Rola Kościołów Ewangelickich w procesie pojednania i integracji europejskiej I
- 8 kwietnia, 2003
- przeczytasz w 13 minut
Mimo postępującego procesu sekularyzacji religia wciąż odgrywa istotną rolę w kształtowaniu świadomości Europejczyków. Szczególnie w obecnych, niespokojnych czasach, religia staje się instrumentem manipulacji w rękach fundamentalistów, którzy potrzebują religii do realizacji swoich krótkowzrocznych ambicji politycznych. Konflikty religijne są częścią historii europejskiej. Wspólny Dom Europa stał się wielokulturowym skupiskiem narodów kształtowanych przez różne tradycje religijne. Świadczy to o wielkim bogactwie duchowym Europy, ale także o niebezpieczeństwie potencjalnego konfliktu.
Kościoły tradycji reformacyjnej, które są pionierami ruchu ekumenicznego, odgrywają istotną rolę w dialogu i pojednaniu między narodami i Kościołami. Poprzez aktywny udział w międzynarodowych instytucjach religijnych Kościoły ewangelickie wykazują zasadnicze otwarcie na różnorodność w perspektywie ważkiego dialogu pojednania między kulturami, które od wieków kształtowały Stary Kontynent. Nakaz misyjny Chrystusa oraz bieg współczesnej historii wzywa zaniepokojone losem świata Kościoły do wspólnego świadectwa o zbawieniu w Jezusie Chrystusie.
Kościoły ewangelickie i pojednanie w Europie po drugiej wojnie światowej
Duchowe i materialne spustoszenia, jakie pozostawiła po sobie druga wojna światowa przez długi czas określały drogę Kościołów chrześcijańskich w Europie. Czas powojenny stał pod znakiem kompleksowego pojmowania okropieństw wojny: żałoba ofiar na wszystkich frontach świata, defetyzm zwyciężonych i dezorientacja wypędzonych ze swych rodzinnych stron milionów ludzi, spowodowały niewyobrażalny kryzys tożsamości europejskiej. Polityczne napięcia między zachodnimi aliantami a Związkiem Radzieckim zaostrzały i tak już silne przeciwieństwa.
W trakcie wojny Kościoły nie były neutralnymi obserwatorami lub komentatorami politycznych wydarzeń. W Niemczech obydwa Kościoły, ewangelicki i rzymskokatolicki, musiały po kapitulacji Niemiec uświadomić sobie współwinę tragedii wojny, i przyznać, iż zawiodły w okresie narodowosocjalistycznej dyktatury. Kościoły musiały wyznać, iż sprzeniewierzyły się Chrystusowemu nakazowi czynienia i wspierania pokoju, a nawet były wielokrotnie świadomymi uczestnikami ideologii nienawiści. Wielu księży ewangelickich i rzymskokatolickich, jak i duchownych innych wyznań, oddało swoje serce propagandzie nazistowskiej, przenosząc się w mityczny świat absurdu, w którym idea rasy aryjskiej i obłędne przeświadczenie o szczególnym posłannictwie narodu niemieckiego były rozpowszechniane z ambon podczas nabożeństw.
Próba deifikacji własnego narodu i pogarda dla ludzi innego pochodzenia, kultury ukazały upadek Kościoła wsłuchującego się w Kazanie na Górze. Podczas uroczystego nabożeństwa z okazji Dziękczynnego Święta Żniw w roku 1939 ze wszystkich ewangelickich kazalnic w Trzeciej Rzeszy zostało odczytane oświadczenie podpisane przez kierownika Niemieckiej Ewangelickiej Kancelarii Kościelnej (DEK) oraz przez prezydenta Duchownej Rady Zaufania DEK następującej treści: „Ale Bóg, który kieruje historią narodów, pobłogosławił w tym roku nasz niemiecki naród jeszcze innym, nie mniej bogatym żniwem. Walka na polskich polach bitwy, jak mogły z dumą w tych dniach donieść raporty naszej armii, jest zakończona; nasi niemieccy bracia i siostry w Polsce zostali wyzwoleni od wszelkiego strachu, ucisku ciała i duszy, które przez lata, a w szczególności przez ostatnie miesiące musieli znosić. Jakbyśmy mogli nie dziękować za to Bogu! Dziękujemy Mu, że podarował naszym broniom szybkie zwycięstwo. Dziękujemy Mu, że prastara ziemia niemiecka mogła powrócić do macierzy, i że nasi niemieccy bracia mogą teraz nieskrępowani, w swoim języku śpiewać pieśni Bogu, który jest w niebie. Dziękujemy Mu, że trwające przez dziesięciolecia bezprawie zostało pokonane przeznaczeniem Jego łaski, i że droga nowego porządku narodów, droga pokoju, chwały i sprawiedliwości została otworzona. Z tym dziękczynieniem dla Boga łączymy nasze podziękowania wszystkim, którzy wciągu kilku tygodni uczynili tak ogromny przełom: dziękujemy Wodzowi i jego generałom, naszym dzielnym żołnierzom na ziemi, na wodach i w powietrzu, którzy radośnie powierzyli swoje życie ojczyźnie. Ciebie, który jesteś na górze, Władco bitew uwielbiamy i błagamy, byś dalej przy nas trwał.” [1]
