Liberalni chrześcijanie czyli unitarianizm w Nowej Anglii
- 7 listopada, 2004
- przeczytasz w 29 minut
Pojawili się na początku w III wieku w Egipcie. Gdy na skutek prześladowań zaniknęli w VI wieku, odżyli 1000 lat później na Węgrzech, w Polsce (słynni Bracia Polscy) oraz we Włoszech. W XVIII wieku ruch ten odżył w Nowej Anglii i był tak popularny, że nazywano go „religią Bostonu”. Mowa oczywiście o unitarianiźmie.
1. Początki Nowej Anglii
Emigracja do Nowej Anglii zaczęła się już w 1619 roku, gdy przybyła tu pierwsza grupa osadników. Purytanie początkowo nie mieli jasno sprecyzowanego stanowiska odnośnie stosunku do Kościoła anglikańskiego. Część, podobnie jak wielu rozłamowców, uważała, że to oni stanowią „prawdziwy” Kościół Anglii, oczyszczony z naleciałości. Inni uważali, że tworzą nowy, Kościół kongregacjonalny, w którym każda parafia będzie miała zupełną autonomię co do formy i treści głoszonej przez siebie Ewangelii. Nowa Anglia była zorganizowana dość teokratycznie. Pełnię praw obywatelskich mieli tylko i wyłącznie mężczyźni będący członkami Kościoła. To oznaczało, że każdy dorosły musiał wykazać przed zgromadzeniem parafian „dowód” swojego duchowego nawrócenia i ten dowód musiał być uznany za wystarczający przez wiernych — była to doktryna „widzialnych świętych”. Inni, nie mogący wykazać takiego nawrócenia musieli i tak uczestniczyć w nabożeństwach pod karą grzywny pieniężnej, a nawet chłosty.
Życie w nowej kolonii było na początku trudne i pełne niebezpieczeństw: choroby, śmiertelność dzieci i kobiet, rajdy indiańskie — stąd też ustawodawstwo kolonialne było niezwykle surowe. Cudzołożników karano chłostą, a kobietom przyszywano literę „A” na znak ich hańby. Z tą praktyką skończono dopiero w połowie XVII wieku, gdy okazało się, iż jedną kobietę przywiódł do grzechu jej duszpasterz. Kongregacjoniści wykazywali także wyjątkowo małą tolerancyjność w stosunku do wierzących inaczej: w 1638 roku wyrzucono z kolonii niepospolicie inteligentną Anne Hutchinson (1591–1643), która ośmieliła się krytykować kazania niektórych duchownych. Gdy w kilka lat później Indianie zabili ją i prawie całą jej rodzinę, purytanie z satysfakcją odnotowali to jako znak kary boskiej. Gdy część kongregacjonistów stała się baptystami i odrzuciła chrzest noworodków, odpowiedziano wygnaniem niektórych z nich do Rhode Island. Za bycie baptystą usunięto z urzędu prezydenta Harvardu Henry’ego Dunstera (1609–1659). Największe prześladowania spotkały kwakrów, których początkowo karano grzywną, chłostą i wygnaniem. Gdy jednak w 1660 Mary Dyer wcześniej dwukrotnie skazana na wygnanie, wróciła do Bostonu, została skazana na śmierć i powieszona. „Wisi tam na drzewie, jak flaga dla innych z jej sekty ku przestrodze” — zanotował pewien świadek. Dopiero petycja kwakrów do króla Anglii Karola II poskutkowała i zakazał on zabijania kogokolwiek za wiarę.
Przy wszystkich swoich wadach kongregacjoniści mieli i pozytywne cechy, kładąc ogromny nacisk na edukację: w 1636 roku założyli Uniwersytet Harvarda, w 1701 roku Uniwersytet w Yale a w 1746 roku razem z prezbiterianami Uniwersytet w Princeton. Byli także jednymi z pierwszych, którzy potępili niewolnictwo i to już w połowie XVII wieku, a więc w czasach gdy większość Kościołów nie miała problemów z jego uzasadnieniem na gruncie biblijnym. Również jako pierwsi ordynowali na pastorów murzynów i Indian, przeciwstawiając się tym, którzy na gruncie Biblii dowodzili podrzędności tych grup.
Jak było wspomniane, tylko „nawróceni” byli pełnoprawnymi członkami kościoła, tylko oni mogli przystępować do Komunii, ale też tylko ich dzieci mogły być ochrzczone. Gdy jednak zaczęło dorastać drugie pokolenie w Nowej Anglii, niewielu z nich mogło się wykazać „nawróceniem” i ich dzieci nie mogły dostąpić chrztu. Problem ten zaczął narastać w latach 40-tych XVII wieku i wierni zaczęli żądać by chrzcić dzieci, które miały chociażby jednego z dziadków jako „członka Kościoła”. Inni pastorzy uznali to za skandaliczną innowację i co ciekawe, byli wsparci przez sporą grupę wiernych. Richard Mather od samego początku poparł „Połowiczne Przymierze”, być może pod wpływem tego, iż jeden z jego synów nie był członkiem Kościoła. Ostatecznie w 1662 roku 70 pastorów i świeckich zebrało się na synodzie w Bostonie, który pod wpływem Richarda Mathera przygniatająco zatwierdził „Połowiczne Przymierze”.
Pod koniec 1691 roku kilka dziewcząt przyłapanych na wróżeniu nazwisk swoich przyszłych mężów, powiedziało, że uczyniły to pod wpływem namów Szatana i jego czarownic, po czym oskarżyły kilka kobiet z okolic Salem. Widząc, iż sąd daje wiarę ich wymysłom, dziewczyny rozkręciły spiralę oskarżeń o czary, za dowód podając swoje wizje i rzekome tortury. Głosy rozsądku zdały się na nic — jeden z oskarżonych o czary powiedział, że wytrzepie im te brednie z pupy — i sędziowie zaczęli skazywać tylko na podstawie zeznań dziewcząt. O idiotyczności procesu może świadczyć fakt, że gdy jedna z oskarżonych stwierdziła, że nie jest czarownicą i nie wie co to takiego, sędzia z triumfem stwierdził, że jak może mówić, iż nie jest czarownicą, skoro nie wie co to takiego? Oskarżonym nie było do śmiechu: do więzienia wtrącono kobietę karmiącą piersią razem z dzieckiem, które zaraz zmarło, jej czteroletnią córeczkę, która po ośmiu miesiącach w ciemnicy oszalała oraz chorą siedemdziesięcioletnią kobietę, która w końcu została skazana i powieszona.
