Spór o uczciwość wśród Polaków. Aspekt religijny i świecki.
- 28 lipca, 2003
- przeczytasz w 14 minut
Przewodnimi motywami ludzkiego działania są dążenia do bezpieczeństwa i szczęścia. Te dwa dążenia leżą u podstaw podejmowanych przez nas decyzji. Aby uniknąć zbędnych nieporozumień, dobrze jest ustalić na wstępie definicje używanych pojęć. Bezpieczeństwo jest tu rozumiane szeroko jako pojęcie obejmujące bezpieczeństwo fizyczne i psychiczne (to pierwsze zagrożone przez cały otaczający świat, to drugie głównie przez innych ludzi). Dążenie do szczęścia jest tu użyte jako synonim dążenia do realizacji pragnień, gdyż człowiek jest tym bardziej szczęśliwy, im więcej swoich pragnień udaje mu się zrealizować w rzeczywistości (pomijając ucieczkę w marzenia).
Ponieważ wyobrażenia poszczególnych ludzi o szczęściu oraz ich wewnętrzne i zewnętrzne warunki bezpieczeństwa bardzo się różnią – w kontaktach międzyludzkich dochodzi na styku do nieustannych konfliktów. Tym więcej tych konfliktów im liczniejsze kontakty. Te zaś rosną lawinowo w wyniku wzrostu gęstości zaludnienia oraz łatwości w przemieszczaniu się i wymianie informacji. Tak więc postępy w medycynie, technice transportu, mass-mediach i informatyce zwiększają w sposób nieunikniony ilość konfliktów. Konsekwencją tych zmian cywilizacyjnych jest powszechny wzrost poczucia zagrożenia, który w naszym kraju wysuwa się wyraźnie na pierwsze miejsce wśród problemów społecznych.
Wyobrażenie o tym, co każdy pojedynczy człowiek uważa za szczęście, kształtuje się pod wpływem poglądów otoczenia, w którym wzrasta i przebywa: domu rodzinnego, szkoły, kontaktów towarzyskich, społecznych, kulturowych i politycznych, miejsca pracy oraz – ostatnio w coraz większym i chyba nie docenianym stopniu – potoku informacji bezosobowych dostarczanych przez tzw. media. Ogromny wpływ na ukształtowanie pojęcia szczęścia mają poglądy religijne domu rodzinnego i późniejsza przynależność wyznaniowa. W tym samym stopniu wpływać będzie areligijny lub antyreligijny charakter domu rodzinnego i brak kontaktów z religią w życiu.
Potrzeba poczucia bezpieczeństwa zależy w zasadniczym stopniu od organizmu danego człowieka a zwłaszcza od właściwości jego układu nerwowego. Cechy te są w głównej mierze nabywane dziedzicznie, na co dodatkowo nakładają się cechy: tzw. wrodzone, czyli nabyte w okresie życia płodowego, i późniejsze, nabyte od chwili urodzenia do śmierci. Cechy dziedziczne to jakby twardy dysk z określoną pamięcią, otrzymany od Stwórcy w postaci spadku po rodzicach w wyniku losowania, jakie ma miejsce przy zapłodnieniu. Są, jakie dostaliśmy i do niedawna nie dawały się zmienić. Cechy wrodzone i nabyte to programy, jakie na twardym dysku mózgu zapisuje historia naszego życia od chwili poczęcia do śmierci – informacje o kolejnych wydarzeniach w naszym otoczeniu i ich skutkach, zapisywane w naszej pamięci. Można sobie wyobrazić, jak różne zapisy następują w pamięci mózgów-komputerów: murzyna z Ugandy, studentki –Rosjanki w Irkucku, biznesmena z Nowego Jorku, taksówkarza w Łodzi, aborygena z australijskiego buszu, inżyniera w Zurychu, prostytutki w Rio, urzędnika partyjnego na prowincji w Chinach czy mułły w Iranie! Jak porównać pojęcie o szczęściu tych wszystkich ludzi? Ale wspólnym mianownikiem mającym największy wpływ na poczucie bezpieczeństwa jest UCZCIWOŚĆ w kontaktach międzyludzkich, umożliwiająca oparcie ich o wzajemne zaufanie. Czym wobec tego jest uczciwość i jak dalece różni się w rozumieniu różnych ludzi?
