Psalm 28: Do Ciebie wołam, Panie
- 25 listopada, 2003
- przeczytasz w 1 minutę
W czasach, gdy nie znano Jezusa z Nazaretu, pobożni hebrajczycy oczekiwali pomocy od Boga, który ulituje się nad nimi i da im życie. Pomocy Bożej pewien był prorok Ezechiel, troską Boga zdumiewał się autor Psalmu 28, jak i każdy, kto w sytuacji zwątpienia słyszy słowa Boże zapisane na kartach pisma. Wiara jest łaską Pana. Nikt nas nie jest jej źródłem. My jedynie możemy ją przeżywać, a przeżywając – możemy wątpić.
Człowiek wątpi w to, czego nie rozumie. I wtedy, kiedy zostaje w nim jedynie odrobina zaufania ku temu, któremu wierzy, modli się jak psalmista: „Do Ciebie (…) wołam, Skało moja, nie bądź wobec mnie głuchy, bym wobec Twego milczenia nie stał się jak ci, którzy zstępują do grobu.”
Obok umierania – jest śmierć najtragiczniejsza: wrażenie, że wszystko umarło, że nie ma już życia. Na to uczucie Dawca życia odpowiada życiem lepszym, niż to, którego człowiek się spodziewa. I daje je jak najmiłosierniejszy ojciec.
Zstępuje do Otchłani, w kutej jego dziecko czuje się pozostawione i daje mu śpiewać z radością o nowym życiu. Julian of Norwitch pisała: “słyszę, jak Jezus mówi memu serca – there is evil, but all shall be well” (jest zło, ale wszystko będzie dobrze). Ma się ochotę powtórzyć za tą mądrą kobietą „Jezusie, mój Ojcze, Jezu Matko moja – zmiłuj się nade mną”