Magazyn

Św. Maria Magdalena


Pierw­szy świa­dek zmar­twych­wsta­nia Jezu­sa, a wcze­śniej Jego uczen­ni­ca, trwa­ją­ca wraz z inny­mi kobie­ta­mi do koń­ca jego ziem­skie­go życia. Może patrząc z bólem na tor­tu­ry Tego, któ­ry uwol­nił ją samą z drę­czą­cych przy­pa­dło­ści (ewan­ge­li­sta Łukasz wspo­mi­na aż o sied­miu złych duchach, któ­re mia­ły doku­czać wie­śniacz­ce z Mag­da­li) i widząc następ­nie jak wiel­ką moc uwal­nia­nia innych od cier­pie­nia i śmier­ci ma Jezus wie­rzy­ła, że uczy­ni on cud i „nie doko­na się”. Jed­nak „doko­na­ło się” i Ten, któ­ry potra­fił poma­gać innym sam skoń­czy jak naj­gor­szy prze­stęp­ca.


Maria Mag­da­le­na, mimo roz­pa­czy i być może roz­cza­ro­wa­nia, że tak to się wszyst­ko skoń­czy­ło, towa­rzy­szy­ła dobre­mu Nauczy­cie­lo­wi aż do gro­bu. Według prze­ka­zów ewan­ge­licz­nych odda­li­ła się stam­tąd wyłącz­nie na czas prze­pi­so­we­go sza­ba­tu, żeby naj­szyb­ciej jak to moż­li­we poja­wić się tam znów (sama według Jana lub w towa­rzy­stwie innych kobiet według syn­op­ty­ków). Dalej wie­my -  pusty grób, zasko­cze­nie a może nawet zgro­za, że ci, któ­rzy zabi­li Jezu­sa posta­no­wi­li jesz­cze zabrać Jego docze­sne szcząt­ki, potem jed­nak poja­wia­ją się dziw­ni posłań­cy – nie wyglą­da­ją­cy na stron­ni­ków Arcy­ka­pła­na czy Piła­ta i powo­li poja­wia się rado­sna nadzie­ja.



Prze­ka­zy ewan­ge­licz­ne nie są zgod­ne w szcze­gó­łach tego, co nastą­pi­ło. Rela­cja św. Mar­ka, któ­ry według naj­now­szych usta­leń jako pierw­szy nadal wspo­mnie­niom i opo­wie­ściom o życiu Jezu­sa zwar­tą postać i sta­rał się jak poda­je Euze­biusz histo­ryk z IV w. „by nic opu­ścić z tego co sły­szał, oraz by nie napi­sać jakiejś nie­praw­dy” koń­czy się naj­bar­dziej przej­mu­ją­cym stwier­dze­niem „A one, wyszedł­szy, ucie­kły od gro­bow­ca. Ogar­nę­ło je bowiem zdu­mie­nie i trwo­ga. I nic niko­mu nie powie­dzia­ły, bo się bały”. 



Cze­go się bały te naj­bar­dziej wier­ne z wier­nych? Czy tyl­ko tego co zoba­czy­ły i cze­go nie zoba­czy­ły w gro­bow­cu? Dal­sza część rela­cji ze zmar­twych­wsta­nia przed­sta­wio­na przez Łuka­sza mówi, że kobie­ty jed­nak prze­ka­za­ły swo­je świa­dec­two pozo­sta­łym uczniom. „Lecz im sło­wa te wyda­wa­ły się uro­je­nia­mi i nie uwie­rzy­li w nie”. A więc zapew­ne bały się naj­bar­dziej tych reak­cji. Maria z Mag­da­li może w spo­sób szcze­gól­ny, z powo­du wcze­śniej­szej cho­ro­by (opę­ta­nia) mogła zostać poczy­ta­na za oso­bę mają­cą nawrót cho­ro­by, szcze­gól­nie, że po tym jak Ten, któ­ry ją ule­czył tak tra­gicz­nie zgi­nał. 



Z dal­szych nowo­te­sta­men­to­wych świa­dectw moż­na wypro­wa­dzić sce­na­riusz, że ucznio­wie (kie­dy oni sami już na wła­sne oczy ujrze­li Zmar­twych­stwa­le­go) nie­chęt­nie wspo­mi­na­li, że pierw­szy­mi zwia­stu­na­mi Wiel­kiej Nowi­ny były kobie­ty. Paweł Apo­stoł w Pierw­szym Liście do Koryn­tian pisze „Prze­ka­za­łem wam na począt­ku to, co prze­ją­łem; że Chry­stus umarł — zgod­nie z Pismem — za nasze grze­chy, że został pogrze­ba­ny, że zmar­twych­wstał trze­cie­go dnia, zgod­nie z Pismem; i że uka­zał się Kefa­so­wi, a potem Dwu­na­stu, póź­niej zja­wił się wię­cej niż pię­ciu­set bra­ciom rów­no­cze­śnie; więk­szość z nich żyje dotąd, nie­któ­rzy zaś pomar­li. Potem uka­zał się Jaku­bo­wi, póź­niej wszyst­kim apo­sto­łom”. Ani sło­wa o kobie­tach, ani sło­wa o tym, że to Maria Mag­da­le­na była pierw­szą któ­rej uka­zał się Zmar­twych­wsta­ły. Czy Paweł w ogó­le o tym wie­dział i pomi­nął to roz­myśl­nie?



