale i troskę o zbawienie wśród Ludu Wybranego i nie-Żydów. Te dwa odmienne sposoby samo-rozumienia siebie przez członków Narodu Wybranego tworzyły napięcie dostrzegalne w zachowanych filozoficznych, teologicznych i religijnych dokumentach tego okresu.
Nurt partykularystyczny dążył przede wszystkim do ochrony tradycji wiary od wpływów otaczającego ich pogańskiego świata i eklektycznej kultury. Ta część Żydów pragnęła ocalić „czystość” Tradycji Mojżeszowej od jakiejkolwiek „zmazy” kontaktu, dialogu czy pomostów między Izraelem a resztą świata. Charakterystycznym dla tej teologii był kult skupiony wokół świątyni Jerozolimskiej z różnymi grupami religijnymi znanymi nam z Ewangelii, a także i sekty, jak na przykład esseńczycy znad Morza Martwego, które chociaż kontestowały oficjalny kult Świątyni, tym niemniej równie radykalnie odcinały się od kontaktów z wszelkimi formami ówczesnej hellenistycznej kultury. Ta teologia była teologia „getta”, skupiona na samej sobie, wroga wobec cywilizacji, nieufna wobec „obcych”, a przy tym doktrynalne wierna swoim aksjomatom. Dla tych Żydów poganie pogrążeni są bez nadziei ocalenia w bałwochwalstwie, stąd też nie dostąpią uczestnictwa w Królestwie Bożym, które w czasach ostatecznych, przy przyjściu Mesjasza, pojawi się na ziemi. Nieobrzezanych czeka zagłada u kresu dziejów.
Apokaliptyka żydowska tego okresu pochodząca z Palestyny przedstawia taki właśnie mroczny obraz sądu Jahwe nad światem. Powstanie Machabeuszy, triumf tradycjonalistów i wynikający z nich ruch faryzeuszy, saduceuszy i innych znanych z Ewangelii ugrupowań żydowskich dopisały znaczną liczbę zwolenników do tego nurtu, choć nie zagłuszyły przesłania ich przeciwników.
Historia Żydów tego okresu to jednak nie tylko Palestyna, na której skupiają się Ewangelie, to również diaspora (tj. Żydzi emigranci żyjący na obszarze od Cyrenajki po Babilonię i Azję Mniejszą). Uniwersalizm, choć obecny w wierzeniach Żydów od czasu opowieści o przymierzu Noe z ludzkością symbolizowanym tęczą, szczególnie w tym okresie konfrontacji z partykularyzmem, rozwija się w ośrodkach pozapalestyńskich, gdzie Żydzi wchodzą w codzienny kontakt z poganami przez wychowanie i kształcenie, handel, służbę w armii (wiemy o znacznej liczbie najemników żydowskich w legionach rzymskich), czy inne formy życia społecznego.
To właśnie środowisko diaspory aleksandryjskiej dostrzega potrzebę przekładu ksiąg Prawa i Proroków na język ich otoczenia, tworząc w ten sposób Septuagintę (III – I p.n.e.), wyjątkowy pomost kulturowy między mentalnością Starego Testamentu a kulturą hellenistyczną. To również wśród tych środowisk powstaje koncepcja „synagogi” jako domu modlitwy, gdy pielgrzymowanie do Świątyni jerozolimskiej staje się z różnych powodów niemożliwe. Warto również zaznaczyć, że wkrótce synagogi pojawią się także i w samej Jerozolimie, choć nie będą stanowiły alternatywy dla kultu Świątyni. Choć wśród badaczy nadal trwa debata nad okresem i okolicznościami powstania instytucji synagogalnej, nie ulega wątpliwości, że w okresie bezpośrednio poprzedzającym pojawienie się chrześcijaństwa synagoga staje się ważnym miejscem zgromadzeń Żydów będących poza Jerozolimą, tak na terenie Palestyny (epizody z życia Jezusa), jak i na pozostałych obszarach gdzie żyli Żydzi. Można powiedzieć, że to właśnie dzięki tej instytucji po zburzeniu Jerozolimy przez Rzymian w 70 r.n.e religia żydowska przetrwa do naszych czasów.
Uniwersalizm, którego jednym z najwybitniejszych przedstawicieli był znakomity teolog, filolog i erudyta Filon z Aleksandrii (I p.n.e. — I n.e.), głosił przesłanie nadziei dla pogan i ich kultury, o ile tylko rozpoznają istnienie jedynego Boga i przyjmą pewne minimum zaleceń moralnych wynikających z religii żydowskiej.
