Magazyn

Psalm 15 — chrześcijaństwo zaangażowane


Magazyn EkumenizmDnia 5 kwiet­nia 1943 roku, dwa mie­sią­ce po klę­sce Nie­miec pod Sta­lin­gra­dem, do woj­sko­we­go wię­zie­nia w Ber­lin-Tegel przy­wie­zio­no poli­tycz­ne­go więź­nia, lute­rań­skie­go pasto­ra Die­tri­cha Bon­ho­ef­fe­ra. Przez dwa­dzie­ścia dni jego cela otwie­ra­ła się tyl­ko, gdy przy­no­szo­no mu kawa­łek chle­ba i kawę zbo­żo­wą oraz gdy wyno­szo­no kubeł z nie­czy­sto­ścia­mi. Jego cela zaj­mo­wa­ła powierzch­nię dwa na trzy metry, i wypo­sa­żo­na była w pry­czę, sto­łek, pół­kę na ścia­nie i wia­dro. Świa­tło docho­dzi­ło przez małe zakra­to­wa­ne okien­ko. W tej celi, Bon­ho­ef­fer spi­sał swo­je prze­my­śle­nia na temat chrze­ści­jań­stwa, prze­my­co­ne poza mury wię­zie­nia, sta­ły się inspi­ra­cją do życia odpo­wie­dzial­ne­go dla wie­lu chrze­ści­jan żyją­cych tak­że dzi­siaj.


Postać Bon­ho­ef­fe­ra łączy się z Psal­mem 15 w szcze­gól­ny spo­sób. Psal­mi­sta uczy, że wej­ście w “przy­byt­ki Jah­we” doko­nu­je się poprzez reali­za­cje naj­więk­sze­go przy­ka­za­nia — miło­ści bliź­nie­go. I tak jak dla Bon­ho­ef­fer, tak dla psal­mi­sty, ta miłość, nie jest jakimś abs­trak­tem, ale kon­kre­ty­zu­je się w codzien­no­ści, w bar­dzo prak­tycz­ny sposób.Bonhoeffer był posta­cią nie­zwy­kłą, ponie­waż swo­je prze­ko­na­nia reali­zo­wał bar­dzo prak­tycz­nie poprzez swo­je całe życie nie­wy­łą­cza­jąc tra­gicz­nej śmier­ci. Poka­zy­wał prak­tycz­nie, co to zna­czy kochać bliź­nie­go i szu­kać Boga. Oczy­wi­ście “łaską zba­wie­ni jeste­śmy przez wia­rę” jak naucza św. Paweł w Liście do Efe­zjan, ale koń­czy on swój wywód zda­niem, o któ­rym chrze­ści­ja­nie, a szcze­gól­nie my, pro­te­stan­ci, zda­je­my się zapo­mi­nać: “Jego, bowiem dzie­łem jeste­śmy, stwo­rze­ni w Chry­stu­sie Jezu­sie do dobrych uczyn­ków, do któ­rych prze­zna­czył nas Bóg, aby­śmy w nich cho­dzi­li. (Efez. 2:10)


