Magazyn

Pismo Święte Kościoła


Biblia, choć powin­na być przede wszyst­kim Księ­gą Jed­no­ści — nadal dzie­li. Zie­lo­no­świąt­kow­cy zarzu­ca­ją kato­li­kom, że nie zna­ją go, i nie doce­nia­ją jego war­to­ści. Kato­li­cy — nato­miast w odpo­wie­dzi — oskar­ża­ją chrze­ści­jan pen­te­ko­stal­nych o bał­wo­chwal­czy sto­su­nek do Pisma oraz o nie­do­ce­nia­nie Tra­dy­cji. I obie stro­ny mają tro­chę racji. Trze­ba jed­nak zro­zu­mieć, że przy­czy­ny róż­nic się­ga­ją głę­biej niż tyl­ko sto­sun­ku do Pisma Świę­te­go.


Wspól­ny obu stro­nom jest głę­bo­ki sza­cu­nek dla same­go Pisma Świę­te­go. Tak kato­li­cy, jak zie­lo­no­świąt­kow­cy wie­rzą, że przez spi­sa­ne przez wie­ki księ­gi Bóg prze­mó­wił w spo­sób szcze­gól­ny do swo­je­go Ludu, a dokład­niej swo­ich Ludów (Pierw­sze­go i Nowe­go Przy­mie­rza). Tak kato­li­cy, jak zie­lo­no­świąt­kow­cy uzna­ją, że Sło­wo Boże jest pokar­mem, któ­rym odży­wiać się powin­ni nie­ustan­nie wszy­scy chrze­ści­ja­nie. Nie wystar­czy prze­czy­tać raz na jakiś czas frag­men­tu Pisma Świę­te­go, nie wystar­czy wysłu­chać nie­dziel­nych czy­tań, trze­ba codzien­nie na nowo wczy­ty­wać się w sło­wa Pisma Świę­te­go, w sło­wa skie­ro­wa­ne­go do nas kon­kret­nie i do całe­go Kościo­ła.


To wczy­ty­wa­nie, spo­ży­wa­nie Sło­wa — powin­no się stać naszych — kato­lic­kim i zie­lo­no­świąt­ko­wym chle­bem codzien­nym. Lec­tio Divi­na to pod­sta­wa życia chrze­ści­ja­ni­na. I przy­po­mi­na­li o tym od zawsze kato­lic­cy mni­si. Oni codzien­nie spo­ty­ka­li się i spo­ty­ka­ją z Biblią — na godzi­nach medy­ta­cji. Dobrze by było, gdy wszy­scy kato­li­cy wzię­li sobie ich przy­kład głę­bo­ko do ser­ca i “spo­ży­wa­li Pismo Świę­te”.


Sło­wo nie powin­no być jed­nak tyl­ko odczy­ty­wa­ne, nie powin­no być tyl­ko rozu­mia­ne, ale przede wszyst­kim powin­no sta­wać się począt­kiem nowe­go życia. Posłu­gu­jąc się ana­lo­gią z odczy­ty­wa­niem zna­cze­nia Iko­ny, moż­na powie­dzieć, że Sło­wa Pisma powin­ny być odczy­ty­wa­na na przy­naj­mniej kil­ku pozio­mach. Pierw­szym pozio­mem jest zagłę­bie­nie się w temat, jaki dana opo­wieść przed­sta­wia przed­sta­wia (naro­dze­nie, zmar­twych­wsta­nie, zwia­sto­wa­nie, uzdro­wie­nie itd.); dru­gim — odczy­ta­nie sen­su, zna­cze­nia obra­zów, zna­ków sym­bo­li za pomo­cą, któ­rych przed­sta­wio­ne zosta­ło dane wyda­rze­nie; trze­cim — poziom egzy­sten­cjal­ny, oso­bi­sty — na pozio­mie tym kon­tem­plu­ją­cy obraz odczy­tu­je, co Bóg ma do prze­ka­za­nia kon­kret­nie mnie; i wresz­cie czwar­tym pozio­mem jest czy­sta kon­tem­pla­cja, bycie z Bogiem, do któ­re­go pro­wa­dzi Pismo Świę­te.


Tek­sty biblij­ne nie powin­ny się więc być dla żad­nej za stron zbio­rem cyta­tów pole­micz­nych, jak to się cza­sem okre­śla zbio­rem “nume­rów tele­fo­nów”, któ­re może­my wyko­rzy­stać w wal­ce z inny­mi chrze­ści­ja­na­mi. Prze­ciw­nie powin­ny być one codzien­ną stra­wą, któ­ra pro­wa­dzi do nawró­ce­nia. Nawró­ce­nia przede wszyst­kim mnie same­go, a w kon­se­kwen­cji mojej wspól­no­ty. Pismo nie jest bowiem przede wszyst­kim trak­ta­tem teo­lo­gicz­nym, ale Dobrą Nowi­ną o zba­wia­ją­cych Chry­stu­sie.


