Magazyn

Wspólne spojrzenie na Miriam — Matkę Bożą — perspektywa zielonoświątkowca


Magazyn EkumenizmPod­ję­li­śmy wspól­nie z dr Toma­szem Ter­li­kow­skim temat mario­lo­gii w dia­lo­gu kato­lic­ko-zie­lo­no­świąt­ko­wym, z jed­nej waż­nej przy­czy­ny: w Pol­sce, gdzie prak­tycz­nie nie ist­nie­je dia­log teo­lo­gicz­ny pomię­dzy kato­li­ka­mi a zie­lo­no­świąt­kow­ca­mi (trud­no za taki uznać spo­ra­dycz­ne i kur­tu­azyj­ne kon­tak­ty teo­lo­gów obu wyznań) mario­lo­gia budzi spo­re kon­tro­wer­sje. Z jed­nej stro­ny bra­cia kato­li­cy powie­la­ją krzyw­dzą­ce sądy o anty­ma­ryj­nym nasta­wie­niu zie­lo­no­świąt­kow­ców, z dru­giej stro­ny, zie­lo­no­świąt­kow­cy kary­ka­tu­ry­zu­ją i demo­ni­zu­ją mario­lo­gię kato­lic­ką. To nega­tyw­ne, obu­stron­ne nasta­wie­nie unie­moż­li­wia jaki­kol­wiek dia­log w tej mate­rii.


Pro­ble­mem zresz­tą nie jest tu tyl­ko mario­lo­gia, ale w ogó­le brak dia­lo­gu mie­dzy naszy­mi Kościo­ła­mi w Pol­sce. Na pozio­mie ogól­no­świa­to­wym dia­log kato­lic­ko-zie­lo­no­świat­ko­wy trwa od kil­ku­dzi­się­ciu lat, w wie­lu kra­jach duchow­ni obu wyznań nie tyl­ko współ­pra­cu­ją w wymia­rze prak­tycz­nym i modli­tew­nym, ale tak­że pro­wa­dzą oży­wio­ną dzia­łal­ność eku­me­nicz­ną na płasz­czyź­nie teo­lo­gicz­nej. W Pol­sce w ogó­le nie dostrze­ga się takiej potrze­by, przy­naj­mniej ze stro­ny moje­go śro­do­wi­ska, co utwier­dza tyl­ko obraz zie­lo­no­świąt­kow­ców, jako bar­dziej “anty­ka­to­li­ków” niż pro­te­stan­tów.


Wyda­je się tak­że, że brak dia­lo­gu wyni­ka ze stro­ny zie­lo­no­świąt­ko­wej z pew­ne­go “leni­stwa” teo­lo­gicz­ne­go. Pomi­mo licz­nej i dobrze wykształ­co­nej teo­lo­gicz­nie kadry duchow­nych zie­lo­no­świąt­ko­wych, doro­bek teo­lo­gicz­ny pol­skie­go ruchu zie­lo­no­świąt­ko­we­go pozo­sta­wia wie­le do życze­nia. Para­dok­sal­nie nawet w dzie­dzi­nie pneu­ma­to­lo­gii nie docze­ka­li­śmy się żad­ne­go poważ­niej­sze­go, pol­sko­ję­zycz­ne­go opra­co­wa­nia. Utrwa­la to wszyst­ko nie­ste­ty ste­reo­typ pen­te­ko­sta­li­zmu, jako anty­in­te­lek­tu­al­ne­go nur­tu chrze­ści­jań­stwa, nie mają­ce­go nic teo­lo­gicz­nie do zaofe­ro­wa­nia, poza “prze­ży­ciem”, któ­re­go w dodat­ku nie spo­sób zde­fi­nio­wać, przy­naj­mniej w języ­ku pol­skim.


