Magazyn

(Nie)usprawiedliwienie “Deklaracji o usprawiedliwieniu”


31 paź­dzier­ni­ka 1999 r. przed­sta­wi­cie­le Papie­skiej Rady Popie­ra­nia Jed­no­ści Chrze­ści­jan i Świa­to­wej Fede­ra­cji Lute­rań­skiej pod­pi­sa­li „Wspól­ną dekla­ra­cję w spra­wie nauki o uspra­wie­dli­wie­niu”, zamy­ka­jąc w ten spo­sób trwa­ją­cy ponad 400 lat spór w kwe­stii uzna­wa­nej za klu­czo­wą róż­ni­cę mię­dzy dwo­ma Kościo­ła­mi. Jakie jed­nak kon­se­kwen­cje nie­sie za sobą pod­pi­sa­nie tego doku­men­tu z per­spek­ty­wy 5 lat? Czy dzię­ki nie­mu rzym­scy kato­li­cy i lute­ra­nie w peł­ni się zjed­no­czą?


Dekla­ra­cja jest bez wąt­pie­nia doku­men­tem uni­ka­to­wym. Po raz pierw­szy w 40-let­niej histo­rii dia­lo­gu mię­dzy­wy­zna­nio­we­go, stwo­rzo­no poro­zu­mie­nie w tak waż­nej dla obu wyznań kwe­stii. Trud­ne z począt­ku do zaak­cep­to­wa­nia przez kato­li­ków tezy Mar­ci­na Lutra, np. prze­ciw odpu­stom, nie są dziś w żad­nej mie­rze osią nie­zgo­dy. Sobór Waty­kań­ski II wykształ­cił u rzym­skich kato­li­ków prak­ty­ki litur­gicz­ne, któ­re w wie­lu przy­pad­kach mogą zostać zaak­cep­to­wa­ne przez lute­ran. Nauka o uspra­wie­dli­wie­niu, tzn. o tym, że Bóg z łaski prze­ba­cza grzesz­ni­ko­wi jego grze­chy i wzy­wa go do dobrych czy­nów, stoi w ser­cu rela­cji kato­lic­ko-lute­rań­skich. W tej kwe­stii uda­ło się osią­gnąć poro­zu­mie­nie w gra­ni­cach moż­li­wo­ści, jakie fun­du­je nam teo­lo­gia obu Kościo­łów. Nadal są ele­men­ty, w któ­rych nauka lute­rań­ska i kato­lic­ka nie pokry­wa­ją się ze sobą. Pod­kre­ślić jed­nak nale­ża­ło wspól­ne korze­nie dzię­ki cze­mu ist­nie­je zgo­da i jed­ność w kwe­stii pod­sta­wo­wych prawd nauki o uspra­wie­dli­wie­niu.


Zda­je się, że do peł­ni suk­ce­su wystar­czy­ło­by jedy­nie poważ­niej­sze potrak­to­wa­nie przez kato­li­ków prak­ty­ki pokut­nej, a przez lute­ran wpro­wa­dze­nie choć­by “namiast­ki spo­wie­dzi” (oczy­wi­ście takiej, jaką poj­mu­je za wła­ści­wą Kościół rzym­ski). W rze­czy­wi­sto­ści „Wspól­na dekla­ra­cja” to dopie­ro pierw­szy krok do kon­kre­ty­za­cji dia­lo­gu. Po pię­ciu latach od jej pod­pi­sa­nia dosko­na­le widać, iż nic nie zmie­ni­ła we wza­jem­nych sto­sun­kach lute­ran i kato­li­ków. Jedy­ne co wnio­sła ze sobą, to roz­rze­dze­nie gęstej atmos­fe­ry panu­ją­cej mię­dzy wyzna­nia­mi. Zamknię­cie sta­re­go spo­ru o dro­gę pro­wa­dzą­cą do zba­wie­nia nie wno­si prak­tycz­nie nic we wza­jem­ne sto­sun­ki, któ­re dal­sze­mu roz­luź­nie­niu ule­ga­ły na prze­ło­mie czte­rech i pół stu­le­cia. Od tego cza­su w Koście­le kato­lic­kim ogło­szo­no wie­le dogma­tów, z któ­ry­mi stro­na ewan­ge­lic­ka nie jest w sta­nie się zgo­dzić.


