Magazyn

Osądzona łódź piotrowa


Papież powi­nien zre­zy­gno­wać! To twier­dze­nie jak man­trę od wie­lu mie­się­cy powta­rza­ją laic­kie i libe­ral­ne media na całym nie­mal świe­cie. To jed­nak nie jedy­na pro­po­zy­cja doty­czą­ca Kościo­ła, jaką wysu­wa­ją dzien­ni­ka­rze i publi­cy­ści. Moż­na wręcz powie­dzieć, że mają już oni przy­go­to­wa­ny pro­jekt grun­tow­ne­go zre­for­mo­wa­nia Kościo­ła kato­lic­kie­go, tak by niczym nie róż­nił się on od libe­ral­ne­go świa­ta. Pro­jekt ten obej­mu­je wszy­stie rejo­ny życia kościel­ne­go. Od jego struk­tu­ry, poprzez życie sakra­men­tal­na, aż po ekle­zjo­lo­gię.


Demo­kra­tycz­na refor­ma od zaraz


Pierw­szym i pod­sta­wo­wym żąda­niem mediów jest natych­mia­sto­we wpro­wa­dze­nie do życia Kościo­ła metod demo­kra­ty­cji libe­ral­nej. Bisku­pi (w tym bikup Rzy­mu) i księ­ża w zgo­dzie z demo­kra­tycz­ną zasa­dą mają być wybie­ra­ni w wybo­rach powszech­nych (nie wia­do­mo tyl­ko, komu mia­ło­by przy­słu­gi­wać pra­wo wybor­cze, czy tyl­ko wie­rzą­cym, czy wszyst­kim ochrzczo­nym) a kobie­ty powin­ny być dopusz­czo­ne do wszyst­kich god­no­ści hie­rar­chicz­nych. “Kie­dy następ­nym razem ktoś powie, że Kościół nie jest demo­kra­cją – poucza ame­ry­kań­skich kato­li­ków James Car­roll w “The Boston Glo­be” – odpo­wiedz mu, że to wła­śnie jest pro­ble­mem (…) Peł­na demo­kra­tycz­na refor­ma jest jedy­ną nadzie­ją Kościo­ła kato­lic­kie­go”. W innym tek­ście Car­roll roz­wi­ja swój pro­jekt peł­nej demo­kra­ty­za­cji Kościo­ła poprzez nową “demo­kra­tycz­ną refor­ma­cję”. Mia­ła­by ona objąć nie tyl­ko wybo­ry, ale rów­nież “peł­ne rów­no­upraw­nie­nie kobiet oraz nową wizję ludz­kiej sek­su­al­no­ści”. Ozna­cza to, posłu­gu­jąc się jaśniej­szym języ­kiem, zgo­dę na świę­ce­nia dla kobiet oraz odrzu­ce­nie całej kato­lic­kiej nauki o ludz­kiej sek­su­al­no­ści (czy­li zgo­dy na abor­cję, anty­kon­cep­cję, roz­wo­dy, “mał­żeń­stwa homo­sek­su­al­ne”, czy akcep­ta­cję tzw. wol­nych związ­ków na jakiś czas). Tyl­ko taka refor­ma­cja może, zda­niem Car­rol­la, oca­lić kościół od zagła­dy. Z nie­wia­do­mych przy­czyn jed­nak publi­cy­sta nie przy­po­mi­na, że kościo­ły, któ­re czę­ścio­wo lub nawet cał­ko­wi­cie zre­ali­zo­wa­ły taki pro­jekt już ist­nie­ją. Szwedz­cy lute­ra­nie od lat sześć­dzie­sią­tych zezwa­la­ją na świę­ce­nie kobiet, w latach dzie­więć­dzie­sią­tych wpro­wa­dzi­li kościel­ne „mał­żeń­stwa homo­sek­su­al­ne” i w tym samym cza­sie wyrzu­ci­li z kościo­łów pasto­rów sprze­ci­wia­ją­cych się ordy­no­wa­niu aktyw­nych i pozo­sta­ją­cych w sta­łych związ­kach jed­no­pł­cio­wych duchow­nych. Demo­kra­cja par­la­men­tar­na obję­ła w tym koście­le nawet życie para­fial­ne. – “Do rad para­fial­nych odby­wa­ją się u nas takie same wybo­ry, jak do samo­rzą­du. Star­tu­ją róż­ne par­tie. I potem nawet się mówi, że np. w radzie więk­szość mają socjal­de­mo­kra­ci” – opo­wia­da Danu­ta, Polka od wie­lu lat miesz­ka­ją­ca w Szwe­cji. Jed­nak wbrew zapo­wie­dziom Car­ro­la wca­le nie popra­wi­ła ona sytu­acji kościo­ła w Szwe­cji. Do wia­ry przy­zna­je się tam zale­d­wie kil­ka­na­ście pro­cent miesz­kań­ców. A na nie­dziel­ną litur­gię do np. kate­dry w Ore­bre (120 tysię­cy miesz­kań­ców) przy­cho­dzi kil­ka­na­ście osób. Podob­ny pro­ces odpły­wa­nia wier­nych od “demo­kra­tycz­nie zre­for­mo­wa­nych” wspól­not moż­na zaob­ser­wo­wać rów­nież w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, gdzie np. angli­ka­nie coraz czę­ściej decy­du­ją się na przy­stą­pie­nie (czę­sto gru­po­wo) do Kościo­łów kato­lic­kie­go lub pra­wo­sław­ne­go, czy do kon­ser­wa­tyw­nych oby­cza­jo­wo wspól­not zie­lo­świąt­ko­wych.


