Odszedł ojciec
- 3 kwietnia, 2005
- przeczytasz w 1 minutę
Jan Paweł II nie żyje. Dobiegł końca jeden z najdłuższych pontyfikatów w historii Kościoła. W niebie pojawił się nowy święty. Kiedy chce się płakać niewiele można powiedzieć. Przez łzy mówi się źle. Rozpacz przysłania ostrość widzenia. Ale w tej sytuacji trzeba, można płakać. Gdy umiera Ojciec, a dla wielu, by nie powiedzieć dla wszystkich katolików w Polsce, i wielu na świecie, Jan Paweł II był jak ojciec, nie dyskutuje się o niunsach, ale się płacze.
I nie ma w tym nic niechrześcijańskiego. Nie płaczemy bowiem nad Nim. On odnalazł już spokój w Panu. Płaczemy nad sobą. Nad sieroctwem, z którym przyjdzie się na zmierzyć. Nad, zawsze przedwczesną dojrzałością, której nie chcieliśmy przyjąć.
Ta dojrzałość już się zresztą zaczęła objawiać. Modlitwy w polskich świątyniach, wielka wspólnota ducha, pokazały, że jesteśmy zdolni do solidarności, że uczymy się sztuki umierania. I to wspólne doświadczenie, jak to sprzed 26 laty, jak pierwsza pielgrzymka — pozostanie w nas już na zawsze. Zmieni nasz kraj, naszą Ojczyznę, tak jak zmienił ją wybór Karola Wojtyły na biskupa Rzymu
Zobacz także:
Ekumenizm.pl: Odszedł człowiek