Magazyn

Psalm 49 — Psalm karierowiczów


Żyje­my w XXI wie­ku – teo­re­tycz­nie zatem nastał czas postę­pu i roz­wo­ju ewo­lu­cyj­ne­go. Ale jak jest napraw­dę? Czy w tym pędzie za suk­ce­sem, pie­niędz­mi i wszel­ki­mi przy­jem­no­ścia­mi nie zapo­mnie­li­śmy o isto­cie czło­wie­czeń­stwa? Czy dzi­siej­szy świat, wykre­owa­ny głów­nie przez wszech­obec­ne i wszech­wład­ne media, pamię­ta o miło­sier­dziu, empa­tii, modli­twie, a przede wszyst­kim o Bogu?


Cią­gle w bie­gu, w per­ma­nent­nej rywa­li­za­cji. Pierw­szy wygry­wa, zdo­by­wa nagro­dę i pozy­cję. Obser­wu­ję mło­dych ludzi i odno­szę nie­od­par­te wra­że­nie, że nie ma w nich pasji, nie ma zain­te­re­so­wań, nie ma nic głęb­sze­go poza dąże­niem do sze­ro­ko rozu­mia­ne­go suk­ce­su. Teraz liczą się tyl­ko pie­nią­dze i pozy­cja w spo­łe­czeń­stwie. Matu­rzy­ści wybie­ra­ją się na stu­dia kie­ru­jąc się per­spek­ty­wicz­nym myśle­niem – Ile zaro­bię, kie­dy znaj­dę pra­cę w swo­im zawo­dzie? Nie ma już powo­ła­nia, nie ma nawet zwy­czaj­ne­go hob­by.


Pogoń za pie­nią­dzem napę­dza tele­wi­zja. Cią­gle poja­wia­ją się nowe tele­tur­nie­je, pro­gra­my typu reali­ty show, w któ­rych nie ma miej­sca na to aby choć przez chwi­lę być „cie­płą klu­chą”. Trze­ba wal­czyć o swo­je, po tru­pach, czę­sto­kroć, zmie­rzać do celu i nabi­jać swo­je kon­to w ban­ku. Wszyst­ko obra­ca się wokół dóbr mate­rial­nych, co nie­po­koi o tyle, że wszyst­ko inne, wszyst­ko co ludz­kie, pozo­sta­je na dru­gim pla­nie.


Życie prze­mi­ja, tra­ci­my każ­de­go dnia wie­le pięk­nych chwil. Zupeł­nie nie­świa­do­mie i może nawet byli­by­śmy skłon­ni tego żało­wać ale jest to szcze­gól­nie trud­ne, gdy nie­ustan­nie wal­czy­my i prze­dzie­ra­my się przez pusz­czę, w któ­rej każ­dy czło­wiek jest naszym wro­giem, gdyż stoi nam na dro­dze do karie­ry i suk­ce­su.


Psal­mi­sta ponad­cza­so­wo przy­po­mi­na, że „Nikt bowiem sie­bie same­go nie może wyku­pić ani nie uiści Bogu ceny swe­go wyku­pu – jego życie jest zbyt kosz­tow­ne i nie zda­rzy się to nigdy  — by móc żyć na wie­ki i nie doznać zagła­dy. Każ­dy bowiem widzi: mędr­cy umie­ra­ją, tak jed­na­ko­wo ginie głu­pi i pro­stak, zosta­wia­jąc obcym swo­je bogac­twa.” Wobec Boga jeste­śmy rów­ni i tacy sami. On nie będzie spo­glą­dał na nasze kar­ty kre­dy­to­we, cze­ki i na listę osią­gnięć.


Czy­ta­łem wie­le lat temu pew­ną książ­kę, któ­rej tytu­łu nie jestem sobie w sta­nie teraz przy­po­mnieć. To jed­nak nie jest istot­ne. Psalm 49 przy­wiódł mi na myśl losy głów­nych boha­te­rów. Ona – mło­da i pięk­na, do tego dosko­na­le wykształ­co­na i pra­cu­ją­ca w wiel­kiej kor­po­ra­cji od świ­tu do nocy. On – odro­bi­nę star­szy, absol­went zagra­nicz­nej uczel­ni, dyrek­tor w jed­nej z więk­szych kra­jo­wych firm. Codzien­nie zapra­co­wa­ni, mija­ją­cy się jedy­nie rano obok łazien­ki. Obo­je jed­nak bar­dzo szczę­śli­wi i majęt­ni, wręcz ode­rwa­ni od rze­czy­wi­sto­ści na rzecz pogłę­bia­nia karie­ry. Nagle spa­da na nich strasz­na wia­do­mość. Będą mie­li dziec­ko – co teraz z pra­cą, co z karie­rą? Prze­cież urlop macie­rzyń­ski to ode­rwa­nie od pra­cy na wie­le mie­się­cy, a to ozna­cza pomi­nię­cie w wyści­gu szczu­rów. Pyta­nia mno­żą się w ich gło­wach, jed­nak Ona, jako oso­ba wie­rzą­ca nie ma zamia­ru usu­nąć cią­ży – posta­na­wia uro­dzić to dziec­ko. Wte­dy spa­da na nich praw­dzi­wa tra­ge­dia. Chło­piec oka­zu­je się cięż­ko i nie­ule­czal­nie cho­ry. Dziec­ko wyma­ga sta­łej, cało­do­bo­wej opie­ki. I nie wystar­cza już jeden rodzic. Potrzeb­ne jest zaan­ga­żo­wa­nie ojca w wal­ce o życie uko­cha­ne­go dziec­ka. Zma­ga­nia z cza­sem i cho­ro­bą, zma­ga­nia z wła­sny­mi sła­bo­ścia­mi, utra­ta całe­go dotych­cza­so­we­go dorob­ku zawo­do­we­go, puste kon­to w ban­ku – to wszyst­ko to efekt wal­ki o życie.


Dopie­ro wte­dy moż­na zro­zu­mieć mądrość Psal­mi­sty – „Nie oba­wiaj się, jeśli ktoś się wzbo­ga­ci, jeże­li wzro­śnie zamoż­ność jego domu: bo kie­dy umrze, nic z sobą nie weź­mie, a jego zamoż­ność nie pój­dzie za nim”. Te sło­wa poka­zu­ją nam wyraź­nie, że nie wszyst­ko da się zała­twić pie­niędz­mi, poka­zu­ją, że napraw­dę wie­le musi­my pra­co­wać nad tym aby, mówiąc banal­nie, być dobrym, zwy­czaj­nym czło­wie­kiem, któ­ry pamię­ta o Bogu i o tym, iż każ­de­go dnia nie­sie swój krzyż.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.