Opinie

Wspomnienie ks. Mirosława Kropidłowskiego


Ks. Miro­sław Kro­pi­dłow­ski, nasz przy­ja­ciel i jeden z twór­ców tego por­ta­lu, nie żyje. Zmarł w Bra­zy­lii na zawał ser­ca w nocy z czwart­ku na pią­tek (2/3.10.2008). Pro­si­my o modli­twę za nie­go do Miło­sier­ne­go Boga.


Infor­ma­cję o jego śmier­ci dosta­łem (a w zasa­dzie dosta­li wszy­scy redak­to­rzy Ekumenizm.pl) mailem. Ktoś krót­ko napi­sał, że Mirek nie żyje. Nie uwie­rzy­łem. I chy­ba nikt z nas nie uwie­rzył. Jesz­cze w czwar­tek zamie­ścił ostat­nie wpi­sy na swo­ich blo­gach. A w pią­tek na naszej stro­nie opu­bli­ko­wał dwie krót­kie infor­ma­cje. Ostat­nie listy od nie­go mamy jesz­cze w oczach, w pamię­ci.

Ale nie­ste­ty to praw­da. Mirek, a w zasa­dzie trze­ba już napi­sać Miro­sław Kro­pi­dłow­ski nie żyje. Na ser­ce cho­ro­wał od daw­na, zasta­na­wiał się czy nie powi­nien wró­cić do Pol­ski, by tu wyle­czyć się i móc żyć dla żony i syna. Nie zde­cy­do­wał się na powrót. Nie potra­fił porzu­cić Bra­zy­lii, ale też bał się wró­cić do Pol­ski. Chy­ba nie wie­rzył, że śmierć przyj­dzie tak szyb­ko. Nikt z nas w to nie wie­rzył.

Mirek miał jesz­cze mnó­stwo pomy­słów. Zało­żył blo­gi, w któ­rych chciał infor­mo­wać o Ame­ry­ce Łaciń­skiej, o bra­zy­lij­skiej i laty­no­skiej muzy­ce, pisał tek­sty teo­lo­gicz­ne i szu­kał, wciąż szu­kał miej­sca dla sie­bie i swo­jej rodzi­ny. Teraz stoi już przed Panem. A jego rodzi­na opła­ku­je ojca i męża, któ­ry był z nim tak krót­ko. Opła­ku­ją go tak­że przy­ja­cie­le z róż­nych stron i róż­nych wyznań. Z Bra­zy­lii, Pol­ski, Ukra­iny, Ango­li.

Zaczy­nał jako wer­bi­sta. Pra­co­wał w Ango­li, a póź­niej w Bra­zy­lii. Po kil­ku­na­stu latach zrzu­cił sutan­nę i oże­nił się. Miał dziec­ko. Ale wciąż pra­gnął być dusz­pa­ste­rzem, duchow­nym. Pró­bo­wał być pre­zbi­te­ria­ni­nem, zie­lo­no­świąt­kow­cem, ale zawsze bli­żej było mu do Kościo­łów bar­dziej tra­dy­cyj­nych. Pra­co­wał jako duchow­ny Syriac­kie­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go, a na koniec przy­stą­pił do Ukra­iń­skie­go Kościo­ła Pra­wo­sław­ne­go Patriar­cha­tu Kijow­skie­go, któ­re­go biskup zapro­po­no­wał utwo­rze­nie przez nie­go misji rytu zachod­nie­go w Bra­zy­lii. Jed­no­cze­śnie pra­co­wał jako nauczy­ciel, dyrek­tor pla­có­wek szkol­nych…

Jego życie, tak jak on sam, nie było pro­ste. Ale jego oce­nę trze­ba zosta­wić miło­sier­ne­mu Bogu. I modlić się za nie­go i za jego rodzi­nę. Dla mnie, dla nas pozo­sta­je on przy­ja­cie­lem, któ­ry wie­le zro­bił, by EAI trwa­ło, by znaj­do­wa­ły się na nim nowe infor­ma­cje, by nasze wiecz­ne kłót­nie roz­ła­do­wy­wać. Obra­żał się nie­kie­dy, zło­ścił, gdy igno­ro­wa­li­śmy jego głos, ale zawsze wra­cał. I nie był pamię­tli­wy… Prze­ba­czał, choć nie­kie­dy nie było to dla nie­go łatwe i przy­jem­ne.

Takim go zapa­mię­ta­łem. I takim pozo­sta­nie w mojej pamię­ci. Roz­dar­ty, pokor­ny, kocha­ją­cy żonę i syna, ale i pra­gną­cy kapłań­stwa. Cza­sem rap­tus, ale nie zapa­mię­ta­ły. Niech dobry Pan przyj­mie go do swo­je­go Kró­le­stwa.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.