Archiwum magazynu

Pro multis effundetur — historia pewnego tłumaczenia


Magazyn EkumenizmOpo­wia­da­nie o usta­no­wie­niu Eucha­ry­stii pod­czas Ostat­niej Wie­cze­rzy i przy­to­cze­nie wypo­wie­dzia­nych wów­czas słów Jezu­sa bar­dzo wcze­śnie sta­ło się dla więk­szo­ści chrze­ści­jan inte­gral­ną i nie­odzow­ną czę­ścią Modli­twy Eucha­ry­stycz­nej, same­go cen­trum chrze­ści­jań­skie­go kul­tu, źró­dła i szczy­tu życia wia­ry. Nic więc dziw­ne­go, iż sło­wa te budzi­ły „od zawsze” uwa­gę, namięt­ne spo­ry, i dys­ku­sje. Roz­wa­ża­no je, szu­ka­no ich zna­czeń, spie­ra­no się w jaki naj­wła­ściw­szy spo­sób mają być przy­to­czo­ne pod­czas spra­wo­wa­nia Pamiąt­ki Pana.


WMaga­zy­nie Teo­lo­gicz­nym Sem­per Refor­man­da pan Piotr Chrza­now­ski pod­jął dys­ku­to­wa­ną w pew­nych śro­do­wi­skach kwe­stię tłu­ma­cze­nia na języ­ki naro­do­we łaciń­skie­go zwro­tu „pro mul­tis” – „za wie­lu”, obec­ne­go tak w biblij­nym prze­ka­zie o Ostat­niej Wie­cze­rzy jak i w łaciń­skim tek­ście Modli­twy Eucha­ry­stycz­nej przy­ta­cza­ją­cej sło­wa Jezu­sa wypo­wie­dzia­ne nad Kie­li­chem: qui pro vobis et pro mul­tis effun­de­tur – któ­ra za was i za wie­lu będzie wyla­na

Łaciń­ski zwrot „pro mul­tis” („za wie­lu”) w więk­szo­ści języ­ków prze­tłu­ma­czo­no w dla potrzeb litur­gii jako „za wszyst­kich” – „for all”, „por todos”, „per tut­ti”, „für alle”. Jed­ny­mi z nie­licz­nych wyjąt­ków są pol­ski, gdzie zasto­so­wa­no dosłow­ne tłu­ma­cze­nie „za wie­lu” i fran­cu­ski, w któ­rym zna­le­zio­no szcze­gól­nie szczę­śli­we tłu­ma­cze­nie „pour la mul­ti­tu­de”. Tłu­ma­cze­nie „pro mul­tis” jako „za wszyst­kich” zna­la­zło swo­je peł­ne potwier­dze­nie w wyda­nej przez Kon­gre­ga­cję Kul­tu Boże­go instruk­cji w 1974 r. Pod koniec zeszłe­go roku kard. Fran­cis Arin­ze, pre­fekt Kon­gre­ga­cji Kul­tu Boże­go wysto­so­wał list do bisku­pów zapo­wia­da­ją­cy, iż przy nowych wyda­niach Msza­łu rzym­skie­go, w tłu­ma­cze­niach słów Usta­no­wie­nia powró­ci się do lite­ral­ne­go brzmie­nia tek­stu czy­li zwrot „pro mul­tis” zosta­nie prze­tłu­ma­czo­ne jako „za wie­lu”: „for many”, „per mol­ti” i ekwi­wa­lent­ne oraz pro­si bisku­pów by przez naj­bliż­sze lata przy­go­to­wy­wa­li wier­nych pod­czas kate­che­zy do tej zmia­ny.