Te wstrząsające słowa ilustrują niezrozumiałe bezdroża, na które zboczył Kościół Ewangelicki w okresie narodowego socjalizmu. Było wielu członków Kościoła, którzy przeciwstawiali się reżimowi, organizując na terenie całych Niemiec ruch oporu przeciwko dyktaturze Hitlera. Opozycyjne grupy kościelne posiadały rozległe kontakty z siostrzanymi Kościołami zagranicą, które pozwalały wzmacniać efektywność politycznego oporu, choćby poprzez informowanie zagranicy o bieżącej sytuacji w Niemczech. Sieć porozumienia kościelnych opozycjonistów z aliantami pozwoliła też na uratowanie tysięcy Żydów przed pewną śmiercią w obozach zagłady. Zatroskani teologowie tacy jak ks. Karl Barth, ks. Martin Niemöller i ks. dr Dietrich Bonhoeffer czuli się odpowiedzialni za swoje Kościoły i na swój sposób próbowali pokazać inną twarz niemieckiego ewangelicyzmu, choćby poprzez bezpośredni udział w powstaniu tzw. Deklaracji z Barmen (1934) czy też aktywną walkę kościelną w ramach Kościoła Wyznającego (Bekennende Kirche), wiernego biblijnemu nauczaniu i ksiąg wyznaniowych Ojców Wiary.
Już w pierwszej tezie Deklaracji z Barmen przypomniana jest zasadnicza treść misji Kościoła Chrystusowego: „Odrzucamy fałszywą naukę, jakoby Kościół mógł i musiał uznawać inne źródło zwiastowania poza czy obok jedynego Słowa Bożego, czy też inne zdarzenia i moce, postacie i prawdy jako Objawienie Boże.” Historia teologii i dogmatów uczy, że wyznania wiary formułowane były zawsze wtedy, gdy powstawało bezpośrednie zagrożenie dla nauki Kościoła przez błędy heretyków.
Mimo iż Deklaracja z Barmen nie jest wyznaniem wiary we właściwym słowa tego znaczeniu, to jednak w swojej treści ukazuje zdecydowany opór przeciwko jakiemukolwiek odejściu od chrystocentrycznego fundamentu wiary i redukowaniu wiary chrześcijańskiej do politycznego instrumentu walki. Przesłanie tekstu jest jasne: nie można zniekształcać Ewangelii celem religijnej legitymizacji politycznego totalitaryzmu. Godność każdego człowieka darowana jest przez Boga i dlatego musi być bezwzględnie przestrzegana. Tak jak pierwsi chrześcijanie wzbraniali się przed oddawaniem czci boskiej cesarzowi rzymskiemu i wystawieni byli na brutalne prześladowanie Rzymian, tak teraz teologowie i wierni Kościoła Wyznającego odrzucali roszczenia Hitlera, przez co znaleźli się w podobnym położeniu.
Dyskryminujące i pełne nienawiści Paragrafy Norymberskie przeciwko żydowskim obywatelom Niemiec były wydatną cezurą Niemiec hitlerowskich w walce przeciwko prawom człowieka, były gorzkim przedsmakiem tego, co dziś kojarzymy z obciążonymi historycznie pojęciami geograficznymi jak: Oświęcim, Brzezinka, Treblinka, Ravensbrück czy też Dachau. Wraz z końcem wojny i ukazaniem bezmiaru okrucieństwa fabryk śmierci zręcznie ukrywanych przez propagandę Goebbelsa, wielu Niemców uświadomiło sobie, że ich naród ponosi pełną odpowiedzialność za to, co się wydarzyło.
W tym miejscu należy podkreślić, że nie chodzi tutaj o pojęcie kolektywnej winy narodu niemieckiego, ale o pośredni i bezpośredni udział wielu współobywateli Trzeciej Rzeszy za szaleństwo ideologii rasowej nienawiści, która skazała na brutalną śmierć miliony istnień ludzkich. Istotne są w tym kontekście żywe miejsca pamięci w sercach i umysłach ludzi, które przestrzegają przed powtórzeniem masowo zaplanowanej eksterminacji bliźnich. Najnowsza historia uczy jednak, że ludzie nie wyciągają wniosków z brutalnej przeszłości, a wręcz przeciwnie dążą do autodestrukcji.
