“Wbólwstąpienie” — Stabat Mater a oblicza Piety — część II
- 27 stycznia, 2003
- przeczytasz w 5 minut
5. Pieta nieobecna
Niezwykły splot boskości i ludzkości zarazem, połączenie w jednej postaci Matki Bożej i Mater Misericordiae, a także wyjątkowość przedstawionej sytuacji, stanowią o emocjonalnym żarze Piety. Każdy element zaczyna nabierać charakteru sakralnego. Kiedy jednak tą samą sytuacje oddamy innymi słowami wymowa może się zmienić.
W sposób desakralizujący Chrystusa Tadeusz Różewicz pisze tak:
Drewniany Chrystusz średniowiecznego misteriumidzie na czworakach
cały w czerwonych drzazgach
w cierniowej obroży z opuszczona głową zbitego psa
jak to drewno łaknie. [14]
Chociaż nie pada tu ani jedno słowo mówiące wprost o cierpieniu, to jest ono automatycznie wpisane w sytuację. Przedmiotem opisu jest prawie ta sama scena pasji, pokład tradycji kultury jest głęboki, a jednak Chrystus jawi się tutaj jako bezpański pies. Cała zwrotka desakralizuje biblijne wydarzenia- prozaiczny pies z obrożą zamiast Pana. Ostatni, jednozdaniowy komentarz zwraca się jednak do Biblii. Puentę można zinterpretować sięgając przede wszystkim do księgi Psalmów. Psalm 22 czy 69 przynosi inne nacechowanie stylistyczne i symboliczne słowa ” łaknę”. Jest to łaknienie w sensie najgłębszego pragnienia duszy jednostki ludzkiej, a także całego narodu wybranego. Drewno Krzyża — narzędzia męki personifikuje łaknienie ofiary, być może zemsty. Łaknie cieleśnie potu, krwi, pije mękę zbitego psa. Nie ma Matki, jej płaczu — wzmaga to tylko poczucie opuszczenia, bycia obcym i samemu. Śmierć Jezusa nie jest dostojna, nie jest symbolem czy alegorią. [15] Dramat ten choć podzielony na akty, nie rozgrywa się w teatralnych dekoracjach. Jakaś zwyczajna noc “smutna byle jaka, pełna zmazy, noc, która czeka, aż znów będzie rano” [16]. Jakieś kiedyś, jakieś gdzieś, Kogoś. Jej zwyczajność jest przerażająca. Bóg odchodzi i:
Jest sam- ten, czyje rachuby zawiodły, przez ojca odtrącony jak syn podłyi wypędzony z matczynego łona. [17]
Nieobecność Piety jest nieobecnością nieusprawiedliwiona, bo przecież nie może być chyba zajęta całodziennym praniem krwawego całunu i chusty Weroniki.
6. Zmęczenie wzroku oparami mydła i ługu
Trochę w innym klimacie znajduje się kolejna realizacja Piety w literaturze polskiej. Dostrzeżono bowiem bolesną analogię między dziejami Polski a historią Marii. Józef Wittlin pisze w wierszu Stabat Mater :
Stała matka boleściwa- na rynku,Przy swym powieszonym martwym synku.
Stała w świata przeraźliwej pustcePolska matka w służącowskiej chustce.
Nie płakała i nic nie mówiła,Zimne oczy w zimne zwłoki wbiłai trochę później:.
Stabat Mater, Mater Dolorosa,gdy jej synów odcinali z powroza.
Kładła w groby, głuche jak jej noce,martwe swego żywota owoce.
Stabat Mater, Mater nostra, Polonia‑Z cierni miała koronę na skroniach. [18]
Stała matka nasza, Polska a na głowie miał koronę z cierni. Trudną o bardziej wyrazistą apoteozę losu Polski. Matka z koroną cierniową, kolejnym poza krzyżem narzędziem męki Chrystusa, chowa swego żywego owoce w groby. Ta matka w chustce mogłaby mieć oczy zmęczone oparami mydła i ługu lub cerowaniem rozprutych spodni synka.Poprzez stylizację na modlitwę Zdrowaś Mario wzmożony zostaje smutny liryczny, nie patetyczny, charakter misterium. Maria doświadcza własnej niemocy i chociaż brzmi to obrazoburczo- czuje się jak rozdeptany robak, nie może nic sam z siebie uczynić, aby wykazać słuszność swej sprawy.