„Wspól­na dekla­ra­cja”, mimo szcze­rych chę­ci jej twór­ców, w żaden spo­sób nie zbli­ża kato­li­ków i lute­ran do wspól­no­ty komu­nij­nej. Oczy­wi­ście ewan­ge­li­cy nie czy­nią w tym zakre­sie pro­ble­mów – chęt­nie dopusz­cza­ją kato­li­ków do Sto­łu Pań­skie­go. Kościół rzym­ski jed­na­ko­woż nie uzna­je urzę­dów kościel­nych lute­ran, przez co spra­wo­wa­nie Eucha­ry­stii przez ewan­ge­li­ków nie jest uzna­wa­ne przez stro­nę kato­lic­ką. Zda­ję się, iż prio­ry­te­to­wą spra­wą jest roz­wią­za­nie wła­śnie tego pro­ble­mu; czyn­ni­ki mniej spor­ne, takie jak wła­śnie kwe­stia dro­gi do zba­wie­nia, mogły­by zostać opra­co­wa­ne w dru­giej kolej­no­ści.


„Wspól­na dekla­ra­cja” bez wąt­pie­nia pod­kre­śla isto­tę biblij­ną czy­ste­go sfor­mu­ło­wa­nia nauki o uspra­wie­dli­wie­niu. Dzię­ki temu moż­na mieć głę­bo­ką nadzie­ję, że sto­imy na wła­ści­wej dro­dze do zba­wie­nia i uspra­wie­dli­wie­nia. Nie­za­leż­nie od tego, że wie­rzy­my wciąż jesz­cze ina­czej, nie wie­rzy­my prze­cież w Inne­go. Naszym zba­wie­niem jest Jezus Chry­stus, któ­ry — dzię­ki łasce, poprzez wyda­rze­nie uspra­wie­dli­wie­nia jed­na nas z Bogiem i z samy­mi sobą. Powyż­sze opty­mi­stycz­ne stwier­dze­nia nie zmie­nia­ją jed­nak fak­tu, iż nie we wszyst­kich śro­do­wi­skach dekla­ra­cja wywo­ła­ła entu­zjazm. Prze­ciw­nie – spo­wo­do­wa­ła wie­le pro­te­stów, szcze­gól­nie po stro­nie ewan­ge­lic­kiej, dla któ­rej nauka o uspra­wie­dli­wie­niu jest swe­go rodza­ju casus stan­tis et caden­tis Ecc­le­siae — być albo nie być Kościo­ła. Sta­no­wi bowiem ogni­wo swo­istej iden­ty­fi­ka­cji teo­lo­gii refor­ma­cyj­nej.  Gło­sy sprze­ci­wu oczy­wi­ście po 5 latach zde­cy­do­wa­nie uci­chły jed­nak nie moż­na zapo­mi­nać o fak­cie ich zaist­nie­nia.


Cał­ko­wi­te odrzu­ce­nie tego doku­men­tu było­by jed­nak błęd­nym posu­nię­ciem. Dekla­ra­cja spra­wi­ła bowiem, że Kościo­ły lute­rań­skie i Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki są teraz w sta­nie repre­zen­to­wać wspól­ne rozu­mie­nie nasze­go uspra­wie­dli­wie­nia przez Bożą łaskę w wie­rze w Chry­stu­sa. Poka­zu­je, iż ist­nie­ją­ce nadal róż­ni­ce nie są już powo­dem do for­mu­ło­wa­nia potę­pień dok­try­nal­nych a, mie­dzy inny­mi, na tym wła­śnie ma pole­gać eku­me­nizm.


Arka­diusz R. Klim­czak

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.