Opinie

Za dużo i za mało Kościołów w polityce!


Pod­czas inau­gu­ra­cji Sej­mu i Sena­tu X kaden­cji tra­dy­cyj­nie obec­ni byli przed­sta­wi­cie­le Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, Kościo­łów mniej­szo­ścio­wych oraz innych wyznań i reli­gii repre­zen­to­wa­nych w Pol­sce. Niby podob­nie jak w latach poprzed­nich, ale ina­czej.


O Bogu i reli­gii w Sej­mie sły­sza­ło się czę­sto. Rów­nie czę­sto Bóg, reli­gia plus Kościół były jed­nak i zasad­ni­czo wciąż są tema­ta­mi, któ­re – w zależ­no­ści od opcji i pro­we­nien­cji ide­owej – macze­tą lub w naj­lep­szym przy­pad­ku pac­ką na innych. O Koście­le – w domy­śle rzym­sko­ka­to­lic­kim – mówił w swo­im inau­gu­ra­cyj­nym prze­mó­wie­niu Mar­sza­łek Senior Marek Sawic­ki, przy­po­mi­nał, a wła­ści­wie bar­dziej upo­mi­nał się o rolę Kościo­ła w pol­skiej tra­dy­cji i nie tyl­ko. Te sło­wa moż­na było zin­ter­pre­to­wać jako adres do więk­szo­ści z two­rzą­cej się nowej koali­cji rzą­do­wej, w któ­rej nie bra­ku­je zde­cy­do­wa­nych postu­la­tów, doty­czą­cych okro­je­nia roli i wpły­wów Kościoła/Kościołów w pol­skiej poli­ty­ce.

Jesz­cze inną zmia­nę moż­na było zaob­ser­wo­wać pod­czas skła­da­nia przy­się­gi posel­skiej. Chy­ba jesz­cze nigdy tak wie­le par­la­men­ta­rzy­stek i par­la­men­ta­rzy­stów nie skła­da­ło przy­się­gi bez dodat­ku „Tak mi dopo­móż Bóg”. To z pew­no­ścią znak cza­sów, ale błęd­ne było­by stwier­dze­nie, że for­mu­łę wypo­wia­da­ły jedy­nie oso­by wie­rzą­ce, a rezy­gno­wa­ły z niej oso­by nie­wie­rzą­ce. Takie zało­że­nie było­by nie tyl­ko uprosz­cze­niem, ale po pro­stu nie­praw­dzi­we.

W kon­tek­ście sys­te­ma­tycz­ne­go spad­ku zna­cze­nia reli­gii w spo­łe­czeń­stwie, szcze­gól­nie wśród mło­de­go poko­le­nia, gor­szą­ce­go maria­żu pań­stwa i Kościo­ła, z cze­go w śla­do­wych ilo­ściach korzy­sta­ły tak­że Kościo­ły mniej­szo­ścio­we, oraz zna­czą­cych zmian w podej­ściu spo­łe­czeń­stwa do tzw. zagad­nień etycz­no-moral­nych, kwe­stią cza­su wyda­je się zde­cy­do­wa­ne pod­ję­cie tema­tów oko­ło­re­li­gij­nych, a szcze­gól­nie oko­ło­ko­ściel­nych.

Być może wśród czy­ta­ją­cych te sło­wa znaj­dą się i tacy, któ­rzy stwier­dzą, że jest dobrze jak jest, ale też tacy, któ­rzy mają nadzie­ję, że teraz będzie już tyl­ko wspa­nia­le, bar­dziej spra­wie­dli­wie i w ogó­le bar­dziej kolo­ro­wo i tęczo­wo.

Nawet jeśli nar­ra­cja o świe­tle w ciem­no­ści po ośmiu latach zmro­ku może być gdzie­nie­gdzie nęcą­ca czy praw­dzi­wa to jed­nak nie zmie­nia to posta­ci rze­czy, że nie może być – przy­naj­mniej w mojej oce­nie – tak jak jest.

A jak jest?

Wpływ Kościo­łów na życie publicz­ne jest zbyt duży.

Jed­no­cze­śnie chciał­bym powie­dzieć: wpływ Kościo­łów na życie publicz­ne jest zbyt mały.

Sprzecz­ność? Nie­ko­niecz­nie.

Wię­cej reli­gii!

Za dużo jest kościel­no­ści, kościół­ko­wa­to­ści i kościel­nych inte­re­sów w prze­strze­ni publicz­nej, zarów­no w war­stwie sym­bo­licz­nej, czę­sto o cha­rak­te­rze prze­mo­co­wym. Za dużo jest Kościo­łów wgry­zio­nych i wto­pio­nych w nie­tran­spa­rent­ną sieć powią­zań poli­tycz­no-finan­so­wych, w któ­rych Kościół – głów­nie rzym­sko­ka­to­lic­ki, choć nie tyl­ko – peł­ni funk­cję wspie­ra­ją­cą dzia­ła­nia par­tyj­no-ide­olo­gicz­ne takiej czy innej frak­cji poli­tycz­nej.

Za dużo Kościo­ła eta­ty­stycz­ne­go w roz­ma­itych, a finan­so­wa­nych z środ­ków publicz­nych dzia­ła­niach dusz­pa­ster­skich Kościo­łów lub za takie ucho­dzą­cych czy to w admi­ni­stra­cji publicz­nej, woj­sku, poli­cji czy gdzie­kol­wiek indziej.

