Magazyn

Psalm 30 — Ocalony


Jaki będzie poży­tek z krwi mojej, z moje­go zej­ścia do gro­bu? Czyż proch Cię będzie wysła­wiał albo roz­gła­szał Twą wier­ność?


Na pew­no nie potrze­bo­wał wów­czas współ­czu­cia – miał go wystar­cza­ją­co dużo. Może chciał odro­bi­ny zro­zu­mie­nia, może chciał oddać świa­tu choć część swo­je­go bólu. Umie­rał. Cho­ro­ba, w obec­nych cza­sach pospo­li­ta, a jed­nak nadal śmier­tel­na – bia­łacz­ka. Miał tyl­ko 20 lat i egzy­sto­wał ze świa­do­mo­ścią, iż dwu­dzie­ste pierw­sze uro­dzi­ny sto­ją pod zna­kiem zapy­ta­nia. Był mło­dy, zawsze wyda­wa­ło mu się, że ma całe życie przed sobą. Teraz jed­nak zaczął myśleć, iż sen­sem jego ist­nie­nia jest ból. Ból, któ­ry odczu­wał sam i, któ­ry swo­im cier­pie­niem zada­wał innym. Codzien­nie obser­wo­wał łzy mat­ki. Czy może być coś gor­sze­go dla rodzi­ca niż pocho­wa­nie wła­sne­go potom­ka? Piotr modlił się, pro­sił codzien­nie Boga o pomoc, o cud ozdro­wie­nia, o zmniej­sze­nie cier­pie­nia. Pro­sił o jesz­cze jeden wspa­nia­ły dzień życia.


Wysłu­chaj, Panie, zmi­łuj się nade mną; bądź, Panie, dla mnie wspo­mo­ży­cie­lem!


Nie moż­na żyć dla same­go bólu, dosko­na­le to wie­dział. Zasta­na­wiał się cza­sem ile table­tek prze­ciw­bó­lo­wych musiał­by połknąć, aby wresz­cie prze­rwać ten bez­na­dziej­ny cykl. Były to jed­nak tyl­ko myśli. Wie­dział, że nie może ode­brać sobie życia. Ten jedy­ny w swo­im rodza­ju dar otrzy­mał od Boga i tyl­ko Bóg może zade­cy­do­wać kie­dy wezwie go do sie­bie. Dla­te­go Piotr żar­li­wie się modlił. Kie­dyś nawet nie zja­wiał się w koście­le. Wycho­wał się w rodzi­nie, gdzie poboż­ność i Chry­stu­sa mani­fe­sto­wa­ło się tyl­ko w Boże Naro­dze­nie – bo tak trze­ba, tak wypa­da, taka tra­dy­cja. Cho­ro­ba zbli­ży­ła go do Boga, nauczył się z Nim roz­ma­wiać. Teraz, kie­dy wie­lu go opu­ści­ło, zyskał nowe­go Przy­ja­cie­la…


Panie, mój Boże, do Cie­bie woła­łem, a Tyś mnie uzdro­wił. Panie, doby­łeś mnie z Sze­olu, przy­wró­ci­łeś mnie do życia spo­śród scho­dzą­cych do gro­bu.


Tele­fon zadzwo­nił o świ­cie. Ode­bra­ła mat­ka Pio­tra i przez dłu­ga chwi­lę w mil­cze­niu ści­ska­ła słu­chaw­kę. Zna­leź­li daw­cę! Pio­trek będzie miał prze­szczep szpi­ku! Może wresz­cie uda mu się żyć nor­mal­nie. Bły­ska­wicz­nie spa­ko­wa­li naj­po­trzeb­niej­sze rze­czy i poje­cha­li do szpi­ta­la. Pierw­sze kro­ki chło­pak skie­ro­wał do szpi­tal­nej kapli­cy. Dłu­go roz­ma­wiał z Bogiem – tak, roz­ma­wiał. Nauczył się bowiem mówić do Boga sło­wa­mi inny­mi ani­że­li stan­dar­do­we for­muł­ki modlitw. Pełen ufno­ści bła­gał Ojca o pomoc w tej cięż­kiej cho­ro­bie.


Gniew Jego bowiem trwa tyl­ko przez chwi­lę, a jego łaska­wość – przez całe życie.


Piotr dosko­na­le pamię­tał, iż kie­dyś był innym chło­pa­kiem. Nie potrze­bo­wał kon­tak­tu z Bogiem. Wszyst­ko ukła­da­ło mu się w jak naj­le­piej więc nie widział koniecz­no­ści powie­rza­nia same­go sie­bie Ojcu. Ileż to razy zabluź­nił prze­ciw Jego imie­niu, ile razy zaparł się Go przed kole­ga­mi – prze­cież to takie „nie­mod­ne” modlić się i być wie­rzą­cym. Zresz­tą cały świat leżał u stóp Pio­tra. Rado­sny, oto­czo­ny rodzi­ną, przy­ja­ciół­mi, odno­sił wie­le suk­ce­sów, nicze­go się nie lękał. Nie było miej­sca na Boga, nie było nawet chwi­li cza­su na reflek­sje nad samym sobą. Do momen­tu, kie­dy nie zacho­ro­wał nie potrze­bo­wał Boga. Teraz jed­nak wszyst­ko się zmie­ni­ło. Przy­szła przy­sło­wio­wa trwo­ga i Piotr zaczął pra­gnąc bożej bli­sko­ści. Nauczył się roz­ma­wiać z Panem Bogiem, a Ten się od nie­go nie odwró­cił.


Bia­da­nia moje zmie­ni­łeś mi w taniec; wór mi roz­wią­za­łeś, opa­sa­łeś mnie rado­ścią, by moje ser­ce nie milk­nąc psalm Tobie śpie­wa­ło. Boże mój, Panie, będę Cię wysła­wiał na wie­ki.


Po 7 mie­sią­cach od prze­szcze­pu cho­ro­ba zosta­ła zwy­cię­żo­na. Czuł się zno­wu jak daw­niej, mło­dy i bez­tro­ski, pełen ener­gii. Pla­no­wał swo­je 21. uro­dzi­ny, choć jesz­cze nie­daw­no nie wie­dział czy uda mu się do nich dożyć. W jego ser­cu pozo­sta­wa­ła jed­nak pamięć o dobro­ci jaką obda­rzył go Bóg. To On wydo­był Pio­tra z Sze­olu, to On „przy­wró­cił go do życia spo­śród scho­dzą­cych do gro­bu”. Jed­nak czy Piotr nie zapo­mni z cza­sem o tym wszyst­kim? Czy zawsze będzie chwa­lił i wiel­bił swe­go Naj­wyż­sze­go Ojca za wyba­wie­nie od śmier­ci?

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.