Opinie

Słowo o odpowiedzialności


Argu­men­ta­cja duchow­nych kato­lic­kich, mora­li­stów, praw­ni­ków kano­nicz­nych czy teo­lo­gów, któ­rzy odrzu­ca­ją moż­li­wość zacią­gnię­cia przez Ewą Kopacz kary eks­ko­mu­ni­ki — jakoś zupeł­nie mnie nie prze­ko­nu­je. Myślo­we łamań­ce, jakie wyko­nu­ją ks. prof. Andrzej Szo­stek, biskup Tade­usz Pie­ro­nek czy o. Marek Bla­za SJ, by udo­wod­nić, że pani mini­ster nie eks­ko­mu­ni­ko­wa­ła się sama, że podej­rze­wa­nie jej o to jest tyl­ko sza­leń­stwem oszo­ło­mów…(albo wręcz — jak suge­ru­je o. Bla­za — tra­dy­cjo­na­li­stów od arcy­bi­sku­pa Lefe­bvre­’a) kom­pro­mi­tu­ją się same, ale leżą­ce […]


Argu­men­ta­cja duchow­nych kato­lic­kich, mora­li­stów, praw­ni­ków kano­nicz­nych czy teo­lo­gów, któ­rzy odrzu­ca­ją moż­li­wość zacią­gnię­cia przez Ewą Kopacz kary eks­ko­mu­ni­ki — jakoś zupeł­nie mnie nie prze­ko­nu­je. Myślo­we łamań­ce, jakie wyko­nu­ją ks. prof. Andrzej Szo­stek, biskup Tade­usz Pie­ro­nek czy o. Marek Bla­za SJ, by udo­wod­nić, że pani mini­ster nie eks­ko­mu­ni­ko­wa­ła się sama, że podej­rze­wa­nie jej o to jest tyl­ko sza­leń­stwem oszo­ło­mów…

(albo wręcz — jak suge­ru­je o. Bla­za — tra­dy­cjo­na­li­stów od arcy­bi­sku­pa Lefe­bvre­’a) kom­pro­mi­tu­ją się same, ale leżą­ce u ich pod­staw rozu­mie­nie odpo­wie­dzial­no­ści wyma­ga już komen­ta­rza. Szcze­gól­nie doty­czy to argu­men­ta­cji ks. Szost­ka, któ­ry uzna­je, że nie moż­na mówić o oso­bi­stej odpo­wie­dzial­no­ści mini­ster Kopacz, a co naj­wy­żej o złym pra­wie, któ­re wyma­ga złe­go sto­so­wa­nia.