To właśnie ten nurt był zainteresowany pewnym stopniem prozelityzmu (Septuaginta), czy też liberalizowanie kultu w synagogach, tak aby i nie-Żydzi mogli w nim uczestniczyć. Zatem uniwersalizm propagował wizję religii Mojżeszowej, która mogła być zrozumiała do pewnego stopnia dla pogańskiego słuchacza w formie radykalnego monoteizmu. Jednakże to nie uniwersalizm wyszedł zwycięsko z konfrontacji z partykularyzmem. Ten ostatni propagując rytualizm, radykalne przywiązanie do tradycji i legalizm zdał się przekonywująco przemówić do rzesz Żydów spychając opozycje w kierunku synkretyzmu i dalszej hellenizacji.
Być może o zwycięstwie konserwatywnej opcji teologiczno-religijnej zadecydowała rosnąca ksenofobia jak i polityczna egzaltacja, której ślady znajdujemy w Ewangeliach. Ostatecznie to nie Filon z Aleksandrii został głosicielem i komentatorem nauki Jezusa, a Paweł z Tarsu, nawrócony faryzeusz, i sprawą teologicznej wyobraźni pozostanie spekulacja, jak wyglądało by chrześcijaństwo, gdyby zamiast Pawła, Apostołem Narodów został Filon. Czy ów konflikt w gminach żydowskich nie był archetypiczną chyba za trudne słowo konfrontacją „społeczeństwa otwartego” z „zamkniętym” – oto jeszcze jedno pytanie pojawiające się w cieniu Wcielenia Słowa Bożego. Zatem zrozumiałym się staje, że taka wersja religii Żydów nie była w stanie przemówić zrozumiałym głosem do ich pogańskiego otoczenia.
III
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. J 1,14
Pojawienie się, rozszerzanie, przetrwanie prześladowań i ostateczny tryumf chrześcijaństwa nad kultami Mitry, Serapisa i religią Mojżesza nie jest sprawą przypadku. Naiwnym byłoby upatrywanie dynamicznego wzrostu chrześcijaństwa w fakcie, że przekonywująco przemawiało do rzesz biedoty i niewolników, że było propagowane przez fanatycznych męczenników i nader wpływowe wdowy, czy też dlatego, że poganie zostali poruszeni okrutną męką i śmiercią żydowskiego Nauczyciela. Prosta odpowiedz niektórych teologów, że „Bóg tak chciał” wydaje się ukazywać Bożą wolę działającą wbrew, a nie przez, historyczny kontekst, mentalność, język i kulturę. Zatem kiedy Słowo stałem się ciałem i zamieszkało między nami? Co Wcielenie zmieniło, co nowego wniosło i dlaczego zostało przyjęte z wielką nadzieją?
Można wyłonić kilka przyczyn, które są możliwe do zaakceptowania, zarówno przez krytycznego teologa, historyka Kościoła, czy też badacza późno-antycznej kultury. Po pierwsze, chrześcijaństwo oparte na doświadczeniu wiary, a nie metafizycznej spekulacji, pragnie aktywnie nawracać ludzi bez względu na ich etniczne pochodzenie, klasę społeczną czy wykształcenie. Ani religia żydowska, nawet przy jej uniwersalistycznym modelu, ani – choć wiele mniej społecznie rozpowszechnione — misteria, nie miały wpisanego w swoim rdzeniu nakazu „głoszenia Ewangelii całemu światu”. Tak charakterystyczny dla chrześcijaństwa tego okresu element otwartości był rewolucyjny. Stwierdzenie świętego Pawła „nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście czymś jednym w Chrystusie Jezusie”, (Gal 3,28) rewiduje zarówno podziały stanowiące fundamenty separacji Żydów od reszty świata, jak i rozróżnienia charakterystyczne dla organizacji społeczności pogańskiej.
Takie radykalne przewartościowanie ustanowionych relacji społecznych, które w świetle nowej wiary otrzymują zupełnie odmienne znaczenie, wyzwoliły w różnych grupach niespotykaną duchową energię do życia nową wiarą. Wcielenie Syna Bożego wnosi zatem w ludzki świat zupełnie nową perspektywę, w której po raz pierwszy dane jest człowiekowi, z całym bagażem ograniczenia ludzkiej natury, wyjrzeć poza historyczno-kulturowy horyzont i dostrzec Boży plan zbawienia obejmujący dosłownie wszystkich. Nie było dotąd religii tak otwartej w obrębie kultury indo-eropejskiej. Włączenie kobiet i niewolników w aktywny udział w życiu religijnej społeczności, zmienia raz na zawsze model życia społecznego, pomimo faktu, że kobiety nadal będą poddane mężczyznom, a niewolnicy nie staną się wyzwoleńcami wraz z momentem przyjęciem nowej wiary. Tym niemniej w sferze duchowej, tj. dostępu do zbawienia, jak i wewnątrz wspólnoty chrześcijańskiej (ekklesia) obie grupy zyskują nowe poczucie wartości.
