Magazyn

Womenpriests.org — refleksje na temat święceń kapłańskich dla kobiet


Zgod­nie z tzw. Dekla­ra­cją z Lucer­ny z 5. listo­pa­da br. kan­ton St Gal­len opo­wie­dział się nie tyl­ko za znie­sie­niem obli­ga­to­ryj­ne­go celi­ba­tu, ale tak­że za dopusz­cze­niem kobiet do świę­ceń. Inno­wa­cje w Koście­le spo­ty­ka­ją się z jed­nej stro­ny z ogrom­nym sprze­ci­wem śro­do­wisk inte­gry­stów, a z dru­giej stro­ny nie tyle z popar­ciem, co sza­lo­nym entu­zja­zmem. Ten entu­zjazm two­rzy otocz­kę, spod któ­rej trud­no jest usły­szeć głos woli Boga w danej spra­wie.


Oczy­wi­ście argu­men­tów na popar­cie ordy­na­cji kobiet znaj­dzie się całe mnó­stwo – naj­wię­cej moż­na zna­leźć na stro­nie samych kan­dy­da­tek — www.womenpriests.org, gdzie pro­blem omó­wio­ny jest napraw­dę sze­ro­ko z uwzględ­nie­niem wszyst­kich „za” i „prze­ciw”.

Chciał­bym się tu nie tyle sku­pić na kontr­ar­gu­men­tach poka­zy­wa­nych przez hie­rar­chów, co na wska­za­niu kil­ku błę­dów poda­wa­nych przez zwo­len­ni­ków tej inno­wa­cji. Poni­żej prze­ciw­sta­wię sobie linie i spo­sób argu­men­ta­cji zwo­len­ni­czek ordy­na­cji kobiet (nazy­wa­ny­mi dalej „kan­dy­dat­ka­mi”) z napo­ty­ka­ny­mi przez nie kontr­ar­gu­men­ta­mi, wska­zu­jąc na zja­wi­ska zacho­dzą­ce w tej kon­fron­ta­cji na płasz­czyź­nie spo­łecz­no-kul­tu­ro­wej oce­ny pro­ble­mu ordy­no­wa­nej oso­by oraz spo­so­bu przed­sta­wia­nia go przez stro­nę apro­bu­ją­cą i odrzu­ca­ją­cą świę­ce­nia kobiet.

Już pod koniec XVIII wie­ku w nie­któ­rych wspól­no­tach pro­te­stanc­kich w USA ordy­no­wa­no kobie­ty [1], zaś w latach 20-tych minio­ne­go stu­le­cia po raz pierw­szy wyświę­co­no na księ­dza kobie­tę, s. A. Wiłuc­ką, w Koście­le uzna­ją­cym tra­dy­cje kato­lic­ką – Sta­ro­ka­to­lic­kim Koście­le Maria­wi­tów. [2] W poniż­szym arty­ku­le nie zamie­rzam jed­nak odwo­ły­wać się do sytu­acji w Kościo­łach pro­te­stanc­kich, z uwa­gi na odmien­ne rozu­mie­nie ordy­na­cji, ani do kwe­stii świę­ceń we wspól­no­cie zna­nej dziś pod nazwą Kato­lic­ki Kościół Maria­wi­tów. Wobec poniż­sze­go pro­ble­mu obie ordy­na­cje mogło­by być tema­tem na osob­nej pra­cy.

Śla­da­mi Jezu­sa

Z całą pew­no­ścią z punk­tu widze­nia dys­po­zy­cji psy­chicz­nych, nie ma żad­nych pod­staw, by uwa­żać, że kobie­ta w funk­cji kapła­na, mogła­by się oka­zać gor­sza od męż­czy­zny. Św. Paweł słusz­nie zauwa­ża, ze trze­ba słu­chać wszyst­kich ludzi w Koście­le, bo przez każ­de­go może prze­ma­wiać Duch Świę­ty. Kapłan­ka może być wspa­nia­łą kazno­dziej­ką. Co się tyczy zaś wzglę­dów este­tycz­nych – trak­to­wa­nych tu jed­nak jako dygre­sja na mar­gi­ne­sie – cór­ka Kościo­ła w orna­cie mogła­by wyglą­dać pięk­nie, a swym zacho­wa­niem przy eucha­ry­stycz­nym ołta­rzu wzru­szyć ser­ce nie jed­ne­go zatwar­dzia­łe­go nie­wie­rzą­ce­go.