W trudnych latach powojennych członkowie Kościoła Wyznającego byli jedynymi wiarygodnymi reprezentantami niemieckiego ewangelicyzmu. Ich walka przeciwko dyktaturze Hitlera i przeciwko Niemieckim Chrześcijanom (Deutsche Christen), oficjalnego, marionetkowego Kościoła ewangelickiego uczyniła z wielu przedstawicieli Kościoła Wyznającego naturalnym głosem sumienia całego narodu niemieckiego. Dla nich właśnie nowa, lepsza przyszłość nie była możliwa do spełnienia bez szczerego rozrachunku z niedawną przeszłości. Odbudowa zniszczonego kraju i rozbitego społeczeństwa, jak i normalizacja stosunków z sąsiednimi krajami oraz siłami okupacyjnymi mogły zostać urzeczywistnione tylko poprzez dzieło pojednania, którego początkiem jest rachunek właśnie skrucha i prośba o przebaczenie.
W październiku 1945 roku Rada Ewangelickiego Kościoła Niemiec (EKD) spotkała się z zagraniczną delegacją ekumeniczną w Stuttgarcie. Podczas wizyty zagranicznych gości przyjętych z wielką wdzięcznością, Rada EKD odczytała tzw. Stuttgarckie Wyznanie Winy, w którym w imieniu całego Kościoła prosiła o przebaczenie, wyrażając jednocześnie nadzieję na ponowne przyjęcie niemieckich ewangelików do światowej komunii Kościołów i trwającego od lat dialogu ekumenicznego. Przedstawiają to słynne słowa Wyznania: „Oskarżamy siebie samych, że nie wyznawaliśmy odważniej, wierniej się nie modliliśmy, radośniej nie wierzyliśmy oraz że goręcej nie kochaliśmy.[2] Owo pokutne wyznanie otworzyło nowe perspektywy dla ewangelickich Kościołów w Niemczech, które od tego momentu w sposób szczególny czuły się odpowiedzialne za wspieranie idei pojednania między narodami.
W lutym 1957 roku doszło do pierwszej oficjalnej wizyty delegacji EKD w Polsce. Na czele niemieckiej grupy stał ks. Martin Niemöller, który przez wzgląd na swoją działalność w Kościele Wyznającym i pobyt w obozie koncentracyjnym, przyjęty został ze szczerą sympatią. Niemiecka delegacja spotkała się z przedstawicielami Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego oraz Ewangelicko-Reformowanego. Spotkanie to było ważnym symbolem na drodze do pojednania, w którym Kościoły ewangelickie odgrywały kluczową rolę. Myśl tę wyraził zwierzchnik Diecezji Warszawskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, ks. senior Zygmunt Michelis, podczas swojego pobytu w Lubece jako reprezentant i przewodniczący Polskiej Rady Ekumenicznej (PRE).
Wschodnie Memorandum
W okresie powojennym EKD stało przed ogromnymi problemami strukturalnymi. Po tym jak Niemcy utracili na rzecz PRL wschodnie terytoria, EKD stracił nawet całe Kościoły krajowe (Landeskirchen), w tym np. cały Dolny i Górny Śląsk oraz pokaźne obszary, należące do tej pory do Ewangelickiego Kościoła Berlina i Brandenburgii czy Ewangelickiego Kościoła Pomorza. Innym problemem były trudności duszpasterskie. Konieczność opieki nad wypędzonymi postawiła Kościół przed nieznanymi wyzwaniami. Wstrząs zmuszonych do ucieczki milionów Niemców otworzył nowe rany w sercach. Nagłe zniknięcie podstaw egzystencji, dorobku całego życia i paraliżująca niepewność przed przyszłością pozostawiły trwałe ślady w psychice wielu ludzi.
Ta dramatyczna sytuacja stwarzała niezwykłe zagrożenie narodzenia się chęci odwetu wielu zdesperowanych, co prowadzić mogło do nieobliczalnych skutków. Potrzeba było rozważnych, ale jednocześnie stanowczych słów, by uświadomić historyczny realizm zaistniałej sytuacji, potrzebna była roztropność duchownych, ażeby w swojej argumentacji mogli ukazać odpowiedzialny, rozsądny związek między prawami wypędzonych a politycznym status quo. Potrzeba było świadomych swojej odpowiedzialności ludzi Kościoła, którzy byli dalecy od jednostronnych akcentów i powierzchownych uproszczeń.
