To, co nas bezwarunkowo dotyczy — teologia i filozofia w myśli Paula Tillicha
- 19 sierpnia, 2003
- przeczytasz w 15 minut
Doświadczenie wiary jako udział w Bożej tajemnicy zbawienia jest fundamentalnym „instrumentem” w przeżywaniu wspólnoty (communio) ze świętym Bogiem. W dzisiejszym, zsekularyzowanym świecie mistyczne doświadczenie obecności Boga poprzez muzykę sakralną, ikony, dramat liturgii jak i inne, także mniej powszechne formy pobożności, są wyrazem tęsknoty za świętością, manifestacją wszechobecnego głodu za sacrum. Owe symbole są na pierwszy rzut oka prostymi, ale w swej immanentnej rzeczywistości niezwykle ważnymi elementami religijnego doświadczenia.
Teologia, szczególnie ta uniwersytecka, popularyzowana w tysiącach publikacji naukowych, wydaje się być dla wielu często zbędną, a wręcz szkodliwą „nauką”, która niezrozumiałym dla nikogo językiem zaciemnia prostą prawdę Chrystusowego nauczania. Stanowisko to jest reprezentowane przez wielu chrześcijan. Szczególnie w świecie protestanckim, wiele wspólnot o fundamentalistycznym zabarwieniu, które same często balansują na granicy ortodoksji, próbuje przedstawić istotny konflikt między „prawdziwą teologią”, opartą na literalnym podejściu do Biblii (biblicyzm) a „teologią upadku”, którą ma reprezentować liberalny protestantyzm. Konflikt ten nie jest nowy. Nie powstał w warunkach globalizacji, rewolucyjnego niemalże rozwoju techniki, ale był już znany przynajmniej od okresu oświecenia.
Pytanie o teologię, o jej miejsce pośród nauk kulturoznawczych, w tym coraz popularniejszej historii i filozofii religii, było przyczyną wielu konfliktów w łonie akademickiej teologii protestanckiej XIX wieku. Spory przybierały niejednokrotnie dramatyczny charakter, doprowadzając np. do tworzenia alternatywnych, tzw. pozytywistycznych (tradycyjnych) fakultetów teologicznych, bądź to katedr różnych dyscyplin teologicznych, jak to miało np. miejsce w Badenii Württembergii pod koniec XIX wieku.
Po szoku pierwszej i drugiej wojny światowej, sukcesie dialektycznej teologii kryzysu (Karl Barth) i ponownym triumfie liberalizujących teologów (Rudolf Bultmann) dyskusje na temat podstawowych prawd wiary, a co za tym idzie, roli teologii w życiu Kościoła nabrały nowego rozmachu, afirmując jednocześnie najnowsze zdobycze interdyscyplinarne, bez których nowoczesna teologia dłużej obejść się nie umiała. Wspomnieć tu należy nie tylko filozofię egzystencjalną i hermeneutykę (E. Husserl, M. Heidegger, H. G. Gadamer), ale również wątki psychologiczne (S. Freud) i socjologiczne (E. Durkheim). Po okresie potężnych programów teologicznych, lawinowo formułowanych traktatów polemicznych zaczęto sukcesywnie porządkować „pole bitwy”, co w dużej mierze oznaczać musiało nie tylko negatywną weryfikację prezentowanych opinii, lecz także mniej lub bardziej uświadomiony proces interdyscyplinarnej afirmacji.
W świetle powyższego teologiczny dorobek ks. prof. Paula Tillicha, jednego z najwybitniejszych teologów luterańskich XX wieku, jest interesującą refleksją nad rolą teologii w życiu Kościoła. Nie da się oczywiście podważyć faktu, iż Tillichowskie ujęcie teologii jest nieodłączną częścią jego „systemu”, niewątpliwie mocno zakorzenionego w ewangelickiej tradycji teologicznej, jednakowoż z punktu widzenia szeroko rozumianej teologii duchowości, zakładającej nieodzowny element refleksji ekumenicznej, myśl Tillicha warta jest głębszej analizy.