Prawo przewidywało, że jeżeli oskarżeni będą obstawać przy swojej niewinności, to zostaną powieszeni, zaś wypadku przyznania się oszczędzą swoje życie. Wiele osób chcąc uniknąć stryczka podpisywało się pod najbzdurniejszymi zeznaniami, ale część oskarżonych nie przyznawała się i 10 czerwca 1692 roku powieszono pierwszą „czarownicę”. Miejscowi duchowni wykazali się wyjątkową podłością i ciemnotą, podjudzając do oskarżeń i odmawiając obrony swoich wiernych. Liczba oskarżonych sięgnęła ponad 200 osób, a liczba straconych 20 osób. Dopiero pod koniec września powszechnie znany i szanowany pastor Increase Mather (1639–1723) przedstawił bostońskim pastorom słynną pracę „Sprawy Sumienia dotyczące Złych Duchów”, w której choć nie zaprzeczał ich istnieniu, to sprzeciwiał się skazywaniu na śmierć wyłącznie w oparciu o wizje oskarżycieli i na koniec dobitnie stwierdzając: „Lepiej jest by winna osoba była uniewinniona, niż by została skazana niewinna bez wystarczających dowodów. Wolałbym wziąć czarownicę za uczciwą kobietę, niż by uczciwą kobietę posądzono o bycie czarownicą”. Pod dokumentem podpisało się 14 pastorów i wysłano natychmiast do gubernatora, który nakazał wstrzymać procesy i egzekucje. Z czasem uwolniono i uniewinniono oskarżonych i skazanych. Kilka lat później jeden z sędziów przyznał się do błędu, a w 1716 roku jedna z oskarżycielek wyznała przed wiernymi, iż swoje wizje i tortury wyssała z palca.
2. Narastanie liberalizmu i schizma unitariańska w Nowej Anglii
Procesy i egzekucje kwakrów, „Połowiczne Przymierze” oraz do pewnego stopnia proces w Salem podkopały i tak nie najlepszą opinię purytańskich pastorów w Nowej Anglii. Choć wierni nie postulowali rozdziału kościoła od państwa — w XVII i na początku XVIII wieku było to nie do pomyślenia — zamiast tego zaczęli wymagać większej otwartości teologicznej od swoich duchownych. Paradoksalnie sprzyjał temu w pewien sposób fakt, iż kościół był ustanowiony. Skoro wierni płacili podatki na „swoich duchownych” oraz byli zmuszani do udziału w nabożeństwach pod karą grzywny, to mogli przy okazji wymagać by pastor nie był zupełnie wrogo do nich nastawiony? Jednocześnie wraz z usunięciem zapisu (1694), który wymagał bycia członkiem Kościoła do głosowania do kolonialnego zgromadzenia i w sprawach świeckich, powoli rosła rzesza osób należących do parafii, ale nie będąca członkami Kościoła, którzy jednak mieli prawo współdecydowania o sprawach parafialnych. Purytańskie duchowieństwo było bezsilne, szczególnie, że w XVIII wieku państwo faktycznie zaprzestało egzekwowania homogeniczności religijnej, która z punktu widzenia Kościoła kongregacjonalnego była i tak trudna do utrzymania.
Opinia społeczna miała powoli dość niekończących się sporów religijnych. „Nie mało smuci moją duszę, to co słyszę codziennie na temat waszej tyranii i prześladowań w Nowej Anglii” — pisał jeszcze na początku XVII wieku Johnowi Cottonowi Sir Richard Sltonstall — „że karzecie grzywną, chłostą i więzieniem ludzi za ich sumienia. Najpierw, zmuszacie ich by przychodzili na wasze zebrania, dobrze wiedząc, że nie przyłączą się do waszych ceremonii, a gdy już pokażą swoją niechęć do nich albo świadczą przeciw nim, wtedy podburzacie władze by ukarały ich za, jak to jest w waszym mniemaniu, afronty publiczne. Zaprawdę, przyjaciele, ta wasza praktyka zmuszania kogokolwiek do ceremonii religijnych, pomimo ich obiekcji, jest zmuszaniem ich do grzechu i wielu ludzi w hipokrytów przemieniła (…) modlimy się za was i życzymy wam szczęśliwości we wszystkim, (….) mając nadzieję, że nie będziecie praktykować na tej głuszy tego, przed czym sami uciekliście. Te wasze surowe reguły obniżyły was bardzo w sercach świętych.”
Z czasem tę opinię zdawało się podzielać coraz więcej pastorów. Skądinąd surowy kalwinista Solomon Stoddard w Northampton, pod koniec XVII wieku zaczął dopuszczać do Stołu Pańskiego wszystkich członków swojej parafii, którzy wyrazili taką chęć, nie dręcząc ich uprzednio szczegółowym egzaminem czy przeżyli wewnętrzne nawrócenie. W Bostonie w 1699 roku powstała osobna parafia Brattle Street Church pod kierownictwem Benjamina Colmana, która choć podpisała się pod Westminsterskim Wyznaniem Wiary, to jednak wzbudziła popłoch wśród innych pastorów gdyż nie wymagała od wiernych osobistego wyznania wewnętrznego nawrócenia, udzielała chrztu każdemu, kto o to poprosił, a do komunii dopuszczała osoby uznane za godne miasta, przez pastora, bez badania ich sumień. Warto podkreślić, że parafia ta od samego początku pozwoliła kobietom głosować we wszystkich sprawach parafialnych — w 1699 roku. W innych parafiach prawo to przysługiwało wyłącznie mężczyznom i właścicielom ławek kościelnych.
Pomimo początkowych obiekcji, Brattle Street Church została z czasem zaakceptowana przez kongregacjonistów w Bostonie, którzy powoli przez cały XVIII wiek zaczęli upodabniać się właśnie do tej parafii. Spory wpływ na powolną liberalizację obyczajów kościelnych Nowej Anglii miał fakt, że coraz więcej pastorów kształciło się na Uniwersytecie Harvarda, który od samego początku miał dość liberalne tendencje.