Ograniczenie problemu do Polski pozwala poważnie ograniczyć rozważania: aspekt religijny do ujęcia judeo-chrześcijańskiego, aspekt świecki do współczesnego prawa i obyczajowości w Polsce. W aspekcie religijnym można poszukiwać różnic między poszczególnymi wyznaniami. Warte osobnego rozpatrzenia byłoby również porównanie określenia uczciwości przez rozmaite sekty, których liczebność i aktywność nabiera ostatnio w naszym kraju rangi społecznego problemu. Aspekt świecki dotyczy czynów podlegających przepisom wszystkich kodeksów prawa. Dotyczy także nacisku społecznego wywieranego na wymiar sprawiedliwości, który nie jest w stanie sprostać nakładanym zadaniom. W Polsce względy historyczno-geograficzne sprawiają, że niedostatki wymiaru sprawiedliwości dają się we znaki ze zdwojoną siłą. Powstało w ich wyniku społeczeństwo o wyjątkowo niejednorodnych poglądach na życie. Ci, których światopogląd i postawy kształtowały się w Polsce międzywojennej, stanowią szybko malejący ułamek emerytów i mają znikomy wpływ na wydarzenia i decyzje.
Przenośnikiem tradycyjnych wartości do współczesności są Kościoły, a zwłaszcza najliczniejszy – Kościół Rzymsko-Katolicki. Te jednak uginają się pod naporem wzorców ukształtowanych w ciągu ostatnich 60 lat i – choć w ostatnim dziesięcioleciu uwolnione od wrogości władz i ograniczeń administracyjnych – muszą dodatkowo walczyć z zalewem materialistycznego prymitywizmu kultury zachodniej i kapitalistycznej pochwały pieniądza nade wszystko światopogląd ludzi dorastających w czasach drugiej wojny światowej kształtowała walka o przetrwanie, wszelkie formy oporu przeciwko okupantom, bohaterski patriotyzm wyrażany walką i obchodzeniem okupacyjnego prawa a przypieczętowało go rozczarowanie wyłonioną jako skutek ich walki rzeczywistości, tak różną od oczekiwanej.
Od ludzi dostosowujących się do rzeczywistości w okresie stalinowskim trudno było oczekiwać, aby jako naczelną zasadę życia stawiali uczciwość. Pokolenia, które dojrzewały w kolejnych wcieleniach PRL‑u, miały więcej szans na względną uczciwość w życiu osobistym i stosunkach rodzinnych. Będąca wynikiem negatywnej selekcji niekompetencja władzy, hipokryzja propagandy, poczucie bezsilności wobec układu sił narzuconego z zewnątrz, tworzyły wśród Polaków osobowości szukające ucieczki przed zewnętrzną rzeczywistością w życiu i kontaktach prywatnych, a te – zwłaszcza w późniejszym PRL‑u, funkcjonowały ubogo, ale w miarę bezpiecznie. Główny negatywny wpływ tego okresu na charaktery ludzkie to zwolnienie przez wielu siebie samych z obowiązku intensywnej pracy i twórczej inicjatywy. Te bowiem nie tylko nie przynosiły korzyści ale często – wręcz odwrotnie – szkodziły. Rozwinęły się za to bujnie zwyczaje pracy na niby oraz świadczenia nieoficjalnych „dodatków do pensji” – od różnych wzajemnych świadczeń po czyste łapówkarstwo. Korupcja przyjęła formy masowe i – co najgorsze — zyskała bardzo szeroką społeczną akceptację jako coś normalnego w myśl zasady „żyj sam i daj żyć innym”.
Z takim bagażem postaw obywatelskich i poglądów na życie Polska wkroczyła w 1989 roku w bramy niepodległości, przejmując zasady etyczne kapitalistycznego liberalizmu w warunkach chaosu częściowych przekształceń politycznych, ekonomicznych i prawnych. Naczelną zasadą ludzi przedsiębiorczych stało się – jak na kapitalizm przystało – zarobienie jak największych pieniędzy. Mniej przedsiębiorczym i bardziej uczciwym przypadło w udziale obserwować szybkie bogacenie niektórych i skromne życie w niepewności o jutro. Ubogie bezpieczeństwo PRL‑u zostało co prawda zastąpione szansą na dostatnie życie, ale czy droga do niego była uczciwa? Dążenie do zbudowania sobie i swoim najbliższym bardziej dostatniego życia samo w sobie nie jest naganne. Kłopoty z uczciwością zaczynają się przy pytaniach: jaką drogą zdobyć pieniądze oraz co z nimi zrobić, gdy się je zdobędzie? Można na te pytania szuka odpowiedzi we wskazaniach religii bądź – w aspekcie świeckim- w kodeksach obowiązujących w Polsce praw. Można tam szukać wskazówek – jak powinno być, ale znacznie ważniejsza jest odpowiedź na pytanie – co zrobić, aby te zalecenia stały się rzeczywistością?