W piśmie skierowanym do wypędzonych z 1962 r. znanym pod nazwą Wschodnie Memorandum Rada EKD zajęła się trudnymi aspektami wypędzenia. Historia tego dokumentu sięga roku 1961, kiedy to niemiecka opinia publiczna dowiedziała się o istnieniu tzw. Memorandum z Tybingi datowanego na 6. listopada 1961 r. Tekst tego pisma miał być punktem wyjścia dla rozmów EKD o wypędzonych z posłami niemieckiego Bundestagu oraz innymi, czołowymi postaciami z życia politycznego kraju przed utworzeniem nowego rządu. Grupa, która opracowywała tekst dokumentu, składała się ze znanych ludzi Kościoła, zarówno duchownych jak i świeckich. Członkiem grupy z Tybingi byli m.in.: prof. Ludwig Raiser [3], prof. Carl Freidrich von Weizsäcker oraz Klaus von Bismarck.
Zgodnie z zamierzeniami autorów, Memorandum miało mieć charakter niejawny, ale już pod koniec lutego 1962 r. zostało przez niedyskrecję ujawnione opinii publicznej, bardzo podzielonej w ocenie dokumentu. W świetle powyższych wydarzeń Rada EKD poleciła Izbie Publicznej Odpowiedzialności EKD ustosunkować się do Memorandum. Po dokładnej analizie Wschodniego Memorandum Rada EKD zdecydowała się na zaaprobowanie tekstu i opublikowanie go z wprowadzającą przedmową zachodnioberlińskiego biskupa Kurta Scharfa.
Niemcy znajdowały się w środku zimnej wojny i zobowiązująca troska o dialog z wschodnioeuropejskimi państwami, jak i duszpasterska odpowiedzialność za duchowe i gospodarcze położenie wypędzonych, wymagały daleko idącej trzeźwości w ocenie politycznej rzeczywistości. W odniesieniu do pytania o historyczną pamięć i przyszłość utraconych ziem Memorandum wypowiada niezwykle ważne, przełomowe wręcz słowa napomnienia: „Im bardziej oddalamy się od wydarzeń końca wojny, tym mocniej we wspomnieniach wielu przesuwa się obraz faktycznych politycznych i historycznych powikłań na rzecz jednostronnego spojrzenia na stan rzeczy. Im mocniej pryncypialne, prawne i obyczajowe względy określają kompleksowe wydawanie oceny, tym bardziej faktyczne warianty polityczne i zadania coraz bardziej blakną. W ten sposób, poprzez swoje polityczne wyobrażenia, które nic nie mają wspólnego z polityczną rzeczywistością (…) strona niemiecka popada, w niebezpieczeństwo zaniedbania aktualnych zadań.” [4]
Powyższe zdania ostrzegały przed niebezpiecznym fenomenem kolektywnej amnezji historycznej i nazbyt relatywizującymi ocenami współczesności tak, jakby między rokiem 1939 a 1945 nic się nie zdarzyło. Autorzy Memorandum odnieśli się z wielką uwagą i troską do materialnych potrzeb wypędzonych, którzy w ramach społeczeństwa niemieckiego stanowili grupę o wyraźnie niskim położeniu socjalnym.
Dokument z całą mocą odrzuca jakiekolwiek spekulację nt. kolektywnej winy narodu niemieckiego, ale w perspektywie teologicznej próbuje wyważyć napięcie między doświadczanym losem a poczuciem sprawiedliwości: „W żadnym wypadku wypędzeni nie mogą być w jakiś szczególny sposób obwiniani za swój los. Ale tam gdzie Bóg w ten sposób wkroczył w życie pojedynczych ludzi i całego narodu, musimy przerazić się przed Jego wielkim gniewem oraz ludzkim uwikłaniem w winę.” [5]
W świadomości społecznych emocji, odnoszących się do ogólnonarodowej debaty nt. przyszłości granicy na Odrze i Nysie Memorandum EKD próbuje opisać polityczny i teologiczny kontekst niezwykle delikatnej sprawy. Istniejąca przepaść między interesami wypędzonych a absolutną wartością dzieła pojednania odzwierciedlała dylemat między wiernością oficjalnej linii politycznej państwa a pokojowej misji Kościoła. Zwierzchnicy EKD w niedługim czasie po publikacji Memorandum doświadczyli, jak wysoką cenę musi zapłacić Kościół za pokój.