Ide­ał jed­no­ści poza praw­dą


Na demo­kra­ty­za­cji jed­nak pro­jek­ty dzien­ni­kar­skie się nie koń­czą. Coraz czę­ściej moż­na bowiem usły­szeć dono­śne żąda­nie pozby­cia się w teo­rii i prak­ty­ce kato­lic­kiej rów­nież poję­cia praw­dy. Kościół powi­nien zmie­rzać w kie­run­ku uzgad­na­nia wszyst­kich swo­ich wie­rzeń z inny­mi wspól­no­ta­mi chrze­ści­jań­ski­mi, a nawet inny­mi reli­gia­mi. Zda­niem wie­lu dzien­ni­ka­rzy bowiem nie­do­pusz­czal­ne jest już samo twier­dze­nie, że Kościół posia­da peł­nie środ­ków zba­wie­nia, czy że jego nauka jest praw­dzi­wa. Kamie­niem obra­zy jest już dla nich przy­po­mnie­nie dekla­ra­cji św. Cypria­na gło­szą­cej, że “poza Kościo­łem nie ma zbawienia”.Znakomitym przy­kła­dem takie­go myśle­nia była medial­na burza wywo­ła­na publi­ka­cją dekla­ra­cji “Domi­nus Iesus”. W jed­nej z pol­skich roz­gło­śni zasta­na­wia­no się nawet czy: “Kościół ma pra­wo pod­wa­żać pod­sta­wo­wą dla demo­kra­cji zasa­dę rów­no­ści wyzna­nio­wej”. Jesz­cze moc­niej ten, przy­po­mi­na­ją­cy po pro­stu tra­dy­cyj­ną naukę kato­lic­ką, tekst zgro­mio­no w mediach zachod­nich. Komen­ta­tor “Frank­fur­ter All­ge­me­ine Zeitung” zasu­ge­ro­wał, że ozna­cza ona “koniec eku­me­ni­zmu”. Pre­zes Związ­ku Wło­skich Gmin Żydow­skich prof. Amos Luz­zat­to oskar­żył nawet na łamach pra­sy kard. Rat­zin­ge­ra o sze­rze­nie nie­na­wi­ści. “Kie­dy Rat­zin­ger stwier­dza, że Chry­stus jest rze­czy­wi­sto­ścią obec­ną w histo­rii i że zale­żą od Nie­go wszy­scy, jest to bar­dzo dwu­znacz­ne i groź­ne. Zna­czy bowiem, że nie liczy się z inny­mi reli­gia­mi” – prze­ko­ny­wał Luzzatto.Niestety, ani on ani inni publi­cy­ści zda­ją się zapo­mi­nać o tym, że wyrze­cze­nien się Chry­stu­sa ozna­cza koniec chrze­ści­jań­stwa, zaś prze­ko­na­nie o tym, że prze­ko­na­nia wszyst­kich wyznań chrze­ści­jań­skich są tak samo praw­dzi­we ozna­cza koniec tra­dy­cyj­ne­go, kla­sycz­ne­go poję­cia praw­dy. I być może nie wyni­ka to nawet ze złej woli, a z potwor­nej nie­wie­dzy, któ­rej naj­do­bit­niej­szym prze­ja­wem może być raport “Poli­ty­ki” poświę­co­ny futu­ry­sty­ce (opu­bli­ko­wa­ny w Nowy Rok 2000). W jed­nej z jego czę­ści dzien­ni­karz prze­ko­ny­wał np., że pod koniec XX wie­ku pozo­sta­ną już tyl­ko dwa kościo­ły: dyna­micz­nie roz­wi­ja­ją­cy się Kościół eku­me­nicz­nym (z nauką libe­ral­ną we wszyst­kich kwe­stiach świa­to­po­glą­do­wych, któ­ry jed­no­czyć by miał wszyst­kich chrze­ści­jan od pra­wo­sław­nych do zie­lo­no­świąt­kow­ców) i zamie­ra­ją­cy Kościół kato­lic­ki (zamknię­ty i kon­ser­wa­tyw­ny). Pomi­ja­jąc już fakt, że jak na razie to wła­śnie kato­li­cyzm jest naj­dy­na­micz­niej (obok wspól­not zie­lo­no­świąt­ko­wych) roz­wi­ja­ją­cych się wyzna­niem chrze­ści­jań­skim, to o nie­wie­dzy auto­ra świad­czy już twier­dze­nie, że pra­wo­sław­ni pojed­na­ją się z pro­te­stan­ta­mi i zre­zy­gnu­ją z sakra­men­tów, Tra­dy­cji czy kul­tu Mat­ki Bożej.


