Psalm 4 — Modlitwa wieczorna
- 18 lutego, 2006
- przeczytasz w 2 minuty
Autor tego psalmu, czy też pieśni wieczornej, stawia pytanie, na którego szukamy odpowiedź przez całe nasze życie: “któż nam szczęście ukaże?”
Z natury, jako stworzeni na Boży obraz i podobieństwo szukamy dobra i szczęścia w naszym życiu. Szukamy go, gdyż je niegdyś utraciliśmy, żyjemy w krainie wygnania, podróżujemy — niczym Odyseusz — do naszej niebiańskiej ojczyzny, naszej duchowej Itaki. Zatem jakoś w głębi naszego serca i pamięci przechowujemy owo wspomnienie pierwotnego szczęścia, harmonii i pokoju.
A był stan pojednania z Bogiem, z naszymi braćmi i siostrami, ale i harmonii w nas samych. Cokolwiek myślimy o znaczeniu biblijnej opowieści o grzechu, wszyscy utraciliśmy ów stan pierwotnej niepokalaności. Stąd teraz dosięga nas ból, głód i zmęczenie.
W obecnym stanie naszej podróży pojawia się wiele nęcących głosów obiecujących nam “szczęście”, gwarantujących prawdziwość tej, lub innej drogi powrotu to raju, do harmonii, do jedności i pokoju. Musimy być więc uważni, aby nie skierować naszego okrętu za namową wróżb i głosami owych wieszczów. “Któż nam ukaże prawdziwą drogę”? Tylko ten, który sam nią jest. Jego Oblicze zostało wzniesione nad nami. To Jezus z Nazaretu.
Rozpoznanie Jezusa jako Bożego Posłańca, jako Sternika naszej łodzi, to wlanie w nasze serca radości większej od materialnych zysków. Rozpoznanie, Jezusa jako Sternika, to zawierzenie Jemu, naszego życia i dobrobytu, nawet jeśli warunki w czasie podróży nie są komfortowe, nawet gdy brakuje chleba i wody… On nas nakarmi, nasyci, uchroni przez żarem słońca.
Napełniony tym doświadczeniem bliskości Boga w Chrystusie, teraz mogę złożyć moja głowę na łożu. A kiedy zasnę, moje serce będzie kołysane tą pieśnią ufności. Amen.