„Liberalizujący wpływ” Harvardu był przyjęty za powszechną monetę, acz jak wiele mitów nie był do końca prawdziwy, po tym, jak w 1738 roku uniwersytet ten kategorycznie odmówił przeegzaminowania profesora matematyki pod kątem jego religijnej ortodoksyjności. Uniwersytet też kategorycznie odrzucił próbę wprowadzenia przysięgi religijnej dla profesorów i studentów, którą wprowadził Uniwersytet w Yale, uchodzący odtąd za bastion kalwinizmu i obsadzający swoimi absolwentami teologii głównie stany Connecticut, Vermont i New Hampshire, podczas gdy wpływ Harvardu był ograniczony do Massachussets i to głównie jego wschodniej części.
Pewien wpływ na narastanie liberalizmu w Nowej Anglii miał też fakt coraz wyraźniejszej obecności w kolonii anglikanów, którym w 1689 roku udało się otworzyć w Bostonie pierwszy Kościół, których duchowieństwo kształcone w Anglii, było przepojone arminianizmem, który bardzo szybko okazał się atrakcyjny dla duchowieństwa kongregacjonalnego. W 1747 roku pastorem kongergacjonalnego West Church w Bostonie został Jonathan Mayhew (1720 — 1766), pierwszy duchowny, który wyraźnie zakwestionował nieomylność Biblii, bóstwo Chrystusa oraz doktrynę Trójcy Świętej. Jego słowa, że „Ani papiści ani protestanci nie powinni się łudzić, że będą zrozumiani, skoro nie rozumieją sami siebie. Nie powinni także myśleć, że nonsensy i sprzeczności będą zbyt święte by uniknąć złośliwości” wywołały taką furię, iż na jego ordynacji nie pojawił się żaden pastor z Bostonu i duchowieństwo tego miasta do końca życia bojkotowało go, odmawiając wymienienia się parafiami do wygłaszania kazań.
Gdy amerykańskie kolonie ogarnął szał „Wielkiego Przebudzenia” podziały religijne zaczęły się rysować wyraźniej niż dotychczas, chociaż nie wszystko było jeszcze przesądzone. I tak George Whitefield został początkowo przychylnie przyjęty na Harvardzie, chociaż np. Yale było bardzo powściągliwe w zachwytach nad nim. Część pastorów była zachwycona religijnym odrodzeniem Wielkiego Przebudzenia, podczas gdy bardziej liberalni pastorzy patrzyli na tę samą falę z dużym sceptycyzmem. Jednym z najbardziej surowych krytyków Wielkiego przebudzenia był Charles Chauncey (1705 — 1787), w latach 1727–1787 pastor Pierwszego Kościoła w Bostonie, który przebył interesującą ewolucję od surowego kalwinizmu po unitarianizm i uniwersalizm pod koniec swego życia, wydając (acz anonimowo) w 1782 roku książkę, która i dziś wzbudza niechęć konserwatystów teologicznych „Salvation for all Men” („Zbawienie dla wszystkich ludzi”). Historia zanotowała także w formie anegdoty niechęć Chauncey’a do Whitefiled’a. Gdy ten drugi powrócił do Bostonu na kolejną podróż ewangelizacyjną, spotkał na ulicy Chauncey’a, który zwrócił się do niego tymi słowy:
-A zatem Panie Whitefiled, wróciłeś Pan?
-Tak, wielebny pastorze, by służyć Panu.
-Przykro mi to słyszeć.
-Diabłu też się to nie podoba!
Pierwsza, a potem szczególnie druga fala Wielkiego Przebudzenia, miała też stymulujący wpływ na odrodzenie tradycyjnej teologii kalwińskiej i jak to malowniczo określił jeden z autorów „zatrzymała naturalny proces ewolucji Nowej Anglii z purytanizmu do unitarianizmu.” Pod przewodnictwem Samuela Hopkins’a (1721 — 1803) „New Divinity” jak nazywano ten kierunek, zacznie nadawać ton purytanizmowi i kongregacjonizmowi w Nowej Anglii. Odwiedzający w 1791 roku Boston Anglik napisał o tutejszych pastorach, że „są tak rozróżnieni w swoich sentymentach religijnych, że nie są w stanie zgodzić się na żadne zagadnienie teologii. Część jest kalwinistami, część uniwersalistami, część arminianami, a jeden przynajmniej jest socyninaninem.” To co utrzymywało Kościół kongregacjonalny w jedności, to niechęć liberalnych pastorów do wyraźnego sformułowania swojego stanowiska teologicznego w obawie o wybuch sporów religijnych oraz gotowość ich konserwatywnych kolegów do wymieniania się od czasu do czasu by głosić w Kościołach kolegów kazania. Gdy zabrakło tych dwóch elementów, schizma była nieuchronna.
Paradoksalnie, pierwszą parafią unitariańskśą w USA została pierwsza parafia anglikańska w Bostonie — King’s Chapel. Założona w 1689 roku, pomimo ogromnej niechęci elity Nowej Anglii, ale przy dyskretnym poparciu gubernatorów kolonii i władz angielskich, parafia rozwijała się i rozrastała, przyciągając do siebie w dużej części ludność najuboższą, a także ludzi zrażonych purytańskim rygoryzmem kongregacjonistów. Pomyślny rozwój parafii przerwała Wojna o Niepodległość, która fatalnie odbiła się na sytuacji Kościoła anglikańskiego w koloniach. W 1774 roku kościół zamknięto i nabożeństwa anglikańskie w mieście ustały aż do 1781 roku. Po uzyskaniu niepodległości, znaczna część wiernych wyemigrowała do Kanady, a pozostała garstka zmieniła nazwę na bardziej patriotyczną „Kaplicę Kamienną” („Stone Chapel”). W 1782 roku parafia zatrudniła najpierw jako świeckiego kaznodzieję, a potem jako pastora (1783) James’a Freemana (1739–1835), absolwenta Harvardu. Stał się on rychło ulubieńcem parafii i rozpoczął energiczne reformy, zmieniając liturgię w Kościele oraz wprowadzając najpierw w swoich kazaniach, a potem w poprawionej przez siebie „Book of Common Prayer” elementy unitariańskie i usuwając z niej wszelkie aluzje do Trójcy Świętej.