Aspekty religijny i świecki
W rozważaniach nad porównaniem oceny uczciwości z tych dwóch punktów widzenia, a można jej uchybiać w myślach, w mowie bądź w uczynkach, trzeba odpowiedzieć na trzy pytania:
1.Przed kim ponosimy odpowiedzialność za swoje czyny?
2.Jaki jest zakres tej odpowiedzialności?
3.Jakie konsekwencje są przewidywane za uchybianie uczciwości?
Aspekt świecki
1.Przed kim ponosimy odpowiedzialność?
W świeckim wymiarze uczciwość w stosunkach międzyludzkich jest jednym z możliwych do przyjęcia sposobów na osiąganie zamierzonych celów w życiu, który – w zależności od priorytetów uznanych przez daną osobę i przez społeczeństwo, w którym żyje — jest wart stosowania albo i nie. Odpowiedzialność za swoje czyny ponosi się przed otoczeniem – rodziną, znajomymi, zwierzchnikami, społeczeństwem, państwem i jego wymiarem sprawiedliwości. Ten ostatni funkcjonuje w oparciu o zestaw skodyfikowanych praw, które, mimo, że ogromnie rozbudowane, nie są w stanie objąć swym zasięgiem wszystkich objawów nieuczciwości.
2.Jaki jest zakres odpowiedzialności?
Na to, aby w aspekcie świeckim w ogóle mówić o odpowiedzialności za nieuczciwość, trzeba przede wszystkim tę nieuczciwość udowodnić. Dlatego od odpowiedzialności wymyka się całkowicie nieuczciwość popełniona wyłącznie w myśli, jeśli jej konsekwencje nie ujawnią się następnie ani w słowie, ani w czynie. Nie ma na taką nieuczciwość dowodu i uchodzi ona bezkarnie. Nieobecność w świeckim wymiarze Wszechwiedzącego to główna różnica miêdzy religijną a świecką oceną czyjejś uczciwości. Również za nieuczciwości popełniane słowem sprawca najczęściej unika odpowiedzialności. Pojęcie wolności słowa, jeden z fundamentów demokracji, jest w krajach nietotalitarnych gwarantowane konstytucyjnie. Wykazanie popełnionej słowem nieuczciwości w sposób tak przekonywujący, aby doprowadziło do poniesienia przez sprawcę konsekwencji – jest niezwykle trudne i bardzo rzadkie. Tymczasem właśnie nieuczciwość w słowie jest przyczyną największej liczby konfliktów między ludźmi a znaczna ich część jest wynikiem podejrzeń i nieporozumień a nie rzeczywistej złej woli. Ileż to razy mówiący mówi jedno, a słuchający słyszy coś zupełnie innego!
Jedyną kategorią nieuczciwości, za którą zdarza się, że ponosi się w Polsce odpowiedzialność, jest nieuczciwość czynach. Granicę między uczciwością i nieuczciwością świeckim wymiarze wyznacza treść wszystkich kodeksów obowiązujących na danym obszarze w danym czasie. Po zmianach, jakie następowały w Polsce w ciągu ostatnich stu lat widać, jak płynna i nieokreślona jest ta granica i jak bardzo pojęcie uczciwości w wymiarze świeckim zależy od interesów grup, które w danej chwili na danym obszarze rządzą i decydują o kształcie prawa. Płynność pojęcia uczciwości w stale zmieniającym się prawie jak i w opinii publicznej jest bezpośrednim skutkiem ilości i głębokości zmian grup rządzących w XX wieku w Polsce oraz wymienionych wcześniej różnic światopoglądowych między odłamami społeczeństwa. Ustalone normy obyczajowe winny wyznaczać zasady postępowania i odciążyć wymiar sprawiedliwości od nadmiaru obowiązków. Niestety tak nie jest. Dodatkowo brak poczucia bezpieczeństwa wynika z faktu, że nawet w przypadkach, w których nie ma wątpliwości z ustaleniem
odpowiedzialności – pojawia się niemożność wyegzekwowania konsekwencji za popełniony czyn karalny.
