Magazyn

Liberalni chrześcijanie czyli unitarianizm w Nowej Anglii



Poja­wi­li się na począt­ku w III wie­ku w Egip­cie. Gdy na sku­tek prze­śla­do­wań zanik­nę­li w VI wie­ku, odży­li 1000 lat póź­niej na Węgrzech, w Pol­sce (słyn­ni Bra­cia Pol­scy) oraz we Wło­szech. W XVIII wie­ku ruch ten odżył w Nowej Anglii i był tak popu­lar­ny, że nazy­wa­no go „reli­gią Bosto­nu”. Mowa oczy­wi­ście o uni­ta­ria­niź­mie.



1. Począt­ki Nowej Anglii



Emi­gra­cja do Nowej Anglii zaczę­ła się już w 1619 roku, gdy przy­by­ła tu pierw­sza gru­pa osad­ni­ków. Pury­ta­nie począt­ko­wo nie mie­li jasno spre­cy­zo­wa­ne­go sta­no­wi­ska odno­śnie sto­sun­ku do Kościo­ła angli­kań­skie­go. Część, podob­nie jak wie­lu roz­ła­mow­ców, uwa­ża­ła, że to oni sta­no­wią „praw­dzi­wy” Kościół Anglii, oczysz­czo­ny z nale­cia­ło­ści. Inni uwa­ża­li, że two­rzą nowy, Kościół kon­gre­ga­cjo­nal­ny, w któ­rym każ­da para­fia będzie mia­ła zupeł­ną auto­no­mię co do for­my i tre­ści gło­szo­nej przez sie­bie Ewan­ge­lii. Nowa Anglia była zor­ga­ni­zo­wa­na dość teo­kra­tycz­nie. Peł­nię praw oby­wa­tel­skich mie­li tyl­ko i wyłącz­nie męż­czyź­ni będą­cy człon­ka­mi Kościo­ła. To ozna­cza­ło, że każ­dy doro­sły musiał wyka­zać przed zgro­ma­dze­niem para­fian „dowód” swo­je­go ducho­we­go nawró­ce­nia i ten dowód musiał być uzna­ny za wystar­cza­ją­cy przez wier­nych — była to dok­try­na „widzial­nych świę­tych”. Inni, nie mogą­cy wyka­zać takie­go nawró­ce­nia musie­li i tak uczest­ni­czyć w nabo­żeń­stwach pod karą grzyw­ny pie­nięż­nej, a nawet chło­sty.



Życie w nowej kolo­nii było na począt­ku trud­ne i peł­ne nie­bez­pie­czeństw: cho­ro­by, śmier­tel­ność dzie­ci i kobiet, raj­dy indiań­skie — stąd też usta­wo­daw­stwo kolo­nial­ne było nie­zwy­kle suro­we. Cudzo­łoż­ni­ków kara­no chło­stą, a kobie­tom przy­szy­wa­no lite­rę „A” na znak ich hań­by. Z tą prak­ty­ką skoń­czo­no dopie­ro w poło­wie XVII wie­ku, gdy oka­za­ło się, iż jed­ną kobie­tę przy­wiódł do grze­chu jej dusz­pa­sterz. Kon­gre­ga­cjo­ni­ści wyka­zy­wa­li tak­że wyjąt­ko­wo małą tole­ran­cyj­ność w sto­sun­ku do wie­rzą­cych ina­czej: w 1638 roku wyrzu­co­no z kolo­nii nie­po­spo­li­cie inte­li­gent­ną Anne Hut­chin­son (1591–1643), któ­ra ośmie­li­ła się kry­ty­ko­wać kaza­nia nie­któ­rych duchow­nych. Gdy w kil­ka lat póź­niej India­nie zabi­li ją i pra­wie całą jej rodzi­nę, pury­ta­nie z satys­fak­cją odno­to­wa­li to jako znak kary boskiej. Gdy część kon­gre­ga­cjo­ni­stów sta­ła się bap­ty­sta­mi i odrzu­ci­ła chrzest nowo­rod­ków, odpo­wie­dzia­no wygna­niem nie­któ­rych z nich do Rho­de Island. Za bycie bap­ty­stą usu­nię­to z urzę­du pre­zy­den­ta Harvar­du Henry’ego Dun­ste­ra (1609–1659). Naj­więk­sze prze­śla­do­wa­nia spo­tka­ły kwa­krów, któ­rych począt­ko­wo kara­no grzyw­ną, chło­stą i wygna­niem. Gdy jed­nak w 1660 Mary Dyer wcze­śniej dwu­krot­nie ska­za­na na wygna­nie, wró­ci­ła do Bosto­nu, zosta­ła ska­za­na na śmierć i powie­szo­na. „Wisi tam na drze­wie, jak fla­ga dla innych z jej sek­ty ku prze­stro­dze” — zano­to­wał pewien świa­dek. Dopie­ro pety­cja kwa­krów do kró­la Anglii Karo­la II poskut­ko­wa­ła i zaka­zał on zabi­ja­nia kogo­kol­wiek za wia­rę.



Przy wszyst­kich swo­ich wadach kon­gre­ga­cjo­ni­ści mie­li i pozy­tyw­ne cechy, kła­dąc ogrom­ny nacisk na edu­ka­cję: w 1636 roku zało­ży­li Uni­wer­sy­tet Harvar­da, w 1701 roku Uni­wer­sy­tet w Yale a w 1746 roku razem z pre­zbi­te­ria­na­mi Uni­wer­sy­tet w Prin­ce­ton. Byli tak­że jed­ny­mi z pierw­szych, któ­rzy potę­pi­li nie­wol­nic­two i to już w poło­wie XVII wie­ku, a więc w cza­sach gdy więk­szość Kościo­łów nie mia­ła pro­ble­mów z jego uza­sad­nie­niem na grun­cie biblij­nym. Rów­nież jako pierw­si ordy­no­wa­li na pasto­rów murzy­nów i Indian, prze­ciw­sta­wia­jąc się tym, któ­rzy na grun­cie Biblii dowo­dzi­li pod­rzęd­no­ści tych grup.



Jak było wspo­mnia­ne, tyl­ko „nawró­ce­ni” byli peł­no­praw­ny­mi człon­ka­mi kościo­ła, tyl­ko oni mogli przy­stę­po­wać do Komu­nii, ale też tyl­ko ich dzie­ci mogły być ochrzczo­ne. Gdy jed­nak zaczę­ło dora­stać dru­gie poko­le­nie w Nowej Anglii, nie­wie­lu z nich mogło się wyka­zać „nawró­ce­niem” i ich dzie­ci nie mogły dostą­pić chrztu. Pro­blem ten zaczął nara­stać w latach 40-tych XVII wie­ku i wier­ni zaczę­li żądać by chrzcić dzie­ci, któ­re mia­ły cho­ciaż­by jed­ne­go z dziad­ków jako „człon­ka Kościo­ła”. Inni pasto­rzy uzna­li to za skan­da­licz­ną inno­wa­cję i co cie­ka­we, byli wspar­ci przez spo­rą gru­pę wier­nych. Richard Mather od same­go począt­ku poparł „Poło­wicz­ne Przy­mie­rze”, być może pod wpły­wem tego, iż jeden z jego synów nie był człon­kiem Kościo­ła. Osta­tecz­nie w 1662 roku 70 pasto­rów i świec­kich zebra­ło się na syno­dzie w Bosto­nie, któ­ry pod wpły­wem Richar­da Mathe­ra przy­gnia­ta­ją­co zatwier­dził „Poło­wicz­ne Przy­mie­rze”.


Pod koniec 1691 roku kil­ka dziew­cząt przy­ła­pa­nych na wró­że­niu nazwisk swo­ich przy­szłych mężów, powie­dzia­ło, że uczy­ni­ły to pod wpły­wem namów Sza­ta­na i jego cza­row­nic, po czym oskar­ży­ły kil­ka kobiet z oko­lic Salem. Widząc, iż sąd daje wia­rę ich wymy­słom, dziew­czy­ny roz­krę­ci­ły spi­ra­lę oskar­żeń o cza­ry, za dowód poda­jąc swo­je wizje i rze­ko­me tor­tu­ry. Gło­sy roz­sąd­ku zda­ły się na nic — jeden z oskar­żo­nych o cza­ry powie­dział, że wytrze­pie im te bred­nie z pupy — i sędzio­wie zaczę­li ska­zy­wać tyl­ko na pod­sta­wie zeznań dziew­cząt. O idio­tycz­no­ści pro­ce­su może świad­czyć fakt, że gdy jed­na z oskar­żo­nych stwier­dzi­ła, że nie jest cza­row­ni­cą i nie wie co to takie­go, sędzia z trium­fem stwier­dził, że jak może mówić, iż nie jest cza­row­ni­cą, sko­ro nie wie co to takie­go? Oskar­żo­nym nie było do śmie­chu: do wię­zie­nia wtrą­co­no kobie­tę kar­mią­cą pier­sią razem z dziec­kiem, któ­re zaraz zmar­ło, jej czte­ro­let­nią córecz­kę, któ­ra po ośmiu mie­sią­cach w ciem­ni­cy osza­la­ła oraz cho­rą sie­dem­dzie­się­cio­let­nią kobie­tę, któ­ra w koń­cu zosta­ła ska­za­na i powie­szo­na.


