Magazyn

Spór o uczciwość wśród Polaków. Aspekt religijny i świecki.


Magazyn Ekumenizm Prze­wod­ni­mi moty­wa­mi ludz­kie­go dzia­ła­nia są dąże­nia do bez­pie­czeń­stwa i szczę­ścia. Te dwa dąże­nia leżą u pod­staw podej­mo­wa­nych przez nas decy­zji. Aby unik­nąć zbęd­nych nie­po­ro­zu­mień, dobrze jest usta­lić na wstę­pie defi­ni­cje uży­wa­nych pojęć. Bez­pie­czeń­stwo jest tu rozu­mia­ne sze­ro­ko jako poję­cie obej­mu­ją­ce bez­pie­czeń­stwo fizycz­ne i psy­chicz­ne (to pierw­sze zagro­żo­ne przez cały ota­cza­ją­cy świat, to dru­gie głów­nie przez innych ludzi). Dąże­nie do szczę­ścia jest tu uży­te jako syno­nim dąże­nia do reali­za­cji pra­gnień, gdyż czło­wiek jest tym bar­dziej szczę­śli­wy, im wię­cej swo­ich pra­gnień uda­je mu się zre­ali­zo­wać w rze­czy­wi­sto­ści (pomi­ja­jąc uciecz­kę w marze­nia).


Ponie­waż wyobra­że­nia poszcze­gól­nych ludzi o szczę­ściu oraz ich wewnętrz­ne i zewnętrz­ne warun­ki bez­pie­czeń­stwa bar­dzo się róż­nią – w kon­tak­tach mię­dzy­ludz­kich docho­dzi na sty­ku do nie­ustan­nych kon­flik­tów. Tym wię­cej tych kon­flik­tów im licz­niej­sze kon­tak­ty. Te zaś rosną lawi­no­wo w wyni­ku wzro­stu gęsto­ści zalud­nie­nia oraz łatwo­ści w prze­miesz­cza­niu się i wymia­nie infor­ma­cji. Tak więc postę­py w medy­cy­nie, tech­ni­ce trans­por­tu, mass-mediach i infor­ma­ty­ce zwięk­sza­ją w spo­sób nie­unik­nio­ny ilość kon­flik­tów. Kon­se­kwen­cją tych zmian cywi­li­za­cyj­nych jest powszech­ny wzrost poczu­cia zagro­że­nia, któ­ry w naszym kra­ju wysu­wa się wyraź­nie na pierw­sze miej­sce wśród pro­ble­mów spo­łecz­nych.


Wyobra­że­nie o tym, co każ­dy poje­dyn­czy czło­wiek uwa­ża za szczę­ście, kształ­tu­je się pod wpły­wem poglą­dów oto­cze­nia, w któ­rym wzra­sta i prze­by­wa: domu rodzin­ne­go, szko­ły, kon­tak­tów towa­rzy­skich, spo­łecz­nych, kul­tu­ro­wych i poli­tycz­nych, miej­sca pra­cy oraz – ostat­nio w coraz więk­szym i chy­ba nie doce­nia­nym stop­niu – poto­ku infor­ma­cji bez­oso­bo­wych dostar­cza­nych przez tzw. media. Ogrom­ny wpływ na ukształ­to­wa­nie poję­cia szczę­ścia mają poglą­dy reli­gij­ne domu rodzin­ne­go i póź­niej­sza przy­na­leż­ność wyzna­nio­wa. W tym samym stop­niu wpły­wać będzie are­li­gij­ny lub anty­re­li­gij­ny cha­rak­ter domu rodzin­ne­go i brak kon­tak­tów z reli­gią w życiu.


Potrze­ba poczu­cia bez­pie­czeń­stwa zale­ży w zasad­ni­czym stop­niu od orga­ni­zmu dane­go czło­wie­ka a zwłasz­cza od wła­ści­wo­ści jego ukła­du ner­wo­we­go. Cechy te są w głów­nej mie­rze naby­wa­ne dzie­dzicz­nie, na co dodat­ko­wo nakła­da­ją się cechy: tzw. wro­dzo­ne, czy­li naby­te w okre­sie życia pło­do­we­go, i póź­niej­sze, naby­te od chwi­li uro­dze­nia do śmier­ci. Cechy dzie­dzicz­ne to jak­by twar­dy dysk z okre­ślo­ną pamię­cią, otrzy­ma­ny od Stwór­cy w posta­ci spad­ku po rodzi­cach w wyni­ku loso­wa­nia, jakie ma miej­sce przy zapłod­nie­niu. Są, jakie dosta­li­śmy i do nie­daw­na nie dawa­ły się zmie­nić. Cechy wro­dzo­ne i naby­te to pro­gra­my, jakie na twar­dym dys­ku mózgu zapi­su­je histo­ria nasze­go życia od chwi­li poczę­cia do śmier­ci – infor­ma­cje o kolej­nych wyda­rze­niach w naszym oto­cze­niu i ich skut­kach, zapi­sy­wa­ne w naszej pamię­ci. Moż­na sobie wyobra­zić, jak róż­ne zapi­sy nastę­pu­ją w pamię­ci mózgów-kom­pu­te­rów: murzy­na z Ugan­dy, stu­dent­ki –Rosjan­ki w Irkuc­ku, biz­nes­me­na z Nowe­go Jor­ku, tak­sów­ka­rza w Łodzi, abo­ry­ge­na z austra­lij­skie­go buszu, inży­nie­ra w Zury­chu, pro­sty­tut­ki w Rio, urzęd­ni­ka par­tyj­ne­go na pro­win­cji w Chi­nach czy muł­ły w Ira­nie! Jak porów­nać poję­cie o szczę­ściu tych wszyst­kich ludzi? Ale wspól­nym mia­now­ni­kiem mają­cym naj­więk­szy wpływ na poczu­cie bez­pie­czeń­stwa jest UCZCIWOŚĆ w kon­tak­tach mię­dzy­ludz­kich, umoż­li­wia­ją­ca opar­cie ich o wza­jem­ne zaufa­nie. Czym wobec tego jest uczci­wość i jak dale­ce róż­ni się w rozu­mie­niu róż­nych ludzi?