3.Jakie konsekwencje są przewidywane za uchybianie uczciwości?
Odpowiedzią na to pytanie jest treść wszystkich kodeksów i orzecznictwo wszystkich sądów. Nie o to przecież chodzi. Właściwe pytanie powinno brzmieć:
- dlaczego w Polsce nasilenie przestępstw i wykroczeń, korupcji, zakłamania i wszelkich innych objawów nieuczciwości narosło do takiego stopnia, że poczucie braku bezpieczeństwa zwykłych ludzi w ich codziennej egzystencji wysuwa się na czoło społecznych problemów kraju, i dalej – co jeszcze ważniejsze –
- co należy zrobić, aby powszechna uczciwość, umożliwiająca wzajemne zaufanie i współpracę, stała się w Polsce fundamentem stosunków międzyludzkich?
Odpowiedź na pierwszą część pytania zawarta jest we wspomnianej wcześniej, historycznie uzasadnionej odmienności światopoglądów poszczególnych grup polskiego społeczeństwa i wynikającej stąd różnorodności pragnień i celów życiowych. Kto ma przekonać skłócone i walczące o władzę i wpływy ugrupowania, że przyszłą pomyślność kraju można zbudować tylko RAZEM, w zgodnej UCZCIWEJ współpracy prawicy i lewicy, wierzących i ateistów, chłopów i biznesmenów, młodzieży i emerytów? Jak tego dokonać, skoro każdy obstaje przy swoich racjach i zamiast szukać wątków współpracy, podkreśla, często demagogicznie, negatywne strony konkurentów — byle tylko ich pognębić w walce o władzę i swoje partykularne interesy?
Ludzi potępiających to skłócenie jest większość, ale jest to większość milcząca, niezorganizowana. Potrzebna jest inicjatywa grupy ludzi poważnych, o uznanym autorytecie, świadomych zagrożenia i znających możliwości jego uniknięcia, która tę milczącą większość zmobilizuje i zamieni w świadomą siłę zdolną do wymuszenia na skłóconym światku polityki i biznesu zgodnego i uczciwego działania. Utopia? Marzycielstwo?
A dlaczego pomoc chorym mogła stać się dla Jurka Owsiaka hasłem mobilizującym setki tysięcy ludzi i to w większości młodych, rzekomo bezideowych? Dlaczego hasło uczciwości w pracy i w biznesie, gwarantującej poczucie bezpieczeństwa i przyszłą pomyślność narodu, nie mogło by być równie nośne? Tylko co to znaczy uczciwość i jak ją upowszechnić? Wróćmy do wyjściowych stwierdzeń: motywem ludzkiego działania jest pragnienie szczęścia i bezpieczeństwa. A że pragnienia i marzenia różnych ludzi o szczęściu są – i zawsze będą – różne, trzeba tę różność uznawać i nie wolno budować takich pragnień własnych, które niszczą szczęście innych. Konieczne jest tu samoograniczenie i samokontrola. Do wcześniej wymienionego wykazu odpowiedzialności w wymiarze świeckim trzeba dodać odpowiedzialność przed sobą samym, przed własnym sumieniem. Ta jednak funkcjonuje w najmniej dostępnej sferze ludzkiego postępowania: w myśli. Jej prawidłowe funkcjonowanie u dzieci — to obowiązek rodziny, u młodzieży – szkoły a u dorosłych – wymiaru sprawiedliwości. Pominiemy tu dwie pierwsze dziedziny i ograniczymy się w dalszych wywodach do tej trzeciej. Konkurencja — wykorzystanie materialne innych, zwycięstwo w walce o posadę, klientów, o korzystny kontrakt, o czyjąś miłość czy w sporcie – to działania i postawy powszechnie uznawane za normalne, ludzkie. Tę filozofię wygrywania w konkurencji wszczepia od dzieciństwa współczesna cywilizacja a szczególnie system kapitalistyczny. Czy jest tam miejsce na uczciwość? Gdzie tu zmieścić naukę „szczęścia z dawania”, kiedy powszechnie panuje filozofia „szczęścia z brania”?