Pra­wo prze­wi­dy­wa­ło, że jeże­li oskar­że­ni będą obsta­wać przy swo­jej nie­win­no­ści, to zosta­ną powie­sze­ni, zaś wypad­ku przy­zna­nia się oszczę­dzą swo­je życie. Wie­le osób chcąc unik­nąć strycz­ka pod­pi­sy­wa­ło się pod naj­bz­dur­niej­szy­mi zezna­nia­mi, ale część oskar­żo­nych nie przy­zna­wa­ła się i 10 czerw­ca 1692 roku powie­szo­no pierw­szą „cza­row­ni­cę”. Miej­sco­wi duchow­ni wyka­za­li się wyjąt­ko­wą pod­ło­ścią i ciem­no­tą, pod­ju­dza­jąc do oskar­żeń i odma­wia­jąc obro­ny swo­ich wier­nych. Licz­ba oskar­żo­nych się­gnę­ła ponad 200 osób, a licz­ba stra­co­nych 20 osób. Dopie­ro pod koniec wrze­śnia powszech­nie zna­ny i sza­no­wa­ny pastor Incre­ase Mather (1639–1723) przed­sta­wił bostoń­skim pasto­rom słyn­ną pra­cę „Spra­wy Sumie­nia doty­czą­ce Złych Duchów”, w któ­rej choć nie zaprze­czał ich ist­nie­niu, to sprze­ci­wiał się ska­zy­wa­niu na śmierć wyłącz­nie w opar­ciu o wizje oskar­ży­cie­li i na koniec dobit­nie stwier­dza­jąc: „Lepiej jest by win­na oso­ba była unie­win­nio­na, niż by zosta­ła ska­za­na nie­win­na bez wystar­cza­ją­cych dowo­dów. Wolał­bym wziąć cza­row­ni­cę za uczci­wą kobie­tę, niż by uczci­wą kobie­tę posą­dzo­no o bycie cza­row­ni­cą”. Pod doku­men­tem pod­pi­sa­ło się 14 pasto­rów i wysła­no natych­miast do guber­na­to­ra, któ­ry naka­zał wstrzy­mać pro­ce­sy i egze­ku­cje. Z cza­sem uwol­nio­no i unie­win­nio­no oskar­żo­nych i ska­za­nych. Kil­ka lat póź­niej jeden z sędziów przy­znał się do błę­du, a w 1716 roku jed­na z oskar­ży­cie­lek wyzna­ła przed wier­ny­mi, iż swo­je wizje i tor­tu­ry wyssa­ła z pal­ca.


2. Nara­sta­nie libe­ra­li­zmu i schi­zma uni­ta­riań­ska w Nowej Anglii



Pro­ce­sy i egze­ku­cje kwa­krów, „Poło­wicz­ne Przy­mie­rze” oraz do pew­ne­go stop­nia pro­ces w Salem pod­ko­pa­ły i tak nie naj­lep­szą opi­nię pury­tań­skich pasto­rów w Nowej Anglii. Choć wier­ni nie postu­lo­wa­li roz­dzia­łu kościo­ła od pań­stwa — w XVII i na począt­ku XVIII wie­ku było to nie do pomy­śle­nia — zamiast tego zaczę­li wyma­gać więk­szej otwar­to­ści teo­lo­gicz­nej od swo­ich duchow­nych. Para­dok­sal­nie sprzy­jał temu w pewien spo­sób fakt, iż kościół był usta­no­wio­ny. Sko­ro wier­ni pła­ci­li podat­ki na „swo­ich duchow­nych” oraz byli zmu­sza­ni do udzia­łu w nabo­żeń­stwach pod karą grzyw­ny, to mogli przy oka­zji wyma­gać by pastor nie był zupeł­nie wro­go do nich nasta­wio­ny? Jed­no­cze­śnie wraz z usu­nię­ciem zapi­su (1694), któ­ry wyma­gał bycia człon­kiem Kościo­ła do gło­so­wa­nia do kolo­nial­ne­go zgro­ma­dze­nia i w spra­wach świec­kich, powo­li rosła rze­sza osób nale­żą­cych do para­fii, ale nie będą­ca człon­ka­mi Kościo­ła, któ­rzy jed­nak mie­li pra­wo współ­de­cy­do­wa­nia o spra­wach para­fial­nych. Pury­tań­skie ducho­wień­stwo było bez­sil­ne, szcze­gól­nie, że w XVIII wie­ku pań­stwo fak­tycz­nie zaprze­sta­ło egze­kwo­wa­nia homo­ge­nicz­no­ści reli­gij­nej, któ­ra z punk­tu widze­nia Kościo­ła kon­gre­ga­cjo­nal­ne­go była i tak trud­na do utrzy­ma­nia.


Opi­nia spo­łecz­na mia­ła powo­li dość nie­koń­czą­cych się spo­rów reli­gij­nych. „Nie mało smu­ci moją duszę, to co sły­szę codzien­nie na temat waszej tyra­nii i prze­śla­do­wań w Nowej Anglii” — pisał jesz­cze na począt­ku XVII wie­ku Joh­no­wi Cot­to­no­wi Sir Richard Slton­stall — „że karze­cie grzyw­ną, chło­stą i wię­zie­niem ludzi za ich sumie­nia. Naj­pierw, zmu­sza­cie ich by przy­cho­dzi­li na wasze zebra­nia, dobrze wie­dząc, że nie przy­łą­czą się do waszych cere­mo­nii, a gdy już poka­żą swo­ją nie­chęć do nich albo świad­czą prze­ciw nim, wte­dy pod­bu­rza­cie wła­dze by uka­ra­ły ich za, jak to jest w waszym mnie­ma­niu, afron­ty publicz­ne. Zapraw­dę, przy­ja­cie­le, ta wasza prak­ty­ka zmu­sza­nia kogo­kol­wiek do cere­mo­nii reli­gij­nych, pomi­mo ich obiek­cji, jest zmu­sza­niem ich do grze­chu i wie­lu ludzi w hipo­kry­tów prze­mie­ni­ła (…) modli­my się za was i życzy­my wam szczę­śli­wo­ści we wszyst­kim, (….) mając nadzie­ję, że nie będzie­cie prak­ty­ko­wać na tej głu­szy tego, przed czym sami ucie­kli­ście. Te wasze suro­we regu­ły obni­ży­ły was bar­dzo w ser­cach świę­tych.



Z cza­sem tę opi­nię zda­wa­ło się podzie­lać coraz wię­cej pasto­rów. Skąd­inąd suro­wy kal­wi­ni­sta Solo­mon Stod­dard w Nor­thamp­ton, pod koniec XVII wie­ku zaczął dopusz­czać do Sto­łu Pań­skie­go wszyst­kich człon­ków swo­jej para­fii, któ­rzy wyra­zi­li taką chęć, nie drę­cząc ich uprzed­nio szcze­gó­ło­wym egza­mi­nem czy prze­ży­li wewnętrz­ne nawró­ce­nie. W Bosto­nie w 1699 roku powsta­ła osob­na para­fia Brat­tle Stre­et Church pod kie­row­nic­twem Ben­ja­mi­na Col­ma­na, któ­ra choć pod­pi­sa­ła się pod West­min­ster­skim Wyzna­niem Wia­ry, to jed­nak wzbu­dzi­ła popłoch wśród innych pasto­rów gdyż nie wyma­ga­ła od wier­nych oso­bi­ste­go wyzna­nia wewnętrz­ne­go nawró­ce­nia, udzie­la­ła chrztu każ­de­mu, kto o to popro­sił, a do komu­nii dopusz­cza­ła oso­by uzna­ne za god­ne mia­sta, przez pasto­ra, bez bada­nia ich sumień. War­to pod­kre­ślić, że para­fia ta od same­go począt­ku pozwo­li­ła kobie­tom gło­so­wać we wszyst­kich spra­wach para­fial­nych — w 1699 roku. W innych para­fiach pra­wo to przy­słu­gi­wa­ło wyłącz­nie męż­czy­znom i wła­ści­cie­lom ławek kościel­nych.



Pomi­mo począt­ko­wych obiek­cji, Brat­tle Stre­et Church zosta­ła z cza­sem zaak­cep­to­wa­na przez kon­gre­ga­cjo­ni­stów w Bosto­nie, któ­rzy powo­li przez cały XVIII wiek zaczę­li upo­dab­niać się wła­śnie do tej para­fii. Spo­ry wpływ na powol­ną libe­ra­li­za­cję oby­cza­jów kościel­nych Nowej Anglii miał fakt, że coraz wię­cej pasto­rów kształ­ci­ło się na Uni­wer­sy­te­cie Harvar­da, któ­ry od same­go począt­ku miał dość libe­ral­ne ten­den­cje.