Ogra­ni­cze­nie pro­ble­mu do Pol­ski pozwa­la poważ­nie ogra­ni­czyć roz­wa­ża­nia: aspekt reli­gij­ny do uję­cia judeo-chrze­ści­jań­skie­go, aspekt świec­ki do współ­cze­sne­go pra­wa i oby­cza­jo­wo­ści w Pol­sce. W aspek­cie reli­gij­nym moż­na poszu­ki­wać róż­nic mię­dzy poszcze­gól­ny­mi wyzna­nia­mi. War­te osob­ne­go roz­pa­trze­nia było­by rów­nież porów­na­nie okre­śle­nia uczci­wo­ści przez roz­ma­ite sek­ty, któ­rych liczeb­ność i aktyw­ność nabie­ra ostat­nio w naszym kra­ju ran­gi spo­łecz­ne­go pro­ble­mu. Aspekt świec­ki doty­czy czy­nów pod­le­ga­ją­cych prze­pi­som wszyst­kich kodek­sów pra­wa. Doty­czy tak­że naci­sku spo­łecz­ne­go wywie­ra­ne­go na wymiar spra­wie­dli­wo­ści, któ­ry nie jest w sta­nie spro­stać nakła­da­nym zada­niom. W Pol­sce wzglę­dy histo­rycz­no-geo­gra­ficz­ne spra­wia­ją, że nie­do­stat­ki wymia­ru spra­wie­dli­wo­ści dają się we zna­ki ze zdwo­jo­ną siłą. Powsta­ło w ich wyni­ku spo­łe­czeń­stwo o wyjąt­ko­wo nie­jed­no­rod­nych poglą­dach na życie. Ci, któ­rych świa­to­po­gląd i posta­wy kształ­to­wa­ły się w Pol­sce mię­dzy­wo­jen­nej, sta­no­wią szyb­ko male­ją­cy uła­mek eme­ry­tów i mają zni­ko­my wpływ na wyda­rze­nia i decy­zje.


Prze­no­śni­kiem tra­dy­cyj­nych war­to­ści do współ­cze­sno­ści są Kościo­ły, a zwłasz­cza naj­licz­niej­szy – Kościół Rzym­sko-Kato­lic­ki. Te jed­nak ugi­na­ją się pod napo­rem wzor­ców ukształ­to­wa­nych w cią­gu ostat­nich 60 lat i – choć w ostat­nim dzie­się­cio­le­ciu uwol­nio­ne od wro­go­ści władz i ogra­ni­czeń admi­ni­stra­cyj­nych – muszą dodat­ko­wo wal­czyć z zale­wem mate­ria­li­stycz­ne­go pry­mi­ty­wi­zmu kul­tu­ry zachod­niej i kapi­ta­li­stycz­nej pochwa­ły pie­nią­dza nade wszyst­ko świa­to­po­gląd ludzi dora­sta­ją­cych w cza­sach dru­giej woj­ny świa­to­wej kształ­to­wa­ła wal­ka o prze­trwa­nie, wszel­kie for­my opo­ru prze­ciw­ko oku­pan­tom, boha­ter­ski patrio­tyzm wyra­ża­ny wal­ką i obcho­dze­niem oku­pa­cyj­ne­go pra­wa a przy­pie­czę­to­wa­ło go roz­cza­ro­wa­nie wyło­nio­ną jako sku­tek ich wal­ki rze­czy­wi­sto­ści, tak róż­ną od ocze­ki­wa­nej.


Od ludzi dosto­so­wu­ją­cych się do rze­czy­wi­sto­ści w okre­sie sta­li­now­skim trud­no było ocze­ki­wać, aby jako naczel­ną zasa­dę życia sta­wia­li uczci­wość. Poko­le­nia, któ­re doj­rze­wa­ły w kolej­nych wcie­le­niach PRL‑u, mia­ły wię­cej szans na względ­ną uczci­wość w życiu oso­bi­stym i sto­sun­kach rodzin­nych. Będą­ca wyni­kiem nega­tyw­nej selek­cji nie­kom­pe­ten­cja wła­dzy, hipo­kry­zja pro­pa­gan­dy, poczu­cie bez­sil­no­ści wobec ukła­du sił narzu­co­ne­go z zewnątrz, two­rzy­ły wśród Pola­ków oso­bo­wo­ści szu­ka­ją­ce uciecz­ki przed zewnętrz­ną rze­czy­wi­sto­ścią w życiu i kon­tak­tach pry­wat­nych, a te – zwłasz­cza w póź­niej­szym PRL‑u, funk­cjo­no­wa­ły ubo­go, ale w mia­rę bez­piecz­nie. Głów­ny nega­tyw­ny wpływ tego okre­su na cha­rak­te­ry ludz­kie to zwol­nie­nie przez wie­lu sie­bie samych z obo­wiąz­ku inten­syw­nej pra­cy i twór­czej ini­cja­ty­wy. Te bowiem nie tyl­ko nie przy­no­si­ły korzy­ści ale czę­sto – wręcz odwrot­nie – szko­dzi­ły. Roz­wi­nę­ły się za to buj­nie zwy­cza­je pra­cy na niby oraz świad­cze­nia nie­ofi­cjal­nych „dodat­ków do pen­sji” – od róż­nych wza­jem­nych świad­czeń po czy­ste łapów­kar­stwo. Korup­cja przy­ję­ła for­my maso­we i – co naj­gor­sze — zyska­ła bar­dzo sze­ro­ką spo­łecz­ną akcep­ta­cję jako coś nor­mal­ne­go w myśl zasa­dy „żyj sam i daj żyć innym”.


Z takim baga­żem postaw oby­wa­tel­skich i poglą­dów na życie Pol­ska wkro­czy­ła w 1989 roku w bra­my nie­pod­le­gło­ści, przej­mu­jąc zasa­dy etycz­ne kapi­ta­li­stycz­ne­go libe­ra­li­zmu w warun­kach cha­osu czę­ścio­wych prze­kształ­ceń poli­tycz­nych, eko­no­micz­nych i praw­nych. Naczel­ną zasa­dą ludzi przed­się­bior­czych sta­ło się – jak na kapi­ta­lizm przy­sta­ło – zaro­bie­nie jak naj­więk­szych pie­nię­dzy. Mniej przed­się­bior­czym i bar­dziej uczci­wym przy­pa­dło w udzia­le obser­wo­wać szyb­kie boga­ce­nie nie­któ­rych i skrom­ne życie w nie­pew­no­ści o jutro. Ubo­gie bez­pie­czeń­stwo PRL‑u zosta­ło co praw­da zastą­pio­ne szan­są na dostat­nie życie, ale czy dro­ga do nie­go była uczci­wa? Dąże­nie do zbu­do­wa­nia sobie i swo­im naj­bliż­szym bar­dziej dostat­nie­go życia samo w sobie nie jest nagan­ne. Kło­po­ty z uczci­wo­ścią zaczy­na­ją się przy pyta­niach: jaką dro­gą zdo­być pie­nią­dze oraz co z nimi zro­bić, gdy się je zdo­bę­dzie? Moż­na na te pyta­nia szu­ka odpo­wie­dzi we wska­za­niach reli­gii bądź – w aspek­cie świec­kim- w kodek­sach obo­wią­zu­ją­cych w Pol­sce praw. Moż­na tam szu­kać wska­zó­wek – jak powin­no być, ale znacz­nie waż­niej­sza jest odpo­wiedź na pyta­nie – co zro­bić, aby te zale­ce­nia sta­ły się rze­czy­wi­sto­ścią?