Dla­te­go z ogrom­ną rado­ścią pre­zen­tu­je­my pol­skie­mu czy­tel­ni­ko­wi frag­men­ty jed­ne­go z rapor­tów koń­co­wych świa­to­we­go dia­lo­gu kato­lic­ko-zie­lo­no­świąt­ko­we­go poświę­co­ne­go mario­lo­gii. Być może przy­czy­ni się on do więk­sze­go “prze­bu­dze­nia” eku­me­nicz­ne­go moich krę­gów wyzna­nio­wych.


Odno­sząc się do nie­któ­rych frag­men­tów “rapor­tu koń­co­we­go” chciał­bym rów­nież skon­fron­to­wać je z tek­stem mario­lo­gicz­nym Ks. dr Edar­da Czaj­ko, jed­ne­go z czo­ło­wych pol­skich teo­lo­gów zie­lo­no­świąt­ko­wych. Arty­kuł pasto­ra Edwar­da Czaj­ko zasłu­gu­je na uwa­gę w kon­tek­ście “rapor­tu”, ponie­waż jest chy­ba jedy­nym poważ­nym tek­stem na temat mario­lo­gii jaki powstał w śro­do­wi­sku pol­skich zie­lo­no­świąt­kow­ców.


Ks. dr Edward Czaj­ko w swo­im tek­ście “Mat­ka Boska?” zamiesz­czo­nym w orga­nie Kościo­ła Zie­lo­no­świąt­ko­we­go, jakim jest mie­sięcz­nik “Chrze­ści­jan”, sta­wia śmia­łą tezę jako­by ter­min “Mat­ka Boża” (the­oto­kos) nie był ade­kwat­ny do roli i oso­by Marii, Mat­ki Pana, Boga i czło­wie­ka w jed­nej Oso­bie.


Stoi to oczy­wi­ście w jaskra­wej sprzecz­no­ści z usta­le­nia­mi dia­lo­gu kato­lic­ko-zie­lo­no­świąt­ko­we­go, gdzie eks­per­ci obu wyznań stwier­dzi­li, iż:


“zarów­no kato­li­cy, jak i kla­sycz­ni zie­lo­no­świąt­kow­cy uzna­ją histo­rycz­ne źró­dła tytu­łu Mat­ka Boża (the­oto­kos), któ­ry powstał w trak­cie chry­sto­lo­gicz­nych dys­put na Sobo­rze w Efe­zie (431 ne.) (…) w momen­cie Wcie­le­nia ona sta­je się Mat­ką Boga. Ona nie jest Mat­ką Boga w jego wiecz­nej, trój­je­dy­nej egzy­sten­cji, ale Mat­ką Boga Syna w Jego Wcie­le­niu.” Dalej raport tłu­ma­czy, iż “to nie była defi­ni­cja mario­lo­gicz­na, skon­cen­tro­wa­na na obda­ro­wa­niu Maryi nowym tytu­łem, ale defi­ni­cja chry­sto­lo­gicz­na skon­cen­tro­wa­na na okre­śle­niu Jezu­sa Chry­stu­sa. To wła­śnie w momen­cie Wcie­le­nia ona sta­je się Mat­ką Boga. Ona nie jest Mat­ką Boga w jego wiecz­nej, trój­je­dy­nej egzy­sten­cji, ale Mat­ką Boga Syna w Jego Wcie­le­niu.”