Bezkompromisowe i łamiące społeczne tabu stwierdzenia odnosiły się w sposób bezpośredni do egzystencjalnego, tj. żywego stosunku Niemców do koszmaru minionej wojny: „Pełna cierpień historia niemieckiego ucisku skierowanego przeciwko pozbawianego nieustannie swojej politycznej samodzielności narodu polskiego i bezprawne traktowanie, które doświadczył ten naród podczas drugiej wojny światowej na rozkaz narodowosocjalistycznej dyktatury, stawia nas dzisiaj przed nieuniknionym pytaniem, czy dzisiaj z punktu widzenia prawa międzynarodowego i zasad polityki nie wynikają wobec niemieckich żądań odrodzenia państwa w ramach pierwotnych granic poważne wątpliwości (…) Dlatego dziś rząd niemiecki musi z wahaniem wypowiadać swoje roszczenia prawne, dotyczące zwrotu obszarów, które dzisiaj ze względu na utratę przez Polskę wschodnich terenów stały się gospodarczą podstawą utrzymania wielu Polaków.” [6]
Reakcje polskiej prasy państwowej, ale także większości Polaków na ewangelickie Memorandum były zdecydowanie pozytywne. Poprzez swoich korespondentów zagranicznych dzienniki umieszczały stałe relacje z kontrowersyjnych dyskusji w RFN i samym EKD wywołanych publikacją Wschodnim Memorandum. [7]
W październiku 1965 roku Kościół Ewangelicko-Augsburski, a w listopadzie tegoż roku Kościół Ewangelicko-Reformowany w Polsce ustosunkowały się do tekstu Memorandum. Synod luterańskiego Kościoła w Polsce wydał oświadczenie następującej treści: „W ostatnim czasie z wielką wdzięcznością przyjęliśmy głosy z Republiki Federalnej Niemiec, gdzie Izba Odpowiedzialności Publicznej Ewangelickiego Kościoła w Niemczech w pojednawczym i przyjaznym geście wypowiedziała się na temat stosunków między Niemcami a Polską (…) Publikacja wspomnianego Memorandum ze strony Ewangelickiego Kościoła w Niemczech jest faktem, który polscy protestanci uznają z wdzięcznością, mimo iż nie wszystkie sformułowania uważamy za uzasadnione i do zaakceptowania. Mimo to Memorandum może mieć wielkie znaczenie dla dalszego rozwoju stosunków między polskim i niemieckim narodem, a także dla całej Europy i światowego pokoju.” [8]
W podobnym tonie sformułowane zostało oświadczenie Synodu ewangelicko-reformowanego: „Synod Kościoła Ewangelicko-Reformowanego z wielka wdzięcznością przyjął Memorandum Rady Ewangelickiego Kościoła Niemiec, dotyczące przesiedleńców, granicy wschodniej oraz relacji z sąsiadami, w szczególności zaś z Polską. Jesteśmy dogłębnie poruszeni przez fakt, że w bratnim Ewangelickim Kościele Niemiec, bez względu na różne konsekwencje, w oparciu o Bożą moc, w pytaniach, które posiadają ogromne znaczenie dla pokojowego współistnienia narodów, ewangelickie głosy zabrzmiały wyraźnie i to ze strony czołowych przedstawicieli Kościoła, którzy wypowiedzieli swój pogląd o życiu niemieckiego narodu i jego miejsca w europejskiej rodzinie narodów.” [9]
Jak już wspomniano, tekst Memorandum Wschodniego wywołał wiele ostrych dyskusji w niemieckim społeczeństwie, a przede wszystkim w kręgach kościelnych. Uwydatniły się wyraźne rysy wśród czołowych reprezentantów kościelnych, z których niektórzy sami byli wypędzonymi. Ewangelickie związki ziomkowskie jak i konserwatywne elity polityczne wyrażały swoje głębokie rozczarowanie tekstem deklaracji. Coraz głośniejsze były opinie jakoby Kościół Ewangelicki dopuścił się zdrady ważkich interesów społecznych i narodowych. Obradujący w marcu 1966 roku w Berlinie-Spandau zachodnioniemieccy członkowie podzielonego Synodu zdecydowali się na wydanie oświadczenia w obronie Memorandum, którego wartość i znaczenie zostały ponownie docenione i potwierdzone.
