Magazyn

Psalm 24 — Pokolenie szukających Boga


Już od wie­lu lat w kościo­łach i w miej­scach cele­bra­cji kato­lic­kich mszy i nabo­żeństw w Bra­zy­lii jed­ną z naj­czę­ściej śpie­wa­nych pie­śni jest ta zaczy­na­ją­ca się od słów: “Panie, któż wej­dzie do sank­tu­arium, aby Cię wiel­bić? Ten kto ma czy­ste dło­nie i nie­win­ne ser­ce, kto nie skła­nia się ku próż­no­ści i potra­fi kochać”. Nie wiem, ilu ze śpie­wa­ją­cych te sło­wa pie­śni wie, że są one opar­te wła­śnie na Psal­mie 24, a wyko­rzy­stu­jąc sło­wa tego Psal­mu uło­żył je i nagrał, roz­po­wszech­nia­jąc ją następ­nie po całej Bra­zy­lii, jeden z naj­bar­dziej zna­nych, przez jed­nych kocha­ny, przez innych kry­ty­ko­wa­ny, ksiądz Jonas (Jonasz) Abib. To wła­śnie ta kon­tro­wer­syj­na postać poja­wi­ła się w moich myślach, kie­dy modląc się zasta­na­wia­łem, co napi­sać w niniej­szym komen­ta­rzu do Psal­mu 24.


Usły­sza­łem o nim po raz pierw­szy w 1992 r., kie­dy przy­by­łem do Bra­zy­lii. Zaraz po przy­jeź­dzie zetkną­łem się z para­fią w Bar­ra Man­sa i die­ce­zją z Vol­ta Redon­da-Bar­ra Piraí (stan Rio de Jane­iro), gdzie księ­ża i biskup byli wiel­ki­mi zwo­len­ni­ka­mi skraj­nej odmia­ny teo­lo­gii wyzwo­le­nia. Powie­dzia­no mi od razu, że sakra­men­ta­lizm nale­ży do prze­szło­ści, a teraz księ­ża powin­ni zaan­ga­żo­wać się w wal­kę związ­ków zawo­do­wych i lewi­co­wych par­tii poli­tycz­nych. Jako Polak, któ­ry został wycho­wa­ny pod rzą­da­mi PZPR, oglą­dał z bli­ska pano­wa­nie Castro na Kubie i prze­żył lewi­co­we rzą­dy par­tii MPLA w Ango­li, raczej mia­łem trud­ność z przy­zna­niem racji moim laty­no­skim kole­gom księ­żom. Poza tym, już wkrót­ce odkry­łem, że ci lewi­co­wi kościel­ni przy­wód­cy: bisku­pi, księ­ża, zakon­ni­ce i świec­cy lide­rzy, wie­le mówiąc o prze­śla­do­wa­niach i prze­śla­do­wa­nych, sami czę­sto prze­śla­du­ją w swo­ich die­ce­zjach człon­ków róż­nych bar­dziej modli­tew­nych i ducho­wych kato­lic­kich ruchów kościel­nych, a zwłasz­cza cha­ry­zma­tycz­ne­go ruchu Odno­wy w Duchu Świę­tym, zarzu­ca­jąc im przede wszyst­kim alie­na­cję wobec spo­łecz­nej i poli­tycz­nej sytu­acji w kra­ju i wal­ki o ich prze­mia­nę.               Sami “zabro­nie­ni” w para­fii cha­ry­zma­ty­cy patrzy­li na mnie z nie­uf­no­ścią, nie zna­jąc mojej oso­by, nie wie­dząc, jaka będzie moja reak­cja, ale kie­dy nie ata­ko­wa­łem, lecz wprost prze­ciw­nie, oka­zy­wa­łem zain­te­re­so­wa­nie ich ruchem, zaczę­li się otwie­rać i opo­wia­dać mi o swo­ich trud­no­ściach, cier­pie­niach oraz o bło­go­sła­wień­stwie, jakim dla nich jest obec­ność, w sąsied­niej die­ce­zji, wspól­no­ty “Pieśń Nowa” i sto­ją­cej na jej cze­le księ­dza Jona­sza Abi­ba.