Zga­dzam się natu­ral­nie z Ks. dr E. Czaj­ko, że woli­my, jako pro­te­stan­ci, tytuł “Mat­ka Chry­stu­sa” (chry­sto­to­kos), czy — jak w dia­lo­gu kato­lic­ko-lute­rań­skim Mat­ka Pana, ponie­waż wol­ny jest on od obcią­żeń histo­rycz­ne­go roz­wo­ju mario­lo­gii, któ­ry tytuł the­oto­kos czę­sto rozu­mie dzi­siaj nie chry­sto­cen­trycz­nie, ale jako okre­śle­nie samo­dziel­nej pozy­cji Marii, w ode­rwa­niu od sote­rio­lo­gii i chry­sto­lo­gii. Mimo to, ter­min “Mat­ka Boża” jest przede wszyst­kim praw­dzi­wy teo­lo­gicz­nie. Maria była Mat­ką całe­go Chry­stu­sa, nie jedy­nie jego ludz­kiej natu­ry, jak pod­kre­śla sobór w Efe­zie, któ­re­go orze­cze­nia uzna­ją nie­mal wszy­scy chrze­ści­ja­nie. Pomi­mo nega­tyw­ne­go dla nie­któ­rych pro­te­stan­tów wydźwię­ku the­oto­kos, spo­wo­do­wa­ne­go obec­nie prze­sad­nym kul­tem Marii, nie może być on jed­nak uzna­ny za nieprawdziwy.Negacja the­oto­kos jest rów­no­znacz­na z wej­ściem na pozy­cje nesto­riań­skie, a wie­rzę, że Ksiądz Dok­tor nie chce jed­nak widzieć pol­skich zie­lo­no­świąt­kow­ców (jako jedy­nych?) w rodzi­nie kościo­łów tej tra­dy­cji, tym bar­dziej, że dzi­siaj kościół tra­dy­cji nestro­riań­skiej, czy­li Asy­ryj­ski Kościół Wscho­du na dro­dze dia­lo­gu eku­me­nicz­ne­go (z Kościo­łem Kato­lic­kim i Kop­tyj­skim) uznał tytuł the­oto­kos, a kon­tro­wer­sje wyni­kłe na sobo­rze Efe­skim, uzna­no za pew­ne nie­po­ro­zu­mie­nie teo­lo­gicz­no-seman­tycz­ne. Nie ma więc dzi­siaj kościo­łów chrze­ści­jań­skich, któ­ry sta­ły­by na pozy­cji nesto­riań­skiej — tak jak ją okre­śla­no w tam­tym cza­sie.


Ks. dr Czaj­ko argu­men­tu­je tak­że, że “tytuł ten nie ma uza­sad­nie­nia biblij­ne­go” idąc jed­nak tym tokiem rozu­mo­wa­nia trze­ba by tak­że kon­se­kwent­nie stwier­dzić, że nie tyl­ko the­oto­kos nie ma “uza­sad­nie­nia biblij­ne­go”, ale tak­że nauka o Trój­cy Św., czy o dwóch natu­rach w Chry­stu­sie, w koń­cu to tak­że są defi­ni­cje sobo­rów, a nie Ewan­ge­lii, choć oczy­wi­ście z niej wypły­wa­ją tak samo jed­nak jak the­oto­kos.


W swo­im tek­ście Autor wymie­nia roz­ma­ite tytu­ły maryj­ne przy­pi­sa­ne jej przez poboż­ność ludo­wą, sta­wia­jąc je na rów­ni z tytu­łem the­oto­kos. Jest to jed­nak, mam nadzie­ję, że nie­świa­do­me pomy­le­nie płasz­czy­zny poboż­no­ścio­wej, zwy­cza­jów litur­gicz­nych czy para­li­tur­gicz­nych z płasz­czy­zną dogma­ty­ki. The­oto­kos to kwe­stia przede wszyst­kim uzna­nia Syna Boże­go, a potem kwe­stia języ­ka litur­gicz­ne­go. Inne tytu­ły Marii (“Ta, któ­ra pode­pta­ła węża”, “Mat­ka Miło­sier­dzia”, “Mat­ka i Kró­lo­wa Świa­ta”, “Kró­lo­wa Nie­bios” itp.) to kwe­stie poboż­no­ścio­we (poza “Pośred­nicz­ką”). Nie doty­ka­ją one dogma­ty­ki, a są jedy­nie wyra­że­niem poboż­no­ści, któ­rą natu­ral­nie może­my róż­nie oce­niać, ale to kwe­stia ducho­wo­ści, poboż­no­ści nie dok­try­ny. Nikt nie wyma­ga prze­cież od zie­lo­no­świąt­ko­we­go pasto­ra uży­wa­nia tytu­łu Mat­ka Miło­sier­dzia czy Kró­lo­wa Koro­ny Pol­skiej, war­to by jed­nak zdać sobie spra­wę, że każ­dy kościół (tak­że prze­cież kościo­ły zie­lo­no­świąt­ko­we) ma swo­je rodza­je poboż­no­ści, czy tez zwy­cza­je litur­gicz­ne, czę­sto zro­zu­mia­le jedy­nie w kon­tek­ście doświad­cze­nia danej wspól­no­ty.