Synodałowie, próbując rozładować powstałe napięcia podkreślili szczególną rolę wypędzonych i ich organizacji w procesie pojednania, zachęcając tym samym do otwartego i konstruktywnego dialogu ze wschodnimi sąsiadami: „Zadanie pojednania ze wschodnimi sąsiadami jest zadaniem postawionym przed wszystkimi Niemcami, ale to właśnie wypędzeni mogą osiągnąć poprzez swoją więź ze starą ojczyzną i ze względu na ciężkie doświadczenia to, czego inni osiągnąć nie mogą. Prawdziwe pojednanie w chrześcijańskim rozumieniu zakłada wzajemne przebaczenie (…) Wypędzenie jest w świetle prawa międzynarodowego bezprawiem; wypędzeni zgodnie z prawem mieszkali w swojej ojczyźnie. Musimy jednak owo wypędzenie rozpatrywać w związku z bezprawiem i cierpieniem, które w imię Niemiec zostało zadane podczas wojny narodom na wschodzie. Dziś musimy mieć na uwadze fakt, że w międzyczasie uznawane są prawa polskiej ludności na nowo zasiedlonych obszarach. Wielu ludzi dorastało tam i widzą te ziemie jako ich ojczyznę. Wobec takiego położenia Memorandum nie sugeruje jednostronnej rezygnacji jako politycznego probierza (Vorleistung), lecz zachęca do trzeźwego spojrzenia i do wysiłku o pokojowe zadośćuczynienia.” [10]
Także zebrani w Poczdamie-Babelsberg członkowie wschodniej części Synodu w pełni uznali tekst Memorandum i oznajmili: „Memorandum zachęca Niemców i ich wschodnich sąsiadów, ażeby spotkali się w mocy piątej prośby Ojcze nasz: i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.” [11]
Podobne trudności przeżywali polscy biskupi rzymskokatoliccy, którzy 18. listopada 1966 roku pod koniec obrad Drugiego Soboru Watykańskiego wystosowali do swoich niemieckich braci w urzędzie list pojednawczy, w którym również w oparciu o Modlitwę Pańską zamieszczona została słynna prośba: „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie.” [12]
Ku wspólnej pojednanej przyszłości
Mimo piętrzących się trudności dialog pojednania trwał dalej. Regularne wizyty, jak i aktywny udział polskich protestantów w Ewangelickich Dniach Kościoła (Kirchentag) były ważnym impulsem do przezwyciężenia wzajemnych uprzedzeń poprzez politykę stopniowego zbliżenia się siostrzanych Kościołów.
Ewangelickie Akademie w Berlinie i Loccum organizowały liczne konferencje, których tematem była Europa Wschodnia. W berlińskiej Akademii Ewangelickiej powołano w latach 70 specjalna komisję ds. podręczników szkolnych, której zadaniem była weryfikacja programu nauczania historii w polskich i niemieckich podręcznikach. [13]
Podobnie w Zachodnich Niemczech założono liczne stowarzyszenia ewangelickie, które nastawione były na intensywne pielęgnowanie kontaktów z krajami Europy Środkowo-Wschodniej.
2 lipca 1977 roku powstała w Hesji ewangelicka organizacja o nazwie Znaki Nadziei, której celem była opieka nad byłymi więźniami obozów koncentracyjnych i ich rodzinami. Udzielana pomoc miała przede wszystkim charakter finansowy: pokrywano koszty leczenia i rehabilitacji w ośrodkach zdrowotnych na terenie całych Niemiec. Również wschodnioniemieccy ewangelicy zaangażowali się w wiele akcji diakonijnych na terenie Polski, wspomagając finansowo i logistycznie budowę szpitala dziecięcego w Warszawie.
Także rzymscy katolicy w Niemczech powołali szereg inicjatyw charytatywnych, które zajmowały się bezpośrednią pomocą dla Polaków. Główną rolę odgrywała Centralna Rada Katolików Niemieckich, która wspólnie z rzymskokatolickimi organizacjami w Polsce powołała do życia Dzieło Pomocy im. Maksymiliana Kolbego. [14]
Ważnym wydarzeniem w międzykościelnych kontaktach było pierwsze spotkanie komisji kontaktowej EKD i PRE we Frankfurcie nad Menem. Komisja ukonstytuowała się 30. maja 1974 roku, a na czele jej Rady stanął prezydent heskiego Kościoła Ewangelickiego ks. dr Helmut Hild oraz ówczesny przewodniczący PRE oraz zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce, ks. bp Jan Niewieczerzał. Podobne kontakty istniały ze Związkiem Kościołów Ewangelickich w Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD).
Warto przypomnieć, że Kościoły ewangelickie w NRD znajdowały się w niezwykle trudnej sytuacji politycznej. Narażone były na systematyczną inwigilację służb bezpieczeństwa, które poprzez różnego prowokacje zagrażały egzystencji Kościoła. Mimo wielu przeszkód, ograniczonej możliwości społecznego oddziaływania ewangelicy w NRD zdecydowanie przyłączyli się do ogólnoniemieckiej inicjatywy pojednania pod nazwą Znaki Pokuty założonej w 1958 roku. Członkowie tego ruchu młodzieżowego jeździli co roku do Polski i opiekowali się żydowskimi, polskimi i niemieckimi cmentarzami oraz międzynarodowymi miejscami pamięci w Auschwitz i innych obozach koncentracyjnych.