To wów­czas zain­te­re­so­wa­łem się tym czło­wie­kiem, jego wspól­no­tą, zaczą­łem słu­chać ich sta­cji radio­wej, wów­czas jedy­nie na falach krót­kich. Wkrót­ce zosta­łem prze­nie­sio­ny na para­fię poło­żo­ną ponad tysiąc kilo­me­trów na pół­noc od Bar­ra Man­sy, ale wła­śnie to odkry­cie oso­by księ­dza Jona­sza i wspól­no­ty “Nowa Pieśń” w tam­tych pierw­szych mie­sią­cach moje­go poby­tu w Bra­zy­lii bar­dzo pomo­gło mi prze­żyć dusz­pa­ster­ski szok, kie­dy to po prze­nie­sie­niu z woj­ny w Ango­li, gdzie ryzy­ko­wa­łem życiem, aby móc udzie­lać sakra­men­tów Eucha­ry­stii, chrztu, mał­żeń­stwa i innych, powie­dzia­no mi teraz, że spra­wo­wa­nie przez księ­ży sakra­men­tów to jest prze­szłość daw­ne­go, zaco­fa­ne­go Kościo­ła, a głów­nym zada­niem księ­ży jest wal­czyć o spo­łecz­ną i poli­tycz­ną prze­mia­nę świa­ta, zosta­wia­jąc spra­wo­wa­nie sakra­men­tów oso­bom świec­kim.


Jonasz Abib pocho­dzi z bied­nej rodzi­ny libań­skich emi­gran­tów. W mło­do­ści poszedł za gło­sem powo­ła­nia kapłań­skie­go do spe­cy­ficz­nej pra­cy z mło­dzie­żą, wstę­pu­jąc do zakon­ne­go Zgro­ma­dze­nia Księ­ży Sale­zja­nów. Już jako kapłan, a były to lata sie­dem­dzie­sią­te XX wie­ku, zetknął się z wów­czas dopie­ro zaczy­na­ją­cym roz­wi­jać się w Bra­zy­lii ruchem Odno­wy w Duchu Świę­tym. Póź­niej wie­lo­krot­nie, publicz­nie dawał świa­dec­two, że wła­śnie to spo­tka­nie spo­wo­do­wa­ło cał­ko­wi­tą prze­mia­nę jego spo­so­bu myśle­nia i życia oraz podej­ścia do wia­ry, ratu­jąc zara­zem jego kapłań­stwo.


Wkrót­ce z gru­pą mło­dzie­ży zakła­da wspól­no­tę “Nowa Pieśń”, odcho­dząc z zako­nu Sale­zja­nów. Wie­lu uwa­ża­ło go za sza­leń­ca i fana­ty­ka. Przy­ja­cie­le pro­si­li go, aby się opa­mię­tał, a pra­wie wszy­scy ocze­ki­wa­li, że już wkrót­ce Jonas zała­mie się pod wpły­wem trud­no­ści, zamknie swo­ją malut­ką wspól­no­tę, powró­ci w sze­re­gi Sale­zja­nów lub porzu­ci kapłań­stwo. Był to rów­nież czas domi­na­cji teo­lo­gii wyzwo­le­nia w więk­szo­ści  bra­zy­lij­skich die­ce­zji, a Odno­wa w Duchu Świę­tym była widzia­na jako sztucz­ny twór, któ­ry został zało­żo­ny przez ame­ry­kań­ski wywiad CIA, aby osła­bić, a nawet znisz­czyć bra­zy­lij­skie Pod­sta­wo­we Wspól­no­ty Kościel­ne i teo­lo­gię wyzwo­le­nia. Dla wie­lu kato­lic­kich przy­wód­ców oso­by typu Jonasz były widzia­ne wręcz jako wro­go­wie “praw­dzi­we­go” Kościo­ła, któ­rych trze­ba zwal­czać. Nie­któ­rzy bisku­pi bez naj­mniej­szych skru­pu­łów zabro­nia­li księ­dzu Jona­szo­wi cele­bra­cji mszy oraz gło­sze­nia kazań, reko­lek­cji i spo­tkań na tere­nach ich die­ce­zji. Nigdy jed­nak nie sły­sza­łem, aby Jonasz ich kry­ty­ko­wał, aby powie­dział wobec nich jakąś nie­po­chleb­ną opi­nię lub nie pod­po­rząd­ko­wy­wał się ich woli. Jedy­nie się modlił, ufał Bogu, dzia­łał i cze­kał.


