Rozszerzmy serca nasze, czyli nieśmiało o cudach
- 30 lipca, 2003
- przeczytasz w 4 minuty
Moi redakcyjni koledzy, dr Tomasz P. Terlikowski i pastor Adam Ciućka wyrazili w swoich opiniach swój stosunek do fenomenu cudów. Obydwie opinie wnoszą światło głębszego rozumienia istoty cudów są zatroskanym pytaniem o rzeczywistość Bożej obecności w świecie i dla świata, a tym samym pytaniem o autentyczność i dynamikę naszej wiary chrześcijańskiej.
W 2. Koryntian 6,11–13 czytamy: „Usta nasze otwarły się przed wami, Koryntianie, serce nasze szeroko się otwarło; nie u nas jest wam ciasno, ale ciasnota jest w sercach waszych; ponieważ zaś należy się odwzajemniać, przeto jak do dzieci mówię: Rozszerzcie i wy serca wasze.” Wezwanie apostoła św. Pawła jest serdecznym, ale i dramatycznym wezwaniem do otwarcia serc na głos Ewangelii o Ukrzyżowanym. Krzyż, a co za tym idzie cała Ewangelia, był, jest i będzie gorszącą ekspozycją porażki Człowieka, który Boga nazywał swoim Ojcem. Krzyż jest zaprzeczeniem wszystkich wyobrażeń o wspaniałości Boga, Jego Wszechmocy, jest wezwaniem do porzucenia oświetlonej i prostej drogi na rzecz nieznanego, ale zdumiewającego odkrywania Bożej obecności pośród nas.
Bez wątpienia największym cudem jaki święty Kościół Powszechny zwiastuje od momentu swych narodzin w Dzień Pięćdziesiątnicy jest soteriologiczna jednia narodzin Chrystusa Panna z Maryi Panny, okrutna śmierć na Golgocie oraz chwalebne Zmartwychwstanie, i Wniebowstąpienie. To wielki cud wiary chrześcijańskiej, który pozwala nam przeżyć, a nawet uczestniczyć w Bożym dziele zbawienia. Bóg nachyla niebo ku nam, by być z nami, nieść bolączki nasze i by w końcu umrzeć.
W szerszej perspektywie cud pojawienia się Chrystusa Pana znosi wszelki inny cud, bowiem to, co powszechnie rozumiemy pod pojęciem cudu jako przełamania praw natury lub spektakularnej manifestacji nadzwyczajnych zjawisk ustępuje zasadniczemu cudowi, którym jest sam Chrystus.
W znanej pieśni ewangelickiej „Jezu mój krasny” słyszymy następujące słowa: „Piękne są lasy, pełne cudnej krasy, piękny w polu wiosny kwiat. Jezus piękniejszy, Jezus wdzięczniejszy, serca od smutku zbawia rad (…) Najmniejsze ptaszę piękność swą okaże, piękność też i człowiek ma, lecz wnet umiera, śmierć krasę zdziera, Jezusa piękność wiecznie trwa.”
Piękno Jezusa jest tym, co dla „świata” jest gorszącym obrazem, piękno Jezusa nie jest dostrzegalne jak tylko przez wiarę, bez której człowiek odwraca od Jezusa swoją twarz (Iz 53,3). Piękno Jezusa to prawdziwy cud, który ciągle na nowo możemy dostrzegać poprzez zwiastowanie Słowa i Sakramentów! To piękno, które jest cudem przychodzącym do nas i dla nas. Prawosławny teolog Paul Evdokimov powiedział kiedyś, że piękno przychodzi na spotkanie naszego ducha nie po to, by go zachwycić, lecz by otworzyć na palącą bliskość Boga-Osoby.
To piękno cudu Bożej miłości, jaka ucieleśniła się w Chrystusie jest tak naprawdę jedynym cudem, który ludzka dusza potrzebuje. Wszystko inne, jakkolwiek cudowne i wprawiające w nieopisany zachwyt, jest tylko drobnym odbiciem wielkiego cudu ukrytego w cichym i często niezauważalnym szepcie Chrystusa.
Ks. Adam Ciućka podkreśla imponujący rozwój wspólnot zielonoświątkowych na całym świecie. To prawda, że żyjmy w czasach, które wykazują coraz większy głód za świętością i to świętością namacalną w przenośni i dosłownie. W tym momencie chciałbym zgodzić się z dr. Tomaszem Terlikowskim, który słusznie podkreślił nieistotność cudu w „wulgarnym” rozumieniu dla istoty wiary chrześcijańskiej, nie deprecjonując jednak cudu w służbie zwiastowania meta-cudu, jakim jest Ewangelia o Dobrym Pasterzu.
Cuda nigdy nie mogą przesłonić krzyża, cuda nie mogą nas zachwycić i pozostawić nas samych sobie, cuda nie mogą być ludzką fantazją religijną, opierającą się na emocjach i nieprzemyślanym „charyzmacie”, lecz cuda, jeśli mają swoje odniesienie do najświętszego Cudu, jakim jest Chrystus, usuwają się w cień, by ustąpić miejsce temu, o którym cały Kościół Powszechny za apostołem św. Tomaszem mówi: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28).
Cudów nie można absolutyzować, nie mogą być one papierkiem lakmusowym prawdziwości lub powierzchowności wiary chrześcijańskiej. Niezdrowy entuzjazm potrafi być równie szkodliwy jak niewolnicze trwanie przy martwej kazuistyce litery prawa w zatęchłych kloakach „apostołów” współczesnej i dawnej inkwizycji. Cuda nie są po to, by zdumiewać, ale by zachęcać do ufności i wiary w Tego, który życie na jaśnię wywiódł. Cuda nie są konieczne dla zbawienia i nie naruszają istoty wiary.
W naszym racjonalizmie nie możemy jednak ograniczać Bożej suwerenności, Bożego działania w sposób, którego nie do końca lub w ogóle nie możemy sobie wytłumaczyć. Bóg działa ponad naszymi wyobrażeniami, skłonnościami do magicznego rozumienia według zasady zaklęcie-zmiana. Bóg w swej wolności, w swoim byciu dla siebie i dla innych (Deus pro nobis), w wewnętrznej miłości życiodajnej Trójcy Św. na nowo nas zdumiewa i nie raz już zawstydził nas, pokazując ludzkie niedowiarstwo. Rozszerzmy więc serca nasze (2 Kor. 6,13) na cudowną nowinę o Bogu, który leczy, sprawia pojednanie i karmi nas nadzieją niezachwianą.
Prośmy Ducha Św. aby oświecił nas swoją prawdą, aby serca nasze były rozszerzone, otwarte na cud wiary, abyśmy dali się zaskoczyć Panu Bogu.
„Klejnocie drogi, pełny kras! Żywotem skarbem darzysz nas, dostojny świata Królu! Znajduję w Tobie życia treść! Przesłodka Twa radosna wieść pokrzepia mnie w mym bólu. Jezu! Jezu! Niebios manną nas co rano sam obdzielasz, w puszczy świata rozweselasz.!”
Ks. Filip Nicolai (†1608)
Zobacz także:
Cuda, dary, charyzmaty — czyli o istocie chrześcijaństwa