Powyższe skłania do wypowiadanej coraz częściej refleksji, czy na początku XXI wieku można mówić jeszcze o konfesyjnych, samowystarczalnych obozach teologicznych? Czy nie należałoby raczej mówić o teologii ekumenicznej, która świadoma swego wewnętrznego zróżnicowania ma odwagę do przepowiadania jedności, mimo wciąż istniejących niezgodności. Jeśli tak, to jaką funkcję pełnią poszczególne tradycje teologiczne, w tym samo rozumienie teologii, dialog ekumeniczny i międzyreligijny, oraz fenomen wyznaniowości? Poniższy tekst jako skromny zarys myśli Tillicha jest zaproszeniem do dyskusji i teologicznej refleksji.
Teologia Systematyczna
Źródłem i podstawą poniższych wywodów jest główne dzieło Paula Tillicha, a więc trzytomowa „Teologia Systematyczna” (TS) napisana na początku lat 50-tych w USA, gdzie Tillich przebywał na emigracji od momentu przejęcia władzy przez narodowych socjalistów w Niemczech. W przedmowie do pierwszej części TS Tillich stwierdza, iż jego dzieło nie identyfikuje się ani z teologiczną ortodoksją europejską, ani z fundamentalizmem wpływowych ruchów protestanckich w USA. Praca Paula Tillicha pełna jest uwag do kondycji współczesnego chrześcijaństwa, a przede wszystkim silnie zróżnicowanych perspektyw teologicznych. Nie sposób jednak nie zauważyć, że Tillich nieustannie czerpie z bogatego dziedzictwa „starej teologii”, odwołując się wielokrotnie nie tylko do klasyków Reformacji, lecz także do teologów okresu patrystycznego i scholastyków. Analityczny zarys pojęcia teologii, a więc tematu niniejszego opracowania, znajduje się na początku pierwszego tomu TS.
Teologia i Kościół zwiastowania
Ewangelia to Dobra Nowina, która przychodzi na świat w Osobie Jezusa jako Chrystusa. Zadaniem teologii jest odpowiednie umiejscowienie przesłania Ewangelii w kontekście ludzkiego doświadczenia oraz wspólnocie wiary, jaką jest Kościół. Teologia jest zatem funkcją Kościoła Powszechnego i musi odpowiadać jego potrzebom głoszenia Ewangelii. Powyższe oznacza, iż teologia, stojąca w służbie całego Kościoła (ancilla Ecclesiae) powinna nie tylko głosić prawdę Ewangelii, ale musi tę właśnie prawdę na nowo objaśniać w zmieniających się uwarunkowaniach rzeczywistości.
Tillich stwierdza, że teologia stoi w nieustannym napięciu między dwoma biegunami wiecznej prawdy, fundamentu swego istnienia, oraz konkretnej rzeczywistości czasowo-przestrzennej, zakładającej całe bogactwo i skomplikowanie żywej historii.
W momencie, gdy jakakolwiek teologia zapomina o jednym ze wspomnianych wymiarów swego istnienia, to wówczas ulega destrukcyjnemu procesowi, w którym zostaje zredukowana albo do systemu wierzeń, zbioru uwarunkowanych czasowo sformułowań oderwanych od dynamiki życia (fundamentalizm biblijny), albo do kodeksu uniwersalnych nakazów etycznych, uniwersalnego rozmycia, w którym blask prawdy zastąpiony zostaje bezkształtnym przekazem kulturowym.
Teologia apologetyczna
Teologia apologetyczna to teologia odpowiadająca. Paul Tillich zwraca uwagę na pierwotne znaczenie apologii, wskazując jednocześnie na współcześnie negatywne rozumienie apologii. Dla Kościoła pierwszych wieków apologia była niezbędnym instrumentem świadectwa wobec pogan, a przede wszystkim wobec sekt i większych grup religijnych (gnostycy), zagrażających jedności wiary całego Kościoła Powszechnego.
