Magazyn

“Wbólwstąpienie” — Stabat Mater a oblicza Piety — część II


5. Pie­ta nie­obec­na


Nie­zwy­kły splot bosko­ści i ludz­ko­ści zara­zem, połą­cze­nie w jed­nej posta­ci Mat­ki Bożej i Mater Mise­ri­cor­diae, a tak­że wyjąt­ko­wość przed­sta­wio­nej sytu­acji, sta­no­wią o emo­cjo­nal­nym żarze Pie­ty. Każ­dy ele­ment zaczy­na nabie­rać cha­rak­te­ru sakral­ne­go. Kie­dy jed­nak tą samą sytu­acje odda­my inny­mi sło­wa­mi wymo­wa może się zmie­nić.


W spo­sób desa­kra­li­zu­ją­cy Chry­stu­sa Tade­usz Róże­wicz pisze tak:


Drew­nia­ny Chry­stusz śre­dnio­wiecz­ne­go miste­riu­mi­dzie na czwo­ra­kach


cały w czer­wo­nych drza­zgach


w cier­nio­wej obro­ży z opusz­czo­na gło­wą zbi­te­go psa


jak to drew­no łak­nie. [14]


Cho­ciaż nie pada tu ani jed­no sło­wo mówią­ce wprost o cier­pie­niu, to jest ono auto­ma­tycz­nie wpi­sa­ne w sytu­ację. Przed­mio­tem opi­su jest pra­wie ta sama sce­na pasji, pokład tra­dy­cji kul­tu­ry jest głę­bo­ki, a jed­nak Chry­stus jawi się tutaj jako bez­pań­ski pies. Cała zwrot­ka desa­kra­li­zu­je biblij­ne wyda­rze­nia- pro­za­icz­ny pies z obro­żą zamiast Pana. Ostat­ni, jed­noz­da­nio­wy komen­tarz zwra­ca się jed­nak do Biblii. Puen­tę moż­na zin­ter­pre­to­wać się­ga­jąc przede wszyst­kim do księ­gi Psal­mów. Psalm 22 czy 69 przy­no­si inne nace­cho­wa­nie sty­li­stycz­ne i sym­bo­licz­ne sło­wa ” łak­nę”. Jest to łak­nie­nie w sen­sie naj­głęb­sze­go pra­gnie­nia duszy jed­nost­ki ludz­kiej, a tak­że całe­go naro­du wybra­ne­go. Drew­no Krzy­ża — narzę­dzia męki per­so­ni­fi­ku­je łak­nie­nie ofia­ry, być może zemsty. Łak­nie cie­le­śnie potu, krwi, pije mękę zbi­te­go psa. Nie ma Mat­ki, jej pła­czu — wzma­ga to tyl­ko poczu­cie opusz­cze­nia, bycia obcym i same­mu. Śmierć Jezu­sa nie jest dostoj­na, nie jest sym­bo­lem czy ale­go­rią. [15] Dra­mat ten choć podzie­lo­ny na akty, nie roz­gry­wa się w teatral­nych deko­ra­cjach. Jakaś zwy­czaj­na noc “smut­na byle jaka, peł­na zma­zy, noc, któ­ra cze­ka, aż znów będzie rano” [16]. Jakieś kie­dyś, jakieś gdzieś, Kogoś. Jej zwy­czaj­ność jest prze­ra­ża­ją­ca. Bóg odcho­dzi i:


Jest sam- ten, czy­je rachu­by zawio­dły, przez ojca odtrą­co­ny jak syn pod­łyi wypę­dzo­ny z mat­czy­ne­go łona. [17]


Nie­obec­ność Pie­ty jest nie­obec­no­ścią nie­uspra­wie­dli­wio­na, bo prze­cież nie może być chy­ba zaję­ta cało­dzien­nym pra­niem krwa­we­go cału­nu i chu­s­ty Wero­ni­ki.