Pierwszy anglikański biskup Nowej Anglii Samuel Seadbury był oburzony i usiłował przywołać parafię do porządku i gdy to się nie udało w 1787 roku kategorycznie odmówił wyświęcenia Freemana na pastora zarzucając mu unitarianizm. Parafia postawiona przed wyborem podporządkowania się konserwatywnemu biskupowi bądź wsparcia swojego duchownego, wybrała to drugie i 18 listopada 1787 roku Prezes Rady Parafialnej w imieniu jej i parafii ordynował (wyświęcił) Freemana na „Rektora, Nauczyciela, Pastora, Księdza, Publicznego Nauczyciela i Starszego” parafii. W ten oto sposób najstarsza w Nowej Anglii parafia anglikańska, stała się pierwszą amerykańską parafią unitariańską (1787).
Zmiany w liturgii doskonale ilustruje anegdota z połowy XIX wieku, gdy ówczesny Prezydent Harvardu Charles W. Eliot przyprowadził odwiedzającego go Anglika na nabożeństwo właśnie do King’s Chapel. Po jego zakończeniu, Anglik był pod wrażeniem kazania, ale jak się wyraził, liturgia była „wyskrobana” z odniesień do Trójcy Świętej. Gorliwy unitarianin, jakim był Eliot odparował od razu: „Nie wyskrobana, ale umyta.”
Za przykładem King’s Chapel poszły dwie inne parafie anglikańskie, ale co ruch ten zaczął się rozszerzać i na kongregacjonistów i tak lata dziewięćdziesiąte XVIII wieku oglądały podział kilku parafii na te bardziej liberalne oraz konserwatywne. Uznaje się, że trzy wydarzenia doprowadziły ostatecznie do schizmy unitariańskiej.
W 1803 roku zmarł wykładający na Hravardzie profesor teologii David Tappman, umiarkowany kalwinista, ceniony i szanowany przez liberałów i konserwatystów. Prezydent uczelni, Joseph Willard próbował bezskutecznie znaleźć na jego zastępcę równie umiarkowanego teologa, który by godził dwie coraz bardziej waśniące się strony. Niestety, jego poszukiwania przerwała śmierć w 1804 roku i tak do obsadzenia na tej uczelni pozostały dwa stanowiska: prezydenta i profesora teologii. Za ich obsadzenie odpowiadała Korporacja Harvardu, gdzie na sześć miejsc cztery przypadały liberałom a dwa konserwatystom.
Głosowanie przeciągało się i ostatecznie w 1805 roku Korporacja na stanowisko profesora wybrała liberalnego pastora Henrego Ware Seniora (1764 — 1845). W odpowiedzi kalwiniści kierowani przez Jedediah Morse’a (1761 — 1826) usiłowali zablokować jego nominację w Radzie Nadzorczej uniwersytetu. Wysuwali jako swój główny argument, że fundator katedry zastrzegł, że profesor powinien być ‘ortodoksyjnym chrześcijaninem’, a tego w żaden sposób nie można powiedzieć o kimś, kto wątpi w dogmat Trójcy Świętej. Liberałowie odpowiedzieli, że fundator katedry był baptystą, zatem z całą pewnością nie wymagał aby profesor był tylko i wyłącznie kalwinistą, a po drugie, na początku XIX wieku trudno jest znaleźć kogoś, kto byłby ‘ortodoksyjnym chrześcijaninem’ w rozumieniu końca XVII wieku. Ostatecznie Rada Nadzorcza zaaprobowała wybór Ware’a stosunkiem głosów 33 do 23. Pod koniec, gdy wybrani na stanowisko Prezydenta Uniwersytetu umiarkowani kalwiniści odmówili ze względu na stan zdrowia, Korporacja wybrała i na to stanowisko unitarianina pastora Samuela Webbera (1759–1810), który zapoczątkował nieprzerwaną linię unitariańskich prezydentów tej uczelni aż do 1933 roku. Harvard i jego wydział teologiczny stały się unitariańskie.
Skutki tej decyzji były ogromne: przede wszystkim konserwatywni teologowie wycofali się z Harvard Divinity School (wyodrębnionej ostatecznie jako osobny wydział w 1817 roku) i założyli nowy, stricte kalwiński uniwersytet Andover Theological School (w 1890 roku połączył się z powrotem z Harvard Divinity). Drugą była prawdziwa wojna pamfletów, która zalała Nową Anglię i Boston pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami Trójcy Świętej. Podczas tej wojny coraz więcej i więcej pastorów w Bostonie opowiedziało się po stronie unitariańskiej, szczególnie, że na początku XIX wieku nastąpiła znaczna wymiana kadr bostońskiego duchowieństwa na młodsze i bardziej radykalne. W 1809 roku założona kilka lat wcześniej grupa wiernych Old South Church, założyła nową parafię Park Street Church w której kategorycznie odmawiano zapraszania podejrzanych o unitarianizm duchownych.
Kolejną czarą goryczy była sprawa Drugiego Kościoła w Dorchester. Założony w 1807 roku, składał się jak wiele parafii, zarówno z liberałów jak i konserwatystów. W 1808 roku parafia wybrała na swojego pastora Johna Codmana, który chociaż był kalwinistą, to obiecał liberalniejszym wiernym, iż zgodnie z panującym obyczajem będzie wymieniał się z innymi pastorami (w domyśle: liberalniejszymi) i zezwoli im na wygłaszanie kazań. Po instalacji jako pastora, Codman odmówił zapraszania liberalnych duchownych, co wywołało rozgoryczenie sporej części wiernych, która próbowała go usunąć. Sprawa, w którą zaangażowano sporą część duchowieństwa Massachussets skończyła się na tym, iż liberalna mniejszość wystąpiła z parafii i założyła własny, Trzeci Kościół w Dorchester.