W tek­ście Księ­dza Dok­to­ra czy­ta­my tak­że, że: “dzi­siaj sym­pa­tia uczo­nych jest po stro­nie Nesto­riu­sza. Wie­lu współ­cze­snych teo­lo­gów chcia­ło­by reha­bi­li­ta­cji Nesto­riu­sza jako lep­sze­go wyra­zi­cie­la ewan­ge­lij­ne­go obra­zu Chry­stu­sa.”


Zda­je się jed­nak, ze Autor nie dostrze­ga tego, iż Nesto­riusz nie był “nesto­ria­ni­nem” — wyznaw­cą nauki, któ­rą przy­pi­sy­wa­li mu jego adwer­sa­rze, dla­te­go jest mowa o jego reha­bi­li­ta­cji. Obraz Chry­stu­sa, któ­ry gło­sił Nesto­riusz nie był inny, sprzecz­ny z posta­no­wie­nia­mi sobo­ru Chal­ce­doń­skie­go, lecz ufor­mo­wa­ny w innym śro­do­wi­sku kul­tu­ro­wym, uży­wa­ją­cy innych wyra­żeń itd. Jed­nak wizja Chry­stu­sa była ta sama. Reha­bi­li­ta­cja Nesto­riu­sza pole­ga mię­dzy inny­mi na tym, że odci­na się jego oso­bę, od inter­pre­ta­cji jego pism i całe­go baga­żu teo­lo­gicz­ne­go, któ­ry został zbu­do­wa­ny na jego kon­cep­cji chry­sto­lo­gicz­nej. Bada­nia pozwo­li­ły nam lepiej zro­zu­mieć, iż w prze­szło­ści wie­le kon­tro­wer­sji opie­ra­ło się raczej na nie­po­ro­zu­mie­niach, niż rze­czy­wi­stych róż­ni­cach. Takie wnio­ski w spo­sób natu­ral­ny dopro­wa­dzi­ły do zakoń­cze­nia wie­lo­wie­ko­we­go sporu.(Zob. Chrze­ści­ja­nie przede­fe­scy, czy­li o pew­nym nie­po­ro­zu­mie­niu chry­sto­lo­gicz­nym)


Wspól­ny doku­ment kato­lic­ko-zie­lo­no­świąt­ko­wy, w kwe­stiach mario­lo­gicz­nych oprócz the­oto­kos poru­sza tak­że kwe­stie dwóch naj­now­szych dogma­tów maryj­nych — Wnie­bo­wzię­cia i Nie­po­ka­la­ne­go Poczę­cia Marii. Oczy­wi­ście budzą one sprze­ciw zie­lo­no­świąt­kow­ców i innych pro­te­stan­tów (pra­wo­sław­nych rów­nież, choć powo­dy są tu inne) jed­nak wyda­je się, ze nie sta­no­wią one tak wiel­kiej prze­szko­dy na dro­dze dia­lo­gu obu Kościo­łów, jak wcze­śniej sądzo­no. Szcze­gól­nie w per­spek­ty­wie ich antro­po­lo­gicz­nej inter­pre­ta­cji, powin­ny być one bar­dziej zro­zu­mia­łe dla zie­lo­no­świąt­kow­ców, jak cel­nie zauwa­ża dr Tomasz Ter­li­kow­ski w swo­im arty­ku­le. Natu­ral­nie, zro­zu­mie­nie nie zakła­da akcep­ta­cji, ale przy­naj­mniej prze­ła­mu­je fał­szy­we ste­reo­ty­py i otwie­ra na bogac­two pew­nej myśli chrze­ści­jań­skiej, z któ­rą nie­ko­niecz­nie trze­ba się zgo­dzić, ale nale­ży ją sza­no­wać.