„Libe­ra­li­zu­ją­cy wpływ” Harvar­du był przy­ję­ty za powszech­ną mone­tę, acz jak wie­le mitów nie był do koń­ca praw­dzi­wy, po tym, jak w 1738 roku uni­wer­sy­tet ten kate­go­rycz­nie odmó­wił prze­eg­za­mi­no­wa­nia pro­fe­so­ra mate­ma­ty­ki pod kątem jego reli­gij­nej orto­dok­syj­no­ści. Uni­wer­sy­tet też kate­go­rycz­nie odrzu­cił pró­bę wpro­wa­dze­nia przy­się­gi reli­gij­nej dla pro­fe­so­rów i stu­den­tów, któ­rą wpro­wa­dził Uni­wer­sy­tet w Yale, ucho­dzą­cy odtąd za bastion kal­wi­ni­zmu i obsa­dza­ją­cy swo­imi absol­wen­ta­mi teo­lo­gii głów­nie sta­ny Con­nec­ti­cut, Ver­mont i New Hamp­shi­re, pod­czas gdy wpływ Harvar­du był ogra­ni­czo­ny do Mas­sa­chus­sets i to głów­nie jego wschod­niej czę­ści.


Pewien wpływ na nara­sta­nie libe­ra­li­zmu w Nowej Anglii miał też fakt coraz wyraź­niej­szej obec­no­ści w kolo­nii angli­ka­nów, któ­rym w 1689 roku uda­ło się otwo­rzyć w Bosto­nie pierw­szy Kościół,  któ­rych ducho­wień­stwo kształ­co­ne w Anglii, było prze­po­jo­ne armi­nia­ni­zmem, któ­ry bar­dzo szyb­ko oka­zał się atrak­cyj­ny dla ducho­wień­stwa kon­gre­ga­cjo­nal­ne­go. W 1747 roku pasto­rem kon­ger­ga­cjo­nal­ne­go West Church w Bosto­nie został Jona­than May­hew (1720 — 1766), pierw­szy duchow­ny, któ­ry wyraź­nie zakwe­stio­no­wał nie­omyl­ność Biblii, bóstwo Chry­stu­sa oraz dok­try­nę Trój­cy Świę­tej. Jego sło­wa, że „Ani papi­ści ani pro­te­stan­ci nie powin­ni się łudzić, że będą zro­zu­mia­ni, sko­ro nie rozu­mie­ją sami sie­bie. Nie powin­ni tak­że myśleć, że non­sen­sy i sprzecz­no­ści będą zbyt świę­te by unik­nąć zło­śli­wo­ści” wywo­ła­ły taką furię, iż na jego ordy­na­cji nie poja­wił się żaden pastor z Bosto­nu i ducho­wień­stwo tego mia­sta do koń­ca życia boj­ko­to­wa­ło go, odma­wia­jąc wymie­nie­nia się para­fia­mi do wygła­sza­nia kazań.



Gdy ame­ry­kań­skie kolo­nie ogar­nął szał „Wiel­kie­go Prze­bu­dze­nia” podzia­ły reli­gij­ne zaczę­ły się ryso­wać wyraź­niej niż dotych­czas, cho­ciaż nie wszyst­ko było jesz­cze prze­są­dzo­ne. I tak Geo­r­ge Whi­te­field został począt­ko­wo przy­chyl­nie przy­ję­ty na Harvar­dzie, cho­ciaż np. Yale było bar­dzo powścią­gli­we w zachwy­tach nad nim. Część pasto­rów była zachwy­co­na reli­gij­nym odro­dze­niem Wiel­kie­go Prze­bu­dze­nia, pod­czas gdy bar­dziej libe­ral­ni pasto­rzy patrzy­li na tę samą falę z dużym scep­ty­cy­zmem. Jed­nym z naj­bar­dziej suro­wych kry­ty­ków Wiel­kie­go prze­bu­dze­nia był Char­les Chaun­cey (1705 — 1787), w latach 1727–1787 pastor Pierw­sze­go Kościo­ła w Bosto­nie, któ­ry prze­był inte­re­su­ją­cą ewo­lu­cję od suro­we­go kal­wi­ni­zmu po uni­ta­ria­nizm i uni­wer­sa­lizm pod koniec swe­go życia, wyda­jąc (acz ano­ni­mo­wo) w 1782 roku książ­kę, któ­ra i dziś wzbu­dza nie­chęć kon­ser­wa­ty­stów teo­lo­gicz­nych „Salva­tion for all Men” („Zba­wie­nie dla wszyst­kich ludzi”). Histo­ria zano­to­wa­ła tak­że w for­mie aneg­do­ty nie­chęć Chauncey’a do Whitefiled’a. Gdy ten dru­gi powró­cił do Bosto­nu na kolej­ną podróż ewan­ge­li­za­cyj­ną, spo­tkał na uli­cy Chauncey’a, któ­ry zwró­cił się do nie­go tymi sło­wy:


-A zatem Panie Whi­te­fi­led, wró­ci­łeś Pan?


-Tak, wie­leb­ny pasto­rze, by słu­żyć Panu.


-Przy­kro mi to sły­szeć.


-Dia­błu też się to nie podo­ba!



Pierw­sza, a potem szcze­gól­nie dru­ga fala Wiel­kie­go Prze­bu­dze­nia, mia­ła też sty­mu­lu­ją­cy wpływ na odro­dze­nie tra­dy­cyj­nej teo­lo­gii kal­wiń­skiej i jak to malow­ni­czo okre­ślił jeden z auto­rów „zatrzy­ma­ła natu­ral­ny pro­ces ewo­lu­cji Nowej Anglii z pury­ta­ni­zmu do uni­ta­ria­ni­zmu.” Pod prze­wod­nic­twem Samu­ela Hopkins’a (1721 — 1803) „New Divi­ni­ty” jak nazy­wa­no ten kie­ru­nek, zacznie nada­wać ton pury­ta­ni­zmo­wi i kon­gre­ga­cjo­ni­zmo­wi w Nowej Anglii. Odwie­dza­ją­cy w 1791 roku Boston Anglik napi­sał o tutej­szych pasto­rach, że „są tak roz­róż­nie­ni w swo­ich sen­ty­men­tach reli­gij­nych, że nie są w sta­nie zgo­dzić się na żad­ne zagad­nie­nie teo­lo­gii. Część jest kal­wi­ni­sta­mi, część uni­wer­sa­li­sta­mi, część armi­nia­na­mi, a jeden przy­naj­mniej jest socy­ni­na­ni­nem.” To co utrzy­my­wa­ło Kościół kon­gre­ga­cjo­nal­ny w jed­no­ści, to nie­chęć libe­ral­nych pasto­rów do wyraź­ne­go sfor­mu­ło­wa­nia swo­je­go sta­no­wi­ska teo­lo­gicz­ne­go w oba­wie o wybuch spo­rów reli­gij­nych oraz goto­wość ich kon­ser­wa­tyw­nych kole­gów do wymie­nia­nia się od cza­su do cza­su by gło­sić w Kościo­łach kole­gów kaza­nia. Gdy zabra­kło tych dwóch ele­men­tów, schi­zma była nie­uchron­na.



Para­dok­sal­nie, pierw­szą para­fią uni­ta­riań­sk­śą w USA zosta­ła pierw­sza para­fia angli­kań­ska w Bosto­nie — King’s Cha­pel. Zało­żo­na w 1689 roku, pomi­mo ogrom­nej nie­chę­ci eli­ty Nowej Anglii, ale przy dys­kret­nym popar­ciu guber­na­to­rów kolo­nii i władz angiel­skich, para­fia roz­wi­ja­ła się i roz­ra­sta­ła, przy­cią­ga­jąc do sie­bie w dużej czę­ści lud­ność naj­uboż­szą, a tak­że ludzi zra­żo­nych pury­tań­skim rygo­ry­zmem kon­gre­ga­cjo­ni­stów. Pomyśl­ny roz­wój para­fii prze­rwa­ła Woj­na o Nie­pod­le­głość, któ­ra fatal­nie odbi­ła się na sytu­acji Kościo­ła angli­kań­skie­go w kolo­niach. W 1774 roku kościół zamknię­to i nabo­żeń­stwa angli­kań­skie w mie­ście usta­ły aż do 1781 roku. Po uzy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści, znacz­na część wier­nych wyemi­gro­wa­ła do Kana­dy, a pozo­sta­ła garst­ka zmie­ni­ła nazwę na bar­dziej patrio­tycz­ną „Kapli­cę Kamien­ną” („Sto­ne Cha­pel”). W 1782 roku para­fia zatrud­ni­ła naj­pierw jako świec­kie­go kazno­dzie­ję, a potem jako pasto­ra (1783) James’a Fre­ema­na (1739–1835), absol­wen­ta Harvar­du. Stał się on rychło ulu­bień­cem para­fii i roz­po­czął ener­gicz­ne refor­my, zmie­nia­jąc litur­gię w Koście­le oraz wpro­wa­dza­jąc naj­pierw w swo­ich kaza­niach, a potem w popra­wio­nej przez sie­bie „Book of Com­mon Pray­er” ele­men­ty uni­ta­riań­skie i usu­wa­jąc z niej wszel­kie alu­zje do Trój­cy Świę­tej.