Kan­dy­dat­ki do świę­ceń spo­ty­ka­ją na dro­dze reali­za­cji swe­go powo­ła­nia licz­ne prze­szko­dy.

Pierw­szy kontr­ar­gu­ment jest dobrze zna­ny – tak dobrze, że wie­lu, któ­rzy go sły­szą, zie­wa­ją z znu­dze­nia – „Jezus wybrał do gro­na dwu­na­stu samych męż­czyzn.” Choć kobie­ty były jego wier­ny­mi uczen­ni­ca­mi nigdzie nie powie­dział do żad­nej z nich o wła­dzy klu­czy, o odpusz­cza­niu grze­chów, nie było też kobiet pod­czas łama­nia chle­ba, któ­re poprze­dzi­ło wyda­rze­nia pasyj­ne.

Jezus wca­le nie gar­dził nie­wia­sta­mi – pisze dla teologia.pl ks. M. Kaszow­ski — i w wie­lu wypad­kach, ku wiel­kie­mu zgor­sze­niu oto­cze­nia, trak­to­wał je ina­czej niż wyma­ga­ły tego utar­te for­my kul­tu­ro­we, zwy­cza­je i uprze­dze­nia. I tak np. Jezus roz­ma­wiał z Sama­ry­tan­ką, co nawet ją samą zdzi­wi­ło, gdyż żaden Żyd nie zdo­był­by się na coś podob­ne­go (por. J 4,7–9.27); pozwo­lił kobie­cie, pro­wa­dzą­cej w mie­ście grzesz­ne życie, oble­wać łza­mi swo­je sto­py, wycie­rać je wło­sa­mi, cało­wać i namasz­czać olej­kiem, co wywo­ła­ło obu­rze­nie oto­cze­nia (por. Łk 7,36–50)”.

Paweł VI poda­je w Dekla­ra­cji Inter insi­gnio­res argu­ment natu­ry kul­tu­ro­znaw­czej, wska­zu­jąc, że nie kie­ro­wa­ły Jezu­sem z Naza­re­tu wzglę­dy kul­tu­ro­we. „Postę­po­wa­niem Chry­stu­sa nie kie­ro­wa­ły moty­wy socjo­lo­gicz­ne i kul­tu­ro­we Jego epo­ki – czy­ta­my w Liście Apo­stol­skim Jana Paw­ła II Ordi­na­tio Sacer­do­ta­lis, w komen­ta­rzu do ency­kli­ki papie­ża Paw­ła VI, w któ­rej czy­ta­my: „Praw­dzi­wa przy­czy­na leży w tym, że Chry­stus tak wła­śnie posta­no­wił, nada­jąc Kościo­ło­wi jego pod­sta­wo­wą struk­tu­rę i jego antro­po­lo­gię teo­lo­gicz­ną, zawsze zacho­wy­wa­ną przez Tra­dy­cję Kościo­ła.”

Jan Paweł II mówi w odnie­sie­niu do tej­że Tra­dy­cji, iż w związ­ku z postę­po­wa­niem Chry­stu­sa oraz ze wzglę­du na nie­prze­rwa­ną Tra­dy­cję, Kościół „nie uwa­ża się za upraw­nio­ne­go do dopusz­cza­nia kobiet do świę­ceń kapłań­skich.”

W tym miej­scu war­to nad­mie­nić, że w isto­cie Jezus zro­bił coś wbrew kul­tu­rze żydow­skiej, każąc męż­czy­znom przy­go­to­wać Pas­chę, któ­rą w tra­dy­cji żydow­skiej przy­go­to­wy­wać mia­ły kobie­ty. Ten gest Mesja­sza jest “dziw­ny” z uwa­gi na fakt, że cały czas jemu i jego uczniom towa­rzy­szy­ły… uczen­ni­ce. Nie wybrał ich jed­nak do tej funk­cji wbrew uświę­co­nej tra­dy­cji żydow­skiej.

