Wołanie o nową Reformację — teologia postępowa
- 21 kwietnia, 2007
- przeczytasz w 6 minut
Teologia postępowa nie ma dobrej prasy w Polsce. Można by nawet powiedzieć, że nie ma żadnej prasy. W świadomości publicznej nie istnieje, a jeśli bywa o niej mowa, to najczęściej jest ona traktowane z ironią, żartobliwie, jak brzydkie kaczątko. Z jednej strony fakt ten nie powinien zadziwiać. Zainicjowane zmiany przez Sobór Watykański II nie dotarły do Polski, a w Kościołach protestanckich najczęściej cytowanym teologiem pozostaje nadal Karl Barth.
Z drugiej zaś strony, pominięcie i zrzucenie idei postępowego chrześcijaństwa do drugiego, jak nie trzeciego obiegu teologii zadziwia. Czyżby w Polsce teologowie pomimo narodowego, prawie bezkrytycznego zapatrzenia w Stany Zjednoczone nie interesowali się tym, co dzieję się w myśli teologicznej tam za oceanem? A może przyszedł najwyższy czas zwrócenia uwagi na to, co żywi codzienną dyskusję teologiczną świata anglosaskiego? Może nastał czas, by nastawić ucho i posłuchać wołania z „Dzikiego Zachodu” o nową Reformację?
Najczęściej popełnianym błędem jest nazywanie postępowej teologii teologią liberalną. Jest to pewnego rodzaju anachronizm i nierzetelność, ponieważ teologia postępowa jest pojęciem szerszym, niejednolitym i relatywnie nowym. Prąd ten narodził się pod koniec ostatniego wieku jako odpowiedź na rosnące w liczbie i sile fundamentalistyczne Kościoły ewangelikalne.
Charakterystycznemu dla ewangelikalnych chrześcijan dosłownemu rozumieniu Biblii, przeciwstawia ono czytanie Pisma Świętego uzupełnione o dobrą znajomość jego hermeneutyki i egzegezy (literacy, not literal). Nie jest ona szczególnie związana z żadnym wyznaniem. Wśród jej zwolenników są protestanci różnej maści, jak i rzymsko-katolicy. Swoją refleksję teologiczną chrześcijaństwo postępowe żywi wnioskami wyciągniętymi z teologii ewangelikalnej, teologii liberalnej XIX i XX wieku, protestanckiej neo-ortodoksi i teologii wyzwolenia.
To synkretyczne korzystanie z różnych źródeł tłumaczy się tym, że teologia postępu stawia sobie za swój główny cel szeroko rozumianą sprawiedliwość społeczną jako echo do Księgi Amosa: „Niechaj raczej prawo tryska jak woda, a sprawiedliwość jak potok nie wysychający”. W 1996 r. zostało założone w USA przez amerykańskich teologów, którzy dotychczas świadczyli o postępowym chrześcijaństwie na własną rękę The Center for Progressive Christianity (TCPC), niekościelne i ponadwyznaniowe stowarzyszenie, które do dziś zrzesza osoby fizyczne (świeckie lub duchowne) i osoby prawne (zbory lub parafie) oraz zajmuje się promocją postępowej teologii.
Z biegiem lat, ilość stowarzyszeń, instytutów i fundacji powołujących się na postępową teologię rosła, przede wszystkim w krajach anglojęzycznych takich jak Wielka Brytania, Irlandia, Australia czy Nowa Zelandia. Za manifest postępowego chrześcijaństwa uznać można ułożone przez TCPC “Osiem Punktów” (The 8 Points), czyli listę ośmiu twierdzeń odnoszących się do postępowego sposobu myślenia o chrześcijaństwie. Lista ta jest regularnie poddawaną teologom i członkom stowarzyszenia do weryfikacji i aktualizacji.
Z Ośmiu Punktów wyłonić można pięć podstawowych koncepcji charakteryzujących tę teologiczną alternatywę. Po pierwsze, jej duchową witalność i ekspresyjność. Chrześcijaństwo postępowe pragnie, by każdy mógł brać czynny udział w kulcie, pragnie znieść na tyle na ile jest to możliwe tradycyjny podział ról na duchownych i świeckich. Postępowe nabożeństwa są twórcze i artystycznie wyreżyserowane. Z jednej strony, wzbogacone są o elementy pierwotnego chrześcijaństwa. takie jak chrzest przez zanurzenie czy namaszczenie oliwą, z drugiej zaś, korzystają one z elementów rytuałów niechrześcijańskich i technik medytacyjnych, albowiem celem nabożeństwa jest duchowy wzrost jednostki.
Po drugie, chrześcijaństwo postępowe charakteryzuje chęć pojednania wiary i nauki. Chrześcijaństwo nie powinno stać w opozycji do intelektu, a badania naukowe z zakresu nauk humanistycznych, przyrodniczych i ścisłych mają ugruntować i wspomóc refleksję teologiczną. Należy zakończyć oświeceniowy konflikt religii z Rozumem – twierdzą postępowi teologowie. Wpływ, jaki ta myśl ma na dogmatykę omówię poniżej.