Do tego wła­śnie ostat­nie­go doku­men­tu odno­si się pan­Chrza­now­ski w swo­im nie­zwy­kle cie­ka­wym arty­ku­le; spro­wo­ko­wa­nym ze swo­jej stro­ny przez notat­kę red. Spor­nia­ka zamiesz­czo­ną w Tygo­dni­ku Powszech­nym. Dopraw­dy impo­nu­je u auto­ra trud poszu­ki­wa­nia angiel­skich tłu­ma­czeń sta­ro­żyt­nych litur­gii. Jed­nak­że kwe­stia tłu­ma­cze­nia łaciń­skie­go wyra­że­nia „pro mul­tis” nabie­ra u pana Chrza­now­skie­go zupeł­nie inne­go zna­cze­nia niż posia­da w rze­czy­wi­sto­ści. Autor całą pro­ble­ma­ty­kę tłu­ma­cze­nia sytu­uje w błęd­nym kon­tek­ście; zda­je się bowiem suge­ro­wać, iż tłu­ma­cze­nie zwro­tu „pro mul­tis” doty­ka samej for­my sakra­men­tu i jako takie posia­da zna­cze­nie dogma­tycz­ne. „Sądzę bowiem,- pisze pan Chrza­now­ski — że róż­ni­ce w litur­gii mogą doty­czyć przede wszyst­kim jej kul­tu­ro­wej sza­ty obrzę­do­wej, a nie tak istot­nych rze­czy jak for­ma naj­waż­niej­sze­go sakra­men­tu.” Z tego prze­świad­cze­nia wyni­ka­ją koń­co­we, dra­ma­tycz­ne pyta­nia: „Czym kie­ro­wa­li się Ci, któ­rzy zamiast tłu­ma­cze­nia zapro­po­no­wa­li inter­pre­ta­cję po myśli jed­nej ze szkół teo­lo­gicz­nych i Ci, któ­rzy to zaak­cep­to­wa­li? Nie mogę tu nie wyra­zić żalu i smut­ku, że dopie­ro Bene­dykt XVI, zde­cy­do­wał się w tej spra­wie na inter­wen­cję. Tole­ro­wa­nie takie­go nad­uży­cia przez Jana Paw­ła II jest dla mnie bar­dzo bole­sną tajem­ni­cą!” Dla pana Chrza­now­skie­go tłu­ma­cze­nie zawar­te w aktu­al­nych wyda­niach Msza­łów w języ­kach naro­do­wych sta­no­wi wiec „nad­uży­cie”, za któ­rym sto­ją potęż­ne i wro­gie siły oraz sta­ran­nie skry­wa­ne moty­wy, zapew­ne rów­nież nie­przy­ja­zne, do tego pod­stęp­nie for­su­ją­ce „myśl jed­nej ze szkół teo­lo­gicz­nych”.


Nie moż­na zgo­dzić się z takim posta­wie­niem spra­wy przez auto­ra. Spra­wa tłu­ma­cze­nia poru­szo­na przez kard. Arin­ze nie sta­no­wi pro­ble­mu dogma­tycz­ne­go ani w żad­nym wypad­ku nie może zostać nazwa­na „nad­uży­ciem”. Na samym wstę­pie jasno pod­kre­śla to sam list kard. Arin­ze: tłu­ma­cze­nie „pro mul­tis” jako „za wszyst­kich„jest bez wąt­pie­nia zgod­ne z pra­wi­dło­wa inter­pre­ta­cją zamia­ru nasze­go Pana” oraz sta­no­wi „raczej wyja­śnie­nie, któ­re dobrze pasu­je do kate­che­zy”. Nato­miast tłu­ma­cze­nie „za wie­lu” jest bar­dziej dokład­nym, lite­ral­nym odda­niem łaciń­skie­go tek­stu.


Zanim jed­nak przej­dzie­my do samej kwe­stii tłu­ma­cze­nia zwro­tu „pro mul­tis”, koniecz­nym jest wyja­śnie­nie posą­dzeń kry­ją­cych się za koń­co­wy­mi, dra­ma­tycz­ny­mi pyta­nia­mi pana Chrza­now­skie­go. Pisze on o rze­ko­mej „bole­snej tajem­ni­cy” bra­ku inter­wen­cji Jana Paw­ła II i tajem­ni­czych powo­dów takie­go a nie inne­go sfor­mu­ło­wa­nia zawar­te­go w wyda­wa­nych przez Kościół kato­lic­ki księ­gach litur­gicz­nych.. Prze­ko­na­nie Jana Paw­ła II nie jest jed­nak żad­ną tajem­ni­ca, tym bar­dziej bole­sną; sam papież pisał o tym jasno cho­ciaż­by w Liście do kapła­nów na Wiel­ki Czwar­tek 2005 r.:


4. « Hoc est enim cor­pus meum quod pro vobis tra­de­tur ». Cia­ło i Krew Chry­stu­sa są dane dla zba­wie­nia czło­wie­ka, całe­go czło­wie­ka i wszyst­kich ludzi. Jest to zba­wie­nie cał­ko­wi­te, a rów­no­cze­śnie powszech­ne, gdyż nie ma czło­wie­ka, któ­ry by nie pod­le­gał mocy zbaw­czej Krwi Chry­stu­sa, chy­ba że ją w spo­sób wol­ny odrzu­ca: « qui pro vobis et pro mul­tis effun­de­tur ». Jest to ofia­ra zło­żo­na « za wie­lu », jak mówi tekst biblij­ny (Mk 14, 24; Mt 26, 28; por. Iz 53, 11–12) w typo­wym semic­kim wyra­że­niu, któ­re wska­zu­je na wiel­ką licz­bę tych, któ­rzy zosta­li obję­ci zba­wie­niem doko­na­nym przez jed­ne­go Chry­stu­sa, a rów­no­cze­śnie odno­si się do ogó­łu ist­nień ludz­kich, któ­rym jest ono ofia­ro­wa­ne: Krew « zosta­ła prze­la­na za was i za wszyst­kich », jak w spo­sób upraw­nio­ny wyra­ża się to w nie­któ­rych tra­dy­cjach. Cia­ło Chry­stu­sa zosta­ło bowiem wyda­ne « za życie świa­ta » (J 6, 51; por. 1 J 2, 2).


Nie ma więc mowy według papie­ża o nad­uży­ciu, ale o upraw­nio­nej tra­dy­cji. Przy­go­to­wa­nie zaś, wyda­nie i opu­bli­ko­wa­nie ksiąg litur­gicz­nych w Koście­le kato­lic­kim nie jest dzie­łem zaku­li­so­wych zabie­gów tajem­ni­czych „kto­siów”, wobec któ­rych Kościół stoi bez­rad­ny i zaska­ki­wa­ny ich twór­czo­ścią. Księ­gi litur­gicz­ne wyda­wa­ne są przez bisku­pów Kościo­ła, z pomo­cą usta­no­wio­nych przez nich i uzna­nych w Koście­le spe­cja­li­stów z dzie­dzi­ny teo­lo­gii, litur­gii i języ­ków. Ich pra­ce są jaw­ne, ich prze­bieg sze­ro­ko przed­sta­wia­ny, komen­to­wa­ny i doku­men­to­wa­ny w dostęp­nych publi­ka­cjach. Tak samo argu­men­ty i powo­dy inte­re­su­ją­ce­go nas tu tłu­ma­cze­nia „pro mul­tis” jako „za wszyst­kich” („for all” i ekwi­wa­lent­ne) były jaw­nie dys­ku­to­wa­ne i tłu­ma­czo­ne, i są dostęp­ne w publi­ka­cji, dla­te­go też – podob­nie jak w przy­pad­ku papie­ża – nie ma powo­du do spi­sko­we­go dopa­try­wa­nia się „czym kie­ro­wa­li się” tłu­ma­cze litur­gicz­nych ksiąg.


Wra­ca­jąc do meri­tum nasze­go zagad­nie­nia. Odczy­ta­nie arty­ku­łu pana Chrza­now­skie­go może suge­ro­wać jako­by­śmy sta­li wobec alter­na­ty­wy: tłu­ma­cze­nie („za wie­lu”) albo „inter­pre­ta­cja jed­nej ze szkól teo­lo­gicz­nych”. Taka alter­na­ty­wa była­by fał­szy­wa. Wbrew twier­dze­niom pana Chrza­now­skie­go nie jest to „inter­pre­ta­cja po myśli jed­nej ze szkół teo­lo­gicz­nych”, lecz dogmat wia­ry uro­czy­ście zde­fi­nio­wa­ny przez Sobór Try­denc­ki. Przy­to­czę raz jesz­cze list kard. Arin­ze: „Brzmie­nie „za wszyst­kich” jest bez wąt­pie­nia zgod­ne z pra­wi­dło­wa inter­pre­ta­cją zamia­ru nasze­go Pana, jak to jest wyra­żo­ne w tek­ście. Jest to dogmat wia­ry, że Chry­stus za wszyst­kich męż­czyzn i kobie­ty umarł na krzy­żu.”


Jeże­li Chry­stus umarł­by jedy­nie za „wie­lu”, w zna­cze­niu „nie za wszyst­kich”, wyra­że­nie to prze­czy­ło by wie­rze Kościo­ła uro­czy­ście potwier­dzo­nej przez Sobór Try­denc­ki. Kościół uczy, zgod­nie ze świa­dec­twem Pisma, iż grzech doty­ka wszyst­kich, nie tyl­ko zaś „wie­lu”. Paweł naucza w liście do Rzy­mian: „jak przez jed­ne­go czło­wie­ka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten spo­sób śmierć prze­szła na wszyst­kich ( gr. eis pan­tas) ludzi, ponie­waż wszy­scy (gr. pan­tes) zgrze­szy­li.”(Rz 5, 12) i dalej „jak prze­stęp­stwo jed­ne­go spro­wa­dzi­ło na wszyst­kich (gr. eis pan­tas) ludzi wyrok potę­pia­ją­cy, tak czyn spra­wie­dli­wy Jed­ne­go spro­wa­dza na wszyst­kich (eis pan­tas) ludzi uspra­wie­dli­wie­nia dają­ce życie”(Rz 5, 18).