Na szczęście istnieje jeszcze pojęcie uczciwej wymiany – sprawiedliwego ekwiwalentu za wysiłek, czas, dawane innym serce, wiedzę, radość, zdrowie. Gdyby te zasady zdołano zaszczepiæ w nowym pokoleniu wychowaniem i wymusić wśród dorosłych rygorystycznym wymiarem sprawiedliwości, szanse na pomyślny rozwój kraju byłyby niepomiernie większe. Aby to stało się rzeczywistością – trzeba znaleźć odpowiedź na drugą część pytania. Niestety zapaść, w jakiej się znalazł polski wymiar sprawiedliwości, stała się tak poważna, że jest obecnie przedmiotem intensywnych dyskusji w społeczeństwie, mediach, w parlamencie, w rządzie i w samym środowisku prawniczym. We wszystkich dyskusjach przewijają się podobne argumenty: za mało sędziów, za mało sal, przestarzałe środki techniczne, za mało pieniędzy, za dużo spraw. Przyznając słuszność tym twierdzeniom wydaje się jednak, że są jeszcze inne, głębsze przyczyny, o których się mówi niewiele lub pomija milczeniem:
a) W przekonaniu przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości wszystkich specjalności ich podstawowym obowiązkiem jest stosowanie się do istniejących przepisów i poprawne wykonywanie obowiązków zawodowych przez właściwą interpretację i stosowanie przepisów prawa. W tym zautomatyzowanym, biurokratycznym podejściu zatraca się sens istnienia i główne zadanie wymiaru sprawiedliwości: zbudowanie społeczeństwa ludzi uczciwych i wytworzenie stosunków opartych o sprawiedliwość. Przy rozpatrywaniu każdej pojedynczej sprawy trzeba pamiętać, że całe postępowanie i podjęta na końcu decyzja służą nie zaszufladkowaniu tego właśnie przypadku zgodnie z przepisami, lecz że jest to jedynie fragment walki o główny cel, którego nie wolno zgubić w proceduralnych manipulacjach.
Pamiętać należy, że istotą rozpatrywanego przestępstwa czy wykroczenia była decyzja oskarżonego na podstawie której wydał sobie samemu pozwolenie na popełnienie karalnego czynu, a nie sam czyn. Ten jest tylko zauważalnym dowodem podjętej w myśli, a więc niedostrzegalnej decyzji. Właśnie za to pozwolenie, uwidocznione czynem, a nie za sam czyn, sprawca powinien być skazany i to w formie, która otoczeniu i całemu społeczeństwu uświadomi, co jest istotą uchybienia sprawiedliwości.
Dlatego od samego wyroku ważniejsze jest jego uzasadnienie. Niestety w praktyce jest ono mniej wytłumaczeniem istoty winy podsądnego, lecz bardziej usprawiedliwieniem się sądu, w oparciu o przepisy, za wydanie takiego a nie innego wyroku. Napisane językiem prawniczym z powołaniem na paragrafy, jest zwykle nie zrozumiałe dla zwykłego śmiertelnika. W ten sposób wymiar sprawiedliwości nie spełnia najważniejszego obowiązku – funkcji dydaktyczno-wychowawczej w sferze świadomości dorosłej części społeczeństwa. Wiąże ono wyrok z czynem a nie z osobistą odpowiedzialnością skazanego za sposób myślenia, który doprowadził do jego popełnienia.
b) Jak w społeczeństwie utrwalić przekonanie, że być uczciwym to nie indywidualne widzimisiê lecz najważniejszy obowiązek każdego? Poza uzasadnianiem wyroków napisanym językiem zrozumiałym dla każdego konieczna jest doskonała wykrywalność wykroczeń i przestępstw. Utarło się przekonanie, że nieuczciwość wszelkiego rodzaju to zjawisko nieuniknione i że jedynym sposobem obrony przed nią jest rozbudowany system zabezpieczeń, utrudniających jej popełnienie. Weźmy jako przykład problem okradania samochodów.
