Magazyn

“Wbólwstąpienie” — Stabat Mater a oblicza Piety — część III


8. Pie­ta odwró­co­na


Arche­ty­picz­na sytu­acja Pie­ty zosta­ła w wier­szu Joan­ny Kul­mo­wej odwró­co­na:


Chry­stu­smat­kę trzy­ma­jąc w ramio­nach­za­wo­dzi.- Sto­kroć gorzej niż ta kobie­ta umę­czo­na­żem do niej przy­szedł w bole­ści naro­dzi­na i tera­zle­ci mi przez ręce:o cze­muś mnie synecz­ku­wy­dał­two­jej męce. [22]


Zno­wu mamy do czy­nie­nia z nie­wi­dzial­na nit­ką roz­cią­gnię­tą od momen­tu naro­dzin do momen­tu śmier­ci. Maria jest bar­dziej umę­czo­na niż pod­czas poro­du. Doty­ka się tu dwóch tajem­nic, któ­re może zro­zu­mieć chy­ba tyl­ko kobie­ta: tajem­ni­cy wyda­wa­nia życiu życia i patrze­nia na śmierć dziec­ka, któ­re ogrze­wa­ne odde­chem miło­ści mia­ło być wiel­kie. To Chry­stus trzy­ma swo­ja mat­kę w ramio­nach i zawo­dzi, bo wie, że musia­ło się doko­nać. Świa­do­mość nie­od­wra­cal­ne­go ma też Tade­usz Róże­wicz w pięk­nym i wzru­sza­ją­cym tomie “Mat­ka odcho­dzi”. Towa­rzy­sze­nie swej mat­ce w męce umie­ra­nia, w wysa­dza­niu, spusz­cza­niu żół­ci, kar­mie­niu poziom­ka­mi nie jest hero­icz­ne- wie­le jest zwąt­pie­nia, instynk­tu uciecz­ki, zawa­ha­nia, krzy­ku, ale zosta­je, tak jak prze­po­wie­dział Nor­wid: dobro i poezja. Kie­dy Róze­wicz pisze o swo­jej mat­ce “moje cho­re małe dziec­ko” albo ” odda­łem zie­mi moje kocha­nie. Moje dobre cier­pią­ce dziec­ko- moja duszę”, lub we frag­men­cie z 20 VIII 1957 roku: “Byłaś moja trwo­gą, stra­chem, rado­ścią, odde­chem” [23] nie spo­sób nie myśleć o współ­cze­snej medycz­no-szpi­tal­nej Gol­go­cie, o bez­rad­nym towa­rzy­sze­niu Madon­ny Dolorosy.Pieta prze­cho­dzi swo­je semio­tycz­ne gra­ni­ce, sta­je się arche­ty­pem wszyst­kich osie­ro­co­nych, nie mogą­cych uwie­rzyć. W obli­czu nie­wy­ra­żal­ne­go zawo­dzą poję­cia, sło­wa, defi­ni­cje, wszak jak pisał kar­dy­nał Hans Urs von Bal­tha­sar: ” Im głęb­sze jest cier­pie­nie tym bar­dziej zawo­dzą nasze poję­cia. Przed ostat­nia sta­cją, w któ­rej żywe Sło­wo Boga zosta­je gwoźdź­mi zmu­szo­ne do śmier­tel­ne­go bez­ru­chu, milk­nie wszel­kie ludz­kie sło­wo.” [24]


