Magazyn

Warownym grodem był nasz Bóg?


Ata­ki ter­ro­ry­stycz­ne na USA 11. wrze­śnia 2001 r. wywo­ła­ły w nie­miec­kim spo­łe­czeń­stwie ogrom­ne poru­sze­nie. Zwo­ła­no uro­czy­ste posie­dze­nie Bun­de­sta­gu, pod­czas któ­re­go kanc­lerz Ger­hard Schröder obie­cy­wał Ame­ry­ka­nom „nie­ogra­ni­czo­ną soli­dar­ność”. Ewan­ge­lic­ki biskup Ber­li­na i Bran­den­bur­gii, ks. Wol­fgang Huber i jego rzym­sko­ka­to­lic­ki kole­ga, kard. Georg Ste­rzin­sky zapro­si­li naj­wyż­sze wła­dze pań­stwo­we i wszyst­kich miesz­kań­ców sto­li­cy na eku­me­nicz­ne nabo­żeń­stwo żałob­ne w rzym­sko­ka­to­lic­kiej kate­drze św. Jadwi­gi. Pań­stwo­wa tele­wi­zja trans­mi­to­wa­ła uro­czy­stość na żywo, poka­zu­jąc modli­tew­ne sku­pie­nie poli­ty­ków nie­miec­kich oraz innych, mniej pro­mi­nent­nych uczest­ni­ków nabo­żeń­stwa.


Podob­nie po bru­tal­nym akcie ter­ro­ru w gim­na­zjum w Erfur­cie miesz­kań­cy mia­sta zebra­li się przed kate­drą, by wyra­zić swój ból i współ­czu­cie wobec dotknię­tych tra­ge­dią. Na eku­me­nicz­ne nabo­żeń­stwo żałob­ne w cen­trum sta­rów­ki sta­wi­ły się wła­dze pań­stwo­we, lokal­ne oraz sami miesz­kań­cy, pośród któ­rych jedy­nie 30% przy­zna­je się do wia­ry chrze­ści­jań­skiej. Jaka jest więc rola dwóch naj­więk­szych Kościo­łów w spo­łe­czeń­stwie nie­miec­kim?


Mniej­szość chrze­ści­jań­ska?


Od koń­ca dru­giej woj­ny świa­to­wej Ewan­ge­lic­ki Kościół Nie­miec (EKD) oraz Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki w Niem­czech stra­ci­ły ponad poło­wę wier­nych. Szcze­gól­nie ewan­ge­lic­kie Kościo­ły kra­jo­we odno­to­wu­ją dra­ma­tycz­ny spa­dek człon­ków. Powo­dem takiej sytu­acji jest m.in. postę­pu­ją­cy pro­ces seku­la­ry­za­cji, uwa­run­ko­wa­nia histo­rycz­ne oraz przy­czy­ny natu­ry eko­no­micz­nej zwią­za­ne z podat­kiem kościel­nym, któ­ry w obec­nej sytu­acji gospo­dar­czej Nie­miec dla nie­któ­rych sta­je się zbęd­nym luk­su­sem.


Po zakoń­cze­niu woj­ny we wschod­niej czę­ści kra­ju aż 82% Niem­ców nale­ża­ło do EKD. Przez dłu­go­trwa­ły pro­gram ate­iza­cji (prze­śla­do­wa­nie chrze­ści­jan, pro­pa­gan­da, inwi­gi­la­cja Kościo­ła) wschod­nio­nie­miec­kie­go spo­łe­czeń­stwa pro­wa­dzo­ny przez służ­by NRD człon­ka­mi EKD jest obec­nie tyl­ko ok. 30 proc. Niem­ców ze wschod­nich lan­dów. Mimo iż na zacho­dzie kra­ju sytu­acja przed­sta­wia się nie­co opty­mi­stycz­niej, to jed­nak pro­ble­my z pusty­mi kościo­ła­mi mają tak­że zachod­nie lan­dy. W lep­szej sytu­acji znaj­du­je się Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki, jed­nak­że fala wystą­pień nie omi­nę­ła tak­że wspól­no­ty kato­lic­kiej.


Przed zjed­no­cze­niem Nie­miec w 1990 roku kościo­ły, szcze­gól­nie ewan­ge­lic­kie, były schro­nie­niem dla wie­lu dysy­den­tów poli­tycz­nych, miej­scem spo­tkań upa­da­ją­ce­go reżi­mu i nowej eli­ty poli­tycz­nej. Wszyst­kie demon­stra­cje zaczy­na­ły się i koń­czy­ły przed kościo­ła­mi. Orga­ni­zo­wa­no nabo­żeń­stwa w inten­cji poko­ju i zjed­no­cze­nia naro­du, na któ­re przy­cho­dzi­li tak­że nie­wie­rzą­cy jak to było w lute­rań­skim koście­le św. Miko­ła­ja w Lip­sku. Wie­lu duchow­nych mia­ło nadzie­ję, że kościo­ły pozo­sta­ną peł­ne, jed­nak­że po upad­ku muru ber­liń­skie­go nadzie­je te oka­za­ły się płon­ne. Mała część wpraw­dzie zosta­ła w Koście­le, lecz zde­cy­do­wa­na więk­szość wybra­ła reli­gię kon­sump­cji i postę­pu gospo­dar­cze­go, zapo­mi­na­jąc z dnia na dzień o Koście­le.