7.Roześmiała się przez łzy Matka Boska
Stabat Mater i Pieta splatają się w swoim bólu. Jeden i drugi typ ikonograficzny nie zna bowiem swych wzajemnych granic, nie da się podzielić emocji i zaklasyfikować. Zresztą Pieta dawno przekroczyła ramy przestrzenne i czasowe: zeszła z płócien, wyszła poza słowa, przebiła się przez marmur rzeźb.Muzyka Chopina, Bacha, Palestriny, Góreckiego, Haydna, Schutza, nekrologi podpisane “Mama”, napisy na malutkich nagrobkach, niezliczone literackie wcielenia zarówno explicite jak implicite — wszystko to jest Pietą. Karen z “Idiotów” Larsa von Triera, po śmierci swojego małego synka, przeżywa kryzys i znika na dwa tygodnie, nie pojawiając się na pogrzebie. Przystępuje do komuny Idiotów, zaczyna spastykować- jest Pietą szaloną. Matka, której dzieci i mąż giną w wypadku samochodowym w filmie “Trzy kolory: Niebieski”, matka szeregowca Ryana, marquezowska matka dwóch synów utopionych w świetle- to także wcielenia Piety. Można zaryzykować stwierdzenie, że Pieta istnieje od zawsze, od początku doświadczenia straty dziecka. W takim rozumieniu pietą jest także Eos płacząca nad Memnonem. Podobno na zachodnim brzegu Nilu, niedaleko Teb stoją dwa kolosalne posągi Amenofisa III. Ponieważ jednak pamięć o egipskich faraonach przygasła, statuy nazywane są przez podróżnych kolosami Memnona. Podróżni, którzy odwiedzali to miejsce mówili o dziwnym zjawisku: oto gdy pierwsze blaski świtu padały na kamienne piersi posągu, dawały się słyszeć szmery, dziwne dźwięki. Wierzono, że pod promieniami jutrzenki, czyli matczynym pocałunkiem Eos, zimne kamienie budzą się na chwile do życia i odpowiadają głosem podobnym do jęku. [19] Piękna to historia i chociaż może zbyt piękna by była prawdziwa, przedziwnie łączy się z chrześcijańskim zmartwychwstaniem Pana. Bo oto w matczynym bólu Chrystus zmartwychwstał zanim zmartwychwstał. [20] Taka Maria jest w piecie Michała Anioła nazwanej dla porządku, od nazwy pałacu Pieta Rondanini. Słynny rzeźbiarz miał pracować nad tą niecodzienną figurą jeszcze na kilka dni przed swoją śmiercią. Nie zdążył jej dokończyć, a miała to być pierwsza we włoskim renesansie Pieta przedstawiająca ciało Chrystusa w pozycji horyzontalnej. [21] To, co najbardziej urzekające, to niezwykłe stopienie się postaci w jedno. Maryjny gest podtrzymania Jezusa daje nadzieję, stanowi bowiem zapowiedź zmartwychwstania, jest trochę jak promienie Aurory, które darują życiodajną siłę skałom.
______________________________Przypisy:
[14] M. Jastrun, Z innego świata, Warszawa 1990, s. 107. [15] T. Różewicz, Poemat otwarty, 1955–1957. Zob. także obszerny artykuł dot. Wizerunku Chrystusa na krzyżu w sztuce europejskiej na przestrzeni wieków por. P. Skubiszewski, “Złozenie do Grobu” w dominikańskim tryptyku w Krakowie i zagadnienie przedstawień Chrystusa umęczonego, w: Biuletyn historii sztuki, nr 3–4, rok LX 1998.[16] I. Ziemiński, op.cit., s. 87.[17] Ibidem, s. 90.[18] J. Wittlin, Poezje, Warszawa 1978, s. 127.[19] J. Parandowski, Mitologia, Londyn 1992, s. 100.[20] K. Kuczyńska- Koschany, Pieta- pogańska macocha?, w: Polonistyka, 8/2002, s. 459.[21] Die Kunst der italienischen Renessaince, Hg.: Rolf Toman, Koeln 1994, s. 227.