Jesteśmy świadkami swojego rodzaju rywalizacji: coraz bardziej wyrafinowane systemy zabezpieczeń i coraz sprawniejsze sposoby złodziei na ich forsowanie. Przypomina się fragment wiersza Juliana Tuwima z jego „Jarmarku Rymów”: „Profesor Fraske wynalazł przeciwgazową maskę, Profesor Grass wynalazł antymaskowy gaz. Na to Fraske nową maskę, na to Grass nowy gaz – i jeszcze go raz!” A gdyby tak samochody zostawiać otwarte a pieniądze wydawane na systemy zabezpieczające poświęcić na udoskonalenie systemów obserwacji i łapania złodziei? Gdyby prawdopodobieństwo złapania złodzieja wzrosło do 80 – 90 %, kara była nieodwołalna i zmuszała do zwrotu względnie odpracowania np. dwukrotnej wartości podjętej (nawet, jeśli ostatecznie niedokonanej!) kradzieży! Gdyby ponadto w uzasadnieniu wyroku była ona wymierzona przez sąd nie za czyn, lecz za dane sobie w myśli zezwolenie na kradzież, będące motorem podjętej próby – takie podejście pozwoliłoby wymiarowi sprawiedliwości spełnić postulowaną funkcję wychowawczą, a uczciwej części społeczeństwa pozwoliło patrzeć w przyszłość z nadzieją na poprawę bezpieczeństwa.
c) Wiele osób uzna zapewne proponowane podejście za idealistyczne, nierealne. Istnieją jednak kraje lub środowiska, w których uczciwość we wzajemnych stosunkach jest zjawiskiem powszechnym. Ludzie, wychodząc, zostawiają drzwi do domów otwarte bez obawy, że zostaną okradzieni. We wzajemnych kontaktach nie obawiają się, że ktoś kogoś oszuka, nabije w butelkę. Istnienie takich środowisk jest dowodem, że przedstawiony obraz rzeczywistości nie jest fantazją lecz jest możliwy. Warto się takim środowiskom przyjrzeć i sprawdzić, co pozwoliło im wypracować takie zasady współistnienia? Jak można ich doświadczenia wykorzystać u nas? Czy głównym powodem rozpowszechnienia uczciwości jest wychowanie i tradycje, w dużej mierze mające źródło w składzie wyznaniowym społeczeństwa i panujących obyczajach religijnych? Czy też, jak twierdzą niektórzy, jest skutkiem ostrych kar stosowanych w przeszłości przez pokolenia wobec przestępców, co wypleniło trwale myśli i decyzje prowadzące do popełniania przestępstw?
d) Przenoszenie na sądy coraz większej liczby obowiązków, do tej pory obciążających inne organy, bez właściwego zwiększenia środków działania, prowadzi do ich niezawinionej niewydolności, co z kolei podważa zaufanie społeczeństwa do instytucji, która winna cieszyć się najwyższym, niepodważalnym autorytetem. Takie przeciążenie sądów obowiązkami ponad realne możliwości skutecznego działania prowadzi ponadto do uchybienia, które dyskwalifikuje wymiar sprawiedliwości: czasu mijającego od wniesienia sprawy do jej ostatecznego rozstrzygnięcia. Z instytucji, której podstawowym obowiązkiem jest ochrona ludzi przed stratami z powodu matactw i oszustw, same stają się źródłem strat z powodu mijającego czasu. Nie chodzi tu o nadmierny pośpiech w skomplikowanych sprawach, wymagających obszernego materiału dowodowego, lecz o zbędne, szkodliwe zawiłości proceduralne w sprawach prostych i oczywistych i o zbyt odległe terminy kolejnych rozpraw w wypadku odroczeń, wykorzystywane przez oskarżonych do odwlekania oczywistego wyroku w nieskończoność.
Poprawa sytuacji na tych kilku odcinkach zależy głównie nie od nakładów finansowych lecz od sposobu myślenia prawników wszystkich szczebli, nacisku na merytoryczną istotę sprawiedliwości a nie na manipulacje proceduralne.
Aspekt religijny
1.Przed kim ponosimy odpowiedzialność?
Odpowiedzialność za nasze czyny ponosimy przed Panem Bogiem – Wszechwiedzącym Stworzycielem Nieba i Ziemi, przed którym nie da się ukryć żadnego z naszych przewinień, gdyż znane Mu są wszystkie nasze nie tylko czyny i słowa ale i myśli. „…i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…” – te słowa Modlitwy Pańskiej wskazują, komu należy wyznać nasze winy, od kogo zależy, czy je nam odpuści i jakie wymagania winniśmy spełnić, aby na to zasłużyć. Przebaczanie win to wielki wkład Nowego Przymierza Boga z człowiekiem – nowatorska treść przekazu Nowego Testamentu ponad sprawiedliwość dawnego porządku. Warunkiem odpuszczenia jest szczery i rzeczywisty żal za popełnione winy i chęć poprawy. Wszystkie Kościoły tradycyjne jako warunek wstępny do przyjęcia Komunii uznają spowiedź i prośbę o odpuszczenie grzechów. W Kościołach niektórych wyznań ma ona charakter ogólny a przystępujący do spowiedzi kieruje swoje wyznania bezpośrednio do Stwórcy.