6. Zmę­cze­nie wzro­ku opa­ra­mi mydła i ługu


Tro­chę w innym kli­ma­cie znaj­du­je się kolej­na reali­za­cja Pie­ty w lite­ra­tu­rze pol­skiej. Dostrze­żo­no bowiem bole­sną ana­lo­gię mię­dzy dzie­ja­mi Pol­ski a histo­rią Marii. Józef Wit­tlin pisze w wier­szu Sta­bat Mater :


Sta­ła mat­ka bole­ści­wa- na rynku,Przy swym powie­szo­nym mar­twym syn­ku.


Sta­ła w świa­ta prze­raź­li­wej pust­ce­Pol­ska mat­ka w słu­żą­cow­skiej chu­st­ce.


Nie pła­ka­ła i nic nie mówiła,Zimne oczy w zim­ne zwło­ki wbi­łai tro­chę póź­niej:.


Sta­bat Mater, Mater Dolorosa,gdy jej synów odci­na­li z powro­za.


Kła­dła w gro­by, głu­che jak jej noce,martwe swe­go żywo­ta owo­ce.


Sta­bat Mater, Mater nostra, Polonia‑Z cier­ni mia­ła koro­nę na skro­niach. [18]


Sta­ła mat­ka nasza, Pol­ska a na gło­wie miał koro­nę z cier­ni. Trud­ną o bar­dziej wyra­zi­stą apo­te­ozę losu Pol­ski. Mat­ka z koro­ną cier­nio­wą, kolej­nym poza krzy­żem narzę­dziem męki Chry­stu­sa, cho­wa swe­go żywe­go owo­ce w gro­by. Ta mat­ka w chu­st­ce mogła­by mieć oczy zmę­czo­ne opa­ra­mi mydła i ługu lub cero­wa­niem roz­pru­tych spodni synka.Poprzez sty­li­za­cję na modli­twę Zdro­waś Mario wzmo­żo­ny zosta­je smut­ny lirycz­ny, nie pate­tycz­ny, cha­rak­ter miste­rium. Maria doświad­cza wła­snej nie­mo­cy i cho­ciaż brzmi to obra­zo­bur­czo- czu­je się jak roz­dep­ta­ny robak, nie może nic sam z sie­bie uczy­nić, aby wyka­zać słusz­ność swej spra­wy.