Aspek­ty reli­gij­ny i świec­ki


W roz­wa­ża­niach nad porów­na­niem oce­ny uczci­wo­ści z tych dwóch punk­tów widze­nia, a moż­na jej uchy­biać w myślach, w mowie bądź w uczyn­kach, trze­ba odpo­wie­dzieć na trzy pyta­nia:


1.Przed kim pono­si­my odpo­wie­dzial­ność za swo­je czy­ny?


2.Jaki jest zakres tej odpo­wie­dzial­no­ści?


3.Jakie kon­se­kwen­cje są prze­wi­dy­wa­ne za uchy­bia­nie uczci­wo­ści?


Aspekt świec­ki


1.Przed kim pono­si­my odpo­wie­dzial­ność?


W świec­kim wymia­rze uczci­wość w sto­sun­kach mię­dzy­ludz­kich jest jed­nym z moż­li­wych do przy­ję­cia spo­so­bów na osią­ga­nie zamie­rzo­nych celów w życiu, któ­ry – w zależ­no­ści od prio­ry­te­tów uzna­nych przez daną oso­bę i przez spo­łe­czeń­stwo, w któ­rym żyje — jest wart sto­so­wa­nia albo i nie. Odpo­wie­dzial­ność za swo­je czy­ny pono­si się przed oto­cze­niem – rodzi­ną, zna­jo­my­mi, zwierzch­ni­ka­mi, spo­łe­czeń­stwem, pań­stwem i jego wymia­rem spra­wie­dli­wo­ści. Ten ostat­ni funk­cjo­nu­je w opar­ciu o zestaw sko­dy­fi­ko­wa­nych praw, któ­re, mimo, że ogrom­nie roz­bu­do­wa­ne, nie są w sta­nie objąć swym zasię­giem wszyst­kich obja­wów nie­uczci­wo­ści.


2.Jaki jest zakres odpo­wie­dzial­no­ści?


Na to, aby w aspek­cie świec­kim w ogó­le mówić o odpo­wie­dzial­no­ści za nie­uczci­wość, trze­ba przede wszyst­kim tę nie­uczci­wość udo­wod­nić. Dla­te­go od odpo­wie­dzial­no­ści wymy­ka się cał­ko­wi­cie nie­uczci­wość popeł­nio­na wyłącz­nie w myśli, jeśli jej kon­se­kwen­cje nie ujaw­nią się następ­nie ani w sło­wie, ani w czy­nie. Nie ma na taką nie­uczci­wość dowo­du i ucho­dzi ona bez­kar­nie. Nie­obec­ność w świec­kim wymia­rze Wszech­wie­dzą­ce­go to głów­na róż­ni­ca miêdzy reli­gij­ną a świec­ką oce­ną czy­jejś uczci­wo­ści. Rów­nież za nie­uczci­wo­ści popeł­nia­ne sło­wem spraw­ca naj­czę­ściej uni­ka odpo­wie­dzial­no­ści. Poję­cie wol­no­ści sło­wa, jeden z fun­da­men­tów demo­kra­cji, jest w kra­jach nie­to­ta­li­tar­nych gwa­ran­to­wa­ne kon­sty­tu­cyj­nie. Wyka­za­nie popeł­nio­nej sło­wem nie­uczci­wo­ści w spo­sób tak prze­ko­ny­wu­ją­cy, aby dopro­wa­dzi­ło do ponie­sie­nia przez spraw­cę kon­se­kwen­cji – jest nie­zwy­kle trud­ne i bar­dzo rzad­kie. Tym­cza­sem wła­śnie nie­uczci­wość w sło­wie jest przy­czy­ną naj­więk­szej licz­by kon­flik­tów mię­dzy ludź­mi a znacz­na ich część jest wyni­kiem podej­rzeń i nie­po­ro­zu­mień a nie rze­czy­wi­stej złej woli. Ileż to razy mówią­cy mówi jed­no, a słu­cha­ją­cy sły­szy coś zupeł­nie inne­go!


Jedy­ną kate­go­rią nie­uczci­wo­ści, za któ­rą zda­rza się, że pono­si się w Pol­sce odpo­wie­dzial­ność, jest nie­uczci­wość czy­nach. Gra­ni­cę mię­dzy uczci­wo­ścią i nie­uczci­wo­ścią świec­kim wymia­rze wyzna­cza treść wszyst­kich kodek­sów obo­wią­zu­ją­cych na danym obsza­rze w danym cza­sie. Po zmia­nach, jakie nastę­po­wa­ły w Pol­sce w cią­gu ostat­nich stu lat widać, jak płyn­na i nie­okre­ślo­na jest ta gra­ni­ca i jak bar­dzo poję­cie uczci­wo­ści w wymia­rze świec­kim zale­ży od inte­re­sów grup, któ­re w danej chwi­li na danym obsza­rze rzą­dzą i decy­du­ją o kształ­cie pra­wa. Płyn­ność poję­cia uczci­wo­ści w sta­le zmie­nia­ją­cym się pra­wie jak i w opi­nii publicz­nej jest bez­po­śred­nim skut­kiem ilo­ści i głę­bo­ko­ści zmian grup rzą­dzą­cych w XX wie­ku w Pol­sce oraz wymie­nio­nych wcze­śniej róż­nic świa­to­po­glą­do­wych mię­dzy odła­ma­mi spo­łe­czeń­stwa. Usta­lo­ne nor­my oby­cza­jo­we win­ny wyzna­czać zasa­dy postę­po­wa­nia i odcią­żyć wymiar spra­wie­dli­wo­ści od nad­mia­ru obo­wiąz­ków. Nie­ste­ty tak nie jest. Dodat­ko­wo brak poczu­cia bez­pie­czeń­stwa wyni­ka z fak­tu, że nawet w przy­pad­kach, w któ­rych nie ma wąt­pli­wo­ści z usta­le­niem


odpo­wie­dzial­no­ści – poja­wia się nie­moż­ność wyeg­ze­kwo­wa­nia kon­se­kwen­cji za popeł­nio­ny czyn karal­ny.