Pierw­szy angli­kań­ski biskup Nowej Anglii Samu­el Sead­bu­ry był obu­rzo­ny i usi­ło­wał przy­wo­łać para­fię do porząd­ku i gdy to się nie uda­ło w 1787 roku kate­go­rycz­nie odmó­wił wyświę­ce­nia Fre­ema­na na pasto­ra zarzu­ca­jąc mu uni­ta­ria­nizm. Para­fia posta­wio­na przed wybo­rem pod­po­rząd­ko­wa­nia się kon­ser­wa­tyw­ne­mu bisku­po­wi bądź wspar­cia swo­je­go duchow­ne­go, wybra­ła to dru­gie i 18 listo­pa­da 1787 roku Pre­zes Rady Para­fial­nej w imie­niu jej i para­fii ordy­no­wał (wyświę­cił) Fre­ema­na na „Rek­to­ra, Nauczy­cie­la, Pasto­ra, Księ­dza, Publicz­ne­go Nauczy­cie­la i Star­sze­go” para­fii. W ten oto spo­sób naj­star­sza w Nowej Anglii para­fia angli­kań­ska, sta­ła się pierw­szą ame­ry­kań­ską para­fią uni­ta­riań­ską (1787).


Zmia­ny w litur­gii dosko­na­le ilu­stru­je aneg­do­ta z poło­wy XIX wie­ku, gdy ówcze­sny Pre­zy­dent Harvar­du Char­les W. Eliot przy­pro­wa­dził odwie­dza­ją­ce­go go Angli­ka na nabo­żeń­stwo wła­śnie do King’s Cha­pel. Po jego zakoń­cze­niu, Anglik był pod wra­że­niem kaza­nia, ale jak się wyra­ził, litur­gia była „wyskro­ba­na” z odnie­sień do Trój­cy Świę­tej. Gor­li­wy uni­ta­ria­nin, jakim był Eliot odpa­ro­wał od razu: „Nie wyskro­ba­na, ale umy­ta.”



Za przy­kła­dem King’s Cha­pel poszły dwie inne para­fie angli­kań­skie, ale co ruch ten zaczął się roz­sze­rzać i na kon­gre­ga­cjo­ni­stów i tak lata dzie­więć­dzie­sią­te XVIII wie­ku oglą­da­ły podział kil­ku para­fii na te bar­dziej libe­ral­ne oraz kon­ser­wa­tyw­ne. Uzna­je się, że trzy wyda­rze­nia dopro­wa­dzi­ły osta­tecz­nie do schi­zmy uni­ta­riań­skiej.



W 1803 roku zmarł wykła­da­ją­cy na Hra­var­dzie pro­fe­sor teo­lo­gii David Tap­p­man, umiar­ko­wa­ny kal­wi­ni­sta, cenio­ny i sza­no­wa­ny przez libe­ra­łów i kon­ser­wa­ty­stów. Pre­zy­dent uczel­ni, Joseph Wil­lard pró­bo­wał bez­sku­tecz­nie zna­leźć na jego zastęp­cę rów­nie umiar­ko­wa­ne­go teo­lo­ga, któ­ry by godził dwie coraz bar­dziej waśnią­ce się stro­ny. Nie­ste­ty, jego poszu­ki­wa­nia prze­rwa­ła śmierć w 1804 roku i tak do obsa­dze­nia na tej uczel­ni pozo­sta­ły dwa sta­no­wi­ska: pre­zy­den­ta i pro­fe­so­ra teo­lo­gii. Za ich obsa­dze­nie odpo­wia­da­ła Kor­po­ra­cja Harvar­du, gdzie na sześć miejsc czte­ry przy­pa­da­ły libe­ra­łom a dwa kon­ser­wa­ty­stom.


Gło­so­wa­nie prze­cią­ga­ło się i osta­tecz­nie w 1805 roku Kor­po­ra­cja na sta­no­wi­sko pro­fe­so­ra wybra­ła libe­ral­ne­go pasto­ra Hen­re­go Ware Senio­ra (1764 — 1845). W odpo­wie­dzi kal­wi­ni­ści kie­ro­wa­ni przez Jede­diah Morse’a (1761 — 1826) usi­ło­wa­li zablo­ko­wać jego nomi­na­cję w Radzie Nad­zor­czej uni­wer­sy­te­tu. Wysu­wa­li jako swój głów­ny argu­ment, że fun­da­tor kate­dry zastrzegł, że pro­fe­sor powi­nien być ‘orto­dok­syj­nym chrze­ści­ja­ni­nem’, a tego w żaden spo­sób nie moż­na powie­dzieć o kimś, kto wąt­pi w dogmat Trój­cy Świę­tej. Libe­ra­ło­wie odpo­wie­dzie­li, że fun­da­tor kate­dry był bap­ty­stą, zatem z całą pew­no­ścią nie wyma­gał aby pro­fe­sor był tyl­ko i wyłącz­nie kal­wi­ni­stą, a po dru­gie, na począt­ku XIX wie­ku trud­no jest zna­leźć kogoś, kto był­by ‘orto­dok­syj­nym chrze­ści­ja­ni­nem’ w rozu­mie­niu koń­ca XVII wie­ku. Osta­tecz­nie Rada Nad­zor­cza zaapro­bo­wa­ła wybór Ware’a sto­sun­kiem gło­sów 33 do 23. Pod koniec, gdy wybra­ni na sta­no­wi­sko Pre­zy­den­ta Uni­wer­sy­te­tu umiar­ko­wa­ni kal­wi­ni­ści odmó­wi­li ze wzglę­du na stan zdro­wia, Kor­po­ra­cja wybra­ła i na to sta­no­wi­sko uni­ta­ria­ni­na pasto­ra Samu­ela Web­be­ra (1759–1810), któ­ry zapo­cząt­ko­wał nie­prze­rwa­ną linię uni­ta­riań­skich pre­zy­den­tów tej uczel­ni aż do 1933 roku. Harvard i jego wydział teo­lo­gicz­ny sta­ły się uni­ta­riań­skie.



Skut­ki tej decy­zji były ogrom­ne: przede wszyst­kim kon­ser­wa­tyw­ni teo­lo­go­wie wyco­fa­li się z Harvard Divi­ni­ty Scho­ol (wyod­ręb­nio­nej osta­tecz­nie jako osob­ny wydział w 1817 roku) i zało­ży­li nowy, stric­te kal­wiń­ski uni­wer­sy­tet Ando­ver The­olo­gi­cal Scho­ol (w 1890 roku połą­czył się z powro­tem z Harvard Divi­ni­ty). Dru­gą była praw­dzi­wa woj­na pam­fle­tów, któ­ra zala­ła Nową Anglię i Boston pomię­dzy zwo­len­ni­ka­mi a prze­ciw­ni­ka­mi Trój­cy Świę­tej. Pod­czas tej woj­ny coraz wię­cej i wię­cej pasto­rów w Bosto­nie opo­wie­dzia­ło się po stro­nie uni­ta­riań­skiej, szcze­gól­nie, że na począt­ku XIX wie­ku nastą­pi­ła znacz­na wymia­na kadr bostoń­skie­go ducho­wień­stwa na młod­sze i bar­dziej rady­kal­ne. W 1809 roku zało­żo­na kil­ka lat wcze­śniej gru­pa wier­nych Old South Church, zało­ży­ła nową para­fię Park Stre­et Church w któ­rej kate­go­rycz­nie odma­wia­no zapra­sza­nia podej­rza­nych o uni­ta­ria­nizm duchow­nych.



Kolej­ną cza­rą gory­czy była spra­wa Dru­gie­go Kościo­ła w Dorche­ster. Zało­żo­ny w 1807 roku, skła­dał się jak wie­le para­fii, zarów­no z libe­ra­łów jak i kon­ser­wa­ty­stów. W 1808 roku para­fia wybra­ła na swo­je­go pasto­ra Joh­na Cod­ma­na, któ­ry cho­ciaż był kal­wi­ni­stą, to obie­cał libe­ral­niej­szym wier­nym, iż zgod­nie z panu­ją­cym oby­cza­jem będzie wymie­niał się z inny­mi pasto­ra­mi (w domy­śle: libe­ral­niej­szy­mi) i zezwo­li im na wygła­sza­nie kazań. Po insta­la­cji jako pasto­ra, Cod­man odmó­wił zapra­sza­nia libe­ral­nych duchow­nych, co wywo­ła­ło roz­go­ry­cze­nie spo­rej czę­ści wier­nych, któ­ra pró­bo­wa­ła go usu­nąć. Spra­wa, w któ­rą zaan­ga­żo­wa­no spo­rą część ducho­wień­stwa Mas­sa­chus­sets skoń­czy­ła się na tym, iż libe­ral­na mniej­szość wystą­pi­ła z para­fii i zało­ży­ła wła­sny, Trze­ci Kościół w Dorche­ster.


Spra­wa w Dorche­ster sku­pia­ła jak­by w soczew­ce napię­tą sytu­ację w całej Nowej Anglii i coraz wię­cej pasto­rów kon­ser­wa­tyw­nych zaczę­ło odma­wiać zapra­sza­nia do swo­ich Kościo­łów libe­ral­niej­szych kole­gów, przy czym nie zawsze koń­czy­ło się to naj­le­piej dla kon­ser­wa­ty­stów. W Cam­brid­ge, po dru­giej stro­nie od uni­wer­sy­te­tu w Pierw­szej Para­fii (First Parish Cam­brid­ge) pasto­rem w latach 1792 — 1829 był kal­wi­ni­sta Abel Hol­mes, któ­ry począt­ko­wo bez pro­ble­mu zapra­szał swo­ich libe­ral­niej­szych kole­gów do wygła­sza­nia kazań. Po rosną­cym naci­skiem kon­ser­wa­tyw­nych kole­gów zaprze­stał tego w 1829 roku, w odpo­wie­dzi na co libe­ral­na więk­szość jego para­fii wymó­wi­ła mu posa­dę pastor­ską i zosta­ła uni­ta­riań­ska, a wie­leb­ny Hol­mes z małą grup­ką kon­ser­wa­ty­stów zało­żył Pierw­szy Kościół Kon­gre­ga­cjo­nal­ny w Cam­brid­ge (First Church Cam­brid­ge).



