Opinie

Opluj krzyż — będziesz sławny


W Niem­czech wybu­chła deba­ta wokół “Nagro­dy Kul­tu­ry” (Kul­tur­pre­is) przy­zna­wa­nej przez rząd kra­jo­wy Hesji oso­bom zasłu­żo­nym dla tole­ran­cji. W tym roku mia­ły ja dostać czte­ry oso­by: kar­dy­nał Karl Leh­mann z Mogun­cji, ks. Peter Ste­inac­ker, b. zwierzch­nik Ewan­ge­lic­kie­go Kościo­ła Hesji-Nassau, prof. Salo­mon Korn, wice­prze­wod­ni­czą­cy Cen­tral­nej Rady Żydów Nie­miec­kich oraz islam­ski publi­cy­sta Navid Ker­ma­ni. Leh­mann i Ste­inac­ker odmó­wi­li przy­ję­cia nagro­dy po publi­ka­cji Ker­ma­nie­go na łamach Neue Zür­cher Zeitung (NZZ), w któ­rej […]


W Niem­czech wybu­chła deba­ta wokół “Nagro­dy Kul­tu­ry” (Kul­tur­pre­is) przy­zna­wa­nej przez rząd kra­jo­wy Hesji oso­bom zasłu­żo­nym dla tole­ran­cji. W tym roku mia­ły ja dostać czte­ry oso­by: kar­dy­nał Karl Leh­mann z Mogun­cji, ks. Peter Ste­inac­ker, b. zwierzch­nik Ewan­ge­lic­kie­go Kościo­ła Hesji-Nassau, prof. Salo­mon Korn, wice­prze­wod­ni­czą­cy Cen­tral­nej Rady Żydów Nie­miec­kich oraz islam­ski publi­cy­sta Navid Ker­ma­ni. Leh­mann i Ste­inac­ker odmó­wi­li przy­ję­cia nagro­dy po publi­ka­cji Ker­ma­nie­go na łamach Neue Zür­cher Zeitung (NZZ), w któ­rej stwier­dził, że krzyż jest obra­zą Boga oraz ido­la­trią, ale i męczeń­stwem cele­bro­wa­nym niczym por­no­gra­fia.

Spra­wa wywo­ła­ła ogrom­ne poru­sze­nie w Niem­czech i w Szwaj­ca­rii. W liście skie­ro­wa­nym do pre­mie­ra Hesji, Rolan­da Kocha, kar­dy­nał Leh­mann pod­kre­ślił, że nie może przy­jąć nagro­dy wraz z Ker­ma­nim, gdyż ten nie wyka­zu­je sza­cun­ku wobec cen­tral­ne­go sym­bo­lu wia­ry chrze­ści­jań­skiej. W związ­ku z pro­te­stem oby­dwu duchow­nych kapi­tu­ła Nagro­dy posta­no­wi­ła prze­nieść wrę­cze­nie nagro­dy z lip­ca na bli­żej nie­okre­ślo­ny ter­min jesie­nią. Bp Wol­fgang Huber, prze­wod­ni­czą­cy Rady Ewan­ge­lic­kie­go Kościo­ła Nie­miec, poparł sta­no­wi­sko duchow­nych, opo­wia­da­jąc się za nie­przy­zna­wa­niem nagro­dy w ogó­le. Wąt­pli­wo­ści co do sen­su wyróż­nie­nia zgło­si­li nie­któ­rzy publi­cy­ści i poli­ty­cy, w tym prze­wod­ni­czą­cy Bun­de­sta­gu, Nor­bert Lam­mert.

Co napi­sał Ker­ma­ni?