3.Jakie kon­se­kwen­cje są prze­wi­dy­wa­ne za uchy­bia­nie uczci­wo­ści?


Odpo­wie­dzią na to pyta­nie jest treść wszyst­kich kodek­sów i orzecz­nic­two wszyst­kich sądów. Nie o to prze­cież cho­dzi. Wła­ści­we pyta­nie powin­no brzmieć:


- dla­cze­go w Pol­sce nasi­le­nie prze­stępstw i wykro­czeń, korup­cji, zakła­ma­nia i wszel­kich innych obja­wów nie­uczci­wo­ści naro­sło do takie­go stop­nia, że poczu­cie bra­ku bez­pie­czeń­stwa zwy­kłych ludzi w ich codzien­nej egzy­sten­cji wysu­wa się na czo­ło spo­łecz­nych pro­ble­mów kra­ju, i dalej – co jesz­cze waż­niej­sze –


- co nale­ży zro­bić, aby powszech­na uczci­wość, umoż­li­wia­ją­ca wza­jem­ne zaufa­nie i współ­pra­cę, sta­ła się w Pol­sce fun­da­men­tem sto­sun­ków mię­dzy­ludz­kich?


Odpo­wiedź na pierw­szą część pyta­nia zawar­ta jest we wspo­mnia­nej wcze­śniej, histo­rycz­nie uza­sad­nio­nej odmien­no­ści świa­to­po­glą­dów poszcze­gól­nych grup pol­skie­go spo­łe­czeń­stwa i wyni­ka­ją­cej stąd róż­no­rod­no­ści pra­gnień i celów życio­wych. Kto ma prze­ko­nać skłó­co­ne i wal­czą­ce o wła­dzę i wpły­wy ugru­po­wa­nia, że przy­szłą pomyśl­ność kra­ju moż­na zbu­do­wać tyl­ko RAZEM, w zgod­nej UCZCIWEJ współ­pra­cy pra­wi­cy i lewi­cy, wie­rzą­cych i ate­istów, chło­pów i biz­nes­me­nów, mło­dzie­ży i eme­ry­tów? Jak tego doko­nać, sko­ro każ­dy obsta­je przy swo­ich racjach i zamiast szu­kać wąt­ków współ­pra­cy, pod­kre­śla, czę­sto dema­go­gicz­nie, nega­tyw­ne stro­ny kon­ku­ren­tów — byle tyl­ko ich pognę­bić w wal­ce o wła­dzę i swo­je par­ty­ku­lar­ne inte­re­sy?


Ludzi potę­pia­ją­cych to skłó­ce­nie jest więk­szość, ale jest to więk­szość mil­czą­ca, nie­zor­ga­ni­zo­wa­na. Potrzeb­na jest ini­cja­ty­wa gru­py ludzi poważ­nych, o uzna­nym auto­ry­te­cie, świa­do­mych zagro­że­nia i zna­ją­cych moż­li­wo­ści jego unik­nię­cia, któ­ra tę mil­czą­cą więk­szość zmo­bi­li­zu­je i zamie­ni w świa­do­mą siłę zdol­ną do wymu­sze­nia na skłó­co­nym świat­ku poli­ty­ki i biz­ne­su zgod­ne­go i uczci­we­go dzia­ła­nia. Uto­pia? Marzy­ciel­stwo?


A dla­cze­go pomoc cho­rym mogła stać się dla Jur­ka Owsia­ka hasłem mobi­li­zu­ją­cym set­ki tysię­cy ludzi i to w więk­szo­ści mło­dych, rze­ko­mo bez­i­de­owych? Dla­cze­go hasło uczci­wo­ści w pra­cy i w biz­ne­sie, gwa­ran­tu­ją­cej poczu­cie bez­pie­czeń­stwa i przy­szłą pomyśl­ność naro­du, nie mogło by być rów­nie nośne? Tyl­ko co to zna­czy uczci­wość i jak ją upo­wszech­nić? Wróć­my do wyj­ścio­wych stwier­dzeń: moty­wem ludz­kie­go dzia­ła­nia jest pra­gnie­nie szczę­ścia i bez­pie­czeń­stwa. A że pra­gnie­nia i marze­nia róż­nych ludzi o szczę­ściu są – i zawsze będą – róż­ne, trze­ba tę róż­ność uzna­wać i nie wol­no budo­wać takich pra­gnień wła­snych, któ­re nisz­czą szczę­ście innych. Koniecz­ne jest tu samo­ogra­ni­cze­nie i samo­kon­tro­la. Do wcze­śniej wymie­nio­ne­go wyka­zu odpo­wie­dzial­no­ści w wymia­rze świec­kim trze­ba dodać odpo­wie­dzial­ność przed sobą samym, przed wła­snym sumie­niem. Ta jed­nak funk­cjo­nu­je w naj­mniej dostęp­nej sfe­rze ludz­kie­go postę­po­wa­nia: w myśli. Jej pra­wi­dło­we funk­cjo­no­wa­nie u dzie­ci — to obo­wią­zek rodzi­ny, u mło­dzie­ży – szko­ły a u doro­słych – wymia­ru spra­wie­dli­wo­ści. Pomi­nie­my tu dwie pierw­sze dzie­dzi­ny i ogra­ni­czy­my się w dal­szych wywo­dach do tej trze­ciej. Kon­ku­ren­cja — wyko­rzy­sta­nie mate­rial­ne innych, zwy­cię­stwo w wal­ce o posa­dę, klien­tów, o korzyst­ny kon­trakt, o czy­jąś miłość czy w spo­rcie – to dzia­ła­nia i posta­wy powszech­nie uzna­wa­ne za nor­mal­ne, ludz­kie. Tę filo­zo­fię wygry­wa­nia w kon­ku­ren­cji wsz­cze­pia od dzie­ciń­stwa współ­cze­sna cywi­li­za­cja a szcze­gól­nie sys­tem kapi­ta­li­stycz­ny. Czy jest tam miej­sce na uczci­wość? Gdzie tu zmie­ścić naukę „szczę­ścia z dawa­nia”, kie­dy powszech­nie panu­je filo­zo­fia „szczę­ścia z bra­nia”?