Ksiądz pro­fe­sor w wypo­wie­dzi udzie­lo­nej Kato­lic­kiej Agen­cji Infor­ma­cyj­nej tłu­ma­czył, że mini­ster był zobo­wią­za­ny do prze­strze­ga­nia obo­wią­zu­ją­ce­go w Pol­sce pra­wa. — “Jeśli min. Kopacz dzia­ła­ła zgod­nie z pra­wem, cho­ciaż w bole­sny spo­sób ranią­cym sumie­nia wie­lu chrze­ści­jan, to wte­dy trze­ba powie­dzieć sobie, a zwłasz­cza tym któ­rzy obwiesz­cza­ją, że jest ona eks­ko­mu­ni­ko­wa­na: kto­kol­wiek, kto podej­mu­je się peł­nie­nia funk­cji mini­stra w obec­nej sytu­acji praw­nej w Pol­sce — sta­wia się w sytu­acji poten­cjal­nie eks­ko­mu­ni­ko­wa­ne­go” – oce­nia ks. prof. Szo­stek. Zda­niem ety­ka z KUL, jeśli decy­zja min. Kopacz o wska­za­niu szpi­ta­la, w któ­rym abor­cja mogła­by zostać doko­na­na, pod­ję­ta zosta­ła zgod­nie z pra­wem, to pre­ten­sje trze­ba zgła­szać do pra­wa a nie do niej. „A jeśli do niej to o to, że w ogó­le zgo­dzi­ła się być mini­strem” – dodał ks. Szo­stek. — Nie wol­no stwa­rzać sytu­acji tak dwu­znacz­nych, że powiem: godzę się być mini­strem ale pew­nych praw nie będę prze­strze­gał, bo – jak oce­nia etyk – była­by to anar­chia”.Trud­no dys­ku­to­wać z mora­li­stą tej kla­sy, co ksiądz Szo­stek, ale też trud­no, nawet zwy­kłe­mu publi­cy­ście, nie dostrzec w tej wypo­wie­dzi zaska­ku­ją­cych nie­po­ro­zu­mień czy wręcz nie­zro­zu­mie­nia całej sytu­acji. Ksiądz pro­fe­sor zakła­da bowiem, że Ewa Kopacz: musia­ła wska­zać szpi­tal, w któ­rym zabi­te zosta­ło dziec­ko. Pro­blem pole­ga tyl­ko na tym, że takie­go obo­wiąz­ku wca­le ona nie mia­ła. Co wię­cej spra­wa nie była oczy­wi­sta, nawet z punk­tu widze­nia, obo­wią­zu­ją­cej w Pol­sce usta­wy. Jak wska­zy­wa­li lubel­scy leka­rze dziew­czyn­ka nie chcia­ła usu­nąć cią­ży, a godzi­ła się na to, wyłącz­nie pod wpły­wem wciąż trwa­ją­cej pre­sji mat­ki i innych zwo­len­ni­ków abor­cji. Prak­ty­ka wyko­ny­wa­nia w Pol­sce pra­wa zakła­da­ła zaś, że cią­ża może zostać usu­nię­ta w sytu­acji, gdy pocho­dzi ona z gwał­tu, a nie na  życze­nie nasto­lat­ki, któ­rej sto­su­nek był — według pol­skie­go pra­wa — nie­le­gal­ny. Trud­no więc wska­zać rze­czy­wi­sty przy­mus praw­ny, jaki cią­żyć miał na pani mini­ster. No chy­ba, że za taki przy­mus uzna­my nagon­kę urzą­dzo­ną przez “Gaze­tę Wybor­czą”, ale ona jesz­cze nie jest w Pol­sce pra­wem. Jeśli zatem nie ist­nia­ło w Pol­sce pra­wo wymu­sza­ją­ce na mini­ster wska­za­nie szpi­ta­la, a ona — mimo to zro­bi­ła to — ska­zu­jąc tym samym dziec­ko na abor­cję (i to ostat­nie­go dnia, kie­dy była ona jesz­cze dopusz­czal­na w pol­skim pra­wie) to pono­si ona peł­ną, oso­bi­stą, a nie jaką­kol­wiek inną odpo­wie­dzial­ność za to, co się sta­ło. I pra­wo nie może sta­no­wić uspra­wie­dli­wie­nia dla takiej decy­zji. Nie jest nim zresz­tą rów­nież argu­ment przy­ta­cza­ny przez ojca Bla­zę, któ­ry uwa­ża, że kano­nów pra­wa kano­nicz­ne­go nie da się zasto­so­wać do mini­ster Kopacz, bowiem cho­dzi w nich o współ­udział koniecz­ny, czy­li “czy­li taki, bez któ­re­go abor­cja w ogó­le nie doko­na­ła­by się. Gdy­by zatem Pani Mini­ster nie wska­za­ła na kon­kret­ny szpi­tal, to mógł­by to zro­bić ktoś inny. Trud­no zatem mówić tu o jej współ­udzia­le koniecz­nym - uwa­ża jezu­ita.

 