Trze­cią przy­czy­ną schi­zmy były dzia­ła­nia kal­wiń­skie­go pasto­ra Jede­dia­ha Morse’a, któ­re­go zło­śli­wi histo­ry­cy nazy­wa­ją mimo­wol­nym ojcem uni­ta­ria­ni­zmu w Ame­ry­ce. Mor­se, któ­ry gros swo­je­go życia sku­pił na zwal­cza­niu jego i swo­ich libe­ral­nych kole­gów, w 1815 roku opu­bli­ko­wał kore­spon­den­cję kil­ku pro­mi­nent­nych pasto­rów Bosto­nu i Nowej Anglii z Tho­ma­sem Ble­sha­mem, wio­dą­cym uni­ta­ri­ni­nem w Wiel­kiej Bry­ta­nii, w któ­rej to publi­ka­cji „zde­ma­sko­wał ich poglą­dy, dotych­czas przez nich skrzęt­nie ukry­wa­ne.” Odpo­wie­dział mu w liście otwar­tym pastor Fede­ral Stre­et Church, Wil­liam Elle­ry Chan­ning (1780 — 1842), (patrz zdje­ce) pisząc „Przy­zwy­cza­je­ni jeste­śmy widzieć praw­dzi­wą poboż­ność we wszyst­kich rodza­jach chrze­ści­jan, w try­ni­ta­rzach i uni­ta­ria­nach, w kal­wi­ni­stach i armi­nia­nach, angli­ka­nach, meto­dy­stach, bap­ty­stach i kon­ger­ga­cjo­ni­stach, i cie­sząc się z tego, gdy tyl­ko tę zale­tę dostrze­że­my, mamy małą ocho­tę przy­pro­wa­dzać ludzi do naszych wła­snych poglą­dów.” Jed­nak kości zosta­ły rzu­co­ne i w 1819 roku pod­czas ordy­na­cji kole­gi w Bal­ti­mo­re, Wil­liam Elle­ry Chan­ning wygło­sił swo­je słyn­ne kaza­nie „Uni­ta­riań­skie Chrze­ści­jań­stwo.” W cią­gu naj­bliż­szych kil­ku­na­stu lat 135 z 544 kościo­łów kon­gre­ga­cjonl­nych w Nowej Anglii opo­wie­dzia­ło się po stro­nie uni­ta­ria­ni­zmu. Ich sku­pi­ska były nie­rów­ne i pod­czas gdy było mało uni­ta­riań­skich para­fii w zachod­niej Nowej Anglii, to w Bosto­nie po stro­nie uni­ta­riań­skiej opo­wie­dzia­ły się dzie­więć kościo­łów kon­gre­ga­cjo­nal­nych z wyjąt­kiem ewan­ge­li­kal­nej Park Stre­et Church oraz dość umiar­ko­wa­nej Old South Church. W 1825 roku dele­ga­ci zgro­ma­dze­ni w Fede­ral Stre­et Church zało­ży­li Sto­wa­rzy­sze­nie Uni­ta­riań­skie (Uni­ta­rian Asso­cia­tion), sku­pia­ją­ce odtąd te Kościo­ły.



Wszyst­ko to dzia­ło się przy obo­wią­zu­ją­cej w Mas­sa­chus­sets kon­sty­tu­cji, gdzie Kościół kon­gre­ga­cjo­nal­ny, teraz podzie­lo­ny na dwa róż­ne Kościo­ły, był zgro­ma­dze­niem usta­no­wio­nym i pań­stwo­wym. Ta sytu­acja nie mogła trwać dłu­go i ogrom­nym impul­sem od oddzie­le­nia Kościo­ła od pań­stwa (w ostat­nim sta­nie USA!) była spra­wa sądo­wa Baker v. Fales. W 1818 roku para­fię w Dedham opu­ścił dotych­cza­so­wy, kal­wiń­ski pastor, któ­ry w ostat­nich cza­sach odma­wiał zapra­sza­nia swo­ich libe­ral­nych kole­gów. Człon­ko­wie Kościo­ła (męż­czyź­ni, dopusz­cze­ni do komu­nii) odrzu­ci­li absol­wen­ta Harvar­du Alva­na Lam­so­na sto­sun­kiem gło­sów 18 prze­ciw, 14 za, 6 nie gło­so­wa­ło. Jed­nak para­fia, a zatem zgod­nie z pra­wem wszy­scy pła­cą­cy podat­ki na Kościół, pod­ję­ła decy­zję by zaak­cep­to­wać Lam­so­na sto­sun­kiem gło­sów 81 do 44. Pomi­mo pro­te­stów kon­ser­wa­ty­stów, Lam­so­na ordy­no­wa­no i wpro­wa­dzo­no w urząd. Część kon­ser­wa­ty­stów zmie­nia­ła zda­nie i pod koniec roku człon­ko­wie Kościo­ła (a zatem komu­ni­kan­ci) zaak­cep­to­wa­li ten wybór więk­szo­ścią 21 gło­sów za.


Elek­cji Lam­so­na sprze­ci­wi­ła się par­tia kie­ro­wa­na przez dia­ko­na Fales’a, któ­ry uwa­żał, że sko­ro Kościół pier­wot­nie odrzu­cił jego kan­dy­da­tu­rę, nie wol­no było ordy­no­wać Lam­so­na, argu­men­tu­jąc skąd­inąd słusz­nie, że nie do pomy­śle­nia jest by para­fia jako jed­nost­ka świec­ka i orga­ni­za­cyj­na, narzu­ca­ła wybór duchow­ne­go wspól­no­cie wier­nych — czy­li Kościo­ło­wi. W ramach pro­te­stu Fales i inni kon­ser­wa­ty­ści wyco­fa­li się z uczest­ni­cze­nia w cere­mo­niach kościel­nych, zatrzy­mu­jąc przy sobie mają­tek wspól­no­ty. W odpo­wie­dzi libe­ral­na para­fia pozwa­ła go do sądu i w 1821 roku Sąd Naj­wyż­szy Sta­nu Mas­sa­chus­sets wydał decy­zję w tej spra­wie. Zgod­nie z nią, ponie­waż w pra­wie angiel­skim (com­mon law) insty­tu­cja Kościo­ła i para­fii jest nie­roz­łącz­nie ze sobą zwią­za­na, dla­te­go też nie może dojść do jej sztucz­ne­go roz­dzia­łu. Para­fia jako taka wybie­ra duchow­ne­go i jeśli się to wier­nym nie podo­ba i opusz­czą Kościół, a zatem i para­fię, nawet będąc więk­szo­ścią, to wów­czas mniej­szość kon­ty­nu­uje jako para­fia i Kościół. Sąd tym samym przy­są­dził mają­tek para­fial­ny uni­ta­ria­nom, cho­ciaż w tym wypad­ku byli mniej­szo­ścią w Koście­le. I cho­ciaż na wyro­ku cią­ży fakt, że wyda­ją­cy go sędzia Issac Par­ker był sam gor­li­wym uni­ta­ri­na­niem i jego ana­li­za teo­lo­gicz­na w wyro­ku pozo­sta­wia wie­le do życze­nia, to sta­no­wił od pod­sta­wę sta­rań uni­ta­ria­nów i kon­gre­ga­cjo­ni­stów o roz­dział kościo­ła od pań­stwa.



Osta­tecz­nie po tej decy­zji, podzia­le kon­gre­ga­cjo­ni­stów na dwa wyzna­nia, sta­tus Kościo­ła pań­stwo­we­go w Mas­sa­chus­sets był nie do utrzy­ma­nia i w 1833 roku prze­pro­wa­dzo­no roz­dział kościo­ła od pań­stwa w tym sta­nie.



3. Roz­wój i regres uni­ta­ria­ni­zmu w XIX wie­ku



Dzie­je tego wyzna­nia w tym okre­sie są nie­praw­do­po­dob­nie inte­re­su­ją­ce. Z jed­nej bowiem stro­ny obser­wu­je­my nie­sły­cha­ną płod­ność inte­lek­tu­al­ną, spo­łecz­ną i nawet teo­lo­gicz­ną tego ruchu w sali nie tyl­ko Nowej Anglii, ale i Sta­nów Zjed­no­czo­nych w ogó­le, a z dru­giej jego kur­cze­nie się zarów­no pro­cen­to­we, jak i licz­bo­we.