Niem­cy wystę­pu­ją z Kościo­ła ponie­waż nie iden­ty­fi­ku­ją się z chrze­ści­jań­skim naucza­niem. Trój­ca Św., naro­dze­nie Jezu­sa z Marii Dzie­wi­cy czy też krwa­wa śmierć Chry­stu­sa na krzy­żu dla spo­rej czę­ści nie­miec­kie­go spo­łe­czeń­stwa są nie­zro­zu­mia­ły­mi relik­ta­mi prze­szło­ści, sofi­stycz­ny­mi spe­ku­la­cja­mi teo­lo­gów i gor­szą­cy­mi legen­da­mi, nie pasu­ją­cy­mi do nowo­cze­sne­go, tj. oświe­co­ne­go spo­łe­czeń­stwa. Nie ozna­cza to, że Niem­cy maso­wo sta­ją się ate­ista­mi.


Rynek reli­gij­nych roz­ma­ito­ści kwit­nie: ezo­te­ry­ka, reli­gie dale­kie­go wscho­du czy licz­ne sek­ty chrze­ści­jań­skie roz­wi­ja­ją się w impo­nu­ją­cym tem­pie. Więk­szość chrze­ści­jan nie przyj­mu­je ofi­cjal­ne­go naucza­nia Kościo­łów, stwa­rza­jąc na wła­sny uży­tek sank­tu­arium pry­wat­nej reli­gij­no­ści, w któ­rej o praw­dzi­wo­ści kościel­nych dogma­tów nie decy­du­ją duchow­ni, teo­lo­gicz­na tra­dy­cja, ale poje­dyn­czy czło­wiek. Reli­gij­ny syn­kre­tyzm sta­je się zatem nowym panu­ją­cym wyzna­niem obok eks­pan­syw­ne­go isla­mu. Nie­któ­rzy komen­ta­to­rzy życia reli­gij­ne­go w Niem­czech zauwa­ża­ją, że jeśli sytu­acja Kościo­łów się nie zmie­ni to za 15 lat w samym Ber­li­nie ponad 50 proc. miesz­kań­ców wyzna­wać będzie islam.


Sta­ra cio­cia na przy­ję­ciu


Wie­lu Niem­ców trak­tu­je Kościół niczym sta­rą i nie­re­for­mo­wal­ną cio­cię z pro­win­cji, któ­ra pod­czas zjaz­du rodzin­ne­go pró­bu­je w natręt­ny, a do tego nud­ny spo­sób narzu­cić prze­strze­ga­nie war­to­ści i oby­cza­jów, w któ­re nikt już nie wie­rzy. Prze­ko­na­nie to odno­si się w rów­nym stop­niu do obu Kościo­łów, cho­ciaż Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki ze wzglę­du na swo­ją spe­cy­fi­kę wysta­wio­ny jest na ostrzej­szą kry­ty­kę.



Jed­nym z głów­nych powo­dów wystą­pień z Kościo­ła Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go jest sta­now­czy sprze­ciw wobec papie­skie­go naucza­nia o abor­cji, euta­na­zji czy środ­kach anty­kon­cep­cyj­nych. Papież Woj­ty­ła, jak wie­lu Niem­ców nazy­wa Jana Paw­ła II., dla wie­lu jest sym­bo­lem nie­prze­jed­na­nej krót­ko­wzrocz­no­ści i reli­gij­ne­go pro­win­cjo­na­li­zmu.



Zna­ne były spo­ry mię­dzy nie­miec­kim epi­sko­pa­tem a papie­żem, któ­re wywo­ła­ły poważ­ny kry­zys w nie­miec­kim Koście­le Rzym­sko­ka­to­lic­kim. Zgod­nie z nie­miec­kim pra­wem usu­nię­cia cią­ży moż­na doko­nać po uzy­ska­niu odpo­wied­nie­go świa­dec­twa od kościel­nych i świec­kich porad­ni abor­cyj­nych. Jan Paweł II jak i kon­ser­wa­tyw­na część nie­miec­kich bisku­pów żąda­li wystą­pie­nia Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go z porad­nic­twa abor­cyj­ne­go.



Nie­ży­ją­cy już biskup Ful­dy Johan­nes Dyba nazy­wał dzia­łal­ność porad­ni udzie­la­niem „licen­cji na zabi­ja­nie.” Kon­flikt pró­bo­wa­no zaże­gnać kom­pro­mi­sem, pole­ga­ją­cym na dopi­sa­niu do świa­dectw adno­ta­cji, iż doku­ment ten nie może być pod­sta­wą do doko­na­nia abor­cji. Eks­pe­ry­ment się nie udał. Po nie­uda­nych roko­wa­niach z Waty­ka­nem bisku­pi nie­miec­cy z wyjąt­kiem bisku­pa die­ce­zji Lim­burg pod­po­rząd­ko­wa­li się żąda­niu papie­ża.