W koń­cu jeśli Biblia, posłu­gu­jąc się wręcz infan­tyl­nym przy­kła­dem, jest listem Ojca do swo­ich dzie­ci — to jej celem nie jest to, by dzie­ci mia­ły się o co sprze­czać, ale aby wspól­nie doświad­cza­ły wiel­kiej mocy, wyzwa­la­ją­cej Bożej miło­ści i obec­no­ści.


Celem lek­tu­ry nie jest więc, przy­naj­mniej dla kato­li­ka, ale sądze, że rów­nież dla zie­lo­no­świąt­kow­ca, stwo­rze­nie wła­sne­go sys­te­mu teo­lo­gicz­ne­go, ale prze­mia­na życia, jego uświę­ce­nie, odda­nie się Bogu i wresz­cie spo­tka­nie z Bogiem w Jego Sło­wie.


To wszyst­ko nie ozna­cza jed­nak, że Pismo Świę­te tyl­ko łączy. Oczy­wi­ście na płasz­czyź­nie wspól­no­ty czy­ta­nia, wspól­ne­go spo­tka­nia się wokół Pisma — może tak być. Jed­nak za tą wspól­no­tą sza­cun­ku i odczy­ta­nia — kry­je się fun­da­men­tal­na róż­ni­ca w teo­lo­gicz­nym podej­ściu do Pisma Świę­te­go. I o tym, przede wszyst­kim kato­lik, któ­ry chce być świa­do­my swo­jej wia­ry, nie może zapo­mi­nać. Tę pod­sta­wo­wą fun­da­men­tal­ną spe­cy­fi­kę kato­lic­kie­go (ale tak­że pra­wo­sław­ne­go) odczy­ta­nia Pisma Świę­te­go moż­na okre­ślić jed­nym krót­kim zda­niem: Biblia jest Księ­gą Kościo­ła. A to zna­czy, że w Koście­le i przez Kościół jest dana, rozu­mia­na i inte­re­pre­to­wa­na.


Histo­rycz­nie, jak przy­po­mi­na “Dekla­ra­cja”, zanim powstał Nowy Testa­ment Kościół ist­niał bez wła­snych Pism, posłu­gu­jąc się tyl­ko rein­te­pre­to­wa­ny­mi w świe­tle nowej tra­dy­cji, pisma­mi Biblii hebraj­skiej (par. 18). A zatem to Kościół — wspól­no­ta gło­szą­ca Dobrą Nowi­nę — przy­naj­mniej w uję­ciu kato­lic­kim — poprze­dza powsta­nie i ukon­sty­tu­owa­nie się Biblii. To Kościół jest pier­wot­ny.


Oczy­wi­ście — nie cho­dzi o samą insty­tu­cję, nie cho­dzi o struk­tu­ry, ale o gru­pę ludzi, któ­rą stwo­rzy­ło kil­ka pod­sta­wo­wych wyda­rzeń — wspól­ne bycia z Panem, Ostat­nia Wie­cze­rza, wstyd uciecz­ki przed Krzy­żem, Zmar­twych­wsta­nie czy wresz­cie Zesła­nie Ducha Świę­te­go. To spo­tka­nie z Panem w tych wyda­rze­niach, w tej szcze­gól­nej histo­rii — było począt­kiem i fun­da­men­tem Kościo­ła. Ucznio­wie, apo­sto­ło­wie — to spo­tka­nie, to wła­sne szcze­gól­ne doświad­cze­nie prze­ka­zy­wa­li dalej. I to na ich świa­dec­twie, na ich wspo­mnie­niu tych wyda­rzeń, na ich świa­dec­twie tego, że Chry­stus zwy­cię­żył śmierć zbu­do­wa­ny został Kościół, w któ­rym powsta­ło w dłu­gim pro­ce­sie Pismo Świę­te.


To świa­dec­two Apo­sto­łów, a tak­że ich następ­ców, wszyst­kich chrze­ści­jan, któ­rzy na dro­dze swo­je­go życia spo­ty­ka­li Jezu­sa Chry­stu­sa,  jest tym — co my kato­li­cy — okre­śla­my Tra­dy­cją. W tym żywym nur­cie Tra­dy­cji — świa­dec­twa chrze­ści­jan spo­ty­ka­ją­cych Chry­stu­sa i coraz głę­biej rozu­mie­ją­cych głę­bie swo­jej wia­ry — szcze­gól­ne miej­sce zaj­mu­je Biblia. Szcze­gól­ne, ale nie jedy­ne. Szcze­gól­ne, ale nie odosob­nio­ne.