9. Mój Boże — co ty wyga­du­jesz chłop­cze


Pie­ta jest nie tyl­ko dra­ma­tycz­ną ilu­stra­cją oso­bi­stej tra­ge­dii, lecz uka­zu­je tak­że głę­bo­ką praw­dę teo­lo­gicz­ną, wzbu­dza smu­tek, ale i zdu­mie­nie, bowiem Ten, o któ­rym apo­stoł św. Paweł będzie póź­niej pisać w Liście do Kolo­san, że “w nim zamiesz­ka­ła cie­le­śnie cała peł­nia bosko­ści” (Kol. 2,9) osią­ga bez­miar ogo­ło­ce­nia ze swo­jej Boskiej god­no­ści. Teo­lo­gia chrze­ści­jań­ska, któ­rej celem jest zwia­sto­wa­nie krzy­ża Gol­go­ty, męki i śmier­ci Syna Boże­go, zawsze zda­wa­ła sobie spra­wę, że mówie­nie o śmier­ci Chry­stu­sa to prze­po­wia­da­nie miste­rium życia, któ­re pozo­sta­je zakry­te przed ludz­ki­mi spe­ku­la­cja­mi, a obja­wia się tyl­ko w oso­bo­wym kon­tak­cie mię­dzy Bogiem a czło­wie­kiem, w egzy­sten­cjal­nym napię­ciu mię­dzy Ty-ja. Pie­ta, wpi­su­ją­ca się w dra­mat Gol­go­ty jest eks­po­zy­cją ogrom­ne­go para­dok­su, iż Ten, któ­re­go wzrok gasi tysią­ce słońc [25], jak mówią sło­wa ewan­ge­lic­kiej pie­śni pasyj­nej, któ­ry przy­oble­ka się świa­tłem chwa­ły z góry Tabor, któ­ry uzdra­wia i leczy duszę i cia­ło — nie żyje. Pod­su­mo­wu­jąc teo­lo­gicz­ną wymo­wę Pie­ty moż­na zary­zy­ko­wać stwier­dze­nie, iż jest ona szcze­gól­ną w swej for­mie zachę­tą do zasta­no­wie­nia się nad zna­cze­niem śmier­ci, ale tak­że naro­dzin Jezu­sa z Naza­re­tu. Sote­rio­lo­gicz­na jed­nia żłób­ka betle­jem­skie­go, krzy­ża i puste­go gro­bu są nie­zby­wal­ny­mi iko­na­mi chrze­ści­jań­skiej nadziei odku­pie­nia. W tym kon­tek­ście Pie­ta wzmac­nia emo­cjo­nal­ny cha­rak­ter prze­ży­wa­nia miste­rium zba­wie­nia poprzez bez­po­śred­nie nawią­za­nie do mat­czy­nej tro­ski, smut­ku i cier­pie­nia z powo­du śmier­ci Syna. To teo­lo­gicz­ne połą­cze­nie znaj­du­je swo­ją lite­rac­ką egzem­pli­fi­ka­cje w utwo­rze “Wiel­ko­post­na legen­da” Hali­ny Poświa­tow­skiej:


Dwa tysią­ce lat temu uro­dzi­ła pan­na w Gali­le­inie­mow­lę(…)


i tak rosło ogrze­wa­ne odde­che­maż doro­sło do nie­na­wi­ści


i przy­bi­li go do drze­wa ludziea ona patrzy­ła


potem- mówią- że wstą­pi­ła w nie­bo­ale rów­nie dobrze mogła wstą­pić w ból­tak był głę­bo­ki. [26]


Wnie­bo­wstą­pie­nie — i to wca­le nie pew­ne, pod­wa­żo­ne przez sło­wo mówią, mogło­by być rów­nie dobrze wstą­pie­niem w ból. Impli­ku­je się tą sama odle­głość pomię­dzy otchła­nią bólu a prze­strze­nią nie­bie­ską. I to dora­sta­nie do nie­na­wi­ści, kim jest czło­wiek, ze zdol­ny jest na Krzy­żu zawie­sić Boga? Ale: Kim jest Bóg, że dla zba­wie­nia czło­wie­ka wybie­ra dro­gę hań­by, poni­że­nia, śmier­ci, bólu Mat­ki? Sło­wa Rów­nie dobrze sta­wia­ją znak rów­no­ści mię­dzy wnie­bo­wstą­pie­niem a wbólw­sta­pie­niem, nie to jest waż­ne co doko­na­ło się potem. Naj­waż­niej­szy był moment przy­bi­ja­nia do dziec­ka krzy­ża, sło­wa te zosta­ły nawet gra­ficz­nie wyob­co­wa­ne od resz­ty. Doko­na­ło się. Ta, któ­ra sta­ła naj­ni­żej, nie mogąc wzy­wać pomo­cy bez­czyn­na, nie mając nic z ado­ra­cji kró­lów, zasty­gła w bólu.