Nie­miec­cy bisku­pi kato­lic­cy zna­ni są ze swych kon­tro­wer­syj­nych poglą­dów. Z jed­nej stro­ny ist­nie­je sil­na „frak­cja” kon­ser­wa­tyw­nych hie­rar­chów z arcy­bi­sku­pem Kolo­nii, kard. Johan­ne­sem Meis­sne­rem na cze­le, a z dru­giej zna­czą­ca gru­pa bisku­pów, okre­śla­nych mia­nem libe­ral­nych. Wiel­ką burzę wywo­ła­ła przed kil­ko­ma laty wypo­wiedź bisku­pa Mogun­cji i prze­wod­ni­czą­ce­go Kon­fe­ren­cji Bisku­pów Nie­miec­kich, ks. kard. Kar­la Leh­man­na, któ­ry stwier­dził, iż wyobra­żał­by sobie abdy­ka­cję obec­ne­go papie­ża z powo­du złe­go sta­nu zdro­wia. Kon­ser­wa­tyw­ne i fun­da­men­ta­li­stycz­ne śro­do­wi­ska w Niem­czech i poza nimi oskar­ża­ły bisku­pa o zdra­dę i pró­bę desta­bi­li­zo­wa­nia sytu­acji w Koście­le.



Nie zmie­nia to jed­nak fak­tu, iż wie­lu Niem­ców, w tym zde­cy­do­wa­na część epi­sko­pa­tu i duchow­nych z uzna­niem odno­si się do pon­ty­fi­ka­tu Papie­ża Pola­ka. Kato­li­cy nie­miec­cy doce­nia­ją zaan­ga­żo­wa­nie papie­ża w świa­to­wy pokój i wystę­po­wa­nie w obro­nie naj­słab­szych. Mimo to Kościół stop­nio­wo tra­ci wpływ na kato­lic­ką część spo­łe­czeń­stwa, szcze­gól­nie jeśli temat roz­mów prze­cho­dzi na zagad­nie­nia reli­gij­ne i etycz­no-moral­ne.



Na nie­miec­kim ryn­ku wydaw­ni­czym ist­nie­je bar­dzo wie­le publi­ka­cji reli­gij­nych opra­co­wa­nych przez libe­ral­nych teo­lo­gów kato­lic­kich. Więk­szość jak prof. Uta Ran­ke-Heine­mann (cór­ka byłe­go pre­zy­den­ta RFN Gusta­va Heine­man­na) utra­ci­ła kano­nicz­ną misję naucza­nia i na pery­fe­riach życia kościel­ne­go gło­si wła­sną wizję chrze­ści­jań­stwa przy­szło­ści, w któ­rym „mity” i „prze­kła­ma­nia” teo­lo­gów wyrzu­ca­ne są na śmiet­nik histo­rii Kościo­ła.



Tymi mita­mi i prze­kła­ma­nia­mi są bar­dzo czę­sto fun­da­men­ty wia­ry chrze­ści­jań­skiej, pod­wa­ża­ne na pod­sta­wie libe­ral­nej egze­ge­zy biblij­nej i naj­now­szych odkryć arche­olo­gicz­nych. Rów­nież w Koście­le ewan­ge­lic­kim nie bra­ku­je „nowo­cze­snych” teo­lo­gów popie­ra­ją­cych total­ną prze­bu­do­wę chrze­ści­jań­skie­go naucza­nia, któ­re po tak zwa­nej demi­to­lo­gi­za­cji przy­bie­ra for­mę sys­te­mu etycz­nych prze­ko­nań i oczysz­czo­nych, zdro­wo­roz­sąd­ko­wych prze­ko­nań, dają­cych się zaak­cep­to­wać przez zdro­wy roz­są­dek. W oby­dwu Kościo­łach ist­nie­ją ten­den­cje zarów­no o cha­rak­te­rze fun­da­men­ta­li­stycz­nym oraz skraj­nie libe­ral­nym, któ­re zwal­cza­ją się nawza­jem i oskar­ża­jąc się oka­zjo­nal­nie o zdra­dę wia­ry.


Opo­zy­cja kościel­na


Cen­tral­ny Komi­tet Kato­li­ków Nie­miec­kich (ZDK) będą­cy naj­wyż­szą świec­ką repre­zen­ta­cją laika­tu w nie­miec­kim Koście­le Rzym­sko­ka­to­lic­kim ści­śle współ­pra­cu­je z hie­rar­chią kościel­ną, jed­nak­że rów­nież i tam coraz bar­dziej sły­chać żąda­nia refor­my Kościo­ła. Pod­czas spo­ru o porad­nie abor­cyj­ne ZDK wezwał bisku­pów nie­miec­kich do sprze­ci­wie­nia się papie­żo­wi. Kie­dy jed­nak Waty­kan wygrał bitwę ZDK przy wspar­ciu pań­stwa i lan­dów otwo­rzył wła­sne porad­nie dla kobiet, nie­za­leż­ne od ofi­cjal­nych struk­tur Kościo­ła Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go.