Jonasz jest czło­wie­kiem pro­stej mowy, cza­sem rady­kal­nej, ale zawsze głę­bo­ko doty­ka­ją­cej umy­sły i ser­ca słu­cha­czy. Słu­cha­jąc go, cza­sem nawet sły­sząc i widząc jego naiw­ność, ude­rza­ła mnie zawsze jego olbrzy­mia wia­ra i zawie­rze­nie Bogu we wszyst­kim, czym żył i co czy­nił.


Nad­szedł koniec lat dzie­więć­dzie­sią­tych ubie­głe­go wie­ku i Odno­wa Cha­ry­zma­tycz­na sta­ła się jed­nym z domi­nu­ją­cych, wie­lo­mi­lio­no­wych ruchów w tym naj­więk­szym kato­lic­kim Koście­le świa­ta (co dzi­sią­ty kato­lik na świe­cie jest Bra­zy­lij­czy­kiem), sta­jąc się zara­zem głów­nym obroń­cą wia­ry kato­lic­kiej wobec czę­sto agre­syw­nie anty­ka­to­lic­kiej posta­wy wiel­kich i małych Bra­zy­lij­skich Kościo­łów cha­ry­zma­tycz­nych o cha­rak­te­rze pro­te­stanc­kim, do któ­rych w cią­gu ostat­nich kil­ku­na­stu lat prze­nio­sły się milio­ny tutej­szych kato­li­ków. Dzi­siaj pierw­sza wspól­no­ta “Nowa Pieśń” z Cacho­eira Pau­li­sta, stan Sao Pau­lo, któ­rą kie­dyś zało­żył Jonasz z grup­ką mło­dzie­ży, posia­da już licz­ne mniej­sze wspól­no­ty w naj­róż­niej­szych regio­nach tego olbrzy­mie­go kra­ju, a nawet zagra­ni­cą, mając w swo­ich sze­re­gach bar­dzo wie­lu semi­na­rzy­stów i kapła­nów. W całej Bra­zy­lii moż­na słu­chać przez 24 godzi­ny na dobę jej nada­ją­cych na róż­nych falach sta­cji radio­wych i oglą­dać jej tele­wi­zyj­ne kana­ły, któ­re utrzy­mu­ją się nie za pie­nią­dze z zagra­ni­cy, czy z rekla­my, ale jedy­nie z daro­wizn setek tysię­cy bra­zy­lij­skich kato­li­ków, zmo­bi­li­zo­wa­nych ku temu przez Jona­sza oraz innych człon­ków i współ­pra­cow­ni­ków wspól­no­ty “Nowa Pieśń”. Są już tysią­ce ksią­żek, kaset magne­to­fo­no­wych i video, CD, DVD i innych pro­duk­tów wła­snej pro­duk­cji, jakie “Nowa Pieśń” wyda­ła w celach ewan­ge­li­za­cyj­nych. Trze­ba było jedy­nie czło­wie­ka wiel­kiej, ale pro­stej wia­ry; “sza­leń­ca” lub “fana­ty­ka” dla róż­nych kościel­nych “mędr­ców” i “lepiej wie­dzą­cych”. Czło­wie­ka wie­rzą­ce­go, że wszy­scy i wszyst­ko do Boga nale­ży, ponie­waż On jest “PANEM”, czy­li praw­dzi­wym WŁAŚCICIELEM wszel­kie­go stwo­rze­nia.


Ileż to razy już sły­sza­łem te i podob­ne sło­wa wypo­wie­dzia­ne przez usta Jona­sza, a potwier­dza­ją­ce sło­wa dro­gie­go mu Psal­mu 24. To jed­nak, co naj­bar­dziej mnie ude­rza w księ­dzu Jona­szu, to jest wła­śnie fakt, że będąc “czło­wie­kiem suk­ce­su” wie­rzy i z poko­rą gło­si, że w rze­czy­wi­sto­ści “Nowa Pieśń” jest jedy­nie dzie­łem bło­go­sła­wień­stwa i spra­wie­dli­wo­ści Boga. Dalej, wobec milio­nów słu­cha­ją­cych go osób, zwłasz­cza mło­dzie­ży, on nie prze­sta­je gło­sić, wbrew modzie świa­ta, że praw­dzi­we “poko­le­nie tych, któ­rzy szu­ka­ją Boga”, któ­rzy szu­ka­ją Jego, Boże­go obli­cza, jak gło­si psal­mi­sta, to jest wła­śnie poko­le­nie tych, któ­rzy Bogu zawie­rzy­li i zawie­rzyw­szy sta­ra­ją się żyć każ­de­go dnia na nowo zacho­wu­jąc “czy­ste dło­nie i nie­win­ne ser­ce”, “nie skła­nia­jąc duszy swej ku próż­no­ści i nie przy­się­ga­jąc obłud­nie”.