Moż­na przy­pusz­czać, że w tym miej­scu Jezus z Naza­re­tu poka­zu­je nam zupeł­nie inne wyobra­że­nie kapłań­stwa, niż to, któ­re uku­ła cywi­li­za­cja ludz­ka przed nim.

Kapłań­stwo w każ­dej kul­tu­rze i reli­gii było zawsze pew­ną wła­dzą, zwierzch­nic­twem. Kapłan był kimś wyżej. NIE-kapła­ni byli niżej, a kobie­ty albo się wobec nie­go nie liczy­ły albo – jak to mia­ło miej­sce w kul­tu­rze grec­ko-rzym­skiej – czy­ni­ły kro­ki, by ten porzą­dek zmie­nić, piąć się wzwyż hie­rar­chii spo­łecz­nej. Moty­wo­wa­ne wzglę­da­mi ambi­cjo­nal­ny­mi, wywal­cza­ły sobie kapłań­stwo przy nie­któ­rych świą­ty­niach.

Jezu­so­wi z Naza­re­tu, któ­ry naj­praw­do­po­dob­niej był obe­zna­ny z kul­tu­rą grec­ko-rzym­ską, nie była obca prak­ty­ka czy­nie­nia z kobiet kapła­nek. On sam, co praw­da, nie nazwał tego, co sam usta­no­wił kapłań­stwem (Eucha­ry­stię rów­nież nie On nazwał Eucha­ry­stią), ale two­rząc gru­pę dwu­na­stu uczniów męż­czyzn, z pew­no­ścią miał w tym swój cel o cha­rak­te­rze reli­gij­nym, o czym świad­czą póź­niej­sze naucza­nie oraz fakt spo­ży­wa­nia z ucznia­mi ostat­niej Wie­cze­rzy. Co wię­cej, Jezus wie­dział z całą pew­no­ścią o tym, że w kul­tu­rze grec­ko-rzym­skiej kobie­ty peł­ni­ły wię­cej zaszczyt­nych funk­cji, niż w Judei.

O uprzy­wi­le­jo­wa­nej roli kobiet mógł wie­dzieć przez wpły­wy kul­tu­ro­we mia­sta Sep­pho­ris. [3] Człon­ko­wie Semi­na­rium Jezu­so­we­go widzą w naucza­niu Jezu­sa dość wyraź­ne wpły­wy hel­leń­skie. Jed­nym z nich mia­ło być doce­nie­nie oso­by kobie­ty. Jed­nak­że Jezus nie wybie­ra do gro­na apo­sto­łów kobiet, mimo iż czy­ni je swy­mi uczen­ni­ca­mi.

Postę­po­wa­nie Jezu­sa nie musi być potrak­to­wa­ne jako dys­kre­dy­tu­ją­ce kobie­ty. War­to raz jesz­cze zasta­no­wić się: czy wybór dwu­na­stu męż­czyzn do gro­na apo­sto­łów i uczy­nie­nie z kobiet uczen­nic nie zawie­ra w sobie waż­nej infor­ma­cji na temat kobie­ty, jak i męż­czy­zny w oczach Mesja­sza.

Czy tyl­ko kwe­stia dys­kry­mi­na­cji?

W zarzu­tach pod adre­sem prze­ciw­ni­ków ordy­na­cji kobiet poja­wia się jasny zarzut o dys­kry­mi­na­cję kobie­ty w związ­ku z nie­do­pusz­cza­niem jej do świę­ceń. Zarzut ten suge­ru­je spo­sób patrze­nia na insty­tu­cję ordy­no­wa­ne­go kapła­na. Jawi się ona jako karie­ra spo­łecz­na, od któ­rej kobie­ty są odsu­nię­te.

W wyzna­niach i rela­cjach kan­dy­da­tek zasta­na­wia­ją uży­te sfor­mu­ło­wa­nia typu: „Dzia­ła­nie ‘mitu’ o wyż­szo­ści męż­czyzn”, „cha­rak­te­ry­stycz­ne cechy spo­łecz­nych uprze­deń”, sło­wo „uprze­dze­nia” poja­wia się kil­ka­krot­nie”. [4]

Czy­ta­jąc powyż­sze i podob­ne narzę­dzia języ­ko­we moż­na odnieść wra­że­nie, że pra­gnie­nie wyświę­ce­nia wią­że się z chę­cią wyka­za­nia się spo­łecz­nie oraz, że rozu­mia­na jest przez kan­dy­dat­ki jako swe­go rodza­ju dzia­łal­ność o cha­rak­te­rze kul­tu­ro­wo-spo­łecz­nym.