Obok ZDK dzia­ła­ją inne orga­ni­za­cje świec­kich kato­li­ków jak np. „My jeste­śmy Kościo­łem” oraz „Kościół od dołu”, któ­re w swo­ich żąda­niach idą znacz­nie dalej niż ZDK, sta­wia­jąc się nie­kie­dy poza ofi­cjal­nym naucza­niem Kościo­ła. Naj­więk­sze emo­cje wzbu­dza­ją postu­la­ty dopusz­cze­nia kobiet do świę­ceń kapłań­skich, znie­sie­nie celi­ba­tu i refor­ma struk­tur zarzą­dza­nia Kościo­łem na bar­dziej demo­kra­tycz­ne, przy­ja­zne dla laika­tu. Mimo sta­now­cze­go sprze­ci­wu Kościo­ła Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go wobec świę­ceń kapłań­skich dla kobiet współ­pra­ca lokal­na mię­dzy kato­lic­ki­mi pro­bosz­cza­mi a ewan­ge­lic­ki­mi pastor­ka­mi wypa­da bar­dzo dobrze. Niko­go też nie dzi­wią wspól­ne wystą­pie­nia, nabo­żeń­stwa i bli­ska koope­ra­cja mię­dzy kato­lic­ki­mi bisku­pa­mi a ich kole­żan­ka­mi w urzę­dzie. Obec­nie w Niem­czech są trzy kobie­ty na urzę­dzie bisku­pim (Ham­burg, Lube­ka, Han­no­ver) oraz kil­ka na sta­no­wi­sku regio­nal­nych bisku­pów (Mona­chium).



Ostat­nio dwie bun­tow­ni­cze orga­ni­za­cje „My jeste­śmy Kościo­łem” i „Kościół od dołu” wspól­nie z para­fią ewan­ge­lic­ką w ber­liń­skiej dziel­ni­cy Pren­zlau­er Berg noszą się z pla­nem zor­ga­ni­zo­wa­nia dwóch nabo­żeństw eku­me­nicz­nych według dwóch obrząd­ków, pod­czas któ­rych kato­li­cy i ewan­ge­li­cy mie­li­by wspól­nie przy­stą­pić do sakra­men­tu Komu­nii Św. Kon­tro­wer­syj­ne nabo­żeń­stwo mia­ło­by się odbyć na prze­ło­mie maja i czerw­ca br. w ramach pierw­szych Eku­me­nicz­nych Dni Kościo­ła orga­ni­zo­wa­nych pod patro­na­tem Kościo­ła Ewan­ge­lic­kie­go i Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. O ile ze stro­ny ewan­ge­lic­kiej nie ist­nie­ją teo­lo­gicz­ne prze­ciw­wska­za­nia takiej ini­cja­ty­wy, o tyle przed­sta­wi­cie­le Kościo­ła Kato­lic­kie­go, w tym abp Ber­li­na kar­dy­nał Ste­rzin­sky pod­kre­śla­ją, iż obec­ny stan dia­lo­gu eku­me­nicz­ne­go nie powa­la jesz­cze na wspól­ne przy­stą­pie­nie do Eucha­ry­stii. Jed­no­cze­śnie kard. Ste­rzin­sky zagro­ził duchow­nym kato­lic­kim uczest­ni­czą­cym w tym nabo­żeń­stwem poważ­ny­mi kon­se­kwen­cja­mi, łącz­nie z laicy­za­cją, czy­li prze­nie­sie­niem w stan świec­ki.



Ewan­ge­lic­ki bp Huber zwró­cił się do para­fii na Pren­zlau­er Berg o zanie­cha­nie ini­cja­ty­wy, oba­wia­jąc się pogor­sze­nia dobrych sto­sun­ków mię­dzy dwo­ma kościo­ła­mi. Pro­boszcz para­fii, któ­ry posia­da cał­ko­wi­tą swo­bo­dę admi­ni­stra­cyj­ną wobec swe­go bisku­pa, przy jed­no­gło­śnym popar­ciu rady para­fial­nej zapo­wie­dział, iż nie odstą­pi od pod­ję­tych już raz posta­no­wień.



Nie jest tajem­ni­cą, iż na pozio­mie para­fial­nym gościn­ność eucha­ry­stycz­na mię­dzy kato­li­ka­mi i ewan­ge­li­ka­mi od daw­na jest już prak­ty­ko­wa­na, cza­sa­mi z cichym przy­zwo­le­niem bisku­pów po obu stro­nach eku­me­nicz­ne­go muru. Do takich wspól­nych nabo­żeństw komu­nij­nych docho­dzi nie­raz pod­czas Świę­ta Refor­ma­cji i w dniu św. Mar­ci­na. W Niem­czech zako­rze­nił się już zwy­czaj, że w Świę­to Refor­ma­cji kapłan rzym­sko­ka­to­lic­ki wygła­sza kaza­nie w zbo­rze ewan­ge­lic­kim, a w dzień św. Mar­ci­na (nota bene jest to dzień uro­dzin ks. Mar­ci­na Lutra) pastor czy­ni to samo w para­fii rzym­sko­ka­to­lic­kiej. Wspól­na Eucha­ry­stia pole­ga czę­sto na tym, że duchow­ni, każ­dy „za sie­bie” wypo­wia­da sło­wa usta­no­wie­nia (ver­ba testa­men­ti), a przy dys­try­bu­cji sakra­men­tu pod dwie­ma posta­cia­mi ewan­ge­li­cy pod­cho­dzą do kato­lic­kie­go kapła­na, a kato­li­cy do ewan­ge­lic­kie­go pasto­ra. Oczy­wi­ście nie jest to przy­mus, a poro­zu­mie­nie opar­te na lokal­nej współ­pra­cy eku­me­nicz­nej.