W miarę upływu czasu teologia apologetyczna przestała być teologią świadectwa i przerodziła się w mniej lub bardziej przekonywujący mechanizm obronny, który uruchamiano wtedy, gdy poznanie naukowo-historyczne odkrywały luki w kościelnym postrzeganiu Boga oraz otaczającego nas świata. Każde odkrycie prowadziło do opuszczenia przez teologię kolejnych punktów oporu i konieczności przyznania się do błędu w mniej lub bardziej spektakularny sposób. Tym samym uległo znacznej relatywizacji poczucie siły Kościoła instytucjonalnego, który stopniowo tracił kontrolę nad rządem dusz.
Wojny podjazdowe między apologetyką a rozwijającymi się naukami spowodowały znaczny spadek prestiżu teologii apologetycznej, która dla wielu stała się bastionem sterylnej ortodoksji poza granicami rzeczywistego doświadczenia wiary.
Koło teologiczne i metoda korelacji
Analizując metodykę pracy teologicznej Tillich mówi o teologii empiryczno-indukcyjnej oraz metafizyczno-dedukcyjnej. O ile pierwsza bazuje na empirycznym poznaniu, dociekaniu prawdy na podstawie dostępnych metod poznawczych, o tyle druga opiera się na zasadach klasycznego idealizmu, który poprzez racjonalną formę wyrazu opisuje to, co człowieka bezwarunkowo dotyczy. [1]
Zarówno teologiczne wyobrażenia idealistów jak i naturalistów (postrzeganie empiryczne) ugruntowane są w „mistycznym a priori”, w poznaniu czegoś, co przekracza przepaść między subiektywizmem i obiektywizmem. Tillich stwierdza, że w przypadku obydwu „teologii” poznanie takie jest możliwe, ponieważ od początku było obecne. Należy jednak podkreślić, że nie chodzi o błędne koło (circulus vitiosus), ale o „naturalne rozumienie”, ponieważ każda intelektualna afirmacja rzeczywistości posiada charakter cyrkularny.
Koło poznania jest realną interakcją idei, przekraczaniem przejściowych form i stwarzaniem nowych w nieustannym kole pytań i odpowiedzi. Mechanizm ten dotyczy teologów oraz filozofów, a konkretniej filozofów religii. Jednakże zasięg tego koła u teologa jest i musi być węższy, ponieważ wspomniane już mistyczne a priori teolog uzupełnia o prawdę chrześcijańskiego zwiastowania. O ile filozof religii chce być „ponad” religijnym uwarunkowaniem, działać możliwie abstrakcyjnie (ogólnie), o tyle teolog mimo specyficznego charakteru teologicznego przesłania mówi o powszechnej istotności teologicznych prawd: „Teolog przekracza koło teologiczne z konkretnym przekonaniem. Przekracza je jako członek Kościoła chrześcijańskiego, by spełnić jedną z najważniejszych funkcji Kościoła, mianowicie jego teologicznego samozrozumienia.” [2]
W momencie kiedy teolog decyduje się na świadome wkroczenie w teologiczne koło postawiony jest przed poważnym problemem decyzji egzystencjalnej, którą podejmuje w „sytuacji wiary.” Tillich ostrzega jednak przed nazbyt łatwym definiowaniem powołania teologa, mówiąc, że nikt nie może powiedzieć o sobie, iż stoi w wierze: „Nikt nie może nazwać się teologiem, nawet jeśli powołany jest do tego, by być nauczycielem teologii. Każdy teolog jest równocześnie pochwycony, ale i wyobcowany, stoi zawsze w wierze i wątpliwości, znajduje się wewnątrz i poza kołem teologicznym. Czasami przeważa jedna strona, a czasami druga, i teolog nigdy nie jest pewien, która strona rzeczywiście przeważa (…) człowiek może być teologiem tak długo, o ile uznaje treść teologicznego koła jako to, co go bezwarunkowo dotyczy.” [3]
Pochwycenie, trwanie w kole teologicznym nie jest uzależnione od duchowej, moralnej czy emocjonalnej kondycji teologa, a jedynie od nieuwarunkowania przez Ewangelię.