Moż­na zary­zy­ko­wać tezę, że zie­lo­no­świąt­kow­cy byli­by skłon­ni, pomi­mo bra­ku pod­staw biblij­nych dla Wnie­bo­wstą­pie­nia i Nie­po­ka­la­ne­go poczę­cia Marii, odnieść się do tych kon­cep­cji z więk­szym zro­zu­mie­niem, usza­no­wać je jako pewien teo­lo­gu­men, pew­ną ewen­tu­al­ność (któ­ra nie może jed­nak sta­no­wić pod­staw wia­ry kościo­ła chcą­ce­go trwać na grun­cie refor­ma­cyj­nej zasa­dy Sola scrip­tu­ra), gdy­by nie ran­ga tej dok­try­ny, jaką przy­pi­su­je jej Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki.


Zdog­ma­ty­zo­wa­nie tych dok­tryn przez Kościół Rzym­sko­ka­to­lic­ki, ogło­sze­nie ich fun­da­men­tem chrze­ści­jań­skiej wia­ry sta­no­wi naj­więk­sze wyzwa­nie dla pro­te­stan­tów, wyda­je się, że nawet więk­sze niż sama treść tych dogmatów.Jak cel­nie ujmu­je to wspól­ny raport: “zie­lo­no­świąt­kow­cy powszech­nie utrzy­mu­ją, że Biblia świad­czy o tym, że mia­ła ona inne dzie­ci i żyła, jako żona Józe­fa w peł­nym zna­cze­niu.“Odrzu­ce­nie dzie­wic­twa Marii po uro­dze­niu Jezu­sa (post par­tum), pomi­mo powszech­nej akcep­ta­cji wśród zie­lo­no­świąt­kow­ców, nie może być z kolei, naszym zie­lo­no­świąt­ko­wym dogma­tem. Jest to tak­że pew­ne domnie­ma­nie, bowiem biblij­ne argu­men­ty “za” i “prze­ciw” nie są jed­no­znacz­ne na tyle, aby osta­tecz­nie wyro­ko­wać w tej kwe­stii. Jest więc i tutaj miej­sce na pewien dal­szy dia­log, na któ­rym z pew­no­ścią bar­dziej zale­ży stro­nie kato­lic­kiej, ze wzglę­du na zna­cze­nie wiecz­ne­go dzie­wic­twa Marii dla teo­lo­gii tego Kościo­ła. Dla zie­lo­no­świąt­kow­ców nie jest to kwe­stia fun­da­men­tal­na, któ­ra wpły­wa­ła­by na sote­rio­lo­gię, jako taka powin­na więc zostać otwar­ta na ewen­tu­al­ne docie­ka­nia.


W dia­lo­gu mario­lo­gicz­nym, zie­lo­no­świąt­kow­cy rów­nież nauczyć się mogą pew­ne­go otwar­cia na inter­pre­ta­cje Pisma Świę­te­go. Bar­dzo czę­sto patrzy­my na Sło­wo Boże jedy­nie poprzez pry­zmat teo­lo­gii współ­cze­sne­go ewan­ge­li­ka­li­zmu, poprzez nasze wła­sne docie­ka­nia i inter­pre­ta­cje. War­to jed­nak wzbo­ga­cić się tak­że spu­ści­zną w tym zakre­sie, całej tra­dy­cji chrze­ści­jań­skiej, tych wszyst­kich, któ­rzy na prze­strze­ni wie­ków tak samo jak my dzi­siaj kocha­li Chry­stu­sa a Sło­wo Boże czy­ta­li i sta­ra­li się zro­zu­mieć.


pasto­rA­dam Ciuć­ka



Zobacz rów­nież:


Zie­lo­no­świąt­kow­cy i kato­li­cy o Maryi


Mary­ja w dia­lo­gu kato­lic­ko-zie­lo­no­świąt­ko­wym — spoj­rze­nie kato­li­ka

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.