Na szczę­ście ist­nie­je jesz­cze poję­cie uczci­wej wymia­ny – spra­wie­dli­we­go ekwi­wa­len­tu za wysi­łek, czas, dawa­ne innym ser­ce, wie­dzę, radość, zdro­wie. Gdy­by te zasa­dy zdo­ła­no zaszcze­piæ w nowym poko­le­niu wycho­wa­niem i wymu­sić wśród doro­słych rygo­ry­stycz­nym wymia­rem spra­wie­dli­wo­ści, szan­se na pomyśl­ny roz­wój kra­ju były­by nie­po­mier­nie więk­sze. Aby to sta­ło się rze­czy­wi­sto­ścią – trze­ba zna­leźć odpo­wiedź na dru­gą część pyta­nia. Nie­ste­ty zapaść, w jakiej się zna­lazł pol­ski wymiar spra­wie­dli­wo­ści, sta­ła się tak poważ­na, że jest obec­nie przed­mio­tem inten­syw­nych dys­ku­sji w spo­łe­czeń­stwie, mediach, w par­la­men­cie, w rzą­dzie i w samym śro­do­wi­sku praw­ni­czym. We wszyst­kich dys­ku­sjach prze­wi­ja­ją się podob­ne argu­men­ty: za mało sędziów, za mało sal, prze­sta­rza­łe środ­ki tech­nicz­ne, za mało pie­nię­dzy, za dużo spraw. Przy­zna­jąc słusz­ność tym twier­dze­niom wyda­je się jed­nak, że są jesz­cze inne, głęb­sze przy­czy­ny, o któ­rych się mówi nie­wie­le lub pomi­ja mil­cze­niem:


a) W prze­ko­na­niu przed­sta­wi­cie­li wymia­ru spra­wie­dli­wo­ści wszyst­kich spe­cjal­no­ści ich pod­sta­wo­wym obo­wiąz­kiem jest sto­so­wa­nie się do ist­nie­ją­cych prze­pi­sów i popraw­ne wyko­ny­wa­nie obo­wiąz­ków zawo­do­wych przez wła­ści­wą inter­pre­ta­cję i sto­so­wa­nie prze­pi­sów pra­wa. W tym zauto­ma­ty­zo­wa­nym, biu­ro­kra­tycz­nym podej­ściu zatra­ca się sens ist­nie­nia i głów­ne zada­nie wymia­ru spra­wie­dli­wo­ści: zbu­do­wa­nie spo­łe­czeń­stwa ludzi uczci­wych i wytwo­rze­nie sto­sun­ków opar­tych o spra­wie­dli­wość. Przy roz­pa­try­wa­niu każ­dej poje­dyn­czej spra­wy trze­ba pamię­tać, że całe postę­po­wa­nie i pod­ję­ta na koń­cu decy­zja słu­żą nie zaszu­flad­ko­wa­niu tego wła­śnie przy­pad­ku zgod­nie z prze­pi­sa­mi, lecz że jest to jedy­nie frag­ment wal­ki o głów­ny cel, któ­re­go nie wol­no zgu­bić w pro­ce­du­ral­nych mani­pu­la­cjach.


Pamię­tać nale­ży, że isto­tą roz­pa­try­wa­ne­go prze­stęp­stwa czy wykro­cze­nia była decy­zja oskar­żo­ne­go na pod­sta­wie któ­rej wydał sobie same­mu pozwo­le­nie na popeł­nie­nie karal­ne­go czy­nu, a nie sam czyn. Ten jest tyl­ko zauwa­żal­nym dowo­dem pod­ję­tej w myśli, a więc nie­do­strze­gal­nej decy­zji. Wła­śnie za to pozwo­le­nie, uwi­docz­nio­ne czy­nem, a nie za sam czyn, spraw­ca powi­nien być ska­za­ny i to w for­mie, któ­ra oto­cze­niu i całe­mu spo­łe­czeń­stwu uświa­do­mi, co jest isto­tą uchy­bie­nia spra­wie­dli­wo­ści.


Dla­te­go od same­go wyro­ku waż­niej­sze jest jego uza­sad­nie­nie. Nie­ste­ty w prak­ty­ce jest ono mniej wytłu­ma­cze­niem isto­ty winy pod­sąd­ne­go, lecz bar­dziej uspra­wie­dli­wie­niem się sądu, w opar­ciu o prze­pi­sy, za wyda­nie takie­go a nie inne­go wyro­ku. Napi­sa­ne języ­kiem praw­ni­czym z powo­ła­niem na para­gra­fy, jest zwy­kle nie zro­zu­mia­łe dla zwy­kłe­go śmier­tel­ni­ka. W ten spo­sób wymiar spra­wie­dli­wo­ści nie speł­nia naj­waż­niej­sze­go obo­wiąz­ku – funk­cji dydak­tycz­no-wycho­waw­czej w sfe­rze świa­do­mo­ści doro­słej czę­ści spo­łe­czeń­stwa. Wią­że ono wyrok z czy­nem a nie z oso­bi­stą odpo­wie­dzial­no­ścią ska­za­ne­go za spo­sób myśle­nia, któ­ry dopro­wa­dził do jego popeł­nie­nia.


b) Jak w spo­łe­czeń­stwie utrwa­lić prze­ko­na­nie, że być uczci­wym to nie indy­wi­du­al­ne widzi­mi­siê lecz naj­waż­niej­szy obo­wią­zek każ­de­go? Poza uza­sad­nia­niem wyro­ków napi­sa­nym języ­kiem zro­zu­mia­łym dla każ­de­go koniecz­na jest dosko­na­ła wykry­wal­ność wykro­czeń i prze­stępstw. Utar­ło się prze­ko­na­nie, że nie­uczci­wość wszel­kie­go rodza­ju to zja­wi­sko nie­unik­nio­ne i że jedy­nym spo­so­bem obro­ny przed nią jest roz­bu­do­wa­ny sys­tem zabez­pie­czeń, utrud­nia­ją­cych jej popeł­nie­nie. Weź­my jako przy­kład pro­blem okra­da­nia samo­cho­dów.