Prze­sła­nie uni­ta­ria­ni­zmu, peł­ne afir­ma­cji i pozy­tyw­ne­go nasta­wie­nia do życia, opty­mi­zmu w ludz­ką dobroć i postęp począt­ko­wo mia­ło wiel­kie oddzia­ły­wa­nie. Uni­ta­ria­nizm opo­wie­dział się bar­dzo wcze­śnie zde­cy­do­wa­nie prze­ciw­ko nie­wol­nic­twu, któ­re war­to przy­po­mnieć, mniej prze­szka­dza­ło tra­dy­cyj­nym chrze­ści­ja­nom, jak pre­zbi­te­ria­nom, angli­ka­nom, lute­ra­nom i bap­ty­stom i któ­rzy nawet uza­sad­nia­li go biblij­nie. Uni­ta­ria­nie też jako pierw­si popar­li ruch sufra­ży­stek, ale też dość szyb­ko zadba­li by kobie­ty mogły zająć należ­ne im miej­sce w struk­tu­rach Kościo­ła. Już w 1869 roku na Kon­fe­ren­cje Gene­ral­ną wybra­no kobie­ty, a pierw­szą kobie­tę pastor ordy­no­wa­li już w 1871 roku. I choć zasłu­gę ordy­na­cji pierw­szej kobie­ty przy­pi­su­ją sobie kon­gre­ga­cjo­ni­ści (była nią Anto­niet­ta Luiza Brown Blac­kwell, ordy­no­wa­na w 1853 roku), to jed­nak ze wzglę­du na opo­ry swo­je­go wyzna­nia po paru latach zre­zy­gno­wa­ła i resz­tę swo­jej karie­ry dusz­pa­ster­skiej kon­ty­nu­owa­ła wła­śnie w Koście­le uni­ta­riań­skim.



Uni­tria­nizm roz­wi­jał się tak­że dość szyb­ko na tere­nie całe­go USA. Pre­zy­dent Tho­mas Jef­fer­son (1743 — 1826) w 1822 roku powie­dział: „Wie­rzę, że nie ma mło­de­go czło­wie­ka żyją­ce­go w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, któ­ry nie umrze uni­ta­ria­niem”. Oprócz nie­go do wyzna­nie tego nale­ża­ło tak­że czte­rech innych pre­zy­den­tów USA: John Adams (1735 — 1826), jego syn John Quin­cy Adams (1767 — 1848), Mil­jard Fil­lo­mo­re (1800 — 1874) oraz Wil­liam Howard Taft (1857 — 1930).



Na polu lite­ra­tu­ry, nauki i sztu­ki uni­ta­ria­na­mi byli pisarz J. P. Marqu­and, archi­tekt Frank Lloyd Wri­ght, dyplo­ma­ta Che­ster Bow­les, kom­po­zy­tor Bela Bar­tok, histo­ryk Hen­ry Ste­ele Com­ma­ger, socjo­log David Rie­sman. Na polu lite­ra­tu­ry wymie­nić nale­ży zna­nych Uni­ta­ria­nów jak Oli­ver Wen­dell Hol­mes, Hen­ry Wad­sworth Long­fel­low, Wil­liam Cul­len Bry­ant, Edward Eve­rett Hale, Ralph Wal­do Emer­son, James Rus­sell Lowell, Natha­niel Haw­thor­ne, Bret Har­te i Louisa May Alcott. Zna­ne sufra­żyst­ki Susan B. Antho­ny, refor­ma­tor­ka wię­zien­nic­twa Doro­thea Dix nale­ża­ły do tego Kościo­ła. Dr Ell­sworth Hun­ting­ton of Yale, prze­stu­dio­waw­szy ame­ry­kań­skie „Kto jest Kim” (Who’s Who in Ame­ri­ca) stwier­dził, że „pro­duk­tyw­ność uni­ta­ria­nów w posia­da­niu lide­rów jest o 150 razy więk­sza niż resz­ty popu­la­cji”. War­to też dodać, że uwa­ża­ny za jed­ne­go z naj­zna­ko­mit­szych sędziów ame­ry­kań­skie­go Sądu Naj­wyż­sze­go, Oli­ver Wen­dell Hol­mes Junior (1841 — 1935) był rów­nież człon­kiem tego wyzna­nia, podob­nie jak 8 innych sędziów na ich ogól­ną licz­bę 107 sędziów w jego histo­rii.



War­to tutaj też wspo­mnieć iż od 1810 do 1933 roku pre­zy­den­ta­mi Harvar­du byli wyłącz­nie uni­ta­ria­nie i to wła­śnie im uczel­nia ta zawdzię­cza swój roz­wój. Gor­li­wy uni­ta­ria­nin i pro­fe­sor che­mii, Char­les W. Eliot (1834 — 1936) pre­zy­dent Harvar­du od 1869 roku do 1909 roku zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wał spo­sób nauki na uczel­ni, utwo­rzył nowe wydzia­ły, zapew­nił finan­so­wą i inte­lek­tu­al­ną samo­dziel­ność uczel­ni, poko­nu­jąc opo­ry tra­dy­cjo­na­li­stów i kon­ser­wa­ty­stów. Doce­niał przy tym wpływ na roz­wój uczel­ni swo­ich współ­wy­znaw­ców, któ­rzy de fac­to zdo­mi­no­wa­li jej kadrę. Wizy­tu­ją­cy w 1906 roku Harvard ksią­żę Hen­ryk Hohen­zol­lern zauwa­żył, że wśród kura­to­rów i pro­fe­so­rów uczel­ni znaj­do­wa­li się przed­sta­wi­cie­le rodzin, któ­re od sied­miu poko­leń zwią­za­ne były z tą uczel­nią. Zało­żo­na w 1817 roku Harvard Divi­ni­ty Scho­ol, choć sku­pia­ła gros przy­szłych pasto­rów uni­ta­riań­skich i była kuź­nią kle­ru dla tego Kościo­ła nigdy nie mia­ła cha­rak­te­ru kon­fe­syj­ne­go i w 1878 roku jej rek­to­rem został kwa­kier.


W tym samym roku Pre­zy­dent Eliot popro­sił swo­ich współ­wy­znaw­ców o ogrom­ną jak na tam­te cza­sy sumę $130 000 dla uczel­ni, ale zaraz zastrzegł: „Harvard Divi­ni­ty Scho­ol nie ma cha­rak­te­ru uni­ta­riań­skie­go ani w swo­jej kon­sty­tu­cji ani w zało­że­niu jej twór­ców. Dok­try­ny tej nie­sek­ciar­skiej sek­ty, zwa­nej w tym kra­ju uni­ta­ria­na­mi, mają pra­wo do sza­cun­ku i uzna­nia w szko­le, gdyż zosta­ła zało­żo­na i przez ostat­nie dwa poko­le­nia wspie­ra­na przez uni­ta­rian. Ale zarząd uni­wer­sy­te­tu nie może się zobo­wią­zać, że mia­no­wać będzie wyłącz­nie uni­ta­rian jako nauczy­cie­li albo też, że będzie udzie­lał spe­cjal­nych przy­wi­le­jów uni­ta­riań­skim stu­den­tom. Jest to nie­moż­li­we z tego wzglę­du, iż zało­ży­cie­le szko­ły, choć sami będąc uni­ta­ria­na­mi, nało­ży­li na uni­wer­sy­tet nastę­pu­ją­cą zasa­dę jego zarzą­dza­nia: że będzie się wspie­rać wszel­kie szcze­re, obiek­tyw­ne poszu­ki­wa­nia chrze­ści­jań­skiej praw­dy i że nie będzie się wyma­ga­ło żad­nej dekla­ra­cji zgo­dy na dok­try­ny poszcze­gól­nych wyznań ani od uczniów, ani od nauczy­cie­li.” Tra­dy­cje Charles’a W. Elio­ta kon­tu­ro­wał kolej­ny pre­zy­dent (w l.1909–1933) tej uczel­ni Abbot Law­ren­ce Lowell (1856–1943) , wywo­dzą­cy się podob­nie jak jego poprzed­nik ze sta­rej uni­ta­riań­skiej rodzi­ny. Oby­dwaj jed­nak wyra­ża­li dość zde­cy­do­wa­ny sprze­ciw wobec przy­jęć kobiet na tę uczel­nię i aż do lat 50-tych Harvard pozo­stał uczel­nią wyłącz­nie dla męż­czyzn. Dla odmia­ny, zało­żo­ny sta­ra­niem inne­go uni­ta­ria­ni­na, Ezry Cor­nell (1807–1874) Uni­wer­sy­tet Cor­nell już od 1874 roku przyj­mo­wał w poczet stu­den­tów zarów­no kobie­ty jak i męż­czyzn. Z innych uczel­ni zało­żo­nych przez uni­ta­rian war­to wymie­nić tyl­ko Washing­ton Uni­ver­si­ty oraz Meadvil­le The­olo­gi­cal Scho­ol.