Taka wizja ordy­na­cji spro­wa­dza urząd kapłań­ski do pozio­mu każ­de­go jed­ne­go zawo­du, któ­ry męż­czyź­ni wyko­nu­ją przez zwy­czaj, a za któ­ry kobie­ty mogą się wziąć ze wzglę­du na modę obec­nych cza­sów. Naj­le­piej widać to po fak­cie, iż pew­ne gro­no kobiet, czu­ją­cych powo­ła­nie do kapłań­stwa, choć dzia­ła w orga­ni­za­cjach wspie­ra­ją­cych kan­dy­dat­ki do urzę­do­we­go kapłań­stwa, nie sta­wia Boga w życiu na pierw­szym miej­scu. Naj­waż­niej­sze jest samo odczu­wa­ne pra­gnie­nie.

Jed­na z człon­kiń orga­ni­za­cji, Col­let­te Joy­ce (na zdj.), poka­zu­je nawet, że jedy­ną kwe­stią, któ­re łączy kobie­ty, ubie­ga­ją­ce się o kapłań­stwo jest poczu­cie powo­ła­nia. To, co budzi tu wąt­pli­wość w ukie­run­ko­wa­niu powo­ła­nia kan­dy­da­tek to fakt, iż nie ma tu mowy o odczu­wa­niu przez nie, że są wezwa­ne przez Pana Jezu­sa.

Wizja czło­wie­ka bez ordy­na­cji kobiet

Kolej­na kwe­stia to poda­ne przez Paw­ła VI poję­cie „antro­po­lo­gii teo­lo­gicz­nej”. Ten aspekt bywa pomi­ja­ny przez kan­dy­dat­ki. Prze­ciw nie­mu sta­je ze stro­ny kan­dy­da­tek do urzę­du kapłań­skie­go argu­ment apo­dyk­tycz­ny, któ­ry naj­ja­śniej pre­cy­zu­ją dzie­ci: „bo ja chcę”. W dostęp­nych onli­ne pra­cach autor­stwa kobiet, pra­gną­cych być księż­mi, brak pyta­nia posta­wio­ne­go przez nich samych im samym, czy nie było wolą Boga, by kobie­ty nie były ordy­no­wa­ne? Czy Bóg, któ­ry prze­kre­ślił róż­ni­ce mię­dzy kobie­ta­mi i męż­czy­zna­mi, nie zechciał powo­ły­wać tyl­ko męż­czyzn do urzę­du ze wzglę­du na jakoś obmy­ślo­na przez Sie­bie antro­po­lo­gię?

W tym miej­scu potrze­ba fak­tycz­ne­go zada­nia sobie pyta­nia i reflek­sji. Nie spo­sób ocze­ki­wać, by odpo­wiedź podał sam Jezus bez­po­śred­nio wszyst­kim ludziom, podob­nie, jak nie mogli ocze­ki­wać po nim ucznio­wie, że Jezus wycią­gnie goto­wy Nowy Testa­ment z ręka­wa.

Czy­tu­jąc wyzna­nia kan­dy­da­tek odnieść moż­na wra­że­nie, że decy­zja o nie­wy­świę­ca­niu kobiet ma jedy­nie dys­cy­pli­nar­ny cha­rak­ter. Tym­cza­sem Jan Paweł II mówi o czymś wię­cej. Pod­czas uro­czy­sto­ści Zesła­nia Ducha Świę­te­go, w szes­na­stym roku Pon­ty­fi­ka­tu, 22. maja 1994 roku, papież mówi: „Aby (…) usu­nąć wszel­ką wąt­pli­wość w spra­wie tak wiel­kiej wagi, któ­ra doty­czy same­go Boskie­go usta­no­wie­nia Kościo­ła, mocą moje­go urzę­du utwier­dza­nia bra­ci (por. Łk 22,32) oświad­czam, że Kościół nie ma żad­nej wła­dzy udzie­la­nia świę­ceń kapłań­skich kobie­tom oraz że orze­cze­nie to powin­no być przez wszyst­kich wier­nych Kościo­ła uzna­ne za osta­tecz­ne.”