10. Sta­ra, stra­pio­na kobie­ta


Pie­ta doty­ka dwóch tajem­nic: śmier­ci i macie­rzyń­stwa. Jej ręce zaple­cio­ne na bez­wład­nym cie­le Chry­stu­sa trzy­ma­ją tru­pa, Boga i dziec­ko zara­zem. Maria przy­tu­la do sie­bie Zba­wi­cie­la ludz­ko­ści tak, jak­by był małym bez­bron­nym dziec­kiem, a nie Kró­lem wszech­świa­ta. Tajem­ni­cza wież łączą­ca mat­kę z nie­na­ro­dzo­nym jesz­cze ist­nie­niem, potem z nowo­rod­kiem, odnaj­du­je się w wyobra­że­niu Pie­ty. Miste­rium bycia mat­ką zaska­ku­ją­co opi­sał Jan Kott (męż­czy­zna, a więc czło­wiek z zewnątrz) [27] w powia­st­ce pt. “Macie­rzyń­stwo”: Przez dwa poran­ki, o szó­stej trzy­dzie­ści, siód­mej, siód­mej trzy­dzie­ści, ósmej i ósmej trzy­dzie­ści wia­do­mo­ści tele­wi­zyj­ne na wszyst­kich kana­łach zaczy­na­ły się od obra­zu burej kot­ki. Była nie­po­zor­na, futer­ko na grzbie­cie mia­ła osma­lo­ne i łap­ki przed­nie obwią­za­ne ban­da­ża­mi. Leża­ła bez ruchu z zamknię­ty­mi ocza­mi i tyl­ko barasz­ko­wa­ło po niej pię­cio­ro małych kociąt; dwa z nich były jak ona bure i trzy bia­łe. Poprzed­nie­go wie­czo­ru wynio­sła z pło­ną­ce­go domu tych pię­cio­ro, jed­no po dru­gim. Bra­ła je za karcz­ki w pysz­czek i wyno­si­ła na dwór. Kie­dy wynio­sła dwo­je ostat­nich, cały dom pło­nął i pełen był czar­ne­go, gry­zą­ce­go dymu. Stra­ża­cy już bali się tam wejść pole­wa­li tyl­ko sikaw­ka­mi ten dom z trzech stron.Kiedy bura kot­ka wynio­sła ostat­nie z kociąt, padła bez ruchu. Była nie­przy­tom­na. Zatru­ta dymem. Odra­to­wa­no ją. Bura kot­ka śpi śmier­tel­nie zmę­czo­na. Po jej grzbie­cie bie­ga pię­cio­ro dzie­ci. Mat­ka. [28]Matka- sło­wo, któ­re­mu dopi­sa­no tyle zna­czeń, nało­żo­no taki bagaż infor­ma­cyj­ny i kul­tu­ro­wy, a mimo tego nie­od­gad­nio­ne. Sło­wo bio­lo­gicz­no-emo­cjo­nal­ne. Uczu­cie, któ­re po nie­miec­ku nazy­wa się Gebor­gen­he­it, a nie ma pol­skie­go odpo­wied­ni­ka, jest odczu­ciem tej tajem­nej nit­ki, wią­żą­cej mat­kę z dziec­kiem. Magicz­na jest myśl, że:


W głę­bo­kich wąwo­zach naszych trze­wi Są mchem wysła­ne gniaz­da i są pisklę­taI dzie­je się tam tajem­ni­ca ist­nie­nia któ­rej nikt nie przej­rza­łI rosną pokła­dy pre­hi­sto­rii któ­rej nikt nie upa­mięt­nił. [29]


W Pie­cie łączą się mat­ki, któ­re cicho i z poko­rą akcep­tu­ją prze­zna­cze­nie rąk, mówiąc sło­wa­mi Poświa­tow­skiej. Los ich jest podob­ny, upa­da­ją pod jarz­mem bólu niczym Chry­stus pod krzy­żem.