Tillich zwraca uwagę na historyczno-dogmatyczny kontekst opisanej sytuacji, porównując modele teologii ortodoksyjnej (ortodoksja luterańska) i pietystycznej w odniesieniu do teologii nienarodzonych na nowo (theologia irregenitorum). Pietyści głosili, że bez wiary, decyzji i trwania nie można być teologiem; egzystencja teologiczna została zatem utożsamiona z doświadczeniem nowonarodzenia. Ortodoksi sprzeciwili się temu, wychodząc z założenia, że nikt nie może być pewny swojego nowonarodzenia. Według nich w teologii chodzi o obiektywne treści, które mogą być przyswojone przez każdego poza kołem teologicznym pod warunkiem, że obecne są duchowe podstawy. Dziś, stwierdza Tillich, pietyści i ortodoksi różnej maści stoją naprzeciw krytycznych teologów, posądzanych o brak wiary, a dziedzictwo ortodoksyjnego obiektywizmu zostało przejęte przez teologię empiryczną.
Koło teologiczne posiada swoją metodyczną konkretyzację w ukształtowanym przez Tillicha pojęciu metody korelacji. Przed wyjaśnieniem zasady metody korelacji należy przypomnieć, że dla Tillicha metoda nie jest obojętnym instrumentem bliżej nieokreślonego systemu filozoficznego bądź teologicznego. W ujęciu Autora TS metoda jest elementem rzeczywistości. Jeśli więc każda relacja zakłada partycypację, a metody objaśniania teologicznej troski dotykają niejako meritum dociekań, to muszą one być częścią ogólnego spektrum.
Metoda korelacji jest dla Tillicha niezwykle ważna w uprawianiu teologii systematycznej. Wyjaśnia ona bowiem „treści wiary chrześcijańskiej poprzez egzystencjalne pytanie i teologiczną odpowiedź we wzajemnej zależności.” [4] Metoda korelacji odzwierciedla również relacje między Bogiem a człowiekiem: Bóg odpowiada na pytania człowieka i niejako pod natchnieniem, wrażeniem Bożej odpowiedzi człowiek zadaje kolejne pytanie. Ko-Relacja ta, którą również możemy określić mianem koła sprowadza człowieka do miejsca, w którym nie można oddzielić od siebie pytania i odpowiedzi. Metoda korelacji wyraża więc dynamikę wiary, umożliwiając człowiekowi poznanie samego siebie i swojej sytuacji. W całym tym uwarunkowaniu do głosu dochodzi to, co nas bezwarunkowo dotyczy, a więc Bóg, który jest odpowiedzią na pytanie, które zawarte jest w przemijalności ludzkiej egzystencji.
Formalne kryteria teologii
Przyjęcie mechanizmu koła teologicznego posiada swoje metodyczne konsekwencje. Każda część składowa teologicznego rozumowania wykazuje szczególne właściwości, jednak nie oznacza to, że może istnieć odizolowana od innych elementów teologicznej refleksji. Wszystkie części są ze sobą powiązane i podporządkowane refleksji chrystologicznej. W świetle powyższego należy ukazać formalne kryteria teologiczne, które oddzielone od konkretnych szczegółów systemu teologicznego, wyprowadzone są od całości chrześcijańskiego zwiastowania.