Wyzna­nio­wa iden­ty­fi­ka­cja w Niem­czech coraz bar­dziej postrze­ga­na jest jako relikt woj­ny trzy­dzie­sto­let­niej (1618–1648). Wią­że się to bar­dzo czę­sto z dość sła­bą i powierz­chow­ną wie­dzą reli­gij­ną wie­lu Niem­ców. Docho­dzi nawet do tak absur­dal­nych sytu­acji, że ewan­ge­li­cy wystę­pu­ją z Kościo­ła, moty­wu­jąc swo­ją decy­zję odmien­ny­mi poglą­da­mi do tych pre­zen­to­wa­nych przez… papie­ża! Nie zmie­nia to jed­nak fak­tu, że nie­licz­ne para­fie ewan­ge­lic­kie i rzym­sko­ka­to­lic­kie są nie­zwy­kle zin­te­gro­wa­ny­mi i dyna­micz­nie dzia­ła­ją­cy­mi ośrod­ka­mi życia reli­gij­ne­go.


Ksiądz na bez­ro­bot­nym i kry­zys powo­łań


W mia­rę spad­ku docho­dów z podat­ku kościel­ne­go i zni­ka­ją­cej licz­by wier­nych Kościół Ewan­ge­lic­ki został posta­wio­ny przed nie­zwy­kle trud­nym pro­ble­mem bez­ro­bo­cia wśród duchow­nych. Poszcze­gól­ne para­fie, okrę­gi kościel­ne zmu­szo­ne były do znacz­nej reduk­cji per­so­ne­lu duchow­nych, któ­rych wysy­ła­no na wcze­śniej­sze eme­ry­tu­ry, bez­płat­ne urlo­py lub zatrud­nia­no na pół eta­tu. Zwal­nia­nie urzęd­ni­ków roz­bu­do­wa­nej admi­ni­stra­cji oraz pra­cow­ni­ków socjal­nych z róż­nych gałę­zi spo­łecz­nej dzia­łal­no­ści (domy star­ców, ośrod­ki mło­dzie­żo­we, pro­jek­ty pomo­cy zagra­nicz­nej dla kra­jów roz­wi­ja­ją­cych się i państw tzw. Trze­cie­go Świa­ta itd.) odbi­ło się sze­ro­kim echem w mediach świec­kich i kościel­nych.



Trze­ba pamię­tać, że mimo kło­po­tów finan­so­wych Kościół Ewan­ge­lic­ki i Rzym­sko­ka­to­lic­ki w Niem­czech wciąż są zna­czą­cy­mi pra­co­daw­ca­mi i naj­więk­szy­mi, nie­pań­stwo­wy­mi nośni­ka­mi opie­ki zdro­wot­nej i socjal­nej. Są die­ce­zje i kościo­ły kra­jo­we, któ­rych sytu­acja finan­so­wa jest w dość dobrym sta­nie, ale są rów­nież i takie, któ­re sto­ją przed coraz to nową koniecz­no­ścią rady­kal­ne­go oszczę­dza­nia. I tak np. Ewan­ge­lic­ki Kościół Ber­li­na i Bran­den­bur­gii ma naj­gor­szą sytu­ację eko­no­micz­ną, tak że wie­lu zasta­na­wia się kie­dy ogło­si on ban­kruc­two.



W świe­tle zaist­nia­łej sytu­acji absol­wen­ci fakul­te­tów teo­lo­gii ewan­ge­lic­kiej nie mie­li pra­wie żad­nych per­spek­tyw na pra­cę w Koście­le nawet po ordy­na­cji. Niko­go więc nie dzi­wił ksiądz pra­cu­ją­cy na dru­gą zmia­nę przy kasie w super­mar­ke­cie lub jako spe­cja­li­sta ds. public rela­tions w pry­wat­nej fir­mie ubez­pie­cze­nio­wej. Urzę­dy kościel­ne we współ­pra­cy z pośred­nia­ka­mi opra­co­wa­ły dla absol­wen­tów teo­lo­gii pro­gra­my szko­le­nio­we, prze­kwa­li­fi­ko­wu­ją­ce nie­do­szłych księ­ży na inne zawo­dy. Bar­dziej zde­ter­mi­no­wa­ni kan­dy­da­ci na duchow­nych musie­li i nadal muszą przejść w wie­lu kościo­łach kra­jo­wych skom­pli­ko­wa­ny pro­ces rekru­ta­cji, pole­ga­ją­cy na wie­lo­eta­po­wej wery­fi­ka­cji umie­jęt­no­ści dusz­pa­ster­skich.



Trud­na sytu­acja Kościo­ła, brak per­spek­tyw na zatrud­nie­nie spo­wo­do­wa­ły, iż od począt­ku lat 90-tych licz­ba stu­den­tów teo­lo­gii ewan­ge­lic­kiej dra­stycz­nie spa­dła. Śred­nia wie­ko­wa kadry duchow­nej jest wyso­ka i już dziś wie­lu bisku­pów zasta­na­wia się nad przy­szło­ścią pod­le­głych im para­fii. Poja­wił się zatem pro­blem para­dok­sal­nie inny.