Nar­ra­cje o usta­no­wie­niu Eucha­ry­stii pod­czas Ostat­niej Wie­cze­rzy posia­da­my w czte­rech tek­stach biblij­nych: w Ewan­ge­lii Mar­ka (Mk 14,24), Mate­usza (Mt 26,28) i Łuka­sza (Łk 22,20) oraz w 1 Liście św. Paw­ła do Koryn­tian (1. Kor. 11,25). W dwóch pierw­szych znaj­du­je­my sło­wo „hoi pol­loi” – „wie­lu” wska­zu­ją­ce tych, za któ­rych „wyla­na jest Krew Jezu­sa. Sło­wo „hoi pol­loi” – „wie­lu” spo­ty­ka­my tak­że w Mt 20, 28 i Mk 10, 45, gdzie podob­nie wska­zu­je tych, za któ­rych Syn Czło­wie­czy odda swe życie.


Dla­cze­go w nie­któ­rych nar­ra­cjach o usta­no­wie­niu – a wraz za tym w nie­któ­rych tek­stach litur­gicz­nych — poja­wia się wyra­że­nie „za wie­lu”, a nie „za wszyst­kich”? Wra­ca­my tu do pro­ble­mu języ­ków, w jakich zosta­ły nam prze­ka­za­ne oma­wia­ne tek­sty. Red. Spor­niak wspo­mi­na zdaw­ko­wo w swo­jej notat­ce w Tygo­dni­ku Powszech­nym o „języ­kach ory­gi­nal­nych” i o grec­kim wyra­że­niu „hoi pol­loi”, pan Chrza­now­ski sta­ra się roz­wi­nąć tę myśl szu­ka­jąc wyra­że­nia w grec­kich słow­ni­kach.


Tekst Nowe­go Testa­men­tu dotarł do nas w języ­ku, któ­ry powszech­nie był uży­wa­ny na tere­nach pod­le­głych wów­czas Impe­rium Rzym­skie­mu jako powszech­ny język potocz­ny – w odmia­nie gre­ki zwa­nej koine. Nie był to jed­nak ojczy­sty język, „pierw­szy język”, prze­wa­ża­ją­cej czę­ści auto­rów Nowe­go Testa­men­tu i bez­po­śred­nich adre­sa­tów zawar­tych w nim pism. Nie był też języ­kiem ojczy­stym ani Jezu­sa ani Apo­sto­łów, języ­kiem naucza­nia i codzien­nych roz­mów. W uży­ciu w ówcze­snej Pale­sty­nie był nale­żą­cy do gru­py języ­ków semic­kich ara­mej­ski, zasad­ni­czo róż­ny w swo­jej struk­tu­rze, wewnętrz­nej logi­ce, pod­sta­wach skład­ni i flek­sji niż gre­ka czy też współ­cze­sne języ­ki euro­pej­skie. Języ­ki semic­kie ope­ru­ją też zupeł­nie róż­nym spo­so­bem obra­zo­wa­nia rze­czy­wi­sto­ści. To co dla nas w oma­wia­nym zagad­nie­niu istot­ne, bez wda­wa­nia się w zbyt szcze­gó­ło­we kwe­stie lin­gwi­stycz­ne, to fakt, iż pod­czas gdy gre­ka osią­gnę­ła mistrzo­stwo w wyra­ża­niu pojęć abs­trak­cyj­nych, sta­tycz­nie uję­tych, to w języ­kach semic­kich, tak ara­mej­skim jak i hebraj­skim – języ­ku prze­wa­ża­ją­cej czę­ści Sta­re­go Testa­men­tu – te same poję­cia posia­da­ją zna­cze­nie kon­kret­ne, egzy­sten­cjal­ne i dyna­micz­ne. Waż­nym jest w naszym przy­pad­ku i koniecz­nym dla popraw­ne­go rozu­mie­nia oma­wia­nych tek­stów uwzględ­nie­nie fak­tu, iż choć pisma Nowe­go Testa­men­tu prze­ka­za­ne zosta­ły w sta­ro­żyt­nym języ­ku grec­kim, w znacz­nej czę­ści powsta­ły jed­nak w semic­kim kon­tek­ście języ­ko­wym, opie­ra­ły się też na wie­lu źró­dłach semic­kiej języ­ko­wo tra­dy­cji tak pisem­nej jak i ust­nej.