Tillich zauważa, że mimo koniecznego rozróżnienia między formą a treścią, elementy te nie mogą być od siebie oddzielone. Formalne kryteria dociekań teologicznych, które porządkują relację między formą a treścią nie są podstawą wydedukowanego systemu wierzeń, ale pełnią niezmiernie ważną funkcję „metodycznych strażników na granicach teologii.” [4]
Powtarzana formuła o tym, co nas bezwarunkowo dotyczy (das, was uns unbedingt angeht) jest tłumaczeniem największego przykazania: „Pan, nasz Bóg, jest jedynym Bogiem. Będziesz miłował tedy Pana Boga swego, z całego serca swego, z całej duszy swoje i ze wszystkich sił Twoich.” Przykazanie to wyraża najwyższy, totalny i nieuwarunkowany stan egzystencjalnego pochwycenia. To, co nas bezwarunkowo dotyczy jest niezależne od jakichkolwiek, przypadkowych lub powstałych na skutek spekulacji religijnej uwarunkowań: „Żadna część nas samych i naszego świata nie jest przez nie pominięta. Tu nie ma uniku. To, co nas bezwarunkowo dotyczy, nie dopuszcza nawet momentu obojętności i zapomnienia. Jest to stan nieskończonej namiętności.” [5]
Nieuwarunkowanie nie jest „najwyższą rzeczą”, którą człowiek może wypowiedzieć w luźnym, a więc niezobowiązującym obiektywizmie, ale najwyższym oddaniem i poddaniem subiektywizmu. Za Kierkegaardem można zatem stwierdzić, że to, co nieuwarunkowane jest nieskończoną troską, która z nas czyni obiekt, kiedy próbujemy uprzedmiotowić to, co nieuwarunkowane. W świetle powyższego Tillich określa dwa formalne kryteria każdej teologii:
- przedmiotem teologii jest to, co nas bezwarunkowo dotyczy. Tylko takie zdania można określić jako teologiczne, które zajmują się tym, co nas bezwarunkowo dotyczy. Innymi słowy teologia nie może być instrumentem dla próżnej spekulacji o rzeczach, posiadających przemijalny charakter – Tillich mówi, że zadaniem teologii nie jest ferowanie wyroków nt. estetycznej wartości sztuki, o naukowej wartości teorii fizycznych czy też o znaczeniu wydarzeń historycznych. Mówiąc krótko: teolog nie jest rzeczoznawcą w kwestiach o przejściowym znaczeniu w przeciwnym razie teolog popada w idolatrię, która jest podniesienie rangi czegoś, co przemija do rangi czegoś nieprzemijalnego, ostatniego, nieuwarunkowanego.
- To, co nas bezwarunkowo dotyczy jest tym, co decyduje o naszym byciu lub nie-byciu. Tylko te zdania są teologiczne, jeśli zajmują się zagadnieniami, które dotyczą naszego bycia lub nie-bycia. Tak więc nic nie może posiadać dla człowieka większego znaczenia niż to, co jest w stanie zagrozić naszemu istnieniu (Sein) lub je uratować. [6]
Teologia i chrześcijaństwo
Po określeniu kryteriów formalnych teologii Tillich przechodzi w oparciu o nie i zasadę koła teologicznego do pytania o granice i istotę teologii. „Teologia jest metodyczną wykładnią treści wiary chrześcijańskiej.” [7] Czy istnieje zatem teologia poza chrześcijaństwem? Jeśli tak, to czy idea teologii w chrześcijaństwie jest w pełni zrealizowana w teologii chrześcijańskiej? Odpowiedź na to pytanie pozostaje w gestii teologii apologetycznej, która pozostając w teologicznym kole musi wykazać, że tendencje ideowe w innych religiach i kulturach wypełniają się w chrześcijaństwie. Stąd też Tillich przyjmuje w pewnym sensie filozoficzną definicję teologii, wplatając ją w kontekst wydarzenia religii.
„W szerszej perspektywie teologia, logos lub racjonalne słowo w odniesieniu do Boga, jest tak samo wiekowe jak religia. Myślenie przenika wszystkie duchowe działania człowieka. Bez słów, myśli i pojęć człowiek nie byłby duchową istotą. Ma to również szczególne znaczenie w religii, wszechogarniającej funkcji w duchowym życiu człowieka (…) Banicja religii w nieracjonalny róg subiektywnych doświadczeń, celem uwolnienia obszarów myślenia i działania od religijnych wpływów, była wygodnym sposobem uniknięcia konfliktów między religijną tradycją a nowoczesnym myśleniem. Jednakże metoda ta była wyrokiem śmierci dla religii, którego religia nie chciała uznać i uznać nie mogła.” [8] Tillich zauważa, że każdy mit religijny posiada teologiczną myśl. Zarówno kapłańska egzegeza oraz mistyczne spekulacje, przeniknięte medytacyjnym uniesieniem, posiadają teologiczną głębię. To samo dotyczy aspektów metafizycznych w greckiej filozofii antycznej lub też etycznych, prawniczych oraz rytualnych wykładni boskiego prawa, które jest formą teologii na gruncie profetycznego monoteizmu. Te wszystkie kompleksy religijne są teo-logią, logosem o theosie, a więc racjonalną wykładnią religijnej substancji rytów, symboli i mitów.