Jed­nak przez cały XIX wiek pomi­mo roz­wo­ju na tery­to­rium całych Sta­nów Zjed­no­czo­nych, pro­cen­to­wo i licz­bo­wo licz­ba uni­ta­rian w Nowej Anglii sys­te­ma­tycz­nie mala­ła. Para­dok­sal­nie, jed­nym z powo­dów był wła­śnie oddzie­le­nie Kościo­ła od pań­stwa. Pod­czas gdy 1833 roku cześć osób i tak musia­ła pła­cić podat­ki na Kościół kon­ger­ga­cjo­nal­ny (chy­ba, że nale­ża­ła do innych, zare­je­stro­wa­nych wyznań), to wów­czas przy­naj­mniej egze­kwo­wa­ła to, iż pastor nie będzie im zupeł­nie nie­chęt­ny, skła­nia­jąc się ku uni­ta­riań­skim duchow­nym. Po 1833 roku sytu­acja zmie­ni­ła się o tyle, iż oso­by nie chcą­ce nale­żeć do jakie­goś Kościo­ła, nie musia­ły i nie musia­ły w ten spo­sób pła­cić podat­ków kościel­nych. Tak więc gru­pa osób naj­bar­dziej zwią­za­na ze skrzy­dłem uni­ta­riań­skim, a jed­no­cze­śnie nie­zbyt czę­sto poja­wia­ją­ca się w kościo­łach i na nabo­żeń­stwach po pro­stu prze­sta­ła na nie uczęsz­czać. W ten oto spo­sób przy uni­ta­ria­niź­mie zosta­li naj­wier­niej­si jego wyznaw­cy, a to nigdy poza Bosto­nem nie była duża gru­pa.



Kolej­nym pro­ble­mem w roz­wo­ju uni­ta­ria­ni­zmu była jego swo­je­go rodza­ju eli­tar­ność. Pod­czas gdy w Bosto­nie była on począt­ko­wo reli­gią pra­wie całe­go mia­sta — stąd też nazwa „Reli­gia Bosto­nu” — to wraz z upły­wem cza­su naj­bied­niej­sze kla­sy zaczę­ły powo­li odpły­wać w kie­run­ku kon­gre­ga­cjo­ni­zmu, bap­ty­zmu i kato­li­cy­zmu pod­czas gdy eli­ty pozo­sta­ły (przy­naj­mniej do poło­wy XIX wie­ku) uni­ta­riań­skie. Oli­ver Wen­del Hol­mes, opi­su­jąc bostoń­ską plu­to i ary­sto­kra­cję, nazwa­ną przez sie­bie „bostoń­ski­mi bra­mi­na­mi”, jako jej imma­nent­ną cechę wymie­nia „uni­ta­riań­ską wia­rę w postęp ludz­ko­ści”. To nasta­wie­nie na eli­tar­ność moż­na zaob­ser­wo­wać w fak­cie, iż Kościół uni­ta­riań­ski jako ostat­ni zre­zy­gno­wał z zasa­dy sprze­da­ży ławek kościel­nych dopie­ro pod koniec XIX wie­ku, a przez cały ten okres zale­d­wie w jed­nym z nowo otwar­tych kościo­łów w Bosto­nie moż­na było usiąść w ław­ce za dar­mo pod­czas poran­ne­go nabo­żeń­stwa. Posia­da­nie ławek ozna­cza­ło tak­że moż­li­wość gło­so­wa­nia w spra­wach para­fii i oso­by nie­za­moż­ny były po pro­stu bez pra­wa gło­su. Ową eli­tar­ność uni­ta­rian z począt­ku XIX wie­ku wspo­mi­nał pewien kal­wiń­ski duchow­ny: „Wszy­scy wykształ­ce­ni ludzie w Mas­sa­chu­setts byli uni­ta­ria­na­mi. Wszy­scy zarząd­cy i pro­fe­so­ro­wie Harvar­du byli uni­ta­ria­na­mi. Cała eli­ta pie­nię­dzy i mody wypeł­nia­ła uni­ta­riań­skie kościo­ły. Sędzio­wie byli uni­ta­ria­na­mi, wyda­jąc wyro­ki przez któ­re szcze­gól­ne cechy orga­ni­za­cji kościel­nej, tak skru­pu­lat­nie urzą­dzo­ne przez naszych Ojców Piel­grzy­mów, były anu­lo­wa­ne.” Zresz­tą nawet wśród bra­mi­nów ist­nia­ła stra­ty­fi­ka­cja, gdyż cała śmie­tan­ka bostoń­ska uczęsz­cza­ła albo do King’s Cha­pel albo też do Brat­tle Stre­et Church aż do jego zamknię­cia w 1876 roku.


Nie­chęć do misji ilu­stru­je wypo­wiedź jed­ne­go z lide­rów ruchu, Jame­sa Fre­eman Clarke’a z 1865 roku: „Uni­ta­riań­skie Kościo­ły w Bosto­nie nie widzą żad­ne­go powo­du by pro­pa­go­wać swo­ją wia­rę. Trak­tu­ją ją jak luk­sus zare­zer­wo­wa­ny wyłącz­nie dla nich, tak jak zare­zer­wo­wa­ny dla nich jest [park- K.B.] Boston Com­mon. Kościo­ły w Bosto­nie, z wyłą­cze­niem kil­ku hoj­nych i szla­chet­nych wyjąt­ków, nie zro­bi­ły wie­le do misji uni­ta­riań­skich. Sły­sza­łem, jak wspo­mi­na­ły iż nie chcą uczy­nić uni­ta­ria­nizm czymś zbyt pospo­li­tym”.



Nie dzia­ła­ła na korzyść uni­ta­rian tak­że imi­gra­cja: więk­szość wiej­skich regio­nów Mas­sa­chu­setts pozo­sta­ła wier­na kon­gre­ga­cjo­ni­zmo­wi i uni­ta­ria­nizm nie miał rezer­wu­aru imi­gran­tów, któ­ry by zasi­lał go licz­bo­wo. W poło­wie XIX wie­ku do Bosto­nu zaczę­li przy­by­wać w ogrom­nej mie­rze rzym­sko­ka­to­lic­cy emi­gran­ci, pro­cent uni­ta­rian w Bosto­nie i w Nowej Anglii zaczął się gwał­tow­nie kur­czyć. Być może było­by to do odro­bie­nia, ale jego wyznaw­cy nie tyl­ko nie pro­wa­dzi­li żad­nej misji wewnętrz­nej, ale wręcz nie byli sobie w sta­nie pora­dzić z wyzwa­nia­mi jakie rodzi­ła indu­stria­li­za­cja Bosto­nu. Boga­ci, wykształ­ce­ni prze­my­słow­cy i inte­lek­tu­ali­ści, czę­sto czer­pią­cy wymier­ne korzy­ści finan­so­we z fabryk, gdzie w spo­sób strasz­ny eks­plo­ato­wa­no robot­ni­ków, nie mie­li poję­cia jak zna­leźć punkt wspól­ny z rosną­cą masą robot­ni­ków. Dzia­łal­ność misyj­na i spo­łecz­na wśród bie­do­ty miej­skiej takich pasto­rów jak Joseph Tuc­ker­man (1778 — 1840), była raczej wyjąt­kiem od regu­ły i choć zna­ny pisarz i uni­ta­ria­nin Char­les Dic­kens pisał w 1842 roku: „Wie­rzę głę­bo­ko, że insty­tu­cje publicz­ne i cha­ry­ta­tyw­ne tej sto­li­cy Mas­sa­chu­setts są naj­bliż­sze temu co ludz­ka mądrość, soli­dar­ność i huma­ni­tar­ność może osią­gnąć”, to jed­nak nie było tak dokład­nie, sko­ro w tym samym okre­sie zamy­ka­no a nie otwie­ra­no kościo­ły uni­ta­riań­skie w Nowej Anglii.



Kolej­nym i chy­ba wca­le nie naj­mniej­szym powo­dem kur­cze­nia się tego wyzna­nia była pew­ne­go rodza­ju otwar­tość wyzna­nio­wa. Odrzu­ciw­szy bóstwo Chry­stu­sa, uni­ta­ria­nie wyda­li wal­kę dogma­tom, któ­rą trud­no było zatrzy­mać. Ich pierw­sze poko­le­nie zacho­wa­ło jesz­cze głę­bo­ką oso­bi­stą poboż­ność pro­te­stanc­ką i kła­dło nacisk na chrze­ści­jań­skie korze­nie tego ruchu, a ich naukę naj­le­piej stresz­cza pre­zy­dent Tho­mas Jef­fer­son „Nikt nie oglą­da z więk­szą przy­jem­no­ścią postęp rozu­mu w kie­run­ku racjo­nal­ne­go chrze­ści­jań­stwa. Gdy już odrzu­ci­my nie­zro­zu­mia­ły żar­gon try­ni­tar­nej aryt­me­ty­ki, że trzy są jed­nym, a jeden trzem, gdy oba­li­my sztucz­ną fasa­dę uży­wa­ną po to by zasło­nić pro­stą struk­tu­rę Jezu­sa, kie­dy już, w skró­cie, oduczy­my się tego, cze­go nas uczo­no do dzi­siaj i powró­ci­my do czy­stych i pro­stych dok­tryn, któ­re wykła­dał — wte­dy będzie­my praw­dzi­wie god­ni być jego ucznia­mi. I w mojej opi­nii, gdy­by nicze­go nie doda­no do tego co spły­wa­ło z jego ust, cała zie­mia była by dziś chrze­ści­jań­ska.