Choć kobie­ty pra­gną­ce świe­ceń kapłań­skich słusz­nie zauwa­ża­ją, że obro­słe tra­dy­cją histo­rycz­ną odsu­wa­nie kobiet na dal­szy plan życia spo­łecz­ne­go może być utrud­nie­niem w dia­lo­gu na temat powo­ła­nia kobiet, to jed­nak sam fakt odwo­ły­wa­nia się do argu­men­tu opar­te­go o kwe­stie płci spra­wia, że i one same mogą opacz­nie zro­zu­mieć zwią­za­ny wła­śnie z płcią kolej­ny kontr­ar­gu­ment. Ten „zwią­za­ny jest z war­to­ścią sym­bo­licz­ną funk­cji kapłań­skiej”

Kapłan jest zastęp­cą, któ­ry dzia­ła w imie­niu Chry­stu­sa, Gło­wy i Oblu­bień­ca Kościo­ła, zwłasz­cza we wspól­no­cie eucha­ry­stycz­nej; było­by sprzecz­no­ścią i bra­kiem logi­ki, gdy­by kobie­ta repre­zen­to­wa­ła Chry­stu­sa męż­czy­znę (…)Rów­nież i samo ojco­stwo Boga (Bóg Ojciec) i oblu­bień­czy aspekt Oso­by Chry­stu­sa wyda­ją się znaj­do­wać swój peł­niej­szy wyraz w podwój­nej posłu­dze i roli męskiej i kobie­cej, potwier­dza­jąc w ten spo­sób wkład Chry­stu­sa w prze­zwy­cię­ża­nie róż­nic pomię­dzy płcia­mi. Nie zamie­rza się przez to jed­nak suge­ro­wać znie­sie­nia zaka­zu kapłań­stwa kobiet, lecz pro­po­nu­je się oczysz­cze­nie go od uwa­run­ko­wań kul­tu­ro­wych. Trze­ba zawsze pamię­tać, iż kapłań­stwo nie jest rewin­dy­ka­cją, lecz powo­ła­niem.” [5]

Ten kontr­ar­gu­ment trak­to­wa­ny jest czę­sto jako prze­jaw dys­kry­mi­na­cji. Jest to reak­cja nie­roz­sąd­na i opie­ra­ją­ca się na aktu­al­nej, mod­nej ide­olo­gii spo­łecz­nej, któ­rą chce się apli­ko­wać do wszyst­kich dzie­dzin życia spo­łecz­ne­go – czę­sto bez zasta­no­wie­nia gło­si­cie­li, czy takie podej­ście jest słusz­ne?

Dopa­try­wa­nie się w nie­do­pusz­cza­niu kobiet do świę­ceń dys­kry­mi­na­cji i sek­si­zmu umac­nia fał­szy­wą wizję kapłań­stwa — jako karie­ry spo­łecz­nej! Swo­ją dro­gą do powsta­nia tej wizji przy­czy­ni­li się wyłącz­nie męż­czyź­ni! To oni, pia­stu­jąc od wie­ków urząd kapłań­ski, nie­rzad­ko wyko­rzy­sty­wa­li funk­cję bisku­pa czy pre­zbi­tra dla karie­ry spo­łecz­nej. Kapłań­stwo sta­ło się rów­no­cze­śnie swe­go rodza­ju zawo­dem.

Nic dziw­ne­go, że w dobie femi­ni­zmu ze zdzi­wie­niem zaczę­to postrze­gać nie­wy­świę­ca­nie kobiet. Na stro­nach Opo­ki może­my prze­czy­tać: „Nie wol­no (…) zapo­mi­nać, że kapłań­stwo nie mie­ści się w ramach praw oso­by ludz­kiej, lecz ma zwią­zek z eko­no­mią Miste­rium Chry­stu­sa i Kościo­ła. Posłu­ga kapłań­ska nie jest wyra­zem awan­su spo­łecz­ne­go. Awans spo­łecz­ny, tak­że roz­wój oso­bo­wo­ści, nigdy nie może upraw­niać do otrzy­ma­nia Świę­ceń kapłań­skich, gdyż nale­ży to do inne­go porząd­ku. Cytat pocho­dzi z 1976 roku z dekla­ra­cji zaapro­bo­wa­nej przez Paw­ła VI pt. „Inter insi­gnio­res”.