Po drugie, rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa dokonywało się poprzez diaspory żydowskie (misja Pawła), która w znacznym stopniu reprezentowały nurt uniwersalistyczny. Kontakt ze światem pogańskim, a przez to zdolność do zrozumienia języka, mentalności, zwyczajów otaczającego świata pomagały w przyjęciu Chrystusa jako Mesjasza, który równocześnie jest Zbawicielem wszystkich ludzi.
Takie przesłanie wprowadza więcej okazji do dialogu, szukania wspólnego dziedzictwa, a nie izolacji, odrzucenia i wrogości. Żydzi „bojący się Boga”. Byłoby dużym błędem patrzenie na dzieje wczesnego, po-apostolskiego Kościoła jako na instytucje przypominająca nam dzisiejszy Kościół z jasno określonymi funkcjami i kultem, strukturami (diakoni, kapłani, biskupi), czy wyraźnym rozdziałem ortodoksji od herezji.
Pierwotne gminy chrześcijańskie rozsiane szczególnie we południowo-wschodniej części Imperium, nie tworzyły jednolitej tkanki organizacyjnej. Istnieje co prawda silna tożsamość duchowa, tj. rozumienie Kościoła jako wspólnoty (koinonia), wierzącej w Zmartwychwstałego Chrystusa, ale już same nabożeństwa, kalendarz liturgiczny, używane teksty pism nowotestamentalnych, różnią się zasadniczo między Azją Mniejszą, Grecją i samym Rzymem. Sam chrzest, choć przeważała formuła trynitarna (W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego) i używano powszechnie wody, przebiegał zupełnie inaczej w Aleksandrii, a inaczej w Koryncie czy Poncie. Eucharystia mogła być sprawowana przez proroków, tj. charyzmatycznych liderów danej grupy, o czym świadczy starożytny zbiór praw gminy chrześcijańskiej Didache. Pierwsi chrześcijanie byli w stanie myśleć, modlić się i nauczać o Bogu wcielonym w bardzo swobodny, twórczy sposób, kierując swoje przesłanie do ludzi z różnych warstw środowisk. Do każdego przemawiali – jak Paweł na Areopagu – w jego własnym języku mentalności i kultury.
Stereotyp, że pierwotne chrześcijaństwo było wiarą i religią „prostaczków”, a potem przyszli intelektualiści i bogacze i wszystko popsuli, jest zupełnie chybiony, choć wciąż popularny. Również bowiem przedstawiciele elit i arystokracji przyjmowali chrzest, gdyż i oni byli dotknięci owym duchowym kryzysem w którym rodziła się religia Chrystusa, i poszukiwali ukojenia dla ich zatrwożonej duszy. Choć nie posiadamy wystarczającej ilości dokumentów, czy świadectw w rodzaju Wyznań św. Augustyna pochodzących od rzymskich senatorów, dowódców armii czy urzędników cesarskich, to i ta nieliczna procentowo grupa usłyszała o Chrystusie i jego przesłaniu za pośrednictwem niewolników-nauczycieli muzyki, greki, fryzjerów czy handlarzy. Pogańscy intelektualiści, aczkolwiek wrodzy chrześcijaństwu przez najbliższe pokolenia, a w tym filozofowie, również dzieli niepokój poszukiwania prawdy, a niektórzy, jak św. Justyn Męczennik, wybrali filozofię Ewangelii nad tradycję stoików i Platona. Tak szerokie oddziaływanie chrześcijaństwa było możliwe i skuteczne, gdyż głosząc Objawienie Syna Bożego, uznawało, że to Słowo-Logos jest jedynym Źródłem Mądrości, który kieruje swoje przesłanie do wszystkich, bo za wszystkich umarł pod Poncjuszem Piłatem.
Kolejnym, istotnym powodem, dla którego chrześcijaństwo wyszło zwycięsko z ówczesnego kryzysu duchowego była szczególna troska o ludzi ubogich. Prawdą jest, że już Prawo Mojżeszowe broniło biedaka, wdowę i sierotę, a gminy żydowskie otaczały ubogich szczególną opieką. Także i w pogańskim Rzymie rozdawano ubogim zboże za darmo, choć powodem takiego dobroczynności nie było miłosierdzie, lecz strach przed rozruchami i buntem plebsu. Tym niemniej inspirowani Ewangelią uczniowie Jezusa otaczali opieką wszelkiego rodzaju ubogich na skalę nieporównywalną do poprzednich aktów dobroczynności.