W innych Kościołach spowiedź ma charakter indywidualny – popełnione przewinienia wyznaje się kapłanowi – spowiednikowi i to on – pośrednik między Bogiem a człowiekiem – odpuszcza w imieniu Pańskim winy i wyznacza pokutę. O spowiedź indywidualną można zresztą prosić i uzyskać ją w każdym wyznaniu z tą różnicą, że doktrynalnie rola duchownego – spowiednika w kościołach protestanckich sprowadza się do roli partnera ułatwiającego zrzucenie ciężaru poczucia winy w rozmowie – spowiedzi, tłumaczącego pogląd na wyznane win w świetle nauki danego Kościoła i przekazującego wieść o ich darowaniu przez Boga. Spowiedź i rozgrzeszenie otwierają drogę do przyjęcia symbolu ofiary Chrystusa za grzechy ludzkości – Komunii z Nim przez spożycie Jego Krwi i Ciała pod postacią wina i chleba.
Jako przykład myśli i uczuć wyrażanych w spowiedzi przytoczmy słowa modlitwy spowiedniej, przyjęte w porządku nabożeństwa komunijnego w Kościele Ewangelicko-Augsburskim:
“Wszechmocny Boże, Wiekuisty Ojcze! Ja, biedny, nędzny, grzeszny człowiek wyznajê przed Tobą wszystkie grzechy i przewinienia moje, popełnione myślą, mową i uczynkiem, którymi zasłużyłem na Twe doczesne i wieczne kary. Żałuję za nie szczerze i z całego serca i proszę Cię, dla niezgłębionego miłosierdzia Twego i dla niewinnej i gorzkiej męki i śmierci umiłowanego Syna Twego, Jezusa Chrystusa, bądź mnie, niegodnemu grzesznemu człowiekowi łaskaw i miłościw, odpuść mi wszystkie grzechy moje i dopomóż łaskawie, przez moc Ducha Twego świętego, do poprawy życia mego.”
Inaczej przebiega spowiedź indywidualna, w której spowiadający się wyszczególnia spowiednikowi kolejne czyny, słowa i myśli, za które czuje się winny.
W obu postaciach spowiedzi nie budzi żadnych wątpliwości odpowiedzialność przed Bogiem, uznanie Jego wielkości oraz małości i grzesznej natury człowieka a także uznanie mistycznego znaczenia śmierci Boga-Człowieka dla wybaczenia win i grzechów całej ludzkości, w tym osoby aktualnie przystępującej do spowiedzi. Jednakże inne części modlitwy tworzą wiele wątpliwości. Warunkiem skuteczności takiego aktu oczyszczenia z win jest przede wszystkim rzeczywista, głęboka wiara w istnienie Boga. Składane w innej części nabożeństwa wyznanie „Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego …” zdaje się potwierdzać ten fakt. Jak często jednak wypowiadany tekst jest wyrazem rzeczywistej wiary, a jak często wyłącznie wynikiem przyzwyczajenia, tradycji i mechanicznego wypowiadania wyuczonych od dziecka słów? Ile osób przystępujących do spowiedzi przeżywa deklarowane słowa tak głęboko, że stanowią one istotnie oczyszczenie sumienia i bodziec do rzeczywistej naprawy, zwłaszcza w tych wyznaniach i zborach, w których panuje tradycja masowego przystępowania do Komunii na każdym nabożeństwie – niemal „z przyzwyczajenia”? A jeśli nie ma pełnej, głębokiej wiary w istnienie Boga, to jaki sens ma odpowiedzialność przed kimś, kto nie wiadomo czy istnieje?