W ese­ju na łamach NZZ Ker­ma­ni doko­nał bez­par­do­no­wej kry­ty­ki krzy­ża oraz chrze­ści­jań­skiej wia­ry w odku­pie­nie poprzez Jezu­sa Chry­stu­sa. Tekst jest opi­sem wra­żeń irań­sko-nie­miec­kie­go publi­cy­sty po obej­rze­niu słyn­ne­go obra­zu ukrzy­żo­wa­nia Jezu­sa w rzym­skim koście­le św. Waw­rzyń­ca nama­lo­wa­ne­go przez Guido Reni­sa. Opie­ra­jąc się na islam­skiej kry­ty­ce chrze­ści­jań­stwa, Ker­ma­ni przy­zna­je wprost, że z zasa­dy nega­tyw­nie usto­sun­ko­wa­ny jest wobec krzy­ży, a tak­że wobec rze­ko­me­go zami­ło­wa­nia chrze­ści­jan do skraj­ne­go eks­po­no­wa­nia cier­pie­nia aż do gra­nic por­no­gra­ficz­nej cele­bra­cji. Krzyż jest według Ker­ma­nie­go wyra­zem tego, że chrze­ści­ja­nie zamiast ulep­szać świat, wciąż roz­dzie­ra­ją sza­ty nad jego sta­nem. Ker­ma­ni mówi nawet o „bar­ba­rzyń­skiej hypo­sta­zji bólu, wro­go­ści wobec cia­ła, nie­wdzięcz­no­ści wobec stwo­rze­nia, z któ­re­go powin­ni­śmy się rado­wać i korzy­stać.” Co wię­cej, Ker­ma­ni prze­ko­nu­je, że jego kry­ty­ka krzy­ża wyni­ka z… poważ­ne­go trak­to­wa­nia krzy­ża.

Reak­cje

W obro­nie Ker­ma­nie­go i z ostrą kry­ty­ką pod adre­sem Leh­man­na, Ste­inac­ke­ra oraz pre­mie­ra Kocha wystą­pi­ła NZZ, a tak­że nie­któ­rzy publi­cy­ści nie­miec­cy oraz zna­ny teo­log ewan­ge­lic­ki i socjo­log reli­gii Frie­drich Wil­helm Graf, któ­ry na łamach Frank­fur­ter All­ge­me­ine Zeitung nie zosta­wił suchej nit­ki na dostoj­ni­kach kościel­nych. Przede wszyst­kim Graf zarzu­ca Leh­man­no­wi, pro­fe­so­ro­wi teo­lo­gii dogma­tycz­nej, że sam nie trzy­ma się zasad, któ­rych doma­gał się od innych chrze­ści­jan, kie­dy ogło­szo­no dekla­ra­cję Domi­nus Jesus – zro­zu­mie­nia ambit­nych tek­stów reli­gij­nych w ich peł­nym wymia­rze oraz zgod­nie z ich inten­cją.

Graf uwa­ża, że Ker­ma­ni jest poboż­nym muzuł­ma­ni­nem zain­te­re­so­wa­nym jak mało kto na chrze­ści­jań­stwo, a Leh­mann wraz ze Ste­inac­ke­rem wyka­zu­ją się „albo prze­ra­ża­ją­cym bra­kiem teo­lo­gicz­nej wie­dzy albo z powo­du star­czej próż­no­ści i kar­miąc się instynk­tem wła­dzy pró­bu­ją zdys­kre­dy­to­wać znacz­nie młod­sze­go uczo­ne­go, któ­ry w odróż­nie­niu od duchow­nych, nie repre­zen­tu­je żad­nej wpły­wo­wej orga­ni­za­cji tyl­ko same­go sie­bie.” Co wię­cej Graf chwa­li Ker­ma­nie­go za „odwa­gę sprze­ci­wu wobec dopa­so­wy­wa­nia się do zakła­ma­nych kon­wen­cji dia­lo­gu mię­dzy­re­li­gij­ne­go w kra­ju  kor­po­ra­cyj­nie zarzą­dza­nej reli­gii.” Teo­log prze­ko­nu­je, że Ker­ma­ni nie powie­dział nicze­go nowe­go, cze­go nie mówi­ło­by wie­lu chrze­ści­jań­skich teo­lo­gów od wie­ków i pięt­nu­je Leh­man­na oraz Ste­inac­ke­ra za pomi­ja­nie bez­dro­ży sote­rio­lo­gii (nauki o zba­wie­niu – przyp. D. B.) na rzecz odda­lo­ne­go od rze­czy­wi­sto­ści kle­ry­kal­ne­go żar­go­nu.