Tą myśl wyraź­nie widzi­my w Psal­mie 15, a na nowo przy­po­mi­na nam o niej Die­trich Bon­ho­ef­fer. Dla nie­go jak i dla psal­mi­sty, bycie uczniem ozna­cza, nie tyl­ko przyj­mo­wa­nie jakiś zało­żeń teo­lo­gicz­nych, wia­rę w swój świa­to­po­gląd, ale raczej prak­tycz­ne reali­zo­wa­nie ucznio­stwa, praw­dzi­we “pój­ście” za Chry­stu­sem, któ­re doko­nu­je się w kon­kret­nym czy­nie, któ­ry to sta­je się praw­dzi­wa miłością..Fala nazi­zmu, któ­ra ogar­nę­ła Niem­cy po doj­ściu Hitle­ra do wła­dzy w 1933 r. wdzie­ra­ła się już do Kościo­ła, pró­bu­jąc wypa­czyć sens nauki Chry­stu­sa, Bon­ho­ef­fer nie mógł przy­glą­dać się temu spo­koj­nie. 1 mar­ca 1933 roku miał wygło­sić radio­wy odczyt zaty­tu­ło­wa­ny: “Zmia­ny poję­cia Fuh­rer”. Na sku­tek tre­ści odczy­tu nazi­ści prze­rwa­li audy­cje, zanim pre­lek­cja dobie­gła koń­ca. Od tej pory taj­na poli­cja mia­ła go już na oku. Bon­ho­ef­fer jako jeden z nie­licz­nych duchow­nych tak otwar­cie sta­je w obro­nie Żydów i wszyst­kich prze­śla­do­wa­nych przez nazi­stów, jego wystą­pie­nia nie znaj­du­ją, nie­ste­ty, więk­sze­go zain­te­re­so­wa­nia i zro­zu­mie­nia w Koście­le, w któ­rym z czo­ło­wych sta­no­wisk usu­wa­ni są nie­wy­god­ni dla wła­dzy pasto­rzy, a ich miej­sce zaj­mu­ją pasto­rzy reko­men­do­wa­ni przez NSDAP, ule­gli i posłusz­ni hitle­row­com. Bon­ho­ef­fer wraz z kil­ko­ma pasto­ra­mi orga­ni­zu­je ruch opo­ru wewnątrz Kościo­ła. Chce mówić gło­śno o wszel­kiej nie­spra­wie­dli­wo­ści, sta­wać w obro­nić tych, któ­rzy sami bro­nić się nie są w sta­nie, bez wzglę­du na to jaką reli­gię lub poglą­dy wyzna­ją uci­ska­ni przez nazi­stów. Tłu­ma­cząc swo­je zaan­ga­żo­wa­nie poli­tycz­ne mówi: “Kościół może śpie­wać swo­je hym­ny, tyl­ko wte­dy, kie­dy rów­nie gło­śno krzy­czy w obro­nie Żydów i komu­ni­stów”


Bon­ho­ef­fer docho­dzi do prze­ko­na­nia, że swo­ją służ­bę dla Boga nie jest w sta­nie widzieć jedy­nie jako służ­bę pastor­ską, ale w tej sytu­acji histo­rycz­nej, jego pra­ca musi wykra­czać poza Kościół i być tak­że służ­bą świa­tu, któ­ry ginie pod gąsie­ni­ca­mi nie­miec­kich czoł­gów, czy w komo­rach gazo­wych Autzwisch. Jego wal­ka z hitle­ry­zmem wyni­ka z jego zro­zu­mie­nia chrze­ści­jań­stwa, któ­re to zobo­wią­zu­je wie­rzą­cych do wystą­pie­nia w obro­nie nie­win­nych i prze­śla­do­wa­nych. Ta obro­na nie ogra­ni­cza się zaś jedy­nie do modli­twy o nich, ale żąda zaan­ga­żo­wa­nia wszyst­kich dostęp­nych środ­ków.


Bon­ho­ef­fer nawią­zu­je, więc kon­takt z ofi­ce­ra­mi Abweh­ry, któ­rzy pla­no­wa­li zamach na Hitle­ra. Dzię­ki współ­pra­cy z Abweh­rą wymy­ka się na pewien czas spod kon­tro­li Gesta­po. Odby­wa podró­że z taj­ną misją do Szwaj­ca­rii, Szwe­cji i Nor­we­gii. Na spo­tka­niu eku­me­nicz­nym w Gene­wie w 1941 r. oświad­czył: “Tyl­ko przez kapi­tu­la­cje może­my odpo­ku­to­wać za strasz­li­we zbrod­nie wobec Euro­py i całe­go świa­ta”.