Błę­dem jest finan­so­wa­nie przez pań­stwo reli­gii w szko­łach. Miej­scem kate­che­zy powin­ny być sal­ki para­fial­ne i tyl­ko one. Dla dobra wszyst­kich.

Ze szkół powin­na znik­nąć kate­che­za, ale nie powin­na znik­nąć reli­gia.

Wręcz odwrot­nie – powin­ni­śmy mieć zde­cy­do­wa­nie wię­cej reli­gii w szko­łach, a nie mniej! Ale nie wię­cej w for­mie zawie­sza­nych kru­cy­fik­sów, świę­tych obraz­ków czy czci­god­nych patro­nów albo aka­de­mii ku czci, ale w for­mie solid­nej edu­ka­cji reli­gij­nej – nie tyl­ko chrze­ści­jań­skiej, ale i ogól­no­re­li­gij­nej. Nie spo­sób zro­zu­mieć świa­ta, tak­że dzi­siej­sze­go, bez choć­by fun­da­men­tów wie­dzy reli­gij­nej, pod­sta­wo­wych kom­pe­ten­cji w poru­sza­niu się po świe­cie reli­gii – w pierw­szym kro­ku chrze­ści­jań­skiej i żydow­skiej, któ­re naj­bar­dziej ukształ­to­wa­ły nasz kraj i Kon­ty­nent, a w dru­giej kolej­no­ści wszyst­kich innych.

Potrze­bu­je­my wię­cej reli­gii w szko­łach, gdyż bez reli­gii nie­moż­li­wie jest zro­zu­mie­nie glo­bal­nych mecha­ni­zmów, ale i wraż­li­wo­ści czło­wie­ka w ska­li mikro.

O doj­rza­ło­ści reli­gij­nej i tole­ran­cji nie świad­czy ilość urzęd­ni­ków pań­stwo­wych prze­ma­wia­ją­cych na kościel­nych uro­czy­sto­ściach czy ilo­ści kle­ru jakie­go­kol­wiek wyzna­nia na uro­czy­sto­ściach pań­stwo­wych. Te sfe­ry win­ny być nie­za­leż­ne, przy­jaź­nie oddzie­lo­ne bez nie­po­trzeb­nej wro­go­ści i gor­szą­cej, mer­kan­tyl­nej fra­ter­ni­za­cji.

W zacho­wy­wa­niu i utrzy­my­wa­niu dzie­dzic­twa kul­tu­ro­we­go i ducho­we­go nasze­go spo­łe­czeń­stwa powin­ny pano­wać trans­pa­rent­ne zasa­dy, a nie poli­tycz­ne zna­cze­nie takie­go czy inne­go pro­bosz­cza tudzież hie­rar­chy.

Jed­no­cze­śnie mamy zbyt mały wpływ Kościo­łów na życie publicz­ne! Za mało eks­perc­kich sta­no­wisk i wypo­wie­dzi, wyni­ka­ją­cych z codzien­nej pra­cy i służ­by ludzi Kościo­ła na rzecz swo­ich wier­nych, ale i całe­go spo­łe­czeń­stwa bez wzglę­du na wyzna­nie.

Zbyt czę­sto – w oba­wie przed utra­tą dofi­nan­so­wa­nia, pogor­sze­nia sto­sun­ków z wła­dzą – Kościo­ły nie chcia­ły lub auto­cen­zu­ro­wa­ły się w spra­wach waż­nych spo­łecz­nie – czy to kwe­stia pra­wo­rząd­no­ści czy zabez­pie­czeń spo­łecz­nych. Owa auto­cen­zu­ra wyni­ka­ła rów­nież z tego, że nie ma – co nie dzi­wi – wspól­ne­go fron­tu Kościo­łów w spra­wach spo­łecz­nych, a nie­któ­re wspól­no­ty zasad­ni­czo nie podej­mu­ją zagad­nień wykra­cza­ją­cych poza kościel­ną kruch­tę. Nic zatem dziw­ne­go, że w momen­cie, gdy Kościo­ły w mniej lub bar­dziej zde­cy­do­wa­ny spo­sób upo­mi­na­ły się o uchodź­ców ich głos nie był słu­cha­ny, a jedy­nie odno­to­wy­wa­ny i pobłaż­li­wie zby­wa­ny.

Nowy par­la­ment – Sejm i Senat – to szan­sa na nowe otwar­cie, a przy obec­nej kon­ste­la­cji par­tyj­nej z koniecz­no­ścią koha­bi­ta­cji z Pała­cem Pre­zy­denc­kim nowa sytu­acja, któ­ra może roz­wi­nąć się w róż­nych kie­run­kach.

Zda­jąc sobie spra­wę, że zapre­zen­to­wa­ne powy­żej tezy tudzież prze­ko­na­nia nie będą (bo nie muszą) podo­bać się wszyst­kim, zachę­cam do reflek­sji i pole­mi­ki, zasta­no­wie­nia się, w któ­rym kie­run­ku to spo­łe­czeń­stwo, ten kraj, nasza Ojczy­zna powin­ny zmie­rzać – w ska­li mikro i makro.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.