Przed kil­ko­ma mie­sią­ca­mi lute­rań­ska biskup Ham­bur­ga ks. Maria Jep­sen powie­dzia­ła, iż za pięć lat będzie mieć pro­ble­my z obsa­dze­niem ponad poło­wę w swo­jej die­ce­zji. Podob­ne oba­wy mają inne kościo­ły kra­jo­we jak np. liczeb­no­ścio­wo naj­więk­szy Ewan­ge­lic­ko-Lute­rań­ski Kościół Han­no­ve­ru (ELKH), na cze­le któ­re­go stoi od kil­ku lat pani biskup Mar­got Käßmann. Z całe­go obsza­ru ELKH w zeszłym roku na stu­dia teo­lo­gicz­ne poszło zale­d­wie 17 matu­rzy­stów, przy czym oczy­wi­ste jest, iż nie każ­dy dotrwa do koń­ca stu­diów (mini­mum pięć lat stu­diów plus trzy lata wika­ria­tu przed ordy­na­cją) oraz, że część zamie­rza zdo­być zawód nauczy­cie­la reli­gii. W zeszłym roku na Uni­wer­sy­te­cie w Erlan­gen na pierw­szy semestr teo­lo­gii ewan­ge­lic­kiej zapi­sał się tyl­ko jeden stu­dent. Przy­kła­dów moż­na mno­żyć, a zatem nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, iż w cią­gu 5 lat w Koście­le ewan­ge­lic­kim, po okre­sie nad­mia­ru duchow­nych, nastą­pi praw­dzi­wa klę­ska uro­dza­ju.



Rów­nież Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki bory­ka się z poważ­ny­mi trud­no­ścia­mi kadro­wy­mi. W każ­dej nie­miec­kiej die­ce­zji pra­cu­ją księ­ża z Euro­py Środ­ko­wo-Wschod­niej (naj­wię­cej z Pol­ski), Wiet­na­mu czy Indii. W samej die­ce­zji Eich­stätt, na cze­le któ­rej stoi pocho­dzą­cy ze Ślą­ska ks. biskup Wal­ter Mixa, peł­nią­cy rów­no­cze­śnie funk­cję bisku­pa polo­we­go Bun­de­sweh­ry, pra­cu­je oko­ło 30 duchow­nych z Pol­ski. Naj­gor­szą sytu­ację mają jed­nak die­ce­zje wschod­nio­nie­miec­kie. Podob­ne zmar­twie­nia posia­da­ją rów­nież Kościo­ły rzym­sko­ka­to­lic­kie w całej Euro­pie. Pol­ska jest naj­więk­szym „eks­por­te­rem” duchow­nych w Euro­pie. Co trze­ci ksiądz kato­lic­ki w Euro­pie jest oby­wa­te­lem Pol­ski, a zwierzch­ni­ka­mi kato­li­ków w lute­rań­skiej Danii i Fin­lan­dii czy pra­wo­sław­nej Rosji są bisku­pi, legi­ty­mu­ją­cy się pol­skim pasz­por­tem. O ile Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki ze wzglę­du na swo­ją wiel­kość może liczyć na wspar­cie Pol­ski czy innych kra­jów, któ­re mają nad­miar powo­łań, to Kościół Ewan­ge­lic­ki nie ma za bar­dzo kogo popro­sić o pomoc. Lute­rań­ska Szwe­cja oraz Nor­we­gia już dziś spro­wa­dza­ją pasto­rów z Danii.


Język reli­gii


Aby dotrzeć do serc Niem­ców Kościo­ły podej­mu­ją licz­ne pró­by przed­sta­wie­nia prze­sła­nia Ewan­ge­lii w jak naj­bar­dziej zro­zu­mia­łym dla współ­cze­sno­ści języ­ku. Oby­dwa Kościo­ły zatrud­ni­ły w tym celu spe­cja­li­stów od mar­ke­tin­gu, któ­rzy nie tyl­ko poma­ga­ją upo­rząd­ko­wać kościel­ne finan­se, wspie­ra­jąc przed­się­bior­cze gospo­da­ro­wa­nie środ­ka­mi finan­so­wy­mi, nie­ru­cho­mo­ścia­mi i wydaj­ne wyko­rzy­sta­nie per­so­ne­lu, ale pod­su­wa­ją kościel­nym gre­miom pomy­sły na lep­szy design reli­gij­ne­go prze­sła­nia. Wie­lu się obu­rza, wie­lu w bez­kry­tycz­nym zachwy­cie przyj­mu­je zale­ce­nia spe­cja­li­stów od rekla­my. Szcze­gól­nie w okre­sie świą­tecz­nym Kościo­ły star­tu­ją kam­pa­nię infor­ma­cyj­ną w mediach i poprzez rekla­my ulicz­ne, któ­re mają przy­po­mi­nać o pier­wot­nym zna­cze­niu Wiel­ka­no­cy czy Boże­go Naro­dze­nia.