Wie­lu kato­li­ków nie lubi Jona­szo­wej reto­ry­ki uwa­ża­jąc, że jest ona zbyt rady­kal­ny, zbyt wyma­ga­ją­ca, pro­te­stan­ci, któ­rzy czę­sto go podzi­wia­ją nie rozu­mie­ją jego “maryj­ność”. Gło­śne są prze­pro­wa­dza­ne przez wspól­no­tę “Nowa Pieśń”, a skie­ro­wa­ne zwłasz­cza do mło­dzie­ży akcje wyma­ga­ją­ce rady­kal­nej posta­wy i prze­mia­ny, kie­ru­ją­ce się taki­mi prze­wod­ni­my hasła­mi jak np.: “Świę­ty­mi lub Niczym!”, czy “PNM — Pecar Nun­ca Mais!”  (“Nigdy Wię­cej Grze­sze­nia!”). Kto zna jed­nak sło­wa Jezu­sa z Ewan­ge­lii, to wie dosko­na­le, że Jezus Chry­stus był rów­nież wyma­ga­ją­cym bar­dzo wie­le od czło­wie­ka i od sie­bie same­go rady­ka­łem i to wła­śnie Jezu­sa Jonasz ma za swo­je­go Mistrza i za wzór do naśla­do­wa­nia.


Zre­da­go­wa­na przez księ­dza Jona­sza Abi­ba na pod­sta­wie Psal­mu 24 pieśń koń­czy się nastę­pu­ją­cy­mi sło­wa­mi: “Panie, ja już mogę wejść do sank­tu­arium, aby móc Cię wiel­bić. Two­ja krew mnie obmy­wa, Twój ogień mnie pali. Duch Świę­ty zale­wa moje ist­nie­nie”. Jak­że czę­sto w Bra­zy­lii, w Pol­sce i w innych kra­jach świa­ta ludzie wyśpie­wu­ją, czy­ta­ją i medy­tu­ją te i podob­ne sło­wa zapew­nia­jąc, że już są przy­go­to­wa­ni, aby “wstą­pić na górę Pana”, aby “sta­nąć na Jego świę­tym miej­scu”, aby wresz­cie móc spo­tkać się z nad­cho­dzą­cym Kró­lem chwa­ły, spo­tkać się z Bogiem wyma­ga­ją­cym czy­stych dło­ni, nie­win­ne­go ser­ca, odrzu­ce­nia próż­no­ści i obłu­dy. Wie­my jed­nak dosko­na­le, że wie­lu z nas nie jest goto­wych, a olbrzy­mia więk­szość ludzi, rów­nież chrze­ści­jan, tych słów nawet nie czy­ta, nie słu­cha, nad nimi nie medy­tu­je, nimi się nie przej­mu­je. Jak­że bar­dzo dzi­siej­szy świat potrze­bu­je kato­lic­kich, pro­te­stanc­kich, pra­wo­sław­nych i innych: odważ­nych, wier­nych, wytrwa­łych i wręcz rady­kal­nych w swo­im zawie­rze­niu Jona­szów, któ­rzy jak ci star­cy z Apo­ka­lip­sy upa­da­ją na twarz przed Bogiem i wyzna­ją przed Nim, ale rów­nież wobec wąt­pią­ce­go, zadu­fa­ne­go w swo­jej mądro­ści: “Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, przy­jąć chwa­łę i cześć, i moc, ponie­waż Ty stwo­rzy­łeś wszyst­ko, i z woli Two­jej zosta­ło stwo­rzo­ne, i zaist­nia­ło” (Ap 4,11). Wszyst­ko i wszy­scy Panie, rów­nież i ja ist­nie­ję, żyję i mogę kro­czyć w przy­szłość jedy­nie dzię­ki Two­jej woli, dla Two­jej czci i ku Two­jej chwa­le!  Amem!

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.