Podczas wielkiego kryzysu zaopatrzeniowego w Polsce w latach 80 wielu Polaków doświadczyło niezwykle hojnej pomocy ze strony Niemców. Dla wielu był to powód do ogromnej wdzięczności i do przezwyciężenia uprzedzeń. W ten sposób wiele Polaków po raz pierwszy zetknęło się z Niemcami i bezpośrednie doświadczenia były okazją do skonfrontowania rzeczywistości z hałaśliwą propagandą antyzachodnią przedstawianą w państwowych mediach podporządkowanych aparatowi partii komunistycznej. Nawiązane zostały liczne przyjaźnie między Niemcami a Polakami, trwające do dziś. Był to najwydatniejszy symbol pojednania.
Także po politycznych przemianach w roku 1989 obydwa Kościoły ewangelickie w Polsce przyjęły ogromną pomoc ze strony niemieckiej, dzięki której można było rozbudować pracę diakonijną oraz odnowić wiele zabytkowych kościołów ewangelickich. Finansowego wsparcia siostrzanym Kościołom w całej Europie Środkowo-Wschodniej udzielały liczne organizacje kościelne takie jak: luterańskie Dzieło Pomocy im. Króla Gustawa Adolfa, Związek im. Marcina Lutra, niemiecka Diakonia, stowarzyszenia ziomkostw oraz ewangelicki zakon joannitów.
Pomoc Kościołów członkowskich EKD nie ograniczała się tylko do Polski. Na Węgrzech, w Rumunii, na Ukrainie oraz w innych, byłych republikach radzieckich zorganizowano pomoc dla ewangelickiej diaspory, ale także dla całej miejscowej ludności. Zjednoczony Kościół Ewangelicko-Luterański Niemiec (VELKD) znacznie przejął obowiązki duszpasterskie nad niemieckojęzycznymi parafiami luterańskimi w całej Europie Wschodniej. Nawet dziś Ewangelicko-Luterańsko Kościół w Rosji i Innych Państwach (ELKRAS) pozostaje w znacznym stopniu uzależniony od personalnej i finansowej pomocy niemieckich kościołów luterańskich.
Także w Polsce istnieją do dziś niemieckojęzyczne parafie ewangelickie, którymi opiekują się polscy księża luterańscy. Klasycznym przykładem jest tutaj wrocławska parafia ewangelicka św. Krzysztofa, która roztacza opiekę duszpasterską i diakonijną nad ewangelicką mniejszością niemiecką na terenie całego Dolnego Śląska. We Wrocławiu, Wałbrzychu, Świdnicy, Lubaniu, Legnicy, Jeleniej Górze — Cieplicach i innych mniejszych miejscowościach regularnie odprawiane są nabożeństwa w języku niemieckim według nie praktykowanej nigdzie indziej staropruskiej liturgii unijnej. Oficjalne partnerstwo między Diecezją Wrocławską Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP oraz Ewangelickim Kościołem Krajowym Górnych Łużyc z siedzibą w Görlitz jest przykładem efektywnej współpracy i dialogu pojednania między Kościołami w perspektywie integracji europejskiej.
Memorandum Wschodnie z 1962 roku skierowane było do wszystkich narodów, które cierpiały przez terror nazistowski, jednakże w sposób szczególny tekst dokumentu odnosi się do wszystkich wschodnich sąsiadów Niemiec.