Cho­ciaż tyl­ko 20% miesz­kań­ców Bran­den­bur­gii, nie­gdyś twier­dzy ewan­ge­li­cy­zmu, przy­zna­je się do chrze­ści­jań­stwa, to prak­tycz­nie nie­zna­ne w kato­lic­kiej Pol­sce Świę­to Wnie­bo­wstą­pie­nia Pań­skie­go czy Świę­to Zesła­nia Ducha Św. (Zie­lo­ne Świąt­ki) są dnia­mi usta­wo­wo wol­ny­mi od pra­cy, któ­re prze­zna­cza się na wypo­czy­nek lub na dys­pu­ty z czo­ło­wy­mi poli­ty­ka­mi w namio­tach z piwem.



Nakre­ślo­ny kra­jo­braz w mniej­szym lub więk­szym stop­niu doty­czy całe­go spo­łe­czeń­stwa, któ­re od dzie­się­cio­le­ci prze­ży­wa zna­czą­ce prze­obra­że­nia kul­tu­ro­we, któ­re w kato­lic­kiej Pol­sce ze wzglę­du na izo­la­cję poli­tycz­ną w okre­sie tzw. real­ne­go socja­li­zmu nie były moż­li­we. Czy sytu­acja zmie­ni się po przy­stą­pie­niu Pol­ski do Unii Euro­pej­skiej? Raczej nie, ponie­waż zmia­ny zacho­dzą­ce w spo­łe­czeń­stwie nie­miec­kim wyni­ka­ją z daw­ne­go, histo­rycz­ne­go uwa­run­ko­wa­nia ojczy­zny Refor­ma­cji.



Mimo iż seku­la­ry­za­cja postę­pu­je, to teo­lo­go­wie nie­miec­cy z obu Kościo­łów są świa­to­wy­mi auto­ry­te­ta­mi w dzie­dzi­nie teo­lo­gii i to nie tyl­ko tej bun­tow­ni­czej. W spo­łe­czeń­stwie zagro­żo­nym przez róż­ne­go rodza­ju pato­lo­gie, agre­syw­ne ruchy reli­gij­ne (sek­ty) Kościo­ły nadal widzia­ne są jako nie­zbęd­ni akto­rzy życia spo­łecz­ne­go. Kościel­ne porad­nic­twa, zaj­mu­ją­ce się nowy­mi rucha­mi reli­gij­ny­mi są naj­bar­dziej pro­fe­sjo­nal­ny­mi insty­tu­cja­mi, do któ­rych zgła­sza­ją się rodzi­ce, któ­rych dzie­ci zosta­li poszko­do­wa­ni lub są prze­trzy­my­wa­ni przez sek­ty. W minio­nym roku Zjed­no­czo­ny Kościół Ewan­ge­lic­ko-Lute­rań­ski w Niem­czech opu­bli­ko­wał ósme już wyda­nie pod­ręcz­ni­ka o nowych ruchach reli­gij­nych, liczą­cy ponad 1500 stron!


Ewan­ge­lic­ka Dia­ko­nia czy kato­lic­ki Cari­tas prze­ję­ły od pań­stwa obo­wiąz­ki socjal­ne wobec spo­łe­czeń­stwa, stwa­rza­jąc sieć facho­wych pla­có­wek służ­by zdro­wia. To samo doty­czy przed­szko­li wyzna­nio­wych, cie­szą­cych się opi­nią naj­lep­szych, i szkół róż­ne­go szcze­bla. Wie­lu duchow­nych oba­wia się, że spo­łe­czeń­stwo zre­du­ku­je Kościół do urzę­du usług zdro­wot­nych, ślub­nych i pogrze­bo­wych, choć nawet i w kwe­stii pochów­ku Kościo­ły stra­ci­ły swój mono­pol.


Andrea Boc­cel­li i Celin Dion nad gro­bem


Mimo niskiej fre­kwen­cji na nie­dziel­nych nabo­żeń­stwach wie­lu Niem­ców przez dłu­gi czas pod­kre­śla­ło rolę Kościo­ła jako istot­ne­go uczest­ni­ka rodzin­nych wyda­rzeń, nawet jeśli nie przy­pi­sy­wa­no im reli­gij­ne­go zna­cze­nia: chrzty, kościel­ne ślu­by i pogrze­by były nie­jed­no­krot­nie powo­dem ponow­ne­go wstą­pie­nia do Kościo­ła. Wie­lu po wyko­na­niu „usłu­gi” ponow­nie rezy­gno­wa­ło z człon­ko­stwa w Koście­le, co moż­na uczy­nić poprzez wypeł­nie­nie odpo­wied­niej dekla­ra­cji dostęp­nej w każ­dym lokal­nym Urzę­dzie Skar­bo­wym. Uro­czy­sto­ści pogrze­bo­we z uczest­nic­twem duchow­ne­go nie są jed­nak tak oczy­wi­ste jak kie­dyś.



