Psalm 39: Ratuj mnie, Panie, od występków moich!
- 26 lutego, 2004
- przeczytasz w 3 minuty
Żyjemy w czasach, które podkreślają triumf młodości nad starością, które odsuwają od siebie wszystko to, co wiąże się ze śmiercią, przerwaniem pasma sukcesów i pogoni za spełnieniem marzeń. Niemiecki filozof Martin Heidegger mówił o bycie skierowanym ku śmierci, podkreślając zasadniczy sens ludzkiego „ja”, które świadome swej wielkości potrafi rzucić się w krąg świadomości, charakteryzującej się nieprzemijalnym poznaniem, że absolutny koniec jest nieunikniony.
Dziś wiele mówi się o wolności, o dojrzałości człowieka, zdumiewającym rozwoju, a jednak codzienne informacje ze świata polityki i nauki powodować mogą nie tylko irytację, lecz także przerażenie, obawę i ból, że wbrew propagandzie sukcesu współczesnego człowieka, świat podąża w jakimś absurdalnym kierunku. Kolejne tragedie związane z nieprzewidywalnymi siłami natury, zamachami terrorystycznymi uświadamiają nam krok po kroku jak znikomi jesteśmy, jak kruche jest ludzkie życie, jak niewiele potrzeba, by zniszczyć setki, czy nawet tysiące istnień ludzkich. Dokąd zdążamy i dokąd dojdziemy?
Daj mi, Panie, poznać kres mój
I jaka jest miara dni moich,
Abym wiedział, jak jestem znikomy!
(…)
Zaprawdę, człowiek przemija jak cień,
Zaprawdę, na próżno się miota
Gromadzi, a nie wie, kto to zabierze.
Głos psalmisty, który słyszymy jest płaczem utrapionego. W swojej głębokiej nędzy i załamaniu pyta:
A teraz, czego mam się spodziewać, Panie?
W tobie jest nadzieja moja
Ratuj mnie od wszystkich występków moich.
Czy potrzebny jest ból i cierpienie, dotarcie do dna, by zrozumieć, że Bóg jest najlepszym przyjacielem człowieka, który chce go uchronić od niego samego, oferując pomocną dłoń, łaskawe oblicze zatroskanego Pasterza, który poszukuje zagubione owce? Bóg zaprasza, dodaje otuchy, zachęca, abyśmy nie byli przekorni, a otwarci na Jego głos: „Nie usztywniajcie teraz waszych karków, podajcie rękę Panu i przybądźcie do jego świętego przybytku.” (2 Krn 30,8).
W rozpoczętym Czasie Pasyjnym na nowo, w sposób szczególny rozbrzmiewa zaproszenie Boga, który w Jezusie Chrystusie przez Ducha Świętego daje nam przeżywać cierpienie i namiętność krzyża Golgoty. Przez Słowo swoje wzywa nas, abyśmy spieszyli na Golgotę i stanęli pod krzyżem Zbawiciela, abyśmy w swoim żalu radowali się, że przez ten krzyż Bóg udziela nam łask.
Wysłuchaj, Panie, modlitwy mojej
I nastaw uszu na wołanie moje!
Nie milcz na łzy moje!
Gdyż jestem tylko przechodniem u ciebie,
Wędrowcem jak wszyscy ojcowie moi.
Dzięki Jezusowi nie jesteśmy już przechodniami, ale domownikami świętej, usprawiedliwiającej wiary, która rodzi się ze słuchania Słowa Bożego. To Słowo przepowiadamy sobie nawzajem w naszych Kościołach, które jako żywe kamienie wiary, są świadectwem działania Ducha Świętego w nas.
Bóg jest naszym przyjacielem, jest po naszej stronie, nie chce naszego potępienia, a zbawienia całego Stworzenia. Nawet gdybyśmy mieli zwątpić i porzucić wszelką nadzieję, możemy liczyć na Boże, litościwe zmiłowanie, na odpuszczenie win, na nadzieję, że choć winy nasze wielkie, to jednak Boża miłość w Jezusie Chrystusie jest silniejsza.
„Na litość Twą się całkiem zdam, nie liczę na me czyny, mą ufność w Tobie mam, że mi odpuścisz winy, jak mi przyrzeka Słowo Twe; toć ma pociecha, światło me, nadzieję w nim pokładam (…) Choć ogrom wielki naszych win, możniejsza łaska Boża. Choć grzeszny każdy ludzki czyn, ratować Jego troska. On, dobry Pasterz, owce Swe wybawić i odkupić chce od nieprawości wszelkiej.” (ks. dr Marcin Luter, † 1546)