Mamy więc do czy­nie­nia w Nowym Testa­men­cie z wie­lo­ma „semi­ty­zma­mi” – zwro­ta­mi i poję­cia­mi wyra­żo­ny­mi ówcze­snej gre­ce, jed­nak odda­ją­cy­mi spo­sób wysła­wia­nia się i rozu­mie­nia cha­rak­te­ry­stycz­ny dla kul­tu­ry i języ­ków semic­kich. Oma­wia­ne przez nas wyra­że­nie „dla wie­lu” jest jed­nym z przy­kła­dów licz­nych semi­ty­zmów. Dla jego zro­zu­mie­nia nie wystar­czy więc odwo­ła­nie się jedy­nie do gre­ki, lecz nale­ży uwzględ­nić też cały kon­tekst semic­kich zna­czeń.


Ara­mej­skie poję­cie „wszy­scy” nie mia­ło – tak jak w gre­ce i we współ­cze­snych euro­pej­skich języ­kach – zna­cze­nia abs­trak­cyj­ne­go, nie­okre­ślo­ne­go liczeb­nie. Wręcz prze­ciw­nie ozna­cza­ło ogra­ni­czo­ną licz­bę „wszyst­kich” gdzieś, cza­so­wo lub prze­strzen­nie zde­ter­mi­no­wa­nych. Stąd „wszy­scy” mogli być liczeb­nie zni­ko­mi. Chcąc oddać wie­lość, nie­ogar­nio­ność, nie­zli­czo­ność – ina­czej niż to ma miej­sce w gre­ce i innych euro­pej­skich języ­kach — mówio­no po pro­stu „wie­lu”. Ara­mej­skie i hebraj­skie sło­wo „wie­lu”, bli­skie Apo­sto­łom i pierw­szym Kościo­łom, mia­ło więc zwy­cza­jo­we zna­cze­nie „wszyst­kich, któ­rzy są licz­ni”, „nie­okre­ślo­nej, wie­lo­ści”. Sło­wo, któ­re tłu­ma­czy­my dosłow­nie jako „wie­lu” akcen­tu­je­za­tem zna­cze­nie wiel­kiej ilo­ści i nie wyłą­cza niko­go, w żad­nym wypad­ku zaś nie ozna­cza „czę­ści”. Jezus wła­śnie w ten oczy­wi­sty spo­sób mówi o peł­ni swo­je­go zba­wie­nia ofia­ro­wa­ne­go przy koń­cu cza­su i świa­ta całej ludz­ko­ści, któ­rą włą­cza w tych „ za wie­lu” („anti pol­lon”), dla któ­rych przy­szedł dać swo­je życie jako „okup”(Mt 20, 28; Mk 10, 45) i za któ­rych wyle­wa swą Krew.