Nie­miec­ka pra­sa regu­lar­nie dono­si o popu­lar­no­ści gro­bo­wych kazno­dziei świec­kich, któ­rzy za sto­sow­ną opła­tą pro­wa­dzą uro­czy­stość pogrze­bo­wą w odpo­wied­niej sce­no­gra­fii oraz przy dźwię­kach sen­ty­men­tal­nych hitów w wyko­na­niu Andrea Boc­cel­li czy Celin Dion. Mów­cy pogrze­bo­wi, rekru­tu­ją­cy się z tzw. Towa­rzystw Wspie­ra­nia Świec­kiej Kul­tu­ry oraz byli duchow­ni, odwie­dza­ją rodzi­ny zmar­łych, oglą­da­ją albu­my ze zdję­cia­mi, wysłu­chu­ją wzru­sza­ją­cych histo­ry­jek z życia nie­bosz­czy­ka i przy uży­ciu róż­nych form reto­rycz­nych przy­go­to­wu­ją świec­kie mowy poże­gnal­ne, w któ­rych nie ma ani sło­wa o Bogu, zmar­twych­wsta­niu czy życiu wiecz­nym. W zamian moż­na usły­szeć poetyc­kie, nie­raz hagio­gra­ficz­ne opi­sy życia zmar­łych, zapew­nie­nia o wiecz­nej pamię­ci przy­ja­ciół i (a)gnostyczne idee zjed­no­cze­nia wszyst­kich dusz w nie­okre­ślo­nej trans­cen­den­cji. W wie­lu mia­stach nie­miec­kich, jak np. w Mona­chium świec­kie pogrze­by sta­no­wią już 30% wszyst­kich pochów­ków.



Ostat­nim krzy­kiem mody fune­ral­nej są ano­ni­mo­we pogrze­by. Coraz czę­ściej zda­rza się, że rodzi­na lub sami zmar­li w testa­men­cie pro­szą, aby na ich gro­bie nie wid­niał żaden napis. Grud­ka zie­mi, wyjąt­ko­wo jakiś kwia­tek i to wszyst­ko. Żad­nych pomni­ków, krzy­ży, ogro­dzeń, po pro­stu nic. Wie­lu duchow­nych decy­du­je się jed­nak pro­wa­dzić takie uro­czy­sto­ści w poczu­ciu usza­no­wa­nia woli zmar­łej lub rodzi­ny. Są jed­nak i tacy księ­ża, któ­rzy kate­go­rycz­nie odma­wia­ją uczest­nic­twa w takich cere­mo­niach, pod­kre­śla­jąc, że ano­ni­mo­wy pochó­wek uwła­cza god­no­ści czło­wie­ka. Nie­któ­re para­fie kato­lic­kie i ewan­ge­lic­kie wypra­co­wa­ły kom­pro­mis, pole­ga­ją­cy na tym, iż zmar­łych cho­wa się w zbio­ro­wych mogi­łach i na jed­nym kamie­niu wypi­su­je się per­so­na­lia nie­bosz­czy­ków.



Kościo­ły chrze­ści­jań­skie w Niem­czech cały czas szu­ka­ją swo­je­go miej­sca w spo­łe­czeń­stwie. Uży­wa­ją przy tym wie­lu metod, któ­re w Pol­sce są albo mało popu­lar­ne lub w ogó­le nie­zna­ne. Istot­ne jest jed­nak to, że mimo spad­ku ilo­ści wier­nych, sze­rzą­cej się obo­jęt­no­ści wobec kwe­stii wia­ry Kościo­ły mogą świad­czyć o swo­jej misji na wie­le spo­so­bów. Ostat­nio waż­nym zna­kiem obec­no­ści Kościo­łów w spo­łe­czeń­stwie nie­miec­kim były dwa, zbli­żo­ne do sie­bie sta­no­wi­ska Kościo­łów Ewan­ge­lic­kie­go i Rzym­sko­ka­to­lic­kie­go ws. woj­ny w Ira­ku.



Było­by wiel­kim nie­po­ro­zu­mie­niem, gdy­by powyż­szy tekst pro­wa­dził do prze­ko­na­nia, iż pol­ski kato­li­cyzm czy pol­ski ewan­ge­li­cyzm znaj­du­ją się w zde­cy­do­wa­nie lep­szej sytu­acji. Duma i poczu­cie wyż­szo­ści są, mówiąc deli­kat­nie, nie na miej­scu. Chrze­ści­jań­stwo w Pol­sce i w Niem­czech roz­wi­ja­ło się przez ostat­nie dzie­się­cio­le­cia w innym oto­cze­niu, w innych uwa­run­ko­wa­niach spo­łecz­no-poli­tycz­nych. Już sam fakt ist­nie­nia w Niem­czech dwóch liczeb­no­ścio­wo zna­czą­cych tra­dy­cji wyzna­nio­wych stwa­rza kli­mat koniecz­no­ści dia­lo­gu. W Niem­czech nikt sobie nie może pozwo­lić na baga­te­li­zo­wa­nie kwe­stii eku­me­nicz­nych i na mar­gi­na­li­zo­wa­niu mniej­szo­ści wyzna­nio­wych, obo­jęt­nie czy mamy do czy­nie­nia z kato­lic­kim połu­dniem czy ewan­ge­lic­ką pół­no­cą.




Lin­ki:


www.ekd.deoraz www.velkd.de


www.katholische-kirche.de


www.dbk.de

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.