“Wbólwstąpienie” — Stabat Mater a oblicza Piety
- 27 stycznia, 2003
- przeczytasz w 9 minut
Krwawy zdrój Matczynych łez!Twoja to dziecina kona,Twoją piersią wykarmionaKto jej nadał Węża postać?Kto śmie sercem bólem chłostać?Krwawy zdrój Matczynych łez!(Christian Friedrich Henrici [1])
Na cmentarzu w Słubicach jest jeden szczególny grób. Rzadko pojawiają się na nim plastikowe kwiaty, ale prawie zawsze pali się znicz. Znajduje się on tam, gdzie te najtrudniejsze, najsmutniejsze i najmniejsze mogiły dzieci. Pochowano w nim czworo rodzeństwa. Data urodzin, data śmierci, rok lub dwa lata później znów data urodzin i data śmierci. I tak cztery razy. Dzieci umierały mając kilka lat. Pomnik ten jest zarówno pomnikiem nadziei nieszczęsnych rodziców, jak i tragicznego przekreślenia tych nadziei. Jest to chyba najsmutniejszy grób, jaki widziałam.
1.Co ci, mój synu?
Śmierć własnego dziecka jest podwójnie trudna: z jednej strony jest to zaburzenie pewnego naturalnego, biologicznego rytmu, bo oto dziecko umiera przed matką, a z drugiej strony umiera też cząstka matki. To ona jest osierocona. Cierpienie mitycznej Niobe po stracie czternaściorga dzieci było tak wielkie, że nawet z kamienia, w który zaklęta była jej dusza, płynęły łzy. Ale jej ból był ukaraniem dumy. Pierwszą matką w historii chrześcijańskiej kultury, która znalazła się w tak ekstremalnej sytuacji będąc niewinną, była Maria. Matka Chrystusa z niezwykłą miłością macierzyńską do Boga- cudownie poczęła, symbolicznie urodziła w stajence, towarzyszyła i wreszcie patrzyła na ofiarę swojego Syna, na jego powolną mękę na krzyżu. Ofiara Chrystusa, odkupienie grzechów, wypełnienie się, dokonanie się- boski wymiar sytuacji nie może złagodzić bólu Matki. Ta Mater Dolorosa jest bolesnym rewersem Madonny z Dzieciątkiem na ręku. Urodzić nieśmiertelnego Boga i opłakiwać jego śmierć? Gorzko i pięknie zarazem mówi Pieta w wierszu Rainera Marii Rilkego:”(…)Ty będziesz wielki -.…i będziesz wielki, By wielce bolesnąPonad mojego serca zrozumieniePrzejść drogę.A teraz leżysz w poprzek mego łona,Teraz cię już urodzićNie mogę.” [2]
Połączenie boskości i ludzkiej bliskości, w której jest miejsce na płacz, żal, ból stanowi o tym emocjonalnym żarze sceny pasji. Z tego obrazu wyrosły dwa motywy ikonograficzne: Matki Boskiej Bolesnej oraz Piety [3], czyli wizerunek Marii z ciałem Chrystusa na kolanach, będącej wcieleniem idei pietàs to jest wiernej, litościwej miłości, która prowadzi do spełnienia obowiązku. Droga, którą przechodzi Chrystus, a która jest “ponad serca zrozumienie” jest w istocie droga koła. Jak dziecko, nie jak Bóg, doświadcza matki jako ciemnego, ciepłego wnętrza, potem przychodzi na świat, który jako Bóg ma odkupić, umiera na krzyżu za ludzkość, a potem niczym dziecko zostaje przygarnięty do matczynego łona. “Zaraz cię nakarmię”, mogłaby mówić Maryja na tym obrazie anonimowego małopolskiego malarza.
