Magazyn

Psalm 1: Nieoczywiste, codzienne decyzje


Szczę­śli­wy, kto (…) Pra­wo Pana nad wszyst­ko uko­chał i nad Jego Pra­wem roz­my­śla dniem i nocąPs 1, 1–2


Roz­po­czy­na­ją­cy Psał­terz psalm od razu rzu­ca nas na głę­bo­ką wodę. Wpro­wa­dza bowiem w samą isto­tę biblij­ne­go rozu­mie­nia czło­wie­czeń­stwa i zmu­sza do zasta­no­wie­nia się nad samą isto­tą nasze­go bytu.


Czy­ta­jąc psalm 1 mam nie­mal zawsze przed ocza­mi obraz z ksią­żek Isa­aca Bashe­vi­sa Sin­ge­ra: cha­der czy jeszi­wa, a w nim tłum roz­trzą­sa­ją­cych każ­dy frag­ment z Tory Żydów w róż­nym wie­ku. W dzień, ale i – w przy­pad­ku wiel­kich mędr­ców – tak­że w nocy. Dru­gie sko­ja­rze­nie jest już, jak przy­sta­ło na kato­li­ka, bar­dziej chrze­ści­jań­skie. Pra­wo­sław­ni mni­si dniem i nocą oddy­cha­ją­cy świę­tym imie­niem Jezus, pra­gną­cy modli­twy nie­ustan­nej, i w koń­cu wraz z odde­chem ją otrzy­mu­ją­cy. Ale to wciąż nie to, bo cóż wspól­ne­go z takim odczy­ta­niem modli­twy psal­mi­sty mają pas­su­sy o grzesz­ni­kach, o sądzie, o bez­boż­nych?


A więc nie o roz­wa­ża­nie, medy­to­wa­nie, dys­ku­to­wa­nie czy modle­nie się cho­dzi, ale cały styl życia, o – jak­by to powie­dzie­li filo­zo­fo­wie – byt naszej egzy­sten­cji. „Roz­my­śla­nie nad Pra­wem” – to nie dzia­ła­nie takie lub inne, to nie pra­ca inte­lek­tu­al­na czy zanu­rze­nie się w modli­twę, ale to nasza codzien­ność. Codzien­nie sta­je­my przed pro­stym wybo­rem roz­my­ślać nad pra­wem czy „postę­po­wać według rad bez­boż­nych”? Każ­dy moment nasze­go życia jest takim wybo­rem. Być z cór­ką w pia­skow­ni­cy czy pisać tekst o reli­gij­no­ści Busha? Zawie­sić firan­kę w oknie, poga­dać z żoną czy dopi­sać do książ­ki o ety­ce kolej­ny roz­dział? Pody­sku­to­wać z mądry­mi ludź­mi czy wró­cić szyb­ciej do domu? To są pyta­nia, któ­re sta­wia przed nami Pra­wo Pań­skie. To jest owo roz­my­śla­nie, decy­do­wa­nie, poszu­ki­wa­nie. Uciecz­ka przed decy­zją w takich, pozor­nie zupeł­nie pro­stych spra­wach – też jest decy­zją, też ma skut­ki i powo­du­je albo roz­wój, któ­ry psal­mi­sta opi­su­je poprzez obraz drze­wa rosną­ce­go nad stru­mie­niem albo bycie ple­wem roz­sie­wa­nym przez wiatr.


Cze­go ocze­ku­je ode mnie Pan? Przez kogo do mnie prze­ma­wia. W pia­skow­ni­cy, nie­co już znu­żo­ny zaba­wą z Mary­sią zasu­ge­ro­wa­łem Gosi, że war­to już wra­cać do domu, bo tam cze­ka na mnie super waż­ny tekst, któ­ry powi­nien zostać napi­sa­ny na wczo­raj. Żona spo­koj­nie odpo­wie­dzia­ła: Mary­sia bar­dziej potrze­bu­je tej zaba­wy niż Two­ich tek­stów. Mia­ła rację. Bo zasia­da­nie wśród szy­der­ców, słu­cha­nie rady bez­boż­nych to nie tyl­ko jaw­ne grze­chy, ale też nie­wła­ści­wa hie­rar­chia. A idąc dalej to tak­że nie­wła­ści­we podej­ście do życia. Mistrzo­wie zen mówią jasno, i tu trud­no odmó­wić im racji: gdy pijesz her­ba­tę, pij her­ba­tę. Tu tak­że, gdy jesteś z dziec­kiem bądź z dziec­kiem, a nie pisz w myślach kolej­ny arty­kuł. Tym razem wybo­ru doko­na­ła za mnie żona. Ile razy jed­nak wybór doko­ny­wał się sam, a ja – w imię wiel­kich celów —  spóź­nia­łem się do Gosi i Mary­si?


Nie wca­le nie cho­dzi mi o to, by stwier­dzić, że zawsze nale­ży się do nich spie­szyć. Gdy­by tak było nie trze­ba by pra­wa roz­wa­żać dniem i nocą. Wystar­czy­ło­by raz a dobrze usta­no­wić hie­rar­chię war­to­ści i dalej tyl­ko się go trzy­mać. Cza­sem trze­ba zro­bić ina­czej. Pra­ca, spo­tka­nie z przy­ja­ciół­mi, to do cze­go powo­łu­je mnie Pan – też jest waż­ne. Każ­da chwi­la zmu­sza do odpo­wie­dzi, cze­go wła­śnie teraz chce ode mnie Bóg? Jak inter­pre­to­wać Jego Pra­wo? Na to pyta­nie odpo­wie­dzieć mogę tyl­ko sam.


A od odpo­wie­dzi na nie, wła­śnie w tej chwi­li, zale­ży mój los wiecz­ny. „Nie oca­le­ją bowiem  bez­boż­ni na sądzie”. Teraz doko­nu­je się wybór osta­tecz­ny. W każ­dym teraz, w samym cen­trum teraź­niej­szo­ści doko­nu­je się dra­mat odpo­wie­dzi na pyta­nie: czy zasia­dam z bez­boż­ny­mi czy spra­wie­dli­wy­mi? Każ­da taka decy­zja spra­wia, że we mnie doko­nu­je się zjed­no­cze­nie woli Bożej z moją, albo prze­ciw­nie ich roz­dzie­le­nie. Albo więc umie­ram, zatra­cam się, spra­wiam, że część mnie ginie na wie­ki, albo tę chwi­lę, ten moment, to spo­tka­nie, ten uśmiech prze­no­szę do wiecz­no­ści. W nie­po­strze­gal­nym „teraz” tkwi zba­wie­nie. W nie­de­fi­nio­wal­nym teraz doko­nu­je się wybór. A nad tym teraz trwa nie­zmien­ne Pra­wo, Bóg, któ­ry zada­je mi pyta­nie: co masz robić? Wybie­raj! Wybie­raj w rze­czach drob­nych. Spać czy pisać. Pra­co­wać czy wra­cać do domu. Nie­oczy­wi­stość tych spraw powo­du­je, że trze­ba je roz­wa­żać dniem i nocą, teraz.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.