Magazyn

Psalm 10 — Z biedy wołam do Ciebie!


Magazyn EkumenizmJed­na z licz­nych wio­sek “pope­egie­row­skich” w zachod­nio­po­mor­skim. Bez sta­łej pra­cy jest tu więk­szość miesz­kań­ców. Ludzie żyją z zasił­ków pomo­cy spo­łecz­nej, eme­ry­tur czy rent dziad­ków, nie­licz­ni z “kuro­nió­wek”. Część osób pra­cu­je doryw­czo przy róż­nych zaję­ciach w mie­ście. Wie­lu krad­nie drze­wo z lasu. Leśni­czy patrzy na to przez pal­ce, ale ma przyjść nowy i nie wia­do­mo jak to teraz będzie. Latem jest lżej, w lesie moż­na pozbie­rać tro­chę grzy­bów, jagód, ziół, zło­mu. W nie­wiel­kich przy­do­mo­wych ogród­kach zazie­le­ni się od ziem­nia­ków, mar­chew­ki, sała­ty i bura­ków.


Rodzi­ce sta­ra­ją się tuby ich dzie­ci tra­fi­ły do szko­ły spe­cjal­nej, dzię­ki temu Opie­ka Spo­łecz­na­przy­zna na dziec­ko sta­ły zasi­łek, może nawet tro­che ponad 400 zł. Więk­szość dzie­ci ze wsi koń­czy naukę na gim­na­zjum, choć i to nie zawsze.


Ludzie żyją tu z dnia na dzień. Jedy­ny sklep we wsi to zara­zem głów­ny ośro­dek życia ‘kul­tu­ral­ne­go’ wsi, tu życie tęt­ni od rana do wie­czo­ra. Sprze­da­je się­prze­de wszyst­kim­chleb i tanie wino. Po więk­sze zaku­py jeź­dzi się do mia­sta, do “Bie­dron­ki”, bo taniej. Na kre­dyt skle­po­wa nie daje od roku.


Życie we wsi upły­wa na piciu tanie­go wina, gapie­niu się w tele­wi­zor, bur­dach przed skle­pem, plo­tecz­kach przy kawie spi­ja­nej w połu­dnie. Miej­sco­wi opo­wia­da­ją, że gdy raz w tygo­dniu win­dy­ka­tor Pro­vi­den­ta przy­jeż­dża na miej­sce, to cała wieś ucie­ka do lasu.


Jakiś czas temu lokal­na pra­sa napi­sa­ła o przy­pad­kach kazi­rodz­twa i pedo­fi­lii we wsi. Ojciec z mat­ką i szóst­ką dzie­ci żyje w dwóch poko­jach ponie­miec­kie­go domu. Wszy­scy śpią na trzech złą­czo­nych tap­cza­nach, w rogu poko­ju jest jesz­cze małe łóżecz­ko dla naj­młod­sze­go dziec­ka. Naj­star­sza cór­ka zno­wu jest w cią­ży, pra­cow­ni­cy pomo­cy spo­łecz­nej podej­rze­wa­ją, że ze swo­im ojcem. Mat­ka nic nie powie, bo ojciec, jako nie­licz­ny we wsi ma pra­ce i przy­no­si co mie­siąc 700 zło­tych z tar­ta­ku. Poło­wę prze­pi­je, ale jak pój­dzie sie­dzieć, to z cze­go będą żyć?


Pół roku temu jeden z miej­sco­wych wcze­śnie rano wyszedł z domu, niby pokłu­so­wać tro­chę na oko­licz­nym jezio­rze, zna­leź­li go wie­czo­rem w lesie, wiszą­ce­go na paska od spodni. To już dru­gi samo­bój­ca we wsi w tym roku.