Dialog pojednania prowadzony był intensywnie nie tylko z Polakami, lecz także z Czechami i Słowakami. W 1998 roku Rada EKD opublikowała Memorandum o nazwie Dzielący nas płot został przełamany — Ku porozumieniu między Czechami i Niemcami. W tekście tym została przeanalizowana cała wspólna historia niemiecko-czeska począwszy od średniowiecza skończywszy na teraźniejszości. W ramach podsumowania dotychczasowego dialogu w pierwszej części deklaracji czytamy następujące słowa: „My — chrześcijanie po obu stronach — mamy za co dziękować po dziesięcioleciach prowadzonych rozmów i udanego współistnienia. Wiemy, że także człowiek, posługujący się innym językiem jest naszym bliźnim, nawet jeśli wczoraj był naszym wrogiem. Wiemy, że możliwe jest przebaczenie i nowy początek. Dlatego naszym zadaniem jest mówienie także o rzeczach, które sprawiają ból. Nie chcemy widzieć tylko siebie w roli ofiar. Doświadczenia niemiecko-czeskie ostatniego stulecia dowodzą, że w wielowymiarowej i poplątanej historii prawie w ogóle nie jest możliwe dostrzeganie sprawców i ofiar, winnych i niewinnych tylko po jednej stronie. Dlatego opowiadamy się nie za przypisywaniem winy, ale za obustronnym wysiłkiem porozumienia!” [15]
Atmosfera czesko-niemieckiego dialogu bywała niekiedy zakłócana przez nieodpowiedzialne wypowiedzi przewodniczącej Związku Wypędzonych poseł Erikę Steinbach (CDU) i lekkomyślnych polityków po obu stronach, którzy w trakcie ostatniej kampanii wyborczej w Niemczech i Czechach doprowadzili swoimi agresywnymi sformułowaniami do impasu we wzajemnych stosunkach. Mimo apeli o powściągliwość wygłaszanych prezydentów Vaclava Havla i Johannesa Raua padły słowa, które doprowadziły do odwołania zaplanowanej wizyty niemieckiego kanclerza w Pradze. Wypowiedzi Steinbach i bawarskiego premiera Edmunda Stoibera (CSU) budziły również wiele obaw w Polsce, od której żądano rekompensacji za wypędzenie Niemców z byłych terenów Rzeszy Niemieckiej. W razie nie spełnienia stawianych żądań straszono Polskę i Czechy zablokowaniem procesu integracji tych krajów z Unią Europejską… cdn.
Przypisy:
[1] Gesetzblatt der Deutschen Evangelischen Kirche vom 28. September 1939, Nr. 22, S. 109. Antypolskie nastroje były rozpowszechniane przede wszystkim w kościelnych czasopismach. I tak w kościelnej gazecie Junge Kirche (Młody Kościół) z dn. 16. września 1939 r. deifikacja własnego narodu została użyta w walce przeciwko polskiemu Kościołowi Ewangelicko-Augsburskiemu, a w szczególności przeciwko jego zwierzchnikowi Ks. biskupowi Juliuszowi Bursche, którego nazwano „fanatycznym Polakiem i wrogiem Niemiec.” Bp J. Bursche został później zamordowany przez hitlerowców w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu. Autor omawianego artykułu, Richard Kammel stwierdza: „Nie musimy przy rozpoczętym rozkładzie państwa polskiego pod jego obecnymi rządami wdawać się w szczegóły z przeszłości walk kościelnych przeciwko państwu polskiemu, lecz pełni wdzięczności chcemy wspólnie wyrazić naszą radość, z którą wszędzie nasi wyzwoleni bracia i siostry pozdrawiają wielki czyn wodza i z którą nasze odważne oddziały idą naprzód. Chcemy też w pokornej prośbie złożyć nasze ręce do modlitwy za naszych wszystkich rodaków i domowników wiary i polecić ich wszystkich Bożej opiece, na tak długo, na ile wystawieni są na niebezpieczeństwa ze strony fanatycznych, polskich band i dzikich żołdaków.” W: Junge Kirche, 7. Jahrgang, 18 (1939), S. 740 n.
[2] Odin, Karl-Alfred (Hg): Die Denkschriften der EKD. Texte und Kommentar, Kassel 1966, S. 213.
[3] Profesor Ludwig Raiser jest ojcem ks. dra Konrada Raisera, obecnego przewodniczącego Światowej Rady Kościołów.
[4] Tamże, S. 67.
[5] Tamże, S. 73.
[6] Tamże, S. 85.
[7] Scharffenoth, Gerta (Hg): Echo und Wirkung in Polen – Bilanz der Ostdenkschrift, Hambug 1968, S. 99 n.
[8] Tamże, S. 123.
[9] Tamże, S. 124.
[10] Odin, Karl-Alfred (hg): Die Denkschrift der EKD, S. 102 n.
[11] Tamże, S. 104.
[12] Pojednanie zadaniem Kościołów na Ukrainie, Białorusi, w Polsce i w Niemczech. Przyczynek do Drugiego Europejskiego Zgromadzenia Ekumenicznego od 23 do 29 czerwca 1997 w Grazu, Warszawa/Hannover 1997, S. 12.
[13] Pojednanie, Warszawa/Hannover 1997, S. 16. W ramach komisji istniała grupa robocza o nazwie „Sąsiad Polska” (Nachbar Polen), która skoncentrowała się przede wszystkim na kwestiach pedagogicznych, a w szczególności na wychowaniu dorastających pokoleń w pełnej świadomości tego, co zdarzyło się w Auschwitz.
[14] Tamże, S. 11.
[15]http://www.ekd.de/EKD-Texte/2110_tschechen_1998_tschechen1.html (Część I)