Nie są to – wbrew oba­wom pana Chrza­now­skie­go – inter­pre­ta­cje ani roz­wa­ża­nia współ­cze­snych teo­lo­gów, ani pró­ba refor­my, zmia­ny czy odno­wy naucza­nia kościel­ne­go, jest to kwe­stia zna­na od wie­ków. Pro­blem tłu­ma­cze­nia – i rozu­mie­nia — słów „wie­lu’ i „wszy­scy” był podej­mo­wa­ny już od samej sta­ro­żyt­no­ści chrze­ści­jań­skiej. Podej­mo­wa­li ja wiel­cy mistrzo­wie Zacho­du – Augu­styn i za nim Tomasz z Akwi­nu. Ten ostat­ni tak komen­tu­je swe­go wiel­kie­go poprzed­ni­ka: „Św. Augu­styn wyja­śnia, iż „wie­lu” zna­czy „wszy­scy ludzie”; i taki spo­sób wyra­ża­nia czę­sto spo­ty­ka­my w świę­tych pismach” (Sum­ma Teo­lo­gicz­na, Kwe­stia 75, Odpo­wiedź na zarzut 2). Rze­czy­wi­ście, jeże­li bowiem spoj­rzy­my na Nowy Testa­ment łatwo prze­ko­na­my się, iż są miej­sca w któ­rych uży­wa się słów „wie­lu” i „wszy­scy” zamien­nie, trak­tu­jąc je jako syno­ni­my. Cyto­wa­łem powy­żej dwa frag­men­ty z listu Apo­sto­ła Paw­ła do Rzy­mian, z roz­dzia­łu 5. Cho­dzi o wier­sze 12 i 18. Pisząc o grze­chu i zba­wie­niu wszyst­kich ludzi Paweł uży­wa tu – jak zazna­czy­łem — grec­kie­go sło­wa „pan­tas” – „wszy­scy”. Spójrz­my jed­nak na ten sam frag­ment listu do Rzy­mian, na wier­sze 15 i 19. W tłu­ma­cze­niu Biblii Tysiąc­le­cia (wyd. III) znaj­du­je­my takie sło­wa: „jeże­li bowiem prze­stęp­stwo jed­ne­go spro­wa­dzi­ło na wszyst­kich (hoi pol­loi) śmierć, to o ileż obfi­ciej spły­nę­ła na nich wszyst­kich (tous pol­lo­us) łaska i dar Boży, łaska­wie udzie­lo­ny przez jed­ne­go Czło­wie­ka, Jezu­sa Chry­stu­sa” (Rz 5, 15) oraz „albo­wiem jak przez nie­po­słu­szeń­stwo jed­ne­go czło­wie­ka wszy­scy (hoi pol­loi) sta­li się grzesz­ni­ka­mi, tak przez posłu­szeń­stwo jed­ne­go wszy­scy (hoi pol­loi) sta­ną się spra­wie­dli­wy­mi” (Rz 5, 19) . We wszyst­kich pod­kre­ślo­nych tu sło­wach „wszy­scyuży­te zosta­ło tu nie „pan­tas”, lecz wła­śnie „hoi pol­loi” – „licz­ni, wie­lu”. Św. Paweł nie ma pro­ble­mu w zamien­nym uży­ciu w jed­nym i tym samym tek­ście słów „wszy­scy” i „wie­lu”, nie jest to w żad­nym wypad­ku, wbrew oba­wom pana Chrza­now­skie­go, sło­wo „za moc­ne”.


Znu­żo­ny być może w tym miej­scu Czy­tel­nik spy­ta: jaki jest więc kon­tekst całe­go pro­ble­mu w liście kard. Arin­ze? O co cho­dzi z tym tłu­ma­cze­niem? Wbrew dra­ma­tycz­nym tonom pana Chrza­now­skie­go spra­wa wyglą­da bar­dziej pro­za­icz­nie, choć nie ozna­cza to, że jest to rzecz bła­ha lub nie­istot­na: czy mamy tłu­ma­czyć tekst dosłow­nie, lite­ral­nie czy też tłu­ma­cząc szu­kać jego sen­su i zna­cze­nia w języ­ku prze­kła­du. Innym pyta­niem, już może nie wprost pod­ję­tym, ale sto­ją­cym w tle, jest rela­cja kate­che­zy i litur­gii: na ile litur­gia, czy ści­ślej mówiąc tekst litur­gicz­ny sam w sobie sta­no­wi kate­che­zę – wyja­śnie­nie i naucza­nie tajem­nic wia­ry – i jakie jest miej­sce kate­che­zy w ramach litur­gii. Wresz­cie ist­nie­je dla odbio­ru listu kard. Arin­ze kon­tekst już nie mery­to­rycz­ny, ale – nazwał­bym go tu „spo­łecz­nym”. To dzia­łal­ność róż­nych śro­do­wisk nazy­wa­ją­cych się tra­dy­cjo­na­li­sta­mi.