Z dru­giej stro­ny, być może poja­wie­nie się same­go pomy­słu ordy­na­cji kobiet powin­no otrzeź­wić wizje ordy­na­cji roz­to­czo­ną w histo­rii przez męż­czyzn-księ­ży­/bi­sku­pów, pośród któ­rych wymie­nić moż­na pokaź­ne gro­no tych, co spro­wa­dzi­li ją do zwy­kłej karie­ry, awan­su w świe­cie kul­tu­ro­wym.

Osta­tecz­nie, przez wzgląd na swą sym­bo­li­kę, sakra­ment kapłań­stwa doty­ka pyta­nia o swą natu­rę. Czy wyświę­co­na kobie­ta jest kapła­nem z urzę­du?

Pry­mat Bożej Woli nad ludz­ką uwy­dat­nia się w tym momen­cie naj­ja­śniej. Sobór Try­denc­ki — w kon­fron­ta­cji Woli Bożej z ludz­ką — uczy­nił głę­bo­ki ukłon w stro­nę tej dru­giej. W doku­men­cie doty­czą­cym sakra­men­tów czy­ta­my: „Kościół od wie­ków posia­dał tę wła­dzę, by w udzie­la­niu sakra­men­tów, z zacho­wa­niem ich isto­ty, mógł zawsze wpro­wa­dzać lub zmie­niać to, co według róż­no­rod­no­ści rze­czy, cza­su i miej­sca, uzna za odpo­wied­niej­sze (sic!), czy to dla pożyt­ku przyj­mu­ją­cych, czy też dla uczcze­nia samych sakra­men­tów.”

Jed­nak trzy wie­ki póź­niej Pius XII tak oto wypo­wia­da się w tej samej spra­wie: Kościo­ło­wi nie przy­słu­gu­je żad­na wła­dza, co do isto­ty sakra­men­tów, to zna­czy w odnie­sie­niu do tego, co zosta­ło prze­ka­za­ne nam w Obja­wie­niu jako usta­no­wio­ne i naka­za­ne przez same­go Chry­stu­sa w spra­wie zna­ku sakra­men­tal­ne­go.”

Choć istot­nie wobec Boga z pew­no­ścią nie ma róż­ni­cy mię­dzy kobie­tą a męż­czy­zną, to jed­nak każ­dy pozo­sta­je sobą, kon­kret­ną oso­bą, któ­rej wła­ści­wo­ści (w tym płeć) miesz­czą się nie­ro­ze­rwal­nie w Bożym pla­nie, uwzględ­nia­ją­cym wyraź­nie dobro czło­wie­ka. Czy­niąc cał­kiem sto­sow­ną dygre­sję, moż­na w tym miej­scu podać kolej­ny cytat za Opo­ką: „Sło­wo Jed­nak sta­ło się cia­łem jako męż­czy­zna. Rze­czy­wi­stość ta opie­ra się na fak­cie, któ­ry nie zakła­da­jąc wpraw­dzie wyż­szo­ści męż­czy­zny nad kobie­tą, jest nie­od­łącz­ny od eko­no­mii zba­wie­nia.”

Jan Sku­piń­ski

Przy­pi­sy:

[1] Bem K., Zjed­no­czo­ny Kościół Chry­stu­sa, Jed­no­ta, nr. 10/2002.

[2] Paw­ło­wicz, Z., Kościół i sek­ty w Pol­sce, Gdańsk 1996.

[3] Shor­to R., Ewan­ge­lia Praw­da, Byd­goszcz 2000, s. 55.

[4] http://www.womenpriests.org/pl/traditio/prej_gen.htm

[5] Za opoka.org.pl - ks. M. Jeży­kow­ski

Zobacz tak­że:

Maga­zyn SR: Ordy­na­cja kobiet — mity i uprze­dze­nia

Ekumenizm.pl: Szwaj­car­scy kato­li­cy za świę­ce­nia­mi dla kobiet i prze­ciw­ko celi­ba­to­wi

Ekumenizm.pl: Kar­dy­nał Dan­ne­els: urzę­dy kościel­ne dla kobiet

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.