Pro­blem z tego typu rozu­mo­wa­niem jest tyl­ko taki, że trud­no przy takim myśle­niu mówić o odpo­wie­dzial­no­ści kogo­kol­wiek za abor­cję. Przy zało­że­niu bowiem, że nie jest udzia­łem koniecz­nym udział oso­by, któ­rą mógł­by zastą­pić kto inny — trze­ba bowiem unie­win­nić abor­te­ra. Jego prze­cież też mógł­by zastą­pić inny lekarz…, a zatem — cie­ka­we czy ojciec Bla­za zgo­dził­by się z taką opi­nią, wprost wypły­wa­ją­cą z jego myśle­nia — w tym przy­pad­ku rów­nież trud­no mówić o współ­udzia­le koniecz­nym. Argu­men­ta­cja jezu­ity ozna­cza też w isto­cie uzna­nie, że czło­wiek nie pono­si odpo­wie­dzial­ność za wła­sne czy­ny, o ile ktoś inny mógł tak­że mógł je wykonać.Osobistej, kon­kret­nej odpo­wie­dzial­no­ści — by powró­cić teraz do roz­wa­żań ks. prof. Szost­ka — nie pod­wa­ża tak­że fakt, że zgod­nie z pol­skim pra­wem (a przy­naj­mniej pew­ną jego inte­pre­ta­cją) dziew­czyn­ka mogła pod­dać się abor­cji. Nie mówi­my bowiem o sytu­acji, w któ­rej mini­ster akcep­tu­jąc ist­nie­ją­cy stan praw­ny nie podej­mu­je (moty­wo­wa­ny tro­ską o spo­kój spo­łecz­ny, obo­wia­jąc się prze­su­nię­cia sym­pa­tii czy zmia­ny obo­wią­zu­ją­ce­go pra­wa na gor­sze) dzia­łań chro­nią­cych życie, i godzi się na to, by w struk­tu­rach mu pod­le­ga­ją­cych doko­ny­wa­no czy­nów obiek­tyw­nie złych, ale o sytu­acji, w któ­rej on sam przy­czy­nia się do wyko­na­nia zła, któ­re­go ludzie mu pod­le­ga­ją­cy wyko­nać nie chcie­li. Złe pra­wo nie zno­si tu zatem oso­bi­stej odpo­wie­dzial­no­ści urzęd­ni­ka podej­mu­ją­ce­go decy­zję, jak było­by to w przy­pad­ku mini­stra zdro­wia nie pod­wa­ża­ją­ce­go ist­nie­ją­cych zapi­sów, ale też nie podej­mu­ją­ce­go oso­bi­stych dzia­łań na rzecz ich egzekwowania.Tyle nie­po­ro­zu­mień. Ale już kolej­ny argu­ment księ­dza pro­fe­so­ra jest opar­ty na zadzi­wia­ją­cym zało­że­niu, że pra­wo sta­no­wio­ne ma być dla kato­li­ka waż­niej­sze niż moral­ność, tak­że ta ugrun­to­wa­na w nie­omyl­nym naucza­niu Kościo­ła. Takie sta­no­wi­sko wyni­ka z opi­nii wyra­żo­nej przez wybit­ne­go ety­ka, któ­ry uzna­je, że mini­ster ma obo­wią­zek respek­to­wa­nia pra­wa, nawet jeśli jest ono obiek­tyw­nie złe. - Nie wol­no stwa­rzać sytu­acji tak dwu­znacz­nych, że powiem: godzę się być mini­strem ale pew­nych praw nie będę prze­strze­gał, bo – jak oce­nia etyk – była­by to anar­chia — tłu­ma­czył ks. Szo­stek.

 

Takie posta­wie­nie spra­wy pod­da­je w wąt­pli­wość w ogó­le moż­li­wość świa­dec­twa kato­lic­kie­go i unie­win­nia tych wszyst­kich, któ­rzu z jakichś powo­dów uczest­ni­czą w sys­te­mach zbrod­ni­czych. Od teraz zawsze mogą oni powie­dzieć, że nie chcąc przy­czy­niać się do anar­chii pod­po­rząd­ko­wa­li się pra­wu i tyl­ko je egze­kwo­wa­li. Tyle, że wów­czas trze­ba by beaty­fi­ko­wać czy kano­ni­zo­wać Eich­man­na, a nie Fran­za Jäger­stät­te­ra. Ten ostat­ni sprze­ci­wia­jąc się służ­bie w Wermach­cie w isto­cie pro­mo­wał nie­do­pusz­czal­ną anar­chię… Podob­nie zresz­tą jak ci z nie­miec­kich ofi­ce­rów, któ­rzy pró­bo­wa­li prze­pro­wa­dzać zama­chy na legal­ną nie­miec­ką wła­dzę, czy któ­rzy łama­li legal­nie sta­no­wio­ne pra­wo doty­czą­ce Żydów. Mam świa­do­mość, że przy­to­czo­ny przy­kład budzi emo­cje, ale jeśli przy­jąć (jak ks. Szo­stek), że dzia­ła­nie zgod­ne ze sta­no­wio­nym pra­wem ma być waż­niej­sze niż moral­ność, a fakt, że wyko­nu­je się złe pra­wo ma zmy­wać oso­bi­stą odpo­wie­dzial­ność — to kon­se­kwen­cje będą wła­śnie takie. Nie­moż­ność osą­dze­nia zbrod­nia­rzy hitle­row­skich (szcze­gól­nie tych zza biur­ka) czy sta­li­now­skich. Oni prze­cież tyl­ko egze­kwo­wa­li pra­wo, a że było ono złe, to prze­cież nie ich wina.
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.