Jeste­śmy świad­ka­mi swo­je­go rodza­ju rywa­li­za­cji: coraz bar­dziej wyra­fi­no­wa­ne sys­te­my zabez­pie­czeń i coraz spraw­niej­sze spo­so­by zło­dziei na ich for­so­wa­nie. Przy­po­mi­na się frag­ment wier­sza Julia­na Tuwi­ma z jego „Jar­mar­ku Rymów”: „Pro­fe­sor Fra­ske wyna­lazł prze­ciw­ga­zo­wą maskę, Pro­fe­sor Grass wyna­lazł anty­ma­sko­wy gaz. Na to Fra­ske nową maskę, na to Grass nowy gaz – i jesz­cze go raz!” A gdy­by tak samo­cho­dy zosta­wiać otwar­te a pie­nią­dze wyda­wa­ne na sys­te­my zabez­pie­cza­ją­ce poświę­cić na udo­sko­na­le­nie sys­te­mów obser­wa­cji i łapa­nia zło­dziei? Gdy­by praw­do­po­do­bień­stwo zła­pa­nia zło­dzie­ja wzro­sło do 80 – 90 %, kara była nie­odwo­łal­na i zmu­sza­ła do zwro­tu względ­nie odpra­co­wa­nia np. dwu­krot­nej war­to­ści pod­ję­tej (nawet, jeśli osta­tecz­nie nie­do­ko­na­nej!) kra­dzie­ży! Gdy­by ponad­to w uza­sad­nie­niu wyro­ku była ona wymie­rzo­na przez sąd nie za czyn, lecz za dane sobie w myśli zezwo­le­nie na kra­dzież, będą­ce moto­rem pod­ję­tej pró­by – takie podej­ście pozwo­li­ło­by wymia­ro­wi spra­wie­dli­wo­ści speł­nić postu­lo­wa­ną funk­cję wycho­waw­czą, a uczci­wej czę­ści spo­łe­czeń­stwa pozwo­li­ło patrzeć w przy­szłość z nadzie­ją na popra­wę bez­pie­czeń­stwa.


c) Wie­le osób uzna zapew­ne pro­po­no­wa­ne podej­ście za ide­ali­stycz­ne, nie­re­al­ne. Ist­nie­ją jed­nak kra­je lub śro­do­wi­ska, w któ­rych uczci­wość we wza­jem­nych sto­sun­kach jest zja­wi­skiem powszech­nym. Ludzie, wycho­dząc, zosta­wia­ją drzwi do domów otwar­te bez oba­wy, że zosta­ną okra­dzie­ni. We wza­jem­nych kon­tak­tach nie oba­wia­ją się, że ktoś kogoś oszu­ka, nabi­je w butel­kę. Ist­nie­nie takich śro­do­wisk jest dowo­dem, że przed­sta­wio­ny obraz rze­czy­wi­sto­ści nie jest fan­ta­zją lecz jest moż­li­wy. War­to się takim śro­do­wi­skom przyj­rzeć i spraw­dzić, co pozwo­li­ło im wypra­co­wać takie zasa­dy współ­ist­nie­nia? Jak moż­na ich doświad­cze­nia wyko­rzy­stać u nas? Czy głów­nym powo­dem roz­po­wszech­nie­nia uczci­wo­ści jest wycho­wa­nie i tra­dy­cje, w dużej mie­rze mają­ce źró­dło w skła­dzie wyzna­nio­wym spo­łe­czeń­stwa i panu­ją­cych oby­cza­jach reli­gij­nych? Czy też, jak twier­dzą nie­któ­rzy, jest skut­kiem ostrych kar sto­so­wa­nych w prze­szło­ści przez poko­le­nia wobec prze­stęp­ców, co wyple­ni­ło trwa­le myśli i decy­zje pro­wa­dzą­ce do popeł­nia­nia prze­stępstw?


d) Prze­no­sze­nie na sądy coraz więk­szej licz­by obo­wiąz­ków, do tej pory obcią­ża­ją­cych inne orga­ny, bez wła­ści­we­go zwięk­sze­nia środ­ków dzia­ła­nia, pro­wa­dzi do ich nie­za­wi­nio­nej nie­wy­dol­no­ści, co z kolei pod­wa­ża zaufa­nie spo­łe­czeń­stwa do insty­tu­cji, któ­ra win­na cie­szyć się naj­wyż­szym, nie­pod­wa­żal­nym auto­ry­te­tem. Takie prze­cią­że­nie sądów obo­wiąz­ka­mi ponad real­ne moż­li­wo­ści sku­tecz­ne­go dzia­ła­nia pro­wa­dzi ponad­to do uchy­bie­nia, któ­re dys­kwa­li­fi­ku­je wymiar spra­wie­dli­wo­ści: cza­su mija­ją­ce­go od wnie­sie­nia spra­wy do jej osta­tecz­ne­go roz­strzy­gnię­cia. Z insty­tu­cji, któ­rej pod­sta­wo­wym obo­wiąz­kiem jest ochro­na ludzi przed stra­ta­mi z powo­du matactw i oszustw, same sta­ją się źró­dłem strat z powo­du mija­ją­ce­go cza­su. Nie cho­dzi tu o nad­mier­ny pośpiech w skom­pli­ko­wa­nych spra­wach, wyma­ga­ją­cych obszer­ne­go mate­ria­łu dowo­do­we­go, lecz o zbęd­ne, szko­dli­we zawi­ło­ści pro­ce­du­ral­ne w spra­wach pro­stych i oczy­wi­stych i o zbyt odle­głe ter­mi­ny kolej­nych roz­praw w wypad­ku odro­czeń, wyko­rzy­sty­wa­ne przez oskar­żo­nych do odwle­ka­nia oczy­wi­ste­go wyro­ku w nie­skoń­czo­ność.


Popra­wa sytu­acji na tych kil­ku odcin­kach zale­ży głów­nie nie od nakła­dów finan­so­wych lecz od spo­so­bu myśle­nia praw­ni­ków wszyst­kich szcze­bli, naci­sku na mery­to­rycz­ną isto­tę spra­wie­dli­wo­ści a nie na mani­pu­la­cje pro­ce­du­ral­ne.


Aspekt reli­gij­ny


1.Przed kim pono­si­my odpo­wie­dzial­ność?