Ponadto pozostaje do rozstrzygnięcia pytanie: a co z odpowiedzialnością wobec osoby lub osób, które na skutek popełnionej nieuczciwości poniosły szkody? Czy fakt wyznania winy przed Bogiem, uzyskanie rozgrzeszenia i wyrażenie chęci poprawy na przyszłość likwidują przeszłość i zwalniają z obowiązku odrobienia wyrządzonej krzywdy? Co gorsza — krzywdy niekiedy nie do odrobienia (morderstwo, trwałe kalectwo fizyczne, ale i trwałe kalectwo psychiczne, np. uzależnienie od narkotyku!) Jeszcze więcej wątpliwości budzą inne fragmenty tekstu modlitwy.
2. Jaki jest zakres odpowiedzialności?
Czy naprawdę wiemy, które z popełnionych przez nas czynów, wypowiedzianych słów czy dopuszczonych myśli były grzechem lub przewinieniem? Czy decyzję w tej sprawie spowiadający się ma pozostawić Panu Bogu? Cała instrukcja obsługi życia, jaką jest Stary i Nowy Testament z zawartymi tam wskazówkami, nie rozstrzyga wszystkich złożonych okoliczności, które sprawiają, że ten sam czyn, według zapisów Biblii jednoznacznie grzeszny, może okazać się czynem dobrym a nawet koniecznym dla osoby, którą w innych okolicznościach by krzywdził. W relacji człowiek-człowiek intencja strony aktywnej może być jak najlepsza, a odbiór wręcz fatalny. Czy negatywna konsekwencja czynu wbrew dobrym intencjom decyduje, że był on grzechem? Czy znane powiedzenie “dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane” nie fałszuje przypadkiem rzeczywistości?
3. Jakie konsekwencje są przewidywane za uchybianie uczciwości?
Żal, skrucha, wyrzuty sumienia, chęć poprawy – to oczywiste konsekwencje w sferze psychicznej winnego. Uporaniu się z tym właśnie służy spowiedź zakończona Komunią. Wytyczne dotyczące zobowiązań powstałych wobec poszkodowanego – odszkodowania moralnego czy materialnego – są w aspekcie religijnym mniej wyraźnie zdefiniowane. To raczej na poszkodowanego nałożony jest obowiązek przebaczenia – i to wielokrotnego (Mat. 18, 21–22). W społeczeństwie o tak zróżnicowanych światopoglądach, jak współczesne polskie, i o tak licznym udziale niewierzących lub wierzących na niby, obowiązek wymuszenia rekompensaty za uchybienie uczciwości w stosunku do pokrzywdzonych spoczywa raczej na świeckim wymiarze sprawiedliwości, a ten sobie z tym problemem nie daje rady.
W podsumowaniu uczciwość w aspekcie religijnym, w porównaniu do świeckiego: a) obejmuje wszystkie formy jej nieprzestrzegania – nie ma sposobu ukrycia przed Bogiem Wszechwiedzącym nawet nieuczciwych myśli, b) oferuje stały, niezmienny system wartości, niezależnie od tego, kto i w czyim interesie ustala ludzkie prawa, c) w wersji Nowotestamentowej wprowadza element przebaczenia winy sprawcy nieuczciwości przez ofiarę i winnemu przez Pana Boga w zamian za skruchę i żal. Umożliwia tym wymazanie nieodwracalnego w okresie przed-chrześcijańskim poczucia winy i otwiera drogę do przyjaźni, a nawet miłości w miejsce zemsty, nienawiści i wiecznego żalu. Za to d) nie ma wpływu na postawę i uczucia niewierzących, e) nie kładzie nacisku na ziemskie zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy, pozostawiając to świeckiemu wymiarowi sprawiedliwości. Ten ostatni, obowiązując wszystkich ludzi, powinien skorzystać z niezmiennego systemu wartości, niezależnego od chwilowego układu władzy i interesów grupowych. Doświadczenie uczy, że relatywizm moralny nie zapewnia ani szczęścia ani poczucia bezpieczeństwa współczesnym mieszkańcom ziemi.
Henryk T. Panusz
Tekst prof. dr. hab. Henryka T. Panusza ukazał się pierwotnie w pasyjno-wielkanocnym Informatorze Parafii Ewangelicko-Augsburskiej św. Mateusza w Łodzi w 2000 roku. Redakcja Ekumenicznego Magazynu Teologicznego Semper Reformanda składa najserdeczniejsze podziękowania prof. Henrykowi Panuszowi za udostępnienie tekstu.