5 kwiet­nia 1943 r. nastą­pi­ło aresz­to­wa­nie Bon­ho­ef­fe­ra. Zosta­je umiesz­czo­ny w wię­zie­niu, tam pisze listy do przy­ja­cie­la, któ­rych treść jest boga­ta w licz­ne prze­my­śle­nia, one to wła­śnie przy­nio­sły mu po woj­nie taki roz­głos. W swo­ich listach docho­dzi do wnio­sku, że współ­cze­sne chrze­ści­jań­stwo ogra­ni­cza się jedy­nie do sfe­ry kościel­nej, czy­li nabo­żeństw, modli­twy, obcho­dze­nia świąt. Pod­czas gdy cała dru­ga stro­na życia, a więc pra­ca, rodzi­na, zna­jo­mi, wyłą­czo­na jest cał­ko­wi­cie z owe­go “chrze­ści­jań­stwa”. Praw­dzi­we naśla­do­wa­nie Chry­stu­sa ma pole­gać zaś na byciu uczniem wszę­dzie i w każ­dej sytu­acji, chrze­ści­ja­nie nie mogą wyco­fy­wać się ze świa­ta nauki, poli­ty­ki, gospo­dar­ki, lecz prze­ciw­nie — powin­ni wejść w ten świat i tam wła­śnie szu­kać spo­łecz­no­ści z Bogiem. Bóg stał się czło­wie­kiem, takim jak my, żył mię­dzy ludź­mi, a więc i my tak powin­ni­śmy żyć i tam szu­kać Chry­stu­sa. Pod­czas gdy my szu­ka­my Boga w “nie­bie” On jest tu na zie­mi, pośród ludzi i to tam wła­śnie powin­ni­śmy go zna­leźć. Bon­ho­ef­fer anga­żu­je się więc w bie­żą­ce spra­wy świa­ta, by w tym być posłusz­ny Bogu, któ­ry prze­cież “tak bar­dzo umi­ło­wał świat…”. Czło­wiek powi­nien szu­kać spo­tka­nia z Bogiem nie na gra­ni­cy docze­sno­ści i poza­do­cze­sno­ści, lecz w cen­trum docze­sno­ści. Kto bowiem stoi na zie­mi tyl­ko jed­ną noga, wstą­pi do nie­ba rów­nież tyl­ko jed­na sto­pą, ponie­waż Boga trze­ba znaj­do­wać i kochać w tym, co nam daje w ziem­sko­ści życia.


7 lute­go 1945 roku w wyni­ku powta­rza­ją­cych się nalo­tów bom­bo­wych Bon­ho­ef­fer został prze­wie­zio­ny do obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go w Buchen­wal­dzie. 8 kwiet­nia 1945 r. w cza­sie odpra­wia­nia nabo­żeń­stwa dla współ­więź­niów, w drzwiach bara­ku nagle sta­nę­ło gesta­po, wypro­wa­dza­ny Bon­ho­ef­fer przy­sta­nął, by do jed­ne­go z współ­więź­niów powie­dzieć: “dla mnie to jest koniec, ale tak­że i począ­tek”. Następ­ne­go dnia Bon­ho­ef­fer został powie­szo­ny na stru­nie od pia­ni­na, następ­nie nabi­ty na dłu­gi gwóźdź na ścia­nie i w koń­cu cia­ło jego spalono.Gdy Bon­ho­ef­fer był jesz­cze więź­niem, w cza­sie spa­ce­ru na podwó­rzu wię­zien­nym zada­no mu pyta­nie, jak on, teo­log i chrze­ści­ja­nin, może uza­sad­nić i uspra­wie­dli­wić swój aktyw­ny udział w opo­rze prze­ciw Hitle­ro­wi. Bon­ho­ef­fer odpo­wie­dział na to, że widząc sza­leń­ca pro­wa­dzą­ce­go samo­chód z nad­mier­ną pręd­ko­ścią nie może pozo­stać spo­koj­ny na chod­ni­ku. Jako pastor nie może upa­try­wać swe­go głów­ne­go zada­nia w grze­ba­niu ofiar jaz­dy sza­leń­ca i w pocie­sza­niu poszko­do­wa­nych rodzin. Rze­czą waż­niej­szą jest wyrwa­nie kie­row­ni­cy z rąk sza­leń­ca.


Świa­dec­two ks. Bon­ho­ef­fe­ra jest cią­gle wyzwa­niem dla nasze­go dzi­siej­sze­go, kon­sump­cyj­ne­go świa­ta oraz chrze­ści­jań­stwa opar­te­go czę­sto jedy­nie­na dekla­ra­cjach, pozo­sta­ją­ce­go i reali­zu­ją­ce­go się tyl­ko w “sfe­rze sacrum”. Sło­wa i czy­ny Bon­ho­ef­fe­ra są wymow­ną ilu­stra­cja Psal­mu 15 oraz słów św. Jaku­ba: “Wia­ra bez uczyn­ków jest mar­twa” (Jak. 2:26)

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.