Sprawa w Dorchester skupiała jakby w soczewce napiętą sytuację w całej Nowej Anglii i coraz więcej pastorów konserwatywnych zaczęło odmawiać zapraszania do swoich Kościołów liberalniejszych kolegów, przy czym nie zawsze kończyło się to najlepiej dla konserwatystów. W Cambridge, po drugiej stronie od uniwersytetu w Pierwszej Parafii (First Parish Cambridge) pastorem w latach 1792 — 1829 był kalwinista Abel Holmes, który początkowo bez problemu zapraszał swoich liberalniejszych kolegów do wygłaszania kazań. Po rosnącym naciskiem konserwatywnych kolegów zaprzestał tego w 1829 roku, w odpowiedzi na co liberalna większość jego parafii wymówiła mu posadę pastorską i została unitariańska, a wielebny Holmes z małą grupką konserwatystów założył Pierwszy Kościół Kongregacjonalny w Cambridge (First Church Cambridge).
Trzecią przyczyną schizmy były działania kalwińskiego pastora Jedediaha Morse’a, którego złośliwi historycy nazywają mimowolnym ojcem unitarianizmu w Ameryce. Morse, który gros swojego życia skupił na zwalczaniu jego i swoich liberalnych kolegów, w 1815 roku opublikował korespondencję kilku prominentnych pastorów Bostonu i Nowej Anglii z Thomasem Bleshamem, wiodącym unitarininem w Wielkiej Brytanii, w której to publikacji „zdemaskował ich poglądy, dotychczas przez nich skrzętnie ukrywane.” Odpowiedział mu w liście otwartym pastor Federal Street Church, William Ellery Channing (1780 — 1842), (patrz zdjece) pisząc „Przyzwyczajeni jesteśmy widzieć prawdziwą pobożność we wszystkich rodzajach chrześcijan, w trynitarzach i unitarianach, w kalwinistach i arminianach, anglikanach, metodystach, baptystach i kongergacjonistach, i ciesząc się z tego, gdy tylko tę zaletę dostrzeżemy, mamy małą ochotę przyprowadzać ludzi do naszych własnych poglądów.” Jednak kości zostały rzucone i w 1819 roku podczas ordynacji kolegi w Baltimore, William Ellery Channing wygłosił swoje słynne kazanie „Unitariańskie Chrześcijaństwo.” W ciągu najbliższych kilkunastu lat 135 z 544 kościołów kongregacjonlnych w Nowej Anglii opowiedziało się po stronie unitarianizmu. Ich skupiska były nierówne i podczas gdy było mało unitariańskich parafii w zachodniej Nowej Anglii, to w Bostonie po stronie unitariańskiej opowiedziały się dziewięć kościołów kongregacjonalnych z wyjątkiem ewangelikalnej Park Street Church oraz dość umiarkowanej Old South Church. W 1825 roku delegaci zgromadzeni w Federal Street Church założyli Stowarzyszenie Unitariańskie (Unitarian Association), skupiające odtąd te Kościoły.
Wszystko to działo się przy obowiązującej w Massachussets konstytucji, gdzie Kościół kongregacjonalny, teraz podzielony na dwa różne Kościoły, był zgromadzeniem ustanowionym i państwowym. Ta sytuacja nie mogła trwać długo i ogromnym impulsem od oddzielenia Kościoła od państwa (w ostatnim stanie USA!) była sprawa sądowa Baker v. Fales. W 1818 roku parafię w Dedham opuścił dotychczasowy, kalwiński pastor, który w ostatnich czasach odmawiał zapraszania swoich liberalnych kolegów. Członkowie Kościoła (mężczyźni, dopuszczeni do komunii) odrzucili absolwenta Harvardu Alvana Lamsona stosunkiem głosów 18 przeciw, 14 za, 6 nie głosowało. Jednak parafia, a zatem zgodnie z prawem wszyscy płacący podatki na Kościół, podjęła decyzję by zaakceptować Lamsona stosunkiem głosów 81 do 44. Pomimo protestów konserwatystów, Lamsona ordynowano i wprowadzono w urząd. Część konserwatystów zmieniała zdanie i pod koniec roku członkowie Kościoła (a zatem komunikanci) zaakceptowali ten wybór większością 21 głosów za.
Elekcji Lamsona sprzeciwiła się partia kierowana przez diakona Fales’a, który uważał, że skoro Kościół pierwotnie odrzucił jego kandydaturę, nie wolno było ordynować Lamsona, argumentując skądinąd słusznie, że nie do pomyślenia jest by parafia jako jednostka świecka i organizacyjna, narzucała wybór duchownego wspólnocie wiernych — czyli Kościołowi. W ramach protestu Fales i inni konserwatyści wycofali się z uczestniczenia w ceremoniach kościelnych, zatrzymując przy sobie majątek wspólnoty. W odpowiedzi liberalna parafia pozwała go do sądu i w 1821 roku Sąd Najwyższy Stanu Massachussets wydał decyzję w tej sprawie. Zgodnie z nią, ponieważ w prawie angielskim (common law) instytucja Kościoła i parafii jest nierozłącznie ze sobą związana, dlatego też nie może dojść do jej sztucznego rozdziału. Parafia jako taka wybiera duchownego i jeśli się to wiernym nie podoba i opuszczą Kościół, a zatem i parafię, nawet będąc większością, to wówczas mniejszość kontynuuje jako parafia i Kościół. Sąd tym samym przysądził majątek parafialny unitarianom, chociaż w tym wypadku byli mniejszością w Kościele. I chociaż na wyroku ciąży fakt, że wydający go sędzia Issac Parker był sam gorliwym unitarinaniem i jego analiza teologiczna w wyroku pozostawia wiele do życzenia, to stanowił od podstawę starań unitarianów i kongregacjonistów o rozdział kościoła od państwa.
Ostatecznie po tej decyzji, podziale kongregacjonistów na dwa wyznania, status Kościoła państwowego w Massachussets był nie do utrzymania i w 1833 roku przeprowadzono rozdział kościoła od państwa w tym stanie.
3. Rozwój i regres unitarianizmu w XIX wieku
Dzieje tego wyznania w tym okresie są nieprawdopodobnie interesujące. Z jednej bowiem strony obserwujemy niesłychaną płodność intelektualną, społeczną i nawet teologiczną tego ruchu w sali nie tylko Nowej Anglii, ale i Stanów Zjednoczonych w ogóle, a z drugiej jego kurczenie się zarówno procentowe, jak i liczbowe.