Mamy tu przede wszyst­kim pro­blem, któ­ry poja­wia się przy każ­dym tłu­ma­cze­niu. Czy dany tekst oddać dosłow­nie i lite­ral­nie, czy też sta­rać się jak naj­le­piej oddać sens i zna­cze­nie uży­tych słów, zwro­tów i wyra­żeń, czę­sto wprost nie­prze­tłu­ma­czal­nych w języ­ku trans­la­cji. List kard. Arin­ze opo­wia­da się za dosłow­nym przy­to­cze­niem brzmie­nia tra­dy­cyj­nej for­mu­ły, pozo­sta­wia­jąc kate­che­zie wytłu­ma­cze­nie jej zna­cze­nia. Oso­bi­ście cie­szy mnie takie wła­śnie tłu­ma­cze­nie. Jestem przy­zwy­cza­jo­ny do obco­wa­nia z histo­rycz­ny­mi tek­sta­mi i ich sub­tel­no­ścia­mi, for­mu­ła „za was i za wie­lu” prze­no­si mnie bez­po­śred­nio w bli­ski mi świat zna­czeń i histo­rii, tra­dy­cji i zako­rze­nie­nia, a więc rze­czy­wi­sto­ści, któ­ra bez wąt­pie­nia jest waż­nym wehi­ku­łem tre­ści naszej wia­ry. Z dru­giej jed­nak stro­ny rozu­miem roz­ter­ki tych, któ­rym przyj­dzie tłu­ma­czyć, iż „wie­lu’ zna­czy „wszy­scy”, że ara­mej­ski, że grec­ki, że łaci­na.… A nie moż­na od razu powie­dzieć o co cho­dzi? Widocz­nie nie zawsze. Wszak wyra­że­nie „cia­ło i krew” to też semi­tyzm, nie­zro­zu­mia­ły bez odwo­ła­nia się do ówcze­sne­go spo­so­bu wyra­ża­nia rze­czy­wi­sto­ści; a i sam znak uczy – wie­cze­rzy, szcze­gól­nie w wie­ku fast — food’ów sta­je się dla współ­cze­snych poko­leń nie­czy­tel­ny sam w sobie. O ile jed­nak nie spo­sób wyobra­zić sobie chrze­ści­jań­skie­go prze­sła­nia bez gło­sze­nia i cele­bro­wa­nia “Cia­ła i Krwi”, bez zna­ku uczty — wie­cze­rzy, to wyra­że­nie “za wie­lu” posia­da już takie­go zna­cze­nia. Trzy­mam w każ­dym razie kciu­ki za kate­che­zę.


Inną spra­wą, któ­ra rodzi się w związ­ku z listem kard. Arin­ze jest rela­cja mię­dzy kate­che­zą wła­śnie, a litur­gią. Na ile sama litur­gia jest kate­che­zą? Nie tyl­ko cho­dzi o „prze­ga­da­ne” “komen­ta­rze do komen­ta­rzy”, ale o sam tekst modli­twy, zwłasz­cza tej w istot­nym sen­sie naj­waż­niej­szej modli­twy Kościo­ła – Wiel­kiej Modli­twy, Ana­fo­ry, Kano­nu. Kościół sta­je w dzięk­czy­nie­niu z wiel­ki­mi dzie­ła­mi miło­ści i wier­no­ści Pana, któ­rych doświad­cza i grze­chem swo­ich dzie­ci, z bła­ga­niem o ratu­nek i naj­do­sko­nal­szym prze­bła­ga­niem. Czy czas to na kaza­nie i poucza­nie? Taka poku­sa zawsze w Kościo­łach była. Jakoś dziw­nie się czu­je sły­sząc w tym okre­sie wiel­ko­post­ne pre­fa­cje – pare­ne­tycz­ne kaza­nia o zna­cze­niu postu, prak­tyk pokut­nych czy umar­twie­nia. Jestem jak naj­bar­dziej za, ale to nie ten czas i nie to miej­sce. Odno­wio­na litur­gia przy­wra­ca­jąc Kościo­ło­wi łaciń­skie­mu wiel­ka tra­dy­cję ana­fo­rycz­ną, jed­no­cze­śnie nie unik­nę­ła wie­lu dys­ku­syj­nych, choć czci­god­nych i słusz­nych ele­men­tów