7.Roześmiała się przez łzy Mat­ka Boska


Sta­bat Mater i Pie­ta spla­ta­ją się w swo­im bólu. Jeden i dru­gi typ iko­no­gra­ficz­ny nie zna bowiem swych wza­jem­nych gra­nic, nie da się podzie­lić emo­cji i zakla­sy­fi­ko­wać. Zresz­tą Pie­ta daw­no prze­kro­czy­ła ramy prze­strzen­ne i cza­so­we: zeszła z płó­cien, wyszła poza sło­wa, prze­bi­ła się przez mar­mur rzeźb.Muzyka Cho­pi­na, Bacha, Pale­stri­ny, Górec­kie­go, Hayd­na, Schut­za, nekro­lo­gi pod­pi­sa­ne “Mama”, napi­sy na malut­kich nagrob­kach, nie­zli­czo­ne lite­rac­kie wcie­le­nia zarów­no expli­ci­te jak impli­ci­te — wszyst­ko to jest Pie­tą. Karen z “Idio­tów” Lar­sa von Trie­ra, po śmier­ci swo­je­go małe­go syn­ka, prze­ży­wa kry­zys i zni­ka na dwa tygo­dnie, nie poja­wia­jąc się na pogrze­bie. Przy­stę­pu­je do komu­ny Idio­tów, zaczy­na spa­sty­ko­wać- jest Pie­tą sza­lo­ną. Mat­ka, któ­rej dzie­ci i mąż giną w wypad­ku samo­cho­do­wym w fil­mie “Trzy kolo­ry: Nie­bie­ski”, mat­ka sze­re­gow­ca Ryana, marqu­ezow­ska mat­ka dwóch synów uto­pio­nych w świe­tle- to tak­że wcie­le­nia Pie­ty. Moż­na zary­zy­ko­wać stwier­dze­nie, że Pie­ta ist­nie­je od zawsze, od począt­ku doświad­cze­nia stra­ty dziec­ka. W takim rozu­mie­niu pie­tą jest tak­że Eos pła­czą­ca nad Mem­no­nem. Podob­no na zachod­nim brze­gu Nilu, nie­da­le­ko Teb sto­ją dwa kolo­sal­ne posą­gi Ame­no­fi­sa III. Ponie­waż jed­nak pamięć o egip­skich fara­onach przy­ga­sła, sta­tuy nazy­wa­ne są przez podróż­nych kolo­sa­mi Mem­no­na. Podróż­ni, któ­rzy odwie­dza­li to miej­sce mówi­li o dziw­nym zja­wi­sku: oto gdy pierw­sze bla­ski świ­tu pada­ły na kamien­ne pier­si posą­gu, dawa­ły się sły­szeć szme­ry, dziw­ne dźwię­ki. Wie­rzo­no, że pod pro­mie­nia­mi jutrzen­ki, czy­li mat­czy­nym poca­łun­kiem Eos, zim­ne kamie­nie budzą się na chwi­le do życia i odpo­wia­da­ją gło­sem podob­nym do jęku. [19] Pięk­na to histo­ria i cho­ciaż może zbyt pięk­na by była praw­dzi­wa, prze­dziw­nie łączy się z chrze­ści­jań­skim zmar­twych­wsta­niem Pana. Bo oto w mat­czy­nym bólu Chry­stus zmar­twych­wstał zanim zmar­twych­wstał. [20] Taka Maria jest w pie­cie Micha­ła Anio­ła nazwa­nej dla porząd­ku, od nazwy pała­cu Pie­ta Ron­da­ni­ni. Słyn­ny rzeź­biarz miał pra­co­wać nad tą nie­co­dzien­ną figu­rą jesz­cze na kil­ka dni przed swo­ją śmier­cią. Nie zdą­żył jej dokoń­czyć, a mia­ła to być pierw­sza we wło­skim rene­san­sie Pie­ta przed­sta­wia­ją­ca cia­ło Chry­stu­sa w pozy­cji hory­zon­tal­nej. [21] To, co naj­bar­dziej urze­ka­ją­ce, to nie­zwy­kłe sto­pie­nie się posta­ci w jed­no. Maryj­ny gest pod­trzy­ma­nia Jezu­sa daje nadzie­ję, sta­no­wi bowiem zapo­wiedź zmar­twych­wsta­nia, jest tro­chę jak pro­mie­nie Auro­ry, któ­re daru­ją życio­daj­ną siłę ska­łom.


Stro­ny: 1 | 2 | 3


______________________________Przypisy:


[14] M. Jastrun, Z inne­go świa­ta, War­sza­wa 1990, s. 107. [15] T. Róże­wicz, Poemat otwar­ty, 1955–1957. Zob. tak­że obszer­ny arty­kuł dot. Wize­run­ku Chry­stu­sa na krzy­żu w sztu­ce euro­pej­skiej na prze­strze­ni wie­ków por. P. Sku­bi­szew­ski, “Zło­ze­nie do Gro­bu” w domi­ni­kań­skim tryp­ty­ku w Kra­ko­wie i zagad­nie­nie przed­sta­wień Chry­stu­sa umę­czo­ne­go, w: Biu­le­tyn histo­rii sztu­ki, nr 3–4, rok LX 1998.[16] I. Zie­miń­ski, op.cit., s. 87.[17] Ibi­dem, s. 90.[18] J. Wit­tlin, Poezje, War­sza­wa 1978, s. 127.[19] J. Paran­dow­ski, Mito­lo­gia, Lon­dyn 1992, s. 100.[20] K. Kuczyń­ska- Koscha­ny, Pie­ta- pogań­ska maco­cha?, w: Polo­ni­sty­ka, 8/2002, s. 459.[21] Die Kunst der ita­lie­ni­schen Renes­sa­in­ce, Hg.: Rolf Toman, Koeln 1994, s. 227.


 

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.