Chrześcijaństwo nie stanowi tutaj wyjątku, jednakże teologia chrześcijańska wysuwa roszczenie, iż jest tą jedyną, właściwą teologią (die Theologie schlechthin). U podstaw tego przekonania leży wydarzenie inkarnacji Jezusa Chrystusa, objawienie Jezusa jako Chrystusa, wyróżniające teologię chrześcijańską spośród wszystkich innych: „Teologia chrześcijańska otrzymała coś, co jest absolutnie konkretne, a jednocześnie całkowicie uniwersalne.” [9]
Teologia chrześcijańska jest tylko wtedy tą jedyną teologią, o ile istnieje w napięciu między absolutnym wymiarem tego, co konkretne i uniwersalne: „Tylko to, co posiada moc ukazania tego, co partykularne jest absolutnie konkretne. I tylko to, co posiada moc przedstawienia wszystkiego, co abstrakcyjne jest absolutnie uniwersalne. Prowadzi to do punktu, w którym to, co absolutnie konkretne i uniwersalne są identyczne. Jest to punkt, w którym zaczyna się chrześcijańska teologia, punkt, który jest opisywany za pomocą słów ´a logos stał się ciałem´” [10] Prawda o wcieleniu Syna Bożego, teologia Logosa nie jest nauką teologiczną pośród innych, ale jedynym możliwym uzasadnieniem chrześcijańskiej teologii, która rości sobie prawo do bycia tą jedyną teologią. [11]
Teologia i filozofia
Teologia wysuwa bardzo konkretne, absolutne roszczenie poznawcze, które zakłada jasne rozgraniczenie teologii od nauk, a w szczególności od filozofii. Według Paula Tillicha zadaniem filozofii jest stawianie pytania o rzeczywistość jako taką. Filozofia kieruje swoje zainteresowanie do pytań o strukturę bytu. Również teologia zajmuje się struktura bytu, analizując jego kategorie, zasady i pojęcia, jednakże fundamentalna różnica polega na tym, że teologia nie zajmuje się strukturą bytu jako takiego, ale sensem bytu dla nas.
W przeciwieństwie do filozofa teolog nie jest oddalony od obiektu swoich procesów poznawczych, lecz jest przez niego całkowicie pochłonięty. Teolog rozpatruje ów „przedmiot” nie z pozycji zdystansowanego, obiektywnego obserwatora, ale w pełnej namiętności, lęku i miłości. [12] Podstawowym ukierunkowaniem teologa jest powiązanie z treścią, którą wyjaśnia. Dystans byłby w tym kontekście „wyrzeknięciem się prawdziwej istoty przedmiotu poznania”, tak więc teolog jest uwarunkowany przez wiarę. [13]
Odwołując się do nadmienionej inkarnacji Logosa Paul Tillich wyraźnie stwierdza, że źródłem poznawczym jest dla teologa nie logos uniwersalny, ale Logos, który stał się ciałem, tzn. Logos w zamanifestowany w konkretnym wydarzeniu historycznym.
Tillich nie zamyka jednak drogi do kohabitacji między teologiem a filozofem, stwierdzając, że „każdy twórczy filozof jest ukrytym, często nawet wymownym teologiem. Teologiem jest w tym wymiarze, w którym jego egzystencjalna sytuacja i to, co go bezwarunkowo dotyczy, determinują jego filozofię. Teologiem jest w tym wymiarze, w którym jego intuicja uniwersalnego Bożego logosu ukształtowana jest przez partykularną manifestację Logosa” [14], a więc tego Słowa, które ciałem się stało i zamieszkało wśród nas.