Nie­wy­god­ny papież


Na dro­dze do speł­nie­nia wszyst­kich tych medial­nych pla­nów stoi jed­nak, co nie­ustan­nie wypo­mi­na­ją dzien­ni­ka­rze, Jan Paweł II. To dla­te­go tak czę­sto tek­sty poświę­co­ne nauce Kościo­ła lub jego pro­ble­mom prze­kształ­ca­ją się w per­so­nal­ny atak na papie­ża. Dosko­na­łym przy­kła­dem takie­go myśle­nia jest arty­kuł Bil­la Kel­le­ra w “New York Time­sie”. Kel­ler dowo­dzi w nim, że wszyst­kie kło­po­ty i skan­da­le wstrzą­sa­ją­ce Kościo­łem są efek­tem posłu­gi Jana Paw­ła II. “Nie­wy­god­na i nie­ar­ty­ku­ło­wa­na otwar­cie praw­da jest taka, że obec­ny zamęt w koście­le kato­lic­kim (…) jest dzie­łem życia papie­ża”. Dla­cze­go? Odpo­wiedź Kel­le­ra utrzy­ma­na jest w poety­ce dzien­ni­kar­stwa zna­ne­go z tygo­dni­ka “Nie”. “Tak, jak komu­ni­ści Jan Paweł II sta­ran­nie zbu­do­wał swo­isty Kreml wiel­ce nie­przy­chyl­ny dla jakie­go­kol­wiek refor­ma­to­ra”. Dopie­ro zaś jego odej­ście ma umoż­li­wić zre­for­mo­wa­nie kato­li­cy­zmu. Na Kel­ler zapo­mi­na, że to Duch Świę­ty, a nie on rzą­dzi Kościo­łem. Wszyst­ko to świad­czy o tym, że sło­wa Jana Paw­ła II ze Sko­czo­wa, moż­na i trze­ba odnieść nie tyl­ko do pol­skich mediów. “Pod hasła­mi tole­ran­cji w (…) środ­kach maso­we­go prze­ka­zu sze­rzy się wiel­ka, coraz więk­sza nie­to­le­ran­cja” – mówił wów­czas papież.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.