Przesłanie unitarianizmu, pełne afirmacji i pozytywnego nastawienia do życia, optymizmu w ludzką dobroć i postęp początkowo miało wielkie oddziaływanie. Unitarianizm opowiedział się bardzo wcześnie zdecydowanie przeciwko niewolnictwu, które warto przypomnieć, mniej przeszkadzało tradycyjnym chrześcijanom, jak prezbiterianom, anglikanom, luteranom i baptystom i którzy nawet uzasadniali go biblijnie. Unitarianie też jako pierwsi poparli ruch sufrażystek, ale też dość szybko zadbali by kobiety mogły zająć należne im miejsce w strukturach Kościoła. Już w 1869 roku na Konferencje Generalną wybrano kobiety, a pierwszą kobietę pastor ordynowali już w 1871 roku. I choć zasługę ordynacji pierwszej kobiety przypisują sobie kongregacjoniści (była nią Antonietta Luiza Brown Blackwell, ordynowana w 1853 roku), to jednak ze względu na opory swojego wyznania po paru latach zrezygnowała i resztę swojej kariery duszpasterskiej kontynuowała właśnie w Kościele unitariańskim.
Unitrianizm rozwijał się także dość szybko na terenie całego USA. Prezydent Thomas Jefferson (1743 — 1826) w 1822 roku powiedział: „Wierzę, że nie ma młodego człowieka żyjącego w Stanach Zjednoczonych, który nie umrze unitarianiem”. Oprócz niego do wyznanie tego należało także czterech innych prezydentów USA: John Adams (1735 — 1826), jego syn John Quincy Adams (1767 — 1848), Miljard Fillomore (1800 — 1874) oraz William Howard Taft (1857 — 1930).
Na polu literatury, nauki i sztuki unitarianami byli pisarz J. P. Marquand, architekt Frank Lloyd Wright, dyplomata Chester Bowles, kompozytor Bela Bartok, historyk Henry Steele Commager, socjolog David Riesman. Na polu literatury wymienić należy znanych Unitarianów jak Oliver Wendell Holmes, Henry Wadsworth Longfellow, William Cullen Bryant, Edward Everett Hale, Ralph Waldo Emerson, James Russell Lowell, Nathaniel Hawthorne, Bret Harte i Louisa May Alcott. Znane sufrażystki Susan B. Anthony, reformatorka więziennictwa Dorothea Dix należały do tego Kościoła. Dr Ellsworth Huntington of Yale, przestudiowawszy amerykańskie „Kto jest Kim” (Who’s Who in America) stwierdził, że „produktywność unitarianów w posiadaniu liderów jest o 150 razy większa niż reszty populacji”. Warto też dodać, że uważany za jednego z najznakomitszych sędziów amerykańskiego Sądu Najwyższego, Oliver Wendell Holmes Junior (1841 — 1935) był również członkiem tego wyznania, podobnie jak 8 innych sędziów na ich ogólną liczbę 107 sędziów w jego historii.
Warto tutaj też wspomnieć iż od 1810 do 1933 roku prezydentami Harvardu byli wyłącznie unitarianie i to właśnie im uczelnia ta zawdzięcza swój rozwój. Gorliwy unitarianin i profesor chemii, Charles W. Eliot (1834 — 1936) prezydent Harvardu od 1869 roku do 1909 roku zrewolucjonizował sposób nauki na uczelni, utworzył nowe wydziały, zapewnił finansową i intelektualną samodzielność uczelni, pokonując opory tradycjonalistów i konserwatystów. Doceniał przy tym wpływ na rozwój uczelni swoich współwyznawców, którzy de facto zdominowali jej kadrę. Wizytujący w 1906 roku Harvard książę Henryk Hohenzollern zauważył, że wśród kuratorów i profesorów uczelni znajdowali się przedstawiciele rodzin, które od siedmiu pokoleń związane były z tą uczelnią. Założona w 1817 roku Harvard Divinity School, choć skupiała gros przyszłych pastorów unitariańskich i była kuźnią kleru dla tego Kościoła nigdy nie miała charakteru konfesyjnego i w 1878 roku jej rektorem został kwakier.
W tym samym roku Prezydent Eliot poprosił swoich współwyznawców o ogromną jak na tamte czasy sumę $130 000 dla uczelni, ale zaraz zastrzegł: „Harvard Divinity School nie ma charakteru unitariańskiego ani w swojej konstytucji ani w założeniu jej twórców. Doktryny tej niesekciarskiej sekty, zwanej w tym kraju unitarianami, mają prawo do szacunku i uznania w szkole, gdyż została założona i przez ostatnie dwa pokolenia wspierana przez unitarian. Ale zarząd uniwersytetu nie może się zobowiązać, że mianować będzie wyłącznie unitarian jako nauczycieli albo też, że będzie udzielał specjalnych przywilejów unitariańskim studentom. Jest to niemożliwe z tego względu, iż założyciele szkoły, choć sami będąc unitarianami, nałożyli na uniwersytet następującą zasadę jego zarządzania: że będzie się wspierać wszelkie szczere, obiektywne poszukiwania chrześcijańskiej prawdy i że nie będzie się wymagało żadnej deklaracji zgody na doktryny poszczególnych wyznań ani od uczniów, ani od nauczycieli.” Tradycje Charles’a W. Eliota konturował kolejny prezydent (w l.1909–1933) tej uczelni Abbot Lawrence Lowell (1856–1943) , wywodzący się podobnie jak jego poprzednik ze starej unitariańskiej rodziny. Obydwaj jednak wyrażali dość zdecydowany sprzeciw wobec przyjęć kobiet na tę uczelnię i aż do lat 50-tych Harvard pozostał uczelnią wyłącznie dla mężczyzn. Dla odmiany, założony staraniem innego unitarianina, Ezry Cornell (1807–1874) Uniwersytet Cornell już od 1874 roku przyjmował w poczet studentów zarówno kobiety jak i mężczyzn. Z innych uczelni założonych przez unitarian warto wymienić tylko Washington University oraz Meadville Theological School.