Powyższy zarys małego fragmentu z teologicznego dorobku Paula Tillicha ilustruje konflikt, ale i pokrewieństwo między teologią i filozofią, doświadczeniem nieuwarunkowanego Boga w uwarunkowanej egzystencji. Ukazanie całego spektrum myśli Tillicha w odniesieniu do chrystologii i pneumatologii (szczególnie w drugim i trzecim tomie TS) znacznie przekroczyłoby ramy wprowadzającego opracowania. Refleksja nad kryteriami teologii w ogóle, jej „ponadczasowości” i zarazem przemijalności jest nieodłączną częścią, nawet jeśli nie implicite, każdej refleksji religijnej.
Dariusz P. Bruncz
Przypisy:[1] Idealizm, a konkretniej, niemiecki idealizm jest filozofią tego, co Absolutne, wyrażającą się w eksplikacji świadomości absolutnej i immanentnie uwarunkowanej kontekstualności jakichkolwiek procesów myślowych. Zasada absolutnej kontekstualności powiązana z uwydatnioną semantyką wolności oraz nieustannym procesem autorefleksji wiedzy jest charakterystyczną cechą idealizmu niemieckiego. Idealizm nie ucieka więc przed tajemnicą „świętości”, ale w procesie autorefleksji i kontekstualizacji wyraża ją w sformułowaniach, które nie domagają się statusu ostatecznie prawdziwych. Por. Gamm, G: Der Deutsche Idealismus, S. 33 n.[2] Tillich, P.: Systematische Theologie I, S. 17. [3] Tamże, S. 18. [4] Tamże, S. 74. [5] Tamże, S. 19.[6] Tamże. Paul Tillich zwraca uwagę, że słowo dotyczy („angehen”) wskazuje na egzystencjalny charakter religijnego doświadczenia. Według Tillicha człowiek nie może mówić o przedmiocie religii w sposób odpowiedni, nie zaprzeczając mu równocześnie, ponieważ to, co nas bezwarunkowo dotyczy objawia się w stanie nieuwarunkowanego Betroffensein, które można przetłumaczyć jako egzystencjalny kontekst człowieka, który go całkowicie zajmuje. [7] Refleksja Tillicha podkreśla w pewnym pokrewieństwie do dialektycznej teologii K. Bartha, a przede wszystkim myśli Sorena Kierkegaarda ostateczne zaufanie Bogu. O ile Tillich posługuje się nieraz skomplikowanym językiem na pograniczu teologii i filozofii, to w ewangelickiej tradycji kościelnej kwestie zawierzenia Bogu w sposób szczególny wyrażała religijna poezja pieśni kościelnych. W znanej pieśni ewangelickiej autorstwa Ernsta M. Arndta († 1860) czytamy: „Wiem dobrze, w kogo wierzę, wiem, co na wieki trwa, gdy wszystko czas pobierze, rozwieje się jak mgła. Wiem, co zostanie mi, gdy wszystko drży upada, gdy błąd mędrcami włada, a górę biorą źli.” (Pieśń 437; Śpiewnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Warszawa 1964, S. 388)[8] Tillich, P.: Systematische Theologie I , S. 22. [9] Tamże, S. 23. [10] Tamże, S. 24. [11] Tamże. [12] Tamże.[13] Tamże, S. 31. [14] Tamże. [15] Tamże, S. 33 n. Podsumowując wywód, dotyczący relacji między filozofią i teologią chrześcijańską Tillich wyraźnie stwierdza, że chrześcijaństwo nie potrzebuje chrześcijańskiej filozofii w wąskim słowa tego znaczeniu: „Chrześcijańskie roszczenie, iż objawiony konkretnie w Jezusie jako Chrystusie logos jest jednocześnie logosem uniwersalnym, zakłada również inne roszczenie, że zawsze tam gdzie Logos działa, zgodny jest on z przesłaniem chrześcijańskim. Żadna filozofia, która jest posłuszna uniwersalnemu Logosowi, nie może stać w sprzeczności do konkretnego Logosa, które ciałem się stało.” – S. 37.
Tillich, Paul: Systematische Theologie I, 2. Auflage, Stuttgart 1956.