Jed­nak kolej­ne poko­le­nie uni­ta­rian nie mia­ło już podob­nych zaha­mo­wań. Słyn­ny poeta Ralph Wal­do Emer­son (1803 — 1882) po ordy­na­cji na pasto­ra odmó­wił spra­wo­wa­nia Wie­cze­rzy Pań­skiej, któ­ra jego zda­niem nie mia­ła w teo­lo­gii uni­ta­riań­skiej sen­su i zre­zy­gno­wał z bycia duchow­nym (1832). Jego myśli zapo­cząt­ko­wa­ły tzw. Trans­cen­den­ta­lizm, w któ­rym nawo­ły­wał na otwar­cie się na obec­ność Boga, któ­re­go moż­na odkryć w sobie. W 1838 roku zapro­szo­ny przez Harvard Divi­ni­ty Scho­ol by wygło­sić inau­gu­ru­ją­cy wykład, wezwał przy­szłych pasto­rów by dorzu­ci­li „tru­pa zim­ne­go uni­ta­ria­ni­zmu”, wia­rę w „cuda, któ­re są potwo­rem” i otwo­rzy­li się na spo­tka­nie z tan­scen­den­ta­li­zmem. Wybuchł ogrom­ny skan­dal, rek­tor szko­ły prof. Andrews Nor­ton (1786 — 1853), zwa­ny „uni­ta­riań­skim papie­żem” nazwał to „naj­now­szą for­mą bez­boż­no­ści”, ale Emer­son zyskał wie­lu zwo­len­ni­ków wśród mło­dych pasto­rów, któ­rzy wraz z postę­pem XIX wie­ku, zaczę­li odrzu­cać chrze­ści­jań­skie korze­nie ruchu w ogó­le. War­to tutaj wspo­mnieć na mar­gi­ne­sie, iż Emer­son nie był aż takim libe­ra­łem, gdyż kil­ka­krot­nie sprze­ci­wiał się znie­sie­niu obo­wiąz­ko­we­go uczest­nic­twa w codzien­nych modli­twach na Harvar­dzie. Spór mię­dzy trans­cen­de­ta­li­sta­mi a bar­dziej kon­ser­wa­tyw­ny­mi uni­ta­ria­na­mi trwał do począt­ku XX wie­ku. Tych dru­gich, repre­zen­to­wa­li szcze­gól­nie wybit­ni kazno­dzie­je Bostoń­scy Andrew Pre­ston Peabo­dy (1801 — 1893), Fran­cis Gre­en­wo­od Peabo­dy (1847 — 1936) wie­lo­let­ni dusz­pa­ste­rze aka­de­mic­cy na Harvar­dzie czy Eph­ra­im Peabo­dy, wie­lo­let­ni pro­boszcz King’s Cha­pel w Bosto­nie, któ­rzy w swo­ich kaza­niach i teo­lo­gii usi­ło­wa­li godzić chrze­ści­jań­stwo, a nawet ewan­ge­li­kal­ną odno­wę, z reli­gią rozu­mu. Było to trud­ne i uni­ta­ria­nizm pozo­stał wyso­ce indy­wi­du­al­ną i inte­lek­tu­al­ną alter­na­ty­wą reli­gij­ną dla miesz­kań­ców Nowej Anglii.



Te wysił­ki ska­za­ne były jed­nak na nie­po­wo­dze­nie i od poło­wy XIX wie­ku zaczy­na się powol­ny odpływ nawet naj­star­szych i naj­bar­dziej zasłu­żo­nych uni­ta­riań­skich rodzin do innych wyznań. Małe grup­ki zgar­nę­li kon­ge­ga­cjo­ni­ści i kato­li­cy, ale naj­bar­dziej sku­tecz­ni byli angli­ka­nie, któ­rzy „misję” wśród uni­ta­riań­skiej eli­ty Bosto­nu uczy­ni­li pra­wię swo­ją idee fix. Dzię­ki wspa­nia­łe­mu daro­wi kazno­dziej­skie­mu wie­lo­let­nie­go rek­to­ra Tri­ni­ty Church w Bosto­nie, a póź­niej bisku­pa tego mia­sta — jak­że zna­mien­na nazwa „Kościół Trój­cy Świę­tej” — Philipp’a Bro­ok­sa, z oko­ło 155 rodzin bostoń­skich bra­mi­nów ponad 2/3 prze­szła na angli­ka­nizm do koń­ca XIX wie­ku. Rodzin­na sytu­acja Brooks’a mu pomo­gła w tej misji. Jego ojciec pocho­dził ze zna­nej bostoń­skiej rodzi­ny uni­ta­riań­skiej, a mat­ka z rodzi­ny kon­gra­ga­cjo­nal­nej. Nie mogąc namó­wić sie­bie nawza­jem do swo­jej reli­gii, oby­dwo­je poszli na kom­pro­mis i syna wycho­wa­li jako angli­ka­ni­na.



4. Uni­ta­ria­nizm dziś



Regres i kur­cze­nie się uni­ta­ria­ni­zmu w Nowej Anglii poka­zu­je dosko­na­le ilość kościo­łów jakie mie­li w Bosto­nie: w 1800 roku było ich 9 na ogól­ną licz­bę 16 para­fii, w 1866 roku 38 na 152 kościo­łów w mie­ście, w 1900 gdy do Bosto­nu przy­łą­czo­no oko­licz­ne przed­mie­ścia mie­li 34 kościo­ły, ale w 1950 już tyl­ko 18, by w 2000 roku posia­dać 9 para­fii w aglo­me­ra­cji Bosto­nu. W 1962 roku uni­ta­ria­nie połą­czy­li się z uni­wer­sa­li­sta­mi by powo­łać Uni­ta­rian Uni­ver­sa­list Asso­cia­tion (UUA). Liczy ona dzi­siaj ponad 1000 para­fii w któ­rej sku­pia nie­co ponad 150 000 wier­nych w USA. UUA jest jed­nym z naj­bar­dziej postę­po­wych ruchów kościel­nych: popie­ra teo­lo­gię wyzwo­le­nia, teo­lo­gię femi­ni­stycz­ną, udzie­la ślu­bu gejom i les­bij­kom, jest otwar­ty na dia­log mię­dzy reli­gij­ny i mię­dzy­wy­zna­nio­wy.



Nowa Anglia pozo­sta­ła do dzi­siaj cen­trum bar­dziej chry­sto­cen­trycz­ne­go uni­ta­ria­ni­zmu, choć i to powo­li się zmie­nia. Dzi­siaj w Bosto­nie (w cen­trum mia­sta) dzia­ła­ją nastę­pu­ją­ce para­fie uni­ta­riań­skie:



First and Second Church of Boston

— kon­ty­nu­ują­ca tra­dy­cje pierw­szych dwóch para­fii kon­gre­ga­cjo­nal­nych zało­żo­nych w tym mie­ście w XVII wie­ku. Po poża­rze kościół został grun­tow­nie wyre­mon­to­wa­ny i prze­bu­do­wa­ny w sty­lu nowo­cze­snym. Para­fie liczy oko­ło 250 człon­ków, jest bar­dzo zaan­ga­żo­wa­na misyj­ne, aktyw­nie dzia­ła w pro­gra­mach pomo­cy dla bez­dom­nych, nar­ko­ma­nów oraz cho­rych na AIDS.

King’s Cha­pel

— pozo­sta­je chy­ba jedy­ną na świe­cie para­fią uni­ta­riań­ską uży­wa­ją­cą litur­gii angli­kań­skiej i bar­dzo moc­no przy­wią­zu­ją­cą wagę do swo­ich chrze­ści­jań­skich korze­ni, jest dość luź­no zwią­za­na z UUA. Liczy sobie oko­ło 300 wier­nych, sły­nie z dosko­na­łych kazań i kon­cer­tów muzy­ki orga­no­wej.

Arling­ton Stre­et Church

— daw­niej Fede­ral Stre­et Church gdzie zaczął się ten ruch, jeden z naj­bar­dziej pro­gre­syw­nych kościo­łów w USA i Bosto­nie, w latach 60-tych był widow­nią demon­stra­cji anty wojen­nych (woj­na w Wiet­na­mie) i słyn­ny hap­pe­ning „Co gdy­by wypo­wie­dzie­li woj­nę, a nikt się nie poja­wił” miał miej­sce wła­śnie w tym koście­le. W latach 90-tych para­fię obję­ła pastor zna­na z zaan­ga­żo­wa­nia w dia­log mię­dzy­re­li­gij­ny i teo­lo­gię femi­ni­stycz­ną i od tej pory kościół prze­ży­wa roz­kwit. To w nim w 2004 roku udzie­lo­no pierw­sze­go w Mas­sa­chu­setts i w Sta­nach Zjed­no­czo­nych legal­ne­go ślu­bu parze homo­sek­su­al­nej. Liczy ona oko­ło 266 człon­ków i cały czas rośnie, na nabo­żeń­stwach poja­wia się nawet 500 osób.


The Com­mu­ni­ty Church of Boston

— zało­żo­ny w latach 20-tych XX wie­ku dla osób zmę­czo­nych i znie­chę­co­nych tra­dy­cyj­ną for­mą reli­gij­no­ści uni­ta­riań­skiej (co nie­któ­rym może się wyda­wać dziw­ne), sku­piał lewi­co­wo nasta­wio­nych teo­lo­gów i świec­kich poszu­ku­ją­cych wła­snej wizji libe­ral­nej reli­gii. Od lat cier­pi na kry­zys toż­sa­mo­ści i przy­wódz­twa, liczy obec­nie 55 człon­ków.


W aglo­me­ra­cji bostoń­skiej znaj­du­je się jesz­cze 5 innych Kościo­łów uni­ta­riań­skich.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.