Magazyn

Psalm 42, czyli Simon & Garfunkel



Gdy­by autor lub autor­ka Psal­mu 42 uro­dził się w XX wie­ku i miesz­kał w Euro­pie albo w Ame­ry­ce, na pew­no pisząc swo­ją pieśń wzo­ro­wał­by się na melo­dii i sło­wach prze­bo­ju Simo­na i Garfunkl’a “Brid­ge over tro­ubled waters”. Obie pie­śni bowiem opi­su­ją dobrze nam zna­ny stan: zmę­cze­nia, znie­chę­ce­nia, gdy wszyst­kie­go mamy dość, po dziur­ki w nosie i gdy chce­my świę­te­go spo­ko­ju. „Niczym łania pra­gnie wody ze stru­mie­ni…”


W komen­ta­rzach do dzi­siej­sze­go Psal­mu zna­la­złem uwa­gi, iż jest to pieśń Lewi­ty, roz­pa­cza­ją­cym na daw­ny­mi, peł­ny­mi chwa­ły dnia­mi, gdy pro­wa­dził tłu­my do świą­ty­ni. Dla odmia­ny teraz jest sam, ludzie z nie­go drwią i jak tyl­ko może­my się domy­ślać, uczęsz­czal­ność w świą­ty­ni spa­dła do wprost skan­da­licz­nie niskie­go pozio­mu. Czy­li prze­kła­da­jąc na pro­sty język: „Coś się zepsu­ło.”


Ana­lo­gie do sytu­acji kościo­łów w dzi­siej­szych cza­sach są tak oczy­wi­ste, że nie będę nawet roz­wi­jał tego wąt­ku. Ale pieśń Lewi­ty, wspo­mi­na­ją­ce­go cza­sy gdy był pięk­ny i mło­dy, gdy wszyst­ko było cacy: świą­ty­nie peł­ne, tłum roz­mo­dlo­ny, a jego kaza­nia i modli­twy wysłu­chi­wa­ne w naboż­nym sku­pie­niu, są zna­ne każ­de­mu z nas. I my bowiem mie­li­śmy lep­sze dni: w pra­cy szło, budo­wa­li­śmy nowy dom, wyku­pi­li­śmy wyciecz­kę za gra­ni­cę, part­ner nie miał wte­dy brzusz­ka piw­ne­go, a part­ner­ka pil­no­wa­ła żeby nie było widać odro­stów. Bóg był z nami, bo jak­że mógł­by być prze­ciw­ko nam?!


I coś się zmie­ni­ło.


Robot­ni­cy — tak zwa­ni „fachow­cy”, źle wyla­li fun­da­men­ty, na Kre­cie cały czas lało jak z cebra i było zim­no jak w psiar­ni, w pra­cy nie ma ruchu, part­ner / part­ner­ka, no cóż…, a w domu po nocach dziec­ko pła­cze, tak, że nawet pospać czło­wiek nie może w świę­tym spo­ko­ju. To nie tak mia­ło być! „Łzy się sta­ły dla mnie chle­bem w nie­bie i w nocy”. Boga nie ma albo jesz­cze lepiej mnie już nie kocha, poszedł sobie gdzieś i mnie już nie słu­cha. Zatrzy­mu­je­my świat i z nie­go wysia­da­my.


Jest rze­czą zdu­mie­wa­ją­cą, jak powszech­nie nasze nie­po­wo­dze­nia życio­we przy­pi­su­je­my obo­jęt­no­ści Boga i doma­ga­my się, krzy­czy­my bądź modli­my się po nocach o natych­mia­sto­wą inter­wen­cję. Bóg jest wte­dy wszech­po­tęż­ny, wszech­moc­ny, wszech­mą­dry i tyl­ko tro­chę ma z cza­sem na bakier. Z dru­giej stro­ny w momen­tach dla nas korzyst­nych, jeśli już o nim pamię­ta­my, to ten sam Bóg prze­mie­nia się w Wiel­kie­go Zegar­mi­strza, odle­głe­go, nie wtrą­ca­ją­ce­go się w nasze vie pri­vé, gene­ral­nie w poczci­we­go, niko­mu nie prze­szka­dza­ją­ce­go dziad­ka. Nasza gięt­kość teo­lo­gicz­na jest zdu­mie­wa­ją­ca.


Lewi­ta (czy­li boha­ter lirycz­ny kry­ją­cy nas samych, nie­za­leż­nie od płci) ma pro­blem z dostrze­że­niem Boga w swo­jej depre­sji. Pro­sty wnio­sek logicz­ny, na któ­rym zbu­do­wał swo­ją teo­lo­gię: „Bóg mnie kocha, więc kocha, gdy mi jest dobrze” nie pozwa­la mu zro­zu­mieć, że Bóg nas kocha, nawet wte­dy gdy nie jest nam wspa­nia­le.


A czę­sto nie jest.



Z róż­nych powo­dów, zawi­nio­nych albo nie­za­wi­nio­nych, małych albo dużych, ale Bóg o nas pamię­ta, kocha nas i jest przy nas nawet wte­dy. Prze­sła­niem tego Psal­mu jest nie tyl­ko wspo­mi­na­nie wspa­nia­łych cza­sów, ale napo­mnie­nie byśmy pamię­ta­li tak­że pod­czas tych moc­no śred­nich.



W ostat­nim wer­sie Psal­mu 42 autor bądź autor­ka nabie­ra jak­by otu­chy i powta­rza:



Cze­mu jesteś zgnę­bio­na, moja duszo i cze­mu jęczysz we mnie? Ufaj Bogu, bo jesz­cze Go będę wysła­wiać: Zba­wie­nie mego obli­cza i moje­go Boga”.



Gdy­by żył bądź żyła w XX albo w XXI wie­ku i słu­cha­li Simo­na i Gar­fun­ke­la, ujął by to, mniej wię­cej tak:



When you’re weary,                                                                        Gdy jesteś zmęczona,Feeling small,                                                                               czu­jesz się niepozorna,When tears are in your eyes,                                                         gdy masz łzy w oczach,I will dry them all,                                                                                       ja je osu­szę.(…)


When you’re down and out,                                         Gdy jesteś przy­gnę­bio­ny i zdołowany,When you’re on the stre­et,                                                                Gdy jesteś na bruku,When eve­ning falls so hard,                                                      Gdy wie­czór cię przygniata,I will com­fort you,                                                                                  Ja cię pocie­szę,(…)


I’ll take your part,                                                               Wezmę two­ją część na siebie,When dark­ness comes,                                                                        Gdy przyj­dzie noc,And pain is all aro­und,                                                    i gdy cier­pie­nie będzie cię otaczać,Like a brid­ge over tro­ubled water,                                       niczym most nad zmą­co­ną wodą,I will lay me down,                                                                           poło­żę się dla ciebie,Like a brid­ge over tro­ubled water,                                                            i będę dla ciebie,I will lay me down,                                                           niczym most nad zmą­co­ną wodą.


Amen.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.