2. Wyglądasz tak dziwnie blado jakbyś nie wziął dziś do szkoły śniadania
Mówi się czasem, ze Matka Boska jest pierwszą osobą, która przekracza granicę między Nowym a Starym Testamentem. Bezsilność, zawiedzione nadzieje rodzicielki niewinnej ofiary — lament Najświętszej Marii Panny nie ma jednoznacznego oparcia w Nowym Testamencie [4]. Jedynie św. Jan wspomina o współudziale Matki w męce Syna. Bardzo wcześnie niekanoniczne pisma chrześcijańskie zaczęły przedstawiać scenę ostatniego pożegnania Matki z Synem, dodając następnie nowe elementy, jak na przykład przejmującą apostrofę Matki do ludzi otaczających krzyż, by wzięli udział w jej rozpaczy. Z obrazu wykiełkowały słowa. Piśmiennictwo i sztuki plastyczne popularyzowały scenę lamentu pod krzyżem, przeniknęła ona wiec do wyobraźni religijnej ludzi średniowiecza. Bogato rozwijający się w Europie od XI wieku a w Polsce od XIII wieku kult Marii wzbogacał jej compassio o dodatkowe szczegóły. [5] Wsparcie teologiczne dawała bogata literatura medytacyjna np. Passio Christi et opera Christi Jakuba de Vitry. Wyraz artystyczny sceny pod krzyżem, siła ekspresji i niezwykłe nasycenie emocjonalne sprawiły, że lament Marii pod krzyżem zyskiwał także poetycką formę miedzy innymi w sekwencjach: Flete fideles animae. Słynna, trzynastowieczna pieśń Stabat Mater Dolorosa autorstwa Jacapone da Todi upowszechniła zespół toposów treściowych mieszczących się w temacie Marii pod krzyżem, Jej dolores staje się symbolem uniwersalnym, bliskim krwiobiegu człowieka. Te liryczne lamenty Marii można uznać za osobny gatunek. Utwór, któremu w literaturze łacińskiej europejskiego średniowiecza nadano nazwę planktu ( planctus ‑płacz, lament, narzekanie; inne pokrewne nazwy to lamentatio, lamentum) należał do liturgii Wielkiego Tygodnia. Planctus Mariae pojawił się w drugiej połowie XII wieku jako składnik liturgii wielkopiątkowej, a wykonywany był prawdopodobnie podczas adoracji Krzyża. Plankty wchodziły też w skład misteriów pasyjnych. Do dramatycznego obrzędu Wielkiego Piątku plankt wprowadzał elementy liryczne. Tragedię męki i śmierci na Golgocie dopełniał tragedią emocjonalną Matki: wzruszeniowo- bo odwołuje się do doświadczenia człowieka i eksponuje ludzką wspólnotę uczuć, a teologicznie- bo złączenie się Marii z Synem w cierpieniu czyni z niej współodkupicielkę świata. Na polskim podłożu pięknym reprezentantem planktu jest utwór znany pod trzema nazwami: Lament świętokrzyski (ze względu na formę wiersza i miejsce jego odnalezienia), Posłuchajcie bracia miła… (incipit) oraz Żale Matki Boskiej pod krzyżem (wskazanie okoliczności skargi z podaniem formy). Jest to utwór anonimowy, wchodzący w skład tzw. Pieśni łysogórskich. Jego tekst jest znany na podstawie rękopisu z lat siedemdziesiątych XV wieku, przechowywanego w bibliotece klasztoru św. Krzyża (później odnaleziony w Bibliotece Publicznej w Petersburgu, zaginął około 1944 roku w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Pierwodruk ukazał się w ” Bibliotece Polskiej” w 1826 roku). [7]