Nie dowie­my się Jego inten­cji, ale pisał swo­je listy wte­dy, kie­dy chrze­ści­ja­nie byli jesz­cze gru­pą nie­licz­ną i mało zna­ną. Wie­my, że kie­dy sta­li się już na tyle znacz­ni, że zain­te­re­so­wa­li się nimi nawet rzym­scy ary­sto­kra­ci i pogań­scy filo­zo­fo­wie jed­nym z argu­men­tów kry­ty­ków zmar­twych­wsta­nia (Pro­ko­piusz, Cel­sus) był nie sam jego fakt (gdyż i poga­nie uzna­wa­li moż­li­wość zmar­twych­wsta­nia) ale wła­śnie brak wia­ry­god­no­ści pierw­szych świad­ków. Bo cóż to za świad­ko­wie?



Kobie­ty, a wśród nich histe­rycz­ka i wie­śniacz­ka z Mag­da­li. W tym świe­tle taka  powścią­gli­wość w pod­kre­śla­niu tego komu pierw­sze­mu uka­zał się Zmar­twych­wsta­ły widocz­na w innych księ­gach NT wyda­je się zro­zu­mia­ła. Męż­czyź­ni tro­chę się jak­by wsty­dzi­li, że to się tak odby­ło, że ktoś może im zarzu­cić, że uwie­rzy­li sło­wom kobiet i zoba­czy­li wię­cej niż było do zoba­cze­nia. Fak­tem jest, że w Dzie­jach Apo­stol­skich opi­su­ją­cych naj­wcze­śniej­szą histo­rię Kościo­ła o Marii Mag­da­le­nie nie ma ani sło­wa. Według tra­dy­cyj­nych prze­ka­zów wschod­nie­go Kościo­ła ze sło­wa­mi “Chry­stus Zmar­twych­wstał” przy­nio­sła groź­ne­mu cesa­rzo­wi Tybe­riu­szo­wi jaja (sym­bol śmier­ci, z któ­rej rodzi się życie) i opo­wie­dzia­ła o bez­praw­nym ska­za­niu na śmierć Jezu­sa (raczej wąt­pli­we, zna­jąc Tybe­riu­sza i styl jego życia – odlud­ny, któ­ry miał miej­sce w tym cza­sie histo­rycz­nym). Póź­niej mia­ła, podob­nie jak apo­sto­ło­wie, podró­żo­wać gło­sząc Dobrą Nowi­nę w kra­jach pomię­dzy Ita­lią i Azją Mniej­szą. Następ­nie wraz z Mat­ką Jezu­sa udać się mia­ła do Efe­zu do apo­sto­ła Jana Teo­lo­ga i tam sze­rzyć wia­rę chrze­ści­jań­ską.  Czy­ni­ła to do zakoń­cze­nia swe­go życia. Zmar­ła w Efe­zie, a jej reli­kwie w 899 r. zosta­ły prze­nie­sio­ne przez cesa­rza bizan­tyj­skie­go Leona VI Mądre­go do Kon­stan­ty­no­po­la.


Z kolei według tra­dy­cji Zacho­du Maria Mag­da­le­na przy­by­ła do połu­dnio­wej Fran­cji, gdzie gło­si­ła wia­rę w Chry­stu­sa w oko­li­cach Mar­sy­lii i Aix. Potem mia­ła trzy­dzie­ści lat spę­dzić w pustel­ni w St. Bau­me. Pocho­wa­na zaś zosta­ła, wg legen­dy, w Veze­lay. W IX w. Raba­nus Mau­rus przy­znał jej tytuł „Apo­stoł­ki Apo­sto­łów” i wła­śnie jako Świę­ta Rów­na Apo­sto­łom jest Maria Mag­da­le­na czczo­na w Koście­le Wschod­nim.



Praw­do­po­dob­nie ze wzglę­du na zna­czą­cą rolę Marii Mag­da­le­ny w Tra­dy­cji, a dys­po­nu­jąc nie­wiel­ką ilo­ścią kano­nicz­nych wzmia­nek w NT Kościół Zachod­ni uległ poku­sie wzbo­ga­ce­nia posta­ci Marii z Mag­da­li utoż­sa­mia­jąc ją z Marią z Beta­nii, a tak­że z bez­i­mien­ną jaw­no­grzesz­ni­cą, któ­ra w domu Szy­mo­na nama­ści­ła nogi Jezu­sa olej­kiem ala­ba­stro­wym. W twór­czo­ści Zacho­du jest też naj­czę­ściej przed­sta­wia­na z olej­kiem. Kościół Wschod­ni nato­miast wier­nie trzy­mał się swo­jej inter­pre­ta­cji i obra­zu Marii Mag­da­le­ny jako Apo­stoł­ki Apo­sto­łów, któ­re­go nie mąci­ły dwie inne posta­cie, nie mają­ce bliż­sze­go związ­ku z tą pierw­szą. Pomi­mo refor­my kalen­da­rza litur­gicz­ne­go z 1969 r., któ­ra odróż­ni­ła Marię Mag­da­le­nę od Marii, sio­stry Mar­ty, i usta­no­wi­ła ku jej czci osob­ny dzień wspo­mnie­nia, w świa­do­mo­ści chrze­ści­jan Zacho­du nadal poku­tu­je obraz Marii Mag­da­le­ny – nawró­co­nej roz­pust­ni­cy, któ­ry to obraz przy­sła­nia jej rolę Apo­stoł­ki Apo­sto­łów.


Doro­ta Walen­cik

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.