Trud­no jest mówić tym ludziom o miło­ści Chry­stu­sa. W zde­rze­niu z całym ogro­mem zła i nie­szczę­ścia mówie­nie o Bogu zda­je się takie nie­sto­sow­ne, Bóg jakoś tu nie­pa­su­je. Psal­mi­sta zapew­nia jed­nak, że Jah­we, bie­rze w obro­nę tych wszyst­kich, za któ­ry­mi świat się nie wsta­wia, o któ­rych chciał­by zapo­mnieć. Bóg oznaj­mia, że sły­szy ich woła­nie. Ich nie­szczę­ście, któ­re pew­nie w jakimś stop­niu sami sobie zgo­to­wa­li, sta­je przed jego oczy­ma. On wsta­wi się nawet za tymi, któ­rych my się brzy­dzi­my i boimy — alko­ho­li­ków, samo­bój­ców, gwał­ci­cie­li swo­ich dzie­ci. Bóg kocha nas wszyst­kich, a tam gdzie my nie dosta­je­my, obec­ny jest ze swo­ja łaską. To skan­dal, ale taki jest nasz Bóg. Nie ma takie­go zła, któ­re On nie mógł­by poko­nać i wyba­czyć. Ci, któ­rzy są udrecz­ni przez życie, wła­sną głu­po­tę czy nie­po­rad­ność, są mu bli­scy. Psal­mi­sta obwiesz­cza nam tak­że praw­dę, że w grun­cie rze­czy wszy­scy jeste­śmy tak samo zde­pra­wo­wa­ni i bied­ni, wszy­scy potrze­bu­je­my miło­sier­dzia Boże­go.


Pozo­sta­je nam się modlić wspól­nie z psla­mi­stą, ale tak­że nie pozo­sta­wać bier­nym w dzia­ła­niu. Psalm wzy­wa nas do wal­ki o god­ność tych ludzi. Nie cze­kaj­my na pro­gra­my rzą­do­we, zaan­ga­żo­wa­nie Unii Euro­pej­skiej, czy jakiejś boga­tej fun­da­cji. To co może­my zro­bić teraz, to być z dru­gim czło­wie­kiem w jego nie­do­li. Módl­my się więc:


Cze­mu, o Panie, sto­isz z dale­ka, Ukry­wasz się w cza­sach nie­do­li? Z powo­du pychy bez­boż­ne­go tra­pi się ubo­gi. Niech uwi­kła­ją się w kno­wa­niach, któ­re obmy­śli­li! Bo pysz­ni się bez­boż­ny zachcian­ką swo­ją, A chci­wiec bluź­ni, znie­wa­ża Pana. Bez­boż­ny myśli w pysze swo­jej: Nie będzie docho­dził… Nie ma Boga. Oto całe rozu­mo­wa­nie jego. Zabie­gi jego w każ­dym cza­sie uda­ją się, Sądy two­je nie obcho­dzą go, Wszyst­ki­mi prze­ciw­ni­ka­mi gar­dzi. Mówi w ser­cu swo­im: Nie zachwie­ję się, Nigdy nie spo­tka mnie nieszczęście.Przekleństwa peł­ne są usta jego, tak­że fał­szu i obłu­dy, Pod języ­kiem jego jest krzyw­da i nie­pra­wość. Cza­tu­je za węgłem zagród, Skry­cie zabi­ja nie­win­ne­go; Oczy jego wypa­tru­ją nie­szczę­śni­ka. Czy­ha w kry­jów­ce jak lew w gęstwi­nie, Czy­ha, aby porwać ubo­gie­go. Pory­wa ubo­gie­go, zarzu­ca­jąc sieć swo­ją. Schy­la się, przy­cza­ja, I wpa­da­ją w szpo­ny jego nieszczęśliwi.Mówi w ser­cu swo­im: Zapo­mniał Bóg, zakrył obli­cze swo­je… Nigdy nie będzie widział…Powstań, Panie! Boże, pod­nieś rękę swo­ją, Nie zapo­mi­naj ubogich!Dlaczego bez­boż­ny ma urą­gać Bogu, Mówić w ser­cu swo­im: Nie będziesz docho­dził. Ty zaś widzisz, bo patrzysz na trud i utra­pie­nie, Aby to ująć w ręce swo­je. Na tobie pole­ga nie­szczę­śli­wy, Tyś pomo­cą sie­ro­cie. Złam ramię bez­boż­ne­go i zło­czyń­cy! Dochodź nie­go­dzi­wo­ści jego, aby jej nie było! Pan jest kró­lem na wie­ki wie­ków; Z zie­mi jego znik­ną poga­nie. Wes­tchnień bie­da­ków wysłu­chu­jesz, Panie; Utwier­dzasz ich ser­ca, nasta­wiasz uważ­nie ucha swe­go, Aby bro­nić pra­wa sie­ro­ty i uci­śnio­ne­go, By czło­wiek z zie­mi wzię­ty nie wzbu­dzał już postra­chu.


Psalm 10, Biblia War­szaw­ska

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.