Każ­dy spo­ty­ka­ją­cy Chry­stu­sa chrze­ści­ja­nin — jest czę­ścią tej Tra­dy­cji. Spo­tka­nie z Chry­stu­sem, doko­nu­ją­ce się w Duchu Świę­tym — jest istot­ne i ubo­ga­ca, tak Kościół, jak i poje­dyn­czych chrze­ści­jan. Czę­ścią tego ubo­ga­ce­nia są rów­nież naj­now­sze meto­dy her­me­neu­tycz­ne — w tym kry­ty­ka form. Ale tak one, jak każ­da inna tra­dy­cja, każ­de inne spo­tka­nie z Bogiem, prze­ży­wa­nie chrze­ści­jań­stwa — musi być oce­nia­ne w kon­tek­ście cało­ści życia Kościo­ła, w kon­tek­ście Pisma Świę­te­go i dotych­cza­so­wej Tra­dy­cji. Wszyst­ko, co jest z nimi nie­zgod­ne — nie jest owo­cem praw­dzi­we­go spo­tka­nia z Chry­stu­sem. To — w skró­cie i ogrom­nym uprosz­cze­niu — rola Magi­ste­rium Kościo­ła. Jed­nak wyra­ża się ono nie tyl­ko w decy­zjach jakiejś kon­gre­ga­cji, ale w dyna­mi­zmie całe­go Kościo­ła, tak bisku­pów, jak i wier­nych.


Posłu­gu­jąc się obra­zem do okre­śle­nia głę­bo­kiej praw­dy o miej­scu Biblii w kato­li­cy­zmie — moż­na powie­dzieć, że naj­peł­niej wyra­ża miej­sce Pisma w życiu chrze­ści­jan jego umiesz­cze­nie w Koście­le. W kościo­łach kato­lic­kich, Biblia nie jest, jako jedy­na, umiesz­czo­na w cen­trum. Obok niej znaj­du­je się też Eucha­ry­stia, ikony/obrazy. A wszyst­ko to znaj­du­je zwień­cze­nie w Litur­gii.


To litur­gia Kościo­ła (a trze­ba pamię­tać, że litur­gia jest cen­trum życia Kościo­ła) jest miej­scem, gdzie Pismo nabie­ra peł­ni zna­cze­nia. Sta­je się nie tyl­ko lek­tu­rą, tek­stem, ale powtó­rze­niem, uobec­nie­niem wyda­rzeń, któ­re mia­ły miej­sce kie­dyś. Odczy­tu­jąc sło­wa Pisma — odnaj­du­je­my się w miej­scach i cza­sach, o któ­rych świad­czy­li Ewan­ge­li­ści, pro­ro­cy czy auto­rzy ksiąg Sta­re­go Testa­men­tu.


W Koście­le, w Jego Litur­gii, nie­ste­ty czę­sto zapo­mi­na­ją o tym nie tyl­ko zwy­kli kato­li­cy, ale nawet duchow­ni, Pismo Świę­te się aktu­ali­zu­je, uobec­nia. Bóg nie tyl­ko prze­ma­wia w Nim do nas pośred­nio, ale sta­je się cał­ko­wi­cie, w peł­ni obec­ny.


Nie zga­dza­my się więc, my kato­li­cy — na jaką­kol­wiek zasa­dę Sola Scrip­tu­ra. Bóg — nie prze­stał dzia­łać i nauczać nas, ale dzia­ła i naucza nadal. Dzia­ła­nie i  naucza­nie Boga nie zosta­ło ukoń­czo­ne wraz ze spi­sa­niem Pisma i usta­le­niem jego kano­nu. Duch Świę­ty pro­wa­dził i pro­wa­dzi swój Kościół nadal. I sta­le naucza nas głęb­sze­go rozu­mie­nia Pisma. Głęb­sze­go nie zna­czy nowe­go, czy rady­kal­nie inne­go. Głęb­sze­go — ozna­cza bio­rą­ce­go pod uwa­gę kon­tekst odczy­ty­wa­nia Biblii w poprzed­nich stu­le­chach.


Duch Świę­ty nadal nas naucza. Przez Kościół, ale i poza jego widzial­ny­mi struk­tu­ra­mi. Przez kato­li­ków, ale i zie­lo­no­świąt­kow­ców. Jest i prze­mie­nia ser­ca ludzi. I to jest pod­sta­wa naszej, a mam nadzie­ję, że rów­nież zie­lo­no­świąt­kow­ców, wia­ry.


Tomasz P. Ter­li­kow­ski


Pismo Świę­te a Tra­dy­cja w dia­lo­gu kato­lic­ko-zie­lo­no­świąt­ko­wym


Zale­ty i bra­ki zie­lo­no­świąt­ko­wych prak­tyk egze­ge­tycz­nych


Zie­lo­no­świat­kow­cy i kato­li­cy w dia­lo­gu

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.