Wresz­cie kon­tekst listu kard. Arin­ze, któ­ry nazwa­łem umow­nie „spo­łecz­nym”. Nie jest on oczy­wi­ście wymie­nio­ny, nato­miast przy­czy­nił się bez wąt­pie­nia do tego, iż sam list został na taka ska­le zauwa­żo­ny i komen­to­wa­ny, do nie­go tez odno­si się zapew­ne­ja­sne zastrze­ze­nie, iżnie ma wąt­pli­wo­ści, co wazno­ści Mszy sw. pod­czas któ­rej uzy­to­tłu­ma­cze­nia “za wszyst­kich”. Wie­le śro­do­wisk kościel­nych okre­śla­ją­cych się jako „tra­dy­cjo­na­li­stycz­ne” pod­wa­ża­ło pra­wo­moc­ność i legal­ność litur­gii, w któ­rej poja­wia się tłu­ma­cze­nie „za was i za wszyst­kich” oraz odma­wia­li uzna­nia waż­no­ści tak spra­wo­wa­nej Eucha­ry­stii. Cho­dzi tu zwłasz­cza o część śro­do­wi­ska zwią­za­ne­go z Brac­twem Kapłań­skim Św. Piu­sa X zało­żo­nym przez abp. M. Lefebvre’a i pokrew­ne ugru­po­wa­nia znaj­du­ją­ce się w Koście­le kato­lic­kim jak i poza nim, kon­te­stu­ją­ce naucza­nie kościel­ne w imię błęd­nie rozu­mia­nej tra­dy­cji. Uży­wa­ne­go przez litur­gie rzym­ską zwro­tu „za was i za wie­lu”pro vobis et pro mul­tis” nie spo­ty­ka­my w Piśmie św. – sło­wa te, jak wska­zu­je Kate­chizm Sobo­ru Try­denc­kie­go – „zosta­ły połą­czo­ne razem przez Kościół kato­lic­ki pod kie­row­nic­twem Ducha Boże­go”. Dom Lec­le­rq w “Słow­ni­ku chrze­ści­jań­skiej arche­olo­gii i litur­gii“ wyli­cza co naj­mniej 89 róż­nych sfor­mu­ło­wań nar­ra­cji o Usta­no­wie­niu uży­wa­nych pod­czas Modli­twy Eucha­ry­stycz­nej w histo­rii Kościo­ła, wie­le z nich nie zawie­ra w ogó­le sfor­mu­ło­wa­nia „pro mul­tis”. Zna­my dziś kil­ka­na­ście histo­rycz­nych tek­stów Ana­for z bar­dzo wcze­sne­go okre­su w któ­rych opo­wia­da­nie o Usta­no­wie­niu wprost nie poja­wia się w ogó­le, bądź dopie­ro kształ­tu­je się w for­mę jaka zna­my współ­cze­śnie. Jed­na z takich Ana­for zwa­na „Ana­fo­rą Adda­ia i Mari” nie­prze­rwa­nie do dzi­siaj uży­wa­na jest przez Asy­ryj­ski Kościół Wscho­du. Nie­wąt­pli­wie wiec są to sło­wa okre­ślo­ne przez Kościół. Tłu­ma­cze­nie „za wszyst­kich” jest ofi­cjal­nym tłu­ma­cze­niem Kościo­ła, znaj­du­ją­cym się w wie­lu wyda­niach Msza­łu nie bez istot­nych powo­dów, jasno okre­ślo­nych przez kom­pe­tent­ne wła­dze i zatwier­dzo­ne przez Sto­li­ce Apo­stol­ską i pra­wo­moc­ność takie­go sfor­mu­ło­wa­nia list kard. Arin­ze zde­cy­do­wa­nie pod­kre­śla.


Na Brac­two św. Piu­sa X, i inne nie­któ­re inne śro­do­wi­ska tra­dy­cjo­na­li­stycz­ne, sil­nie oddzia­ły­wa­ją obec­ne od kil­ku wie­ków w Koście­le na Zacho­dzie poglą­dy jan­se­ni­stycz­ne. Choć potę­pio­ne w swo­jej skraj­nej posta­ci, kształ­to­wa­ły i oddzia­ły­wa­ły przez dłu­gi okres cza­su na teo­lo­gię i naucza­nie kościel­ne. Gło­si­ły skraj­ny rygo­ryzm, a odwo­łu­jąc się do nie­któ­rych tek­stów Augu­sty­na i Toma­sza z Akwi­nu roz­wi­ja­ły — w spo­sób odrzu­co­ny przez Kościół kato­lic­ki — naukę o pre­de­sty­na­cji, czy­li prze­zna­cze­niu przez Boga nie­któ­rych do zba­wie­nia i wyklu­cze­niu z nie­go innych. Negu­jąc pra­wo­moc­ność tłu­ma­cze­nia „za wszyst­kich”, nie licząc się ze zna­cze­niem tek­stu, wie­lu przed­sta­wi­cie­li śro­do­wisk tra­dy­cjo­na­li­stycz­nych odwo­ły­wa­ło się wła­śnie do takiej „restryk­cyj­nej escha­to­lo­gii, kła­dą­cej nacisk na groź­bę potę­pie­nia wiecz­ne­go”. Oba­wy ks. prof. Hry­nie­wi­cza nie są wiec pozba­wio­ne pod­staw, a samo wpro­wa­dze­nie tłu­ma­cze­nia dosłow­ne­go wyma­ga –do cze­go wzy­wa list kard. Arin­ze – inten­syw­nej kate­che­zy aby mogło być popraw­nie zro­zu­mia­ne i unik­nę­ło „puła­pek lite­ral­ne­go prze­kła­du”. Mam nadzie­ję, ze tak będzie.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.