Z kolei NZZ zarzu­ca Leh­man­no­wi i Ste­inac­ke­ro­wi nie­zdol­ność do dia­lo­gu, w któ­rym od lat na róż­nych szcze­blach uczest­ni­czy­li. Geront Faciu z DIE WELT sta­wia tezę, że zamie­sza­nie wokół wypo­wie­dzi Ker­ma­nie­go nie popsu­je dia­lo­gu reli­gij­ne­go, gdyż ten w ogó­le się jesz­cze nie zaczął – dotych­czas pro­pa­go­wa­ny jest dia­log życia lokal­nych spo­łecz­no­ści, w któ­rych obok sie­bie żyją chrze­ści­ja­nie i muzuł­ma­nie.

Komen­tarz

Mał­pi zachwyt abso­lut­ną tole­ran­cją wobec wszyst­kie­go, co obce judeo-chrze­ści­jań­skim korze­niom Euro­py, osią­gnął szczy­ty absur­du. Spra­wa Ker­ma­nie­go jest tutaj sztan­da­ro­wym przy­kła­dem. Ide­olo­go­wie rado­sne­go dia­lo­gu z isla­mem zacho­wu­ją się jak japoń­scy kami­ka­dze, nisz­cząc fun­da­men­ty euro­pej­skie­go ducha, tyle że są od nich jesz­cze gor­si, gdyż pozba­wie­ni toż­sa­mo­ści, ale za to żyją­cy baj­ką o rów­no­upraw­nie­niu wszyst­kich reli­gii, dotknię­ci cho­ro­bą ilu­zji o tzw. neu­tral­no­ści świa­to­po­glą­do­wej, według któ­rej islam nale­ży trak­to­wać na rów­ni z chrze­ści­jań­stwem.

Dia­lo­gi­stów tych nie bra­ku­je nie tyl­ko w zachod­nio­eu­ro­pej­skich par­la­men­tach, lokal­nych domach kul­tu­ry czy tzw. dia­lo­gu mię­dzy­re­li­gij­nym, ale rów­nież w Kościo­łach. Śle­py zachwyt inny­mi reli­gia­mi, a przy tym roz­ro­sła do nie­wia­ry­god­nych roz­mia­rów obo­jęt­ność i nie­na­wiść do wła­snych korze­ni sta­ły się ele­men­tem dobre­go tonu: wiel­ka tole­ran­cja, demon­stra­cyj­na otwar­tość i wiel­ce wyro­zu­mia­ły dia­log za wszel­ką cenę, wyrzą­dzi­ły tak dale­ko idą­ce szko­dy, że coraz więk­sza licz­ba chrze­ści­jan, w tym i duchow­nych, po pro­stu boi się, albo prze­sta­je wie­rzyć w cen­tral­ne praw­dy wia­ry chrze­ści­jań­skiej.