3. On już nie jest chłopcem, Matko, on już jest Bogiem.
To, co jest najbardziej wyjątkowe to osobista tonacja wypowiedzi Marii, owa ludzkość i bliskość doświadczanego bólu, żalu, złości. Zamiana losu boskiego na ludzki, jakiej dokonał Chrystus nie była zamianą na niby. Była zamianą królestwa i chwały na prawdziwe ciernie, łzy i ból zmaltretowanego ciała. Karl Barth, duchowny i znany teolog ewangelicko-reformowany w kazaniu wygłoszonym w bazylejskim wiezieniu w 1957 roku mówił: “Naszą historię On chciał uczynić swoją historią, ponieważ nasz grzech wziął na siebie (…) Jego, który nie zasłużył na śmierć, śmierć pokonała i wykonała się nad Nim aż do końca”. [8] Maria wie, że musi się ” dokonać”, ofiara Chrystusa jest konieczna, ale nie zmienia to faktu, że matczyne serce cierpi. Jest matką dziecka, które przeżywa na sobie cała złowieszczą rzeczywistość śmierci w swym na wskroś ludzkim ciele, z ludzkim lękiem i zwątpieniem.“Posłuchajcie, bracia miła” w tej wstępnej apostrofie Matka zwraca się do ludzi skarżąc się na swój smutek, który stał się jej udziałem w Wielki Piątek. Jest to kolejne wcielenie toposu rozpoznanego już w historii kultury ” ja powiem- wy słuchajcie”. [9] Drugie zawołanie “Pożałuj mię stary, młody” jest ponownym zwrotem do wszystkich słuchaczy tym razem z prośbą o “pożałowanie”, aby ludzie otaczający krzyż wzięli udział w jej rozpaczy. Aby podzielili ten smutek, odjęli z niego część dla siebie. Jest to też prośba o wspólnotę w bólu i żalu w “krwawych godach: Jednegociem syna miała”. Wydaje się, że autor świadomie położył akcent na stratę jedynego Syna nie w wymiarze głęboko teologicznym, ale w wymiarze ludzkim, psychologicznym. Oto Matka stojąca pod krzyżem patrzy na niezawinione katusze swego jedynego syna, umiera cząstka jej samej. Takiego umierania doświadczają matki, których dzieci giną, w bitwach, wypadkach, inkubatorach, na niezliczonej ilości codziennych krzyży. Jezus jest tak bardzo, tak prawdziwie człowiekiem, że- jak pisał Rainer Maria Rilke- może zakrywać swym człowieczeństwem Boga. [10]Dopiero od następującej trzeciej zwrotki zaczyna się właściwy lament Marii, która mówi o sobie samej “uboga żena”. Słowo uboga z łaciny miser przywodzi na myśl niezwykłej urody utwory pasyjne “Miserere” wykonywane w czasie ostatnich trzech dni Wielkiego Tygodnia, a które stały się śpiewaną skargą, płaczem cierpiących. Aranżacje Miserere Gregorio Allegri’ego czy Stabat Mater Palestriny w wykonaniu chóru Clare College z Cambridge słuchane w czasie pisania tych słów, nawet dziś, z określonym “tu i teraz” XXI wieku brzmią przejmująco i dramatycznie. Trzecia strofa jest nietypowa pod wieloma względami: matka relacjonuje niejako “na bieżąco”, w czasie teraźniejszym widzianą przez siebie scenę, oddając również jej dynamizm (wygląd Jezusa na krzyżu, agresywne zachowanie Żyda).Jest to wręcz reportażowy zapis sytuacji, migawka zdarzeń. Warto także zwrócić uwagę na charakterystyczny epitet krwawy , który pojawia się w trzech strofach aż cztery razy. Motyw krwi, tak mocno wyeksponowany w utworze, ma bogate pole semantycznych odniesień w kulturze chrześcijańskiej i w sposób nierozerwalny łączy się z wyobrażeniem męki i śmierci Chrystusa. Jest to krew pojednania, odkupienia, krew dokonana. Philippe Ariès pisał: “Śmierć Chrystusa na krzyżu, dla duchownych teologiczny odpowiednik pogodzenia się z losem, dla laików nie była już skutkiem grzechu pierworodnego. Staje się krwawiącym ciałem zdjętym z krzyża, Pietą, nowymi i wstrząsającymi obrazami, teologicznym odpowiednikiem śmierci fizycznej, bolesnego rozstania, powszechnym rozkładem z makabrycznych obrazów.” [11] To krwawiące ciało, krwawa