Magazyn EkumenizmOdpo­wie­dzial­ność za nasze czy­ny pono­si­my przed Panem Bogiem – Wszech­wie­dzą­cym Stwo­rzy­cie­lem Nie­ba i Zie­mi, przed któ­rym nie da się ukryć żad­ne­go z naszych prze­wi­nień, gdyż zna­ne Mu są wszyst­kie nasze nie tyl­ko czy­ny i sło­wa ale i myśli. „…i odpuść nam nasze winy jako i my odpusz­cza­my naszym wino­waj­com…” – te sło­wa Modli­twy Pań­skiej wska­zu­ją, komu nale­ży wyznać nasze winy, od kogo zale­ży, czy je nam odpu­ści i jakie wyma­ga­nia win­ni­śmy speł­nić, aby na to zasłu­żyć. Prze­ba­cza­nie win to wiel­ki wkład Nowe­go Przy­mie­rza Boga z czło­wie­kiem – nowa­tor­ska treść prze­ka­zu Nowe­go Testa­men­tu ponad spra­wie­dli­wość daw­ne­go porząd­ku. Warun­kiem odpusz­cze­nia jest szcze­ry i rze­czy­wi­sty żal za popeł­nio­ne winy i chęć popra­wy. Wszyst­kie Kościo­ły tra­dy­cyj­ne jako waru­nek wstęp­ny do przy­ję­cia Komu­nii uzna­ją spo­wiedź i proś­bę o odpusz­cze­nie grze­chów. W Kościo­łach nie­któ­rych wyznań ma ona cha­rak­ter ogól­ny a przy­stę­pu­ją­cy do spo­wie­dzi kie­ru­je swo­je wyzna­nia bez­po­śred­nio do Stwór­cy.


W innych Kościo­łach spo­wiedź ma cha­rak­ter indy­wi­du­al­ny – popeł­nio­ne prze­wi­nie­nia wyzna­je się kapła­no­wi – spo­wied­ni­ko­wi i to on – pośred­nik mię­dzy Bogiem a czło­wie­kiem – odpusz­cza w imie­niu Pań­skim winy i wyzna­cza poku­tę. O spo­wiedź indy­wi­du­al­ną moż­na zresz­tą pro­sić i uzy­skać ją w każ­dym wyzna­niu z tą róż­ni­cą, że dok­try­nal­nie rola duchow­ne­go – spo­wied­ni­ka w kościo­łach pro­te­stanc­kich spro­wa­dza się do roli part­ne­ra uła­twia­ją­ce­go zrzu­ce­nie cię­ża­ru poczu­cia winy w roz­mo­wie – spo­wie­dzi, tłu­ma­czą­ce­go pogląd na wyzna­ne win w świe­tle nauki dane­go Kościo­ła i prze­ka­zu­ją­ce­go wieść o ich daro­wa­niu przez Boga. Spo­wiedź i roz­grze­sze­nie otwie­ra­ją dro­gę do przy­ję­cia sym­bo­lu ofia­ry Chry­stu­sa za grze­chy ludz­ko­ści – Komu­nii z Nim przez spo­ży­cie Jego Krwi i Cia­ła pod posta­cią wina i chle­ba.


Jako przy­kład myśli i uczuć wyra­ża­nych w spo­wie­dzi przy­tocz­my sło­wa modli­twy spo­wied­niej, przy­ję­te w porząd­ku nabo­żeń­stwa komu­nij­ne­go w Koście­le Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skim:


Wszech­moc­ny Boże, Wie­ku­isty Ojcze! Ja, bied­ny, nędz­ny, grzesz­ny czło­wiek wyzna­jê przed Tobą wszyst­kie grze­chy i prze­wi­nie­nia moje, popeł­nio­ne myślą, mową i uczyn­kiem, któ­ry­mi zasłu­ży­łem na Twe docze­sne i wiecz­ne kary. Żału­ję za nie szcze­rze i z całe­go ser­ca i pro­szę Cię, dla nie­zgłę­bio­ne­go miło­sier­dzia Twe­go i dla nie­win­nej i gorz­kiej męki i śmier­ci umi­ło­wa­ne­go Syna Twe­go, Jezu­sa Chry­stu­sa, bądź mnie, nie­god­ne­mu grzesz­ne­mu czło­wie­ko­wi łaskaw i miło­ściw, odpuść mi wszyst­kie grze­chy moje i dopo­móż łaska­wie, przez moc Ducha Twe­go świę­te­go, do popra­wy życia mego.”


Ina­czej prze­bie­ga spo­wiedź indy­wi­du­al­na, w któ­rej spo­wia­da­ją­cy się wyszcze­gól­nia spo­wied­ni­ko­wi kolej­ne czy­ny, sło­wa i myśli, za któ­re czu­je się win­ny.


W obu posta­ciach spo­wie­dzi nie budzi żad­nych wąt­pli­wo­ści odpo­wie­dzial­ność przed Bogiem, uzna­nie Jego wiel­ko­ści oraz mało­ści i grzesz­nej natu­ry czło­wie­ka a tak­że uzna­nie mistycz­ne­go zna­cze­nia śmier­ci Boga-Czło­wie­ka dla wyba­cze­nia win i grze­chów całej ludz­ko­ści, w tym oso­by aktu­al­nie przy­stę­pu­ją­cej do spo­wie­dzi. Jed­nak­że inne czę­ści modli­twy two­rzą wie­le wąt­pli­wo­ści. Warun­kiem sku­tecz­no­ści takie­go aktu oczysz­cze­nia z win jest przede wszyst­kim rze­czy­wi­sta, głę­bo­ka wia­ra w ist­nie­nie Boga. Skła­da­ne w innej czę­ści nabo­żeń­stwa wyzna­nie „Wie­rzę w Boga Ojca Wszech­mo­gą­ce­go …” zda­je się potwier­dzać ten fakt. Jak czę­sto jed­nak wypo­wia­da­ny tekst jest wyra­zem rze­czy­wi­stej wia­ry, a jak czę­sto wyłącz­nie wyni­kiem przy­zwy­cza­je­nia, tra­dy­cji i mecha­nicz­ne­go wypo­wia­da­nia wyuczo­nych od dziec­ka słów? Ile osób przy­stę­pu­ją­cych do spo­wie­dzi prze­ży­wa dekla­ro­wa­ne sło­wa tak głę­bo­ko, że sta­no­wią one istot­nie oczysz­cze­nie sumie­nia i bodziec do rze­czy­wi­stej napra­wy, zwłasz­cza w tych wyzna­niach i zbo­rach, w któ­rych panu­je tra­dy­cja maso­we­go przy­stę­po­wa­nia do Komu­nii na każ­dym nabo­żeń­stwie – nie­mal „z przy­zwy­cza­je­nia”? A jeśli nie ma peł­nej, głę­bo­kiej wia­ry w ist­nie­nie Boga, to jaki sens ma odpo­wie­dzial­ność przed kimś, kto nie wia­do­mo czy ist­nie­je?