Uznawano, że taka dobroczynność jest jednym z głównych zadań lokalnych przełożonych gmin, który określano tytułem episkopos, tj. nadzorującego życie wspólnoty. Zatem wyłaniająca się funkcja biskupa, była przede wszystkim rolą opiekuna nad najbardziej potrzebującymi, zagrożonymi, narażonymi na wyzysk członkami wspólnoty jak wdowy i sieroty. W tej funkcji uczestniczyli także lokalni diakoni i diakonise, jak i coraz większą role odgrywali prezbiterzy. Działalność dobroczynna dawała członkom lokalnego Kościoła, jak i była widziana przez pogan, jako wyraz nie tylko praktycznej miłości, ale również zagwarantowanie osobistego bezpieczeństwa, co było zupełną nowością. Oto bowiem w obliczu śmierci męża, czy rodziców, nieszczęścia choroby, czy klęski głodu, nieszczęścia pożaru jednostka znajdowała opiekę i praktyczną pomoc wśród braci i sióstr w wierze. Samotność znana antyczności w obliczu pięknego, ale i nieobliczalnego świata, w tym chrześcijańskim motywie znajduje ogrom nadziei, wsparcia i solidarności. Człowiek antyczny, choć prawie bezbronny wobec klęsk i bólu w chrześcijańskim etosie miłosierdzia znajdował nieznane mu poczucie bycia częścią duchowej rodziny.
Wspomniane powyżej powody dawały chrześcijaństwu atuty pozyskania wiernych z wszelkich grup społecznych i narodowościowych. Wydaje się jednak, że te radykalne wartości nowej religii są równie istotne w dzisiejszym świecie jak u zarania chrześcijaństwa. Co więcej, taki etos może inspirować zarówno życie rodzinne, tzw. „prywatne” jak i publiczne. Troska o segregowanie śmieci, o ludzi głodujących w Afryce, zabijanych w Iraku czy dotkniętych tragedia w Azji, ponownie w świetle Słowa, które stało się ciałem, uzyskują nową perspektywę jak i wzywają do konkretnej, praktycznej postawy.
Chrześcijaństwo nie może być więc skupione samo na sobie, bo byłoby to sprzeczne z jego istotą. Jest natomiast wezwane, w różnych kulturowych okolicznościach, do realizowania przesłania o swojej otwartości na wszystkich ludzi bez względu na płeć, wiek, pochodzenie czy stan cywilny, rodzaj uczestnictwa w życiu sakramentalnym, czy orientację seksualną. Dalej, jest ono wezwanie do poszanowania różnych swoich wyrazów gdyż jest przeciwieństwem totalitarnej jednorodności, „odgórnej jednomyślności”, czy istnienia tabu. I wreszcie musi głośno dopominać się o prawa, sprawiedliwość i ochronę najbardziej zagrożonych i prześladowanych, tj. ludzi, których inni umieszczają poza marginesem, lub w jego obrębie. Tradycyjne jedno puste nakrycie na Wigilijnym stole jest wyrazem takiej właśnie chrześcijańskiej intuicji. Jak wyglądała by nasza cywilizacja bez chrześcijaństwa? Być może nie byłoby krucjat i nowożytnych wojen religijnych znanych nam z historii Kościoła, być może nauka nie prowadziła by sporu z religią, być może w inny sposób odkrylibyśmy prawa człowieka. Wcielenie Boga przyniosło jednak najistotniejszą prawdę do której w inny sposób nie mielibyśmy dostępu: o naszej własnej, indywidualnej godności jako ludzi, bo jak zauważył Św. Atanazy Aleksandryjski: Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem.
Ks. dr Piotr Ashwin-Siejkowski
Dodatkowa literatura:
Pierwsi świadkowie. Wybór najstarszych pism chrześcijańskich, opr. ks. M. Starowieyski, Znak, Kraków, Znak, 1988
Alföldy, G., The Social History of Rome, Croom Helm, London-Sydney, 1985.
Lieu, M. J., Neither Jew nor Greek? Constructing Early Christianity, T&T Clark, London – New York, 2002.
Pietras, H., Od prezbyteratu do kapłaństwa: ewolucja pojęć i urzędu, „Studia Bobolanum”, 3 (2002), 5–17.
Schillebeeckx, E., The Church with a Human Face. A New and Expanded Theology of Ministry, Xpress Reprints, London, 1988
Wipszycka E., Kościół w Świecie późnego antyku, PIW, Warszawa 1994.