godzina i oksymoron krwawe gody stanowią przenośne określenia śmierci i męki pańskiej. Narracyjny opis ma wprowadzić czytelnika w klimat uczuć przejmującego monologu Marii, który podzielony jest niejako na trzy następujące po sobie apostrofy. Zwrot do Synka wypełnia dwie strofy. Matka zwraca się pieszczotliwie poprzez zdrobnienie do swego Dziecka, mówiąc, że chciałaby dzielić z Nim rany, ulżyć mu w cierpieniu, podeprzeć opadającą głowę (ponowne deminutivum: główka), obetrzeć spływającą krew, podać spragnionemu coś do picia. Chce się nim zaopiekować, zrobić śniadanie, spakować tornister, obetrzeć krew z nosa rozbitego przez łobuza Judasza, jak pisał Grochowiak. [12] Nie może jednak sprostać zadaniu, bo nie dosięga wysoko wiszącego ciała Syna — zostaje już zarysowany symboliczny układ przestrzenny sytuacji. Na próżno Matka oczekuje słów pociechy od swej “nadziei miłej.” Nie ma w tej wypowiedzi znamion boskości, niezwykłości ofiary, tezy o odkupieniu — jest tylko zwykła matczyna troska, ale podniesiona do godności najtragiczniejszego ludzkiego doświadczenia egzystencjalnego — bo oto Matka musi bezradnie patrzeć na śmierć swego Syna. Splatają się tutaj dwa toposy charakterystyczne dla utworów o tematyce pasyjnej: pragnienie Marii aby dzielić z Synem jego mękę, a nawet śmierć, a także apokryficzny topos opuszczenia Matki przez Dziecko. [13] Matka rodzi Dziecko, karmi je troszczy się o nie, a ono ją zostawia- treść ta legitymuje się zarówno długą, europejską tradycją, jak i naturalną prostotą ludzkiego doświadczenia. Synku bych cie nisko miała- nie na krzyżu, ale przy sobie, byś był małym dzieckiem. W tak ekstremalnej sytuacji pojawia się bunt, niezgoda. Zwrot ” O anjele Gabryjele, Gdzież jest ono wesele?” pełen jest wyrzutu, złości. Przypomniana zostaje scena zwiastowania- zapowiedź szczęścia, radości świętego macierzyństwa. W Lamencie na szerokiej skali uczuć teraz jest czas na złość, rozżalenie. Ostatnie słowa w wersach szóstej strofy to kolejno: wesele, wiele, miłości, żałości, kości . Wersy wybrzmiewają wiec słowami mocnymi, sugestywnymi, zestawionymi na zasadzie kontrastu, a ostatnie kości nie jest już abstractum, ale pozostaje w sferze jak najbardziej cielesnej, aby spotęgować jeszcze bardziej wanitatywność, profanum słowa “spróchniało”. Dalej następuje apostrofa do matek, aby prosiły Boga o to, by nie musiały tak bardzo cierpieć z powodu nieszczęścia swych dzieci. Wyeksponowana zostaje w tym miejscu ludzka wspólnota uczuć. Prośba o współczucie pobrzmiewa tu jak nawoływanie do modlitwy wszystkich matek. Ponownie zostaje zaakcentowana, wyrażona już wcześniej w drugiej strofie, myśl o “jedyności” Syna, który umiera rozbity na krzyżu, na drewnie, które łaknie.
______________________________Przypisy:
[1] Ch. F. Henrici, tłum. S. Barańczak, Pasja według św. Mateusza, w: Zeszyty Literackie, nr 66 ( XVII), s. 32.[2] R. M. Rilke, Poezje, Warszawa 1959, s. 119.[3] Zob. obszerne studium ikonograficzne motywu Matki Boskiej Bolesnej w polskiej sztuce renesansu i baroku por. M. Pielas, Matka Boska Bolesna, Kraków 2000.[4] T. Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1997, s. 454.[5] Ibidem, s. 451.[6] Ibidem, s. 452.[7] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, pod red. J.Krzyżanowskiego i Cz. Hernasa, t.2, Warszawa 1985, s. 206.[8] J. St. Pasierb, Ta noc, w: Tygodnik powszechny, 18.04.1965 (16), s.11[9] T. Michałowska, op.cit., s. 453.[10] I. Ziemiński, Śmierć Jezusa z Nazaretu, w: Znak, lipiec 1994 nr.470 (7), s. 85.[11] P. Ariès, Człowiek i śmierć, Warszawa 1989, s. 143.[12] S. Grochowiak, Wiersze wybrane, Warszawa 1978, s. 305.[13] T. Michałkowska, op.cit., s. 456.