Jednak przez cały XIX wiek pomimo rozwoju na terytorium całych Stanów Zjednoczonych, procentowo i liczbowo liczba unitarian w Nowej Anglii systematycznie malała. Paradoksalnie, jednym z powodów był właśnie oddzielenie Kościoła od państwa. Podczas gdy 1833 roku cześć osób i tak musiała płacić podatki na Kościół kongergacjonalny (chyba, że należała do innych, zarejestrowanych wyznań), to wówczas przynajmniej egzekwowała to, iż pastor nie będzie im zupełnie niechętny, skłaniając się ku unitariańskim duchownym. Po 1833 roku sytuacja zmieniła się o tyle, iż osoby nie chcące należeć do jakiegoś Kościoła, nie musiały i nie musiały w ten sposób płacić podatków kościelnych. Tak więc grupa osób najbardziej związana ze skrzydłem unitariańskim, a jednocześnie niezbyt często pojawiająca się w kościołach i na nabożeństwach po prostu przestała na nie uczęszczać. W ten oto sposób przy unitarianiźmie zostali najwierniejsi jego wyznawcy, a to nigdy poza Bostonem nie była duża grupa.
Kolejnym problemem w rozwoju unitarianizmu była jego swojego rodzaju elitarność. Podczas gdy w Bostonie była on początkowo religią prawie całego miasta — stąd też nazwa „Religia Bostonu” — to wraz z upływem czasu najbiedniejsze klasy zaczęły powoli odpływać w kierunku kongregacjonizmu, baptyzmu i katolicyzmu podczas gdy elity pozostały (przynajmniej do połowy XIX wieku) unitariańskie. Oliver Wendel Holmes, opisując bostońską pluto i arystokrację, nazwaną przez siebie „bostońskimi braminami”, jako jej immanentną cechę wymienia „unitariańską wiarę w postęp ludzkości”. To nastawienie na elitarność można zaobserwować w fakcie, iż Kościół unitariański jako ostatni zrezygnował z zasady sprzedaży ławek kościelnych dopiero pod koniec XIX wieku, a przez cały ten okres zaledwie w jednym z nowo otwartych kościołów w Bostonie można było usiąść w ławce za darmo podczas porannego nabożeństwa. Posiadanie ławek oznaczało także możliwość głosowania w sprawach parafii i osoby niezamożny były po prostu bez prawa głosu. Ową elitarność unitarian z początku XIX wieku wspominał pewien kalwiński duchowny: „Wszyscy wykształceni ludzie w Massachusetts byli unitarianami. Wszyscy zarządcy i profesorowie Harvardu byli unitarianami. Cała elita pieniędzy i mody wypełniała unitariańskie kościoły. Sędziowie byli unitarianami, wydając wyroki przez które szczególne cechy organizacji kościelnej, tak skrupulatnie urządzone przez naszych Ojców Pielgrzymów, były anulowane.” Zresztą nawet wśród braminów istniała stratyfikacja, gdyż cała śmietanka bostońska uczęszczała albo do King’s Chapel albo też do Brattle Street Church aż do jego zamknięcia w 1876 roku.
Niechęć do misji ilustruje wypowiedź jednego z liderów ruchu, Jamesa Freeman Clarke’a z 1865 roku: „Unitariańskie Kościoły w Bostonie nie widzą żadnego powodu by propagować swoją wiarę. Traktują ją jak luksus zarezerwowany wyłącznie dla nich, tak jak zarezerwowany dla nich jest [park- K.B.] Boston Common. Kościoły w Bostonie, z wyłączeniem kilku hojnych i szlachetnych wyjątków, nie zrobiły wiele do misji unitariańskich. Słyszałem, jak wspominały iż nie chcą uczynić unitarianizm czymś zbyt pospolitym”.
Nie działała na korzyść unitarian także imigracja: większość wiejskich regionów Massachusetts pozostała wierna kongregacjonizmowi i unitarianizm nie miał rezerwuaru imigrantów, który by zasilał go liczbowo. W połowie XIX wieku do Bostonu zaczęli przybywać w ogromnej mierze rzymskokatoliccy emigranci, procent unitarian w Bostonie i w Nowej Anglii zaczął się gwałtownie kurczyć. Być może byłoby to do odrobienia, ale jego wyznawcy nie tylko nie prowadzili żadnej misji wewnętrznej, ale wręcz nie byli sobie w stanie poradzić z wyzwaniami jakie rodziła industrializacja Bostonu. Bogaci, wykształceni przemysłowcy i intelektualiści, często czerpiący wymierne korzyści finansowe z fabryk, gdzie w sposób straszny eksploatowano robotników, nie mieli pojęcia jak znaleźć punkt wspólny z rosnącą masą robotników. Działalność misyjna i społeczna wśród biedoty miejskiej takich pastorów jak Joseph Tuckerman (1778 — 1840), była raczej wyjątkiem od reguły i choć znany pisarz i unitarianin Charles Dickens pisał w 1842 roku: „Wierzę głęboko, że instytucje publiczne i charytatywne tej stolicy Massachusetts są najbliższe temu co ludzka mądrość, solidarność i humanitarność może osiągnąć”, to jednak nie było tak dokładnie, skoro w tym samym okresie zamykano a nie otwierano kościoły unitariańskie w Nowej Anglii.
Kolejnym i chyba wcale nie najmniejszym powodem kurczenia się tego wyznania była pewnego rodzaju otwartość wyznaniowa. Odrzuciwszy bóstwo Chrystusa, unitarianie wydali walkę dogmatom, którą trudno było zatrzymać. Ich pierwsze pokolenie zachowało jeszcze głęboką osobistą pobożność protestancką i kładło nacisk na chrześcijańskie korzenie tego ruchu, a ich naukę najlepiej streszcza prezydent Thomas Jefferson „Nikt nie ogląda z większą przyjemnością postęp rozumu w kierunku racjonalnego chrześcijaństwa. Gdy już odrzucimy niezrozumiały żargon trynitarnej arytmetyki, że trzy są jednym, a jeden trzem, gdy obalimy sztuczną fasadę używaną po to by zasłonić prostą strukturę Jezusa, kiedy już, w skrócie, oduczymy się tego, czego nas uczono do dzisiaj i powrócimy do czystych i prostych doktryn, które wykładał — wtedy będziemy prawdziwie godni być jego uczniami. I w mojej opinii, gdyby niczego nie dodano do tego co spływało z jego ust, cała ziemia była by dziś chrześcijańska.”