Z  oba­wy przed ura­że­niem nie­chrze­ści­jan, zra­nie­niem kul­tu­ro­wej inno­ści, czy w stra­chu przed posą­dze­niem o pro­ze­li­tyzm, rezy­gnu­ją z jasne­go prze­ka­zu Ewan­ge­lii. Zbaw­cza śmierć Chry­stu­sa na krzy­żu, zmar­twych­wsta­nie sta­ły się zawsty­dza­ją­cym bala­stem lub przed­mio­tem dzi­kiej satys­fak­cji nie­któ­rych ‘teo­lo­gów’, pastwią­cych się z aka­de­mic­ką dumą nad fun­da­men­ta­mi wia­ry. Czę­sto pre­zen­to­wa­ni są jako boha­te­rzy otwar­te­go chrze­ści­jań­stwa, pozba­wio­ne­go kom­plek­sów i lęku przed sta­wia­niem trud­nych pytań. Aktem odwa­gi sta­je się nato­miast tępy anty­kle­ry­ka­lizm, któ­ry swo­ją głę­bię wyra­ża w pięt­no­wa­niu kle­ry­ka­łów. Tak­że zgo­da na lże­nie krzy­ża (bo prze­cież nie Maho­me­ta!) i oskar­ża­nie o teo­lo­gicz­ny pro­win­cjo­na­lizm tych, któ­rzy mają jesz­cze odwa­gę tego krzy­ża bro­nić, sta­ły się nie­od­łącz­nym ele­men­tem popraw­no­ści poli­tycz­nej sto­pio­nej z kicz-dia­lo­giem, samo­bój­czo zgi­na­ją­cym kola­na przed euro­isla­mem, mnie­ma­jąc, że oto wszyst­ko dąży do pojed­na­nia, wiel­kiej reli­gii uśmie­chu i nie­ustan­nej miło­ści i tyl­ko hała­śli­wa grup­ka fana­tycz­nych chrze­ści­jan przy­wią­za­nych do prze­brzmia­łe­go sym­bo­lu stoi temu na dro­dze.

Nie­wia­ry­god­ne jako nowa reli­gia seku­la­ry­zmu odna­la­zła swo­ją nową miłość – tym razem nie jest to ani komu­nizm, ani naro­do­wy socja­lizm, ale wiel­ce oświe­co­ny euro­islam, ten otwar­ty islam, rzecz jasna, tak jak­by to mia­ło jakie­kol­wiek zna­cze­nie.

Nie mogę napi­sać: ‘mam dość tego dia­lo­gu’, ponie­waż nigdy nie byłem jego zwo­len­ni­kiem. Wię­cej, zawsze byłem jego prze­ciw­ni­kiem, tak, prze­ciw­ni­kiem dia­lo­gu mię­dzy­re­li­gij­ne­go, mię­dzy­re­li­gij­nych modłów, mię­dzy­re­li­gij­nej sym­bo­li­ki miło­ści oraz koeg­zy­sten­cji. Dia­log z isla­mem jest nie tyl­ko ilu­zją, ale i abso­lut­ną stra­tą cza­su, gigan­tycz­nym nie­po­ro­zu­mie­niem, wyni­ka­ją­cym z ducho­wej amne­zji lub po pro­stu reli­gij­ne­go defi­cy­tu. Islam, tak jak to było do tej pory, sta­no­wi nie tyl­ko zagro­że­nie dla chrze­ści­jań­stwa, ale jest rów­nież real­nym i wciąż speł­nia­ją­cym się nie­bez­pie­czeń­stwem dla Euro­py. 

Dość mam nato­miast popraw­no­ści poli­tycz­nej i plu­szo­we­go chrze­ści­jań­stwa, któ­re, jak poka­za­ła nie­daw­na wypo­wiedź abp. Rober­ta Zollitsch’a oraz żało­sna gim­na­sty­ka nie­któ­rych pro­te­stanc­kich uni­tów z Nad­re­nii, boi się swo­ich korze­ni, pró­bu­je od nowa napi­sać ewan­ge­lię dla roz­czu­lo­nych kastra­tów i w opę­ta­nym zachwy­cie wyna­leźć nowe chrze­ści­jań­stwo z pla­ste­li­ny: mul­ti-kul­ti aż do zawro­tów gło­wy oraz dogma­tycz­nie otwar­te na nowin­ki. Nie ma sen­su jed­nak znie­chę­cać się, ale tym bar­dziej nale­ży kon­ty­nu­ować to, co zawsze było odde­chem Kościo­ła – ewan­ge­li­za­cję.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.