Ponad­to pozo­sta­je do roz­strzy­gnię­cia pyta­nie: a co z odpo­wie­dzial­no­ścią wobec oso­by lub osób, któ­re na sku­tek popeł­nio­nej nie­uczci­wo­ści ponio­sły szko­dy? Czy fakt wyzna­nia winy przed Bogiem, uzy­ska­nie roz­grze­sze­nia i wyra­że­nie chę­ci popra­wy na przy­szłość likwi­du­ją prze­szłość i zwal­nia­ją z obo­wiąz­ku odro­bie­nia wyrzą­dzo­nej krzyw­dy? Co gor­sza — krzyw­dy nie­kie­dy nie do odro­bie­nia (mor­der­stwo, trwa­łe kalec­two fizycz­ne, ale i trwa­łe kalec­two psy­chicz­ne, np. uza­leż­nie­nie od nar­ko­ty­ku!) Jesz­cze wię­cej wąt­pli­wo­ści budzą inne frag­men­ty tek­stu modli­twy.


2. Jaki jest zakres odpo­wie­dzial­no­ści?


Czy napraw­dę wie­my, któ­re z popeł­nio­nych przez nas czy­nów, wypo­wie­dzia­nych słów czy dopusz­czo­nych myśli były grze­chem lub prze­wi­nie­niem? Czy decy­zję w tej spra­wie spo­wia­da­ją­cy się ma pozo­sta­wić Panu Bogu? Cała instruk­cja obsłu­gi życia, jaką jest Sta­ry i Nowy Testa­ment z zawar­ty­mi tam wska­zów­ka­mi, nie roz­strzy­ga wszyst­kich zło­żo­nych oko­licz­no­ści, któ­re spra­wia­ją, że ten sam czyn, według zapi­sów Biblii jed­no­znacz­nie grzesz­ny, może oka­zać się czy­nem dobrym a nawet koniecz­nym dla oso­by, któ­rą w innych oko­licz­no­ściach by krzyw­dził. W rela­cji czło­wiek-czło­wiek inten­cja stro­ny aktyw­nej może być jak naj­lep­sza, a odbiór wręcz fatal­ny. Czy nega­tyw­na kon­se­kwen­cja czy­nu wbrew dobrym inten­cjom decy­du­je, że był on grze­chem? Czy zna­ne powie­dze­nie “dobry­mi chę­cia­mi pie­kło jest wybru­ko­wa­ne” nie fał­szu­je przy­pad­kiem rze­czy­wi­sto­ści?


3. Jakie kon­se­kwen­cje są prze­wi­dy­wa­ne za uchy­bia­nie uczci­wo­ści?


Żal, skru­cha, wyrzu­ty sumie­nia, chęć popra­wy – to oczy­wi­ste kon­se­kwen­cje w sfe­rze psy­chicz­nej win­ne­go. Upo­ra­niu się z tym wła­śnie słu­ży spo­wiedź zakoń­czo­na Komu­nią. Wytycz­ne doty­czą­ce zobo­wią­zań powsta­łych wobec poszko­do­wa­ne­go – odszko­do­wa­nia moral­ne­go czy mate­rial­ne­go – są w aspek­cie reli­gij­nym mniej wyraź­nie zde­fi­nio­wa­ne. To raczej na poszko­do­wa­ne­go nało­żo­ny jest obo­wią­zek prze­ba­cze­nia – i to wie­lo­krot­ne­go (Mat. 18, 21–22). W spo­łe­czeń­stwie o tak zróż­ni­co­wa­nych świa­to­po­glą­dach, jak współ­cze­sne pol­skie, i o tak licz­nym udzia­le nie­wie­rzą­cych lub wie­rzą­cych na niby, obo­wią­zek wymu­sze­nia rekom­pen­sa­ty za uchy­bie­nie uczci­wo­ści w sto­sun­ku do pokrzyw­dzo­nych spo­czy­wa raczej na świec­kim wymia­rze spra­wie­dli­wo­ści, a ten sobie z tym pro­ble­mem nie daje rady.


W pod­su­mo­wa­niu uczci­wość w aspek­cie reli­gij­nym, w porów­na­niu do świec­kie­go: a) obej­mu­je wszyst­kie for­my jej nie­prze­strze­ga­nia – nie ma spo­so­bu ukry­cia przed Bogiem Wszech­wie­dzą­cym nawet nie­uczci­wych myśli, b) ofe­ru­je sta­ły, nie­zmien­ny sys­tem war­to­ści, nie­za­leż­nie od tego, kto i w czy­im inte­re­sie usta­la ludz­kie pra­wa, c) w wer­sji Nowo­te­sta­men­to­wej wpro­wa­dza ele­ment prze­ba­cze­nia winy spraw­cy nie­uczci­wo­ści przez ofia­rę i win­ne­mu przez Pana Boga w zamian za skru­chę i żal. Umoż­li­wia tym wyma­za­nie nie­od­wra­cal­ne­go w okre­sie przed-chrze­ści­jań­skim poczu­cia winy i otwie­ra dro­gę do przy­jaź­ni, a nawet miło­ści w miej­sce zemsty, nie­na­wi­ści i wiecz­ne­go żalu. Za to d) nie ma wpły­wu na posta­wę i uczu­cia nie­wie­rzą­cych, e) nie kła­dzie naci­sku na ziem­skie zadość­uczy­nie­nie za wyrzą­dzo­ne krzyw­dy, pozo­sta­wia­jąc to świec­kie­mu wymia­ro­wi spra­wie­dli­wo­ści. Ten ostat­ni, obo­wią­zu­jąc wszyst­kich ludzi, powi­nien sko­rzy­stać z nie­zmien­ne­go sys­te­mu war­to­ści, nie­za­leż­ne­go od chwi­lo­we­go ukła­du wła­dzy i inte­re­sów gru­po­wych. Doświad­cze­nie uczy, że rela­ty­wizm moral­ny nie zapew­nia ani szczę­ścia ani poczu­cia bez­pie­czeń­stwa współ­cze­snym miesz­kań­com zie­mi.


Hen­ryk T. Panusz


Tekst prof. dr. hab. Hen­ry­ka T. Panu­sza uka­zał się pier­wot­nie w pasyj­no-wiel­ka­noc­nym Infor­ma­to­rze Para­fii Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skiej św. Mate­usza w Łodzi w 2000 roku. Redak­cja Eku­me­nicz­ne­go Maga­zy­nu Teo­lo­gicz­ne­go Sem­per Refor­man­da skła­da naj­ser­decz­niej­sze podzię­ko­wa­nia prof. Hen­ry­ko­wi Panu­szo­wi za udo­stęp­nie­nie tek­stu.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.