Jednak kolejne pokolenie unitarian nie miało już podobnych zahamowań. Słynny poeta Ralph Waldo Emerson (1803 — 1882) po ordynacji na pastora odmówił sprawowania Wieczerzy Pańskiej, która jego zdaniem nie miała w teologii unitariańskiej sensu i zrezygnował z bycia duchownym (1832). Jego myśli zapoczątkowały tzw. Transcendentalizm, w którym nawoływał na otwarcie się na obecność Boga, którego można odkryć w sobie. W 1838 roku zaproszony przez Harvard Divinity School by wygłosić inaugurujący wykład, wezwał przyszłych pastorów by dorzucili „trupa zimnego unitarianizmu”, wiarę w „cuda, które są potworem” i otworzyli się na spotkanie z tanscendentalizmem. Wybuchł ogromny skandal, rektor szkoły prof. Andrews Norton (1786 — 1853), zwany „unitariańskim papieżem” nazwał to „najnowszą formą bezbożności”, ale Emerson zyskał wielu zwolenników wśród młodych pastorów, którzy wraz z postępem XIX wieku, zaczęli odrzucać chrześcijańskie korzenie ruchu w ogóle. Warto tutaj wspomnieć na marginesie, iż Emerson nie był aż takim liberałem, gdyż kilkakrotnie sprzeciwiał się zniesieniu obowiązkowego uczestnictwa w codziennych modlitwach na Harvardzie. Spór między transcendetalistami a bardziej konserwatywnymi unitarianami trwał do początku XX wieku. Tych drugich, reprezentowali szczególnie wybitni kaznodzieje Bostońscy Andrew Preston Peabody (1801 — 1893), Francis Greenwood Peabody (1847 — 1936) wieloletni duszpasterze akademiccy na Harvardzie czy Ephraim Peabody, wieloletni proboszcz King’s Chapel w Bostonie, którzy w swoich kazaniach i teologii usiłowali godzić chrześcijaństwo, a nawet ewangelikalną odnowę, z religią rozumu. Było to trudne i unitarianizm pozostał wysoce indywidualną i intelektualną alternatywą religijną dla mieszkańców Nowej Anglii.
Te wysiłki skazane były jednak na niepowodzenie i od połowy XIX wieku zaczyna się powolny odpływ nawet najstarszych i najbardziej zasłużonych unitariańskich rodzin do innych wyznań. Małe grupki zgarnęli kongegacjoniści i katolicy, ale najbardziej skuteczni byli anglikanie, którzy „misję” wśród unitariańskiej elity Bostonu uczynili prawię swoją idee fix. Dzięki wspaniałemu darowi kaznodziejskiemu wieloletniego rektora Trinity Church w Bostonie, a później biskupa tego miasta — jakże znamienna nazwa „Kościół Trójcy Świętej” — Philipp’a Brooksa, z około 155 rodzin bostońskich braminów ponad 2/3 przeszła na anglikanizm do końca XIX wieku. Rodzinna sytuacja Brooks’a mu pomogła w tej misji. Jego ojciec pochodził ze znanej bostońskiej rodziny unitariańskiej, a matka z rodziny kongragacjonalnej. Nie mogąc namówić siebie nawzajem do swojej religii, obydwoje poszli na kompromis i syna wychowali jako anglikanina.
4. Unitarianizm dziś
Regres i kurczenie się unitarianizmu w Nowej Anglii pokazuje doskonale ilość kościołów jakie mieli w Bostonie: w 1800 roku było ich 9 na ogólną liczbę 16 parafii, w 1866 roku 38 na 152 kościołów w mieście, w 1900 gdy do Bostonu przyłączono okoliczne przedmieścia mieli 34 kościoły, ale w 1950 już tylko 18, by w 2000 roku posiadać 9 parafii w aglomeracji Bostonu. W 1962 roku unitarianie połączyli się z uniwersalistami by powołać Unitarian Universalist Association (UUA). Liczy ona dzisiaj ponad 1000 parafii w której skupia nieco ponad 150 000 wiernych w USA. UUA jest jednym z najbardziej postępowych ruchów kościelnych: popiera teologię wyzwolenia, teologię feministyczną, udziela ślubu gejom i lesbijkom, jest otwarty na dialog między religijny i międzywyznaniowy.
Nowa Anglia pozostała do dzisiaj centrum bardziej chrystocentrycznego unitarianizmu, choć i to powoli się zmienia. Dzisiaj w Bostonie (w centrum miasta) działają następujące parafie unitariańskie:
First and Second Church of Boston
— kontynuująca tradycje pierwszych dwóch parafii kongregacjonalnych założonych w tym mieście w XVII wieku. Po pożarze kościół został gruntownie wyremontowany i przebudowany w stylu nowoczesnym. Parafie liczy około 250 członków, jest bardzo zaangażowana misyjne, aktywnie działa w programach pomocy dla bezdomnych, narkomanów oraz chorych na AIDS.— pozostaje chyba jedyną na świecie parafią unitariańską używającą liturgii anglikańskiej i bardzo mocno przywiązującą wagę do swoich chrześcijańskich korzeni, jest dość luźno związana z UUA. Liczy sobie około 300 wiernych, słynie z doskonałych kazań i koncertów muzyki organowej.
— dawniej Federal Street Church gdzie zaczął się ten ruch, jeden z najbardziej progresywnych kościołów w USA i Bostonie, w latach 60-tych był widownią demonstracji anty wojennych (wojna w Wietnamie) i słynny happening „Co gdyby wypowiedzieli wojnę, a nikt się nie pojawił” miał miejsce właśnie w tym kościele. W latach 90-tych parafię objęła pastor znana z zaangażowania w dialog międzyreligijny i teologię feministyczną i od tej pory kościół przeżywa rozkwit. To w nim w 2004 roku udzielono pierwszego w Massachusetts i w Stanach Zjednoczonych legalnego ślubu parze homoseksualnej. Liczy ona około 266 członków i cały czas rośnie, na nabożeństwach pojawia się nawet 500 osób.
The Community Church of Boston
— założony w latach 20-tych XX wieku dla osób zmęczonych i zniechęconych tradycyjną formą religijności unitariańskiej (co niektórym może się wydawać dziwne), skupiał lewicowo nastawionych teologów i świeckich poszukujących własnej wizji liberalnej religii. Od lat cierpi na kryzys tożsamości i przywództwa, liczy obecnie 55 członków.W aglomeracji bostońskiej znajduje się jeszcze 5 innych Kościołów unitariańskich.