Tak jak omdle­wa Maria na obra­zie Roge­ra van der Wey­de­na, tak też upa­da mat­ka sze­re­gow­ca Ryana widząc tele­gra­my o śmier­ci swo­ich trzech synów w fil­mie Ste­ve­na Spiel­ber­ga. Nie­bie­ski odcień sza­ty Marii holen­der­skie­go mistrza jest tym samym chłod­nym, czy­stym nie­bie­skim krysz­tał­ków z “Trzech kolo­rów: nie­bie­ski” Krzysz­to­fa Kieślowskiego.Piety współ­brz­mią ze sobą, rymu­ją się w gestach, łzach, tak jak Maria z Jezu­sem na tym płót­nie. Madon­ny bólu odbi­ja­ją się wza­jem­nie, powie­la­ją tajem­ni­ce ist­nie­ją­ce jesz­cze przed chrze­ści­jań­ską Pie­tą.


11. Pie­ta w dło­niach za 37,40 zł


Na dep­ta­ku w Słu­bi­cach jest jeden szcze­gól­ny sklep. Moż­na się tam zaopa­trzyć w gustow­ne afry­kań­skie figur­ki stra­szą­ce geni­ta­lia­mi zza sznur­ko­wych spód­ni­czek lub spra­wić sobie koty tak wiel­kie, że łasząc się przy­gnia­ta­ły­by domow­ni­ków. Gdzieś tam pomię­dzy tysią­cem świe­ci­de­łek, pre­zer­wa­ty­wa­mi za szyb­ką, lipo­wy­mi rzeź­ba­mi i czuj­nym wzro­kiem sprze­daw­cy w malut­kich dło­niach przy­kuc­nę­ła ala­ba­stro­wa Pie­ta Micha­ła Anio­ła. Czy takie ala­ba­stro­we ( a może tyl­ko pseu­do- ala­ba­stro­we) dło­nie sku­lo­ne w geście ochro­ny z Marią i Jezu­sem na jej łonie, sta­wia się na tele­wi­zo­rze czy w pobli­żu bar­ku z alko­ho­la­mi? Jako prze­stro­gę czy atrak­cyj­ny bibe­lot? Od spodu, mniej wię­cej tam gdzie sto­py Chry­stu­sa, wid­nia­ła poma­rań­czo­wa cena: 37, 40zł. A więc tyle kosz­tu­ją sym­bo­le. Nawet Pie­ta ma swo­ja cenę.


Stro­ny: 1 | 2 | 3


 


_____________________________Przypisy:


[22] W: Joan­na Kul­mo­wa, Zawiąz­ki, Poznań 1979, s. 75.[23] T. Róże­wicz, Mat­ka odcho­dzi, Wro­cław 2000, s. 106.[24] H.U. von Bal­tha­sar, W pęł­ni wia­ry, s. 218; w: I. Zie­miń­ski, op.cit., s. 95. [25] P. Ger­hardt, O gło­wo coś zra­nio­na wg łac. Salve caput cru­en­ta­tum z 1250 r. W: Śpiew­nik Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w RP, War­sza­wa 1989, s. 148. Zob. zwrot­ka 2: “O chwa­ły peł­ne lice, przed któ­rym świa­ty drżą, zaświa­ty w proch pada­ją, kto Cię tak zelżył kto? Kto spra­wił, że Twych oczu nad­ziem­ski, cud­ny blask, co gasił słońc tysią­ce, zała­mał się i zgasł?” (128,2).[26] H. Poświa­tow­ska, Liry­ki, Biel­sko-Bia­ła 1995, s. 76.[27] Na mar­gi­ne­sie moż­na dodać, że roz­gry­wa się cie­ka­wa gra zna­czeń mie­dzy nazwi­skiem auto­ra, jego uko­cha­ną kot­ka Pinią, a tema­tem opowiadania.[28] J. Kott, Powiast­ki dla wnu­cząt, Fun­da­cja Zeszy­tów Lite­rac­kich, Cie­cha­nów 2002, s. 36.[29] H. Poswia­tow­ska, op. cit., s. 87.


Tytu­ły wszyst­kich punk­tów, z wyjąt­kiem pkt. 8 i 11, pocho­dzą z wier­sza Sta­ni­sła­wa Gro­cho­wia­ka Bel­li­ni, “Pie­ta”.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.