Następnym krokiem, który powinien zostać podjęty wg teologów postępu jest krok zaczerpnięty z refleksji feministycznej. Teologia postępowa pragnie wznieść się ponad granice narzuconej przez społeczeństwo tożsamości rodzajowej jednostki (gender) w myśl za Gal 3: 28: „Nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety. Wszyscy bowiem stanowicie jedność w Chrystusie Jezusie”. Bazując na osiągnięciach gender studies i nowoczesnej seksuologii, z jednej strony stawia wartości rodzinne w świetle feministycznej krytyki biblijnej, z drugiej zaś, świętuje różnorodność Bożego stworzenia afirmując równość przed Bogiem kobiet i mężczyzn, heteroseksualistów i homoseksualistów oraz osób transseksualnych. Jest to teologia radykalnie inkluzywna z punktu widzenia społecznego.
Kolejną cechą postępowego myślenia teologicznego jest wiara, że chrześcijaństwo może funkcjonować nie wynosząc się ponad inne religie oraz nie głosząc, że jest jedyną prawdziwą religią. W świecie, w którym wyznawcy różnych wyznań żyją obok siebie, a świat prze w stronę globalizmu, mamy tu do czynienia z wizją pacyfistyczną, pluralistyczną i uniwersalistyczną, która głosi nadzieję zbawienia dla wszystkich (apokatastaza). Sami zainteresowani ujmują to w następujący sposób: „Postępowi chrześcijanie dokładają starań, by głosić jednocześnie swoją chrześcijańską wiarę i wsparcie dla innych religii jako w pełni prawdziwych.” (H. Taussing, Grassroots Progressive Christianity. A quiet Revolution, Westar Institute).
Ostatnią charakterystyką tego prądu jest nawiązanie do tzw. ekoteologii. Postępowi teologowie odrzucają podobnie jak teologowie procesu granice między Bogiem a światem oraz człowiekiem a światem przyrody lub ewangelikalną ideę przepaści między Bogiem a jego stworzeniem. Postępowi chrześcijanie przywiązują wielka wagę do Boskiego nakazu o uprawianiu i strzeżeniu ogrodu (Gen 2: 15) rozumianego jako otaczającą nas faunę i florę. Wszelkie próby podporządkowania sobie natury i wykorzystywania jej bogactw w sposób nieumiarkowany uważają za dziejowe nieporozumienie, które przynieść może jedynie zniszczenie.
Na płaszczyźnie dogmatyki, postępowe chrześcijaństwo odnosi się, lecz nie musi, krytycznie do tradycyjnej dogmatyki chrześcijańskiej. Ogólną jego cechą jest odrzucenie teorii radykalnego kreacjonizmu, genetyczności grzechu pierworodnego (miast, odkrywa na nowo jak ks. Matthew Fox zagubioną gdzieś po drodze w historii myśli chrześcijańskiej koncepcje „pierworodnego błogosławieństwa”), idea zepsutej natury ludzkiej „do szpiku kości” lub rozumienia śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu w kategoriach ofiary czy zadośćuczynienia. Kategorie te postępowi teologowie uznają za barbarzyński element prymitywnej religii, który stoi w sprzeczności z Bogiem Miłości, preferując im wizję Jezusa jako „siły napędowej rozwoju” i „dawcy życia” (John B. Cobb), bonhoefferowskiego „kochania do ostatnich granic”, czy tillichowskiej Odwagi Bycia. W kwestii Trójcy i Wcielenia oraz niepodzielnej natury boskiej i ludzkiej Jezusa, teoretycy postępowej dogmatyki pozostają podzieleni, część uznaje elementy te za filary wiary chrześcijańskiej, inni zaś zastanawiają się nad subiektywizmem i charakterem mitycznym tych pojęć (J. S. Spong).
Często za Johnem A. T. Robinsonem krytykują tradycyjny obraz Boga „tam na górze” (up there) lub Boga „poza” (out there) starając się o wyrobienie nowych kategorii „ponad teistycznych” (beyond theism) by mówić o Bogu. Jak widać, postępowa teologia jest bardziej teologią poszukującą, niźli dogmatyczną. Postępowy teolog podchodzi mimo wszystko do swojego zadania z wiarą i nadzieją: „Starajmy się więc poznać, usilnie poznać Pana; że go znajdziemy, pewne jest jak zorza poranna, i przyjdzie do nas jak deszcz, jak późny deszcz, który zrasza ziemię” (Oz 6:3).
Powyższy opis może szokować, wzbudzać sprzeciw i oburzenie ortodoksyjnego chrześcijanina, albowiem stawia przed nim wyzwanie – zastanowienie się nad sensem podziału na to co chrześcijańskie a co nie, nad tym na ile scjentystyczny punkt widzenia można pogodzić z nauczaniem Kościoła, nad tym na ile Boga poznać można naszym ludzkim rozumem i zmysłami. Przytoczone wyżej słowa mogą dla naszych polskich uszu przyzwyczajonych do prawomyślności brzmieć niczym sterta herezji i bluźnierstw. Teologia uprawiana przez postępowych teologów odwołuję się do duchowości negatywnej, czasami grzeszącej krytykanctwem. Niemniej jednak zmusić nas może do refleksji nad kondycją naszej własnej wiary i pozostawić nas w zamyśleniu nad przyszłością Kościoła Powszechnego, o którym Dietrich Bonhoeffer mówił, że „zmieni się nie do poznania”.
Lucas P. Skurczyński
:: POLEMIKA: Teologia świętego spokoju